no oczywiście że można to również jak szanowny kolega napisał zrobić sposobem na tłusto i z wykorzystaniem karteczki papieru . każdy sposób jest dobry jeśli przyniesie pożądany efekt a jeśli chodzi o kilometry przejechane na wyremontowanym dyferencjale to przy zastowniu. bardzo dobrej jakości łożysk oraz odpowiedniego oleju to taki dyfer jeśli od czasu do czasu zmienimy jeszcze ten olej jest częścią nieśmiertelna. na marginesie wczoraj zacząłem remont silnika sporta z 58 r . pozdrawiam serdecznie i do usłyszenia
a tak na marginesie zamiast kartki podkłada się kalkę objaśniam żeby koła atakującego po dokładnym ustawieniu odbija się nam na kalce im większa powierzchnia styku z kołem talerzowym tym ten układ będzie nam lepiej działał co znaczenie wydłuży nam żywotność dyfra a o przecinaniu kartki nic i nigdy nie słyszałem itd
Nie słyszałem o kalce aczkolwiek ciekawa koncepcja; powierzchnie styku odzwierciedlą się również na kartce dzięki tłustym powierzchniom roboczym ataku i talerza. Na tak złożonym dyferku kolega najechał już 50 tyś km, niezły wynik, nieprawdaż?
Ślad styku się sprawdza , tak stare książki podają ma się stykać na środku i ataku i talerza , w praktyce trudno to odbić by było coś widać...ja robię tak...czoła zębów na równo a luz międzyzębny ledwo wyczuwalny czyli coś około 0,10-0,15.
W moim przekonaniu konstrukcja nie jest zła tym bardziej na ówczesne czasy, problem leży w nietrafionym rozwiązaniu tych dwóch łożysk wahliwych, które są oporne w demontażu. Kolega „Cykor” przejechał na tych zwykłych współczesnych łożyskach 50 tyś km wiec o czymś to świadczy. Pozdrawiam
@@ukasztomal9779 ja zrobiłem około 30tyś i padło mi w tym czasie jedno łożysko w tylnym kole,a zwykłe polskie są,jak robiłem remont w 97roku to wielkiego wyboru łożysk nie było a o tym że istnieją C3 C4 to nie miałem wtedy pojęcia.