Ja tam kiedyś powiedziałem Pani Dyrektor tak: Ja: Co Pani będzie robiła w weekend? P. Dyrektor: Będę odpoczywała Ja: To czemu My musimy siedzieć nad lekcjami? I tutaj Pani Dyrektor się wkurzyła i mnie wyprosiła
Kiedyś miałam podobną sytuacje. Zmieniła nam się Pani od matematyki w 2 lo i ona stwierdziła, że są nam bardzo potrzebne ćwiczenia. Kupiliśmy je i wpadła na kolejny wspaniały pomysł, że powinna nam zadać na wakacje zrobienie całych "zaległych" ćwiczeń z 1 klasy na wakacje. Więc mój kolega stwierdził "A w wakacje Pani pracuje?" ona na to "Nie" a mój kolega "To czemu my mamy?". Babeczkę zamurowało.
Moja nauczycielka w podstawówce zadała nam lekturę ,,W pustyni i w puszczy”, kazała zrobić wielki plakat promujący lekturę i napisać sprawozdanie. Jak wszyscy po wakacjach to przynieśliśmy to dosłownie powiedziała nam ,,Nie chce mi się tego sprawdzać, zachowajcie to dla siebie”. I wszystkie prace do kosza
Ech. Miałam podobnie, tylko że na geografii. Pani nam kazała w wakacje zrobić zielnik i przynieść w następnym roku. Prawie nikt tego nie zrobił i ta pani kazała to nadrobić, a potem stwierdziła, że ona tego nie bedzie sprawdzać.
To powiem tak u mnie w szkole: - Pani od matematyki nagminnie zadaje nam na wekend i to nie są 2 zadania tylko da nam po 15 przykładów bo "mamy czas" . (mam lekcje w pon/wt/pt - 6h bodajże) - Pani od matematyki zadała nam na ferie około 4 strony zadań "bo wy macie czas". Gdy przyszedłem do niej i powiedziałem, że nie było mnie w domu więc nie zrobiłem, a ona dała mi minusa (więc chyba nie opłacało się tego robić i siedzieć nad tym około 5 dni za jakiegoś głupiego minusa). - Gdy Pani od matemtyki kazała każdemu napisac na kartkach co nam się nie podoba chyba w wrześniu bo drugi rok już mieliśmy i kilku uczniów w tym ja napisałem, że "Nie powinno być zadawane na wekend" to ona to wyśmiała... Chyba ktoś napisał, że "teraz nienawidzi matemtyki i mu zbrzydła" czy coś takiego. - Pani od polskiego zadała nam Pana Tadeusza na ferie (zadała 2 dni przed feriami), a w ferie miałem wyjazd. Oczywiscie jedna lekcja i na następnej sprawdzian. Rozumiem zadanie na "wekend" Gdy ma się jedną lekcje w tygodniu, ale nie, że mamy 6h w tygodniu i nam zadawają...
Zależnie jak lekcje są ułożone. "Na weekend" znaczy z piątku na poniedziałek. Tak całkowicie nie można. Choć jak w filmie powiedziane nie było, z feriami i wakacjami można też (już tylko prosić), mówiąc, że ferie / wakacje są przeznaczone na odpoczynek, czego trudno zrobić, gdy masz zadane lekcje na ten okres.
Tak samo kiedyś po feriach babka od historii: Ona: nie sprawdziłam sprawdzianów bo były ferie i mam wolne i spędzałam ten czas z rodziną Przed feriami: to żeby w ferie wam się nie nudziło to zróbcie zadania przykładowo 12345 i 6 Po feriach: babka drze się na moją koleżankę że nie zrobiła 2 zadań Ona powiedziała coś w stylu: proszę pani ja byłam przez prawie całe ferie na obozie i zapomniałam tego zrobić bo wróciłam w przedostatni dzień feri A babka na to tak: ALE FERIE TO CZAS ŻEBY NADRABIAĆ ZALEGŁOŚCI!! I nie mówiła tego jakoś kulturalnie tylko drze się na całe gardło takim hamskim głosem!!
Nauczycielka ostatnio miała do mnie pretensje bo spóźniłam się na lekcje online 3 minuty, moje wypracowanie sprawdzała 1,5 miesiąca. Po miesiącu się upomniała czemu jej nie wysłałam, odpowiedziałam że na mailu tak jak prosiła Dostałam 4 z wiadomością że mogłabym odnieść się do większej ilości utworów Mickiewicza, szkoda że w poleceniu nie było o tym ani słowa :)
MUSZĘ TO NAPISAĆ Moja (na szczęście dawna ) nauczycielka od matmy zadała nam na wakacje 100 zadań. Ja ich nie zrobiłam i dostałam minusa :< Nie po to drałuję przez cały rok szkolny żeby w zasłużone wakacje robić codziennie jakieś zadania do ****. Oczywiście mieliśmy też przeczytać Pana Tadeusza którego omawialiśmy i tak na koniec roku szkolnego [*]. Na weekendy, ferie, Święta zawsze mieliśmy zadawane :
Niestety najczęściej trudno zrobić, by to jedna, ważna osoba w klasie powiedziała nauczycielowi. Niektórzy albo nie chcą, bo "nie jest źle", albo boją się o uwagę, lub reakcję rodziców, czy inne rzeczy. Jak mam taki fart, że mój tata skończył prawo, więc on to będzie ze mnie dumny jak takie coś zrobię, jak nauczyciel da mi uwagę, to on mnie obroni. Od niego mam też takie geny, dzięki którym lubię...dyskutować...
