ma gość racje,dzwonia milion razy na telefon- niewazne czy czlowiek spi ,je ale ma ich sluchac,nie raz zastrzegalam numer a i tak dzwonia i naciagaja ludzi gdyby wszyscy byli tak upierdliwi jak ten gosc to ten proceder by w koncu umarl
Zgadzam się, Pan konsekwentnie idzie do celu do tego co chce osiągnąć. A dla pani duże brawa za uprzejmość, grzeczność i profesjonalizm. Gość ma sporo racji, Nasłuchałem się już troche takich rozmów i moim zdaniem ta pani jest najlepsza tzn. bardzo w porządku sie zachowała nie jest żadnym naciągaczem na garnki za 3000pln ani windykacja a zwykłym pracownikiem który rbi to co ją nauczono i zlecono, I proszę tej pani nie ubliżać (tak jak ma to miejsce ponizej w komentarzach) bo ona osobiście nie jest niczemu winna, (przypomina mi sie film z youtube - Typowy Seba i PKP gdzie na peronie jeden normalny facet przywołuje do porządku kibola wyciągając na niego pasa bo widocznie jego ojciec tego nie zdąrzył zrobić) wiem że gdyby każdy odmówił takiej pracy to takie praktyki firmbanków by sie skończyły, być może równierz ta pani jak i wiele tysięcy, mi8lionów ludzi w Polsce i na świecie ma dzieci które chce nakarmić, mieć za co kupić im ubrania zabawki, czekoladę ugotować ciepły obiad, kupić prezent na urodziny. Proszę państwa więcej empatii i zrozumienia dla drugiej strony. Chociaż Pan jak i pani są bardzo kulturalni to wpadli w machinę systemu.
@@heban2000 Nie jest naciągaczem ? hahaha A czemu nie che podać gdzie pracuje... śmierdzi na kilometr. Jak by pracowała jak kłapie ryjem to na pewno znalazła by normalną prace ale jeśli ma się dwie lewe ręce...
Pan jest "na wygranej" , gorzej jesli odezwie sie kobieta . Ilez to juz razy nakrzyczali namnie z ubezpieczen z I banku( smarkule) przy dyrektorce. te panienki sa zatrunione na krotkie 3 m kontakty .nastepnie pzrenoszone sa nawet na wioche. I tak jestem na wygranej. najlepiej to zw" krotka pilka ". Z urzednikiem nie rozmaia sie jedynie zalatwiadana sprawe. Czesto nie uzywam zwrotow grzecznosciowych , jesli cos nie tak. Pogarda za pogarde.
W polsce banki i ubezpieczyciele maja zagwarantowane, prawo lichwiarskie ! W takim kraju żyjemy, my mamy podać wszystko a oni nic ! To chore nie może podać, miejsca firmy, przełozonego czyli dyrektora !
Dobrze koleś zrobił. Jak by zadzwonił na jakąś tam infolinię, najpierw by czekał 2 godziny na połączenie z jakimś tam trepem, potem by go przełączali i chuja by się dowiedział, chuja załatwił i by on płacił za połączenie. Te banki mają klientów w dupie i wszyscy to wiemy a tak przynajmniej jednej marnej suczy zjebał dzień i podejrzewam że jej przełożeni też nie byli zadowoleni bo przez tą godzinę ona miała do 30 ludzi jeszcze zadzwonić. Jaka rzetelna firma zabrania podawania adresu siedziby albo nazwiska przełożonego albo odmawia połączenia z menadżerem zmiany.
@Celes może legalnie, może nie. Zależy czy koleś faktycznie wyraził zgodę lub nie. Jeśli nie, do dupy dał bank. I dlatego kobieta cały czas go odsyłała na ich infolinię, bo co by mu dały dane Januszexu, w którym pracuje.
Dużo osób nie zdaje sobie sprawy ze ta kobieta nie dzwoni z MBanku. Dzwoni z jakiejś zewnętrznej firmy, której MBank to zlecił stad tez ta kobieta mataczy. Gdyby powiedziała nazwę jakiejś firmy No-Name to dopiero by sie zaczął cyrk.
To raczej nie najlepiej świadczy o tym całym MBanku, który poniekąd ceduje swoje obowiązki na szemranych podwykonawców, udzielając im zaufanych danych bez wiedzy ich właścicieli, czyż nie? :) Ten przypadek przypomina sytuacje i obyczaje żywcem wzięte z jakiegoś kraju w Ameryce Łacińskiej...
