Zbigniew Namysłowski zapytany o Krzysztofa Komedę i album "Astigmatic", na którym grali razem: - Był małomówny i za to go lubiłem. Dobrze nam się razem piło w SPATiFie. Grało się też dobrze - dodał z uśmiechem.
The journalist says that he would like to return to the Astigmatic band and asks what Komeda was like. Namysłowski says that he was a great guy, cheerful, taciturn, whom he liked very much and it was very nice to drink together 😊. Then she adds that it was fun to play together too. (Than later it's not interesting😀)
Tu Z. Namysłowski dystansuje sie od stylu yassowego, a dodam, bo teraz wertuję internetowo udostepnione stare numery Jazz Forum, zjechał równo kiedyś Young Power, powiedział, że mają z tyłu sekcję rockowa, a więc tak zdobywają publiczność, a na przód wysuwają muzyków, którzy tresciowo graja nie za bogato i tańczą, a Namysłowski ma muzyków, którzy nie muszą tego robic, by okazać, że przeżywaja muzykę. Historia potwierdziła krytycyzm Mistrza, bo YP po kilku latach przeminął, a Z.N. nadal błyszczy i jego płyty są niezmiennie świeże, wspaniałe. (Co do Young Power. Mam jedną z ich płyt (na kasecie magnetof.), tam jedna strona jest doskonała, druga kompletnie sflaczała, bez błysku).
Leszek Możdżer był podstawą całego yassu. "Miłość" bez Leszka byłaby nudna i trudna. Jemu z resztą takie free-granie pewnie też na dobre wyszło, bo jest bardzo otwartym artystą Doceniają to muzycy na całym świecie. Krzysztof Komeda miał swój styl, podobnie jak Zbigniew Namysłowski i Seifert.