No właśnie tak mówiłem bliskiej osobie pokochaj siebie bo jak nie to...co tak na pstryk...? po ludzku tak się nie uda. Tylko Jezus Jego imię ma taką moc aby w cudowny sposób szybko zadziałać 🌬️🌀💓
Jest też często powtarzane inne zdanie: naucz się kochać siebie. I na to są konkretne techniki, terapie. To nie jest sprawa beznadziejna. A zdanie o tej niemożności kochania, kiedy się siebie nie kocha, uważam jest prawdziwe. A prawdę powinniśmy znać, żeby móc iść w jakimś kierunku :) bo inaczej będziemy tylko powielać schematy przez pokolenia. Dziękuję za ten odcinek! 🌸
...tak... od dziecka zaniżone poczucie własnej wartości...😥ale mam pogodną naturę i z Bożą pomocą ciągle z uśmiechem...no cóż że czasem przez łzy 😇 dziękuję pani Agatko za dziś 🌹
Jest Pani takim blaskiem Bożym, ile Pani wnosi w moje radości. Jakże jest mi to potrzebne i to jest Laska Boza. Proszę mieć dobry dzień i do następnego spotkania
Jak to sie stalo ze nie slyszlam o Pani do dzis ? Anyway . Ciesze sie ze Pania zanlazlam. To poczatek naszej drogi dziękuję ze jesteś. Błogosławieństwa życzę.
Bardzo ciekawi mnie kwestia dobrowolności i świadomości. Nie znam człowieka, który chciałby zła dla samego zła, jeśli coś robi, robi to bo widzi w tym dobro, chore, wypaczone ale jednak dobro, nie można oceniać że to działanie w pełni świadome. Jeśli chodzi o dobrowolność, tu również jest masa ograniczeń, nikt nie jest samotną wyspą, od narodzin jesteśmy ściśle związani z innymi ludźmi, i ich wpływem na nas, często bardzo destrukcyjnym. Jeśli nawet nam wydaje się, że działamy świadomie, często oddziałują tu ukryte mechanizmy psychologiczne, wyparte emocje, wszystkie traumy głęboko upchane w podświadomości. Nawet seryjny morderca był kiedyś niewinnym dzieckiem, co takiego wydarzyło się po drodze, że zmieniło go w potwora. Tu mi się nasuwa zagadnienie wolnej woli, na ile rzeczywiście jest ona WOLNA ?
@N • Z całym szacunkiem do wszystkich psychologów, ale nie znam nikogo komu terapia pomogłaby na dłuższą metę, naprawdę nikogo, zwykle jest pewna ulga na zasadzie wygadania się, wyrzucenia z siebie całego syfu, jednak nie ma prostego przełożenia między poznaniem tajników naszej psychiki, a realnym wpływem tej wiedzy na rzeczywistość, gdyby to było takie proste i oczywiste, to psycholodzy również by nie chorowali, wszak znają wszystkie ukryte mechanizmy...Pozdrawiam :)
Czasami ta autoakceptacja jest trudna,ale to tylko dzialanie ,,Zlego,, .Obwiniajac siebie za bledy,grzechy obciazamy nasze sumienie i jednoczesnie pojawia sie trudnosc ,,istnienia,, ktora automatycznie nie pozwala postrzegac siebie jako kogos wyjatkowego. Dzieki Agato❤
"ból przemieniony przestaje być przekazywany dalej" piękne wytłumaczenie. To prawda. Pani Agato, z nie przemienionym bólem wychowałam dzieci i nieświadomie zaraziłam je tym bólem. Dopiero obserwując wnuki, empatycznie zobaczyłam swoje błędy popełnione na fundamencie krzywd mi zrobionych. Rekolekcje, terapie, niektórzy spowiednicy, RU-vid pomogły mi odwracać ból odrzucenia przez matkę, ciągłej krytyki, porównywania z rodzeństwem. Uwierzyłam i tak siebie "biczowałam" że organizm swój doprowadziłam do autoagresji somatycznej. Nieświadomie i nie dobrowolnie. Od psycholog usłyszałam że to moja wina, bo pozwoliłam sobie na to. Jak mogłam nie pozwolić jak byłam bezbronnym dzieckiem i zależnym od..... Autorytetów? 🤭 Dobrze że miałam w zasięgu babcie, przy których łapałam psychiczny oddech. Też nieświadomie, dopiero dziś to do mnie dociera. Teraz patrząc na siebie, mogę powiedzieć że kocham siebie, kocham dzieci inaczej, nie zaborczą miłością, wnuki nie lękowo. Zawsze pytałam Boga i prosiłam o rozeznanie :czy ja matkę kocham, nienawidzę czy się boję. Było wszystkiego po trochu. Dzisiaj chyba jestem w fazie obojętności się na nią i unikania wszelkiego kontaktu dla dobra mojego zdrowia. Wystarczy że o niej pomyślę to cała się trzęsę. Ciągle na nowo jej i sobie przebaczam, ona już się nie zmieni. Każda próba kontaktu/co 4 lata/kończy się tak samo, /no bo ty..... /ciągle to słyszałam, że żebym się nie urodziła to ona inne miała by życie. Ja w rezultacie byłam nadopikunczą i zaborczą matką. I jak bumerang, demon odrzucenia zapukał. Teraz już to działanie rozumiem i by było świadome i dobrowolne pozwalanie matce na manipulacje i molestowanie psychiczne. Zdrowe relacje z dziećmi i wnukami są mi ważniejsze i na to mam wpływ i na odwracanie bólu zadanego, nieświadomie, dzieciom i sobie.