@@Marecheck1978, @maciejl20 tylko warto pamiętać, że klauzule potwierdzające zgodę na kontakt i ofertę mają również zapisy o "firmach partnerskich" danej firmy. Pomijając nawet to dziwię się, że jedziecie po dziewczynie, która wykonuje obowiązki, a nie po samej firmie-matce (tu: mBanku), która prowadzi taką a nie inną politykę ofertową.
@@arturxxx5874 działa na zlecenie mBanku. Jakbym ja do Ciebie zadzwonił przedstawiając się "Dzień dobry jestem XY z firmy Januszex, dzwonię z ramienia mBanku", to chyba byś mnie nie uznał za wiarygodnego, choć faktycznie sprzedaję usługi mBanku.
Podziwiam faceta za cierpliwość. W końcu udało mu się wymusić na tej durnej babie (po godzinie męki), żeby ktoś kompetentny z tego banku do niego zadzwonił. Dobrze zrobił, w końcu każdy złodziej czy bandyta może zadzwonić do każdego i wypytać o majątek po pretekstem oferty jakiejś polisy, a potem spokojnie okraść.
Raczej cierpliwości tej kobiecie można zazdrościć. Bo dureń nie skumał, że rozmawia z podwykonawcą mBanku, dlatego odsyła go na infolinię. Marketing wszelakiej maści zrzuca swoje zadania na zewnętrzne cc. Od poważniejszych spraw mają infolinie właśnie.
Ja ostatnio załatwiam sprawy krócej. Informuję, że mam telefon do własnego użytku i nie życzę sobie żadnych promocji, wygranych i zaproszeń. Właśnie kończę zabawę z posiadaniem telefonu stacjonarnego. Kilka głupich telefonów dziennie doprowadzają mnie do szału. Facet ma rację! Wie co mówi. Telemarketerki owszem, pracują dla kasy, z tego żyją, ale ja też mam dość tych "miłych Pań"...
Niechlubnie tworzyłem taki system. Wtedy kiedy jest cisza, ona konsultuje się z prawnikami i szefem. Równocześnie kilka osób słucha tej rozmowy. Jako programista tego typu systemów, odsłuchiwałem do "testów" rozmowy tego rodzaju. Powiem tyle, że rzuciłem pracę, odszedłem i powiedziałem - "nie, ja tego nie będę robił".
w swojej głowie. xD Kobieta pracuje w firmie, która jest podwykonawcą mBanku, jeśli chodzi o cc marketingu. Jacy prawnicy xD. Ona nie podaje adresu, bo co gościowi po adresie Januszexu, a po drugie, mBank w umowie zastrzegł, że jak już, to mają dawać do nich dane. Pracowałem w takim Januszexie przez miesiąc będąc na studiach. Na szczęście nie na słuchawce. Tam działali w ten sposób dla Orange. Dlatego kobieta o anielskiej cierpliwości, go kieruje na infolinię banku, bo to oni im wysyłają dane, do kogo mają dzwonić.
Tak oczywiście niczemu Ona nie jest winna tylko do momentu kiedy was nie wykorzysta. W przypadku gdyby ktoś by do was zadzwonił i wypytał sie o pewne kwestie i wy następnego dnia byście stracili majątek to ciekaw jestem jak Wy byście się czuli. Niestety ten koleś ma racje ponieważ każdy może zadzwonić i aby wiedzieć z kimś się rozmawia to trzeba jasnej procedury , która potwierdzi tożsamość telemarketera , który dzowni do klienta a nie klient do niej. Jeśli jesteście głupkami to każdy was w konia bedzie robił (NATURALNA SELEKCJA) , ale jeśli ktoś zadaje pytanie to chce uzyskać na to odpowiedź to są osoby , które są wyżej w hierarchii , która pozwala im na przeżycie. Zastanówcie się półgłówki co piszecie bo ten KOLEŚ MA RACJE.
Ale gdzie jest napisane, że trzeba się koniecznie wywnętrzać telefonicznie przed bliżej nie znaną infolinią? To ONI czegoś chcą, a nie Pan, więc nie ma Pan obowiązku podawać im czegokolwiek. Jeśli jest jakiś problem na koncie, zaległość czy coś w tym rodzaju, to - zgodnie z ustawą Prawo Bankowe - obowiązuje droga pisemna. Przez telefon to ja się z tą Panią mógłbym co najwyżej na kawę umówić...
