Świetny materiał Scifun. Swoją drogą mógłbyś zrobić odcinek gdzie opowiesz o rzeczach które jeszcze jakiś czas temu były uważane za czyste science fiction a później stały się faktem
Hmm taki film średnio miałby sens . Nawet 20 lat temu ludzie by nie pomyśleli , że każdy będzie chodził z telefonem przy sobie i mógł zadzwonić gdzie chce i kiedy chce . Dla Nas lot do innego systemu gwiezdnego wydaję się fikcją, a za kilkadziesiąt/kilkaset lat codziennością może być podróżowanie do innych galaktyk :) Tak czy inaczej to zbyt obszerny temat, żeby robić z tego odcinek ;)
ale taką absolutną podstawę powinni mu powiedzieć już na ziemi tak opowiedzieli o poprzednich misjach, gdzie lecą, że tunelem można obejść na skróty wszechświat, tu jest łazienka itp.
Nie mylmy niedorobionego sci-fi z space operą, która wcale nie próbuje udawać, że ma coś wspólnego z nauką. To, że akcja dzieję się w kosmosie/w przyszłości itp. nie oznacza z automatu, że ma to cokolwiek wspólnego z sci-fi. Dobre space opery to po prostu dobre space opery.
Widzowie kanału chcą się pałować do przeświadczenia, że są od kogoś o kilka rzędów wielkości mądrzejsi, oglądanie filmików o obalaniu Teorii Płaskiej Ziemi jest takim intelektualnym porno :-P Inna sprawa, że na pewno jacyś płaskoziemcy zostaną ztriggerowani i wywiążą się liczne dyskusje, w których ci najbardziej niedowartościowani widzowie będą mogli zabłysnąć elokwencją. Może to i fajne, ale z drugiej strony to jednak trochę jak siłowanie się z trzylatkiem.
Filmy merytoryczne cieszą się mniejszą popularnością niż śmieszkowanie, tudzież dawanie odczuć widzowi, że jest kimś lepszym. I to ma przełożenie prawie na wszystkie rodzaje filmów na YT.
Ziemia jest płaska - to wie już przecież każdy chyba? Co Ty jesteś jakiś głupi, albo co gorsza niedouczony, nie masz spostrzeżeń? Lecisz samolotem - lecisz płasko, autem - płasko, byłeś w kosmosie? NIE, gdyby ziemia była okrągła już dawno ruskie z amerykanami napierdalali by się nukami w kosmosie, gdzie te bazy kosmiczne, gwiezdne krążowniki... Baby Face w Korei Północnej do dzisiaj nie może wypierdzieć rakiety aby doleciała parabolą z półwyspu koreańskiego do USA a niby latamy w kosmos? Hahahahhahaha
Dawid Myśliwiec (Uwaga Naukowy Bełkot) w rozmowie z W. Markowiczem uznał, że Interstellar to straszne gówno w aspekcie naukowym. chętnie poznam kontrargumenty Dwóch Panów, bo każdego szanuję za to, co robią.
skonczcie pisac o kolejnym filmie z plaskoziemcami to nie ma sensu fakt jest smieszne ale co ten film ma na celu z 10 tys osob sprostowac ktore ngdy nie zmienia sowjego zdania? dajcie Darkowi tworzyc to co on chce, zeby dawal konkreetne materialy ktore np majaa na celu sprostowac jakies trudne zagadnienie lub opowiedziec i jakiejs fajnej teorii
Polecam The Expanse - całkiem realistycznie zrealizowany serial z elementami całkowitej fikcji, ale też z solidną dawką fizyki, a przynajmniej fizykopodobnego przedstawienia pewnych zjawisk :)
Kerbal Space Program, Space Engine, Universe Sandbox i Elite Dangerous, oto moje propozycje dla astrofanów szukających realistycznego podejścia w grach. :)
większość komentarzy to głównie "ironia" tzw. "większości intelektualnej", która sama brzydzi się nauką, ale karmi się satysfakcją z tego, że ktoś wierzy w płaską ziemię. W mojej opinii większość tych domniemanych "płaskoziemców" robi to tylko z tego powodu, żeby zwrócić na siebie uwagę, bo łatwiej wybić się głupotą niż inteligencją.
ale w interstellar sztampowe tłumaczenie na złożonej dziurawionej kartce nie polegało na tłumaczeniu działania tunelu czasoprzestrzennego tylko tłumaczył jego kształt - że jest kulą, a nie jak w wielu filmach płaskim dyskiem, lejkiem czy jakąś wyciętą dziurą.