3 года назад
Bardzo dziękuję za tak osobisty i szczery komentarz.
@To jedno ze świadectw mojego życia, wcale nie usłanego różami. Chyba już czas żebym opisała to życie. Spotkałam panią u Ojca Szustaka na kanale o kobietach, tam dawałam wpis i o coś prosiłam. Dziękuję za odpowiedź, pozdrawiam 💛 🧡 ❤️ serdecznie.
Dziękuję za piękne wytłumaczenie😍 Pozdrawiam bardzo serdecznie w Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa ❤️ Błogosławionego dnia w Bożej Obecności 🙏🏻 Przy Sercu Jezusa z Maryją
Faktycznie! Do tej pory myślałem i czułem, że praca nad sobą (coaching, treningi i terapie itp.) to jedno a praca nad wiarą to drugie. Tymczasem faktycznie nie powinniśmy tego oddzielać - jeśli tylko pracujemy nad sobą, by być bliżej Boga i innych to jest to równiez praca nad wiarą. Zaciekawiła mnie jednak kwestia "odwracania bólu". Zgadzam się, że jeśli nie zajmiemy się bólem - przekażemy go dalej (dzieciom, partnerom, współpracownikom itp). Tylko jak ten ból odwrócić jeśli nie ciężką pracą nad sobą?
Zwróciłaś moją uwagę na to, że w sytuacji ciąży i lęku związanego z tym czy w ogóle będę w stanie kochać swoje dziecko można prosić Maryję o wstawiennictwo.
Świat mówi, żeby pokochać siebie, często skrajnie ze wszystkimi wadami i zaletami jakie mamy. Ale Bóg zachęca nas do stanięcia w prawdzie, uczy nas pokory. Mamy cieszyć się i być wdzięcznymi za to, co w nas dobre. Jednocześnie jednak musimy dostrzegać i nazywać, a na końcu walczyć, ze złem które w nas jest. I to samo warto zaaplikować sobie do innych osób. Doceniać w nich dobro, ale nie skreślać za zło. Bo za tym złem często kryje się mnogość zranień, uzależnień, złych przyzwyczajeń, wad i słabości oraz trudnych, życiowych historii. Ja często zadaję sobie pytanie - dlaczego ty, człowieku, robisz to sobie albo tej drugiej osobie? Co się za tym kryje? Bo mamy tendencję do skreślania ludzi z miejsca, bez zastanowienia, szufladkowania jako takiego czy siakiego. A ludzie są złożeni, a nie prości. Wystarczy spojrzeć na samego siebie.
