Niedawno poznałem Meshidę, japońskiego komika który ma swój kanał na youtube. Słyszałem od niego anegdotę, że nauczyciel angielskiego to najstabilniejsza praca jaka istnieje w Japonii, ponieważ angielski japończyków nigdy się nie polepsza 😆
Mam trochę inne zdanie na temat języka: Polak potrzebuje znać Angielski ze względu, że ciągnie go do innych krajów. czy to praca czy to wycieczka itp. Natomiast Japończycy nie maja takiej potrzeby. Wszystko, co maja w kraju im odpowiada: czują się bezpiecznie, mają bardzo silne więzy rodzinne itp. Jest im dobrze w kraju.
Trochę chyba potwierdzę twoją opinię. Dawno temu będąc studentem przez krótki czas pracowałem jako pilot wycieczek. Kilka razy zdarzyło się, że obsługiwałem grupy japońskie. Zwykle z całej wycieczki tylko dwie czy nawet jedna osoba mówiła po angielsku w stopniu komunikatywnym. Biorąc pod uwagę, że sam wówczas nie władałem zbyt dobrze angielszczyzną, czasem ustalanie najprostszych rzeczy trwało długo jak negocjacje w Korei ;)
Hej Gabriel :) przed podróżą do Japonii oglądałam twoje filmiki, żeby przygotować się do podróży i właśnie jestem w Osace i oglądam twój filmik 🤣 Japonia jest wspaniała ❤ dziękuję za wartościowe treści, które tworzysz! 😊
Bodajże Ignacy z Japonii mówił ze Japonczycy nie potrzebują angielskiego tez bo mają tak szeroki rynek wszystkiego ze nie potrzebują szukać zagranicznych rzeczy przez co nie potrzebują znać innego języka
@@frofrofrofro900 Jest roznica miedzy tym, ze japonczycy by nie chcieli uzywac jezyka (jak powiedzmy francuzi czy niemcy) a po prostu go nie znaja w duzym stopniu.
@@marcinborkowski6789do sprzedawaniania niepotrzebny język obcy. Patrz większość Polaków handlujących w byłej Jugosławii i innych krajach za czasów PRL. Większość Polaków też nie zna angielskiego, masa masa 18-20latkow nie zna i się nie dogadasz po angielsku z takimi młodziutkimi Polakami. A ludzie jeżdżący na kilka miesięcy zagranicę do pracy od kilkunastu lat... ni w ząb angielskiego 😂 z Holendrami najlepiej się dogasasz, Francuzi, Hiszpanie też ciężko z angielskim. Filipinczycy, Arabowie najlepiej, Hindusi.
Azjaci ogólnie mają jakąś trudność z wymową angielskiego. Pantinka opowiadała, że jako modelka dostała komunikat od azjatyckiego fotografa: zamiast "open your eyes and smile" usłyszała "open your ass and smell" 😂
Serdecznie pozdrawiam Ciebie i Twojego Dziadka. Mam drobną uwagę - sytuacja ze znajomością języka niemieckiego w Polsce nie jest analogiczna do znajomości j. angielskiego w Japonii, bo np. na Śląsku są całe rodziny, które mówią w domu po niemiecku. Ale rozumiem, o co Ci chodziło. Życzę Ci udanego pobytu w Japonii - szczęśliwie przeżytego czasu rodzinnego i wspaniałych wrażeń turystycznych. Pozdrawiam.
@@GabrielHyodono nie do końca tak jest z tym niemieckim. Raczej po śląsku a nie niemiecku. I to raczej starsi i młodzi ale to taki łamany śląski ludzi z Rudy Śląskiej, Lipin w Świętochłowicach, Bytomia itp miejsc.W Japonii chyba też za dużo Japończyków nie uzywa gwar japońskich? Chociaż nie znam się więc może zrob jakiś materiał czyli "Japońscy slazacy- gwary japońskie kiedyś i dzis" 😁
To i tak duzo :o Ja tez po 12 latach, nie tylko nie mam nic do Niemcow, sam jestem 1/4 Niemiec, a kojarze tylko arbeit macht frei, ordnung muss sein, schnela laute i kaput xD
@@KrzysztofS-r2p artystycznych też brak ^^' Ale za to już w podstawówce uczyłem się sam matematyki wyższej z encyklopedii PWN ;D Także no wiem jak nierówno zwykle rozkładają się nasze talenty ;p
dzięki twoim filmom coraz bardziej poznaje kulture Japoni za co bradzo dziękuję przypuszczałabym że angielski jest bardzo popularny także w Japoni a tu prosze niespodzianka 😂
@@grzegorzoziomek5389Oni i kraje anglojęzyczne mają taką wymówkę że ich ojczysty język jest stosowany na całym świecie (prawie całym) więc nie mają potrzeby żeby się uczyć innych. Jedyny problem to akcent.
Jak to powiedziała moja nauczycielka od angielskiego, jak jeszcze chodziłem do technikum "W szkole nie uczymy się języków obcych, lecz uczymy się jak zdać egzamin z danego języka" i widzę, że w kraju kwitnącej wiśni jest podobnie (aczkolwiek u nas i tak nie ma aż takiej wielkiej tragedii XDD)
Dzięki Gabriel. Zapewniłeś mi ciekawy materiał do odgrzewania zupy a sam ten zaprezentowany translator to akurat idealne urządzenie, którego od sporej części czasu sobie szukałem przez wzgląd na moje fatalne umiejętności posługiwania się językiem angielskim.