Stanley Kubrick nie stworzył Odysei kosmicznej: 2001 na bazie powieści Arthura Clarke'a. Clarke i Kubrick razem napisali scenariusz na podstawie krótkiego opowiadania Clarke'a The Sentinel (w filmie Kubrick występuje jako pierwszy autor), a po premierze filmu Clarke opublikował powieść. Myślałem, że autor kanału sprawdza źródła...
Sprawdza źródła, ale tylko naukowe zapewne ; ) No taka lekka hipokryzja
7 лет назад
Tak właśnie myślałem, że gdzieś tutaj znajdę komentarz na ten temat. Przynajmniej już nie muszę pisać :) I potwierdzam słowa pochodzące od "imienia Boga" ;)
Jak można chwalić Interstellar za poprawność naukową? Wyjście z czarnej dziury bez szwanku, pokonanie prędkości ucieczki zwykłym małym stateczkiem na planecie z 1.3 G itd...
Interstellar ma z jednej strony poświęca niesamowitą ilość uwagi prawom fizyki i realizmowi, a z drugiej strony jego bohaterowie to kretyni, którzy nie wpadli na pomysł że planeta wirująca wokół czarnej dziury może być nie najlepszym pomysłem do kolonizacji.
Odyseja kosmiczna NIE BYŁA na podstawie książki Clarka! Książka i film powstawały równocześnie, obaj twórcy konsultowali ze sobą różne pomysły, mało tego, książka została opublikowana już po premierze filmu!
A mnie Interstallar bardzo rozczarował. Uwielbiam hard sci-fi, które kładzie nacisk na wiarygodność. Interstallar tak też się reklamował. Nastawiłem się więc na porządne sensowne kino, i niestety zawiodłem się, ponieważ film był przepełniony bzdurami. Jeszcze ten niekonsekwentny rozwój technologii i to z czym ludzkość nie mogła sobie poradzić jakoś dałoby się na siłę wytłumaczyć, ale sposób w jaki została przekazana wiadomość pod koniec filmu i to wyjaśnienie typu "Miłość to najpotężniejsza siła we Wszechświecie, która pokona każdą przeszkodę" pasowało raczej do filmu fantasy niż hard sci-fi.
według mnie !!! światy fantastyczne nie muszą mieć praw fizyki ze znanego nam wszechświata.W końcu to coś wymyslonego(niekoniecznie realistycznego) pozdrawiam :)
Małe sprostowanie mój drogi - Kubrick napisał scenariusz razem z Clarkiem, książkę Clarke napisał później i poszedł w niej bardziej naukowych jeśli chodzi o monolit itp (ogółem są 4 części).
Z tego co pamiętam w Mass Effect było parę ciekawych i realistycznych rozwiązań jak np. kwantowy komunikator stanu splątanego. Wśród gier sci-fi które znam ta seria jest chyba najbogatsza w całkiem prawdopodobne rozwiązania technologiczne, tak przynajmniej mi się wydaje, jeżeli ktoś ma inne zdanie to chętnie posłucham.
