Nie mogę się oprzeć, żeby nie opowiedzieć o genezie rdzawego bąbla na styku słupka A i dachu. Technologia zakładała, że przed założeniem płatu dachu należy w tym rogu nałożyć uszczelniacz - na stanowisku znajdował się pistolet z tym uszczelniaczem. Następnie należało założyć płat dachu i docisnąć po czym wytrzeć ręcznie nadwyżkę uszczelnienia, które się wycisnęło i (teraz uwaga) palcem ukształtować tą „fugę”. Oczywiście praktycznie nikt tego nie robił, kontrola jakości nie istniała i dlatego już po kilku miesiącach gdy lakier w tym miejscu delikatnie pękł na skutek pracy nadwozia dostawała się tam wilgoć (a zimą sól) i ruszała korozja. Technologia była prymitywna (opracowana od początku produkcji Poloneza i utrzymywana do końca) ale przy prawidłowym stosowaniu pozwalała na zabezpieczenie tego miejsca na tyle, że ta korozja jeżeli już by się tam pojawiła to duuuużo później. A Polonez składał się z kilkuset takich małych błędów popełnianych podczas produkcji. Wyobraźcie sobie dzisiaj taką sytuację, że w normalnej fabryce samochodów wychodzą auta, które po kilku miesiącach zaczynają korodować w jednym specyficznym miejscu. Natychmiast idzie audyt i sprawdza jaka jest przyczyna, po czym szuka rozwiązania problemu. A w FSO ? No widzimy na filmie. I teraz perełka ! Czasami korozja była po prawej stronie a po lewej jej nie było ! Przyczyna ? Drugi pracownik (stanowisko montażu dachu było obsługiwane przez 2 osoby) trzymał się technologii a drugi miał ją w dupie. Tyle, że czasami zamieniali się stanowiskami (prawa strona była lepsza) więc w jednym tygodniu szły takie co koronowały po jednej stronie a w drugim po prawej. Niżej podpisany stosował się do technologii i te, które wyszły spod mojej ręki (ok. miesiąca pracy na tym stanowisku - na jednej zmianie szło od 80 do 130 Polonezów więc mniej więcej ok. 2000 sztuk) miały i uszczelniacz i ukształtowaną fugę natomiast pracownik po drugiej stronie (mocno zaawansowana choroba alkoholowa) miał na to wywalone. Opisem tego drobiazgu chciałbym unaocznić obrońcom krzyczącym „mieliśmy polskie fabryki samochodów ale przyszła konkurencja i doprowadziła do ich zamknięcia” jak to było w małych atomach.
No to ja mam akurat chyba ten "udany" egzemplarz - Caro szerokie data I-szej rejestracji styczeń 96. Parkuje pod blokiem, doły drzwi w nim właściwie nie istnieją ale dach piękny, zero rdzy.
99 rocznik . Srebrny, taki sam jak na filmie. Tylko lekki meszek rudej z tylu miedzy klapa i dachem , reszta auta bez zmian. Moze miales czeladnika ktory wzial sobie do serca dobra robote ;)
Ed Bytr już spieszę z odpowiedzią dlaczego masz dziurę w dachu. Czasami wytłoczka dachu zdarzała się z wgniotką lub przeciwnie - z górką. Naprawiało się to na stanowisku gdzie płat dachu był zgrzewany z tylnym wzmocnieniem - ten element gdzie są zamocowane zawiasy tylnej klapy. Naprawa polegała na wyklepaniu dołka lub górki za pomocą młotka blacharskiego i ręcznej babki po czym powstałe miejsce najpierw się wygładzało pilnikiem a potem papierem ściernym. Oczywiście zerwany w tym miejscu ocynk już nigdy nie był nałożony. I potem po kilku latach takie auto ni z tego ni z owego zaczyna rdzewieć w jakimś przypadkowym punkcie. Tak - to prawda, to nie działo się w fabryce Henry Forda na początku XX wieku tylko w FSO w 1998 😂
Na 1,6 z pojedynczym wtryskiem bez problemu tyle wyciągał i to nawet marszowo, a nie w zrywach. Raz musiał skoczyć przez całą Polskę i wrócić, Spalił dwa całe baki i miał średnią prędkość z całej trasy (po odliczeniu postojów np. na obiad) ponad 120.
