W latach '70 dwa razy jako nastolatek byłem z rodzicami Syreną w Bułgarii. Całą trasę przejechała bezawaryjnie. Brakowało tylko klimatyzacji ale wtedy nie wiedziałem co to jest, więc nie było tak źle :)
5 lat jeżdziłem Syrenką i było zajefajnie. Mojej Syrenki nie dałbym temu redaktorkowi bo to rzeżnik na skrzynie biegów. W Syrence wchodzą jednym palcem. Z Elbląga do Zakopca i z powrotem jechaliśmy w 4 osoby i obyło się bez żadnych sensacji. I przy skręconych kołach w Syrence nie gazujemy. Złej baletnicy... Niech najpierw nauczy się jezdzić.
Wspaniała motoryzacja, pełna romantyzmu i dziwnie bliska człowiekowi . Patrząc na Pana odnoszę wrażenie jakby toczył Pan walkę w turnieju rycerskim. Te odgłosy ,trzaski i ekwilibrystyka na tym siedzisku, istna poezja.
W ogólnym zarysie motopompa przedwojennej konstrukcji, jednak elementy silnika starej dwucylindrowej Syreny i motopompy nie pasują do siebie plug & play. Najpierw była Syrenka z silnikiem S-15 a dopiero później silnik nieco przekonstruowano na potrzeby pompy P-05. Strażacy na zawodach używają takich pomp do dziś.
Maćku, resory to resory, to one odpowiadają za resorowanie a nie drążki reakcyjne. Te prowadzą oś wzdłużnie z dołu. Górą oś prowadził resor mocowany jednopunktowo do ramy. A oś pływająca dlatego, że z jednej strony resor do osi mocowany był tuleją a z drugiej poprzez wieszak - czyli przy ugięciu resoru ("wydłużeniu" ze strony bez wieszaka) oś "pływała" w linii poprzecznej. Bardziej nawet niż przy drążku panharda. Co do zmiany biegów - identyczny układ z jedynką w dół przy kierownicy był w Peugeocie 404 i wcześniej 403 ale tam z początku były 3 biegi - stąd się to z resztą wywodzi ;) Przy skrzyni 3 taki układ był naturalny - jedynka w jednej płaszczyźnie do ruszania a potem łatwo zmiany 2-3-2 w jednej linii. Potem ktoś dodał 4 bieg..... ;) A najdziwniejsze układy biegów były m.in. 1) w Zaporożcu 968G - układ H ale jedynka tam gdzie normalnie dwójka, ale dwójka tam gdzie normalnie jedynka, trójka tam gdzie normalnie czwórka i czwórka w miejscu trójki..... i 2) w Micrusie, gdzie układ był H ale... w poprzek. Pozdrawiam!!
Na tym, jako smarkacz uczyłem się jeździć. Mimo wieku dawałem bezproblemowo radę ją prowadzić i zmieniać biegi. Wcale nie chodziło to tak ciężko. Mieliśmy 105 z 80 roku. Jeździło się wszędzie i bezproblemu. W góry, nad morze. Przelotowa prędkość to 80, 90. Co prędkości max się nie zgodzę. Dobrze ustawiona 130 licznikowe leciała. Co, do luzów. Na to były patenty i prowadziła się świetnie. Ojciec nawet przerobił łożyska w kołach na stożki i problem z nimi też minął. Piękne czasy były i nikomu nie smierdziało, jak dziś spalinami. Ten wóz można kochać lub nienawidzić. Super materiał. 🤩🤝
Takim modelem jeżdziłem 13 lat , sam mogłem naprawić w przeciwieństwie do elektroników .Polska nie mogła nic lepszego produkować ponieważ mieliśmy kupować pobiede i zaporożca . Tak samo jak nie możemy teraz nic , bo zastana unia nam zakazuje . Mamy kupować wszystko ich , Nawet mieszkańcy wsi jadą po mięso do ich marketów po trucizne .
to czemu jej nie masz? nie ogarniam ludzi którzy pozbyli się tak zajebistych samochodów, a potem płaczą. Mam 17 lat i chce syrenke na pierwszy samochód żaden inny
@@bazookerpl7375 To tak samo jak ja! :D Mam tyle samo lat i też chcę syrenę jaki pierwszy samochód, za półtora roku może już będę kupował jak dobrze pójdzie. Szkoda tylko, że naprawdę ciężko znaleźć dobrą ofertę bo albo złomy za 1-2 tys, albo idealne za 30-50 tys. A ja szukam najbardziej optymalnych ofert, czyli średni stan za max 20tys. Dodam jeszcze że najbardziej zależałoby mi 104, ale inne modele osobowe też wchodzą w grę. Pozdrawiam!