U mnie w ,,koronaferie" było tak przez 1,5 miesiąca pani od angielskiego nic nam nie zadawała A potem nagle zaczęła codziennie wysyłać maile że mamy zrobić 10 zadań. A najgorsze było to że gdy zaczęła nam robić lekcje online to robiła je w sobotę (I to ni było tak że ona nie miała kiedy ich robić bo mieliśmy naprawdę dużo wolnych terminów) ja na tę lekcje nie chodziłam i moja mama dostawała co tydzień maile że nie chodzę na lekcje, ale moja mama powiedziała że nie muszę na nie chodzić skoro są w sobotę. A hitem poprostu było kiedy zaplanowała nam lekcję w wakacje szczerze nie wiem czy ta lekcja się odbyła bo na niej nie byłam, ale z tego co słyszałam to niektórzy na niej byłi
My na ferie musieliśmy zrobić plakat, przeczytać lekturę, przetłumaczyć piosenkę i milion zadań, ale za to jak napisałam w weekend na dzienniku do nauczyciela żeby o coś spytać to odpisał, ze nie ma teraz obowiązku odpisywania mi bo jest poza godzinami pracy. Jeszcze jedna sytuacja Pan z geografii zaczął oceniać sprawdziany na lekcji i powiedział, ze jak nie zdąży ocenić na lekcji to nie będzie tego robił w domu bo to jest jego czas wolny 🤦🏻♀️ Mialam się nie rozpisać ups
pamiętam, że u mnie w podstawówce były zadawane wypracowania z piątku na poniedziałek. kiedy spytałam, dlaczego skoro na weekend nie można zadawać zawsze padała odpowiedź: "przecież możesz to zrobić dzisiaj po przyjściu do domu!"
ja miałam w gimnazjum jeszcze taką sytuację, że zabroniono nam na przerwach korzzystać z telefonów, bo uwaga uwaga "Wyglądamy jak zombie" Co było wyssane palca, bo na przerwach graliśmy w ping-ponga, rozmawialiśmy czy jedliśmy śniadanie. Najgorsze było w tym to, że zakazano nam tego z dnia na dzień i normalne było że my jako uczniowie się zdenerwowaliśmy. Zmierzam do tego, że pewnego dnia jak siedzieliśmy z klasą na korytarz, to jedna z nauczycielek na dużurze potzyła się ciągle w telefon perfidnie, odpisywała komuś i się jeszcze przy tym podśmiewywała, a my na to zmuszeni bylismy patrzeć. Kiedy weszliśmy do klasy, zapytałam się nauczycielki, dlaczego my nie możemy korzystać z telefonów a nauczyciele już tak i jeszczenawet się z tym nie kryją. Ona zbulwersowana zaytala mnie o przydład, więc powiedziałam, co przed chwilą widzeliśmy. A ona się na mnie wydarła, że gówno wiem, bo może ma córke chorą i sprawdza co niej (no faktycznie, bardzo jej to się musiało wydwać śmieszne jak się śmiała do ekranu i zawijała kosmyk na palcu), po czym jeszcz dodała, że na za durzo sobie pozwalamy i żeyśmy sobie nie myśleli, że mamy takie same prawa ja nauczyciel oraz że będziemy bogli się ich domagać jak skończymy szkołę XD
Żałosne w chuj. Niech sobie poczytać polskie prawo bo jedynych praw jakich nie mamy to alkohol, papierosy, e papierosy i takie rzeczy. Ewentualnie mieszkanie samemu w domu czy praca.
Nie w szkole Jest ogólnie zakaz używania telefonów i kiedyś jedna dziewczyna z mojej klasy mówiła że gdy pod koniec lekcji musiała wyjąć połowę rzeczy z plecaka na ławkę obok bo nie mogę jakiejś ważnej rzeczy znaleźć chyba biletu i wyjęła telefon i położyła go na tej ławce i jeden z wuefistów to zobaczył i zabrał ej telefon tłumacząc tym że widziała jak niby z niego korzystała
@@jagodaserafin8673 to zależy do jakiej szkoły chodzisz. Każdy może powiedzieć że jest coś zakazane ale pewnie nawet nie znasz artykułu (np w kodeksie karnym), który to zakazuje
Pani Aniu nie rozumiem jednej rzeczy nobo jeżeli ktoś jest bity obrażany w szkole itd to nauczyciel nie zwraca uwagi a jak my komuś oddamy to nagle wielkie pretensje jak mamy się wtedy zachować?
mam o tym osobny film :( ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-Jj5H4L0Zwns.html Ja bym olała pretensje, obrona samego siebie jest ważniejsza.