"Konsultanci" banków często nie są faktycznie pracownikami banków, szczególnie ci z linii sprzedażowych. Są pracownikami firm zewnętrznych i "dzwonią w imieniu banku". Jeżeli szkolenie było krótkie, to obejmowało tylko schemat prowadzenia rozmowy i nie podano "konsultantom" numerów linii obsługi klienta, jak np mLinia dla mBanku. "Konsultantom" na szkoleniach mówi się, że nie mają dawać słuchawki (a co dopiero przełączać rozmowy) żadnemu z "liderów", "kwiatków", "kierowników". "Konsultant" ma sobie radzić sam, niezmiernie rzadko zezwala się na "przerzucenie" wybitnie namolnego klienta na "lidera"/"kwiatka"/"kierownika". Kiedyś w jednej infolinii kazano mi rozmawiać z klientem "dopóki mu nie przejdzie", co trwało 53 minuty i było rozmową "głuchego" (klienta, na moje tłumaczenie że nie jestem w stanie zrobić tego co on chce od ręki, musi złożyć reklamację) z "głupim" (mną, jako konsultantem, co nie rozumie że klient płaci 3 razy tyle ile powinien i "nie może" naprawić tego "oczywistego złodziejstwa"). Tylko opór i upór klientów mogą doprowadzić do zmian z branży "telefonicznej obsługi klienta" ("TOK"). I proszę, nie tłumaczcie mi, że "TOK" to wyłącznie infolinie a nie sprzedażówki i windykacyjne, bo w ogłoszeniach o pracę są one NIEMAL ZAWSZE określane jako "TOK", "konsultant" i tak dalej, nawet wtedy gdy wprost z treści ogłoszenia wynika, że będzie to sama telesprzedaż. A często informacja, że chodzi o telesprzedaż pojawia się dopiero na etapie rozmowy, jeśli nawet nie dopiero na pierwszym dniu szkolenia, czyli od 2 do 4 tygodni od chwili wysłania CV. Mam za sobą 6 lat pracy na słuchawce, właśnie się przeniosłem do "firmy produkcyjnej" na stanowisko "pracownika fizycznego" i kompletnie nie żałuję. Wreszcie wiem, że jeżeli ktoś ma do mnie pretensje, to chodzi o coś na co MAM wpływ, a nie coś co wynika z durnoty zasad firmy. "Piekielnym" klientem jestem dla każdego konsultanat, który do mnie zadzwoni od ponad 5 lat, kiedy dotarło do mnie, że wszyscy "menadżerzy" mają zbyt wielu studentów/maturzystów do przemielenia, żeby się przejmować pomysłami na zmiany wewnątrz branży. Od młodszych znajomych słyszałem, że na szkoleniach uczy się teraz "konsultantów", że o ile imiona się odmienia, to nazwisk już nie. Stąd się biorą pytania: "Czy mogę rozmawiać z panem Janem Kowalski?", na które zawsze, dopóki nie zablokuję numeru z którego dzwonią, odpowiadam, że nie można, bo taki pan to raczej w USA mieszka, a nie w Polsce, tak jak ja.
zalezy od banku, ja pracuje w innym banku jest zakaz podawania instytucji numeru innym firmom chyba ze ktos wykupi ubezpieczenie do kredytu wtedy jedynie ubezpieczycielowi. w moim banku musisz podac adres, kod pocztowy infolinii i wszystkie informacje
Bo to są firmy oszuści, jak by działali czysto to by podali dane, to działa tak co twoje to i moje a co moje to cię g..... obchodzi. to bandyckie firmy w naszym kraju sie to rozwinęło. Dlaczego nie można podać adresu firmy z której dzwoni, jeżeli działa sie legalnie, to działa tak jak naciągacze hazardów , też kontakt jest tylko na skrzynkę że nikt nie może do nich dotrzeć !