.......wokół osoby " niekochajacej siebie ...bywa zranionej" poszerza się krąg smutnych i cierpiących....tak trudno jest trafić do takiej osoby ,by uwierzyła iż może to zmienić właśnie ona sama.... 🤔trzeba ogromu naszej miłości i wielkiej cierpliwości by do takiego bliźniego trafić....i mieć niezachwianą nadzieję, że nam się uda " odwrócić czyjś ból" 💚❤️ miłość trzy kolory ma 💙💚❤️ale czasem starczą dwa: nadzieja i miłość lub wiara, nadzieja i miłość 😅bardzo dziękuję Agatko za" podpórkę" 🌹💝
Bóg kocha mnie taką jaką jestem...z całym moim pokręconym charakterem, moimi zaletami i wadami - słabościami... Mnie to pomaga zaakceptować samą siebie...dowartościowuje, uczy większej cierpliwości/a raczej łagodności 😉i miłości do siebie i innych. Bóg zapłać Agato za ten odcinek ☺️
1 J 3, 19b-21 „Przed Jego Oczyma ubezpieczymy serca nasze. Bo jeśliby nam wyrzucało winę serce nasze, większy jest Bóg niż serce nasze, i wie wszystko. Najmilejsi! jeśliby nam serce nasze nie wyrzucało winy, pokładamy ufność w Bogu.”
Dziękuję za krótki ale bardzo treściwy film 💟 Piękne słowa wsparcia, które łagodzą to, czego nie da się pokochać w sobie... Pozdrawiam z Panem Bogiem 😇🕊️
Ból przemieniony,to ten,który oddamy Bogu.Tylko Duch Święty może przemienic nasz ból w siłe i moc, która wzmacnia,a nie niszczy...oddajac kazda sferę swojego zycia Bogu uczymy sie kochać, siebie,Boga,innych...On i tylko On-----Jezus, ukazał nam czym jest MIŁOŚĆ... Jeśli w Nim pokladam wszelka nadzieje to odkrywam jak bardzo jestem ukochana...dlatego chce sie tego uczyć, aby zanieść miłość i nadzieje tym którzy jej nie maja... .
🤔.. Tak kocham i akceptuję siebie... Ale jestem wymagająca i bardzo krytyczna wobec siebie🙂 Dziękuję, że sprowokowałaś mnie do tych przemyśleń i proszę o więcej 👏👏👏👏👏👏👏👏
Bóg kocha we mnie to, czego ja w sobie nie potrafię pokochać! Myśle, że by pokochać siebie, trzeba się samemu zmienić, odpuścić przeszłość i popatrzeć na siebie inaczej. Tak jak Bóg! Zmiana zaczyna się od głębi serca. Pozdrawiam pięknie 🥰
Poruszyłaś temat, który kiedyś chodził mi po głowie na modlitwie. Nie jest czasem łatwo zaakceptować i pokochać siebie, swoich decyzji, swojego ciała. Ale tak jak mówiłaś Bóg kocha najbardziej i wiem że zawsze będzie mnie kochał i zawsze będzie. Kiedyś na medytacji Pisma Świętego przyszła mi taka myśl i zostaje ze mną, żebym kochał Boga tak samo jak On kocha mnie. Wiem że jeszcze długa droga do tej doskonałości.
Pani Agatko 😆bardzo miło się Pani słucha...dziękuję za piękne słowa pouczające i dużo wynoszące w nasze codzienne życie... Spadła mi Pani z nieba chyba....
Tak, myśl o miłości Boga ma największe znaczenie dla mnie. I chociaż mam problem z miłością siebie i akceptacją (a kto nie ma) to jednak to, że Bóg mnie kocha (i to jak! ) całkowicie zmieniło wartość mojego życia w moich oczach.
Owszem zły pomaga w czynieniu grzechów, byśmy się pogrążali w nich, ale tu wybór należy tylko do Nas... nie muszą to być ludzie którzy zaniżali naszą wartość dołując nas jak się tylko da.. my też przez własne błędy możemy tak robić, postępując lekkomyślnie..