Mój sąsiad zajechał nowiutkie Caro Plus w parę lat. Raz mój ojciec pożyczył od niego ten pojazd - miał 56 tysiecy, a wygladał jakby był na wojnie. Miał już wtedy wymieniony tylny most na jakaś używkę (po przygodzie w rowie), cała blacharka wgniecona i obita. Także wszystko zalezy od własciciela.
A mój ojciec miał Atu plusa GSI (wielopunkt) i w 10 lat naprawdę było auto w porządku. A jak sprzedawał to tapicerka, wnętrze zniszczone zbytnio nie były. Tylko kierownicą z lewej wytarta. I rudego jeszcze nie było. Tak że nie było tak źle.
Szkło też zachodzi "mlekiem". Nie matowieje ale właśnie czasem jakieś dziwne dodatki do szkła powodują, że po latach coś się dzieje. Miałem tak w 126p.
Jeżdziłem polonezem na początku lat 2000 -ych dość sporo jako autem firmowym.Uważam że jest autem nie docenianym i w porownaniu do meganek, asterek , golfów 3 z lat 90 -tych całkiem dobrym . Pokażcie mi megankę przedliftową która jaeszcze jeżdzi, albo ile zostało golfów 3 czy 2 .Silnik 1,6 benzyna co prawda sporo palił na trasie ale spokojnie dawało się wyprzedzać nim tiry napewno lepiej niż golfem 1.4 60 km którym także w tamtych czasach się poruszałem. Co do korozji to nie postepowała ona jakoś szczególnie szybko , balachy były dość solidne i jeśli się ją usówało na bierząco to nie było z większego problemu.Auto tanie w naprawach,nie skąplikowane w porównaniu do aut współczesnych, dość solidne. Trzeba zauważyć że nawet passatów z lat 90-tych dużo już nie zostało a polonez był pewnie kilka razy tańszy w zakupie od passata w podobnym roczniku.
Prezes Woźniak słusznie w dniu premiery Plusa nazwał go "alternatywą dla używanych aut zachodnich", a w 1989 minister Wilczek powiedział, że po podwyższeniu ceny tego ścierwa nikt nie kupi. Meganek przed liftem, Golfów 3 czy Asterek jeździ zdecydowanie więcej niż wszystkich generacji i wariacji Poldka razem wziętych - chyba że mieszkasz gdzieś na zapadłej wsi do której nawet zasięg nie dociera. Poza tym sam porównujesz Poldka 1.6 do Golfa 1.4 - Golf musiał być dobrze zajechany bo mimo koniażu i pojemności czasy do 100 z fabryki mają porównywalne.
@@solaris362 Spokojnie, od każdej reguły są wyjątki. Znam przypadek silnika AA, który do wymiany rozrządu wytrzymał 1000 km, znam też taką serię AB w Caro GLE model 94, który kompletnie nie trzymał ciśnienia oleju od nowości, a egzemplarze zostały wydane klientowi.
Chyba nie widziałeś jak „lata” drążek zmiany biegów w Ikarusie, jeździły takie kiedyś po Warszawie :-) Jak tam kierowcy trafiali w biegi to zawsze było dla mnie zagadką.
Xxxoddam to była magia patrzeć jak ci kierowcy wykonują niesamowitą kombinację ruchów przed każdym wbiciem biegu. I te dźwięki ! Obroty silnika rosną, cisza.....kierowca macha czarodziejską różdżką, trwa to ok. 2-3 sekund, słychać zgrzytnięcie wbitego biegu i znowu obroty silnika rosną. I tak tysiące razy dziennie...