W klasach 1-3 pani kazała nam czytać 10 książek przez wakacje ale nie sprawdzała tego A na ferie ZAWSZE mamy lekturę i po feriach sprawdzian chyba że nie będzie jej się chciało
U mnie wręcz przeciwnie,prac domowych jak nie było kwarantanny było malo. Każdy by zdążył nawet miejac zadana lekturę do przeczytania ps. 'Większość tak jak w masowkach czyta tylko podsmuwania'. Na lekcjach to nawet widac,nauczyciele sami dają nam możliwość pisania podsumowania. 'W kwestii nauczania nie ma u mnie co narzekać,moze oprócz godzin praktyk ale przwyzwyczajc się łatwo'. Jestem tez w szkole do której się trudno dostać,nauczyciele 'większość' sa naprawde fajni. U nas nawet religia potrafi być ciekawa 'są tez poruszane ważne tematy',mój wychowawca jest zarówno surowy jak i sprawiedliwy i potrafi z nami gadac tak jak z pełnoletnimi 'bierze nas na poważnie'. Moja szkoła ma bardzo dobra reputacje,naweet jest mówione ze niektórzy specjalnie nie zdają aby zostać na jeszcze jeden rok. Czasami aż mi wstyd ze czegoś w tej szkole nie potrafię docenić,a to duże wynagrodzenie od losu biorąc pod uwagę w jakim piekle byłam od podstawówki do końca gimnazjum.
Przypomniało mi się, jak pod koniec 7 klasy matematyczka zadała nam pracę na wakacje, która polegała na zjedzeniu całego słoika nutelli Moja szkoła była super, czasami nie było pracy domowej, na lekcjach był luz, nauczyciele rozumieli nas i świetnie uczyli. Nikt się ich nie bał, był to zwykły szacunek
Nam pani zadała lektury na te wakacje i są dość długie. Lubię czytać książki i w te wakacje planowałam poczytać te książki, które mnie interesują a przez zadane lektury nie będę miała na nie czasu.
Cieszę się Aniu, ze taki kanał powstał, omawiasz bardzo ciekawe i przydatne tematy dla uczniów. Szkoda, że kiedy ja chodziłam do szkoły nie było czegoś takiego. Niestety nie wspominam dobrze okresu szkolnego, bo każdy nauczyciel myślał, że jest BOGIEM i W S Z Y S T K O mu wolno i na myśl o incydentach które podajesz za przykłady, aż nóż się w kieszeni otwiera.
@@Aniamaluje91 niestety i to jest nierealne. Jak w piątek nauczyciele od 7 przedmiotów zadadzą kazdy po kilka stron ćwiczeniówek to już sobie można wsadzić w cztery litery cały dzień + kawałek nocy
O boże, musze się przyznać, że kocham czytać książki ale takie rzeczy są już nie okej. Najgorsze było jak miałam lekturę w pustyni i w puszczy :/// Okropna i nudna lektura XD
A potem panikują, że czytelnictwo w Polsce spada, a czytelnictwo u nastolatków to dno dna. U mnie też, pierwsze 3 klasy podstawówki to było "czytanie jest super" i 3 (a nawet 4) godziny przy książkach, a potem, jak weszły lektury i ich opracowywanie w pełnym wymiarze, nie chciało mi się czytać. Absolutnie się nie dziwię, ale streszczenie warto przejrzeć. Zmniejsza szansę na jedynkę z pracy na lekturze.
Ja nie mogę nic robić , mimo że bym wygrała bo cała klasa by mnie poparła. Nie mogę nic robić bo według mojej mamy i wszystkich mam uczniów z mojej klasy oraz nauczycieli, pani dyrektor też się zalicza. Oczywiście wszyscy mówią że nie mamy żadnych praw więc mi jest smutno
odejdę od tematu, ale teraz podczas nauczania online po skończeniu się lekcji w planie, np. o 14 to po prostu wyłączam dziennik elektroniczny i odcinam się od szkoły.
