Bardzo ciekawy odcinek! Moja prababcia i mój pradziadek byli kuzynostwem. Nie wiem na ile bliskim, ale podejrzewam, że pierwszy stopień, bo mieszkali w tej samej wsi i mieli (już przed ślubem) to samo nazwisko. Cała piątka ich dzieci dożyła dorosłości, trójka żyje do dziś, w tym moja babcia dobiegająca siedemdziesiątki. Czasem zastanawiam się, czy któreś z problemów zdrowotnych w rodzinie mogły być związane z kazirodztwem, ale szczerze podejrzewam, że prędzej kwestie środowiskowe niż genetyczne.
Jednorazowo taki incydent jest prawie bez znaczenia. Wciąż ich dzieci miały w drzewie genealogicznym 6 pradziadków i 12 prapradziadków. Gorzej jak te liczby spadają.
Gdzie słyszałem, że bunt wieku nastoletniego jest takim sposobem jaki u ludzi wykształciła natura celem zapobiegania kazirodztwu. Raz że konflikty w rodzinie sprzyjają szybszemu opuszczeniu domu rodzinnego, a dwa to że pewien rodzaj niechęci osłabia wzajemne przyciąganie.
A ja tam uważam, że zabranianie kochać się z drugą osobą graniczy z pewnym absurdem, skoro oboje są dorośli i tego chcą. Ekstra filmik, cieszy mnie ta bezstroniczość przez większą część!
Jakby nie było zakazane większość ludzi rodziła by się w rodzinie. Ja mam przypadek że lubiliśmy się z kuzynką bawić w lekarza. Co byłoby dalej gdyby to było akceptowane? Bo nieraz na rodzinnych spotkaniach patrzymy na siebie jak byśmy tego chcieli...
@@tomizubi Wszyscy ostatecznie jesteśmy wielką rodziną, która była sobie dość bliska mniej więcej w czasach I wieku n.e. Byłby z pewnością związek. A dzieci przecież nie są wymogiem. Śmieszek polega na tym, że jeżeli są jakieś mutacje to występują za x pokoleniem, jeżeli wasze dzieci też by się spikneły. A przecież to że są kuzyni ze sobą nie musi oznaczać, że muszą mieć dzieci. W innym wariancie równie dobrze mogą adoptować.
Czy jest możliwe, że allel dominujący, gdy 'zdominuje' niemal całą populację, po jakimś czas napotka jeszcze bardziej dominującą mutację? Tzn. czy miejsce zawierające informację o typie allelu niesie binarną informację czy jest tam jakaś gradacja? Nie mam siły teraz szukać do tego literatury i sorry za język, ale nie wiem jak to inaczej napisać.
Ciekawe pytanie. Według wiedzy, którą ja posiadam, w kodzie genetycznym nie ma miejsca z zapisem o tym, czy dany allel jest dominujący, czy recesywny. Relacje alleli są sytuacyjne i jeden allel może być dominujący bądź recesywny w zależności od tego, do czego jest porównywany. Zatem, odpowiadając na pierwsze pytanie, logika podpowiada mi, że jest to możliwe.
Dlaczego niby nie? Brązowe oczy są kolorem dominującym a niebieskie recesywnym. Można iść dalej tym tokiem rozumowania czyli nim ciemniejszy kolor oczu tym bardziej jest to gen dominujący.
ale wogóle gepardy mają straszny lęk przed wszystkim też i to jeszcze powiększa prawdopodobieństwo kazirodztwa bo mniej się boją znanych sobie osobników
@Uwaga! Naukowy Bełkot - Czytałam, że ryzyko wad genetycznych jest podobne w kazirodztwie oraz u rodzących kobiet powyżej 40 roku życia. Czy to prawda? Ogólnie pomyśl o drugiej części tego filmu, w komentarzach jest mowa jeszcze o kilku kwestiach do poruszenia.
U kobiet po 40 roku życia, a w zasadzie już po 37 (i z każdym rokiem to ryzyko rośnie) ciąża wiąże się ze wzrostem ryzyka wystąpienia zespołu Downa i poronienia. A tu mowa jest o doborze genów samych recesywnych lub samych dominujących (homozygoty). Więc mi się wydaje, że to jednak inne ryzyka wad genetycznych.
Można uzupełnić, że normy dotyczące zakazu kazirodztwa nie są jedynie domeną kościoła katolickiego, ale takie ograniczenia są także w kodeksie karnym i kodeksie rodzinnym opiekuńczym :)
12:58 rozdzielenie rodzeństwa zwiększa ryzyko kazirodztwa... Aż mi na myśl przyszli Luke i Leia z Gwiezdnych wojen, bo przecież oo urodzeniu zostali rozdzieleni, a wiemy, czym się to nieomal skończyło 😁
Mnie najbardziej ten mechanizm fascynował u orek, swoją drogą niesamowicie inteligentnych zwierząt, gdzie te jako zwierzęta stadne nie kopulują w ramach stada, a tylko przy okazji spotkań dwóch stad.