Wypowiem sie jako dziecko (4-11 lat) które jeździło Syreną 105 pod dowództwem Taty lub Mamy. Tata (będąc zawodowym kierowcą) tym autem płynął, a silnik wydawał przyjemny lekki gwizd - bez żadnych szarpnięć itd. Jak Pan mówi, trzeba było być mechanikiem i mój Tata nim był... Zołza - tak na nią mówili, sezon zimowy jej psuł opinię :-) - sprawowała się dobrze. Zjechała Rumunie, Bułgarię, Grecję i powiem szczerze że wtedy sardynki z Malucha nam zazdrościły. Ja jechałem jak król z tyłu na siedzeniu (na warstwie bagaży, ale bez ścisku). Oczywiście trzeba było miec ze sobą aparat zapłonowy w częściach (słynne filce na krzywkach), szczotki do rozrusznika i parę innych części o których pojęcia nie miałem. W 1986 pojechalismy z Wujostwem do Bułgarii - Wujostwo nowym FSO 1500 (Fiat 125p dla niewtajemniczonych). Zrąbał się. Ojciec go ratował częściami z Syreny. Na trasie euforia jak mijali nas Polacy. Powiem tak - to na pewno młodość, ale ja bardzo miło wspominam ten samochód. Bardzo żałuję że trudy lat 90. i mój młody wiek sprawiły że to auto trafiło na złom :-(
Miałem ten sam rocznik, ale po remoncie była pomalowana na błękitno w roku 1984! I nie pierdziała bo dobrze był wyregulowany zapłon, to było sztuka dobrze go wyregulować ze wzgledu na odrębne przerywacze. Jechała 120 km/h bez problemu.
Syrena 104 , klasyk . Widziałem kilka filmów na jej temat . Ale Pana filmy wychodzą ponad to co robią inni . Ogląda się to z wielkim zainteresowaniem . Ode mnie - Mega szacunek ! Czekam na następne
Wypowiem się jako właściciel Syreny 104 z tego samego rocznika z resztą. Jestem zszokowany jak Pan redaktorze szarpie i niepotrzebnie miesza tym drążkiem zmiany biegów, tak się tego nie robi, Ja zmieniam biegi dwoma palcami i jakoś wchodzą. A to że musi Pan kręcić kierownicą żeby utrzymać Syrenę na torze jazdy to nie jest normalne, zapewniam. To jest wynik zle ustawionych kątów kół i zbierzności. Moja Syrena trzyma tor jazdy nawet po puszczeniu kierownicy. Osiągi Syreny wcale nie są złe, ja wyprzedzam współczesne samochody bez strachu, chyba że Pan się uprze porównywać Syrenę z Corvettą to może wtedy osiągi są fatalne, ale warto pamietać że Syrena nie jest samochodem sportowym. Pozdrawiam
Dokładnie,z tym utrzymaniem na torze jazdy to jest to,że jest nie dokręcony układ kierowniczy,lub zle przykręcony,że koła przednie idą po skosie.Po prostu brak symetrii.O zmianie biegów....żenada.
@Waldemar Batura 125p Miałem to auto, zarówno w stanie jak na filmie jak i później po remoncie i regulacji. Dobrze serwisowany układ zmiany biegów działał leciutko i precyzyjnie. Przed regulacją i smarowaniem cięgła - jak na tym filmie.
@Waldemar Batura 125p dobrze napisałeś słyszałeś i powtarzasz bzdury miałem 105 - i potwierdzam dwoma paluszkami biegi zmieniałem więc nie sil się na komentarze jak nie miałeś okazji sam spróbować.
Nie ma lepszej fury z tamtych lat...Skieta to byla maszyna z dusza...pamietam jak latalismy na PB98 grala jak szalona ale sie nie zatarla...100km/h dla Syrenki to nie byl problem
Cieszę się, że zrobił Pan ten filmik, mam jednak dwa zastrzeżenia :) Jak słusznie Pan wspomniał, w syrenie jest silnik dwu-suwowy i nie należy jeździć na tzw. "luzie" + co gorsza przeguby w tym aucie potrafią nawet po jednym dynamicznym ruszeniu (na skręconych kołach) wyzionąć ducha. Patrząc na początku filmiku, jak Pan dodawał gazu na skręconych kołach czułem ból tego auta :)
..i to NASZ...Pan redaktor mało zna historię ..też syreny.. . Były w latach 60tych świetne jej prototypy, a poza tym mieliśmy przemysł motoryzacyjny... teraz mamy SHIT i VAT..najwyższy w Europie,jeśli tylko..., i dziurawe drogi
105L w porównaniu z małym Fiatem to była limuzyna. Z przodu dwoje wysokich osób mogło siedzieć wygodnie. Z tyłu dwoje średniego wzrostu pasażerów mogło również podróżować bez problemu. Pamiętam. Powodzenia osiągnąć coś takiego z małym Fiatem. Co do zmiany biegów, to w 105L była już synchronizacja (103 jej nie miała), lewarek był na podłodze i zmiany były bezproblemowe. 105L miała także lepsze hamulce i o ile pamiętam dużo lepsze siedzenia. Z przyjemnością 105L miałbym tutaj do jazdy po mieście, zupełnie wystarczająco dałaby sobie radę (bez wyjeżdżania na autostradę), a odwracała by głowy gdzie by się człowiek nią nie ruszył :).
Myśmy czymś takim jeździli przez całą Polskę nad morze... Szacun za ten odcinek, przypomniało mi się dzieciństwo i pierwszy raz, kiedy kierowałem samochodem (Syrena 105) siedząc na kolanach mojego taty. Miałem chyba 9 lat.
