Postanowienia... Za dużo już ich było. Z początkiem tego roku nic sobie nie postanowiłam. Mam za to postanowienia ale niekoniecznie noworoczne. Zobaczymy jak życie się potoczy i ile da się osiągnąć z tech założeń. I postanowiłam jakiś czas temu: CHCĘ jeść więcej warzyw i owoców, CHCĘ cieszyć się jedzeniem, CHCĘ więcej się ruszać, CHCĘ dawać dobry przykład moim dzieciom i ostatnie, CHCĘ uprawiać na mojej działce więcej warzyw. Pozdrawiam serdecznie ❤
Ja nie chcę robić sobie jakiś wygórowanych celów żeby spokojnie przygotować się do paru egzaminów w tym matury, pomiędzy powstawiam jakieś małe pierdoły, które pomogą mi przy przyszłych nawykach i będzie git .
Nie robię postanowień noworocznych. W zasadzie skończyłam z postanowieniami w stylu ,,od Nowego Roku", ,,od jutra", ,,od poniedziałku" i tak dalej. Teraz jeśli chcę coś zrobić to staram się by to było tu i teraz w tym momencie.
Nigdy nie miałam żadnych postanowień noworocznych. Palenie rzuciłam 26 lutego (w tym roku minie 9 lat), faceta rzuciłam 10 sierpnia (6 lat temu) , niezdrowe jedzenie porzuciłam 23 października (to już trzeci miesiąc) I żaden "nowy rok" tego nie zmieni, bo to tylko kolejna data w moim życiu 😉
Ja mam! I A zaczęłam jeszcze w starym roku. Dwa dni przed Wigilią🤣 żeby nie było, że o jeju po świętach jak przytyje 2 kg to zacznę. Nie! Zaczęłam przed. Zjadłam tylko symbolicznie barszczu. I co? Żyje. Mam 5 kg mniej dzis i pierwszy raz od kiedy żyje nie czułam się jak wieprz z poczuciem winy po świętach. Za rok będę jeść ale z umiarem i swoje wersje potraw🙃. Zaczęłam chodzić na siłkę, do sklepu często chodzę a nie jeżdżę... 15 min spacerkiem w jedną stronę. Piję zielona herbatę, low carb max 50 g na dzień i nie pije alkoholu. Za to piekę sobie jakieś ciasto raz na tydzień albo kupuje sushi. I mam meta satysfakcję. A cel? Zalozyc ponownie sukienkę którą mialam na slubie szwagierki 9 lat temu. Pierwszy o ostatni raz. Od tej pory wisi w szafie i ze mnie kpi... Jakies 8 kg jeszcze. 8-10.
Słucham wielu kanałów i właśnie uświadomiłam sobie jak piękną polszczyzną mówisz Paulinko 👏👏💗 i masz świetną dykcję, oczywiście treść też na 6, dzięki wielkie ❤
jak zwykle swietny film, madre mysli. Moje ostatnie postanowienie juz przed swietami sformulowalam - sprobuje nie szalec z gotowaniem i pieczeniem zeby nie czuc presji jedzenia zeby nie wyrzucac. Mysl na nowy rok - dojrzalam chyba juz do utrzymania nowego stylu zycia ktory wprowadzam od dlugiego czasu (bardzo dlugiego), postaram sie nie sabotowac tego co robie. No i jeszcze jedno ostatnie postanowienie , kilka miesiecy temu chcialam poznac nowa technike dziewiarska, balam sie ze bedzie za trudna, czailam sie do tego jak do jeza, w koncu uznalam ok, teraz za to sie zabiore i nie odpuszcze, meczylam sie okrutnie , porazka za porazka, w koncu zaskoczylo i juz umiem, jestem z siebie dumna.
Cieszę się, że trafiłam na Twój kanał....jesteś wielka ❤ nie mówisz nikomu ile ma ćwiczyć, co jeść itd...Ty pomagasz uświadomić sobie, że muszę poukładać sobie w głowie. Od tego trzeba zacząć. Ja mam jedno postanowienie, że będę szczęśliwa. Nic więcej. Dzięki, pozdrawiam 🙋
Maleńkie kroczki. Odchudzanie zaczynałam od: zacznę robić 3k kroków dziennie, zmniejszę ilość jedzonych słodyczy, zwiększę ilość warzyw i owoców i zacznę ćwiczyć po 30min dwa razy w tygodniu. A potem powoli to wszystko się rozszerzało i rosło.