W ramach wyjaśnienia dla niewtajemniczonych, Anna Jagiellonka z 1:15, to nie ta Anna Jagiellonka królowa Polski, żona Stefana Batorego, a królowa Czech i Węgier, będąca teściową Zygmunta II Augusta (brata "naszej" Anny Jagiellonki) i prawnuczka Władysława II Jagiełły.
no właśnie, czytałam książkę o Bonie i byłam zaskoczona tym co powiedział Dawid. Czy w takim razie Anna Jagiellonka, o której mówi Dawid to matka Barbary Radziwiłówny?
@@kasiazgliwic8207 jej matką była Barbara Kolanka (w sensie matką Barbary Radziwiłówny). Jednak był to bliski strzał, bo omawiana Anna Jagiellonka była matką poprzedniej i następnej żony Zygmunta II (jako że były to siostry)
Jako kontynuacja tego materiału fajnie by było posłuchać o mutacjach u roślin i zwierząt które człowiek celowo utrwala. Skąd one się biorą? Jakie mają znaczenie? I jakie są ich konsekwencje? Pozdrawiam.
Najlepszym przykładem jest jeden rodzaj banana, pozbawiano go pestek przez co bananowce nie mogły się same rozmnażać i do tego osłabiła się w nich odporność na pewien gatunek grzyba/choroby. Ale to tylko jeden rodzaj z wielu
U owczarków też, ale u nich jest temu wine kontowanie zadu, czyli ten charakterystyczny obniżony tyłek. U mopsów wynika bardziej z ich słabej struktury kostnej, ale tak, występuje dosyć często
Temat mi bliski o tyle, że wychowałam się przy hodowli psów rasowych i cóż, nie da się ukryć, inbred to rzecz mi dość bliska. Generalnie wybierając sobie psa rasowego warto zwrócić uwagę na to, jak powstała. Rasy, które są wytworzone w pełni sztuczne, z malutkiej puli genetycznej, są zwykle znacznie bardziej chorowite, niż te, które są popularne i które zostały stworzone stosunkowo naturalnie (np. poprzez odizolowany teren). Moja rodzina hoduje cocker spaniele angielskie. To rasa tak "pół-naturalna" - po prostu na początku XIX-wieku z istniejących w UK spanieli wydzielono kilka ras. Wiekszosc naszych psów ma w papierach psa, który nazywa się Obo - więc w sumie wszystkie są spokrewnione, choćby nie wiem co. Ponadto w rasie istnieje duży podział na solidy i psy kolorowe. Linie miesza się np. w krajach skandynawskich. U nas raczej nie. Co oczywiście zmniejsza pulę genetyczną i do końca fajne nie jest. Niemniej, cockery są psami stosunkowo zdrowymi, a główne choroby genetyczne (zanik siatkówki, choroba nerek) są wykluczone poprzez badania. Ja (jako pomoc w hodowli, a nie stricte hodowca) staram się, aby poziom inbredu był u nas jak najmniejszy. Mamy w hodowli jednego psa (zakupionego) z 13℅ inbredu, ale reszta oscyluje gdzieś w okolicy 1-7%, zwykle ok. 3-5℅. Ale np. linia work występująca w UK ma zazwyczaj ponad 20℅. 🙃 Jeśli chodzi o kwestie psów nie rasowych - w rasowcach przynajmniej wiemy mniej wiecej co siedzi. Jeśli ja nie znam przodka psa to zna go starsza hodowczyni, albo wygrzebie go w książce o rasie. Często znam daty urodzenia psów sprzed pokoleń, znam ich długość życia, behawior, historię chorób. W przypadku psów nie rasowych tego określić się nie da. I przecież jeśli mamy np. kundle na wsi to jest spora szansa, że tam wszystkie są zinbredowane. Ponadto jeśli mamy tzw. pseudohodowle, które nie dają nam wglądu w wiarygodny papier to często problem jest gorszy, bo tam właśnie często dochodzi do niekontrolowanego inbredu. Dlatego biorąc psa lepiej stawiać albo na rasowca, albo ewentualnie na przypadkowe krycie z ogródka, gdy wiemy, że pies i suka są na pewno z innych linii. Hodowla psów to skomplikowana rzecz jest w gruncie rzeczy. Czemu w hodowlach świadomie robi się inbred? (Nasz pies z 13℅ jest tego przykładem) Zwykle robi się to po to, by uzyskać zwierzę jak najbardziej podobne do wybitnego przodka. Inbred zwiększa na to szansę. Ale absolutnie nie może być nadużywany. Protip dla tych, co chcą kupić rasowego psa: w tej chwili tylko Związek Kynologiczny w Polsce daje w kraju (w miarę) gwarancję rasowego psa. Ale inne organizację często ZKwP nieźle udają. Jeśli macie wątpliwości co do hodowcy wpiszcie imiona rodziców szczeniąt w google. Na 90℅ znajdziecie przynajmniej jednego rodzica, jeśli to pies rasowy. Hodowcy dbają o to, by dostęp do papierów był w miarę prosty.
