Nie złożyłem przysięgi, na szczęście. *SPOILER* Pani prezydent to świetnie napisana postać, mimo że mocno epizodyczna. Jeśli zdecydujesz się pomóc Songbird, można się przekonać na własne oczy, jaką podłą szmatą jest Myers. Przy pierwszym spotkaniu wielka pani prezydent, do rany przyłóż prawdziwa dama stanu, a potem można zobaczyć jej prawdziwe oblicze. Żeby nie było, Songbird nie jest o wiele lepsza. W tym dodatku w sumie to wszyscy próbowali wyruchać wszystkich. I jak w podstawce, każde zakończenie pozostawia niesmak moralny w jakiś sposób. Znowu się RED'om udało zrobić całe spektrum szarości.
@@FairyOfDreams-um4bf każdy w tym uniwersum próbuje przetrwać. Pobudki Meyers czy Reeda wcale nie są gorsze od So Mi. Nie simpujcie do wirtualnej postaci xD
@@FairyOfDreams-um4bfja tam od początku nie ufałem songbird widać było że udaje przyjaciòłke by osiągnąć swój cel prezydenta? Cóż jak to prezydenta USA jest politykiem i jej rola również jest wiarygodna...kwestia jest tylko taka czy mamy do jakiejś postaci sympatię czy nie mi osobiście bardziej było szkoda reeda aniżeli so mi ale każdy ma prawo do swoich odczuć
No ale to jest chyba najciekawsze że nie ma całkowicie pozytywnego zakończenia. Ale przez to czujesz się wyruchany mentalnie przez twórców. Cyberpunk to nie jest typowa familijna gierka w której wszyscy są szczęśliwi.
Grając KORPem, złożyłem przysięgę. To styl bycia. V i tak pewno przysięgał na coś Arasace podczas pracy w korporacji. Także jego wartości są inne, niż np. Punka
Ja przysięgę złożyłem i w windzie wywiązała się fajna dyskusja pomiędzy V a Johny, gdy ten przyszedł mnie za to opierdolić, żeby po chwili w oryginalny sposób zniknąć 🤣
Dla mnie Redzi mają dużo racji w zakończeniach ponieważ każdy nasz wybór w realu tez nie jest dobry lub zły zawsze jest jakieś ale i ta gra idealnie to odwzorowuje a postać Johnego powinniśmy traktować jako nasze sumienie lub alterego takie które powie ci prawde niezależnie jaka by nie była .Jest jak starszy brat który wysłucha co zrobliśmy potem cię zjebie lub pochwali za decyzje a potem pomoże ci uporać się z ewentualnymi konsekwencjami. Może Johny nie jest idealny ale jako jedyny w tej grze nie prubuje nas wydymać , przez całą gre gra z nami w drużynie pomaga nam oraz prubuje wytłumaczyc jak działa świat a reszta poprostu chce nas wykorzystać w ten czy inny sposób.Dlatego każde zakończenie nie jest tym do czego byliśmy przyzwyczajeni w grach i dobrze bo nie ma w realu lśniących rycerzy , księżniczek na wieży , zamków z marmuru.
Mega dobry materiał!!! Oglądam po przejściu Phantom Liberty po stronie SO MI. Na niektóre rzeczy nie zwróciłem uwagi, a w tym filmie zostały wyjaśnione! Dzięki, świetna robota! PS: nie złożyłem przysięgi, grając jako korp wiedziałem że rządy czy też korporację są z nami dopóki jesteśmy im potrzebni, a gdy im już nie jesteśmy potrzebni to nas likwidują.
Świetny Materiał !!! Dziękuję. Ja nie przyjąłem. Pierwszy raz poszedłem z Reed'em ale zabiłem So Mi na jej prośbę i byłem zadowolony. Ale bardziej zadowolony byłem gdy zostałem z So Mi do końca i bezpiecznie wysłałem ją w kosmos. I tak zostałem z nadzieją na pomoc Hanako, myślą że może So Mi kiedyś się odwdzięczy ( a zrobiła to około 48 godzin później), miałem piękną Panam i dużo przyjaciół.