Pierwszy raz słyszę, że Japończycy słabo znają angielski. Z moich kontaktów z nimi, uważam wręcz że jest inaczej. W Warszawie japońskich turystów jest bardzo dużo. Pracowałem jako listonosz na Krakowskim Przedmieściu. Raz to mi się chciało śmiać. Zagadała do mnie dziewczyna o europejskich rysach twarzy przed hostelem, coś pytając po angielsku. Ani słowa nie zrozumiałem. Idę sobie raz, jestem na placu Piłsudskiego i szła Japonka z walizką. Zapytała się coś mnie po angielsku, i wszystko rozumiałem co do mnie mówiła. Inne Japonki też bardzo dobrze umieją angielski i akcent miały dobry, że można bez problemu zrozumieć co mówią. Może to dlatego, że przylatują do Polski studenci i studentki. Z japońskim emerytami nie miałem kontaktów, ale też jest ich dużo. To są najlepsi turyści na świecie. Bardzo grzeczni i wzorowo się zachowują. Nie śmiecą, ani nie wydzierają się na ulicach. Ludzi z Japonii trudno pomylić z inną nacją azjatycką. Japończycy mieszkają na wyspach i jeszcze do niedawna byli bardzo odizolowani od innych nacji. Związki małżeńskie między Japończykami, a innymi nacjami jeszcze do niedawna były bardzo rzadkie. Dlatego wykształciła się tam przez wieki antropologia jedyna w swoim rodzaju.
Dla Japończyków angielski to egzotyczny język z bardzo odległej rodziny językowej, no i tak jak mówi Gabriel - po co miałby im być potrzebny? Jeśli ktoś nie wiąże kariery czy biznesu z krajami zachodnimi to uczenie takiego języka może być małą fanaberią, dokładnie tak samo jak uczenie japońskiego dla Europejczyków czy Amerykanów. Jeśli chodzi o to co Gabriel mówi o naszej (Polaków) jako takiej znajomości angielskiego w porównaniu z nikłą mówiąc szczerze znajomością niemieckiego, francuskiego czy hiszpańskiego, wynika, jak mi się wydaje, po pierwsze z tego, że w krajach zachodu to angielski jest tym międzynarodowym językiem, a po drugie jesteśmy z nim osłuchani. I spora w tym zasługa czegoś specyficznego tylko dla Polski, czyli filmów z lektorem. Jako że większość obcojęzycznych filmów puszczanych w TV jest w języku angielskim (nawet w czasach komunizmu było ich sporo poza rosyjskimi), to można się z tym językiem nieźle "otrzaskać", co byłoby niemożliwe gdyby filmy dubbingowano jak w większości państw. No i pozostaje jeszcze ta mięta do tego języka - kiedyś po prostu kojarzył się z lepszym światem.
Co do filmów z lektorem, osłuchać się to jedno, ale mało Polaków zna i dogada się po angielsku. W PRL ludzie handlowali w Jugoslawii , Turcji bez języka. Dziś pracują po kilkanaście lat zagranicą i ni w ząb angielskiego. Poznałem w Holandii masę takich Polaków. Rumuni, Litwini dużo częściej znają angielski choćby nie perfect. Polacy najczęściej szukają polskich koordynatorów. Holendrzy od małego uczą się 2-3 języków chociaż nie wszyscy znają albo chcą gadać po angielsku , takich też spotkałem. Filmy w kinach holenderskich czy telewizji TYLKO z napisami. Z Niemcami czy Francuzami, Hiszpanami też średnio się dogadasz po angielsku. Dwa ci są znowu dumni i zarozumiali , Angole, Żabojady, Ciapaci (Hiszpanie jak sporo Polaków w Holandii o nich mówi równając z Rumunami, Arabami , Hindusami... ).
@@krzysztofskora4929 Z większością się zgodzę. Jeśli chodzi o Polaków za granicą i ich umiejętność komunikacji w języku angielskim (czy w sumie jakimkolwiek poza polskim) to różnie z tym bywa, ale zależy o jakich grupach zawodowych mówimy. Pracowałem wiele lat przy restauracji zabytkowych witraży, głównie na terenie Belgii, ale też w Niemczech, Czechach i wielu innych krajach. Specyficzna branża w której siedziałem oraz okoliczności naszej pracy pozwalały na zaznajomienie się z różnymi grupami zawodowymi, od prostych pracowników fizycznych po inżynierów i innych, włącznie z politykami. No więc zwykli "fizole" czyli budowlańcy różnej maści czy na przykład rozstawiacze rusztowań, poza rzucaniem dookoła różnej maści "kurwami", tak by słyszano ich w całym kwartale, rzeczywiście nie bardzo potrafią powiedzieć wiele więcej niż "sorry" czy "fuck you". Swoją drogą przy takich ziomkach najczęściej nie przyznawałem się do bycia Polakiem, ze wstydu po prostu. Ale poznałem też sporo pracowników sztuki (restauratorów) czy pracowników intelektualnych i z nimi poza drobnymi wyjątkami można swobodnie gadać po angielsku. Zdarzało mi się gadać z kimś bardzo długo, żeby po jakimś czasie z rozbawieniem dojść do tego, że oboje jesteśmy z Polski. 