u mnie trzeba było cały czas być dostępnym na messengerze albo gdziekolwiek kontaktowaliśmy się z nauczycielami i wielu nauczycieli nie dość, że kontaktowało się z nami po lekcjach, to potrafili to robić w godzinach wieczornych i miałaś im to wysłać następnego dnia na 8. za każdym razem gdy się upominaliśmy, że trochę nie fair, jeśli robi się to cały czas, ale jakimś sposobem zawsze przegrywaliśmy. plus naszego wychowawcę nie bardzo obchodziła jego własna klasa
@@7667neko niestety nie. czasami nauczyciele nawet nie pojawiali się w godzinach lekcyjnych. ogólnie organizacja e-lekcji w moim liceum nie istniała - nauczyciele robili co chcieli razem z dyrektorką
Mi wyszło że w szkole mam lekcje około 35 godzin tygodniowo (przez 5 dni) a pracę domową odrabiam przez 20 godzin tygodniowo (nie licząc weekendów) Jak coś to jestem w 6 klasie
@@Aniamaluje91 ja mam podobnie ale przez moją babcię, która stwierdziła że beddzie moaj domowa nauczycoelka dosłownie bo wracam ze szkoły padnięta i przy okazji strasznie boli mnie głowa jescze nie woadowo dlaczego do końca bo będę miała badania ale nie ważne bo to wyglada tak wracam ze szkoły jem obiad i moja babcia juz się dosłownie zuca na moj plecak i już milion pytań o notatki o prace domowe o jakieś dopiski zeszycie i takie tam nawet normalnie obiadu nie można zjeść a później po prostu ide spać bo z tym bólem głowy nie idzie wytrzymać ale później wstane po godzinie lub nawet nie to od razu moja babcia juz ogarnia co gdize i jak z lekcjami już rzsczy typu "a woesz że musisz to" "ale o co chodzi z tym" i takie tam k jak chce sama wreszcie usiąść do lekcji to nie moja babcia juz nademną i mi mówo co mam robić w tym tym i tamtym i jak jej tylko mówoe że chce jak inne osoby z mojej klasy po prostu sama odrobić lekcje albo nauczyć się na sprawdzian to nie albo z wielkim fochem alebo coś w stylu "dobra, dobra" i dlaje to samo albo jak już się odczepi z wielkim fochem to jak tylko się jej zapytam o pomoc z jedną małą rzeczą to jest "a nie mówołam" albo już od nowa z wszystkim ze mną siedzi normalnie nic sama zrobić nie mogę przy tej szkole alebo jak rozmawianie z nią nic nie dawało to szłam do rodziców żeby przekonali babcię, że nie nie potrzebuje aż tyle pomocy to albo mnie olewali albo gadali coś w stylu "nie przesadzaj" albo że mam się cieszyć bo jak by tak nie robiła to już bym se nie poradziła i że ją jiby obrażę i ja się setio cieszę, że mi tak pomaga ale bez przesady bo tego już wytzrymać nie idzie, na koniec chciałabym dodać, że ide teraz do 7 klasy i mam nadzieje że nie będize tak jak było i wiem że miejscami się mogłam powtarzać albo pisać byle albo bez sensu ale musiałam się wygadać i znów się troche rozpisałam heh
Kiedyś miałam taką fajną panią z matematyki, która rozumiała, że czas wolny to nasz czas na odpoczynek. Teraz mam taką panią, dla której każdy czas wolny nie licząc wakacji to idealny czas by zadać więcej niż normalnie (bo przezież jak mamy więcej czasu dla siebie to musimy go też więcej zmarnować na nauke) Z polskiego mam taką nauczycielke, która zawsze zadaje mnóstwo zadań, a jak jej ktoś powie, że zadaje tego za dużo to mowi coś typu "ja wiem co dla was dobre" :/
Ja miałam takiego Pana od matematyki że na początku lekcji zadawał minimum 5 zadań i na końcu tak z 2/3 strony A jak pan zobaczy że gadasz to dostajesz kolejne 2 strony
juz dawno skonczylam szkole (i studia :D), ale pamietam, jak po lekcjach do 15.00 czasem siedzialo sie 2-3h nad zadaniami (a to milion rzeczy z matmy, a to jakis tekst na polski...), a potem jeszcze trzeba bylo sie na cos nauczyc. weekendy tez planowane pod katem 'ile zadan musze zrobic'. wtedy tak o tym nie myslalam, bo lubilam sie uczyc i nie mialam z niczym wiekszych problemow, ale dzisiaj uwazam, ze to bylo koszmarna strata czasu i energii. ;)
Na szczęście prawie wszyscy nauczyciele podczas mojej dotychczasowej edukacji byli uprzejmi i na ferie raczej nie zadawali/zadają, ale na weekend tak (np. niemiecki miałam tylko w poniedziałki i piątki, matematykę miałam z każdej lekcji zadane kilka zadań). Jestem w 1. klasie liceum po gimnazjum i słyszałam od starszych uczniów z mojego rozszerzenia, że jedna nauczycielka, która uczy mojego rozszerzonego przedmiotu potrafi na ferie zadań 200 zadań. Na początku się zdziwiłam, ale wtedy ludzie wyjaśnili mi, że nie trzeba robić wszytskich oraz ich wykonanie jest szybkie, więc w sumie cieszę się, bo naprawdę zależy mi na dobrych studiach i zdaniu z tego przedmiotu. Takie zadawanie według mnie nie jest złe, gorzej gdy, np. z takiego mało ważnego przedmiotu zada na weekend/ferie, wtedy to już przegięcie. Oczywiście mogę się mylić