Jak ktoś nie ma pojęcia o hodowli, a chce mieć psa, powinien go sterylizować. W mojej wsi jest masa niesterylizowanych psów, nikt o to nie dba. Jeśli ktoś uważa, że to niehumanitarne, to przytoczę przykład pieska mojego sąsiada, który wykrwawił się na śmierć, bo chcąc dostać się do suczki próbował wcisnąć się między kraty. Jedna krata pękła i wbiła mu się w brzuch. Piesek wiercił się przez całą noc, a nad ranem znalazł go sąsiad martwego. Rozmnażanie zwierząt domowych zawsze powinno być przeprowadzane pod kontrolą ludzi.
To samo dzieje się z końmi sportowymi, tylko że tam dochodzi już do krzyżowania osobników będących połowicznym rodzeństwem, łączenie genów kuzynostwa jest już całkiem normalne, czego efekty widać i to coraz wyraźniej. Wiele osób mimo dobrych chęci poprzez inbred wyciąga negatywne cechy i choroby. Na przykład obecnie w jednej linii koni małopolskich ukierunkowanych na skoki wyrobiło się złe osadzenie i przebudowa szyi, zmiany w obrębie pierwszych kręgów szyjnych, skrócenie i przebudowa pleców, ściągnięcie w lędźwiach, strome pęciny, ogólne problemy z budową stawów i sposobem poruszania się. Jest to również efekt złego użytkowania - hiperfleksja, brak pracy nad zebraniowym samonoszeniem, przerzucanie masy na przód konia w niewłaściwy sposób (tzw noszenie i ciągnięcie przodem i szyją). Konie te mają również inne problemy jakie zauważono - słabsze serca, są bardziej kontuzyjne, występują u nich uczulenia i są mniej odporne, mają problemy z kolką, wrzodami żołądka, gorzej przyjmują paszę i zdarza się, że pojawia się u nich insulinooporność co u koni przez fakt żywienia się w naturze np trawą jest śmiertelne. Kolejnym aspektem jest pogorszona jakość oddechu i wymiany tlenowej wywołanej zarówno inbredem jak i złym użytkowaniem. Takie konie faktycznie lepiej skaczą przez zmiany w obrębie ukątowania i budowy stawów ale jest to błędne podejście bo często do wieku 10 lat stają się "końmi profesorami" innymi słowy są wyeksploatowane do końca, gdzie koń w wieku 10 lat osiąga nie raz swój największy potencjał. Inne problemy posiadają niektóre linie wyścigowe - zmiany w obrębie szyi i pleców utrudniające zebranie i prawidłowe noszenie niektórym osobnikom, przebudowa stawów na mocniejsze i mające większy zakres ruchowy. U koni wyścigowych nie będących czępionem po czępionie nie ma aż takich problemów. Dobrze jest sprawdzać papiery wierzchowców i bardziej patrzeć by ich przodkowie byli różnorodni, zdrowi i długowieczni niż nagradzani
00:00 - serio, ten podkład w twoich filmach robi tak świetny klimat, że nie mam słów. Niemalże jakby był stworzony dokładnie dla twojego contentu. Świetna robota z filmem jak zwykle, a temat niezwykle ciekawy, więc kubek herbaty w dłoń i oglądanko!
"Julie i Mark są studiującym rodzeństwem. Podczas letnich wakacji podróżują razem po Francji. Pewną noc spędzają sami w drewnianej chacie tuż przy plaży. Dochodzą do wniosku, że byłoby zabawnie i interesująco, gdyby spróbowali się kochać. W najgorszym razie każde z nich zdobyłoby nowe doświadczenie. Julie już od dawna bierze pigułki antykoncepcyjne, ale Mark używa dodatkowo prezerwatywy, żeby mieć pewność, że nic się nie stanie. Kochają się i to doświadczenie jest dla obojga bardzo przyjemne, postanawiają jednak, że już więcej tego nie zrobią. Zachowują tę noc w tajemnicy, co jeszcze bardziej zbliża ich do siebie. Co o tym sądzisz? Czy to, że się kochali, było w porządku? Psycholog Jonathan Haidt i jego współpracownicy przedstawiają tę historyjkę wielu ludziom. Większość natychmiast orzeka, że to, co zrobili Julie i Mark, było złe, a następnie szuka po omacku uzasadnienia swojej opinii. Ludzie ci wspominają o niebezpieczeństwach związanych z krzyżowaniem wsobnym, ale wtedy badacz przypomina im, że rodzeństwo użyło podwójnego zabezpieczenia. Sugerują, że to wydarzenie wywoła u Julie i Marka uraz emocjonalny, ale z historyjki jasno wynika, że tak się nie stało. Twierdzą, że ów czyn obraża uczucia innych, ale zaraz przypominają sobie, że rodzeństwo zachowało go w tajemnicy. Przewidują, że może on wywierać negatywny wpływ na ich przyszłe związki, ale natychmiast uświadamiają sobie, iż Julie i Mark uzgodnili, że nigdy więcej tego nie zrobią. W końcu wiele osób badanych przyznaje: „Nie wiem, nie potrafię tego wyjaśnić, ale po prostu wiem, że to było złe”. Haidt nazwał to odczucie „osłupieniem moralnym” i wielokrotnie wywoływał je u uczestników swoich badań przy użyciu innych budzących sprzeciw, choć nieszkodliwych scenariuszy" Steven Pinker, Tabula Rasa
W wywoływaniu moralnego wstrętu do kazirodczej miłości chodzi o to żeby nie była ona powszechnie tolerowana ani ni tym bardziej akceptowana gdyż pomimo powszechnego dostępu i stosowania antykoncepcji raz na jakiś czas i tak dochodziłoby do zapłodnienia bo jak to mówią "krew nie woda" i ludzie w uniesieniu miłosnym często tracą rozum ;) Ludzie są tego świadomi już od dawien dawna, jak również konsekwencji z tego wynikających i właśnie dlatego min. wszystkie największe systemy religijne kategorycznie kazirodztwo piętnują. Po co, więc uwalniać zawartość puszki pandory? Chyba tylko po to że niektórym brakuje dodatkowych udziwnień w uciechach cielesnych...