@@tomaszrogalski4528 w odmętach internetu jest taki filmik jak rosyjski kierowca dużej ciężarówki próbuje zmienić biegi. bardzo mi to się kojarzyło ze zmianą biegów w Ikarusach. Najlepiej jak Ikarusy trafiały się z "ogrzewaniem" - czyli spaliny waliły do środka :)
Mój dziadek kupił Caro Plusa w 1997 roku. Po dwóch tygodniach od zakupu silnik padł i został wymieniony na nowy. Pół dzieciństwa byłem wożony tym wozem. Ostatecznie po 10 latach został sprzedany. Kupił go napalony koleś ze Sosnowca. A parę minut po sprzedaży dostaliśmy telefon ze szpitala że moja prababcia właśnie zmarła. Mimo wszystko darzę ten samochód szczególnym sentymentem.
Zawsze podziwiam dziesiątki mądrali krytykujących poloneza. Miałem favorit zastawę i Samarę. I jak na tamte lata 1997 uważam że polonez był fajny trzeba było go mądrze modernizować i dbać o niego . Więc cwaniakom mówię grzecznie papa
Nie jest to samochód bez skazy ale nie brak mui i zalet,mówię to jako właściciel 2 sztuk caro+,atu+ wcześniej ojciec też posiadał dwa późnego borka i przejściówkę caro.Latał swoimi poldkami przez jakieś 8 lat na Niemcy a trasa była dłuższa niż ta z filmu bo z Sanoka aż pod holenderską granice auta były maksymalnie ładowane mocno przeciążone i ganiały bez problemu.Mimo to zawsze darłem łacha z polodolota że gówno,padło i tak jak złomnik wszytko źle co wynikało właśnie z ogólnej mody obrzucania gnojem tych aut po zalewie bitego gówna z niemiec.Złożyłem warsztat samochodowy potrzebowałem taniego auta do jazdy po części,stwierdziłem że czas się zmierzyć i samemu sprawdzić ten kawałek polskiej motoryzacji jak mi się nie spodoba zakatuje zezłomuje.Nie zezłomowałem,nakręcił 60 tysięcy w 2 lata bezawaryjnie i mam go do dziś,mało tego dokupiłem drugiego i jak polskie realia mi pozwolą to nie ostatniego.Dlatego nie zgadzam się z Tymonem mimo że bardzo lubię jego twórczość,egzemplarze zadbane,zakonserwowane są ciche,komfortowe,bezawaryjne.Jakość wykonania jest miejscami słaba to fakt ale to temat na oddzielną dyskusje bo każdej wersji poloneza poza stałym elementem czyli rdzą dolegało coś innego.Deska w plusach pęka od słońca a na dodatek jakiś pajac zrobił ją z 3 rożnych plastików co razi w oczy, z klaksonem to co p[okazujesz na filmie jest powodem wydarcia jego mocowania a nie spasowania fabrycznego,nie wprowadzaj ludzi w błąd.Klamka o której mówisz że sprawia wrażenie tandetnej taka jest dlatego lewe przednie klamki do + kosztują chore pieniądze gdzie cała reszta 10-15 zł w starszych ten problem tak nagminnie nie występował i można tak pisać długo.Połączenie FSO z kitajcami dało dużo różnych takich tandetnych rozwiązań a niewiele odwrotnych.Nie zwalam też całej winny na skośnych bo przed nimi też samego miodu nie było ,co nie zmienia faktu że to w jaki sposób się o nich mówi i narzeka jest przesadzony a prawda jest inna.Był to dobry tani samochód zadbany odwdzięczał się bezawaryjnością,dużym komfortem jak na taką klasę auta i tanim prostym serwisem,wymagał co prawda przełknięcia paru wad ale nie ma samochodu idealnego.Zaraz zostanę obwołany fanboyem poloneza i zmieszany z błotem ale mam to gdzieś.Kończąc jako właściciel warsztatu obcuje z rożnymi markami aut w rożnym stanie i wieku do tego posiadam inne auta mam więc konkretne porwanie a nie jak większość ludzi tylko z opowieści i stwierdzam że Polonez był samochodem z wadami ale też wachlarzem zalet o których się nie mówi.