Z doświadczenia wiem, że często jesteśmy obciążeni takimi ciężarami złych wyborów, decyzji własnych, a często innych ludzi, które nas dotknęły i sami z siebie nie potrafimy wybaczyć sobie, a co za tym idzie pokochać siebie i tylko otwarcie się na łaskę Bożą umożliwia Jej przyjęcie i pokochanie siebie takimi jak jesteśmy - "z całym dobrodziejstwem inwentarza" ... Dlatego wierzę, że sami własną mocą nie potrafimy prawdziwe kochać siebie, i tylko prosząc Boga by uczynił serca nasze wedle Serca Swego możemy przyjąć tę łaskę
Pozwolę sobie polecić książkę pt. "Kod Miłosierdzia" autorstwa Ks. Marka Dziewieckiego. Książka skupia się na relacjach z Bogiem, z samym sobą oraz z innymi ludźmi. Mnie osobiście książka bardzo pomogła z pojednaniem z samym sobą. Od czasu, gdy się nawróciłem, mimo wszystko nadal miałem spore problemy z akceptacją swojej osoby oraz swojej przeszłości, ze zrozumieniem Bożej łaski oraz mocy jaka kryje się w Jego miłosiernej miłości. Niska samoocena, perfekcjonizm oraz pierwszeństwo w kolejce do krytykowania samego siebie, zdecydowanie nie pomagały. Ale teraz rozumiem, że nie byłem w stanie spojrzeć na siebie oczami Stwórcy oraz okazać sobie miłosierdzia. Rozumiem, że z Jego pomocą, z pomocą Bożych ludzi ze zboru, do którego mnie przyprowadził oraz w oparciu o własny wysiłek, mogę stawać się coraz bardziej szlachetną wersją samego siebie. Nie ma już dawnego mnie, jest nowe stworzenie, Boże Dziecię, a moją przyszłością jest tylko i wyłącznie Jezus Chrystus. To na tym fundamencie pragnę budować moje nowe życie i już się nie oglądać za siebie.
Dziękuję za cudowny odcinek💕 Pokochać siebie to jest ważna sprawa jaką musimy zrobić w swoim życiu. Nie widzieliśmy nieba, Ojca, aniołów, co jest po tą stronę życia.. Ale widzimy siebie codziennie, każdy z nas jest inny i wszyscy jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo naszego Ojca. Czyli każdy jest cudem i każdy jest pięknym! Nie istnieje ideałów! I kiedy Ojciec nas "projektował" to zrobił to mądre i z miłością. Trzeba szanować Jego pracę:) i kiedy nauczymy się kochać siebie, zaczniemy kochać innych, rozumiejąc że każdy z nas ma w sobie cząstkę Boga❤ Popatrz w oczy swemu dziecku, weź za rękę męża, pocałuj swoją mamę i przytuł ojca z myślą że w nim na tej ziemi poznaje te życie sam Pan Bóg. A potem popatrzeć na siebie w lustro i powiedzieć "dziękuję za ten dar żyć tu i teraz taką jaką Ty mnie stworzyłeś Panie". Pozdrawiam wszystkich🙌
Witam . Pokochać Siebie ? Hm… Masz racje Agato. Trzeba zacząć od Miłości, którą obdarzył każdego z nas Chrystus. Dostaliśmy dar bezwarunkowej, Najdoskonalszej Miłości, z którym możemy zrobić co chcemy, bo Jesteśmy wolnymi ludźmi. Miłość Siebe , to przede wszystkim akceptacja Tego Daru i nieustanna praca nad swoim rozwojem intelektualnym, fizycznym i emocjonalno - duchowym. Trzeba uświadomić sobie kim jesteśmy , jakie mamy zalety, wady, talenty, ile niesiemy ze sobą zranień , problemów i biedy emocjonalnej wyniesionych z naszych domów , szkół czy środowiska w którym się wychowaliśmy. Zawsze jest czas, by zacząć tej miłości się uczyć , byśmy umieli budować głębokie relacje z innymi ludźmi i byli szczęśliwi. Ważne ,by mieć wokół siebie ludzi Bezpiecznych Emocjonalnie i dobrze nam zyczacych, bo potrzebujemy grupy wsparcia, ktora pozwoli nam się Rozwijać.Czasem potrzebujemy fachowej pomocy dobrego psychoterapeuty, by pewne rzeczy zobaczyć , odnaleźć ich źródło i przepracować. Wiem jedno ze jest to proces na całe nasze Życie. Miłość jest największym i jedynym zadaniem naszego życia. Trzeba każdego dnia tłumaczyć sobie czym powinna być ta Najdoskonalsza Miłość w naszym codziennym życiu, naszych obowiązkach ,pracy i relacjach z innymi ludźmi. Jeżeli zdobędziesz odpowiednia wiedzę o siebie, łatwiej będzie ci zrozumieć innych i chronić się przed toksycznymi ludźmi. Toksyczni ludzie nie skorzystali z Daru Miłości i nie podjęli pracy nad sobą, by tą Miłością żyć. Egocentyzm, egoizm i zaspokajanie swoich potrzeb kosztem innych to język „ Miłości” ludzi toksycznych . Ludzie ci budują płytkie relacje z innymi nastawione na zysk i zaspokojenie wszelkich swoich potrzeb. Agresja, brak szacunku do drugiego człowieka, narzucanie swoich poglądów innym, wymuszanie i nie przestrzeganie granic drugiej osoby, dorabianie teorii do naszych czynów i życia jest sygnałem, ze jeszcze wiele pracy przed nami , by Pokochać Siebie. „ Ludzie wielcy Miłością , podnoszą innych z upadku nadajac im godność. Ludzie mali , karmią swoje Ego poniżając innych” Pozdrawiam 😀😀😀
Znając swoją słabość i grzeszność...To przynajmniej dla mnie, był duży problem by siebie pokochać...Dużo czasu mi zabrało by było inaczej...I tu od razu przyznaje wielką role w miłości samego siebie odegrał kochany ojciec Adam, ks. Pawlukiewicz i o.Jędrzejewski...Dziwne tylko to, że moja żona często mówi mi teraz że wolał mnie tego z przed ( niechętnie używam słowa nawróc...).Zastanawiam się dlaczego ? 🤔
3 года назад
Ja nie znam odpowiedzi na to pytanie. Ale żona z pewnością wie, co ma na myśli, gdy to mówi.