@@belzi27 Wydaje mi się, że żaden sztucznie wytworzony wstręt społeczny nie jest w stanie realnie wpłynąć na ludzkie żądze zapisane w genach. Chodzi mi o to, że rodzeństwo, nie pociąga nas z innych powodów niż ostracyzm społeczny.
@@migfulcrum1 Może tak być że sama natura nas przed tym zabezpiecza, ale co np. w wypadku gdy rodzeństwo w wyniku rozdzielenia we wczesnej młodości poznaje się dopiero po latach? Myślę że "seksualny wstręt" do rodzeństwa wiąże się stricte z długoletnim życiem pod jednym dachem, oglądaniu i przeżywaniu siebie nawzajem non stop. Aczkolwiek nie uważam żeby nie powinno się tego piętnować tak jak np. używek/narkotyków/alkoholu bo przecież nie każdy kto zapali jointa czy wypije piwo stanie się z miejsca osobą uzależnioną a jednak przestrzegać i "straszyć" warto bo inaczej nikt by się za bardzo nie pilnował ani nie byłby np. przez rodziców pilnowany. Strzeżonego Pan Bóg strzeże, przezorny zawsze ubezpieczony i takie tam powiedzonka myślę że zawsze w modzie bo po co wkładać rękę do pieca żeby wiedzieć że ów ręka się przypali ;) Wiem że trochę bełkot ale po co wymyślać koło na nowo, chyba tylko po to żeby sobie na społeczeństwie poeksperymentować bo filozofom socjologom zawsze mało.
Podobnie jest w przypadku homoseksualnych par z jednej rodziny. U większości ludzi wywołuje to niechęć mimo braku negatywnego skutku w postaci dziecka że słabymi genami.
@@adamo1139 Wydaje mi się, że homoseksualizm wgl wywołuje w nas niechęć. To takie biologiczne zabezpieczenie gatunku. I w sumie dzięki Naturze, bo byśmy wymarli w ciągu jednego pokolenia - biorąc pod uwagę ludzki egocentryzm.
16:36 Dla nas najlepszym tego przykładem jest ŻUBR. W latach 20" na świecie pozostało 12 SZTUK tego zwierzęcia i to jest jednym (znawcy wskazują, że główny) z powodów dla których musimy wspierać te zwierzęta żeby istniały.
@@JanKowalski__ u nas od wynalezienia antybiotyków nie ma doboru naturalnego. Mnie w dzieciństwie bez leków zmiotłoby z planszy zapalenie płuc albo nerek, a tym czasem żyje i się rozmnażam 🤧
@@TheKseon niewazne czy to prawda czy nie ale na pewno w historii był moment depresji naszej populacji cxy nawet na samym początku naszego istnienia. Oznacza to ze w niewiarygodnie małym pierwiastku wszyscy jesteśmy kuzynami bo pochodzimy od mniej więcej tych samych przodków. Mamy 2 rodziców 4 dziadków 8 pradziadków itd. Patrząc na to z matematycznego punktu widzenia ilość ludzi którzy mieli bezpośredni wpływ na naszą genetykę jest ogromna i w jakimś tam stopniu jesteśmy spokrewnieni z ludźmi którzy są do nas kompletnie niepodobni
Żubry akurat miały szczęście o tyle, że przetrwały akurat te osobniki które nie posiadały żadnych wad genetycznych, dlatego ta populacja została tak wspaniale odtworzona.
