Christper Walts jest cudowny, w tym filmie jak i Bękartach. Mistrzostwo świata:) uwielbiam całe otwarcie, scenę w miasteczku i pogadankę z szeryfem. Dużo tej Gry o tron, coś.
Lubię Django, sądzę że wystawiłabym podobną ocenę. Jednak mi najbardziej, z filmów Tarantino, podobała się nienawistna ósemka. Nie twierdzę, że jest najlepsza, ale najbardziej do mnie trafiła :D
Moim zdaniem najlepszą sceną z tego filmu (oprócz sceny z tzw. "Ku klux Klanem", bo akcja toczy się przed wojną secesyjną, czyli wtedy gdy KKK nie istniał i samej rzezi końcowej) był monolog DiCaprio zwieńczony potężnym, emocjonalnym wybuchem, podczas której ze wściekłości rozwala szklany kieliszek (dowiedziałem się potem, że rozwalenie kieliszka nie było planowane, a DiCaprio pomimo tego nie przerwał swojego monologu mimo krwawiącej ręki - cudo po prostu). Najlepsze we wszystkim było to, że na sam koniec kiedy powoli palił się lont i był kadr na Django czułem tak olbrzymią satysfakcję z tej zemsty. I cała scena eksplozji idealnie wkomponowana we wchodzącą piosenką "Trinity" - Tarantino ma talent do dobierania soundtracku.
11:20 scena, kiedy ten gang, tego ważniaka, co go Don Johson gra, sprzecza się o maski, a właściwie o otwory na oczy. Dla mnie, kwintesencja humoru. Z tych poważniejszych, to świetna scena przy stole, kiedy DiCaprio odkrywa karty, przedstawiając czaszkę jednego z byłych służących i rani sobie (niezamierzenie) rękę o szklankę.
Ja bardzo lubię Django, ale ja lubię każdy film QT, nawet Jackie Brown, który uważam za jeden z niedocenianych filmów, oprócz tego o mordercy z Russellem w roli głównej, który mnie strasznie wynudził. Ale jest jedna rzecz, której nie zauważyłem we wcześniejszych filmach Tarantino, a do tej pory pamiętam z Django, a jak zauważyłem we wcześniejszych to zwyczajnie nie pamiętam bo dawno widziałem. Chodzi mi o sceny przemocy, które są przerysowane, często zabawne, ale są też sceny przemocy nakręcone na poważnie, jak ta co wymieniłeś z psami, ale też są sceny, jak niewolników biczują albo coś podobnego. I te sceny są nakręcone tak, że ogląda się je jak horror i człowiek chce twarz odwracać. Nie bawią w ogóle i dobrze, ale piszę o tym, bo pokazał tymi scenami Tarantino, że potrafi jeśli chciałby kiedyś nakręcić film całkowicie pozbawiony humoru swojego, jakiś mroczny thriller, kryminał, horror.
Cześć! Moja ulubiona scena, to demonstracja przez DiCaprio wgłębień w czaszce Murzyna (sorki za niepoprawność semantyczną) jako dowodu uległości i niższości rasowej. Jestem wykładowcą akademickim i pokazuję tę scenę studentom, jako przykład wykorzystania nauki do celów politycznych. Brylowali w tym naziści, na rzecz rasizmu (jak w filmie), albo komuniści, na rzecz walki z religiami. Ta scena, to naprawdę pretekst do fantastycznej i twórczej dyskusji. A w ogóle, to czekam na zły film Tarantino - i tak będzie mi się podobał :)
Co do aktorów to zgadzam się że wszystkimi twoimi opiniami,ale ja bym dodał jeszcze kapitalny występ Dona Johnsona jako Big Daddy.Nie miał co prawda zbyt wiele czasu ekranowego, ale wszystkie sceny z jego udziałem,interakcje z jego niewolnikami,z dwójką naszych bohaterów i ku klux klanem to też definicja aktorstwa.
W 100% masz racje, że z 3 godzin tego filmu 2 są fenomenalne. Za pierwszym razem bardzo nudził mnie ten film, ale finał mi to wynagrodził. A ulubiona scena to zdecydowanie ta, w której Di Caprio rozwala sobie rękę krew mu cieknie, ale on nie przestaje grać. Choć ta z Kuk luks klanem ten boska :D
Film Django jak dla mnie jest zlepkiem scen bardzo dobrych, wręcz wybitnych, jak na przykład przesłuchanie ukochanej Django, scena walki w salonie Di Caprio czy rozwałka po podpisaniu aktu że dziewczyna jest wolna. Jednak mam wrażenie że pozostała część jest nudna, zbyt długa i że film kończy się co najmniej 3 razy..o 2 za dużo. Ale nie można mu odmówić świetnego aktorstwa i reżyserii na najwyższym poziomie. Miło się to ogląda jednak film o 30 minut za dlugi.
