WTOPA czy DZIEŁO? Spieramy się o Joker: Folie à Deux 

Po wysłuchaniu waszych argumentów widzę większą wartość tego filmu, ale i tak mnie rozczarował

Filmu jeszcze nie widzialem ale podbijam zasiegi ze wzgledu na niezwykle wysoka jakosc i merytoryke wszystkich twoich lajwów i materiałów/ eseji

Bardzo ciekawa dyskusja, mogę tylko żałować, że dopiero teraz algorytm raczył zaserwować mi ten kanał :) Moim skromnym zdaniem jedną rzecz robi ten film bardzo dobrze. Dobitnie pokazuje, jak w gruncie rzeczy nieszczęśliwą, żałosną postacią jest człowiek, który skrywa się pod maską Jokera. A popularność tej postaci sugeruje, że wiele osób skupia się właśnie tej masce. Na charyzmie, pewności siebie, wzbudzaniu u innych strachu, szczególnie w przypadku Jokera z „Mrocznego Rycerza, inteligencji. Czasem pewnie każdy z nas chciałby być takim kozakiem, ale to tylko maska, która w „Mrocznym Rycerzu” opada chyba tylko na krótką chwilę. Mianowicie gdy Joker mówi „And here we go” w przekonaniu, że zaraz dojdzie do eksplozji promu. Gdy do niej nie dochodzi, przez chwilę widzimy zagubionego, sfrustrowanego człowieka. Ale potem człowiek, którego imienia i nazwiska nie znamy, znów ją zakłada, mówiąc: „Can't rely on anyone these days”. W Joker: Folie à Deux, jak słusznie zauważy podczas dyskusji Michał, ta maska jest wyjątkowo krucha. Arthur jeszcze dobrze jej nie założył, a już opada. Jednak w sumie nieważne, czy trzyma się mocno jak w „Mrocznym Rycerzu”, czy rozpada się po kilku minutach jak u Todda Phillipsa. Ważne jest tylko, żeby pamiętać, że to tylko udawana poza skrywająca człowieka, który nie ma w sobie nic godnego naśladowania. Można sobie takiego pseudokozaka udawać, ale prędzej czy później (zapewne prędzej) maska opadnie, zostanie tylko smutny, przegrany człowiek, który skrzywdził innych i samego siebie.

To było super omówienie, nie wiem kiedy zleciały te 2 godziny Cóż, nie przekonałam się, że to dzieło, ale posłuchałam ciekawych argumentów obu stron. Normalnie nowa linia powinna być Bez/Rozejmu - dwustronne rozprawy o filmie

Baaardzo dobra i ciekawa dyskusja! Bardzo udane zderzenie opinii ze świetnymi argumentami z obu stron 💜 Ja już też nie jestem aż tak hura optymistycznie nastawiony do drugiej części Jokera jak byłem przed dyskusją, z niektórymi zarzutami po prostu nie da się dyskutować. Film budzi wręcz skrajne emocje, pobudza do dyskusji, a to już moim zdaniem sukces. Bo ten film jest jakiś, na pewno nie wiekopomny i nie wywróci do góry nogami tego jak postrzegamy kino, ale jest JAKIŚ. Może to różnica oczekiwań, nie jestem wielkim fanem pierwszej części choć uważam ją za dobry film, a po kontynuacji wnosząc z recenzji i opinii spodziewałem się szorowania po dnie... Więc ja się miło zaskoczyłem i dostałem film dobry, który przykuł mnie do ekranu i spodobał mi się na tyle, że dalej siedzi mi w głowie. Ni więcej ni mniej. Kino nie musi być wybitne albo gówniane, 10/10 albo 1/10, kino może być dobre albo nawet poprawne i już potrafi rezonować z człowiekiem. Dla mnie to po prostu dobra kontynuacja wątków z części pierwszej, Arthur jest zmiażdżonym przez życie człowiekiem, więźniem oczekiwań, których nie potrafi unieść, jest przestępcą, ale jest też ofiarą czy to innych ludzi czy systemu, który go zawiódł. I właśnie tymi tematami gra ten film, raz lepiej raz gorzej. Może i Arthur w pierwszej części stworzył Jokera, ale nie mógł nim zostać bo to czym Joker się stał w oczach innych go przerosło, a on sam został tylko jeszcze bardziej rozbitym człowiekiem. Joker stał się ideą, maską, którą można przybrać tak jak zrobiło to wielu ludzi na ulicach Gotham. Ta seria nie jest genezą powstania Arthura "Jokera" Flecka, jest genezą powstania idei Jokera w Gotham splecioną z historią złamanego przez życie Arthura Flecka.

Uwielbiam Twoje live'y z Michałem ☺️

Plus filmu jest taki, że skłania do dyskusji minus, że po filmie chce się dyskutować nie na tematy treści filmu. Wszystko było zbyt grubymi nićmi szyte. Argumenty przekazane przez film są słabe, ja nie widzę w filmie tego, że ludzie jakoś podążają za jokerem nikt nie ma powodu, żeby za nim podążać bo brakuje scen ustanawiających pokazujących wpływ jokera na tłum. Przez to, że nie widzimy jak joker wpływa na tłum ciężej jest uwierzyć, że Harley jest zafascynowana zakochana w jokerze. Bohaterowie zachowują się w nieracjonalny sposób przez cały film. Ale przynajmniej film dostarcza jakieś emocje.