Hej. Mam takie pytanie. Czy jest możliwe wrzucanie wersji audio na podcasty, ponieważ nie zawsze mam możliwość obejrzeć odcinek, ale w czasie jazdy można by podsłuchać 😊 oczywiście jest to luźna propozycja (pytanie). I dziękuję za to co robisz na RU-vid 😉
@@Viniti01 znaczy, masz RU-vid premium? Bo ja tego nie mam i korzystam z google podcast. Dlatego takie audio byłoby fajnie. 😊i też nie zawsze mam internet by odtwarzać z RU-vid a jak ściągnę odcinek na google podcast to zawsze można odtworzyć
Bardzo fajne animacje w tym odcinku :) Co do końcowego segmentu to prawda, że wiele zwierząt ma utrudnione krzyżowanie przez fragmentację siedlisk, ale z tego co kojarzę akurat gepard przeszedł przez wąskie gardło (był na granicy wyginięcia i to chyba więcej niż raz), co bardzo ograniczyło mu pule genową i z tego powodu jest problem z chowem wsobnym, po prostu nie ma innej możliwości, bo wszystkie dostępne na świecie gepardy są jakoś z nim spokrewnione. Oczywiście fragmentacja siedlisk na pewno mu w życiu nie pomaga, ale nawet gdyby tego problemu nie miał to mała różnorodności genetyczna gatunku by z nim pozostała.
Sara niekoniecznie była przyrodnią siostrą Abrahama. Z kontekstu wynika, że ściemniał na całego, bo bał się, że go zabiją a ją zgwałcą. Na a potem już musiał w to brnąć, żeby ratować resztki godności. Bardzo ciekawa historia wgl ;)
Doskonały odcinek żeby zadać pytanie o mieszkańców wyspy Sentinel Północny. Wikipedia podaje że maksymalnie jest ich 400, czy taka populacja wystarczy żeby dzieci które się tam rodzą były zdrowe?
Przeciez wystarczy ze kazdy się hajtnie z kims z obcej rodziny. jak 200 Sentinelskich kobiet urodzi po 2 dzieci będzie już 800 mieszkancow, Co jednak łatwe nie jest przez słabe warunki życia. W końcu w ciągu ostatnich dwustu lat dzieki rozwojowi medycyny populacja ludzi wzrosła o aż kilkaset procent. Ludzie jak króliki.
od ponad roku jestem zajęta swoim drzewem. super sprawa. od strony mojego taty wykryłam chyba 2 połączenia osób spokrewnionych ale dość dalekiej lini. ale mój dziadek od strony mojej mamy..... tutaj są niezłe kwiatki 😂🤣 to po prostu szok. linia mojego dziadka to mieszanka krzyżowanie się wszystkich i wszędzie
to nieźle, można powiedzieć że przez sporą ilość czasu rozwiązywałaś krzyżówki dziadka. Emeryci nie lubia jak się rozwiązuje ich krzyżówki, wiem bo sam tego doświadczyłem
W kwestii roli węchu jako narzędzia zapobiegającego: również niegdyś trafiłem na podobną hipotezę, przy okazji bodajże researchu innej hipotezy: Czy jest coś w tym, że dobieramy sobie partnerów o cechach podobnych do naszych rodziców? Czyli synowie szukają w przyszłych partnerkach podobieństw do matki, córki- do ojców. I też wskazano, że nawet jeśli wzrokowo tak jest, to węchowo działa to na odwrót- szukamy partnerów którzy pachną inaczej. Prawdopodobnie właśnie dlatego, żeby zapobiec inbredowi. Trafiłem też jednak niedawno na informacje, że utrata węchu (np w związku z jakąś chorobą) może bardzo efektywnie obniżać libido. Dodając do tego informację z materiału, że jeśli rozdzielimy rodzeństwo awersja słabnie- może dodatkowym elementem tej układanki jest tzw adaptacja węchowa. Powszechnie znany fakt, że jeżeli człowiek jest wystawiony długo na oddziaływanie danego zapachu, to receptory/mózg niejako się przyzwyczajają i przestają odnotowywać jego odczuwanie. Efektywnie: szukamy partnerów, którzy tak w ogóle pachną (zakładając, że nie urodziliśmy się już pozbawieni zmysłu węchu).
Bardzo podobał mi się filmik o autyzmie - może udałoby się coś podobnego stworzyć na temat ADHD? Mam wrażenie że przez istnienie bardzo wielu fałszywych lub przestarzałych informacji na ten temat wielu ludzi ma o tym kompletnie błędne pojęcie. Super byłoby dowiedzieć się o tym, zwłaszcza od strony naukowej!
Powiedziałeś, że w większości kultur chów wsobny jest postrzegany źle, ale właśnie nie wszędzie. Małżeństwa między kuzynami są popularne np. w krajach muzułmańskich (przynajmniej niektórych), wskutek czego JEDNA TRZECIA dzieci z wadami genetycznymi w Wielkiej Brytanii to dzieci z pakistańskich rodzin, podczas gdy Pakistańczycy stanowią ledwie 1,5% populacji Wielkiej Brytanii. (Polecam dokument na yt ,,what happens when you marry your cousin")
@@tomizubi nie wiem czy jest jakaś terapia na ludzi co oglądają razem film. Możliwe żę jak się ogląda filmy vegi razem to może wyjść z tego jakaś veggetta i wtedy warto pójść się leczyć . Profilaktycznie zawsze jakieś tabletki można łyknąć przed seansem .