🙃 Z Niemcami (wszystkimi jakich poznałem w naszej, powiedzmy, polsko - niemieckiej firmie) gadałem bezproblemowo po angielsku właśnie, bo mimo 6 lat współpracy jakoś nie miałem weny do nauki niemieckiego. Ciężko było może z dwiema czy trzema osobami na jakieś 50 - 60 z którymi miałem kontakt. Dało się z nimi dogadać co do samej pracy, ale już podyskutować o filozofii Platona było ciężej... ;) Starsi Niemcy wypadają różnie - przeważnie kiepsko, ale jeśli prowadzą jakiś biznes (jak szef tamtej firmy w Niemczech) to gadają płynnie. Holendrzy i Belgowie - mistrzostwo świata. Niektórzy tak nawijają, że przyznam ze wstydem - czasami nie rozumiałem. Normalnie jakbym gadał z jakimiś amerykańskimi ziomalami z Bronksu - kupa idiomów i totalny luz w wymowie. Rzeczywiście oni wymiatają, nawet starsze pokolenie - gdzie nie zagadasz każdy kuma i odpowiada. Córki właścicieli zaprzyjaźnionego hotelu z Belgii kładły mnie na łopatki swoją gadką - odpowiednio 16 i 12 lat. We Francji byłem niewiele, ale jedno na pewno rzuciło mi się w oczy, czy też bardziej w uszy - te kutafony nawet jak znają całkiem nieźle angielski, to i tak użyją go tylko wtedy kiedy NAPRAWDĘ MUSZĄ. W innym przypadku - spadaj na drzewo. Ogólnie z wszystkich narodów świata jakie poznałem i miałem możliwość pogadania (będzie tego co najmniej z 25 różnych) francuzi wydali mi się najmniej przyjemni. W sumie wydawali mi się z reguły masakrycznie zadufani w sobie, lekceważący i mają jakiś taki choleryzm w sobie (co zresztą widać nawet w filmach francuskich) - są gwałtowni i nie myślą co robią. Zupełne przeciwieństwo Niemców, których strasznie polubiłem. O dziwo, mówiąc po angielsku sporo razy odbiłem się od ściany będąc na wakacjach we Włoszech (nie pracowaliśmy tam nigdy). Byłem tym zaskoczony biorąc pod uwagę, że to przecież kraj turystyczny na potęgę. W hoteliku w którym gościliśmy (toskańska prowincja) tylko właściciel mówił po angielsku, za to ze strasznym włoskim akcentem... Reasumując - różnie to bywa i czasem stereotypy - no cóż - to stereotypy. Ale z drugiej strony - mam dwóch kuzynów, którzy przesiedzieli w Szkocji kupę lat i do dziś ledwo coś bąkną po angielsku, więc skądś się one biorą. Pozdrawiam ;)
@@krzysztofkubis5059 W Italii jest ponad trzysta (słownie: ponad trzysta) dialektów, przy czym faktycznie są to dialekty pięciu-sześciu języków,choć pokrewnych. Wystarczy porównać sardyński czy piemoncki z literackim włoskim - to nie są dialekty, to osobne, choć zbliżone języki, jak polski i kaszubski. Jeśli ktoś mówi do pana włoskim, takim jakiego uczą w szkole albo przekazują w telewizji, to znaczy, że już wykonał gest życzliwości odstępując od swojego dialektu, którym mówi w domu, i którego być może ponad połowa Włochów nie bardzo by rozumiała. Dla Polaka włoski na poziomie "turystycznym", podobnie zresztą jak hiszpański, to jeden z najłatwiejszych języków, jaki można sobie wyobrazić.
42 sekunda i zrobiłem pauzę, już mi się podoba podejście do "Serii z Japonii". Bardzo lubię Twoje filmiki tematyczne: Ciekawe porównania różnic kulturowych i zachowań ludzkich jak i poglądu na świat. Trochę mniej przepadam u Ciebie za formułą vlogów ale jestem pewien, że wiele osób ją lubi i czeka na nią. Zapowiada się bardzo fajna i zróżnicowana seria 😀. Czekam z niecierpliwością. Pozdrawiam i 3maj się dobrze 🤗.
Witaj Gabrielu. Pozwoliłem sobie skorzystać z twojego kodu rabatowego na zakup Vasco V4 i w sumie dostałem etuii na niego za darmo + jeszcze parę zł rabatu. Dzięki za wsparcie, to w końcu prawie 100 zł w kieszeni zostało. Lecę do Peru z rodziną na wycieczkę, więc napewno przyda się tam ten sprzęt. Pozdrawiam cię serdecznie i życzę zdrówka.
Ciekawe. Przypomina mi się przypadek Stanisława Lema, który się ponoć nauczył samodzielnie, z książek, języka angielskiego, ale wiele wyrazów angielskich wymawiał tak jak to się pisze (zgodnie z polską fonetyką). Oczywiście wszystko to z braku kontaktu z osobami mówiącymi płynnie po angielsku.
@@vranix Bzdury - wyraźnie napisałem o kogo i o jaką sytuację chodzi, prawda? Czytałem biografie obu pisarzy. Korzeniowski znał nie do końca dobrze angielski choć stworzył w nim dzieła uznawane za wybitne. Miał jednak kontakt z językiem mówionym bo musiał się w nim komunikować jako marynarz i mieszkaniec Wielkiej Brytanii. Lem mieszkał większość życia w Polsce i z angielskim mówionym nie miał częstej styczności. Radzę czytać moje komentarze że zrozumieniem a nie rzucać komentarze na zasadzie luźnych skojarzeń.
