Z fantastyki proponował bym następujące: "Agla" Raka, "Niezwyciężony" Lema, "Granica możliwości" i "Kraniec świata" Sapkowskiego i "Yumi i malarz koszmarów" Sandersona. I ogólnie wywalił bym z kanonu lektur wszystko napisane przed XX wiekiem i przedstawił uczniom wszystkie możliwe gatunki. Niech będa książki będące przedstawicielem fantasy, sf, horroru, romansu, kryminału, erotyku, reportażu, powieści przygodowej itd. I wtedy mogli by zobaczyć które gatunki im pasują.
Bardzo ciekawy film, ale bardzo brakuje mi tego, aby tytul ksiazki byl gdzies pokazany przez caly czas omawiania danej pozycji, lub byl chociaz wspomniany w opisie filmu. Wystarczy stracic uwage na sekunde i juz nie wiadomo o czym mowisz 😞
Lista godna. Czytałam wszystko oprócz miejsca 1 i 2 😂 Koniecznie muszę nadrobić. Dodałabym jeszcze "Gdy leżę,konając" Faulknera (btw mega ciekawe co o niej pomyslisz).
W sumie 4 z tej listy nie przeczytane. Przeminęło z wiatrem, czeka. Dostojewski, czeka. Grzesiuk i McCarthy nie planuje. Osobiście wolę Na Wschód od Edenu Steinbecka, bardziej do mnie trafia.
Przeczytałem tylko pierwszy tom, chce przeczytać resztą ale po pierwszym tomie to główna bohaterka mnie przeraża idiotyzmem i nielogicznymi decyzjami. I ogólnie uważam że dobrze zrobiona zła postać będzie lepsza od dobrze zrobione dobrej postaci, ale tutaj to idiotka uważam. Spoiler jakby ktoś nie czytał Mistrz jej powtarza że nie warto brać mocy bogów bo zniszczenia, widzi co się dzieje jak jej mistrz użył tej mocy i jakie to zniszczenia, chwile potem ona dała się pochłonąć tej mocy, dołączyła do tamtych, widziała co się dzieje z opętanym w pełni przez boga(jak szaleje), ten jej przełożony, w którym jest chyba zakochana, bije ją i się znęca bo bóg go pochłania, pokazuje jej w narkochizie martwy lud z którego pochodzi, on ginie, ona się mści za jej oprawce(syndrom sztokholmski chyba), i za lud którego nigdy nie widziała i nie miała jak czuć się przynależna do niego mści się przyjmując boga, mimo to że widziała skutki tego. Noż ja pierdziele, co za syf. To jest pod każdym względem idiotyczne.
"Braci Karamazow" rzeczywiście niełatwo się czyta, ale przede wszystkim to powieść niedokończona, Dostojewski nie zdążył nadać jej ostatecznego kształtu. A oprócz "Zbrodni i kary" z kanonicznych są "Biesy" oraz "Idiota",, obie lepsze od historii Raskolnikowa. Chociaż Nabokow zaciekle dowodził, że Dostojewski był bardzo kiepskim pisarzem...
Niestety, ale Przeminęło z Wiatrem ma w sobie elementy szkodliwej mitologizacji i relatywizacji Głębokiego Południa (tzw. Lost Cause, więc przeczy to jej historyczności). Stąd osobiście nie lubię tej pozycji i uważam ją za momentami nawet szkodliwą dla ludzi nieświadomych historii Południa
@@calvincoolidge5943 To wiecie niewiele. Czytać wam się nie chce, tylko wolicie czerpać wiedzę z CNN i innych wątpliwych źródeł? W wojnie, jak każdej z resztą wojnie USA, chodziło o gospodarkę i pieniądze. Niewolnictwo było tylko elementem tych pieniędzy. Sam Lincoln na początku nie zamierzał znosić niewolnictwa.
