Co się dzieje boże drogi Poszedł w góry gość bez nogi. Poszedł w Tatry gość o kulach Wszystkich w koło robiąc w ciula. Szedł wciąż wyżej gdzieś po skale Daltonistą nie był wcale. Popierniczył se kolory no a Wcale nie był chory. A za gościem już szła śmierć Kiedy wlazł na Orlą Perć. Zgubił nagle swą podpore No i zaklął ja pi.......... e. Jedna noga i dwie ręce Jedna kula i nic więcej. Zlazł po kule już na d..... e Ludzie to są jednak głupie. Kuli jednak nie odzyskał No i zaczął drzeć więc pyska. Ratownicy usłyszeli no i gościa Stamtąd zdieli. Tu powiedzieć też wypada że był Pierwszy listopada. Czyli święto wszystkich świętych Facet tym był nie przejęty. Jeszcze powiem co za ciul Gość chciał schodzić sam znów z gór.
Hahaha dobra robota! :D Jeśli lubisz książki to odezwij się na maila, z miłą chęcią nagrodzę Cię za tą poezję i prześlę coś z literatury górskiej na umilenie długich jesiennych wieczorów, a kto wie może natchnie Cię ta publikacja do dalszego tworzenia. 😀 Pozdrawiam😉
Dziś bez "szczytowania w górach" ??? Fajny odcinek, taki optymistyczny. Obaj bohaterowie, mogli poszczycić się niebywałym szczęściem. Obaj mieli silną wolę, upiór i hart ducha, aby wytrwać w niezbyt przyjaznym człowiekowi środowisku. Szczególnie o tej porze roku. Pełen szacunek 40 godzin na stojąco, albo wyprawa o kulach z jedną nogą. Z drugiej strony, dobra zachet dla tych, którzy zawsze szukają wymówek, aby czegoś nie zrobić. Bo za trudne, bo nie da się, bo nie możliwe. Dobra robota Maciek. Czekam na nowy odcinek.
@Martinuss 77 Hyyy masz trochę racji i nie. Wiele rzeczy robiąc samemu, może tak zdarzyć się, że nikt nam nie pomoże. Poczynając od banału, kończąc na rzeczach istotnych. Możesz sam ścinać drzewo w lesie, które obali się na Ciebie i kaplica. Możesz sam łowić ryby na lodzie, lód pęka wpadasz pod niego i też nikt Ci nie pomoże. Gagarin też sam poleciał w kosmos. Wystarczyła by awaria sprzętu i mimo łączności z ziemią, też mogłoby zdarzyć się, że nikt by mu nie pomógł. Patrząc w ten sposób, ludzkość do niczego nie doszła by. Ja cenię ich za opór, silną wolę i niebywałego fuks. Pozdrawiam i życzę miłego dnia.
Podcast byłby super. Tylko dla mnie to nieco dłuższe odcinki - ok. 0,5h lub dłuższe. Takich podcastów słucham najczęściej. Krótkie ciągle musiałbym zmieniać więc wolę ustawić ciekawy dłuższy.
Przepiękne zdjęcia, nadzwyczaj ciekawa treść i - dopełniający całości - kotek! Super odcinek, któremu można tylko jedno zarzucić: chciałoby się więcej, bo za szybko się kończy.
Podcast, bardzo dobry pomysł. Łatwiej się słucha, wraca do rozpoczętego odcinka, poza tym nie ma reklam i nie trzeba mieć odblokowanego telefonu. Byłbym bardzo wdzięczny za wrzucenie historii w formie podcastów.
Super. Nie jestem fanką gór, ale potrafisz to tak przedstawić, że słucha się z ogromną przyjemnością. Już widzę, jak syn, zanim zabierzemy go w Tatry, ogląda twoje materiały. Będzie zafascynowany. Zresztą, już teraz miauczy (syn, nie kocica, którą mamy-oczywiście czarna), żeby na dobranoc puścić Szczytomaniaka 🤣 Dzięki wielkie ❤️ (i pozdrawiam brata, który z Tobą jest, od czasu, gdy było ledwie kilkaset subskrypcji) 😉
4 sezony wstecz mijałem turystę z jedną nogą - ja wchodziłem na przełęcz Zawrat, on z niej schodził. Miejsce z łańcuchem, groźna mijanka. Na górze turyści kłaniali mu się w pas, ogromny szacunek. Od tamtej pory nic mnie w górach już nie boli.
Miałem kiedyś taki epizod że nie wiedziałem że jestem na Orlej Perci. Aranżacja z drzwiami jest świetna! Podcasty zdecydowanie TAK. Już to pisałem. Jakbym był tęczowy to bym się zakochał w Twoim głosie i opowieściach od pierwszego słyszenia!
Znalazlam Cie przez przypadek i odrazu wciagnely mnie Twoje odcinki. Swietny pomysl na program, zycze Cie wielu kolejnych pomyslow i miliona widzow. Pozdro
Ale historia! Dotyczy bardzo wielu osób które pierwszy raz pojechały w Tatry i poszły szlakami którymi drugi raz woleliby nie chodzić. Ale wszystko się dobrze skończyło. Ku przestrodze wlasnej i innych.
Świetny opis tej wyprawy beznogiego zakończonej szczęßliwle ..Wtych b.smutnych czasach pandemii chciało by się słuchać opowieści zakoń czonej pomyślnie a uprzednio zagrożonej.takiej źe np.o mały włos byłaby kataetrofa .a jednak nastąpił jakiś cud czy traf..