@@tomekszady9559 zluzuj majty, bo ci żyłka pęknie. Korzeniowski nauczył się angielskiego z książek i nawet późniejsze zamieszkanie w Anglii nie zmieniło jego fatalnej wymowy. "Choć do końca życia mieszkał na obczyźnie - zmarł w 1924 roku w angielskim Bishopsbourne, gdzie mieszkał z żoną i synami - nie wyzbył się śladów polskości. Zachował silny akcent. „Nie mógł wymówić dwóch słów po angielsku bez zdradzania, że nie jest to jego ojczysty język” - przyznał jego znajomy, Ernest Dawson - „wymawiał słowo used jako dwie sylaby, coś jakby usit”." "W wieku 20 lat Korzeniowski zaczął się uczyć języka, w którym potem miał tworzyć. Przyjaciele i znajomi Korzeniowskiego potwierdzają, że nigdy nie nauczył się mówić po angielsku bez akcentu, często robił też błędy gramatyczne i frazeologiczne. Badacze zauważają, że w stylu literackim Conrada daje się odszukać echa polskiej składni. "
Ale ja pisałem o Lemie, prawda? Więc wybacz, ale "majtów luzować nie będę" bo ja pisałem o zupełnie innej osobie i o zupełnie innym problemie z podejściem do języka angielskiego. Korzeniowski popełniał, owszem, wskazane przez ciebie błędy, ale Lem dosłownie próbował mówić to co przeczytał, zgodnie z polską fonetyką, jakby czytał polskie wyrazy. Poza tym jest to irytujące jak ktoś, jak ja, odwołuje się do wycinka czyjejś bigrafii, a ktoś inny pisze ci, "nie, chodziło, ci o kogoś innego". Nie będę dalej dyskutować na ten temat, chodziło mi o Lema, o inne zjawisko. @@vranix
Nie wiem czy to prawda, ale podobno tez angielski i japonski sa jezykami z jedna z najnizszych kompatybilnosci, wsn jest baaaardzo malo podobnych rzeczy ktore mozna sobie np skojarzyc
Nie dziwię się ,że Japończycy maja problem z wymową angielskiego. U człowieka od narodzenia kształtuje się krtań i struny głosowe adekwatnie do tego jakie głoski powtarza za otoczeniem . Trudno to potem zmienić . Mój szwagier rodowity Holender pisał po japońsku i w ten sposób porozumiewał się z Japończykami ale nigdy nie słyszałem aby wypowiedział choć jedno słowo. On wiedział co pisze ale jak się wymawia to nie.
Chciałam kiedyś uczyć angielskiego w Japonii, jednak oni wśród obcokrajowców zatrudniają wyłącznie native speakerów, więc niestety nigdy nie było mi to dane. Moje marzenie spełniłam gdzie indziej - w Dublinie, gdzie uczyłam grupkę japońskich licealistów, którzy przyjechali do Irlandii uczyć się angielskiego na kursie letnim. Zapamiętałam ich jako bardzo dobrych uczniów w pisanej angielszczyźnie, ich poziom to był mocny B2, prawie w ogóle nie robili błędów. Za to mówienie, to była masakra. Wszyscy oprócz jednej dziewczyny byli bardzo nieśmiali i wyraźnie zestresowani perspektywą rozmowy. Jakoś wynegocjowaliśmy, żeby nie byli w oddzielnej, japońskojęzycznej grupie, tylko próbowali interakcji z nastolatkami z Europy, którzy bardzo ich do tego kontaktu zachęcali (łącznie ze mną jako nauczycielem), ale szczerze mówiąc, szło to jak krew z nosa. Nawet mieliśmy mały kryzys z płaczem w tle. Po dwóch tygodniach, jak już trochę zaczęli się rozkręcać, skończył się ich turnus i musieli wyjechać. Bardzo ich polubiłam i myślę, że chociaż trochę im pomogłam, ale po tym wydarzeniu naszły mnie dwie refleksje: po pierwsze, dlaczego upierają się przy zatrudnianiu wyłącznie native'ów skoro tak niewiele z tego korzystają (tak, ja nadal bardzo bym chciała wyjechać na rok do Japonii do pracy i uczenie angielskiego byłoby dla mnie idealne ;) ) ale z drugiej strony edukacja językowa według zachodnich metod to w Japonii orka na ugorze, głównie ze względów kulturowych (słyszałam, że Japończyk nawet jak zna prawidłową odpowiedź, to czasem specjalnie powie źle, żeby się nie wychylać przed szereg i żeby jego koledzy, którzy nie wiedzą, 'nie stracili twarzy'). No i uczą się pod testy - oczywiście pisemne. Trochę się z tego zrobił mały żalpościk, ale dla mnie ich edukacja językowa jest trochę wywrócona do góry nogami, może ktoś się spotkał z innym podejściem. Dla przeciwwagi powiem, że w Tokio spotkałam w hostelu Japończyków wesołych, rezolutnych, gadających po angielsku płynnie i chętnie i śmiejących się z samych siebie, że chyba nie są prawdziwymi Japończykami :D
Edukacja językowa na całym świecie jest wywrócona do góry nogami. Najpierw masz się nauczyć podstawowych słówek, a później uczyć się gramatyki na poziomie, którego sporo native'ów nie ogarnia. I nikogo nie interesuje, że po takiej nauce w dalszym ciągu nie będziesz się potrafił z nikim dogadać.
@@annaduda7260 Nie znam japońskiego, więc nie pomogę - myślę, że może być spora. Wiem, że w chińskim gramatyka jest bardzo prosta - trudności w nauce tego języka leżą gdzie indziej, w pisowni i wymowie (tonalności). Koreański ma skomplikowany system honoryfikacji. Ale co do japońskiego, to się nie wypowiem.