Żeton można oddać nie tylko bezdomnemu ale również Alex (o ile przeżyje akcje u Hansena i pomożemy So Mi). Potem nawet mamy questa z tym zwiazanego. Chociaż smaczkiem jest to że po tym queście możemy znaleźć wiadomości od Alex wetknięta w drzwi mieszkania V w Megablocku. Jest tam też opis tego co stało się z monetą. Za takie smaczki uwielbiam CP.
Nie złożyłem przysięgi. Swoją drogą troche nie rozumiem Reeda, bo niby chce dobrze dla So Mi, a ciągle wykonuje rozkazy Mayers i ostatecznie oddał ją w jej ręce i to było najgorsze co mógł jej zrobić.
Za pierwszym razem złożyłem przysięgę, mając nadzieję, że da mi to jakieś dodatkowe profity 😂Ale nie żałuję, lepiej podjąć złe decyzje samemu niż czytać spoilery i podjąć lepsze decyzje ale nie samemu :) Za kolejnymi przejściami nie będę składać skoro to nic nie zmienia.
Ja za pierwszym razem złożyłem przysięgę, wiedziałem że w takim korpo i tak się nie wywinę i jako V chcący przeżyć za wszelką cenę robiłem wszystko dla nich co do joty, przed dodatkiem tylko raz oddałem się Arasace tylko by zdobyć osiągnięcie, ale do końca życia będę sobą za to gardzić. Ostatecznie i tak byłem zadowolony z zakończenia, V za cenę wszystkiego mógł rozpocząć życie od nowa, był w pełni sobą mądrzejszy o przeżycia, duża szansa na zostawienie po sobie śladu czy nawet zostanie legendą
Nie złożyłem przysięki. Znaczy miałem zamiar, ale po pierwszych słowach wypowiedzianych przez prezydentkę. Zamiast powtarzać jej słowa. Po prostu wziąłem monetę bez przysięki xd
Jakby jest sposób na kontynuację historii w nastepnej czesci ,reed ratuje v ale dopiero po wyjeździe v z panam do Karoliny północnej gdzie panam wtedy wie o stanie zdrowia v , sami też jesteśmy słabi więc musimy zdolności od nowa a w dodatku naprzyklad dostajemy wielkie zlecenie co powoduje że musimy te kontakty odnowić co 2 lata nas nie było.Zakończenie z panam można nazwać ikonicznym z podstawki tak samo jak uratowanie przez reeda w dodatku i wystarczy je w odpowiedni sposób połączyć
Tutaj idealnie by pasowała nasza przeszłość. Bo sądzę że Korpo V bardziej pasuje do tych sprawach agentów oraz do przysięgi do NUSA. Zaś Nomad czy Punk nie widzi w przysiedze nic. Wybór ważny właśnie moralny, ale szkoda ze nie ma jeszcze większego na to wpływu jak np za zdradę i pomoc Songbird powinna być jakaś opcja gdzie nas ścigają itp.
Korpy są pragmatyczne i zdradzają dla zysku lub lepszego stanowiska na porządku dziennym. Arasaka może być w tym trochę inna, bo kultura kraju taka. Streetkid z kolei i nomad żyją według zasad trochę bardziej honorowych. Mają inne systemy wartości, trochę jednak opierające się na lojalności "swoim". Moim zdaniem korpo V jest spoko ma agenta, ale przesiegę może mieć w nosie jak każdy inny typ, a nawet bardziej, bo wie ile one są warte w rozgrywkach polityków i korporacji. Ja olałem bo NC nie jest jeszcze częścią NUSA
Ja złożyłem przysięgę... by potem ją złamać XD I co? I N I C. Żadnych konsekwencji po zakończeniu fabuły, a walka z oddziałami Myers na finał fabuły przed operacją V była bajecznie łatwa dzięki So Mi XXD
nie złożyłem przysięgi bo dalej byłem najemnikiem a nie żołnierzem (i nigdy nie mam zamiaru zostać) a żeton był potrzebny do questa ;) pomogłem somi na końcu dlatego że była podobna do V i dlatego że też byłem netrunerem =D
Ja przyjąłem przysięge, bo chciałem w bić mayers nóż w plecy, bo myślałem że będzie jakimś czarnym charakterem dla v, a tu nawet pomogli v z reliciem XD