SciFun, oglądam Astrofaze, Naukowy B. i Ciebie, na chwile obecną jesteś pionierem jeżeli chodzi o pokazywanie ludziom jak na prawdę wygląda kosmos, może i się to wam wydaje małym orzechem, ale uwierz mi że wiele osób nie widzi różnicy między filmem a rzeczywistością. Temat nie jest ciężki, jest ciekawy, mi na przykład (jeżeli chodzi o mnie) spodobało się kiedy dowiedziałem się jaka jest różnica między brakiem grawitacji a ciągłym spadaniem. Sprawa prosta a jednak zmienia wszystko. Mam nadzieje że twój kanał rozwinie się bardziej, oglądałem Astrofaze ze względu na informacje, w tym momencie Astro stwierdził że woli mieć dużą oglądalność a nie przekazywać wiarygodne informacje. Dlatego właśnie zmieniam moje źródło informacji, jest pewna różnica między ludźmi którym zależy na tym żeby ludzie nie byli... no, debilami, a ludźmi którzy z pięknego przesłania siania wiedzy zmieniają się w show. Pozdrawiam Ciebie i Naukowy B. , pozostaliście przy swoim przesłaniu i się tego trzymacie, obydwoje trzymacie się swojej wiedzy i jej nie naginacie - to się właśnie ludziom podoba. Serdecznie Pozdrawiam!
Facet nigdy nie był w kosmosie - do dzisiaj wierzy ślepo, że nasza planeta jest jakąś owalną geoidą a mówi, że w filmach są bzdury, ale polewa. Przecież każde dziecko wie, iż na statkach kosmicznych jest tzw. sztuczna atmosfera aby ludzie mogli chodzić, wszystkie myśliwce kosmiczne mają natomiast plazmowy żyroskop próżniowy umożliwiający normalne latanie w kosmosie identyczne do warunków objętych atmosferą.
"Odyseja Kosmiczna 2001" nie powstała na bazie książki i jest to dość poważny błąd merytoryczny. Powieść "Odyseja Kosmiczna 2001" powstała równolegle z filmem i została wydana krótko po jego premierze. Całość (film + książka) była projektem powołanym przez Kubricka i Clarke'a, a obie prezentacje historii się uzupełniają. Można nawet powiedzieć, ze pełne zrozumienie filmu jest możliwe tylko po lekturze i taki też był zamysł. Kubrick interweniował w proces twórczy Clarke'a, Clarke w proces twórczy Kubricka, a scenariusz filmu jest efektem ich wspólnego wysiłku.
Wiem że się czepiam lecz dźwięk jak najbardziej rozchodzi się w przestrzeni kosmicznej gdyż idealną próżnią ona nie jest. Jestem w stanie sobie wyobrazić odpowiednie czujniki i wzmacniacze, które mogłyby wyłapywać i wzmacniać sygnał z przestrzeni kosmicznej aby był słyszalny dla człowieka. Poza tym wybuch, bo to zazwyczaj o niego rozchodzi się jeśli przytaczany jest argument niesłyszalności w kosmosie, może powodować przeniesienie znacznej energii na kadłub statku i tu znów jestem w stanie sobie wyobrazić że ta energia zostanie zamieniona w falę kinetyczną czyli dźwięk.
[uwaga! skróty myślowe] Jeśliby przełożyć język z naukowego na polityczny np. naukowy realizm=socrealizm, naukowa poprawność=polityczna poprawność to otrzymujemy opis dzisiejszej rzeczywistości politycznej, gdzie kapitalizm jest jak koniunkturalne filmy i gry a komunizm to ascetyzm Kubrikowskiej Odysei. Szkoda tylko że sztuczne ręce w filmiku w rzeczywistości są pasem szahida....
Apropos Marsjanina, czy zaklejenie hełmu taśmą jest realistyczne? Film niby ciekawy ale ta scena i kilka innych mnie zniechęciła do dobrej oceny ogólnej...
Christopher Hole W sumie na zdrowy rozum nie ma w tym nic nierealistycznego. Zakładając, że to była jakaś wytrzymała taśma z tworzywa sztucznego (a raczej była, skoro poleciała w kosmos), to spokojnie mogła zostać użyta do uszczelnienia kombinezonu.
1. Interstellar_owi imho nie należy się miejsce w jednym szeregu z Marsjaninem czy Grawitacją 2. Wiele FAN (Fantastyki Akceptowalnie Nienaukowej :) można zaliczyć do fantasy, czyli bajek dla dzieci (Takie przeniesienie ziemskiej epoki historycznej płaszcza i szpady na obszary Kosmosu)
W okolicy 1860 roku Jules Verne napisał 20 tys podmorskiej żeglugi. Mamy teraz okręty atomowe zdolne siedzieć pod powierzchnią wody o kilka miesięcy...