Czyli wchodząc w czysto naukową polemikę problemy z kazirodztwem kończą się wraz z prokreacją - kontakty homoseksualne i/lub przy zastosowaniu antykoncepcji nie przynoszą populacji szkód
"Ukryte terapie" odcisnęły na Tobie swoje piętno, widać w materiale lekką naleciałość stylu pisania J. Z. - prawie 17 minut o Habsburgach, a później: "No i gepardy. Nara.". Nie mam zarzutów do części merytorycznej odcinka, to dobry i ciekawy materiał, ale gepardy dostające skromne, kilkusekundowe cameo pozostawiają pewien niedosyt - mogłyby dostać choć kilka zdań. A może by tak cały odcinek o gepardach? Albo odcinek o gepardach przygotowany od strony merytorycznej przez Ciebie i przeczytany przez Krystynę Czubównę - to mogłoby zabłysnąć w polskim Internecie...
odpalilem to na sluchawkach... wczesniej zawsze sluchalem na glosnikach - i na sluchawkach brzmi to koszmarnie... az mi sie niedobrze robi momentami xD
@@mabciapayne16 Trochę odcinków temu brzmiało to odrobinę jak "przester". Kiedy Dawid mówił nieco ciszej, albo kiedy odsuwał się od mikrofonu - jakość się polepszała. Na moje ucho od kilku odcinków mocno się to poprawiło, ale mam wrażenie, że mogłoby być lepiej. Ciężko określić o co dokładnie chodzi, bo nie znam prawdziwego głosu Dawida 🙂
Świetnie widać to na przykładzie dynastii faraonów w Egipcie. Do dzisiaj przy rekonstrukcji wyglądu powstają teorie o kosmicznym pochodzeniu faraonów . Takie deformacje wychodziły Co tam hapsburgowie.
Nie jestem naukowcem, ale nawet zwierząt z jednego miotu się nie paruje. To wiem od babci, która przez wojnę skończyła tylko 4 klasy szkoły podstawowej... Ludzie aż tak bardzo się nie różnią od zwierząt. Pozdrawiam
Akurat kazirodztwo u Habsburgów było dlatego, bo w początkach dynastii doszło do tego że pobili się o majątek, czyli państwo. A żeby temu zapobiec, to wpadli na taki pomysł. I to jeszcze przed tym nim objęli tron w Hiszpanii.
Aż mi się dowcip przypomniał. Uwaga! Obrzydliwy! :D _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ Po udanym stosunku, siostra mówi do brata: - Braciszku... Jesteś w tym o wiele lepszy od naszego taty! - Wieeeem... Mama mi to za każdym razem powtarza...
Warto jeszcze dodać, czego nie było w filmiku i o czym nie każdy wie, i co dla wielu może być szokujące - że w Polsce i ogólnie w większości krajów europejskich małżeństwa między kuzynami są nadal prawnie dozwolone. Tak, kuzyni I stopnia mogą legalnie wziąć ślub cywilny (ale kościelnego nie! - nie jest to jednak całkowicie niemożliwe, potrzebna jest tylko specjalna dyspensa)
Myślałem, że będziesz o kazirodztwie mówił jedynie negatywnie. Dobrze, że się myliłem, gdyż to nie byłoby zbyt naukowe. Inbreed jest podstawą hodowli, czy to ras zwierząt, czy odmian uprawnych roślin. Bez niego niezbyt dużo można uzyskać. Trzeba znać umiar. P.S. 666 tys. subów i taki temat. Przypadek?
Dlatego nie jestem szczególnym fanem "rasowości" i jakoś zawsze wolałem kundelki. Psy rasowe kojarzą mi się z taką właśnie arystokracją i ku mojemu zdumieniu, ludzie uważają rasowe psy za lepsze. Wolę zdrowego kundelka niż rasowego psa, który będzie kosztował fortunę, a drugą fortunę trzeba będzie wydać u weterynarza, bo psiak ciągle będzie miał jakieś problemy.
@@zielonyumysl w polsce z 98% psow rasowych jest z pseudohodowli. Zreszta wystarczy popatrzec jak dane rasy wygladaly sto lat temu i co czlowiek im uczynil. Meczenie zwierza i tyle.
Ciekawy film, ale mam nadzieję że zrobisz do niego suplement. Podałeś, że rozdzielamy naszymi działaniami populacje różnych zwierząt ale one i tak są ograniczone, nasza z resztą też. Ciekawi mnie od jak dużej grupy osobników można stwierdzić brak inbreedu. Pozatym i tak w przeszłości każdy z nas ma z każdym innym wspólnego przodka.
A czy podobny mechanizm też działa kiedy leczymy objawy u ludzi z dziedzicznymi chorobami. Mają oni potomstwo tez z wadą genetyczną i w ostateczności osłabiają populację
Było wspomniane o kazirodztwie między kuzynostwem, między rodzicami i ich dziećmi, między rodzeństwem. A mnie ciekawi jak sprawa wygląda w przypadku gdy dwie osoby mają wspólnego ojca ale różne matki, czy jest to równie groźne jak w przypadku krzyżowania się zwykłego rodzeństwa?
