Dziś uratowałam tak komuś życie. Osoba nie mogła chwycić oddechu i oczy miała na wierzchu, a usta szeroko otwarte. Zgięłam w pół, nachyliłam maksymalnie głową do ziemi, kilka razy zdzieliłam z całej siły między łopatkami i wołałam o pomoc ale nikt nie reagował. Automatycznie i po raz pierwszy w życiu zastosowałam ten ucisk i za drugim czy trzecim uciśnięciem wypadł z ust gigantyczny kawał bułki! Wyglądał jak małe jabłko! Nie mogłam uwierzyć w to co się stało, serce waliło mi ciężko z nerwów. Najlepsze jest to, że nie pamiętałam po całej akcji, że wykonałam ten ucisk... dopiero ktoś mi powiedział, że go robiłam...
jeśli dochodzi do zadławienia i osoba kaszle, nie powinno się stosować manewru Heimlicha i uderzeń w okolicę międzyłopatkową, taką osobę trzeba zachęcać do dalszego kaszlu, dopiero, gdy poszkodowany przestaje oddychać, nie może kaszleć stosuje się powyższe manewry. Kaszel generuje wysokie ciśnienie w drogach oddechowych i ciało obce może zostać dzięki temu wydalone z dróg oddechowych (odsyłam do wytycznych PRC 2010/ 2015)