W Grawitacji najlepsze jest to, że każdy mówił, że to jest absurdalny sceraniusz, że nikt nie jest tak głupi by wysadzić satelitę na arbicie. A później dokładnie to zrobili bodajże Chińczycy xD
Początek... a w głowie już pojawia się myśl - NIE NIE TYLKO NIE REKLAMA TEGO SYFU ANDROMEDY... ale im dalej w las tym myśli zostają rozwiane - całe szczęście.
Kocham SF ale nie mam żadnych problemów z Fantasy czy Horrorem. Właściwie to nawet nie mam problemu z filmami początkowo trzymającymi się reguł nauki ze szczyptą fikcji a na koniec totalnie odlatującymi nie wiadomo gdzie (Interstellar). Taką kurwa łaskę od Najwyższego otrzymałem, zazdrościcie. Jak to powiedział Lem "literatura fantastyczno naukowa jest jak burdel, który czerpie z pałacu jakim jest Pismo Święte".
Prometeusz jest HORROREM - gratuluję osobom, które zamierzają oddziaływać destrukcyjnie na własny umysł. Niestety oglądałem, więcej podobnych nie zamierzam/
Nauka nauką ale co było akceptowalne w filmie akcji lat 90tych? 1. Samotny facet, który starych dawno stracił w jakimś wypadku 2. Kogoś mu zabijają trzeba się zemścić 3. Sroga zemsta wymaga wybuchów i wielu magazynków 4. Bohater poznaje dupę, od razu wiemy, że ją wyrucha 5. Rucha ją, niedługo przed tym jak załatwi wszystkich złoczyńców (scena łóżkowa jest dość długa) 6. Znowu wybuchy i wiele zużytych magazynków ale tym razem czarny charakter bierze za zakładniczkę wyruchaną dupę 7. Czarny charakter trzyma dupę na muszce i gada, czekając aż główny bohater zaśnie... 8. ...albo po prostu załatwi złoczyńcę i uratuje dupę. 9. Para ląduje z dużą ilością gotówki na jakimś jachcie albo w ciepłych krajach. Nie ma opcji by bawili się dobrze np w Alabamie 10. Kurtyna
Nikomu się nie chce zarządzać 15-ma silniczkami manewrowymi... dlatego właśnie KSP był bestsellerem :P Stationeers to kolejny przykład gdzie bez znajomości właściwości gazów daleko się nie zajedzie...
Jest jeszcze jedna mocno wkur.. rzecz we współczesnym SF tj. nie trzymanie się praw logiki. Twórca ma prawo wprowadzić takie wynalazki jak sztuczna grawitacja, sztuczna inteligencja, nieprawdopodobną ilość planet podobnych do ziemi, tajemniczą moc, hipernapęd itd. ale nie powinien zawieszać praw logiki albo wyjaśnić czemu jest u niego tak a nie inaczej. Kilka przykładów: 1. W wielu filmach SF mamy stada inteligentnych robotów o cechach niemal ludzkich a mimo to nikt nie wyjaśnia czemu ludzie muszą pilotować wszystkie statki, walczyć i ginąć. Ludzie są bardziej efektywni czy boją się jakiegoś buntu robotów? 2. W najnowszych SW mamy scenę w której statek kosmiczny taranuje drugi z "hiperprędkością". Czemu nikt wcześniej na to nie wpadł? Albo czemu wcześniej było to niemożliwe? 3. Wszelkie możliwe walki w przestrzeni kosmicznej odbywają się na małych i bardzo małych odległościach. Nie mają tam przyrządów celowniczych poza oknami? 4. Jeśli jakaś postać która ma przeżyć znajdzie się w zasięgu fali uderzeniowej to możemy być pewni, że fala nie będzie się śpieszyła :/ 5. Jeśli mamy jakąś bitwę lądową to z upodobaniem wpychają tam tzw. mechy czyli wysokie bojowe maszyny kroczące zamiast czegoś co przypominałoby współczesne czołgi.