@@JOXOcean Wiesz, czysto teoretycznie rodzeństwo również chyba ma szanse mieć 0% wspólnych genów, ale moja wiedza z genetyki to ta z liceum pełna uproszczeń, ale jeśli dostaną akurat niepokrywające się zestawy genów mogą mieć 0% wspólnych, na pewno będą też wtedy innej płci, istnieje taka sama że z dwóch ciąży urodzą się dzieci o tym samym kodzie genetycznym.
W zasadzie, to był czas, że większość z nas była blisko spokrewniona... Jakieś 150, może 100 lat temu większość naszych przodków nie podróżowała dalej niż na drugą stronę boru... To chyba też utrudniało wymianę genów? I uratowała nas wysoka śmiertelność dzieci i niemowląt? Kurde... Pierwszy raz tak o tym myślę. I mam nadzieję, że się mylę, bo mamoralniaka wobec pokoleń, które umarły, abym mógl się urodzić genetycznie znośny...
W odpowiedniej perspektywie czasowej wszyscy jesteśmy ze sobą spokrewnieni, gdyby tak definiować kazirodztwo to każdy organizm na Ziemi rozmnażający się płciowo jest owocem kazirodztwa. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy jest to pokrewieństwo w perspektywie kilku pokoleń. Ludzie w dawnych czasach podróżowali więcej niż nam się wydaje - nawet w średniowieczu wybierali się do okolicznego miasta żeby załatwić sprawy urzędowe czy coś kupić/sprzedać. Albo szli na wojnę. Problem mógł się pojawić dopiero przy niewielkiej, odizolowanej społeczności gdzieś na wyspie na środku oceanu, ale w Polsce? Zawierano choćby małżeństwa z kimś z sąsiedniej wsi, generalnie wymiana genów była na tyle duża że nie był to problem.
II wojna światowa sporo zmieniła w tej kwestii z powodu przesunięcia granic. Jestem z Dolnego Śląska i mogę śmiało powiedzieć, że bez tej wojny moi dziadkowie na pewno nie spotkaliby się ze sobą, bo każde było z innego rejonu II RP.
@@Kazjenka Czyli można powiedzieć że polskie społeczeństwo jest najzdrowsze genetycznie z powodu przepływu świerzych genów, spowodowanym wojnami na naszym terenie.
4:00 Bzdura. Nie chodziło o czystość krwi. Chodziło o pieniądze, ziemię i władzę, tak żeby wszystko zostało w rodzinie, najlepiej skupione wobec jednej osoby. Jeżeli była możliwość wżenienia w dynastię nowych ziem, niezależnie kto by je posiadał, to Habsburgowie byli piersi, żeby to zrobić. Ale w pewnym momencie Habsburgowie byli zdecydowanie najpotężniejszą dynastią, stąd wynikały te wszystkie blisko spokrewnione małżeństwa...
Zwykle każdy był łakomy na mariaże które mogą zapewnić dodatkowe ziemie :P Ale owszem, argument "czystości krwi", wprawdzie obecny w niektórych kulturach praktykujących kazirodztwo, u Habsburgów hiszpańskich był chybiony. Bardziej to była kwestia braku odpowiednich partnerów matrymonialnych - wcześniej takowymi były często dynastie portugalskie i angielskie, ale Portugalia weszła w skład monarchii habsburskiej a w Anglii wszedł anglikanizm, a później Stuartowie lubili trzymać sztamę Francją. Więc w praktyce Habsburgowie austriaccy jako rodzina cesarska się stale przewijali jako jedyny "godny" ród, ewentualnie Burbonowie zwłaszcza w ramach godzenia się po wojnie. Habsburgowie austriaccy uwikłani w sprawy cesarstwa mieli dużo większą pulę np. w postaci znaczących rodów niemieckich i włoskich. Plus doszedł tu po prostu zbieg losu, że nawet jeśli królowie hiszpańscy mieli różne żony (Filip II był ożeniony najpierw z Portugalką, potem Angielską, następnie Walezjuszką by na końcu poślubić Austriaczkę, zaś Filip IV najpierw był żonaty z Burbonką a potem z Austriaczką) to jednak ich synowie ze wcześniejszych mariaży nie dożywali tronu i linię ciągnęli ci którzy narodzili się ze związku z Habsburżanką. U Habsburgów austriackich było więcej szczęścia i następni cesarze na ogół (choć nie zawsze) pochodzili od niehabsburskiej matki, mimo że ich ojcowie zaliczyli i taki mariaż.
Im dalsze DNA jest mieszane tym mocniejszy jest nowy człowiek a im bliższe no cóż tym bardziej upośledzony. To właśnie plebs był zawsze najbardziej zdrowy bo nie było tak mocno eksponowane planowane małżeństwa z bliskiego grona.
W mojej rodzinie ślub cywilny i koscielny wzielo najblizsze kuzynostwo 😒 Wiec to, co mowiles o zakazie takich małżeństw wg kosciola katolickiego chyba jest srednio przestrzegane
@@Radomianin89 pierwsza linia już może. Znam dziewczynę i chłopaka. Ich mamy to siostry. Pobrali się kościelnej. Dłuższe nauki i jakiś tam wyższy hierarcha zgodę musiał wydać.