Szkoda, że nie wiedziałam jakie mam prawa w czasach szkolnych. Do dziś pamiętam jak w liceum babka od niemieckiego nam zadała z dnia na dzień ćwiczenia do zrobienia, których przez cały rok szkolny nie zadawała w ogóle i nagle kazała przynieść zrobione wszystkie ćwiczenia z rozdziałów, które przerabialiśmy od początku roku szkolnego (a było już tak 1/3 drugiego semestru), wiec było do zrobienia ponad 100 stron ćwiczeń. Przy sprawdzaniu, gdzie wychodziło, że mało kto zdołał to zrobić w całości (nawet połowy) i sie broniliśmy, że takiej ilości nikt nie byłby w stanie zrobić z dnia na dzień, to nas opieprzyła, że przecież to oczywiste, że my mieliśmy te ćwiczenia sobie robić na bieżąco... no tak, bo w szkole uczą czytać w myślach i domyślania się, czego chce nauczyciel... Ani trochę nie żałuję, że bylam jedną z przyczyn, przez którą pizdę zwolnili
Nie jestem adresatką tego filmiku, bo szkołę skończyłam kilka lat temu. Uważam że dorośli, a tym bardziej dzieci, powinni mieć czas na odpoczynek i regenerację sił. Po to są właśnie wakacje i ferie. Jeśli nauczyciele chcą tak bardzo przyczynić się do rozwoju uczniów w wolnym czasie to może warto poinformować ich o wydarzeniach kulturalnych i naukowych w okolicy? Może są jakieś ciekawe zajęcia w lokalnym domu kultury w wakacje/ferie? Może planowane są na wakacje spektakle w teatrze dotyczące omawianych lektur (i nie tylko)? Poloniści mogą polecić swoim uczniom powieści np. „young adult”, które będą mogli przeczytać w wolnym czasie i pozwoli im to na poszerzenie horyzontów (jest mnóstwo literatury dla młodzieży, która porusza wiele istotnych współcześnie spraw). Można zachęcać młodzież do aktywnego spędzania czasu, ale powinno się ich też zachęcić do poszanowania odpoczynku i czasu wolnego. Przez ten kult pracy rośnie nam znerwicowane społeczeństwo, które ma wyrzuty sumienia poświęcając czas na przyjemności, bo każdą wolną chwile powinni przeznaczyć na prace i rozwój.
W moim liceum trafiały się zadania na wolne, ale zwykle mieliśmy dłuższy czas realizacji niż np. 2 tygodnie ferii wpadały w 3 tygodniowy termin realziacji lub 2 miesiące wakacji wpadały na 3 miesiące od zadania do terminu oddania. Osobiście mi to pasowało i nigdy też nie odniosłam wrażenia dużego przeładowania i łatwo było nauczycieli poprosić o przełożenie sprawdzianu lub termin oddania pracy
Moja nauczycielka od polskiego rok temu powiedziała pod koniec roku szkolnego że jeśli ktoś chce mieć więcej czasu na przeczytanie lektury (w wakacje) a jeśli ktoś nie chce to po prostu będzie miał mało czasu
Taaak. Albo inna sytuacja: pełnoletni uczeń może sam rzucić szkole, ale jak ma złe wyniki w nauczaniu to nauczyciele kontaktują się z jego rodzicami. Albo jest pełnoletni, a musi usprawiedliwiać swoje nieobecności w szkole. Przecież to jest absurd.
Ja mam większość miłych nauczycieli, ale mam też dwóch których nie lubię to są panie od W-F, muzyki i plastyki (muzyka i plastyka to jedna nauczycielka)
Nie będzie równości i szacunku do słabszych dopuki silniejsi nie zaczną się bać. Jeśli ktoś depcze cudze życie musi liczyć się z podeptaniem swojego. Gdyby przynajmniej jeden nauczyciel sadysta w każdym powiecie spotkał seryjnego samobujcę to odrazu by się atmosfera oczyściła. Szkoły to siedlisko teroru i bezkarności. Trzeba z tym skończyć dla dobra przyszłych pokoleń.
Gratuluję mojej szkole Po 20 stron zadań domowych Na kolejny dzień +3 sprawdziany Też na kolejny dzień A do tego po feriach/świętach/wakacjach pytają się NA OCENE to co robiliście Aaaaaa i jeszcze to że mamy zamiast 5 lektur 9 lektur bo niektórych nie przeczytaliśmy Przez koronawirusa
Pani Aniu mam pytanie. Czy nauczyciel może zrobić kartkówkę/sprawdzian z czegoś co było na e nauczaniu A niekoniecznie zostało powtórzone w nowym roku szkolnym?
Cała klasa oprócz jednej osoby dostała uwagę bo nie posłuchała się nauczyciela i nie stanęła w parzę i wszystko jest w porządku ale w takim razie z kim stała ta jedna osoba czy to nie jest nie równe traktowanie uczniów?
niestety na ferie zimowe pani od polskiego zadała nam jakieś wypracowanie wyobrażałam sobie wtedy że ja muszę myśleć zastanawiać się a baba od polskiego siedzi na dupie i odpoczywa :)
Czyli mogą na normalny weekend zadać? Ja czasem siedze i robie 10 stron A4 zadań z polskiego.... A jak to wygląda przy długim weekendzie? (majówka, dzień konstytucji itp.)