Ja sie zgadzam, że to jest super, że możemy w ramach kina komiksowego dostawać projekty zupełnie inne od typowych Marvelowych akcyjniaków, nawet, jeśli w wyniku tego wychodzi tak pokraczny film, jak drugi Joker. Ale no wlasnie, dla mnie ten film jest pokraczny, a Philips moim zdaniem nie ma pojecia, czym jego projekt ma być, albo włożył do niego wszystko, byle wyszlo pseudo artystycznie. Bo ten film nie potrafi utrzymać tonu. Raz dostajemy sceny zupełnie przerysowane i komiksowe, jak kreskówkę z poczatku, te cyrki w sądzie, czy nawet wysadzanie go, a zaraz znowu wchodzi rozczulanie się nad Arthurem i sceny, ktore sztucznie próbują u nas ten żal wywołać, jak ta z domniemanym gwałtem. I jeszcze przy każdej takiej scenie wchodzi ten sam motyw muzyczny z pierwszej czesci. Sam w sobie zajebisty, ale po 5 razie juz nim rzygałem. Ale najbardziej na brak konkretnego pomysłu na ten film, albo wyczucia, wskazują te nieszczęsne sceny musicalowe. Znowu, same w sobie calkiem niezłe, ale za każdym razem zabijają tempo, wchodzą w trakcie jakiejś sceny, przerywają ją, nie popychają fabuły do przodu, bo dzieją sie tylko w głowie bohatera, a potem się kończą i wracamy do przerwanej sceny. Tudzież Arthur naprawdę soboe do kogoś śpiewa, ale nic z tego nie wynika. No masakra, wedlug mnie nie stało za tym nic, poza: dodajmy musical, niech widzą, jaki jestem artsy-fartsy. A szkoda, bo sam jarałem się na pierwszy konkretny musical w komiksowym filmie. Także niestety przez ten rozgardiasz gdzieś się rozmywa całkiem fajna polemika z wyznawcami pierwszego filmu i przesłanie o nakładaniu fikcyjnej persony na zniszczonego czlowieka.

Moja interpretacja zakonczenia: Film stawial nam w obu czesciach pytanie "czy to Joker?" Z ostateczna odpowiedzia brzmiaca - nie. To jest historia Artura - zaburzonego komika zyjacego w innym uniwersum Gotham. Harley Quinn opuszcza Artura, bo sama zakochana była w Jokerze - ktorego jak mowi Artur, już nie ma. W takiej wersji film dostaje 7.5 na 10 u mnie, i jestem zadowolony z tego spektaklu.

A więc Joker 2 to Dundersztyc na sterydach

Spoilery To jest niesamowite, że w swojej wizji reżyser potrafił tak zadziałać na emocje odbiorców, że ci zaangażowali się tak mocno w treść i przedstawiona historię w filmie, że wypierają już nawet pierwsza część filmu, która miesiąc temu kochali. Przecież odbiorcy, którzy negują ten film jako film o jokerze to są Ci wszyscy statyści, którzy opuścili salę sądową, gdy Artur przestał być w ich oczach Jokerem. Wy zabijacie prawo do istnienia tego filmu, tak samo jak więzień na końcu zabił Artura i odebrał mu prawo do istnienia w innej formie niż formie Jokera. Nie wiem czy w sposób zamierzony czy nie, ale to przebicie piątej ściany jest niesamowite. Ta samą polaryzacje wśród odbiorców zastosowało The Last of Us, gdzie ludzie znienawidzili tą grę, gdy musieli grać zabójcą Joeala, w ogóle ignorując morał jaki historia w grze miała w odbiorcach odcisnąć. I tak samo tutaj wydźwięk filmu wśród wielu ludzi jest zagłuszony, morał nieważny, sens zatracony tylko przez fakt, że oczekiwania nie zostały spełnione. Uwielbiam to. Tańczymy jak nam zagrają.

+3%- to 3 razy więcej od Karmi . = Sukces. Kurtyyyyyna panie Turecki.

Można mówić cokolwiek - ważne, żeby z odpowiednią dykcją, manierą i zaangażowaniem?

Po obejrzeniu jestem raczej zadowolony z filmu, uważam że uznanie jokera jako tytułu niż jako osoby jest dobry, a to że arthur porzucił bycie jokerem działa zważywszy że on chciał być zauważony i zrozumiał że oni widzą jokera a nie jego

Świetna dyskusja

Należy pamiętać też czym jest Joker Co symbolizuje Joker? Podczas gdy Batman jest uosobieniem sprawiedliwości i porządku, Joker jest jego całkowitym przeciwieństwem, postrzegającym siebie jako stwórcę chaosu, żywe ucieleśnienie okrutnej przypadkowości losu .

No nie no proszę, ten film jest technicznie słaby z każdej strony, pod względem scenariusza, aktorstwa musicalowego, samej historii. Brak fanservicu to tylko gwóźdź do zatęchłej trumny

Co Artur Fleck ma wspólnego w tych dwóch filmach z Jokerem z Batmana ? Odpowiadam NIC. Te filmy nie powinny mieć w tytule napisane Joker, to był chwyt marketingowy tylko.