Dzień dobry, bardzo ciekawy odcinek. Mówię oczywiście po polsku, płynnie po angielsku bez akcentu obcego (amerykański akcent middle west), po hiszpańsku (już teraz coraz słabiej, nie używam na co dzień), po rosyjsku (też coraz słabiej) i po szwedzku. Próbowałem nauczyć się japońskiego, poległem na pisowni, chociaż najważniejsze zdanie znam: toire wa doku desuka :). Rosyjskiego i bukwów uczyli nas w szkole, toteż łatwiej było z pisownią. Odnośnie odcinka sprzed jakiegoś czasu, tak sobie przypomniałem, mówił Pan o kimś kto sobie wytatuował po japońsku słowo "pokój". Nie w tym sensie jakim chciał, czy chciała. Znam taką anegdotę, jak z Polski pewna pani pojechała do Japonii w celach biznesowych. Poszła do restauracji i na okładce jadłospisu spodobał się owej pani wzór napisany kanji, czy tam w hiraganie. Przerysowała go sobie i po powrocie do Polski zrobiła sobie na drutach sweter z owym pięknym wzorem. Po jakimś czasie przyjechała delegacja z Japonii jako rewizyta do domknięcia kontraktu. Pani ubrała się na przywitanie delegacji w ów sweter. Japończycy byli mocno skonsternowani, bo na swetrze widniało: "Samacznie i tanoio" :)
Tydzień temu wróciłem z Japonii i szczerze... nie miałem żadnego problemu , żeby porozumieć się z ludźmi po angielsku. Nawet jeżeli była to rozmowa poprzez translator googla, aczkolwiek byłem pozytywnie zaskoczony , szczególnie po tym co słyszałem o angielskim Japończyków. W takich miejscach jak Osaka , Tokio, Kyoto , czy Hiroshima to raczej nie problem , jeżeli nie liczysz na głęboką konwersacje o polityce i filozofii.
Gabriel, upewnij sie czy masz dobrze oznaczony material sponsorowany, skarbowka sie ostatnio mocno o to dowala z tego co slyszalem. Poza tym swietny material jak zawsze, pozdrowka 😊
To, że angielski jest tak popularny wcale nie oznacza automatycznie, iż będzie łatwy do nauczenia się dla wszystkich. Osobiście rozumiem Japonczyków, bo mi najłatwiej idzie z innymi podobnymi polskiemu, językami słowianskimi. Germańskie, choć mające swoje dobre strony, to jednak są dla mnie strasznie obce i niezrozumiałe.
#PomysłNaOdcinek. Cześć Gabriel, myślę że fajną opcją na odcinek byłby plan na podróż po Japonii z zawartymi kosztami, co i jak dzień po dniu. To fajna opcja dla widzów którzy chcieliby zwiedzić Japonię na własną rękę nie przepłacając przy tym za biura podróży!
Nakręć coś o południu Japonii gdzie ponoć są piękne miejsca które się wyludniają. Gdzieś mi się to przewinęło chciałbym coś więcej się dowiedzieć. Arigato
Wrócę do tematu wymian, który poruszałeś na filmie z tatą :) Jako nauczyciel w podstawówce mogę tylko pozazdrościć takich wymian w liceach. Czasem gdy mamy jakieś zastępstwo to pokazuje im filmy z mojego prywatnego wyjazdu do Japonii w 2019 roku. Marzę by tam wrócić, ale no czasy są jakie są. Jakbyś podpytał tatę, czy dałoby pomyśleć nad projektem, by za 3-4 lata zrobić wymianę klas 7-8 (czyli pewnie japońskie gimnazjum klasy 1-2) i to jakoś ogarnąć, to byłoby fantastycznie :) A tyle lat przygotowań, bo to byłaby w sumie pewna innowacja, że klasa przygotowywana do takiej wymiany by się przez ten czas też odpowiednio uczyła o Japonii :)
całkiem niedawno poznałam pewną japonkę, z którą się zaprzyjaźniłam. Napisała mi, że nie jest dobra w angielskim i nigdy nie miała powodu ani motywacji do tego języka bo nie był jej potrzebny. Ale napisała też, że dzięki pisaniu ze mną uczy się i widzi w tym sens. Jest mega słodziaśna :333 zdziwiłam się gdy napisała mi, że gdyby nie ja to nawet nie wiedziała, że coś takiego jak Polska istnieje :///
Co do niemieckiego to uczyłem się 6 lat w szkole i sam z siebie trochę powtarzałem i mam w planach wrócić do tego języka 🙂 Ale tu się zgodzę, wykuć, zdać zapomnieć w szkołach Co do Hindusów. Pracuję od ponad 2 lat w hinduskiej firmie i zgadzam się, ich akcent jest tragiczny, ciężki, niezrozumiały 😅 Często używają jakiś dziwnych zamienników z hindi albo hinglish zamiast użyć normalnego angielskiego...
Fajna fryzurka 👍🙂 Oglądam sporo japońskich seriali, w tym tych szkolnych jdram i dokładnie tak tam wyglądają lekcje angielskiego - mechaniczne powtarzanie fraz z raniącym uszy akcentem ;) Jakby mi tak na żywo przyszło rozmawiać, to możliwe, że bym nie zrozumiała "japońskiego angielskiego". Ale pojmę podstawowe zwroty po japońsku, bo się tak osłuchałam, że automatycznie się utrwaliło :)
@@SzalonyKucharz Tak. Stereotypy to zaraza. Z jednej strony kiedyś Polak to złodziej Niemieckich samochodów a teraz Niemcy zajmują się paserstwem Polskich obrazów.
Pytanie odcinka już długo chodziło mi po głowie. W sumie od kiedy zaczęłam interesować się Azja i jej kultura, więc dzieki za rozjaśnienie tego tematu. ♥️Trochę szkoda że w krajach azjatyckich jest taka sytuacja z angielskim bo wydaje mi się że jego znajomość pomogła by w otwarciu się na inne kraje i turystykę. Bo ja osobiście bardzo chcę kiedyś zwiedzić kraje Azji Wschodniej ale brak angielskiego w tych krajach trochę przeraża 😅.