WOW. Bardzo fajne, niespotykane zachowanie. Wiedziałem że równy z Cię je ziomek... Ale to mnie zaskoczyło. Ciekawe czy ziomuś z komentarza się odezwie 🤨. Ani piąteczka tak w ogóle! Pora ponadrabiac komentarze pod wcześniejszymi filmami. 😁
To, co powiedziałeś o masakrze w groteskowym sosie... Polecam Ci gorąco "Killer Joego" Williama Friedkina (tak, tego od "Egzorcysty"). Facet mając 76 lat (!) zrobił genialny pastisz filmowy z kategorii tych Tarantinowskich, w którym mamy absolutną jazdę po bandzie. Niesłusznie pomijany film, a przecież jeden z najlepszych w filmografii Friedkina.
Obejrzyj "Oczy szeroko zamknięte" Kubricka, ale po wcześniejszym zapoznaniu się z przebiegiem ceremonii masońskich. Po głębszym researchu na ten temat wydaje się, że Kubrick w tym filmie chciał coś przekazać. Nie bez znaczenia jest fakt, że niedługo potem zginął. Ten film otwiera oczy szeroko zamknięte ;)
Moja ulubiona scena, szybkie zbliżenie na wrzeszczącego Stephena, to nawet było zabawne :) I te bicie serca, co się teraz wydarzy? King Schultz mówiący "I am sorry, I couldn't resist". Jednak szkoda że Schultz zginął. ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-j2Rjzfnv0I4.html
Wow, szukałem jakieś recenzji tego masterpiece'u i znalazłem! O dziwo uważałem po miniaturce, że film będzie słaby. Ale nie był! Powiem kurcze więcej, jest świetny. Szacun! :)
Dla mnie Leonardo. Nie wiem czy prawda ale podobno scena, w ktorej kaleczy dlon i wymazuje krwia twarz nie byla wyrezyserowana. W trakcie krecenia sceny przypadkiem kaleczy sobie reke ale imrowizuje i robi to tak genialnie, ze rezyser wykorzystuje to w filmie. To jest dopiero aktorstwo! Ale byc moze jest to zmyslona historia.
Nie jest to najlepszy film Tarantino, ale w mojej pierwszej piątce zmieściłby się bez wątpienia. Z wyborem ulubionej sceny byłby problem, ale to chyba słynny monolog DiCaprio z pewną czaszką w tle. Chociaż scenę, w której Waltz w niezwykle... hmm... oryginalny sposób rozprawia się z poszukiwanym przez prawo szeryfem i w równie oryginalny sposób prosi o nagrodę mógłbym oglądać w kółko.
Dla mnie dikaprio skradł zupełnie film jednak! i szkoda że łolc tak szybko w filmie został zabity... bo też fajnie grał ;) pozdrowienia ze świata GRUBO PL
Jak dla mnie najgorszy film Tarantino, co oczywiście nie znaczy że sam film jest słaby, podobał mi się, ale w porównaniu do reszty jego dzieł to meeeh. Na plus Christoph Waltz i ostatnia scena. Pamiętam też że podobała mi się rola DiCaprio, ale teraz po latach w sumie za bardzo nie pamiętam co robił w tym filmie oprócz fajnego patrzenia do kamery. :D
@@matiziomus6290 wszyscy zrozumieli, tylko tu większość to normalni dorośli ludzie, których nie bawią rasistowskie żarty, kwestia poziomu, nie przejmuj się
@@Raczyna ojej, a ty pewnie jesteś krytykiem z zawyżonym ego, który ma zbyt wysokie poczucie własnej wartości. Michał przypiął serce do komentarza, bo zgadza się ze mną. A tak btw pod jedną recenzją Tarantino napisałem: "Nie powiedział bym że Tarantino lubi czarny humor... raczej czerwony" Ten kom ma dzisiaj najwięcej laików, ale pewnie też Nie jest śmieszny, co? Jak widzisz, ludzie nie zrozumieli co miałem na myśli, ale nie wszyscy są tacy inteligentni, kwestia poziomu, nie przejmuj się.