Nie złożyłam przysięgi jako korp stwierdziłam chrzanić to wystarczy tych zobowiązań, zdradziłam SoMi nie potrafiła mnie do siebie przekonać, więcej czasu spędziłam z Reed'em + wolałam oddać ją w niewole NUSA byle by mnie wyleczyli życie V>>>>inni KORP KORPEM ZOSTANIE
Ja tam złożyłem przysięge nie chętnie co prawda ale myślałem że będzie miało to jakiś wpływ na to czy pomogą V czy nie, ale widze że to tylko dialog Johnego sie zmienia. W sumie po zakończeniu oczywiście pomagając So Mi pomimo że zdradziła V wiele razy to jakoś poniekąd lubiłem tą postać i rozumiałem jej chęć przeżycia oraz ucieczki ale ostatecznie nie chcąc zabijać Reeda oddałem ją jemu przy okazji odblokowując ostateczne zakończenie ale wpierw powiedziałem że nic od niego nie chce :D Druga sprawa nie oszukując sie to pewnie w czarnej klinice to pewnie by ją zabili a wszczepy by sprzedali gdzieś, więc z drugiej strony ciesze sie z mojego zakończenia dodatku. Jedynie co mnie irytuje to w ostatecznym zakończeniu to że Panam sie na niego totalnie wypięła a szkoda bo chciałbym mieć opcje życia z nomadami oraz brak informacji co dalej z So Mi.
Czarnej klinice, czyli tej na księżycu? Generalnie to po zakończeniu z wysłaniem Songbird na księżyc dostajemy jeszcze miniquesta, w którym dostajemy SMSa od So Mi i teoretycznie dowiadujemy się, czy operacja się udała czy nie
@@jaroddjl Tak właśnie o tej mówie. A to nie wiedziałem że ona sie kontaktuje z V po tym. Hmm chyba już nie mam zapisu przed finałem by sprawdzić to ale jak pisałem wyżej nie chciałem zabijać Reeda.
Zawsze jak gram w CP wczuwam się w rolę tworzonej postaci i ich charakteru, jaki według mnie powinni mieć jako Nomada, Punk lub Korp. Dodatek grałem jak Punk - dawniej zostać legendą, aktualnie przeżyć. Dlatego przysięgi nie złożyłem, a doprowadziłem tym do zakończenia, w którym pomagam So Mi, a na koniec jednak łamię się i oddaję ją Reedowi, dzięki czemu doprowadziłem do zakończenia, w którym Vi wycina Johnny'ego w klinice NUSA.
Sprawdziłem i wyszło na to że nie można mieć sekretnego zakończenia po złożeniu przysięgi Legit info i to dosyć ważne Dziękuję za filmiki , czekam na więcej
@@radyy2k642 sekretne zakończenie, czyli samotny szturm na Arasakę? Jeśli dobrze pamiętam, to głównym warunkiem jest odpowiednio poprowadzony dialog z Johnnym na jego grobie. Oprócz tego poziom relacji z Silverhandem też podobno ma znaczenie, może złozenie przysięgi zbiło ci ten poziom.
Jeśli chodzi ci o sekretne zakończenie w DLC to jednym wymogiem jest abyś podczas ostatniej misji nie zabijał Reeda. Bo to właśnie on następnego dnia dzwoni do ciebie z zadaniem, które jest tym sekretnym zakończeniem.
To będzie dla mnie ciężkie, bo być może składając przysięgę rząd nie będzie taki jak dawniej, że to już przeszłość, której nie powinno się wyciągać i używać jako usprawnienie pogardy w teraźniejszości
Zadania z dlc odblokowują się po ukończeniu misji z Voodoo Boys w podstawce, więc teoretycznie wtedy byłby najlepszy moment na ich zaczęcie. Po skończeniu fabuły dlc i tak wraca się spowrotem do podstawki i dopiero wtedy decyduje się, czy chce się wybrać któreś ze starych zakończeń, czy może to nowe
Nie powinien składać przysięgi z prostego powodu: nie jest (i prawdopodobnie nie chce być) obywatelem NUSA tylko Night City. Składanie przysięgi wierności innemu państwu, które jest w konflikcie z twoim (NUSA okupwało Dogtown) to akt zdrady.
