Ach , Antoni Ferdynand Ossendowski.Miał ciekawy życiorys, ale konfabulował😂😂😂.Mam takie tytuły:" Biały kapitan", "Lenin", "Orlica", "Przez kraj ludzi, zwierząt i bogow". Mimo, że wydawania go przed wojną w jakiś niewyobrażalnych dzisiaj nakładach, to język jego powieści- hmmmm ,gdzież mu do Sienkiewicza, opinia znacznie na wyrost.Nie przeszkadza mi to zupełnie, bo "Słoń Birrara" to jedna z moich ulubionych książeczek dzieciństwa.Ileż razy płakałam ze wzruszenia.I nie obchodzi mnie, że teraz tresć nie przystaje do współczesnych czasów realizującą tzw.poprawnosć polityczną.Traktowalam tę opowieść jak baśń, a dzisiaj jej treść jest miłym wspomnieniem.Wtedy podziałam małego Amrę za jego pracę ratującą rodzinę od głodu.
Leń z mazowsza zna tylko Londona - jemu się wydawało że jest urzeczywistnieniem tytułowego bohatera Martina Edena 😂 śmiechu warte 😂 on może być porównywany jedynie do Pinokia 😂