Złomnik - nie uszczelki drzwi tylko ramki drzwi. To przykład patalogicznego sposobu unowocześniania Poloneza. Kiedy pojawił się pod koniec lat 70-tych to chromowane ramki drzwi były modne, przez całe lata 80-te nikt z tym nic nie zrobił. Dopiero przy modernizacji bodajże na MR93 lub MR95 jakiś geniusz wpadł na pomysł, żeby unowocześnić auto przez rezygnację z chromu na ramkach okien na rzecz czarnego matowego lakieru. W normalnej fabryce samochodów po prostu te ramki (te elementy są nabijane na właściwą ramę okna) byłyby stalowe i pomalowane matowym lakierem. Natomiast FSO zastosowało technikę - stalowe ramki chromujemy jak zawsze po czym po chromowaniu malujemy czarnym matowym lakierem. Pomyślcie sobie nad ekonomiczną stroną tego rozwiązania - najpierw wydajemy pieniądze na drogą operację chromowania tylko po to, żeby ten świeży chrom pokryć farbą ! Oczywiście wszystko było tak pomyślane, żeby czasem nie było zbyt trwałe więc we wszystkich Polonezach te ramki wyglądały po kilku latach źle albo bardzo źle...
Ogólnie wszystko się zgadza poza tym, że te ramki zaczęli lakierować na czarno już w przejściówkach albo nawet w ostatnich akwariach. Mnie od zawsze irytowała ta łuszcząca się farba. Dla postronnych obserwatorów Polonez od razu wygląda na poobijany, zaniedbany samochód - i pewnie spora część egzemplarzy, które jeszcze krążą po naszych drogach taka jest. U siebie z roku na rok zwlekałem aż w końcu wziąłem tą galaretę zmywacz do lakieru, zdjąłem te czarne powłoki a następnie ramki wypolerowałem filcem z pastą tempo. Drzwi i tak od dołu pognite, nadające się do wymiany to można eksperymentować, jakby nie wyszło to też bym nad tym nie rozpaczał. Ogólnie nie katuję, staram się w miarę o Poloneza dbać, co trzeba robię na bieżąco ale jednak parkowanie pod chmurką sieje spustoszenie.
Te patologiczne malowanie ramek zaczęło się gdy pojawiły się pierwsze akwaria. Prawdopodobnie zauważono że czarna uszczelka w dodatkowym okienku ni jak nie licuje z chromami na ramkach drzwi, więc porostu pomalowali na szybciocha chrom na czarno. Dolna chromowana ramka uchowała się bez malowania do 1992, a gdy pojawili się mr 93 zrezygnowany z chromu na rynienkach.
Obywatel Cane jak w przypadku większość modernizacji nie było jednego dokładnego terminu wprowadzenia. Mój ojciec miał Poloneza Caro 1.9 GLD z 1991 roku i tam ramki drzwi jeszcze oryginalnie były w chromie. Czyli jak w Maluchu - czy kapliczka czy licznik FL - można różne spotkać w rocznikach 1984-1988
Od ciągłego trzymania gałki biegów ta mi się kiedyś wcisła i przestała się ruszać. I tak mając do dyspozycji wyłącznie dwójkę albo sprzęgło musiałem dojechać do warsztatu.