Wolałem pomoc Song Bird. Jakos bardziej mnie przekonały jej motywy, niz Reeda. Ale nie był to łatwy wybor. No i po kiego mam składać przysięgę NUSA, skoro jestem z NC? Zlecenie ok, przysiega to za duzo.
Ogólnie cp2077 to "ciężka gra",stawia nas przed bardzo mrocznymi problemami,nie oszczędza gracza,ubóstwo,gwałty,morderstwa,samobójstwa(Evelyn) czy wizja śmierci V
Dodatek staje się dostępny w momencie gdy skończysz główny quest od Voodo Boys. I wtedy można go rozpocząć. Warto jednak rozwinąć wątek Panam Palmer i Rogue - w dodatku jest co najmniej jedna misja poboczna, w których te znajomości dają dodatkowe opcje.
A tak jednak zastanawiam się i powstało pytanie SoMi za kontakty z BlackWall jest pożerana przez BlackWall . Niech ktoś mi wytłumaczy jak to się udało Alt Cunningham że jej nie pożarło i pamiętała wszystko i dlaczego nie było Kontaktu SoMi z Alt za BlackWall. Ja wiem że to gra ale to tak trochę mym nielogiczne.
Bo Alt chyba się nie łączyła ciągle z Blackwallem. Alt stworzyła Soulkillera i jakąś jego zaawansowaną wersją zmieniła się w sztuczną inteligencję, po czym przeniosła się za Blackwall. I wychodzi na to że SI innych SI nie atakują. Co do kontaktu Alt z So Mi to faktycznie go nie ma, ale jeśli przejdziemy dodatek przed główną fabułą to przy spotkaniu z Alt w sieci możemy nawiązać do sposobów wyleczenia V, które oferowała mu Songbird.
Za 1 razem składałe by zobaczyć wraz z składaniem zakańczanie jakie jest z 3 ruznych zakańczanie gry spojler wysłałem sombird by ją leczyli po telefonie od 1 z agentki majers że majers dała zadanie mie zabic
Ta konkretna scena to z tego montażu po prologu nomada, street kida albo corpo. Poza tym tak, ten fragment w filmie pochodzi ze zwiastuna "Johnny Silverhand" z podstawki Cyberpunka
A tak z zupełnie innej beczki sprawdzał ktoś ukryte zakończenie po patchu 2.01 chodzi o szturm na arasake i niestety pod koniec jak wejdzie się do av kali postać natychmiast ginie
Potwierdzam, przed wejściem do AVki trzeba otworzyć mapę, to był bug, sam nie wiedziałem o co chodzi xD Potem na steam zagranicznym forum pisali o tym, ten błąd istniał i przed 2.0.
Prosty powód dlaczego nie powinniśmy ufać Myers. Bo to chłopczyca! Redzi nie próbują jak Square Enix i Naughty Dog przedstawiać chłopczyc jako dobre i fajne dziewczyny tylko pokazują prawde na ich temat za sprawą takiej postaci jak Myers. Dlatego kocham Cyberpunka.
@@mirasr6689 Ta wiem o tym teraz. Po prostu jestem wściekła na to że 98% postaci damskich z gier to chłopczyce albo jakieś kury domowe ale w przypadku Meyrs to dobrze.