Prezentuje Pan ładnie wyglądający egzemplarz z niebezpiecznie zaniedbanym zawieszeniem i układem kierowniczym. Kolumna kierownicy się rusza, czyli są luźne śruby mocujące zespół kolumny i przekładni do ramy. Stąd "pływanie " samochodu. Duży wysiłek przy skręcaniu świadczy o zapieczonych tulejach zwrotnicy. Trzeba było je często smarować, żeby działały. Podobnie w Wartburgu, Trabancie i 126p. Do Syrenek były dostępne też łożyskowane na łożysku tocznym, które się dało regulować (kasować luzy). Wibracje słyszalne przy przyspieszaniu oznaczają luz lub wyrobienie poduszek silnika. W Syrenkach trzeba było dużo uwagi poświęcać podwoziu. Zadbane pozwalało na spokojną jazdę 80 - 90 km/h bez takich efektów, jak na filmie. Podobnie - zadbany układ dźwigni biegów (smarowanie linki i regulacja naciągu) pozwalały na zmianę biegów dwoma palcami, jak przy włączaniu wycieraczek w 125 p. Cała konstrukcja to zubożony Wartburg, więc nie aż tak oryginalna. Drążki reakcyjne wzdłużne utrzymują oś prostopadle do kierunku jazdy, resor poprzeczny z lewej strony złączony sworzniem z osią zastępuje równocześnie drążek reakcyjny poprzeczny. Z drugiej strony wieszak na dwu sworzniach kompensował zmiany cięciwy łuku resora przy uginaniu. Cały ciężar tyłu samochodu spoczywał na resorze sztywno przykręconym do wąskiej łapy ramy. To jeszcze jeden wrażliwy punkt podwozia.Bardzo prosta konstrukcja zdawała egzamin w niemieckich Wartburgach, nasz przemysł miał słabsze materiały a użytkownicy słabszą kulturę techniczną, stąd awaryjność podwozi Syrenek. Pod względem estetyki (nie jakości wykonania) Syrenka była jednym z nielicznych ładnych samochodów. Dziękuję za przywołanie miłych wspomnień, pozdrawiam.
Witam, tzw. wolne koło nie działało jak sprzęgło odśrodkowe. Zasada pracy wolnego oraz ostrego koła jest zupełnie inna. Trudno to opisać i wyjaśnić bez rysunku poglądowego więc zainteresowanych odsyłam do lektury fachowej. Także silnik nie był brany do pompy strażackiej a odwrotnie. To właśnie z pompy został wzięty. Mieliśmy w domu 105L od nowości przez 7 lat. Nigdy Nas nie zawiodła a dostarczyła całej Naszej rodzince wielu fajnych wrażeń. Super materiał. Pozdrawiam
Tato uczył mnie taką jazdy , miałem wtedy 14lat i do dzisiaj pamiętam jak podczas jazdy zimą mama cały czas musiała skrobać szybę od wewnątrz żeby tato mógł cokolwiek widzieć.Wspomnienia bezcenne tak jak co chwilę stukające krzyżaki. Ale była nasza.
Jak można tak traktować klasyka. Więcej panu nie dadzą pojeździć. Trzeba delikatnie biegi wrzucać, i nie strzelać ze sprzęgła i nie gazować tak tylko spokojnie się toczyć. Nikt nie będzie na Pana trąbił, bo każdy widzi co to za maszyna.
Wbrew pozorom było wiele aut z jedynką "do tyłu". Merc 190 2.3 16v, VW transporter T3, LT35, BMW M3 E30, E23, Porsche 928, Lamborgini Miura w niektórych latach i 911 (70' , 72")
Jezdziłem Syreną R 20 parę lat służbowo i nie bylo tak źle. Jednorazowo robiłem 200 - 300km i nic mi się nie popsuło. A co do prowadzenia, to trzeba było przyzwyczaić się do konkretnego egzemplarza, bo każdy miał swoje fanaberie.
Mój sąsiad 6 dni w tygodniu pod nią leżał, tylko po to, by w niedzielę zabrać swoją żonę i dwójkę dzieci na przejażdżkę. Bez kitu, jak wyjeżdzali, to całe podwórko klaskało. Czasami z przejażdżki wracali pieszo.. :(
To mój sąsiad prawie codziennie leżał pod Skodą 105 :) W zasadzie zawsze leżał w tym samym miejscu, bo rzadko udawało mu się naprawić ją tak, żeby gdzieś pojechać, hehe.
Syrena 104 - zwiedziliśmy nią Polskę w latach 66 -72 wzdłuż i wszerz. Na trasie spokojnie 80 - 100km/h Rzeczywiście można było też 120-128 na lepszej nawierzchni - autostradzie pod Wrocławiem. Co roku trasa nad morze 350 km lub w góry z pełnym bagażem również w nocy. Nie było żadnych problemów z biegami i kierowaniem oraz z awariami. Samochodzik prezentowany oraz jemu podobne w czasie obecnym są po prostu w opłakanym stanie technicznym i nie umywają się do egzemplarzy w tamtych latach. Syrenka była dosyć pakownym i wygodnym samochodem rodzinnym. Niezastąpiona w warunkach zimowych: samochód jak mało który wówczas a i obecnie radził sobie nawet w głębszym śniegu i na oblodzonej drodze. (!) Także nie zgadzam się z negatywną obiegową oceną Syrenki, która pochodzi najpewniej od zarozumiałych właścicieli Wołg, Mercedesów i włoskich Fiatów...z przydziału ;)
To prawda , w prezentowanym egzemplarzu , gość wbija biegi aż mnie głowa od tego patrzenia na to rozbolała. Robi to tak siłowo że się płakać chce. Poza tym, wyje cała przekładnia główna , ta Syrena jest do dużego remontu i zapamiętać należy aby nigdy temu panu co jeździł , już tej ani innej Syrenki do rąk nie dawać. Jak ten Pan mówił że jedynka do siebie i do tyłu to coś niebywałego , to myślę że chyba się przesłyszałem.