To mojej klasie przyszły ćwiczenia dopiero na grudzień i oczywiście pani kazała nam zrobić zaległości podczas przerwy świątecznej (około 50 stron). I robiłam je codziennie (nawet odrazu po wigilii i kiedy moi rodzice pojechali do rodziny ja zostałam i robiłam ćwiczenia) i zrobiłam ale zostawiłam chyba trzy czy cztery. Dostałam 2 🙃
A czy jeśli nie zdążyło sie z tematem np. Został 1 dział do przerobienia to czy nauczyciel może zrealizować go w następnym roku bo u mnie nauczyciele nie zdążyli ( niekturzy) z zrealizowaniem 1 z działów i przekładają go na następny rok szkolny
Najgorzej że nauczycielami często jest taka sytuacja: Uczeń: prosze pani sprawdziła pani sprawdziany? Nauczyciel: nie miałam weekend odpoczywałam. (Tydzień potem) Nauczyciel: proszę o pracę domową Uczeń: nie zrobiłam był weekend odpoczywałam Nauczyciel: jedynka i uwaga.
Nasza szkoła jest dosyć mała i jeżeli nauczyciel nam zadania coś na poniedziałek albo wyśle nam zadanie domowe w weekend czy w ferie itd. To możemy po prostu napisać na dzienniku do pani dyrektor albo wychowawcy i zazwyczaj mówią że mamy nie robić takiego zadania
Moja pani od historii powiedziała że KAŻDY w następnym roku szkolnym będzie musiał przynieść swój zeszyt aby sprawdzić co robił podczas e-lekcji, czy mogę odmówić z klasą? (Pani jest BARDZO surowa)
@@Aniamaluje91 mam taką samą sytuację jak opka, tyle że z matmy, a dodatkowo facetka z polskiego do końca prowadzi normalne lekcje, a plusy za aktywność przenosi na następny rok.
Schokolade jeśli jest po wystawieniu ocen to facetka z polskiego idzie wam na rękę bo te plusy mogłyby wam przepaść a tak będziecie je mieli w przyszłym roku.
Gdybym ja to wcześniej wiedziała... Nas pani dzieliła na grupy co roku od 4 do 8 klasy przed feriami na mega duży projekt i celowo na ferie bo ,,mamy czas’’ jak ktoś wyjeżdżał to miał problem albo się dogadał z grupą że będzie im coś wysyłał albo miał 1. Do tego jak np. każdy zrobił część pracy a potem np przekazali jednej osobie do złożenia w kupe to pani sie darła whl jak było mniej niż 2 spotkania to sie darła itd I tak co roku ale na inny temat
Prowadzilam kiedyś przez rok zajęcia dodatkowe w szkole w klasach 1-3 i uznalam, że nie będę zadawać zadań domowych, bo moim obowiązkiem jest nauczenie dzieci w ciągu 45 minut. I wiecie co? Rodzice zaczęli się czepiać, że nie zadaje prac domowych :)
Mam pytanie czy jeśli wystawią nam oceny,to będziemy musieli się łączyć i odsyłać zadania?Bo teorytycznie większość osób po wystawieniu ocen nie chodziłaby do szkoły.
Ja na wakacje miałam jedynie przeczytać lekture "mały książę" więc nie było źle, a sama książka mi się podobała ale jak czytam to co się dzieje u innych to aż naboje same się do pistoletu wkładają! Niektórzy nauczyciele nie powinni uczyć.
Nie przyszliśmy na lekcje online i nauczycielka nam powiedziała, że obniży nam ocene z zachowania jeśli jeszcze raz to się zdarzy. Była juz rada pedagogiczna moze ktos zmienic ta ocene czy tylko straszy?
Teoretycznie do momentu zakończenia roku można zmienić ocenę z zachowania i często się zdarzają takie przypadki, że np. na dzień przed rozdaniem świadectw ktoś zrobi jakieś poważne wykroczenie, w ramach „żartu” dla nauczyciela pomaluje mu auto. To wtedy się zmienia. Ale z takimi pierdołami jak nieobecność na lekcjach online nikomu się bawić nie chce więc was straszy
@Aniamaluje a co robić gdy ktoś cię obrarza a potem bije i to jeszcze chłopak dziewczyne a puźniej się z ciebie wyśmiewa że mnie bił . Proszę odpowiedz pozdrawiam
Mów o tym że szkoła nie uczy jak się uczyć. Że nie uczy myślenia, rozwiązywania problemów czy dokonywania samodzielnych analiz i że zasadniczo to nie musi być jakimś problemem. Umiejętność logicznego myślenia może przyjść później. Docelowo szkoła i czas poświęcony na ścieżce edukacyjnej człowieka może się zahaczać na trenowaniu dwóch podstawowych umiejętności. To należy trenować, tak jak mięśnie na siłowni... Czytanie i liczenie. Swoimi własnymi możliwościami ale umiejętność czytania należy wytrenować. Bez perfekcyjnego wyszlifowania tych dwóch umiejętności w dalszym życiu zawodowym nigdzie się nie zajdzie.