Najgorszy bank z jakim miałem styczność a nawet nie "miałem" Kilka lat temu potrzebowałem konta bankowego, złożyłem wniosek przez internet i cisza. Żadnej karty żadnych dokumentów nie otrzymałem. Po kilku latach otrzymuje pismo w którym jest zestawienie operacji wpływów itp na kwote 0 zł :)
Witam. Kurcze szkoda mi tej kobiety no ale taki mają system, jaja se gość robi ale ma rację. Nie mam słów tak jest z bankami telefonią kom. netem i większością "usług" nie materialnych. LWG. PEACE!
jest taka firma w okolicach bydgoszczy czy torunia. dzwoni do klientow w imieniu firm ktore jej to zleca. i to jest sztos. wszystkie firmy ktore,z,tego korzystaja BEZPRAWNIE udostepniaja nasze dane na zewnatrz.
Jedno rozsądne rozwiązanie, zrezygnować z usług takiej instytucji, która się wstydzi swojej działalności, a być może ma coś do ukrycia, albo właśnie tyle. To skandal, żeby nie można było uzyskać informacji o adresie instytucji, która do nas dzwoni. Rozmówca przecież nie prosi o prywatny adres pani z infolinii, ani o inne prywatne dane pani z infolinii. Już teraz większość firm nie dzwoni z zastrzeżonych numerów telefonów, bo nikt już z nimi nie chce rozmawiać. Jest to zwykłe naciąganie ludzi, bez prawa odwołania się. Handluje się naszymi danymi osobowymi wbrew naszej woli i wszelkim przepisom, a potem jest wielkie zdziwienie, że buntujemy się przeciw temu. Osobiście uważam, że sama pani z infolinii jest najmniej winna, ona tylko wykonuje swoją pracę, a za wszystkimi "tajne przez poufne" kryją się ludzie którzy kręcą tym procederem i są bezkarni. Ktoś powinien się tym zająć, aby w przyszłości nikt nas nie niepokoił takimi telefonami.
+Waldemar Mućko Ale to nie dzwonił do niego Mbank tylko jakaś jebnięta firma, która po pierwsze podszywa się a po drugie nielegalnie wykupuje dane osobowe od banków/telefonii itd.
Jest to firma outsourcingowa jeśli nie wiesz na jakiej zasadzie to działa to się nie wypowiadaj bo wprowadzasz ludzi w błąd. Firma ta nie kupuje baz klientów, to mBank udostępnia bazę klientów wykupując usługi od takiej firmy. Jest to jak najbardziej legalne, a taki burak utrudnia tylko ludziom pracę. Pani jest uprzejma i mówi to co musi powiedzieć. Nie każdy siedzi za biurkiem i tylko liczy zarobione pieniądze, ktoś musi tam pracować i chociażby z szacunku do drugiego człowieka można tego wysłuchać, powiedzieć że oferta się nie podoba i się rozłączyć a nie suszyć głowę. Pomijając już te durne argumenty wyssane z palca takie jak: wyłudzanie informacji i pieniędzy - przecież rozmawiać nie musi, a samo pytanie o posiadanie auta nie jest wyłudzeniem, chyba,że ktoś ma problemy z głową. Szkoda mi tej Pani, medal dla Niej za cierpliwość.
Cezary Nowak Czyli reasumując to co napisałeś, nie jest to mbank tylko inna firma, a Pani podszywa się pod pracownika mBank. Wyłudza informacje. Ma informacje o kliencie mimo tego, że klient zaznaczył, że nie chce, żeby je upubliczniano (bądź rozdawano/sprzedawano jego dane). Jeszcze coś głupiego chcesz napisać?;p
Nie wiesz czy wyraził czy nie. Każdy powie że nie a w praktyce może się okazać co innego. Nie podszywa się bo mBank upoważnia tych ludzi do wykonania telefonów w ich imieniu i przedstawiania się jako pracownik. Powiedz mi jeszcze w jaki sposób pytanie o posiadanie auta jest wyłudzeniem informacji.
Taką dyspozycję możesz złożyć poprzez prawnika, który odszkodowanie by takie sytuacje się już im się nie zdarzało. Jak zapłacą karę milion złotych to się uspokoją.
Wzięła dane osobowe na dyskietce 100 klientów Banku do domu i dorabia po godzinach wciskając ich na super dogodnych warunkach do innych firm ubezpieczeniowych i innych, gdzie dostaje się 100zł od łepka
Kużwa ale maja cierpliwość .on jak i ona. Ewidentnie koleś maracje A ta pani pewnie będzie miała przeplakany wieczór jeśli faktycznie jest z mbanku-co za niewdzięczna praca
Szanowny Panie ,jestem pełen uznania za pańską pomysłowość,pozwolę sobie przywłaszczyć pański pomysł i też tak porozmawiam z różnymi nudziarzami od kredytów,stringów ,garnków i innych niepotrzebnych mi usług i przedmiotów,podziwiam.
zrbiłem tak jak piszesz i wiesz co mam nawet na czarnej liscie w telefonie a od 3 tygodni przychodza do mnie smsy o tym ze ten numer probuje ze mna polaczyc sie i to kilka razy dziennie ...według ciebie to jest prostsza rzecz?