Z tym automatycznym odpowiadaniem „I’m good, thank you” to mam wrażenie, że akurat jest to norma przy przywitaniach i small talku. Native speakerzy robią tak samo, do czego było mi się trudno przyzwyczaić w pierwszej pracy po angielsku. Oni nie oczekują prawdziwej i dogłębnej odpowiedzi. Jak im odpowiesz „Ahh not too good really” czy cokolwiek w tym stylu to zaraz patrzą się dziwnie i robi się niezręcznie.
Ja od zawsze podziwiam kulture japońską i bardzo mnie fascynują te wszystkie tradycje i obyczaje. Swietnie sie Ciebie oglada. Ale przez Ciebie mam jeszcze wieksza ochote odwiedzic Japonię. ja pracuje teraz z Filipińczykami w polsce i musze przyznac ze bardzo dobrze znają jezyk angielski. Ale moze dlatego ze chcieli umiec jesli wyjeżdżają do pracy w europie. Pozdrawiam i dziekuje za Twoje filmy😉
Ja się uczyłem tylko Rosyjskiego w latach szkolnych i zdawałem maturę w tym języku. Muszę powiedzieć że szczególnie teraz muszę używać tego języka nawet częściej niż angielski...
Jest taki równy gość - idealnie mówiący po polsku - kanał na youtube "Kim Jestem - Koreańczyk w Polsce" - byłoby genialnie gdybyście razem nagrali rozmowę - Koreańczyk i Japończyk/ Polak np. o relacjach z sąsiadami (państwami) albo ogólnie podobieństwo czy różnice kulturowe Japonia/ Korea. Co Ty na to?
Właśnie jestem w Japonii. Leci mi już 2 tydzień a ja jeszcze z żadnym japończykiem nie porozmawiałem sobie po angielsku! Jestem w ciężkim szoku że nikt tu nie mówi po angielsku! Recepcjoniści mówią do mnie przez google Translator na tablecie ! Tak słabego poziomu nawet w Tokio się nie spodziewałem...
Powiem Ci, Gabriel, że "nauka" języka obcego w podstawówce zaczęła się u mnie w 4 czy 5 klasie (gdzie jest i było 8). Przypadł mi francuski, o który nie wnioskowałem, po prostu decyzja władz szkoły i tyle. Nie wyniosłem z tego nic. W szkole średniej z kolei narzucono mi niemiecki. Nawet go średnio polubiłem i w ostatniej klasie okazało się, że jestem najlepszy w całej szkole. Germanistka namawiała na studia, wiadomo jakie. Ale nie. Tzn. dobrze, pójdę na filologię, ale sam wybiorę sobie język. I tak wybrałem angielski. W jeden rok przygotowałem się sam do egzaminu wstępnego (jak już mówiłem, nigdy wcześniej nie miałem angielskiego w żadnej szkole). Ukończyłem studia licencjackie w terminie, choć nie było łatwo, zwłaszcza w szkole średniej, ze względu na mój zwariowany temperament. Dziś mam 44 lata i wciąż myślę, czy nie iść dalej w tym kierunku (mgr, dr), bo chciałbym być wykładowcą. Jako lektor i tłumacz sprawdziłem się w Polsce świetnie. Jestem zadowolony. Dzięki wszystkim, którzy to przeczytali do końca. Have a nice day or evening.
Ja teraz jestem w Japonii, no i na początku pytałem się (po japońsku) czy mówią po angielsku. Po paru razach przestałem, bo zauważyłem że z reguły jeśli ktoś umie, to samemu zacznie po angielsku do gaijina. A najczęściej i tak nie umie, gdyby nie znajomość japońskiego na słabym N4 to by pewnie ten wyjazd był dla mnie ogromną frustracją.
Znasz japoński i polski. Jak ogólnie oceniasz wymowę Polaków uczących się japońskiego? Jak brzmią? Czy mają jakiś wyczuwalny akcent, czy można nauczyć się japońskiego, żeby brzmiał bezbłędnie itp. Mógłbyś zrobić kiedyś taki odcinek?
To nie jest tak że tylko w Azji jest problem z dogadaniem się po angielsku z powodu słabej znajomości i komunikatywności tego języka. W Europie też są miejsca w których też po angielsku nie porozmawiasz np. we Francji jak nie znasz francuskiego to niczego nie jesteś w stanie załatwić nie tylko w urzędzie ale i nawet w miejscach turystycznych.
Ja miałem w szkole angielski i rosyjski. Rozumiem doskonale oba języki, angielski znam aktywnie w stopniu zaawansowanym (CAE), chociaż od uzyskania dyplomu nie miałem okazji mówić w tym języku. Ale używam go codziennie do czytania (głównie książek z tematów takich jak: dzieje narodów Azji, europejskie średniowiecze, historia ezoteryki), oglądania filmów, słuchania podcastów z wykładami, pisania na fora i czaty. Po rosyjsku dokształcam się (szczególnie z historii ludów azjatyckich) czytając, oglądając i słuchając, jest też mi przydatny przy ściąganiu materiałów za darmo, jednak prawie w nim nie piszę.
Po rosyjsku ciagle biegle pisze i czytam plynnie choc uczylem sie tylko 2,5 roku. Ale ze zrozumieniem trudniej. Po 64 latach emigracji zapomnialem duzo slownictwa. Ucze sie teraz na youtube bo bedzie mi potrzebny za pol roku w Centralnej Azji. Nauka przychodzi latwo mimo wieku , bo gdzies tam wszystko z glebokich otchlani wraca do szarych komorek.
@@utahdan231 No i zapomniałem powiedzieć; że uczę się japońskiego; nie miałem jednak dotychczas okazji na większą skalę z niego korzystać w mowie i w piśmie. No i wreszcie języki klasyczne: od czasu do czasu korzystam z łaciny i uczę się oprócz tego absolutnych podstaw paleohebrajskiego i sanskrytu dla celów powiedzmy: ezoterycznych (renesansowa kabała chrześcijańska, joga, alchemia średniowieczna etc.)