@@Aniamaluje91 Anno. Zajrzałem tam. Jest trochę mało transparentny ale to nie jest raczej twoja wina. Raczej strona ze strony programistycznej jest niedopracowana. Przeczytałem artykuł pod tytułem "Jak rząd chce wychować tanich robotników" Resztę przejrze innym razem. Nie wiem, chyba Mariusz Max Kolonko powiedział kiedyś coś takiego, chyba o Petru że wszędzie w telewizji było go pełno. Włączasz TV widzisz Petru. Otwierasz okno, widzisz Petru. Zaglądasz do lodówki Petru. Petru, Petru, Petru... Podobnie rób tutaj. Przypomnij regularnie o tym że szkoła nie uczy jak się uczyć. Że nie uczy myślenia, dokonywania samodzielnych analiz i rozwiązywania problemów. (Mów że to zasadniczo nie musi być problemem / ale pewien zestaw umiejętności musi być szlifowany do perfekcji.) Szlifowany i trenowany. Że to się może rozpocząć w dowolnym momencie ale musi być traktowane jak regularne chodzenie na siłownię, gdzie osoba pilnuje żeby te efekty treningów stopniowo się poprawiały. To jest czytanie i liczenie. Do zrzygania powtarzaj to. Zdolności logicznego myślenia mogą się pojawić dużo później i czasem tak może być że czegoś się nie będzie rozumiało. Mam tu na myśli np matematykę. Generalnie wzory i modele matematyczne odłożyłbym na bok. Liczyć, byle precyzyjne i dokładnie. Co do czytania, czytać żeby wytrenować maksymalnie oko tak że w końcu sam proces czytania przestaje być męczący i nie zatrzymywać się na tym. Anno. Miałem poważne problemy w szkole. Od samego początku, aż do samego końca. Wynikało to po trochu z bardzo niekorzystnej kombinacji czynników których ówcześnie nie mogłem rozumieć. Pierwszy był taki że byłem dość zalęknionym i nieśmiałym dzieciakiem. Drugi czynnik był taki że system działa trochę inaczej i w tak zorganizowanej pracy nauczyciele nieraz nie mają możliwości żeby z osobna poświęcić swoją uwagę dzieciom które mogą mieć problemy ze zrozumieniem materiału. To się potem nawarstwia aż w końcu wydaje się że nie ma sensu się uczyć, co jest niezwykle deprymujące. Kolejnym czynnikiem było to, że tak za bardzo w domu nie miał kto mi rzeczowo pomóc w nauce. Matka bardzo szybko uznała że w niczym nie będzie mi pomagać co potem tak samo rzutowało na resztę rodzeństwa. Gdzieś w pewnych wariantach to też była bieda. Powtarzaj regularnie o tym że łatwość czytania nie przychodzi sama ale trzeba ją wytrenować i że należy to robić jak najczęściej. Zupełnie jak na siłowni. Jeśli dorosły ale przeciwnicy facet pójdzie raz na siłownię to będzie mieć zakwasy, ale silniejszy od tego nie będzie. Jeśli będzie chodził tam od niechcenia raz na jakiś czas, według jego widzi mi się, również nie stanie się silniejszy. Ale jeżeli konsekwentnie rozplanuje sobie trening to jego ciało się zmieni a on będzie w stanie wyciągnąć ponad 200kg na martwym ciągu. Polecaj poradniki nauki szybkiego czytania i poradniki pamięciowe. To jest bardzo ważne. Kwestie związane ze zdolnościami logicznego myślenia mogą się pojawić później, jednak bez wypracowanej i wytrenowanej łatwości z radzeniem sobie z tekstem nie ma w ogóle o czym mówić... Mów o tym do zrzygania, na resztę przyjdzie czas
Co powinnam zrobić jeśli jest pandemia i Pani od matmy nie robi lekcji tylko wysyła zadania do zrobienia? Nie umiem ich zrobić, a Pani za to stawia nieprzygotowanie.
Ja nigdy nie robię prac domowych które są bez sensu i jakoś lepiej mi się chodzi do szkoły i lepiej mi się w niej przebywa mam więcej energii niż jak je robiłem
przez 6 lat mialam 2 szkoly, rok temu bylo tak ze wstawalam o 7, a konczylam lekxje w 2 szkole [muzycznej] o godzinie 20, a potem odrabialam kekcje do 1/2 w nocy kiedy poprosilam Pania od matematyki by nie zadawala nam projektow z poniedzialku na wtorek to mnie wysmiala
Po co robić ferie, wakacje jak i tak zadają zadania lub pani z polskiego na wakacje zadaje książkę do przeczytania. U mnie w szkole tak jest i dla mnie to jest chore.
w moim liceum rzecznikiem praw ucznia była nauczycielka, która uczyła moją klasę polskiego i na jakikolwiek znak sprzeciwu z naszej strony na cokolwiek mówiła "jak nie pasuje to idźcie do rzecznika"
Niestety moja nauczycielka języka polskiego dłuższe formy wypowiedzi zadaje tylko z piątku na poniedziałek, bo "Będziemy mieli wtedy czas", tak samo z lekturami na ferie.