W tym roku pierwszy raz rozpisałam sobie cele na +-pół stopniujac sobie ich ważność. Tzn wiem że czeka mnie ciężka końcówka stycznia i początek lutego, więc zaplanowałam sobie ze zacznę jak będę się czuła dobrze wyzwanie noworoczne CF, jak nie to zacznę później. Z każdym kolejnym miesiącem chce spróbować dodawać kolejne aktywności. Tj. Chciałabym wrócić na zumbę, bo dawała mi dużo radości, w kolejnym miesiącu chciałabym dodać jogę, bo wydała mi się fajna, ale nie mówię że muszę przy niej zostać, może to zamieni się w inna formę rozciągania. W kolejnym miesiącu chciałabym spróbować chodzić raz w tygodniu na basen, zawsze o tym myślałam i było dużo ale, więc zamierzam spróbować. Nie spodoba mi się to nie. Docelowo chciałabym chodzić na pole dance. Byłam kiedyś na zajęciach ale źle się czułam wokół tych wszystkich szczupłych dziewczyn. Więc najpierw planuje polubić siebie i wyrobić sobie nawyki w postaci ruchu, a później podejść pewniejsza siebie do czegoś co bardzo mi się podoba. Dlaczego plan na pół roku, a no bo jeżeli coś mi nie wyjdzie, to żebym miała jeszcze pół roku na odrobienie strat. Jeżeli wszystko uda mi się zrealizować, to w czerwcu będę ładować kolejne postanowienia, chyba że coś ciekawego wpadnie mi wcześniej. Myślę że tym razem się uda, bo nawet mój mąż twierdzi że jestem jakaś inna, taka żywa jak wtedy gdy mnie poznał i co liceum i studia że mnie zabrały.
A ja bardzo lubie postanowienia noworoczne i robie je co rok. Jezeli robi sie je w odpowiedni sposob, to one pomagaja nam osiagnac cele. Przyklad jednego z moich celow w 2023: spelniec 3 swoje marzenia (i to zrobilam, poszlam na koncert Stinga, zrobilam kurs golfa i pojechalam z przyjaciolkami do Kopenhagi). W tym roku z listy postanowien mam: zrobic cos dla zdrowia raz w miesiacu (i w styczniu juz to zrobilam bo bylam na tescie analiza ciala zeby zbadac ilosc tluszczu i na konsultacji i juz zmieniam nawyki zeby ten tluszcz zmniejszyc), wykonac 70 treningow w calyn roku, zobaczyc 2 nowe kraje (i juz w styczniu kupilam bilety), itp. Dzieki temu zawsze koncze rok dumna z siebie, szczesliwa bo pelna wspomnien, itp. Polecam i pozdrawiam
Psychiatra jeśli się trafi na dobrego może dużo zdziałać. Nie wnikam z jakiego powodu chcesz się wybrać do tego specjalisty ale jeśli tego potrzebujesz to polecam. Ja chodzę do mojego od ponad 4 lat i jest mi lepiej, pomógł mi.