@ ☺️ zostawiłem na końcu to pytanie ponieważ liczyłem że może ktoś ma podobne doświadczenia i coś napisze...Przyznaje szczerze że moja wiara była przez prawie 45lat „pluszowa” jak mawiał ks. Jan Kaczkowski...Bardziej osadzona w śląskiej tradycji kościoła i pobożności od niedzieli...Nie dyskredytuje tego że było to złe...Ale napewno nie była to wiara świadoma i przeżywana dogłębnie. Raczej powierzchowna i wyznająca zasadę tam gdzie jestem jest dobrze...Najważniejsze że nikogo nie krzywdzę...Nie mówiąc już o tym że do Biblii w domu prawie w ogóle się nie zaglądało a co dopiero rozważało...W tych wszystko aspektach wiary,moja kochana małżonka była w tym czasie bardzo do mnie podobna. Z czasem po wyjezdzie z kraju.A szczególnie po opuszczeniu domu przez dzieci...Zaczęła bardzo oddalać się od kościoła...Wiarę ułożyła sobie trochę w sposób wygodny dla siebie. Ja żyłem z tym tyle lat i nawet tego nie zauważałem...Do czasu mojego nawrócenia. Kocham moją Iwonkę bardzo i jestem bardzo wyrozumiałym mężem.Dlatego bardzo mnie boli kiedy chodzę sam do kościoła,sam się modlę. I również w samotności czytam Pismo Św...Ona nazywa to fanatyzmem i trudno dotrzeć do niej pod tym względem. No bo kościół jest taki grzeszny...A Jezus chciał dobrze tylko personel naziemny wszystko popsuł. No i jeszcze to fałszywe świadectwo „katolików” którzy swoim życiem i postępowaniem zaprzeczają słowu Bożemu...To mniej więcej jej motywacje... Sorry że brzmi to jakbym wylewał swe żale..Sam również ponoszę odpowiedzialność za to że tak jest...Może nie dostarczyłem wystarczających argumentów świadectwa mojej wiary...Nie wiem...? Uczę się Boga na nowo każdego dnia i postanowiłem dopóki starczy zdrowia i sił...Szukać go, zawierzać się jemu✝️ Przede wszystkim kochać , kochać , kochać i dawać z siebie innym tyle ile tylko mogę... Pozdrawiam Serdecznie🤗
Cześć. To nie te słowa i te stwierdzenia Cię denerwują, tylko Ty się denerwujesz z powodu takich stwierdzeń i takich słów. Piszę o tym ponieważ uważam, że to bardzo ważne. Ja nie mogę zrzucać odpowiedzialności za to co się we mnie dzieje na to co jest na zewnątrz bo to oznacza, że coś jest nie tak z moimi granicami :) Bóg zapłać za materiał i Twoją pracę pozdrawiam serdecznie i wspieram modlitwą. Z Bogiem :)
Gdybyśmy kochali siebie nie potrzebowaliśmy (miłości) Zbawiciela powodzenia
3 года назад
Skąd taki pogląd? A nie jest tak, że miłość uzdalnia do miłości? Jest decyzją wolną i świadomą? Nie kocham, bo . Ani tym bardziej nie jest tak, że kocham Boga, bo mam problem ze sobą. Ja w swoim życiu widzę tendencję odwrotną. Im bardziej kocham siebie, tym bardziej chcę być blisko Boga i ludzi.