@@matiziomus6290 nie, jestem zwykłym człowiekiem, który ma nieco bardziej wysublimowane poczucie humoru. To że Michałowi też się spodobało w żaden sposób nie wpływa na poziom tego co napisałeś, bo trudno to nazwać żartem. Dorośnij. I nie wyjeżdżaj tu z ego bo to twoje ewidentnie cierpi.
Moim zdanie najlepszy z tych nowych filmów Tarantino ale arcydzieło to nie jest. Przeszkadza mi w tych jego dzisiejszych produkcjach to że w każdą scene musi wyciskać jak cytryne tutaj chyba nie było tego tyle co w bękartach ale jest to troche męczące .
Z Django miałem to samo co z bękartami czyli jak się o filmie dowiedziałem to eee mmehhh nie moje klimaty nie przepadam za Westernami. Nigdy nie oglądałem kultowych klasyków czyli Winetu i westernów z Eastwoodem itd jakoś dziki zachód mnie nie pociąga no z jednym przed Diango wyjątkiem czyli Bardzo dziki zachód z Wilem Smifem i tym ogromnym pająkiem ale znów ten sam kumple co przy bękartach zaczął mnie namawiać że znów jest świetny i znów na początku Wadz cię zaskoczy noto znów sięgam odpalam..... i znów początkowa scena mnie rozwala i wciąga na całe 3 godziny. Znów Waldz kradnie cały film moim zdaniem nawet główny Bohater staje się przy nim jakiś taki nijaki i gdy....... dobra nie spojleruję nawet Dicaprio ze swoim prawdziwym rozwaleniem ręki przy nim wysiada serio. Jest sporo świetnych csn które mocno zapadły mi w pamięć ale nie będę tu spojlerował. Do wad tak samo mógł bym zaliczyć tak środek filmu i zbyt dużo krwi ode mnie 8,5 na 10
Ja mam z tym filmem problem, niczym mnie nie poruszył. Trochę rozśmieszył, występ Boskiego Leo jak zawsze mi się podobał i tyle. Byłem na tym w kinie, potem może widziałem go 2 razy i jakoś nie mam ochoty wracać. Takie 5/10. Ulubiona scena a raczej dwie: wyliczanie przez Django gdzie leży, który brat i tłumaczenie jak niewolnica ma się do niego odnosić...
Django - poprawny film i tyle w temacie według mnie. Natomiast jeśli chcesz świetny film z niemieckim aktorem to polecam "Pukając do nieba bram" idealny na retrospekcję bo to film z 1997 roku
Bękarty wojny to chyba mój ulubiony film ze wszystkich jakie w ogóle istnieją, Django zaraz po nim. Soundtrack jest genialny, znam każde słowo z tych utworów.
W filmach Tarantino wnerwia mnie straszliwie ich (być może wynikające ze straszliwej ignorancji tego kolesia) zakłamanie. No, bo Niemcy, tu przedstawieni jako spoko kolesie przeciwni jakiemukolwiek rasizmowi tak na prawdę byli bardzo mocno rasistowscy. Ale to nie wynikało z tego, że takie mają z natury poglądy, ale z ich przeświadczenia, że oni mają zawsze rację. Dlatego mordowali Hererów w Afryce no bo jak to? Jacyś ludeczkowie śmią odmówić Niemcom kiedy ci chcą wprowadzić "ordnung"? Ich rasizm miał właśnie takie podłoże: My jesteśmy siewcami prawdziwego "ordnung" więc inni są z definicji gorsi i niżej postawieni niż my. Ale Tarantino już tak ma, że niewiele go obchodzi prawdziwość zdarzeń. NO, ALE Jackson zagrał fenomenalnie. I jest w tym filmie scena, która burzy całą dotychczasową narrację. A mianowicie, Leo wchodzi do biblioteki, gdzie w fotelu pana domu siedzi sobie Jackson i popija koniaczek, No i wydawałoby się, rasistowski plantator powinien zastrzelić swego rozbestwionego sługę. Ale gdzie tam! Gadkują sobie przyjaźnie, a Stephen (czyli nasz czarny charakter) mówi do swojego pana per "Calvinie" i go wyraźnie poucza...
@@Raczyna Bynajmniej! Oni na prawdę w ogromnej większości byli rasistami najgorszego autoramentu. Po tym jak gubernator kolonii w Namibii wymordował kilka milionów Herero to fetowano go jak bohatera. Bo wszak cywilizował "dzikich". Ba! Opinia publiczna była na prawdę oburzona, kiedy "ostatni sprawiedliwy" , cesarz Wilhelm II ostentacyjnie nie podał mu ręki bo uważał go za zbrodniarza.