@@Lucjusz00 Nie oskarżaj mnie o czerpanie wiedzy z CNN. Wszystko o czym pisze możesz znaleźć w najlepszej pozycji o wojnie secesyjnej: "Battle Cry of Freedom" Jamesa McPhersona. Zresztą, a czym było niewolnictwo jak także kwestią gospodarczą? Oprócz niewątpliwej niemoralności tego systemu, Północ wskazywała na jego nieefektywność ekonomiczną. A zanim wylecisz z "cłami" to muszę przypomnieć, że przecież to Andrew Jackson już raz (sam będąc Południowcem) uspokoił na stałe Deep South w kwestii ceł. A co do Lincoln podobno "niechcącego znosić niewolnictwa". Ehhh, to przekręcenie jego cytatu, w którym prędzej chodziło mu o przede wszystkim zachowanie jedności Unii, niezależnie od wszystkiego. Jednak w kampanii wyborczej w 1860 oczywiście poruszał kwestię walki z niewolnictwem, co przecież uwidocznia uzasadnienia secesji przez kolejne stany "płatków śniegu" z Południa na przełomie 60/61 roku (niespodzianka: większość mówiła o zachowaniu "szlachetnej instytucji" bądź praw stanowych - teraz zgadnij do czego były te prawa XD)
@@Lucjusz00 Żeby nie być gołosłownym. Oto ten mityczny Lincoln, który nie chciał znosić niewolnictwa: In a letter to Senator Lyman Trumbull on December 10, 1860, Lincoln wrote, "Let there be no compromise on the question of extending slavery." In a letter to John A. Gilmer of North Carolina of December 15, 1860, which was soon published in newspapers, Lincoln wrote that the "only substantial difference" between North and South was that "You think slavery is right and ought to be extended; we think it is wrong and ought to be restricted." Lincoln repeated this statement in a letter to Alexander H. Stephens of Georgia on December 22, 1860.
Ken Folett - zdecydowanie polecam inne część z tego cyklu. Jest ich faktyczne 5. Pierwsza dzieje się około 1000 roku. Później chronologicznie Filary Ziemi, następnie Świat bez końca - Czyli w okresie dżumy. Później słup ognia (według mnie najsłabsza część) dziejącą się w okresie wojen religijnych, oraz najnowsza Zbroja światła kończąca się bitwą pod Waterloo. Jeden z minusów to postacie, które są czarno białe, w przeważającej ilości. Jak pewnie zauważyłeś w "Filarach", później niestety też tak było. Polecam również mniej znany cykl tego autora "Stulecie". 3 tomy dziejące się na przestrzeni XX wieku. W kolejnych częściach mamy przedstawione losy następnych pokoleń rodzin.
Mi właśnie "Słupy ognia" najbardziej się podobały po filarach. Chyba przez to wyjście z Kingsbridge i bardziej skupieniu się na ogólnej historii tamtych czasów. Co prawda bardzo lubię tą serię ale jednak "Świat bez końca" czy "Zbroja światła" to za dużo kalki a za mało wyjścia poza schemat. W szczególności rozczarowałem się "Zbroją światła". Myślałem, że Folett wyjdzie poza Kinsbridge i pokaże też historię ze strony Francji czy innego państwa na kontynencie. A tutaj ciągle to samo (ale już po raz piąty) i te Waterloo trochę było czuć jako wrzucone na siłę (no jest Napoleon to i musi być i Waterloo). Najbardziej w tym tomie mnie rozczarowały jednak losy szwarccharakterów 😐
Książki (anty)wojenne to mój ulubiony gatunek zdecydowanie więc pozwolę sobie kilka polecić: Paragraf 22; Przygody dobrego wojaka Szwejka ; M.A.S.H., Rzeźnia nr 5 (nie wiem czy któraś z nich czytałeś, ale jeśli nie to zachęcam) :)
gdyby "język polski" nazywał się "historia literatury polskiej" to wszystkie historyczne lektury miałyby sens. Jednak nie nazywa się tak, a motywy pojawiające się w aktualnym kanonie można spokojnie odnaleźć także w książkach współczesnych, pisanych bardziej przystępnym językiem, które prawdopodobnie bardziej zachęciłyby młodego człowieka do czytania książek. Już nie mówiąc o innych mediach takich jak film, komiks, manga, anime czy gry, które też są tekstami kultury. Smuteczek 😢
Dokładnie. Wywalił bym wszystko napisane dawniej niż 100 lat temu, ewentualnie można by zostawić krótkie fragmenty klasyków, ale w sumie nie wiem po co😛 I tak, inne media zdecydowanie by się przydały. Ile mang czy gier z wartościowym przekazem mogło by dotrzeć do dzieci łatwiej niż słowo pisane.