tylko "pionkiem" widac ze w szachy nigdy nie grales, pionek moze stac sie kimkolwiek chce po przejsciu pewnej drogi, wiec dla ciebie moze to tylko pionek, dla kogos to droga do chwaly, droga do czegos wiecej niz zdechniecie w zaszczanym lozku ze starosci
Wciąż bycie pionkiem Myers oznacza, że jesteś pod jej regułami. To ona kieruje twoimi ruchami, więc nawet jeśli pionkowi uda się coś osiągnąć, to w rezultacie wygrana nie jest po stronie pionka, a po stronie Myers, która nim kierowała. Nawet jeśli pionkowi wydaje się, że dzięki Myers się rozwinął, tak ona sama traktuje go jedynie jako element potrzebny do osiągnięcia celów i gdy okaże się to konieczne, poświęci tego pionka, aby finalnie odnieść zwycięstwo. Dokładnie to miało miejsce w Phantom Liberty - wprawdzie Myers zainwestowała w Songbird i ta dzięki niej stała się potężną netrunnerką, ale zrobiła to jedynie dla swoich własnych celów i nie zważała na to, że każde połączenie z Blackwallem pożera Songbird od środka. Dotarło to do samej So Mi, dlatego chciała wyrwać się spod ręki prezydentki, pozorując uprowadzenie samolotu, które koniec końców nie poszło po jej myśli. Wymyśliła genialny plan, wykorzystała wszystko co dostała dzięki Myers, a finalnie i tak nie była wolna, bo wciąż była potrzebna prezydentce i jej zakazanym technikom wygrywania wojen i sporów na tle międzynarodowym. Mimo strasznego stanu So Mi, Myers prawdopodobnie dalej ją wykorzystywała, być może i nawet bez jej świadomości. Nawet jeśli pionek myśli, że osiągnął coś wielkiego, że dzięki temu jest wolny, to w rzeczywistości jest spętany przysięgami, od których nie ma odwrotu, co w rezultacie daje złudne wrażenie wolności, bo hej, dokładnie taki jest tytuł dodatku - Widmo Wolności.
chlopie ale ty dales sobie wyrwac bron przez mayers xD chuj z ciebie nie agent NUSA, dlatego przysiegi nie zlozyles, chcialbym uslyszec wersje ze strony osoby z pogladami patriotycznymi
moim zdaniem jesli nie jestes w stanie poswiecic zycia dla kraju i innych obywateli, nie skladaj przysiegi, jesli chcesz zostac legenda i poswiecic zycie w wiekszej sprawie, polecam to zrobic
Ta "większa sprawa" istnieje tylko w głowie osoby poświęcającej się. Dla rządu NUSA to jedynie jeden z wielu kroków (które zresztą być może wcale nie są konieczne), aby zyskać władzę i osiągnąć swoje cele. Nie będą cię żałować, zapewne po jakimś czasie nie będą nawet pamiętać o twoim poświęceniu, bo mimo że dla ciebie było to coś wielkiego, dla nich było czymś kompletnie nieznaczącym. Zapewne są od tego wyjątki i faktycznie poszczególne osoby swoimi działaniami mogą odwrócić bieg historii, ale rządy mamią rekrutów właśnie takimi bajkami, że każdy z nich walczy dla dobra ojczyzny i że ich poświęcenie nie pójdzie na marne. Z pewnością każdy z kilkuset tysięcy żołnierzy poległy na froncie zostanie osobiście upamiętniony i zapisze się w historii. Nie, nie będzie tak. Nie będzie żadnej legendy. Najlepsze co możesz dostać, do zbiorowe upamiętnienie, o ile czegoś nie pominą, często nawet nie odnajdą twojego ciała na polu bitwy, rozłoży się ono identycznie jak osoby, która postanowiła nie poświęcać się dla ideałów i brać udziału w wojnach wywoływanych przez złych ludzi i osoby, która postanowiła "całe życie spędzieć w zaszczanym łóżku". Dla większości żołnierzy nie będzie wiecznej chwały i oklasków. Choć ty będziesz umierał z myślą, że przyczyniłeś się do czegoś wielkiego, rząd podczas wojny nawet nie zauważy twojej nieobecności. Nie będzie cię żałować. Nie będzie cię wychwalać. Finalnie byłeś dla nich jedynie pionkiem - czy służącym za mięso armatnie, czy takim w którego inwestowano i dla którego przewidziany był inny cel - na koniec dnia rozgrywka się kończy, polegli zostają na polu bitwy, a kolejni żołnierze są wystawiani na planszę z nadzieją, że to oni coś zmienią i zostaną zapamiętani. Następnego dnia to samo i tak w kółko. Chwały dostąpią tylko nieliczni. I aby to oni mogli być tymi "legendami", konieczne było poświęcenie tysięcy, a nawet i milionów innych osób, o których nikt nie będzie pamiętał.
@@jaroddjlbrawo. Właśnie odkryłeś jak działa świat. Nikt nie pamięta imienia i nazwiska szeregowego żołnierza (oprócz rodziny), za to każdy pamięta zbrodnirzy, którzy wysyłali żołnierzy na rzez.