Mój ojciec, który był bardzo słabym kierowcą dawał sobie dość dobrze radę z syrenką, a ja nią jeżdziłem po bocznych drogach kiedy miałem 12 lat. Tak więc wydziwianie człowieka, który pamięta tamte czasy wydaje mi się dziwaczne.
Pierwszy prywatny samochód moich rodziców - kupiony od kolegi ojca w 1978 czy 1979 r r lekko używany model 105 . Kosztowała MAJĄTEK - pamiętam,że pół rodziny udzielało pożyczek aby to cudo nabyć , bo dwie pensje rodziców to było zdecydowanie za mało ...
Oglądałem tę recenzję, a z tyłu głowy pukała mi pasta o gościu, który zabrał ojca na zlot starych samochodów... Przeczytajcie sami: "Postanowiłem zabrać ojca na zlot starych samochodów. Niedługo kończy 60 lat, zdrowie już trochę nie dopisuje, wyprowadził się na wieś, więc rzadko bywa w mieście, a samochody też lubi, więc dobrze, jedziemy. Nastaliśmy się w kolejce, wreszcie wjechaliśmy. Ja sam mam balerona, ojciec jest dumny że takie dobre auto kupiłem.Ojciec chodzi sobie po terenie, widać że mu się podoba. Ooo, mówi, takie Audi 100 to było moje marzenie w latach 80. Najpiękniejszy samochód tamtych czasów. A jak ono było świetnie wykonane. Oko mu się świeci na widok ładnie zachowanego Mercedesa beczki. Beczka to najwspanialszy wóz, najtrwalszy na świecie! Jaki wygodny! Zagaduje właściciela, zaczynają rozmawiać o tym że diesle Mercedesa to milion kilometrów jedzą na śniadanie. Idziemy dalej, ojciec cmoka z zachwytu nad odrestaurowaną Alfą Romeo Giulią. Jeden znany aktor za PRL miał taką, ojciec nawet wymienia jego nazwisko, ale nic mi ono nie mówi, z PRL-owskich aktorów znam tylko Bareję. Idziemy dalej, ojciec pokazuje na jakieś Corrado na glebie, mówi - co ono tak nisko siedzi? Przecież tym się jeździć nie da. No ale co kto lubi. Spacerujemy dalej. Piękny Saab. A jaka wspaniała Lancia.Ale zaraz, mówi ojciec. A co tu robi Polonez? Polonez to szmelc. Nie powinni go tu wpuszczać! Widzę, że już trochę stracił zapał do tego zlotu. No ale tato, chodźmy zobaczyć co tam jeszcze na końcu. Ojciec z obrzydzeniem idzie wzdłuż rzędu 125p, nawet na nie nie patrzy. Tylko coś mamrocze. „Zmarnowane miejsce na to ścierwo”. Trochę się ożywia, jak widzi Garbusa, bo miał kiedyś Garbusa. Idzie pogadać z właścicielem, pokazuje trik jak wyciągnąć silnik w Garbusie w piętnaście minut, ha ha ha hi hi hi gadki starych garbusiarzy. Ojciec odwraca się i idzie w moim kierunku, w stronę rzędu Maluchów zakończonego Syreną. Koło niego przechodzi jakiś młody człowiek, na oko 20-latek, w bluzie z napisem „CZAR PRL”.Ojciec jakby go piorun poraził.Co to k….a jest CZAR PRL? - widzę, że już jest słabo, wściekłość lvl 9000 - CZAR PRL K…WA? Czar jak mnie milicja pałowała i trzymała na dołku bez zarzutów po 48 a potem wypuszczała żeby znowu złapać? Czar jak skurwysyny kraj przez 45 lat rozkradali i kłamali w telewizji? Czar jak nie można było butów kupić, ani mięsa, tylko j…ny ocet był w sklepie? Czy ich posrało? Tępi gówniarze! Czar PRL! Ja bym im kazał żyć w tamtych czasach, to by dziś debile takich ciuchów nie nosili!!! Co następne będzie, czar trzeciej rzeszy? Czar głodu na Ukrainie 1933? Jadę stąd! - nagle wracają mu siły, raźnym krokiem rusza do naszego samochodu. Po drodze spluwa na widok Tarpana, krzycząc w kierunku właściciela „MIAŁEM TO GÓWNO, PODPAL TO I KUP COŚ NORMALNEGO!!!!””. Wsiada do auta, trzaska drzwiami i zamyka się od środka. Siedzi obrażony tak od pół godziny".
Ale bym sobie pojeździł! Mieliśmy 105 rocznik 77 z "salonu" (znaczy się z Polmozbytu) z biegami przy kierownicy. Byłem z ojcem po odbiór - wtedy brało się też ze sobą fachowca - jak dziś do zakupu samochodu używanego. Chodzili po placu i szukali najlepszego egzemplarza. Jako kierowca, przejechałem nią ok. 30 tys. - ogółem, zanim zeżarła ją rdza, zrobiła ok. 90 tys. będąc u nas przez 17 lat.