Jedynie do jakich przedmiotów się przykładam to te zawodowe i maturalne (polski, matma, angielski), resztę mam lekko mówiąc w dupie (ale przynajmniej 3-4 są)
No i nie przykładam się mocno do obowiązków szkolnych, jak mam przedmiot raz w tygodniu i dostaje zadanie, to odkładam na sobotę albo niedzielę bo w danym dniu nie chce mi się to robić, a w sobotę/niedzielę zrobię na spokojnie. Z zadaniami na weekend/ferie nie mam problemu, dopóki nie ma tego za dużo. Ale o wakacjach nie ma mowy
U mnie są fajny nauczyciele tylko pani od polskiego nie puszcza na lekcji do toalet bo była przerwa a przerwa jest od pójścia do toalety i zjedzenia a ja jadłam i pani widziała i nie poszłam do toalety 😒
Co w przypadku szkoły zawodowej ?. Nie chce mieć dodatkowej pracy,niestety mam zaległości z prac zdalnych...:/. Conjamniej miesiąc. Mimo to w dniu wystawiania ocen zdalam,'tak wiem ze polowa wakacji to dla mnie prace zdalne,doskonale zdaje sobie sprawy ze to nie jest nic mądrego'. A i chodzi o szkole specjalna zawodową.
W mojej szkole pani od języka polskiego powiedziała nam że gdy jest ostatni piątek w miesiącu nauczyciele nie mogą nam zadawać lekcji i cały czas trzymamy się tej zasady.
Nam na wakacje dała Quo Vadis, Pana Tadeusza i Syzyfowe prace po czym dodała, że jak wakacje się skończą to na początku roku szkolnego będziemy od razu omawiać i pisać sprawdzian z tych lektur
@@koreanskipolak1490 jakby to były ciekawe lektury ale zadanie właśnie takiego Tadzia albo np lalki to katorga i kończy się na testach z pytaniami z kosmosu albo wyjętymi z jednej sceny na 20 rozdziałów.
@@dbdlegion933 lub gdyby przeczytanie tych lektur było nie obowiązkowe to jeszcze by przeszło, a nie że na wakacje dają 3 lektury które ciężko się czyta i straszą sprawdzianami z tego itd.
Tylko (moim zdaniem) to trochę bez sensu. W mojej szkole wprowadzono coś takiego, że co dwa tygodnie uczniowie maja mieć weekend całkowicie wolny od nauki i git, wilk syty i owca cała. Nie trzeba odrazu wychodzić na wojnę z nauczycielami „bo my mamy takie prawo i nam się należy”, bo z takim podejściem to nie dość, że faktycznie możecie być wrogiem w oczach nauczycieli to jeszcze dodatkowo - za przeproszeniem - gówno zdziałacie. Zamiast tak ostro powoływać się na ten nieszczęsny statut, może w końcu zorganizujcie w szkole coś na własna rękę? Od czego jest samorząd szkolny? Nie można po ludzku iść powiedzieć, poprosić (jeśli już taka sytuacja serio jest) samorząd żeby porozmawiali ot, np. Z dyrektorem na ten temat? A może wystarczy żeby dana klasa, którą temat interesuje, na własną ręke spróbowała w ten sposób POPROSIĆ a nie straszyć statutem nauczycieli? Ja rozumiem ze ludzie są różni i jeden przyjmie do wiadomości, a drugi nie, ale jeśli regularnie, co lekcję będziecie mówić „a czy mogłaby pan/i dać nam dzisiaj o to jedno czy dwa zadania mniej?” albo „chcielibyśmy w ten weekend odpocząć, czy moglibyśmy zamiast tych 15 zadan zeobić 10?”. Serio, wystarczy ze podejdziecie do tematu z wystawioną dłonią, a w większości przypadków sprawdza się lepiej niż wrogie nastawienie i jakieś dokumenty prawne. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia wszystkim 😉
Aniamaluje wiem, oglądałem, tylko (w mojej opinii) powoływanie się tak mocno na statut może przynieść więcej strat niż korzyści i że lepiej poprostu podejść do sprawy bardziej pokojowo. Pozdrawiam :)
@@rudyrydz2072 aha czyli od dziś mogę zabijać cały kraj bo przecież "nie można się powoływać do prawa" tak samo jak do statutu. Może jeszcze powiem że skoro nie trzyma się statutu to niech dowali jeszcze 2 lektury? Żałosne podejscie
![Czy nauczyciel może zadać na wakacje? [ANIAMALUJE]](/img/logo.svg){kind=logo}