Nie, nie lepiej lekceważyć takich spraw a blokada numeru do tego prowadzi. Trzeba walczyć z wyludzaczami i chwała temu facetowi za cierpliwość i rzeczowe zarzuty.
Chyba zawsze banki były na to nastawione, bo zarabianie pieniędzy jest ich celem. Nie żadne uszczęśliwianie klienta, dbanie o jego wygodę, dawanie mu zarobić i co tam jeszcze mówią w reklamach. Zysk.
Kiedy oglądam ten film jest 95 tys wyświetleń a zero łapek w górę i zero w dół uuuu chyba You tube cis manipuluje ojej przepraszam walczy z wolnością słowa
@@antymisiek2972 Idioci nie idioci. Z czegoś każdy musi żyć. Sam bym się nie zatrudnił w takiej formie i się tym brzydzę, ale mogę zrozumieć motywację.
@@piotrbienias7922 jak "każdy z czegoś musi żyć" to niech idzie zbierać puszki po piwie, myć okna lub szyby pojazdów na CPN ach, opiekować się starszymi osobami , dziećmi itp, a nie ANONIMOWO wciskać oferty lub wyłudzić pieniądze.
Rzeczywistość w Polskich korporacjach jest smutna i pusta... Przełożeni na każdym kroku próbują zrobić z pracownika idiote, głupka, ciemniaka ,gdy tak naprawdę ci ludzie( przełożeni, czy pseudo liderzy ) sami są nie kompetentnymi korpo szczurami, którzy byli i są odmużdzani,aby wykonywać na ślepo wszystkie polecenia.
Anty Misiek Łatwo powiedzieć do człowieka, który całe życie pracował za biurkiem: idź myć okna. Nie będzie tego robił na tyle szybko i dobrze, żeby zadowolić pedantów i pedantki w biurach czy urzędach.
Nie ciagne tej rozmowy . odkladam sluchawke i ...biore ampulke "MAG 2" , na uspokojenie. A takwogole telefon , z nieznanym numerem jest MOIM WROGIEM. ATAKUJE moj spokoj ducha.. Niestety rozmowy sa nagrywane i nie mozna pokpic.
Słuchając tych rozmów mam wrażenie że pracownicy banków i pracownicy windykacji są bardzo podobnie szkoleni lub zwyczajnie w windykacji są zatrudniani byli pracownicy różniej maści banków.
Równie dobrze ta rozmowa mogła by wyglądać tak: "Dzień dobry Stanisław Paluch z Xbanku. kilka pytań. -Czy ma Pan samochód? -Tak, odpowiada klient. -O, jaki? -BMW xx z 2010. -To świetnie, mam dla pana niesamowita ofertę ubezpieczenia za xxx zł-O świetna okazja, biore.-Dobrze, poprosze jeszcze o Pana pełne dane w celu weryfikacji.- Tadeusz Kościuszko, Pesel:zzzxxxzzzxxx, zamieszkały Tu i Tu (A samochód stoi tam)Proste? wszystkie dane w mgnieniu oka.
Ona nie dzwonila z banku bo adresu nie zna. Tak trzymac chlopie,a nie wyciagaja z nas poufne informacje. Pytanie najpierw o samochod pozniej o majatek a pozniej dziecko porwa,bo to nie wiadomo kto dzwoni. Tak jest jak niekompetentni ludzie pracuja,a praca zalatwiana przez znajomych lub rodzine.