Na zachodzie szczelność samochodów sprawdzano przez zamknięcie myszy wewnątrz, jak do rana wyzionęła ducha znaczy szczelny. W polonezie zamykano kota, jak do rana nie uciekł to quality control była ok.
potrafi ale robiąc na autostradzie, podejrzewam ze nawet mój maluch,na ekspresówce,gdybym nim jezdził, zrobiłby 300-400 tys,pod warunkiem,ze inni pozwoliliby mi jezdzic z predkosciami 80-85kmh
@@tombouu Nie wiem, co potrafił Twój maluch, ale w 1996 kupiłem Poloneza Caro z wtryskiem jednopunktowym do tyrania w firmie i ten wóz zrobił grubo ponad 200tys (o ile pamiętam to 260), bez remontu generalnego silnika. Jeździł wyłącznie na krótkich dystansach - kilka km - przerwa - kilka km w mieście. Najdłuższe typowe trasy, to 30km w jedną stronę (też praktycznie w mieście). Woził ciężki towar, czasami sporo ponad 500kg + kierowca (raz dostał ponad tonę + 2 pokaźnych pasażerów). Zużycie paliwa 8...10 l (zależnie od pory roku). Gdy go sprzedawałem, to nabywca nie chciał uwierzyć, że ten silnik zrobił dwa przeskoki licznika. W czasie 7 lat intensywnej eksploatacji wymieniony został tylko akumulator, alternator i tarcze hamulcowe (oczywiście poza bieżącymi wymianami oleju itp.). Samochód od początku jeździł na Lotosie 5W40, co wywołało sporą kłótnię w autoryzowanym serwisie, gdzie musiał przejść pierwszy przegląd. Poszedł "do ludzi", bo był z powodu pracy tak poobijany, że wstyd już było nim jeździć, a w firmie pojawiły się bardziej komfortowe środki lokomocji.
Polonez Atu zanim wyjechał z salonu zabezpieczony antykorozyjnie (no, trochę to kosztowało). Po 20 latach minimalne ślady korozji na progach od spodu (trzeba było się dobrze przyglądnąć, by znaleźć) i pojedyncze punkciki na dole drzwi zaraz za przednim kołem (tam, gdzie kamyki uderzały spod koła). Silnik za to trzeci (1,6 monowtrysk). Poszedł za grosze, ale miłe wspomnienia zostały :)
Kilka lat temu cztery lata pod rząd jeździłem Caro Plusem do Odessy na wakacje z żona i trzema córkami. Zawsze dojeżdżałem i wracałem na kołach, choć usterki się zdarzały - raz w połowie trasy pękł resor, ale dojechałem na pękniętym a w Odessie wymieniłem. Mało kto wiedział co to za samochód, tylko raz na parkingu po drodze pan rozpoznał ,że to Polonez, a na pytanie skąd wie, odpowiedział - w Polsce w wojsku byłem.
Jeżeli chodzi o Dynamike Poloneza to zależy od silnika. Moi rodzice mieli caro plusa z silnikiem rovera 1.4 110 koni i to było naprawdę szybsze i lepiej się zbierało.
Mój tata w 1995r kupił w salonie nowego poloneza z silnikiem diesla. W 2004 roku oddziedziczylem go z przebiegiem 450tys km. Tak duży przebieg to pamiątka po latach 90tych,kiedy to przy braku tanich telefonów komórkowych, mój ojciec zamiast dzwonić musiał osobiście jeździć setki kilometrów aby załatwiać interesy. Pazdziochem jeździłem bez awaryjnie do 2008, kiedy to z przebiegiem 510 tys km pękło mi mocowanie wahacza. Auto sprzedałem na złom :-( Nadmieniam, że silnik pracował do końca nienagannie a sam samochód był bardzo wygodny. Fajnie się wsiadało a jeszcze lepiej wysiadało :-P
W 1995r pojechalem FSO 1500 MR na LPG do Stuttgartu. A byl to samochod (kredens) z 1991r produkcji. Do dzis pamietam mine starszego niemca w Audi 80, ktorego wyprzedzalem na autobahnie jadac 140km/h. 😂😂😂😂
Polonez jest dobrym autem i tanim, wystarczy tylko o niego zadbać jak należy a nie ciągle narzekać. Polonezy bywają w lepszym stanie niż jeżdżące po ulicach porażki niemieckie zużyte jak stare kondomy.