Propozycja na następny filmik: Może coś o inhalacjach wodorem, gazami Browna lub HHO? Działają czy to ściema i naciągactwo? Ostatnio bardzo często zauważam ten temat, a ciężko mi znaleźć rzetelne źródło z informacjami zaprezentowanymi w taki sposób, żeby żółtodziób chemiczny zrozumiał :)
Pamiętam jak w podstawówce myślałem, że fajnie urodzić się w takiej rodzinie która ma większość królestw w Europie. Jakby korona przechodziła na dziecko rządzili by także w Watykanie.
W tym temacie dość ciekawe jest pochodzenie naszych żubrów - 12 zwierzat dało początek całej populacji - nalezy jednak pamiętać, że mimo dużych starań pokoleń ludzi pracujących nad ich powrotem do natury wciąż pojawia sie sporo osłabionych osobników.
Przemysł filmów pooooo... jest pełen tego tematu, przyrodnia siostra, przyrodni brat i przyrodni rodzic albo ciotka. Trudno powiedzieć co się wyprawia pod tym względem w społeczeństwie ale na szczęście moralność mimo wszystko jest dość silna i dba o to by jednak zjawisko było rzadkie.
byłoby dobrze gdyby „14:00” ten dźwięk przełączania szyszyky nie powinien być tak głośnieszy od pozostałego filmu, jest bardzo nieprzyjemny dla osób wrażliwych, a (hipoteza) takie mogą być nadreprezentowane wśród oglądających.
Tak właściwie to mopsy nie są predysponowane do dysplazji stawów biodrowych. Ta choroba dotyczy głównie ras większych np. labradorów czy owczarków niemieckich. U mopsów występuje przede wszystkim zespół brachycefaliczny, większe ryzyko wad kręgosłupa (np. półkręgów) lub refluksu żołąkowo-przełykowego i chorób oczu
Zostawiam dla siebie - jak wytrzeźwieję odczytam. Końcowe zdania odcinka o kazirodztwie "Myśleliście, że jak powstaje miły i sympatyczny odcinek (...)" Brakuje jeszcze określenia "family friendly"
Zabawne, bo 5x pra matka i 4x pra babcia to chyba to samo xD Ale zakładając, że miało być 2x babcia, albo 2x mama, to byłoby to mniej więcej tak: Para Adam i Ania mają dwójkę dzieci, córkę Basię i o 10 lat młodszego syna Bartka Basia w wieku 20 lat urodziła córkę Cecylię, a Bartek w wieku 30 lat spłodził syna Cezarego Czyli Cezary jest o 20 lat młodszy od Cecylii W wieku 20 lat Cecylia urodziła córkę Dominikę, która jest rówieśniczką Cezarego Cezary i Dominika biorą ślub, którego owocem jest syn Eugeniusz Adam i Ania są dla Eugeniusza pradziadkami po linii męskiej (Adam i Ania -> Bartek -> Cezary) i jednocześnie prapradziadkami po linii żeńskiej (Adam i Ania -> Basia -> Cecylia -> Dominika) Mam nadzieję, że pomogłem
Jestem ciekawy jakby to wyglądało na świecie jeśli kazirodztwo nie wiązało by się właśnie z tymi wszystkimi negatywami biologicznymi. Czy wtedy byłoby ono przyzwolone? Czy może tylko ograniczałaby ludzi ich moralność ze względu na brak jakichkolwiek negatywnych konsekwencji czy też Ile byłoby wtedy takich " legalnych" związków małżeńskich kazirodczych? Nie mniej nie więcej bardzo ciekawy temat i na pewno jest i będzie tematem tabu
Gdyby związki kazirodcze nie miały negatywnych skutków biologicznych to prawdopodobnie nie wytworzyłby się naturalny wstręt do takich związków. Z tego powodu byłyby traktowane albo tak jak się traktuje dzisiaj homoseksualizm. Czyli w dużym stopniu zależnie od kultury
@@angelikaskoroszyn8495 Myślę, że o wiele lepiej, niż homoseksualizm. Z homoseksualizmu nie ma dzieci, więc niechęć można by próbować tłumaczyć ewolucyjnie, ale kazirodztwo nie miałoby żadnego znaczenia.
Gepardy to już jakiś czas temu było, aż sprawdzę, na jakim to jest etapie. Natomiast co zaprząta teraz moją biedną blond główkę, to ta grupa ludzi, od których się wszystko zaczęło......... też ich przecież nie było dużo.
W tak mocno powiązanym temacie, nic nie wspomniałeś o pojęciach jak dryf genetyczny i związku bliskiego krzyżowania z ewolucją. 😟 Przydało by się #2 część zrobić.
Zdaniem Hartmana, jednego z czołowych lewicowców, traktowanego w tym środowisku jako autorytet, często cytowanego choćby w wyborczej, nie ma nic złego. Pogratulować tylko autorytetów