Przesłuchałem sporo. Absolutny, wręcz laboratoryjny przerost formy nad treścią. Słowo walczy o uwagę z podkładem, temat jest jedynie pretekstem do epatowania (szpanowania) "możliwościami edycyjnymi"; od razu słychać, że robili to ludzie niewierzący (sami się tak określili w jednym z "podcastów"): zupełnie nie czuli/rozumieli tego, co czytają (interpretacja tekstu często wręcz komiczna). Tekst Biblijny służy do medytacji (proces w zasadzie zapomniany), a ta nie znosi żadnych "podkładów" (muzycznych sugestii). Zachwycają się "operatorzy smartfonów", przyzwyczajeni do kolorowych fajerwerków: słuchanie bez zrozumienia, byle "kolorowo"
Ja wszystko rozumiem ale tak kłamać?! To jest słowo Boże!!! Jestem wierzący więc dla mnie to nauka i moje wartości... Ale takie coś odpier... Powinniście się wstydzić bez kitu!