Jestem już 2 tydzień w Japonii, mój japoński w mowie jest tak bardzo podstawowy, że moje zdania składają się z 1-2 słów, ale rozumieć trochę rozumiem. W sklepach, restauracji bez problemu, jak runy niezrozumiałe to zdjęcie do tłumacza i aż tak tragicznie tego nie tłumaczy. Ale jeżeli potrzebowałem spytać o coś bardziej skomplikowanego to pozostaje tylko angielski i tutaj prawie każdy mówił po angielsku, z wyjątkiem jednej osoby na plaży w Fujisawie, ale tu ja mówiąc po angielsku on po japońsku się dogadaliśmy. Co śmieszne, nawet na wioskach takiej jak Fujiyoshida ludzie znają angielski, jakie było moje zaskoczenie jak ok 80 letni właściciel onsenu mówił dość płynnie po angielsku.
Też byłam w Japonii w tym roku i wszyscy z którymi miałam kontakt mówili po angielsku, niektórzy rzeczywiście mieli tę japońską wymowę angielskiego,ale niektórzy mieli naprawdę dobry angielski.
Qurła a myślałem że w Japan się mówi biegle po angielsku!! Szok. Ja od przedszkola miałem niemiecki i angielski i to było w małej opolskiej gminie😂. Teraz śmigam w oby dwóch biegle ale fakt dużo samo-nauki. Mimo wszystko, cenię Japonię za technikę stereo z lat 69-90!!!poezja. Pioneer, Yamaha, itp. itd
Oni mają innych sąsiadów i inne potrzeby. Nie potrzebują tego . Japonia jest ciekawa i fascynująca życia nie starczy aby zwiedzić więc nie trzeva jeździć za granicę
idź z kamerą i przetestuj Japończyków z języka Angielskiego zacznij z każdym w Języku Ang. a kończ po japońsku będą mieć niespodziankę...lub coś w ten deseń może być ciekawie
Zauważalne jest też to, że przy takim średnim poziomie znajomości języka Japończycy totalnie nie radzą sobie z wymową pewnych sylab, w końcu w języku japońskim jest ich trochę mniej i są mniej złożone.
Angielsko urodzeni ludzie rowniez sa wyuczeni automatycznych odpowiedzi. Jak i Polacy, czy tak naprawde kazdy inny kraj. I prawie zawsze jest to odpowiedz pozytywna, nie majaca kontekstu do aktualnej prawdy.
Fajnie byłoby zobaczyć filmik o Shutoko, Daikoku, Midnight club, Kanjozoku, Bosozoku, generalnie kulturze motoryzacyjnej Japonii (może także, czy tam S14 200SX jest traktowane tak jak u nas e36 i odwrotnie)
Gabrielu,tylko częściowo zgadzam się z Tobą.Mieszkalam ostatnie 20 lat na Hawajach,Honolulu---stolica stanu.Największa grupa studentòw uczących się angielskiego byla z Japonii.Studiowali na Hawajskim Uniwersytecie Stanowym,prywatnym,gdzie wykladowcą byla moja przyjaciòlka,ròżne szkoly językowe.Mieszkalam bardzo blsko uniwersytetu i wynajmowalam bardzo ladny,kompletnie urządzony pokōj studentom i mlodym doktorantom z ròżnych krajòw.Najwięcej z ròżnych części Japonii.Mōwię po japońsku,angielsku,polsku i kilku innych językach.Wszyscy cudzoziemcy czuli się u mnie bardzo dobrze,mieli namiastkę domu.Mòj kociak Kuba witał z radością i łasuch na glaskanie i mizianie.Kazdy pieszcząc go mòwił w swoim języku, więc Kubuś był multilingual,ale zawsze odpowiadal miau, miau.Dzięki dobrej znajomości języka japońskiego,w róznych krajach znajdowalam pracę.Będąc na wakacjach pomagalam turystom z Japonii ,tlumacząc text na angielski.Pracowalam w międzynarodowejj turystyce.Staralam się podziękować Japonczykom,ktôrzy byli dla mnie życzliwi i pomocni w Tokyo i innych częsciach kraju,gdzie dialekt byl zupelnie inny.Tak,jak w Polsce.Przyjechalam do Polski,aby odwiedzić ten kraj i rodzinę po wielu,wielu latach mieszkając na 5 kontynentach.Mąż byl Australijczykiem,pracowal na ròznych uniwersytetach,więc podröżowaliśmy.Niestety, nie żyje ,wyjeżdżam sama,chociaż to nie to samo.Mam duży sentyment do Japonii,nauczylam się wielu rzeczy, poznałam zyczliwych ludzi.Bylismy w wielu miejscach,niestety,nie w Miyazaki.Gabrielu,przesylam Tobie,bardzo sympatycznemu Tacie ,Mamie i Siostrze sloneczne,cieple i serdeczne hawajskie pozdrowienie ALOHA 🤙🌈🥭🍍🏄🏽♀️🏄☀️🌺
Uczylem sie w szkole 9 lat niemieckiego teraz nawet zdania nie powiem, kucie suchej gramatyki i teorii do niczego sie nie przydaje, jesli nie rozmawiasz w tym jezyku.