To może i ja dołożę swoje 3 grosze. Jako że wśród lektur byli Krzyżacy, to może trylogia husycka Sapkowskiego mogłaby posłużyć jako suplement. Tak wiem przeginam pałę, ale ile weselej byłoby wtedy na lekcji polskiego przy omawianiu tychże.
Ja bym nie dawał na lektury żadnych książek, które lubię, bo wtedy byłyby znienawidzone jak obecne lektury przez to, że w większości są czytane pod przymusem przez ludzi, których nie interesują.
Gdy byłem w gimnazjum wspólnie na zakończenie trzeciej klasy wybraliśmy Harrego Pottera do przerobienia na lekcji. Akurat były to czasy świetności pierwszej części. Wspaniały nauczyciel, który rozumiał jak przekazywać wiedzę oraz jak zachęcić ucznia 🙂
Kurczę, ja bym dzieciom nie dała "Tuneli", są trochę jak "Koralina", trochę zbyt straszne. Te szczury bez oczu, brrr. A dla starszych dzieci zbyt dziecinne. Z Tolkienem też bym nie ryzykowała, wcale nie jest taki prosty na start, trzeba się przyzwyczaić do jego stylu. Wydaje mi się, że oczywiście bez jakiegoś wielkiego przymusu (nie dodając ich do kanonu, tylko np. lekcja z książką na koniec roku zamiast filmu) możnaby zachęcić uczniów do następujących pozycji: - któraś z książek Cornelii Funke. Wiem, że Atramentowe Serce jest przydługawe, a król złodziei to nie jest już taka fantastyka, ale myślę, że ta autorka pisze bardzo zachęcająco dla dzieciaczków - Igrzyska śmierci dla trochę starszych - jak najbardziej Ziemiomorze - Artemis Fowl też był fajowy - może coś Zajdla, np. Paradyzja (porządny polski sci-fi + dystopia, całość ma ok. 100 stron) - któraś z krótszych (!) książek Sandersona też wydaje się właściwa - Momo albo inna książka Ende - Sto lat samotności (wiem, że dużo osób nie ma jako lekturę, ja miałam i było supi, moja koleżanka przeczytała po tym wszystkie książki tego autora, a ja dużo książek w konwencji realizmu magicznego) - może Mitologia nordycka Gaimana, jest łatwa, przystępna, a w szkole nic nie było na ten temat U mnie w szkole niestety w klasach 6 dzieci czytają bardzo dużo romantasy (królowała Sarah J. Masa, Holly Black i Yarros) i słabej literatury (Zakon Drzewa Pomarańczy, rodzina Monet). Pojawiły się nawet takie pozycje jak np. Predator (tu klasa 8). Więc dobrze pokazać, że można tę pozycję zmienić na coś ciekawszego i troszkę głębszego.
Przegapiłam moment uznania Goslingizmu za wyznanie państwowe. Ale nie o tym. Ogromnie jestem ciekawa, jak odebrałbyś czwarty tom Ziemiomorza. Wszystkie znane mi osoby (które w większości uwielbiają Le Guin) uważają Tehanu za okropną. Dla mnie jest wspaniała! Przedziwna, w dużej mierze nudna, niesamowicie dołująca, wciągająca w mroczne zakamarki duszy, raniąca, ciążąca beznadzieją... A jednak, jak mało która książka, niespodziewanie dała mi katharsis. Dla mnie to jedna z ważniejszych książek, prawdziwe przeżycie.