@@avataravatar705 Trudno podjąć taką decyzję. Ja wiem, że poza psychiatrą potrzebuję również pomocy psychologa ale do tego jeszcze nie dojrzałam... Życzę powodzenia i trzymam kciuki
@@avataravatar705 ja mam tak samo od 3 lat mam iść i dużo lekarzy mi to wskazuje ale strasznie się boję a jak jest lepiej to uznaje ze jednak nie potrzebuje i sobie wymyślam
Ja zawsze byłam specjalistą od wywierania presji na sobie i moje postanowienia były bardzo radykalne, tak jak potem radykalnie się gnoiłam za niepowodzenia tych postanowień. Teraz to zmieniam, dlatego taki filmik jest dla mnie super 😀
Dzięki Tobie moje postanowienia noworoczne wprowadzam stopniowo. Co tydzień zaczynam realizować nowe postanowienie. Przez 2 tygodnie byly to postanowienia, żeby codziennie jeść śniadanie i cukier zastąpić stewią. Efekt jest taki, że odczuwam ekscytacje, aby wprowadzić kolejne! 🎉
Ja preferuje metode malych krokow i w kwestii odchudzania spisalam cele tylko na styczen,bo dopiero sie rozkrecam,potem zobacze jak dalej pojdzie i moze je bardziej skonkretyzuje😅: " zdrowo jesc, wiecej pic, praktykowac joge,stosowac post przerywany"-sa one dosyc ogolne i gorszego dnia nie uwazam za porazke i nic nie musze hehe. Mam tez jeden bardziej konkretny ale i realny cel:"schudnac 2 kg", ale nie robię sobie ciśnienia. A z ogólnych całorocznych postanowień to mam takie karteczki na lodówce,żebym pamietala co w zyciu wazne, bo w tym zwariowanym swiecie latwo sie zapomniec 😊: "żyj tu i teraz, być nie mieć oraz pytanie: czy naprawdę tego potrzebujesz?"- to w kwestii zakupow😅 Ogólnie moje hasło na ten rok to mniej zaczy wiecej😁
Pięknie i mądrze ujęte jak zawsze Ja mam bardzo luźne postanowienia tym razem, bo jestem minionym rokiem tak dobitnie zmęczona, że nawet pragnę nudy i powolnego obrotu spraw. Nawet bym nie nazwała tego postanowieniami tylko taką wyższą świadomością swoich celów i potrzeb. Tak bardzo wiem czego potrzebuję, że zaczęło mi się wydawać to oczywiste, iż podejmę działania i starania. Nie sądzę że to wszystko będzie proste, a ja taka super zawzięta i sumienna. Jestem jednak nastawiona bardzo pozytywnie i nie określam czasu/miesiąca. Mam dla siebie właśnie dużo życzliwości. Dziękuję Paulino za tak fajny przekaz który tylko wzmacnia mój wewnętrzny spokój. Życzę Ci pomyślnego, pięknego roku 2024. Pozdrawiam!
Ja też nie robię postanowień, walkę o siebie zaczęłam w listopadzie i już rozmiar mniej. 😊 Polubiłam się z siłownią! W tym tygodniu udało się być 4x i jestem z siebie dumna.
Ja wiedziałam, że muszę się za siebie w końcu zabrać, nowy rok to dobry czas. Nie ma już takich pokus jak święta, sylwester - imprezy, zastawiony stół. W styczniu można już tak na spokojnie się o siebie zatroszczyć. Ja nie zaczęłam odchudzania pierwszego stycznia bo akurat nie potrzebowałam takiego jednego, jedynego dnia. Uświadomiłam sobie co jest moim głównym problemem (trochę stresu = podjadanie wieczorami gdy dziecko śpi) i to powolutku eliminuję. "Duże odchudzanie" przechodziłam już trzykrotnie... trochę wstyd (dwa razy po 10kg - to były takie odchudzania "na przypale", i ostatnie odchudzanie -30kg, które dużo mi w głowie pozmieniało! Jak na mnie to dość długo pozwoliło mi cieszyć się dobrą kondycją, sylwetką i zdrowiem bez fiksacji na punkcie jedzenia), ale przynajmniej wiem już z czym się to je 😉 i co na mnie działa. Przy moim problemie "post przerywany" jest super, a po polsku to po prostu daję mojemu organizmowi czas na odpoczynek od trawienia. Uwielbiam taką trochę "gamifikację" tego niejedzenia od kolacji do śniadania. Mam apkę i po ostatnim posiłku wklikuję, że czas start postu. No i jakie to emocje! Czy dobiję do punktu kontrolnego? Wczoraj od kolacji do śniadania było 12h, czy dziś uda się 12,5h? Na mnie działa i czuję się z tym super!
Jak zawsze w punkt! Ja nie robię postanowień bo uważam, że to jest bez sensu, ponadto wreszcie zaczęłam myśleć w sposób, że nie muszę niczego a jedynie mogę, jeśli tego chcę. Lepiej ustanawiać sobie cele, jeśli czujemy że potrzebujemy jakiejś zmiany. Pozdrawiam serdecznie ❤
Ten Nowy Rok aż się prosił o jakieś postanowienia 😅 nie dość, że początek roku i miesiąca to jeszcze poniedziałek 😅 A tak serio uważam, że warto sobie te postanowienia jak najbardziej sprecyzować. Np. "Będę więcej się ruszać" jest mało konkretne, przez co trudne do zrealizowania. Trzeba sobie ustalić jak ten ruch ma wyglądać, czy to będą spacery, siłownia czy trening w domu, ile razy w tygodniu, jak długo itp. Wtedy przychodzi ten 1 stycznia i wiemy co mamy robić.