No proszę cię! A ile tych polonezøw przeżyło do dzisiejszych czasów? A te stare styrane niemieckie auta z przebiegiem 500 i więcej tys km (z cofnietymi licznikami czyli jakieś 80 procent ) czyli 180 tysięcy km wg użytkowników żyją dalej i jeszcze dwukrotnie cofniety licznik nie zrobi na nich wrażenia
@@wujekalfred15 Jak ludzie w polu upierdalali te auta i nic nie robili przy nich żadnego serwisu bądź dziadowski ,,bo to tylko Polonez'' , a golfa cacali bo to niemieckie porządne auto to nie dziwota . AAaa no i masę poszło w dobrym stanie na złom . Wiem bo bywam na złomie i widzę sporo dobrych aut .
@@jan4F1991 no akurat golfy u nas nie miały lekko. Gumy się paliły i ukrecano połosie z innymi było podobnie. Wiejski tuning i upalanie to była norma a dlaczego? Bo te auta jechały a nie się toczyły
mojego poldka tracka z 2001, w fabryce, nawet nie pomalowali podkładem, o czym się dowiedziałem podczas stłuczki, ale nie bedę szukał winnych skurwieli w ówczesnym zakładzie je produkującym, tylko dodam że nie wynikało to z technologii produkcji, ale nierzetelności właścicieli fabryki
7:22 to „luzem” to chyba mocowanie akumulatora. Odnośnie jazd po Autobahnach to wszystko fajnie tylko, że zimą Niemcy leją tony solanki na drogi i nawet ocynki z czasem nie wytrzymują.
Panie Złomnik! Wypiękniał nam Pan tak, że ojacieniemoge! Nowe oksy i kurtka robią robotę. Choć bardziej pasowała by tu czapka z najlepszego serwisu, czyli C&G. Pozdrawiam cieplutko rodzinkę! PS. Dobry odcineczek! #zawszegratem
Jak niemcy reagowali mogę odpowiedzieć... Uśmiechy które podejżewam nie miały nic wspólnego z podziwem i sentymentem były normą. Pierwszy wyjazd do Berlina tą limuzyną zawsze będę pamiętał...
@@chybanie3712 No jasne przecież tym się szczycą właściciele Polonezów . "Ło Panie Polonez to nowoczesny samochód ma regulacje kierownicy a taki W124 nie ma . Germański szrot " I tak dalej .
...no to powiem Ci Słomniki, że ja zjeździłem Niemcy moim Lanosem 1.4. Z upalonym tłumikiem brzmiał naprawdę zadziornie i kiedy autostradą ,,leciałem,, 180, niektórzy kręcili mi filmiki. Najlepsze, że po zdjęciu nogi z gazu przy tej prędkości był przyjemny strzał i widziałem za sobą rozbłysk. Auto bez wkładu i po wyjściu z supermarketu ,,jednorożca,, odnajdywałem ze 100 metrów. Zamiast schowka miał wzmacniacz który w razie wypadku prawdopodobnie pozbawiłby pasażera nóg. Nigdy mnie nie zawiódł, za co go kocham 😉.
Rdza nie leci z progów, bo na progach są plastikowe nakładki. Rdza leci z drzwi, bo drzwi rdzewiały na potęgę w tych autach. A w instalacji LPG to jest silniczek krokowy a nie czujnik.
@@eddie24riopless Niestety jest to silniczek, bo płynnie reguluje skład mieszanki. Zawór ma tylko dwa położenia, otwarty/zamknięty. Elektrozawór jest gdzie indziej, zamyka gaz po wyłączeniu stacyjki.
TAK JEST!DOKŁADNIE! Szkoda ze nie było jakiegos głeboikiego liftingu POloneza,zeby przetrwał chociaz do 2010 roku, z silnikami Daewoo Lanosa, 1.5 86KM i 1.6 106KM. To byłby ideał.