@ 'objawiła się miłość Boga do ludzi', nasza miłość zawsze brakuje, nie jest samym rozwiązaniem, często doprowadza do nieszczęść pozdrawiam z uśmiechem
@@JanJan-ub5nv poznanie (miłości Boga) przez wiarę z samej obserwacji stworzenia Rz.1 a z wiary przez objawienie (Paweł) już jakby gwarantuje pewne różnice wśród samych wierzących pozdrawiam
@@JanJan-ub5nv Widzę Twoje dogłębne poznanie o Pawle, ale nie samego Pawła, więc rozumiem że nie może Cię zainteresować jego 'filozofia' cierpienia. Wśród nie tylko Chrześcijan jest dosyć cierpienia i Ty jeszcze je poszerzasz powodzenia
Długo się musiałem zastanowić i przemyśleć. Nie było to aż takie proste i oczywiste, ale wyszło, że jednak kocham siebie. Mam elementy, których w sobie nie lubię. Jednak część z tych nieporadności doprowadza mnie finalnie do uśmiechu. Mam wrażenie, że moja miłość do siebie jest jak taki długotrwały związek raz lepiej, raz gorzej. Jednak tych lepszych momentów więcej i brakowałoby mnie samemu sobie :). Dziękuję za kolejną refleksję. Ps. ;)
Ale 😋 z przyjemnościami które są nieodłączną częścią samoakceptacji, bo jest jasné że większość ludzi lubi sobie pofolgowac w taki czy inny sposób... Pozdrawiam Agatko i ❤ życzę miłego dnia , jak zawsze konkretnie wykładasz, może następny wykład zrobisz z poważnego tematu?? Z Bogiem 😇!!
+ Witam Cie serdecznie droga Pani Agnieszko DZIEKUJĘ za to pocieszenie... nacierpiałam się z tego powodu...oj nacierpiałam tu w zakonie... teraz już mniej... duzo dobra życzę . SJ
@@dorotap.9249 + Dziekuje, za pomoc nawet tą techniczną, korzystam z tych udogodnień bo naprawde duzo mi dały te konferencje on-line i inne formy spotkan i modlitwy...ale to nie jest moja mocna strona🤗🤗❤
To chyba ja...od 9 miesięcy ,od kąd poszłam do nowej pracy moje poczucie wartości leci w dół. Doszło do tego że zaczęłam się uważać nie tylko za zlego,głupiego,niekumatego pracownika ale też za złą matkę,beznadziejną koleżankę ,w ogóle nie mająca nic mądrego do powiedzenia i zaoferowania osobę...😟
Zadam pytanie inaczej, kto z nas zwyczjnie zadaje sobie to pyanie ? I czy wogóle "zwyczajny" człowiek zadaje sobie pytanie czy ja siebie kocham? Pytanie które powinno się zadać samemu sobie brzmi, czy czuję się spełniony, czy czuję swoją wartość ? - BO zazwyczaj większość niegodnych czynów (jakkolwiek byśmy ich nie sklasyfikowali) bierze się z KOMPLEKSÓW, BRAKU POCZUCIA WŁASNEJ WARTOŚCI. Co ważne, te osoby, cały czas porównują się do innych, co jest fatalne w skutkach... dlaczego ? Odpowiedzcie sobie sami.
3 года назад
Agata, pomyśl proszę o odcinku który daje ludziom nadzieję i wiarę, że nie tyko hajs i status społeczny daje wartość życiową, społeczną, i ten punkt odniesienia - zmiana punktu odniesiania przewatrościowuje wszystko.... . Coś na kształt wywiadów z ludźmi którzy swoimi działaniami robią wiecej niż inni którzy wpisują się w mainsrteam i o tym mówią. Takie ZACZEPNE -> a może można inaczej ?
Ja zacząłem wierzyć bardziej to zacząłem we wszystkim widzieć zagrożenie i tylko spina caly czas a od 1 roku w mojej psychice zresztą nie ma prawie spokoju tylko coś sobie powiecmy ustabilizuje to kolejne coś na głowę wskakuje i tak w kółko i jeszcze wpadam w frustrację i nie wiem potem czy zbluźnilem do Pana Boga czy nie potem Przepraszam żeby na nowy dzień to samo mam pytanie jak zyc normalnie i wierzyć