Miałem Syrenkę 104 jeździłem nią na urlop z cała rodzina na Mazury, wtedy można było normalnie jechać,korków na szosie zupełnie nie było,no i oczywiście tańsze było paliwo.Ale najważniejsze było to ze nie było fotoradarów i ,, skarbników,, w nieoznakowanych radiowozach.
@@MM-lq4xf ale NRDowo bliżej niż Bułgaria, poza tym 103 miała gorszy silnik i brak synchro skrzyni biegów. O ile 104 do Honeckera ciężko, to tym gorzej 103 do Żiwkowa.
Jedynym usprawiedliwieniem dla prowadzacego za fatalna (nieumiejetna) zmiane biegow i ogolnie narzekanie jest to ze nie jest wlascicielem tej Syrenki i chyba ja jechal po raz pierwszy. Jak juz ktos napisal, samochod nie byl zadnym wielkim osiagnieciem techniki...ale byl i mozna bylo na nim rzeczywiscie polegac. Pamietam jak w wieku 18 lat, bedac wylacznym kierowca , przejechalem tym modelem z rodzicami w ciagu 4 tygodni trase Poznan- Sozopol (Bulgaria) - Poznan, z bagaznikiem na dachu, bez zadnego problemu technicznego, prawie 5,000km. Na tamte, polskie czasy super wehikul.
Jako dziecko jechałem na tylnej kanapie, siedziało się tak głęboko, że patrząc na wprost widziałem jedynie sufit syreny. Spoglądając jak Pan zmienia te biegi miałem wrażenie, że zaraz urwie Pan ten drążek. Nie zrozumiałem też co to tam się ciągnie do siebie, a co od siebie i który to teraz bieg. Niech żyje automatyczna skrzynia biegów! Już moje pierwsze auto było automatem, nie ma sensu się męczyć, a zwłaszcza w mieście ruszając na światłach czy pod górkę
Nie zapominajmy ze w tamtych czasach ludzie sie bardziej cieszyli Syrena czy Maluchem niz dzisiaj Mercedesem. Trzeba rozumiec kontekst, w ktorym ten samochod byl stworzony i funkcjonowal. To bylo osiagniecie w tamtych trudnych czasach, w zrujnowanym kraju i pod zaborem sowieckim. Tak ze osobiscie uwazam ze drwiny i kpienie z tego samochodu sa nie na miejscu.
Pojechaliśmy kiedyś do NRD Syrenką ,do Suhl gdzie produkowano Simsony ,a potem do Oberhof, takie niemieckie Zakopane, czyli ponad 700km. Na autostradzie nie schodziło poniżej 120 km/h , bo oni mieli benzynę 84 oktany , a nie jak w Polsce 78 ,ale po 300 km upaliła się rura wydechowa przy kolektorze :-), związaliśmy drutem i dojechaliśmy. Co prawda silnik wył jak Porsche, ale Trabanty i Wartburgi wysiadały przy Syrence , a Niemcy z RFN ,w Mercedesach ,zrównywali się z nami ,żeby zobaczyć co to za rajdowy "Samochód" , bo nigdy go nie widzieli. :-)
Pierwsza prędkość kosmiczna? Ja, całkiem niedawno (jakieś 25 lat temu) zapłaciłem mandat jadąc Syreną, bo po corocznym remoncie silnika rozwinąłem prędkość 80km/h na obszarze zabudowanym...
OK, miałem Syreny 102, 104 i 105. Zauważyłem niewłaściwą zmianę biegów - w Syrenach należało wprowadzać silnik na wysokie obroty na każdym biegu i powoli włączać kolejne biegi z lekkim "spoczynkiem" na luzie. Taka zmiana biegów jak na filmie powodowała zgrzyty i szarpanie przy wysprzęglaniu. Poza tym zdziwił mnie dźwięk skrzyni biegów na 4 biegu. Taki hałas może świadczyć o zużyciu łożyska lub zębatek. A co do osiągów - rozpędziłem kiedyś moją 105-tkę do 130 km/h i bałem się rozpędzać więcej, bo kierownicą "trzęsło". Najbardziej udaną była 104, która potrafiła spod świateł startować tak samo jak 125p. Nie ściemniam - dwusuwy szybko wchodzą na wysokie obroty.
Fiaty125 miały biegi przy kierownicy i lustrzane odbicie,jedynka do siebie i w górę, dwójka w dół,itd, rocznik może 1971, pojemność1300 cm.dobry właściciel,że dał panu taki samochód do przejażdżki,potrzeba więcej serca dla takiego auta
Była moc... A co do prędkości to potrafiła Balbina jechać nawet i 120 km/h...po prostej w 4 osoby... Spalanie zależne od prędkości i sposobu jazdy... A najlepsze to, że żaden przełącznik nie był opisany a ten kto jeździł to wiedział do czego służyły... Fajne auto osobiście jeździłem 105 L w kolorze żółtym... Paliła od tzw pycha... A jak był dobry akumulator to na widok kluczyka... Fakt przeguby były marne ale pasowały od wartburga i było ok... Nawet pokazały się modele 105 S (nic wspólnego ze sportem nie mialy) był tam silnik i osprzęt wartburga... No i najważniejsze sprawa plus na masie i specjalne radio które pasowało tylko do tego modelu produkcji oczywiście polskiej jak i cały SAMOCHÓD... i jeszcze jedno...mial super ogrzewanie (nagrzewnica była z Nysy)... Pozdrawiam wszystkich użytkowników tego samochodu...i polecam przeczytać o historii tego auta i jego niecodziennych prototypowych rozwiązaniach...dodam że osiągi w książce serwisowej były mierzone na paliwie 78 oktan...