co do postanowień noworocznych to kiedyś 31 listopada pomyślałem sobie od dzisiaj nie piję coca coli i do tej pory nie piję a miałem z tym duży problem może mi się udało ze względu na zaczęcie w grudniu a nie w styczniu może to była mniejsza presja teraz mam plan w styczniu robić 7000 kroków dziennie na inne miesiące może jakieś inne wymyślę
jeżeli coś działa to nie powinno się tego zmieniać może właśnie chodzi o to żeby zacząć w dzień który nie istnieje nie no bez kitu trochę mi się kalendarz popsuł @@najednooko7794
Według mnie jedynym postanowienim noworocznym jaki ma sens (w kontekście odżywiania i dalej chudnięcia) jest postanowienie: "od 1 stycznia będę sie edukował". Podejście do diety na zasadzie "od poniedziałku przestaję..." musi wynikać z braków swiadomosci co do istoty odżywiania, inaczej nikt by nie czekał do jakiegoś tam terminu a zaczął od razu. Jeśli dieta nie wynika ze świadomości co dają nam poszczegolne produkty spożywcze a co zabierają jest skazana na porażkę dlugoterminowo. Odmawianie sobie slodyczy, dużych ilości jedzenia, fast foodów tylko ze wzgledu na to, że się od nich tyje z całą pewnością nie rozwiąże problemu. Trzeba odpowiedzieć sobie na jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie: czy ja na pewno będę tak jadł do końca życia? Jesli odpowiedź brzmi nie to znaczy, że dieta się nie powiedzie. I taka historyjka na potwierdzenie: Mam dobrego kolegę z dużą nadwagą, który postanowił, że właśnie od nowego roku nie będzie jadł słodyczy żeby zrzucić bebzol. No i zaciska zęby, męczy się chłop co wieczór ale jakos to idzie ogromnym wysiłkiem. Jestem przekonany, że gość w końcu pęknie i te słodycze zacznie jeść. Co gorsza, jego świadomość na temat odżywiania sprowadza się do hasła słodycze = tycie więc codziennie wlatują tosty na bułce hamburgerowej + serek + boczuś. No i jak sie pewno latwo domyślić poziom odżywczy takiego wynalazku jest na poziomie tłuszczu z cukrem więc chodzi głodny. Niedożywiony organizm woła o więcej żarcia --> wlatuje więcej tostów/kanapek itp. i koło sie zamyka. Dodam jeszcze, że gość codziennie robi po 5-10km biegając żeby zgubić tłuszcz co oczywiście daje żadne efekty skoro zalewa tak niskiej jakości paliwo. Konkludując: edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja dopóki faktycznie nie zaświta w głowie myśl "cholera, ja tego syfu faktycznie jeść nie będę...". U mnie zadziałało chociaż przyznam, że proces był dlugi i opierał się na powolnym, stopniowym eliminowaniu produktów. Teraz jem w miarę "zdrowo", chociaż wolę okreslenie wartosciowo. Posiłki komponuję na zasadzie dużo białka, do rego warzywa i albo węgle albo tłuszcz. Mój jadłospis wygląda tak: Warzywa: bez ograniczeń Z węgli: kasze, owsiane płatki, gotowane ziemniaki, bataty, owoce (wszystkie rodzaje) Z białka: mięsa smazone i pieczone (bez sosów żadnych), białko w proszku, jajka, ryby. Z tłuszczów: orzechy, awokado, oliwa z oliwek, nasiona chia, nasiona lnu, sezam. Dodatkowo humus, fasole itp. Czasami jakiś nabiał ale staram się kupować dobrej jakości na targach. O jelita dbam kiszonkami różnej maści (jak sie okazuje kisić można serio dziwne rzeczy) oraz probiotykami. Całą resztę produktów wywaliłem z jadłospisu i jem od wielkiego dzwonu ze świadomością, że teraz brzuch, jelita, wątroba i trzustka dostaną wpie*** 😂 Jeśli chodzi o edukację za bardzo wartościowe uznaję filmy p. Kłosa (sporo jest wywiadów na yt, ma tez swoj kanał SportsMed) Może komuś pomogłem tym przydługim komenatrzem, pzdr!
