Do Turbacza podchodziliśmy dwa razy. Najpierw całą ekipą, chodząc z nosem w chmurach, próbowaliśmy zdobyć ten najwyższy szczyt Gorców. Niestety, małe nóżki nie chciałby dojść wyżej jak na 1150 m n.p.m. i zdecydowały, że koniecznie musimy wracać. Zabrakło niewiele. Jak się później dowiedzieliśmy od jednego z wracających biegaczy, było czego żałować, bo na szczycie świeciło słońce.
Drugi raz, wybraliśmy się już sami, z Ewą. Nasz cel był prosty: dotrzeć na górę przed wschodem słońca. Szybka kalkulacja dowiodła, że pobudkę trzeba zrobić o 2:45, a na szlak ruszyć najpóźniej o 4:00. Tymczasem... nie doceniliśmy naszych możliwości 😀 i dotarliśmy do schroniska prawie godzinę przed czasem.
Na szczęście drzwi były otwarte, a ciepłe wnętrze pozwoliło na chwilę wytchnienia, a później...
Później był już spektakl, sztuka na najwyższym poziomie
Kamera: GoPro Hero 11
Dron: Dji Mini 3 Pro
18 фев 2023