Długa trasa 35 km? W 1975 roku mój ojciec dowiòzł naszą 4 osobową rodzinę z Pruszkowa do Bukowiny Tatrzańskiej, na Glodowkę, Zimą! A na miejscu jeszcze krótki wypad do òwczesnej Czechosłowacji no i jakieś wycieczki po okolicy. Prawie Monte Carlo. I oczywiście po dwòch tygodniach powrót do domu. 12 godzin ale dał radę.
Nie mogę patrzeć jak przełącza Pan biegi w pół sekundy robiąc miazgę z synchronizatorów. A szczytem jest pałowanie z gazem w podłodze przy skręconych kołach. Przeguby - słynny słaby punkt syreny tego raczej nie lubią.
Dokładnie.Syrenke trzeba po trójce odpowiednio rozpędzić,żeby wrzucić czwórke.A to jest mordowanie skrzyni biegów,jak i samego niszczenia lewarka wyginając go jak leci.Ten Pan nie ma wyczucia co do tego auta bo po prostu nim gardzi.
Ot widzisz i znów Petryn podpadł.. Hi Hi. Mnie podpadł jak jeździł BMW M6 i bardzo nie spodobała mu się dwusprzęgłowa skrzynia biegów (bo nie ma położenia - Parking). Wtedy wspomniał o skrzyni SMG i źle rozwinął skrót. Hańba!!
Przecież w porównaniu z maluchem to była rakieta. Bez problemu dawało się tym pod sporą górkę wjechać na 4 biegu gdy wszystkie maluchy wymiękały. ;-) Prawie całą Polskę objechaliśmy z rodzinką modelem 105 za czasów tow. Edwarda. ;-)
Filmik potrzebny by promować to co już trudno spotkać- bo zamiast dbać o swoje starocie wolimy "kluby mydelniczki" - no cóż wolny wybór. Miałem taką Syrenkę z 1967 roku. Przejechałem nią ponad 300tys, km na dwóch silnikach. Na pierwszym oryginalnym ponad 200tys. oczywiście 3 szlify. To był czas, gdy o samochód trzeba było dbać- wtedy służył długo. Do ciągłych regulacji należało likwidowanie luzów zwrotnic przedniego zawieszenia i częste awarie przegubów homokinetycznych bo przeniesienie napędu było z dudziestparokonnej j 103-ki , a silnik trzycylindrowy miał już 40 km. Syrena całkiem nieźle przyspieszała i faktycznie maksymalna prędkość to 125 km/h, ale to już było ryzykowne. Należało tylko precyzyjnie ustawić kąt wyprzedzenia zapłonu do setych milimetra. Moją Syrenką z przyczepką zwiozłem większość budulca na dom, zaliczyłem kilkanaście razy wczasy nad morzem, mazury i Grecję, nigdy nikt mnie nie holował. Oczywiście w bagażniku miałem warsztat i magazyn części: obowiązkowo cewka, konsensatory, przegub homokinetyczny. Ważną czynnością było zrobienie prawidłowej mieszanki paliwa i oleju, butelka po oranżadzie- czyli 0,33 l oleju na 10 litrów benzyny 78 oktan. Ktoś kto zjadł zęby na Syrenach nie szarpałby tak biegami jak na filmie i łagodnie ruszał. Dodam jeszcze, że dwusuw lubił wysokie obroty, zapalał przy każdym mrozie nawet w okolicach -30 stopni i palił 7 do 8 litów na 100 km.
Że tak trochę odkopię ;) jest miejsce na wszystko, ja ostatnio widziałem pana z naklejką "klub miłośników vag" z jakiegoś "Pcimia" (nie pamiętam już) w passacie na glebie. Dla mnie to trochę niezrozumiałe, jak można być miłośnikiem vag. Równie dobrze można być miłośnikiem jakiegoś producenta desek klozetowych - równie brzydkie, nijakie, ale też równie niezawodne i użyteczne urządzenia. Ale jeśli chodzi o mnie, to nie mam nic przeciwko, niech sobie dbają o co chcą, a trabanty to jednak ciekawsze przedmioty do interesowania się niż passaty z rocznika 2000. Znajdą się też tacy, co zadbają i o Syreny i nie ma tu żadnego konfliktu.
W jakich to było czasach? Trudno by było przejechać Syreną 30tys km rocznie przez np 10 lat non stop , jak benzyna była na kartki, chyba że tylko żółta była na kartki, bo ON na pewno był bez kartek i kosztował grosze.
Analogiczny układ do oktavii miał np trabant... Mój Ojciec w 1976 roku przejechał trasę Konin-Poznań, syrenką 105 (bez L) w 1 godz. i 10 min. A nie było jeszcze "czteropasmówki" (100 km.)