A mam pytanie, bo nie wiem czy kiedyś o tym już opowiadałaś a jestem ciekawa. Czy pozbyłaś się starych ubrań z czasów przed redukcją czy nadal je masz? A jeśli tak to trzymasz je by mieć inspiracje by już ich nie założyć czy w obawie, że mogłyby kiedyś się przydać?
Właśnie spełniłam swoje noworoczne postanowienie, a była to 10-dniowa głodówka. Rezultaty zaskoczyły mnie na plus. Jeszcze 8 dni wychodzenia z postu i życie będzie lżejsze. Pozdrawiam
Czy to była głodówka przeprowadzana bardziej w celach leczniczych czy odchudzających? Wiem ... może być jedno i drugie. Całkowita głodówka, czyli tylko woda? Mogę zapytać, czy miałaś w trakcie jakieś nieprzyjemne działania uboczne? Będę wdzięczna za odp.
@@najednooko7794 Mam zalecenie od ortopedy (zwyrodnienia w kolanie). Piłam tylko wodę, miałam zawroty głowy, brak siły i nudności po wypiciu wody. Nie czułam głodu w ogóle. Dziesiątego dnia ważyłam 8 kg mniej. Teraz przybędzie mi 2kg, czyli w sumie stracę ok. 8% masy ciała. Już czuję, że jest to spora ulga dla kolana.
Napiszę nie na temat ale już dwa razy mi się śniłaś 🙈 nie będę opowiadać dokładnie co się w tych snach działo bo sama nie do końca pamiętam ale zapamiętałam, że w tych snach byłaś taką dobrą duszą, bliską koleżanką, która dawała pomocne rady w kierunku self care i bycia dla siebie samego miłym. Niesamowite, że mój mózg właśnie tak Cię zapamiętał. Ale patrząc na to jaka jest Twoja działalność i z jak dużą dozą ciepła i wyrozumiałości komentujesz Kanapowczynie i Kanapowców to w sumie trudno się dziwić 😊
Osobiście nie widzę sensu w noworocznych postanowieniach i ich nie robię. Ometkowanie czegoś jako "postanowienia noworocznego" samo w sobie nakłada jakąś presję, a skuteczne wprowadzenie w zasadzie dowolnych zmian w życiu wymaga przejścia pewnego procesu, aż człowiek jest na nie gotowy. Jeśli chcę spróbować nowej kuchni, to to robię w tym momencie, kiedy poczuję chęć, gotowość itp. Pamiętam, że dwa lata temu w nowy rok zupełnie nie czułam się gotowa na redukcję i zmianę stylu życia, myślałam o takich postanowieniach ale zrezygnowałam. I nagle poczułam się gotowa jakieś dwa tygodnie później i wtedy zaczęłam. Może właśnie dobrze, że nie robiłam takiego postanowienia, bo próbowałabym zacząć zanim mi się w głowie poukładało i bym poległa? Kto wie...