Witam, pierwsze słowa niech będą słowami uznania za ten wspaniały kanał i kupę pracy jaką wkładasz w przygotowanie filmów. W drugich słowach, chciałbym zasugerować temat, z którym zetknąłem się przypadkiem, w trakcie wędrówki na tę górę i wydaje mi się, że go nie było. Chodzi mi mianowicie o tragedię jaka wydarzyła się na Pilsku. Myślę, że to bardzo dobry temat na odcinek. Pozdrawiam, życząc wszystkiego dobrego i oby tak dalej!
Takie historie, zwłaszcza ta druga, tylko pokazują, jak niemalże nadludzką siłą wykazują się ratownicy TOPR. Po książce "TOPR. Żeby inni mogli przeżyć" Pani Beaty Sabały-Zielińskiej mam tego jeszcze większą świadomość. Choć bardzo ich cenię i podziwiam, to mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała spotykać ich w potrzebie na szlaku :D. Super odcinek :).
Ratownikom TOPR tamtym i współczesnym należny jest wielki szacunek i uznanie za swoje poświęcenie okupione często nadludzkim wysiłkiem. A nie jeden oddał swoje życie ratując nieroztropnych turystów, niby to tylko Tatry a tyle istnień ludzkich pochłonęły.
Cześć Szczytomaniak, mam pytanie istnieje możliwość nagrania odcinka, jak np w latach 70-80 przygotowywali się himalaiści do wypraw kondycyjnie, a jak to wygląda w 21 wieku. W pływaniu po la Manche prawie nic się nie zmieniło, technologia nie dotarła do pływania. Ciekawe jak w wspinaczce wysokogórskiej. Pozdrawiam Rafał pływak ekstremalny.
W PRL było tak: najszybszy z naszych himalistów, Krzysztof Wielicki, jak nie był na wyprawie, to grał 2-3 razy w tygodniu w piłkę kopaną i to był cały jego trenning (odsyłam do książki-wywiadu "Krzysztof Wielicki - mój wybór"). Jedyny z czołówki naszych alpinistów (i himalaistów), który prowadził regularny trening sportowy poza-wspinaczkowy (np. podciąganie na drążku) , to był Krzysztof Pankiewicz. To mu mocno procentowało, wyróżniał się wśród innych. A tak to się dużo wspinano. Trzeba rozumieć PRL - wiele instytucji udawało, że płaci, a ludzie udawali, że pracują. Klubowe wyjazdy KW Warszawa w latach 70-80 potrafiły trwać 2-3 miesiące. Kto by dzisaj, poza zawodowcami, pozwolił sobie na tak długi pobyt w Alpach? Kto by dzisiaj pozwolił Kukuczce (był na etacie) na 8-9 miesięczną absencje w pracy? Ludzie po prostu dużo się w górach wspinali, przede wszystkim zimą i w trudnych warunkach. To był najlepszy trening. Andrzej Czok intensywną pracę na wysokościach przed zimową wyprawą na trzeci szczyt świata (np. malowanie kominów za b. wysokie stawki, więc harował) skończył z nadwagą, a brak treningu było jedną z jego przyczyn śmierci na Kanczendzondze. (zmarł na chorobę wysokościową i obrzęk płuc, ale był to skutek a nie przyczyna). To był znak nadchodzących nowych czasów, kapitalizmu wolnorynkowego i jednocześnie zmierzch złotej ery polskiego alpinizmu/himalaizmu. A wcześniej, mimo wszystko, mieliśmy olbrzymie sukcesy, dużo większe niż dzisiaj.
To był taki ówczesny "Tomek Mackiewicz". Całe szczęście, że nie było wtedy internetu, bo dobrzy ludzie zrobiliby ściepkę i pan Jednonogi wybrałby się na Nanga Parbat.
Filmy super. Tematyka B.interesująca. Ale jak mógłbyś opowiedzieć trochę o sobie. ( co robisz zawodowo, czy się wspinasz i na jakim etapie?) Itd. Pozdrawiam
Mam prośbe jeżeli to możliwe bardziej wizualnie przedstqawić okolicę. Kiedys Tatry znałem dobrze ale już od ponad 35 lat mieszakm poza Polska i nie widziałem Tatr od czasu mojego wyjazdu. Tak wiec jakoś niekoniecznie widze co gdzie. Moze niekoniecznie w samym filmie ale jak byt był jakis odnosnik do mapy tej części Tatr, może być sama "graniówka" inne góry to i tak nie poznam ale Tatry bardzo chciałbym sobie przypomnieć w szczegółach. Bywałem troche w Alpach i raz w Gorach Skalistych ale choć to wszystko wieksze i wyższe i piwkne) to ciagle myśle że Tatry to te najbardziej ukochane góry.
Ja tam nie wiedziałam, że kolega Szczytomaniak ma kotka i ze jest jakos do niego przywiazany, a tu czarne maleństwo tak pod koniec zamiauczało i jeszcze trochę się pokazało, w dodatku uwielbiam koty więc mnie to tak zachwyciło :D.
Kiedys czytalam ksiazka Smierc w "jakims " zlebie akcja toczyla w Chocholowie i okolicy iprzemytnikach wiecej niestety nie pamietam ale bylabym wdzieczna gdybym mogla tej histori posluchac Pozdrawiam serdecznie