Szkoda że nikt nie wspomina o tym że nawet jeśli jest faktycznie pracownikiem zewnętrznej firmy to dzwoni w imieniu Banku i tak samo jak kazdy pracownik bezposredni Banku przestrzega i reprezentuje jego procedury. Nie każdy sobie może z tego zdaje sprawę ale jest coś takiego jak tajemnica bankowa. Dopóki nie ma pewności że rozmawia z osobą do tego upoważnioną to w świetle procedur nie ma obowiązku a nawet prawa przedstawiania z jakiej instytucji dzwoni ponieważ taka informacja stanowi owa tajemnice bankowa lub przedsiębiorstwa na zlecenie której pracuje. Zachowanie tego Pana w tej sytuacji to zwykły laicyzm. Skoro chce uzyskać potwierdzenie na którym udokumentował że wyraża zgody na kontakty telefoniczne że strony Banku może zadzwonić pod numer telefonu Infolinii Ogólnej udostępnionej na glownej oficjalnej stronie Banku lub udając się do stacjonarnego Oddziału Banku celem uzyskania takiego potwierdzenia. Niestety takich znawców prawa w Polsce jest wielu. Skoro bierzesz coś na kredyt w sklepie to wiedz że pieniądze nie biorą się znikąd. Właśnie Bank daje Ci taka możliwość i faktycznie to z nim podpisujesz umowę. On pokrywa koszty zakupu a Ty oddajesz koszty zakupu w ratach. Tutaj też wyrażasz zgody no ale co przecież kupowałem w sklepie a Bank nielegalnie pozyskał dane. Sprawa udostępniania danych klientów firmom zewnętrznym. Jeśli Bank wyraził zgodę i podpisał umowę że zleceniobiorca to tym samym daje możliwość wykonywania wszystkich jego zadań w jego imieniu i tym samym udostępniania danych klientów. Firma zewnetrzna nie musi do tego posiadać osobnej zgody od osoby do której dzwoni. Decydujaca jest zgoda ktora klient podpisywal z Bankiem i to ona upoważnia do wykonywania telefonów. Pan chciał zabłysnąć wiedza i wykorzystać swoje prawa a tak naprawdę niepotrzebnie przedłużył rozmowę i z każdą minutą rozmowy pokazywał że jest zwykłym zamkniętym dzieckiem we mgle. Niestety takich delikwentow jest w Polsce duzo. Lepiej być ludzkim ignoranckim śmieciem i wiedziec swoje niz cokolwiek przeczytać lub zaznajomić się z przepisami a potem udowadniac swoje prawa. Pochwała duża za anielska cierpliwość tej Pani Konsultantki.
Ten typ gościa to standard na infoliniach. Szkoda że trafił na świeżaka, bardziej doświadczony pracownik by go szybko wyjaśnił i nie byłoby tego zenujacego nagrania.
@@antymisiek2972 tepienie oszustów to jedna sprawa, a robienie burdy że ktoś dzwoni do Ciebie z ofertą mimo że sam wyrażasz zgodę na kontakt marketingowy to drugie :)
Po takich telefonach powstała już wzmianka pewnie w procedurach, o możliwości rozłączenia się po 30 min bez celowej dyskusji :D w 59 min Tak mi się szkoda zrobiło tej dziewczyny praca taka nie inna dziewczyna wydaje się być bardzo sympatyczna a tu taki człowiek męczy ją ehh ja bym się rozłączył i wolał bym dostać żółtą kartkę dyscyplinarną w pracy choć twierdze, że jeżeli mój przełożony by posłuchał tej rozmowy to by mi nawet nie dał tej dyscyplinarki :D
Całość, tak jak jest, jest po prostu żałosna. Żałosna jest nachalność banku. Żałosne jest, że - jeśli facet faktycznie nie wyraził zgody na przetwarzanie jego danych osobowych w celach teklamowo-marketingowych - bank czy też działająca na jego zlecenie fitma łamie prawo. Żałosne jest, że panienka tylko klepie, jak automat, formułki. Ale i facet jest żałosny, bo ewidentnie "wyżywa się" na głupiutkim dziewczątku, nad którym wyraźnie góruje intelektualnie. Formalnie ma oczywiście rację i głupi też nie jest, ale w takim razie niech wykorzysta swój potencjał i narobi im gnoju na drodze prawnej, a nie popisuje się swoim poziomem i elokwencją wobec mniej wykształconej i mniej lotnej telemarketerki, która zapewne nie zdaje sobie sprawy z tego, że jej pracodawca łamie prawo i jak potrafi, stara się zarobić na życie - nie kradnąc i nie puszczając się. Taki intelektualny damski bokser. Wstyd i żenada.