Nie cierpie ćwoków wyśmięwających wszystko iwszystkich .W tamtych latach był taki poziom techniki i możliwości gospodarcze.Sam miałem 2 skarpety 105 lux który ijeżdżiło się podobnie ale z inną kulturą i wdziękiem.Nie szarpało sę kierownicą biegami ani gazem.Przyspieszenie miała porównywalne z Fiatem 1500.wyciszona była przyzwoicie.Moja jechała 128 kumpla 135 na godz.
Syrena 104 moi rodzice kupili w POLMOZBYCIE dosłownie w ciągu jednego dnie bez żadnej asygnaty itp. na raty w ORSI-e. Była to tak nietypowa sytuacja, ponieważ wszyscy czekali na Fiata 126p. Auto miało prędkość podróżną 70km/h. Powyżej 70km/h występowały już silne drgania kierownicy. W czasie jazdy doszło do komicznej sytuacji, kiedy to nagle odłączyło się koło kierownicy, spadła śruba mocująca (widziałem to na własne oczy). Był to obraz niczym z Flipa i Flapa. Tyle tylko, że tam "gruby" wyrzucił kierownicę, a tu wszystko skończyło się szczęśliwie. Problemem były ciągłe nieszczelności w silniku i na pompie paliwa oraz kardany. Zmiana biegów była uciążliwa. Zaletą było pojemność w kabinie i bagażniku jak na tę cenę. Cena Syrenki104 wynosiła 69K zł. W tym czasie rumuńska Dacia kosztowała 18K (także do kupienia od ręki).
3 zalety:1).dobrze spływa z tego deszcz i śnieg,dlatego nadaje się na wolno stojącą budę dla psa lub domek ogrodowy; 2).drzwi otwierane pod wiatr pozwalają kraść kury bez zatrzymywania się; 3).jadąc Syreną 104 trenujemy mięśnie,a tym samym dbamy o formę fizyczną. P.S.:Peugeot nie oprotestował trzycyfrowego oznaczenia z zerem w środku pewnie dlatego,że nie traktował tego czegoś poważnie,bądź nie wiedział o jego istnieniu.
No i bardzo fajny test. Gdyby kraj w którym syrenka powstawała był normalny, to mogła by ewoluować wraz z postępem technicznym i wyjść poza kilka kilka ciekawych prototypów.
Piekny samochod az wrocily wspomnienia, gdyz przez niemal cale moje dziecinstwo towarzyszyla nam w podrozach Syrenka 104 z 78 roku, ktora posiadal moj tata. Z perspektywy dzisiejszych czasow nie moglbym nia obecnie jezdzic z jednego wzgledu, juz nawet nie chodzi o ten "luksus" I osiagi jakie oferowala. Chodzi o bezpieczenstwo, juz nawet nie chodzi o pasy bez napinaczy, czy ich brak, a fotele bez zaglowkow. Od razu zalacza mi sie w glowie strach ze ktos moglby we mnie wjechac w tyl, wtedy kark zlamany.
Od czegoś trzeba zacząć. A dzisiaj nie mamy nic. To jest efekt pracy naszych sąsiadów, którzy dbają o to żebyśmy się nie rozwineli. Pozdrawiam serdecznie
Bardzo dobrze się Pana słucha. Pierwszy raz tu jestem i zaciekawił mnie ten film o Syrence. Za dzieciaka bylo mi dane przejechać się Syrenką, jako, że moi dwaj sąsiędzi byli w posiadaniu tego zacnego auta to czasem podrzucili do lub ze szkoły.
tak z dzisiejszej perspektywy to wyzwanie ale z perspektywy rowera konia z wozem albo pieszo pokonanie w deszczu 100 km było czymś nadzwyczajnym gdzie inne środki transportu raczej wysiadają i nawet nikt nie brał pod uwagę takich tras i możliwe że kiedyś nie myślano takimi kategoriami nie było podgrzewanych foteli i wspomagania, cieszono się że jest, poza tym ludzie mieli wiecej siły, bo nie jedli takiego badziewia jak dzisiaj :) po co wspomaganie adrenalina i szybkość pokonanej trasy z suchą głową , wystarczyła;) Pozdrawiam. Fajny film
Od razu poznałem to miejsce - Warszawa Służew ul. Batuty, al. Harcerzy RP, al. KEN, al. Harcerzy RP, Wałbrzyska, Nowoursynowska, Dolina Służewiecka, Puławska i znów Wałbrzyska. Mieszkałem kiedyś w tych okolicach. Miło powspominać.
Panie Macieju, schemat zmiany biegów wg. odwróconego H występował w starych mercedesach (np. 207D), o ile się nie mylę miała go manualna skrzynia w W140 (300SE). Był też w aucie z Rosji pod tytułem ZAZ Tavria. Skąd to się bierze? To bardzo proste - lewarek wychodzi wprost ze skrzyni biegów. Jeśli dołożymy do tego sterowanie wodzikami zrobi się normalny układ H, z biegami nieparzystymi do przodu, parzystymi do tyłu.
Widze w tym aucie jeden duży plus, użytkowanie go i kierowanie nim zmuszało neurony do pracy. Kombinowanie jak go naprawić i obowiązek przewidywania zachowania auta i innych aut napewno rozwijał mózg :-). Chociaż przy niektórych obecnych nowoczesnych autach też trzeba sie nagłówkować.