Nie przesadzaj, snucie się 90 km/h za ciężarówkami jest mega relaksujące. Wystarczy zrezygnować z maksymalnej prędkości przelotowej poldolota, przy której w butli nie pojawia się jeszcze wir, czyli 120 km/h, która jest faktycznie mega stresująca ;)
Man Poloneza Borewicza 1,5 Ls na liczniku ponad 196 tyś przebiegu silnik AB wzmocniony od nowości bez remontu czysty nie zaolejony trzymam go z sentymentu bo na co dzień używam VW mimo ,że konstrukcja Poloneza archaiczna ale właśnie w tym widzę jego piękno samochód bezproblemowy tani w eksploatacji wystarczy z sobą wozić śrubokręt dwa klucze kawałek drutu i sam w razie awarii usunę usterkę i jadę dalej a nie jak dziś w nowszych autach wysiądzie głupstwo i muszę wzywać pomoc na szczęście mój Passat jak do tej pory sprawuje się bez zarzutu jak i Polonez choć używam go sporadycznie Pozdrawiam wszystkich sympatyków starych aut
Kupiłem Fiata Sienę od starszego Pana jeszcze na czarnych tablicach, faktycznie bardzo wielu kierowców takiego auta nie szanuje i próbuje zepchnąć je z drogi.
Siema posiadam Caro plusa kombi z przebiegiem 431tys km i szczerze powiedziawszy jest w duzo lepszym stanie technicznym niż ten ktorego pokazujesz :) rownież w moim GSi bya robiona tylko uszczelka pod glówka z grobszych rzeczy i uwaga od nowości na LPG i na 5W40 tak jak matka żerań go wypuscila :) w niecaly miesiac robie nim ponad 10tys km jezdzac po miescie.z wieloma kwestiami sie z Toba nie zgodze jako rasowy poloneziarz :P ale beke mialem z niektorych rzeczy. co do 500tyś km gwarantuje że bez zadnego sponsora i wlasnymi silamy swoją "fake cegą" dopierdole do takiego przebiegu nie ruszajac dupy po za granice naszego kraju :)
W Świebodzinie jest jeszcze jeden ciekawy polonez. Niebieskie caro z 1.4 rover i jeździ nim sobie starszy pan i sprzedaje warzywa na targowisku miejskim. Auto nie ma praktycznie blachy ale ewidentnie temu panu to nie przeszkadza.
Moj były kierownik też tak miał :P pojechaliśmy kiedyś jego Poldolotem 1.9 na jakąś impreze do centrali firmy we Wrocławiu późne lata 90, poldek prawie nówka, na parkingu przed firmą kierownik coś grzebie w bagażniku a prezes firmy wylazł i woła na niego "dzień dobry panie Zbyszku" ten ładnie się odwrócił przywitał a w tym czasie klapa lekko się opuściła i Zbynio jak nie pierdyknie łepetyną w sam kant klapy krwią się zalał i potem reszte bibki przesiedział jak talib z bandażem na głowie. Taki to był pojazd pamiętam jak dziś ciemno zielony metalik z elektrycznimi szybkami i szyberdachem ale kwiatki rudej wyłaziły tu i tam.
To było dobre - "zadziwiająco wysoki komfort pomijając hamulce, układ kierowniczy i biegi" :D Nie czepiajmy się "Quality control" - jak zapalał to już było coś :-) A to metalowe "coś" to najprawdopodobniej uchwyt akumulatora. Pozdrawiam
Mijalem go kiedyś xD jestem z Lubuskiego i mieszkam w Hamburgu też xD kiedyś na ringu to mijałem i nie mogłem uwierzyć co widzę xD ps. Oglądam Zlomnika od wczoraj
Dawno nie czytałem tylu ciekawych postów pod filmem bardzo fajna ,mądra dyskusja mało takich na YT bo przeważnie to gimbazy bzdury piszą tu Tomasz Rogalski gratulacje,bardzo mądre i fajne co piszesz!