O ile ma się świadomość, że to złodziej. A nie każdy ją ma. Proszę pamiętać, że ci pracownicy to z jednej strony najczęściej młodziutkie żółtodzioby, bezkrytycznie łykający "mądrości" wtłaczane im na "szkoleniu" (czyli praniu mózgu). Mają zakodowane, że ich działalność jest w pełni legalna, co więcej: etycznie słuszna. Bo "długi należy spłacać", a wszelkie próby wykazania nieuczciwości ich działań to "typowe zagrywki cwaniaków, którzy chcą się uchylić od uregulowania swoich zobowiązań". Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie bronię tych aroganckich, bufoniastych, wyszczekanych smarkaczy, którzy g...o wiedzą, ale uważają się za Jamesów Bondów, a tym bardziej ich mocodawców - wydrwigroszy. Ale elokwentny, widać, że niegłupi gość, który popisuje się swoim intelektem i swadą przed głupiutkim, nierozgarniętym dziewczątkiem jest dla mnie tak samo, a może i jeszcze bardziej żałosny. Jak taki z niego kozak, to niech weźmie się za bary z godnym siebie przeciwnikiem, niech pozwie bank, a nie wyżywa się na telemarketerce. To nie sztuka zgnębić słabszego.
MrOjgyn, owszem. Ale mogę spokojnie złożyć reklamację i nie obwiniać sprzedawczyni za błąd piekarza, albo zrobić cyrk. Ja takie "rozmowy" załatwiam w 30 sekund. Bez "przeczołgiwania" osoby, o której wiem, że nie ona to wymyśliła i po prostu robi, za co jej płacą, niejednokrotnie bez złej woli nawet.
Darek Kalemba, tylko, że to nie on dzwonił, lecz do niego dzwonili, pomimo iż wyraźnie zaznaczył, że sobie tego nie życzy. Więc pańska "argumentacja" jest funta kłaków niewarta. Po drugie, to facet ewidentnie ma jakieś problemy emocjonalne, które kompensuje sobie "czołgając" telemarketerkę, ale styl wypowiedzi, zasób słownictwa, sposób formułowania myśli i merytorycznego prowadzenia rozmowy - wszystko to wyraźnie wskazuje na osobę o niemałym potencjale intelektualnym i sporej elokwencji. Czego, stwierdzam to z przykrością, nie sposób powiedzieć o Pańskim stylu - dość prostackim, miejscamu wręcz knajackim, typowym dla przemądrzałego, pyskatego smarkacza, którego stopień wyszczekania jest odwrotnie proporcjonalny do zaplecza intelektualnego. Ale jednego Panu odmówić nie sposób: dogłębnej znajomości specyfiki takiego miejsca pracy. I chyba nawet wiem, skąd ta znajomość 😁
To jest zalosne. Kazdy moze zadzwonic i powiedziec: Jestem Ania Niedbalska z MBanku. A jaka rozmowca ma pewnosc, ze ta Ania faktycznie pracuje w tym Banku? Nie ma usprawiedliwienia na fakt, ze ta Pani nie umie/nie chce podac nazwy, siedziby, adresu instytucji z ktorej dzwoni. Owszem jest to w necie, jest to w umowie, ale skoro Klient rozmawia z pracownikiem Banku to ma prawo zapytac, a pracownik ma obowiazek udzielic informacji, w koncu jest od tego, bo to jego praca. Ten Klient nie pyta o prawo bankowe, co by ta pani-robot nie udzwignela tylko proste pytanie adres instytucji. i niech nikt nie mowi, ze procedury... Nie moze byc tajnym cos co jest ogolnie dostepne. I w zadnym, albo jak widac w wiekszosci Bankow ZAWSZE jest mozliwosc zlozenia/wyslania reklamacji, a nie tylko zgloszenia telefonicznego na infolinii u "robota", ktory nie mysli tylko jest zaprogramowany w kilkanascie odpowiedzi. Jedyna rzecz jaka nalezy w takim przypadku zrobic to zmienic Bank.
Pan mówi Magdzie Kaczorowskiej że zarzuca mu kłamstwo ale przecież on rzeczywiście kłamie. Najpierw mówił że nie wie co to jest mLinia i że nie będzie dzwonił a potem że dzwonił na mLinię. No więc jest notorycznym kłamcą.
w 90% tak. Tak jest np. w sieciach telefonicznych. W przypadku banków i usług tego typu często też. Na infolinii może pracować ktoś kto się na czymś zna, i jest zatrudniony w danej firmie, ale Ci co sprzedają to najczęściej po przez zewnętrzne firmy.