5:16 też nie znoszę tej książki. Zawsze mi się wydawało, że ona miała być taką przeciwwagą dla Ani z Zielonego Wzgórza (żeby była jakaś książka z przygodami dziewczynki i z przygodami chłopca), ale wypadała bardzo nieciekawie
nie owijajmy w bawełne, książki pełne opisów (`Hobbit`), refleksyjne (`Koniec Dzieciństwa`) czy z wymagającym słownictwem(`Rak`) nie mają szans, wyłącznie Sanderson, a jak dziecko nadal oporne to rodzina Monet ;)
Czytalam 4 tomy Ziemiomorza niedawno i to bylo dla mnie wielkie rozczarowanie. Mysle ze te ksiazki moglaby mi sie spodobac gdybym ja czytala w podstawowce
„Czarnoksiężnik z archipelagu” chyba kiedyś był lekturą uzupełniającą, w każdym razie w necie można znaleźć bryki czy scenariusze lekcji. Tak czy siak, uwielbiam i żałuję, że nie czytałem tego będąc młodszym. ;)
Moja lista: - "Paradyzja" i "Limes Inferior" Janusza Zajdla (koalang, algorytmy i social credit score) - "Xawras Wyżryn" Jacka Dukaja (historia alternatywa, uzasadniony terroryzm + media, imperializm) - "Baśń o Wężowym Sercu" Radek Rak (jako przeciwwaga dla romantyzowania szlachty w Panu Tadeuszu i u Sienkiewicza) - "Trudno być Bogiem" Strugaccy - "Jądro Ciemności" Conrada (Zamiast "Lord Jim")
Pamiętam, że w podstawówce grubo ponad 20 lat temu miałam Hobbita i byłam zachwycona :) ciekawe, czy nadal jest lekturą obowiązkową...a drugą książką była Bracia Lwie Serce. Nadal uwielbiam do niej wracać mimo, że już stara baba ze mnie 😊
Córka mej starszej koleżanki jako lekturę dodatkową/uzupełniającą miała "Hobbita" (wiem, że w wielu szkołach jest) i ta młoda stwierdziła, że ten "Hobbit zgasił w niej ochotę przeczytania Władcy pierścien, a nawet i po trochu fantasy"
Ja również miałem Hobbita jako lekturę dodatkową w szkole podstawowej i ta wlaśnie książka zaszczepiła we mnie milosć do czytania i do całej fantastyki. ( No dobra chlopcy z placu broni już troche wcześniej mi pokazały że książki mogą sprawiać tyle przyjemności i że to jest medium nie gorsze niż kino czy gry komputerowe, co w młodym wieku jest nie lada zaskoczeniem). Wydaje mi się, że z kazdą ksiazką i kazdym odbiorcą może być inaczej. Ja po Hobbicie zakochałem się w czytaniu, a córka twojej koleżanki się zraziła. Moim zdaniem wlaśnie to pokazuje, że nie da sie wybrać idealnego kanonu lektur, choć powinno sie próbować.
@@marcinpietrzak8947 No dokładnie. Nie trafi się w gusta każdego. Po prostu zastanawiają mnie te kryteria, jak wybiera się te "dodatkowe" lektury. Cieszy mnie to, że w młodym wieku spodobał Ci się Hobbit, bo ja jako 25 letnia( chyba tyle lat wtedy miałam) miałam podejście do tego tytułu i nie dałam rady. Stwierdziłam, że jest topornie i to nie dla mnie, a tym bardziej dla młodszej osoby - tak pomyślałam.
Moja lista wygląda tak: 1. Terry Pratchett - ,,Pomniejsze bóstwa" (niestety nie czytalem jeszcze ,,Kosiarza", więc nie wykluczam że byłby lepszym wyborem). 2. Jacek Dukaj - ,, Inne pieśni" 3. Stanisław Lem - ,,Głos Pana" 4. Gabriel Garcia Marquez - ,,Sto lat samotności" 5. Kurt Vonnegut - ,,Syreny z Tytana"