#machinawładzy Południowo-zachodnia Polska od kilku dni walczy z powodzią. Zalanych jest wiele miast, miejscowości i wsi na terenie Dolnego Śląska, Opolszczyzny i woj. śląskiego. Pod wodą znalazły się takie miasta jak Kłodzko, Nysa czy Głuchołazy, na falę kulminacyjną przygotowują się m.in. Wrocław i Opole.
O tym, co tak naprawdę doprowadziło do tej powodzi, w jaki sposób można było teraz, a można będzie w przyszłości zminimalizować skutki taki zjawisk oraz czy tego typu sytuacje będą występować coraz częściej, mówił w najnowszym odcinku podcastu Radia ZET "Machina Władzy" dr Jarosław Suchożebrski - hydrolog z katedry Geografii Fizycznej na Wydziale Geografii i Studiów Regionalnych UW.
- Paradoksem jest to, że jak spojrzymy sobie na mapy hydrologiczne, to w większości kraju stan rzek jest średni i niski. Większość kraju jest więc w stanie suszy hydrologicznej. Te kontrasty są niesamowite - mówił hydrolog, zgadzając się, ze stwierdzeniem, że wygląda to tak, "jakbyśmy mieli dwie różne strefy klimatyczne".
Jak zauważył naukowiec, nietypowe jest to, że to zjawisko przyszło nie jak w poprzednich latach, czyli w lipcu lub sierpniu, ale dopiero na koniec lat, w połowie września i "przyniosło zdecydowanie więcej opadów niż zazwyczaj". - W tym szukamy tego nowego, co się zmienia w pogodzie, co ma związek ze zmianami klimatu - dodał.
- Najbardziej mokrym miesiącem tradycyjnie był lipiec. Teraz mamy przesunięcie tych ekstremów na koniec lata, choć w sierpniu również mieliśmy obfite deszcze. Ale generalnie ekstremalizacja zjawisk pogodowych, to coś, z czym będziemy musieli borykać się w przyszłości - przekonywał.
Czy taka powódź znów może nas czekać np. za 10 lub 20 lat? Tego nie da w 100 proc. się przewidzieć - czy, kiedy i w jakim miejscu [...] Ale zwiększa się liczba systemów obserwacji zjawisk meteorologicznych., coraz lepsze są modele pogodowe, które z wyprzedzeniem potrafią określić, ile tego deszczu i gdzie spadnie. Teraz te systemy de facto ostrzegały nas dość wcześnie. Spodziewaliśmy, że może być źle, ale też nie, że aż tak źle - zauważył Suchożebrski. Jego zdaniem takie powodzie, "to jest nadal anomalia, ale zdarzają się one tak często, że musimy je traktować jako element rzeczywistości". - Wychodzi na to, że co 13-14 lat mamy duże powodzie o zasięgu obejmującą jedną zlewnię. To zaczyna być nasza nowa rzeczywistość - mówił.
Czy rzeczywiście najbardziej narażony na takie zjawiska jest południowy zachód kraju? - Nie tylko, bo powodzie zdarzają się też na południowym wschodzie. Generalnie to obszary górskie są bardziej predestynowane do powstania powodzi po gwałtownych opadach. Podlasie czy Lubelszczyzna, jeśli chodzi o ukształtowanie terenu, faktycznie są lepiej chronione, ale to nie znaczy, że powodzie się tam nie zdarzały bądź nie będą się mogły zdarzyć w przyszłości - po prostu będą miały trochę inny charakter, inaczej mogą się rozwijać. Tak naprawdę nigdzie nie jesteśmy w Polsce tak do końca bezpieczni, jeśli chodzi o powodzie - przyznał gość podcastu.
Wszystkie odcinki podcastu Machina Władzy znajdziesz na:
Apple Podcast: apple.co/3OMGuni
Spotify: spoti.fi/3bshx2b
i na player.radiozet.pl
19 сен 2024