Podróż po włoskiej kuchni. Eatalianissimo to projekt zrodzony z pomysłu pasjonata kuchni włoskiej - Alessandro.
Reprezentuję innowacyjność i kreatywność, jednak zawsze inspirowaną tradycją. Moim celem, jest umożliwienie Ci odkrycia kuchni zarówno z punktu widzenia kultury jak i walorów artystycznych. Każde danie musi nie tylko być smaczne, ale powinno również cieszyć wzrok.
Dla Włochów jedzenie jest kulturą, sztuką, nie służy tylko zaspakajaniu fizycznych potrzeb. Jest to moment przyjemności, sposób aby spędzać czas razem i cieszyć się towarzystwem rodziny i przyjaciół. Zacznijmy tę drogę w poprzez kuchnię włoską, poprzez dania bogate w smak, zapach i kolor.
Subskrybuj mój kanał i gotujmy razem fajne włoskie przepisy!
To jest bardzo dobry wyjściowy przepis. Postaram się dodać trochę szczegółów z mojego doświadczenia. My w rodzinie od lat używamy bardzo podobnego przepisu, ale już po małych modyfikacjach ilościowych. Dajemy większą ilość płynów (kawy, alkoholu i amaretto), ze względu na użycie innych biszkoptów. Nie dodajemy zimnej wody już, po prostu kawę rozpuszczalną zalewamy większą ilością wrzątku (2 łyżki kawy na 500g mascarpone). Przy kocich języczkach rzeczywiście można nasączać mniej. Kawę najlepiej zrobić tak z godzinkę wcześniej by wystygła (lub wystudzić wsadzając naczynie z nią do innego z zimną wodą). Jajka są w postaci surowej, więc przed ich rozbiciem należy je dobrze umyć lub wręcz sparzyć i osuszyć. Ponieważ jest mało cukru w stosunku do żółtek (1/3 szklanki na 500 g mascarpone), to rzeczywiście kogel ubija się dość długo, chyba że macie robot planetarny. Kogel powinien być biały i jak najbardziej gęsty. To jest istotne i mocno wpływa na smak! U nas sprawdzony miks alkoholi to amaretto, plus coś ostrzejszego - w dużo mniejszej ilości (tak jedna trzecia). Dobrze się sprawdza Metaxa, jakiś koniak, wódka. U nas alkohole do kawy są mniej więcej w stosunku 1:2 (w sumie to ok. 0,6 L płynów na 500 g mascarpone). My używamy proporcji żółtek do białek 2:1 (4 żółtka i 2 białka na 500 g mascarpone). Masy wówczas wystarcza na styk, ale jest przez to gęstsza. Bardzo dużo zależy od rozmiaru naczynia. Jeżeli zaczynacie, to lepiej zrobić w mniejszym, najwyżej z nadmiaru produktów zrobicie ekstra porcję np. w salaterce. Grubość masy w warstwach raczej powinna być taka, by przykryła całkowicie biszkopty. Ale nie dużo grubsza, bo może jej nie wystarczyć. Proporcje wszystkiego można pod siebie dopasowywać. Polecam spróbować mocniej namoczyć biszkopty, aż przesadzimy. A dopiero w kolejnych próbach zmniejszać ilość ponczu. Duże nasączenie to ryzyko zrobienia półpłynnego deseru - nadal będzie on smaczny, choć niezbyt reprezentacyjny. Ale większe nasączenie to deser bardziej soczysty - nie tak suchy. No i bardziej wówczas czuć kawę i alkohole. Jeśli to ostatnie nie pasuje, to można to zawsze regulować proporcją alkoholi do ilości wody. Biszkopty nie mogą się same łamać pod wpływem nasączenia - to oznacza, że przesadziliście. Ważne, by pianę z białek ubijać na samym końcu tuż przed zmieszaniem i nakładaniem (inaczej może opaść i podejść wodą). Tradycyjnie daję kilka ziarenek soli do ubijania białek. Najlepiej jak piana będzie bardzo sztywna. Do mieszania całości z białkami można spokojnie użyć mieszadła z miksera planetarnego na najniższych obrotach, nic strasznego się nie dzieje. Ale jeżeli macie tylko mikser ręczny to ten raczej będzie za szybki, więc wówczas rzeczywiście lepiej to robić ręką, delikatnie, jak na filmie. Kakao gorzkie dodajemy na górną warstwę, przecierając łyżeczką przez małe sitko. Uwaga: Tiramisu z tego przepisu najlepsze jest na trzeci dzień. Oczywiście przechowujemy je w lodówce. No i oczywiście na trzeci dzień niewiele już zwykle zostaje. Ale jeżeli macie możliwość przygotować całość, choć dzień wcześniej, to bardzo polecam. Modyfikacje: Niechcący raz kupiłem tiramisu o smaku toffi. Jak już zmieniać, to na całość, więc dodałem jeszcze na górę lekko podprażone i bardzo drobno posiekane orzechy włoskie. To była chyba najlepsza wersja z kilkudziesięciu, jakie wykonałem. Orzechy można użyć tylko do posypania, ale można i dodać do masy. Bardzo ciekawie zmieniają fakturę całości, ale raczej zaczynałbym od niewielkich ilości. Do eleganckiego podania można użyć salaterek, kokilek, szklanek, czy dużych kieliszków do wina. Wówczas te same warstwy układamy bezpośrednio w naczyniach, łamiąc biszkopty w razie potrzeby. Rewelacyjnie się to sprawdza na przyjęciach, choć zajmuje o wiele więcej miejsca w lodówce. Smacznego!
Co za glupi komentarz.Ta Pani ma rację.Można dodać mniej jajek 3 na przykład bo Im więcej jajek tym wiekrze ryzyko.Wiem co mówię. Pracowałam we włoskiej cukierni a dodatkowo moim mężem był Włoch że Sycyli.
Jeśli Twoją focaccia smakuje tak jak wygląda, to muszę i ja spróbować ją upiec. Pozdrawiam i nagrywaj dalej, bo właśnie zasubskrybowałam Twój kanał. Pozdrawiam
Mam jeszcze pytanie odnośnie tych skórek które zostają po odcedzeniu alkoholu. Można je potem jakoś wykorzystać? Skórka kandyzowana to nie bo alkohol wyparuje,, ale może jakiś inny pomysł?!
Mam pytanie też odnośnie kremu limoncello. Ten alkohol który pan wlewał do mleka ze śmietaną, to jest ten sam który pan nastawił na limoncello? Czy po prostu nie pokazał pan procesu robienia żeby się nie powtarzać?
Napoletana to szajs jakich mało.Ani to nie ma wyglądu ani to wyjąć z treii bo się ciągnie jak guma w babci majtkach i trzeba walczyć z tą zupą. Składnikow tez daje się tyle co kot napłakał Nie mam pojęcia dlaczego ludzie tak zachwycają się tym badziewiem.
robiłem z Pańskiego przepisu sos ragu i lasagne , wyszło przesmacznie z tym że miałem problem z sosem beszamel .... zastanawia mnie czy 1 litr mleka to nie za dużo bo nie chciało zgęstnieć ....
Mam pytanie o styl pizzy. Bo dla mnie nie ma specjalnej włoskiej pizzy, tylko zależy to od regionu. To co zrobiłeś , to styl romana (z oliwą), natomiast w okolicach Neapolu będzie napolitana (bez oliwy), tylko że trudno ją zrobić nie mając pieca z temperaturą 500 C. A jaka pizza robiona jest na Sycylii? Czy taką, którą właśnie tu zrobiłeś?