Film perfekto! Trener z kanapowców moglby sie uczyc 😂 on i ten extramalny bieg po pół roku od rozpaczecia jakiegokolwiek ruchu. Pewnego roku wypisalam sobie 12 postanowień, jakby na kazdy miesiąc 😅 nie czytam za dużo książek, serio, 3 rocznie - wpisałam, że przeczytam 52😂 mialam schudnąć 4kg każdego miesiąca, wezmę udział w półmaratonie (nienawidzę biegać). Skonczyło się tak, że w czerwcu poszłam na terapię, bo nie dawałam rady, pobiegałam 3 razy, porzygałam sie i okazało się, że jestem w ciąży. O te książki to nawet nie ma co pytać... od tego czasu nie mam postanowień, może bardziej jakies takie pomysły co by tu zrobić. W tym roku moim planem jest po prostu przetrwać, bo zaraz rodzę drugiego bobka, wiec już wiem, że bedzie szał 😅😊
Sory ale muszę... 🧐 Mówisz tak "Ja w tym roku postanowiłam, że: NIE będę sobie nakładała żadnych postanowień, które zaczynają się od słowa 'NIE'' (...)" Mamy tutaj no trochę sprzeczność 🐒 być może pomyślisz, że sie czepiam ale to zdanie zaprzeczyło wszystko to co do tej minuty powiedziałaś... Zabrakło mi w tych postanowieniach jednego najważniejszego wg mnie aspektu -- Osadzenie postanowień w konkretnym czasie, bo postanowienie typu "nauczę się nowego języka" a powiedzenie "Nauczę się języka w 3 miesiące" brzmi bardziej jak plan a nie jak coś co być może kiedyś tam zrobie ale w sumie nie wiem kiedy... szkoda czasu na takie postanowienia
Każdy jest inny i ok, szanuję Pani zdanie, ale się z nim nie zgadzam.. Formułowanie postanowienia, decyzji o redukcji nie ma znaczenia. A aby schudnąć to ograniczenie do minimum cukru jest konieczne i logiczne jest, że MUSZĘ go jeść w pokarmach jak najmniej, albo NIE jeść wcale. I totalnie nie ma nic złego w tych słowach. Szukanie przysłowiowego "diabła" w NIE i MUSZĘ i w tym przyczyny nieudanego odchudzania jest bez sensu. Przyczyną nieudanej redukcji jak dla mnie jest za brak silnej woli i niewystarczająca siła motywacji jaką się w sobie ma, albo zupełny jej brak. Pozdrawiam.
Pan się nie zgadza ze mną, a ja z panem, także mamy tutaj zgodność 😁 Moje doświadczenia wynikają z lat zaburzeń odżywiania. Moje odchudzanie, to nie jest zwykle odchudzanie, tylko wychodzenie z zaburzeń. Dziele się swoimi przemyśleniami i tym, co mi w tym wychodzeniu na prostą pomaga. Oczywiście każdy ma prawo do własnych doświadczeń, co nie oznacza, ze wnioski drugiej strony są błędne
A ja się nie zgodzę, ile razy ograniczałam sobie to co lubiłam żeby schudnąć parę razy mi się udało ok ale chyba jednak już to nie aktualne bo znów przytyłam. Teraz po prostu liczę kalorie, nie ograniczam się pragnienie jedzenia zdrowiej i wysoka podaż białka sama mnie wyleczyła i w końcu sama z siebie nie lakne tego cukru. I wiem że tym razem to jest zmiana na zawsze, a wiem to bo już nie raz zostałam wystawiona na próbę i wróciłam z chęcią na dietę pierwszy raz w życiu! Ani trochę to nie jest silna wola bo nie walczę ze sobą, wszytko przyszło naturalnie.
@@Lily76f tak urodzą sie we własnej głowie :). Urodzą się jeśli staniemy w prawdzie o sobie, ustalimy priorytety. Jeśli ja rozbierając się do kąpieli widzę sadło i balon poniżej klatki piersiowej, a nie widzę klejnotów między nogami patrząc w dół to od razu wiem, że jest fatalnie z odżywianiem, stylem życia i myśleniem. Do tego dochodzi wchodzenie na 5 piętro na którym mieszkam i kończy się to prawie stanem przedzawałowym to też wiem, że jest fatalnie. I dla mnie to jest motywacją aby nie jeść słodyczy, ograniczyć chociażby węglowodany do 100 gramów dziennie, więcej się ruszać, chociażby spacerować, wolniej, szybciej około 7-10 tys kroków dziennie. I nie piszę bo tak mi się teoretycznie wydaje. Ja przerobiłem to praktycznie ważąc 87 kg i zrzucając właśnie dzięki takiej motywacji 13 kg. Trzeba wybrać co jest ważniejsze, zdrowie, samopoczucie, wygląd czy chwila przyjemności z pudełeczkiem lodów czy ptasiego mleczka codziennie lub co drugi dzień :) . Więc dla mnie słowa MUSZĘ i NIE są jak najbardziej przydatne. Pozdrawiam.
Rozumiem twoje podejście, ale też się nie zgodzę. U mnie siła woli/motywacja działały 3 lata, w pewnym momencie miałam wszystkiego dosyć bo model, który sobie wyznaczyłam (głównie chodzi o treningi) był po prostu zbyt wymagający. I pojawił się wręcz lęk przed pójściem na siłownię, trochę słabo 🤷