Miałam kilka kotów. Miłek, kot którego znalazłam w tragicznym stanie był ze mną bardzo związany. Puszczał mi buziaki, nazywałam to długie.Już odszedł, ale był przewspaniały. Najzwyklejszy buras i to bez pręgów.Ale wiedziałam, że mnie kocha. Nigdy nie załatwił się w domu gdzieś tam. Robił tylko do kuwety gdy był mały i stary. Poza tym wychodził na dwór. A jak się bawiliśmy! To w chowanego, w łapanego, graliśmy w piłeczkę pimpongową. Cud miód koteczek. I do tego był taaakim słodziakiem. Mówiłam mu . Mój ty słodziaku, mój ty chłopaku. Był ideałem wymarzonego kota jeśli chodzi o charakter . Ostatnią kotkę odziedziczyłam po koleżance. Nazywała się Wrzuta, bo ktoś ją podrzucił. Lubiła, wręcz domagała się pieszczot, głaskania, ale sama była zdystansowana. Potrafiła narobić do wanny, albo po kątach, Kuwetę miała co drugi dzień wymienianą, ale to nie pomagało. Czasem się bawiła, ale sama. Cóż, miała ponad 10 lat. Samowolna, niezależna, nieposłuszna, ale długie puszczała. Piękna była, szylkretowa. Moja podrzucona kotka Majka powiła kilka kociaków z czego zostały u mnie biało bura księżniczka Kala i Mizia, która zapowiadała się fantastycznie. Była bardzo moja, szylkretowa z dłuższym włosem i niezwykle inteligentna. Ona ze mną rozmawiała. Wydawało się, że wszystko rozumie. A miała podzielony kolor na głowie dokładnie wzdłuż na pół czarny z rudym. Nie dość że piękna, to oryginalna i inteligentna. Podczas mojego wyjazdu otruł ją sąsiad, ale nie będę się rozpisywać na ten temat. Do tej pory serce mi pęka. Kala żyła 5 lat. Wyskoczył za nią kocur, a ta uciekając wpadło prosto pod auto. Przyjaźnili się z Miłkiem. Kala też była trochę niezależna, ale ona była bardziej mamy. Straszliwie wymagająca co do jedzenia. Niezwykły łowca. Majka , ich mama była burą szylkretką. Bardzo ładna, też podrzutek. Była typowym niezależnym kotem, trochę złośliwa, ale była w porządku. Wydawało się, że nie kocha nikogo, ale nic bardziej mylnego. Tylko nieco na dystans. Doskonale łapała myszy, ba nawet ryby w oczku, że nie wspomnę o ptakach. Odeszła na raka w wieku 10 lat. Widać jakie jedzenie nam serwują. A Doronia była również z odzysku. Bardzo mądra kocica, wiele rozumiała. Też była raczej mamy. Z nią była bardziej związana niż ze mną. Wówczas miałam jeszcze suczkę, przyjaźniły się. Ale Dorota była raczej chłodna. Suczka była moja. Jak widać większość kotów miałam z odzysku. Były to koty potrzebujące ratunku, pomocy. Teraz mam psicę i myślę, czy by jej nie wziąć jakiegoś kota. Koty są strażnikami dusz. Pozdrawiam.
Każdy kot jest jedyny w swoim rodzaju, tak jak człowiek. 😉 Każdy kot ma swój charakter, przyzwyczajenia i lubi te czy inne rzeczy oraz zabawy. Moje też są jedyne w swoim rodzaju. 🥰 Pozdrawiam serdecznie.
Zachęcam do zapoznania się z tym dlaczego koty nie powinny być wychodzące oraz tym bardziej czemu nie powinny spożywać gryzoni. Od łapania myszy są łapki na myszy i bardziej humanitarne jak np. żywa pułapka by później owego gryzonia wynieść po za obręb własnego domostwa. Stwierdzenie, że kot ma łapać myszy, pic mleko od krowy i być wychodzącym jest błędne i niestety rozpowszechniane bo dziadek, pradziadek i na wsiach tak żyją. Psa wyprowadzamy na smyczy by sie azorek nie uszkodził, a kot niech se łazi i zostanie rozjechany, otruty bo zje właśnie podtrutego gryzonia lub skrzywdzony przez inne zwierze lub człowieka. Także takie myślenie jest krzywdzące i szkodliwe dla kota oraz natury, bo koty polują na gryzonie i ptaki nie ważne pod ochroną czy nie.