Pytasz o mojego? Znaczek Daweoo, aczkolwiek mam w dowodzie rejestracyjnym wzmianke o FS0 :) rocznik 99, pojemność 800. To chyba zależy od rocznika, bo mam inne wzorki na fotelach niż te, które wszyscy z Matizami kojarzą. To chyba ich "pierwsiejsza wersja". Poza tym w 99 wyprodukowano ich najwięcej chyba z 79 tysięcy sztuk. Hmm. Jako, że to Friend, jest to wersja podstawowa. Brak wspomagania, poduszek powietrznych, elektrycznych szyb i innych bajerów, podstawka po prostu. :)
Polonez 1.6 GLI to piękny Komfortowy samochód produkowany od 1978r Przewidywany okres produkcji do końca świata i jeden dzień dłużej.Powody do zadowolenia daje układ napędowy, dzięki Pompie zrywu której łączna moc wynosi 340 KM i 550 Nn „setka” na liczniku auta pojawia się już po 4.8 s. Jednak osiągnięcie dobrej dynamiki jest możliwe tylko wtedy, gdy wybierze się sportowy tryb jazdy. W ekonomicznym auto rozpędza się w 5.2 s. zauważalnie gorzej. Za to wtedy można liczyć na niższe zużycie paliwa. Podczas testu wyniosło ono 6.4 l/100 km. Sporo w porównaniu z obiecywanym przez producenta 5,3 l/100 km? Może i tak, pamiętajcie jednak, że to duża komfortowa limuzyna ma dużo koni mechanicznych i napęd na obie osie. Tradycyjny benzyniak o takiej mocy byłby znacznie bardziej paliwożerny. Napęd jest przekazywany za pomocą bezstopniowej przekładni. Owszem, podczas spokojnej jazdy sprawuje się bez zarzutu, ale po mocnym dodaniu gazu silnik przy 8 tyś obr.zaczyna wyć, a to zmniejsza komfort. Nie ogranicza go za to zawieszenie, które zestrojono tak, żeby wszelkie wyboje były nienagannie tłumione.
@@tomaszj8605 wiadomo - prowadzilem kiedys strone z kawalami i znam przez to ponad 6000 kawalow. Co chwila ktos jakiegos uzywa w swojej tworczosci, ciekawe czy pyta o zgode autora.
Mój tato 2 razy urwał klamkę w naszym Caro. A ręki na gałce zmiany biegów sie nie trzyma, bo to niszczy skrzynię - ten nacisk ręki na gałkę przenosi się przecież na zębatki i synchronizatory, które są wtedy w ruchu. Poza tym to przecież wiocha :D
Miałem jaki zastępczy caro z 1989 i skrzynia w nim działała dużo lepiej. Luz na kierownicy miał taki sam, ale nie było podświetlenia przełączników. Ale miał kwadratowe zagary
Ale wyprodukowano ich znacznie więcej, niż jeden egzemplarz. Ten był traktowany wyjątkowo łagodnie( stała prędkość obrotowa przez długi czas) dlatego wytrzymał taki przebieg. Przeciętny silnik był nietrwałym żartem z technologii.
moja znajoma ma Opel Astra F 1.6 8V 1999r. z przebiegiem 520tys na liczniku a w rzeczywistości to pewnie 540-550tyś bo prawie przez rok była zerwana linka napedu licznika. Sprzegło tez oryginalne, silnik z LPG, byl remontowany ale nadal jeździ na oleju 5W40, oleju bierze max.0.5L na 10tyś.
jechałem kiedyś takim Mojim skromnym zdaniem bardzo dobry wygodny samochód przede wszystkim miękki a jego urok właśnie tkwi w takich wadach Dla kogoś wady A dla kogoś zalety
Sprzęgło zużywa się gdy nim operujesz (zmiana biegów) - zwłaszcza przy ruszaniu. Na autostradzie, po rozpędzeniu, sprzęgła nie ruszasz - więc się nie zużywa. Mówimy oczywiście o zwykłym sprzęgle ciernym, normalnie eksploatowanym i nienadmiernie zużytym (i niezaolejonym)