Przez przytłaczające poczucie żenady nie byłem w stanie przebrnąć przez the office. Po obejrzeniu the curse, biuro elegancko wchodzi. Na końcówce przedostatniego odcinka prawie się popłakałem. Myślałem, że w miarę rozumiem ten serial, ale ostatni odcinek zrobił mi wodę z mózgu.
Samo piękno odzierania z obłudy białych uprzywilejowanych ludzi. cudowny koncept i estetyka produkcji🤍 + ogromną zaletą jest uchwycenie problemów współczesnego artworldu i zawłaszczania narracji mniejszości kulturowych do niecnych celów.
Im bardziej ktoś mi coś poleca tym bardziej odkładam obejrzenie tego czegoś. Tak było z grą o tron, którą zacząłem oglądac gdy wszedł 6 sezon,no ale potem poleciał niezły maraton i w ciągi kilkunastu dni obejrzałem wszystko. Tutaj też chyba zaczekam jeszcze trochę.
Obejrzany cały. Bardzi dziwny. Nawet mi się podobał. Jednak zdanie nie zmieniam, ze tego typu produkcje to eksperyment spoleczny pt. "Jak wielkie gówno mozna wcisnąć ludziom pod płaszczykiem artyzmu, a oni, zeby nie wyjsc na głupków będą przytakiwać, że ma to sens".
Okropnie rozwleczone wkurzajaco nakrecone ale pojedyncze sceny sa ogromnymi sztosami tyle, że od polowy i dalej fabuła zaczyna sie rozkręcać. Czekalem jeszcze az przez dziurkę od klucza zaczna krecic, ale potem kontrast z produkcja HGTV dzieki temu jak reszta jest nakrecona staje się jeszcze większy. Emma Stone rzeczywiście fantastyczna Fielder tez daje radę jak i Safdie.
Najbardziej popieprzony serial od czasu 3 sezonu Twin Peaks, przy czym TP uwielbiam, a 10h straconego życia przy The Curse już nie odzyskam :) Gniot gniotów.
Wybitna produkcja i nie mogę się doczekać ostatnich 5 odcinków. Nie zgodzę się jednak, że Stone jest tutaj lepsza. Są to dwie zupełnie inne role i stawiam je na równi.