Opis miły do słuchania. Auto nie jest łatwe, ale pocieczne. Nie przesadza, biegi nie wchodza tak źle. Mozna to ogarnąć. Warszawa nie ma łatwiej, da sie jeździć
Syrenka ma nędzne osiągi z dzisiejszej perspektywy. W porównaniu z maluchem czy nawet Skodą 105 wcale nie wypadała tak źle. Pod względem pakowności czy miejsca we wnętrzu też malucha, Zaporożca czy Zastavę 750 przewyższała.
do 83 go roku miał takiego mój Tata, pamiętam wyjazd z Warszawy do Jastarni...jakieś 8 godzin jazdy trasą Gdańską. Po drodze złapana guma, w bagażniu kanistry z benzyną (na stacjach nie dało się zwykle kupić paliwa, a jak było to kolejka na kilka godzin. Nie wspominając o kartkach. Jak w 83 kupił 125p to miałem wrazenie, że jadę najlepszym samochodem na świecie. Teraz w 2019 też mam 125p...ale z 87. roku
Syrena miala idealne zalozenia konstrukcyjne : silnik z przodu, naped na przednie kola i dwudrzwiowy. Problem polegal tylko na tym, ze nie byl ulepszany np. silnik czterosuw, nadwozie zamoniosace, przednie przeguby np. kulowe.
Pamiętam kiedyś na parkingu przed centrum handlowym stałą syrenka i zwracała uwagę wszystkich przechodniów. Byłem przekonany że nawet gdyby tam stało najnowsze BMW czy inne cacko nie zrobiłoby takiego wrażenia. Pojawił się właściciel syrenki i trochę opowiedział o tym samochodzie i napomkną też o tej skrzyni biegów. Usłyszał, że konstruktorzy jedynkę dali na dole ponieważ jest to bieg niższy od dwójki i w sposób naturalny ten bieg znalazł się w tym a nie innym miejscu. Bieg niższy na dole wyższy na górze przecież to takie oczywiste skwitował na koniec :). Ciekawe ile w tym prawdy.
Straszne to jest to w jakim kierunku podąża motoryzacja obecnie . Ja miałem Wartburga w 89-90 roku jako pierwszy samochód ,jeszcze z biegami przy kierownicy i czasem wyciągałem nim do 130 na budziku . A miał Pan kiedyś okazję jechać WSKą z wyskakującymi biegami, bez hamulca i z linką gazu na palcu ;? Pozdrawiam
dla kolekcionera ten samochód jest więcej warty jak nowy mercedes . same wspomnienia to już milion złotych ! Królowa polskich dróg te samochody pod tą nazwą powinny być dalej produkowane , podobno ktoś sprowadził Syrenkę do Toronto i nią jeździł 😎
Jak by wsadzili w latach 80-tych silnik 903 z Pandy i trochę zfiatyzowali to byłby całkiem duży miejski samochód. Może z 15 lat za późno i archaiczne kształty ale w środku wygodny ;)))
Miałem w latach 80tych Syrenę 104 a potem 105L z 1981 roku. Za nic nie zamieniłbym jej - tej 105L - na malucha czy trabanta - przez półtora roku tylko jeździłem wlewając paliwo. Pędziła 125 km/h ale to rzadko ją tak goniłem .... Potem kupiłem fiata 125p i radoche z niego miał tylko mój mechanik - syrana lepiej sie sprawowała z resztą miała tylko 4 lata jak ją kupiłem .
Kurna...nie moge sluchac tego Pana...mialem Skiete w 7 klasie podstawowki...do konca zycia pozostanie sentyment do tego auta...co do biegow...nie mozna na to patrzec jak Pan zmienia biegi bo to jest karygodne...w skiecie biegi wchodzily jak w maslo
Ojciec popylał syrenką w PRL.Mówił że to była klątwa stalina.Wieczne problemy takie jak:ukręcające się przeguby, gotująca się woda w upały, łożyska wału które nie wytrzymywały zbyt dużych przebiegów, zrywające się linki itd.
Ojciec wstawił akumulator od ciągnika😅. Jeżdziliśmy na wakacje do rodziny w Wilnie z Trzebiatowa /zachodniopomorskie to około 1000 km, w każde wakacje. Fajne wspomnienia. Pamiętam wspawywanie nowej blachy na podłogi ,którą ojciec robił w latach 80.I te czrodziejskie mrugające światełko od kierunkowskazów eh...Pozdrawiam 🥰.Ja rocznik 67 .
Wychowywalem sie w czasach syren, warszaw, fiatow, tarpanow, polonezow, i musze przyznac ze ta pana syrenka to jakis super silnik ma. Odpala od razu a w dwu suwach to raczej czeste problemy z odpaleniem byly, duzy kopciuch czego w tej syrenie nie bylo widac, no i ten specyficzny dzwiek jakiego nie posiada zaden inny samochod na calym swiecie.. LUMBUBUBUBUBUBUBUBUM BUM BUM BUM.. Tak brzmiala syrena. Kazda jaka kiedykolwiek widzialem w tamtych czasach. Glosna i ten specyficzny dzwiek. Panska syrena tak nie brzmi i nie widac zeby kopcila na niebiesko ze az drogi nie widac przy odpalaniu.
Taki układ biegow jest w autach DKW ( Auto-Union)z przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych . Podobienstwo pod względem wyglądu silnika , ramy i innych podzespołów jest większe aniżeli między syreną a wrtburgiem 312