Moja corka wlasnie jest drugi dzien w Japoni z husband. 14 godzin lot z Chicago🤢🤢Nawet she learned basic Japanese. Jeden problem to brak gluten free resteurants
Byłem nauczycielem angielskiego w Japonii dwa lata i sądzę że ja przez to doświadczenie nauczyłem się lepiej mówić po japońsku niż moi studenci nauczyli się mówić po angielsku
Parę lat temu skończyłam liceum i mogę śmiało powiedzieć, że u nas nauka angielskiego to też jest trochę żart. Uczymy się z podręczników, czasem coś omawiamy na lekcji, ale nie ma takiej swobody. Fajnie jest porozumiewać się poprawnie i bez błędów, ale jeśli powie się coś nie tak to druga osoba może to zrozumieć. W liceum bałam się cokolwiek powiedzieć, bo wiedziałam, że mogę popełnić błąd. Rozumiem że na maturze obowiązuje poprawność językowa, ale przez ten ciągły nacisk nawet nie miałam ochoty się odzywać. Nic dziwnego, że ludzie mają taką blokadę przed mówieniem
We Francji umieją bardzo słabo i też to że nie chcą. Zresztą według badań dotyczących poziomu znajomości języka angielskiego Francja bardzo odbiega od Niemiec, Holandii, Szwecji i Norwegii.
@@arekj8671Otóż to. Francuzi to straszni puryści językowi z jednej strony. A z drugiej mają taką ilość imigrantów z Afryki Płn, co i tak spowodowało zmian kulturowe.
TY WIESZ CO TO ZNACZY WYLUDNIENIE MAŁYCH MIEJSCOWOŚCI - WSI .....czy uważasz , że to dobry kierunek dla Polski ?...........// drogi ekspresowe ( muszą dać miejsce dla lokalnych małych biznesów'' dla regionalnej kuchni '' dla regionalnego rzemiosła'' kultury i sztuki itp .. dla podróżnych okazja by zapoznać się z bogactwem i różnorodnością Regionów i zajrzenia głębiej '' szansa na nowe kontakty kulturalne, gospodarcze itp. Międzynarodowe kołchozy będą wciskać towary międzynarodowych kołchozów- a to nie jest prawdziwa Polska........ w Hiszpanii takie zlekceważenie potrzeby zarobiania na życie przez lokalną społeczność skończyło się biedą i wyludnieniem. Nawet w tv mają o tym cykliczny program ''pusta Hiszpania''
Przydałoby mi się to urządzenie, ponieważ właśnie jestem w Japonii i zazwyczaj jedzenie wybieram po obrazkach 😂 A z tą wyuczoną odpowiedzią faktycznie coś jest, bo mieliśmy sytuację, że mijaliśmy grupkę młodych Japończyków i jak tylko zobaczyli gaijinków to od razu zaczęli mówić "Hello, I'm fine, thanks", mimo że nikt z nas o nic nie pytał 😅
Pytasz czy znam kogoś kto się uczył francuskiego i go zna? Tak, ja uczyłem się francuza na studiach ( tylko na studiach) jako języka drugiego i po studiach pojechałem do Francji. Od pierwszego dnia nie było większych problemów. Znaczy były problemy w Paryżu w kilku dzielnicach. W Paryżu w wielu miejscach to mało kto dobrze mówi po francusku. Tam nawet na afiszach są błędy ortograficzne:) Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego? Potem pracowałem trochę we Francji ale głównie w Belgii. Fakt że mój francuski z czasem się "wyszlifował" ale od początku nie było problemów. Teraz od wielu lat używam głównie angielskiego i sam się zdziwiłem, jak kilka miechów temu musiałem na telefon uzgadniać kilka spraw po francusku. Na koniec babka zapytała z którego regionu Francji jestem:)
Uczyłam się angielskiego przez 3 lata gimnazjum 3 lata liceum i może miałam dwa lata angielskiego na studiach a nada mam małe problemy. Dogadam się ale nie powiedziałabym ze to jakiś wybitny poziom 😂 dlatego nigdy nie oceniam.
Bo są tragicznej jakości, gdyby komuś zależało to dałoby się lepiej chyba jednak nie ma korzyści z tego, ale na przykład polski dubbing do filmów studia Ghibli był przynajmniej ok .
A ja jak słyszę kolejną gównianą waifu dziewuszkę piszczącą jak mysz na helu czy kolejnego babsztyla podkładającego głos pod dorosłego chłopa to żałuję że Amerykanie nie mieli trzeciej bomby pod ręką. Generalnie w 90% przypadków nienawidzę współczesnego japońskiego voice actingu. Jest gówniany, jadący na stereotypach i tak nadaktorski że Nicolas Cage na tripie wymięka. Wszysko co nie jest komedią czy JoJo u mnie automatycznie leci po polsku albo po angielsku/francusku.
Jak byłem w Japonii, spotkałem w pociągu nauczycielkę języka angielskiego (Japonkę). Uczyła angielskiego przez około 35 lat, rzeczywiście nawet Ją było niełatwo zrozumieć ale wielce się ucieszyłem gdy mogłem pogadać. Powiedziała mi, że Japończycy całkiem nieźle piszą ale fatalnie mówią, bo boją się popełniać błędy i przez to unikają mówienia w ogóle.
ostatnio znalazłem kanał SAMURAJSKI PRANEK i wygląda na to ze jest z polski a nagrywa kontent w Japonii w sumie ciekawa była by rozmowa z gościem co to robi.
Tak a propos nauki języków: właśnie się dowiedziałem, że raz się wymawia "nippon" a raz "nihon" (ja słyszę jako "nihą") - zależnie od sytuacji. Fajnie :-)
ta japońska wersja angielskiego nazywa się "engrishu" i jest sporą atrakcją sama w sobie. Pan Sora the Troll i jego komentarz do sytuacji : When Japanese Tell You "Your Engrishu Is Perfecto" ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-sLK7DP8-B-I.html 🙃