Ale z drugiej strony są star wars, które nie tylko są absurdalnie nie-realistyczne, ale do tego nie logiczne. W Ostatnim Jedi... UWAGA SPOILER Mamy sytuację, gdy flota Porządku goni Rebelię i nie może jej dogonić, mimo, że ma nadświetlną. Nie rozumiem dlaczego nie wysłali kilku statków przodem, by potem zawróciły i poleciały rebelii na czołówkę? Wychodzenie z nadprzestrzeni można zrobić precyzyjnie na metry, jak te wszystkie floty wychodzą koło siebie. Nie rozumiem takich absurdzików właśnie i to najbardziej. A popularność tego bałaganu zdaje się trochę przeczyć oczekiwaniom na realizm, chyba że te dwie rzeczy dzieją się jednocześnie.
[Pytanie] SciFun czy słyszałeś o grze Elite Dangerous? Jest to moim zdaniem gra bardzo realistycznie odzwierciedlająca kosmos z perspektywy człowieka przemierzającego go. Gra przedstawia naszą galaktykę w skali 1:1 tysiąc lat w przyszłości. Dysponujemy technologią skoków czasoprzestrzennych oraz napędów warpowych. Możemy zbierać paliwo z gwiazd. Lądować na planetach bez atmosfery (Dodatek Horizons). Zbierać zasoby, walczyć z innymi statkami (w razie konieczności ponieważ nie mamy nieskończonego HP padnie pole to w zasadzie jesteśmy serem szwajcarskim bardzo szybko) W grze możemy pracować dla dwóch głównych frakcji Federacji i Imperium. (We Federacji możesz odwiedzić nasz układ słoneczny po zdobyciu odpowiedniej reputacji) Gra Jest bardzo realistyczna, czasami łatwo o tym zapomnieć, gdyż nowoczesna technologia automatycznie wspomaga lot. Gdy się ją tymczasowo wyłączy to naprawdę ciężko zapanować nad statkiem gdy każdy ruch trzeba skontrować by go wyhamować. Pozdrawiam.
Film "2001: Odyseja kosmiczna" Kubricka powstała w oparciu o książkę o tym samym tytule Clarke'a, tylko że ta książka powstała w oparciu o tenże film (powód: film i książka powstawały w tym samym momencie i Kubrick z Clarke'iem wzajemnie ze sobą dyskutowali w tej kwestii)
Z RCS-ami to akurat nie ma problemu. Jest to rozwiązane w niektórych filmach (The Expanse) czy grach (X4 Foundation, Space Engineers). Po prostu ruchy joysticka czy myszy i wciskane przyciski klawiatury, tłumaczone są na uruchamianie odpowiednich silników z odpowiednią siłą. Nie ma potrzeby żeby uruchamiać je indywidualnie.
Chyba moje najgorsze zboczenie, wszędzie chcę realizmu czy to w grach czy w filmach. Najgorsze jest to, że gdy już się człowiek dorwie do takiej gry to różnica poziomów pomiędzy graczami(np w War Thunder) jest tak duża, że albo musiałbym noł lajfić na co nie mam czasu ani chęci albo ssać :( Zawsze to samo, po chuj mi ten CS pogram w arme.... "iFuckUrMom69 killed u from 91231m", a ja nawet nie wiem gdzie on mógł być ani jak się schować. Gram w zręcznościówki - źle, gram w symulatory - ssam JAK ŻYĆ!?
Uważam, że dobrym przykładem spełniającej się fikcji są "Szklane Domy" w książce "Przedwiosnie". Samej powieści nie można nazwać sf (wie o tym każdy kto to przeczytał w szkole), ale idea szklanych domów nie jest taka surrealistyczna. W dzisiejszych czasach niektóre domy rzeczywiście są zrobione tak jakby były całe ze szkła. A pamiętajmy, że "Przedwiośnie" zostało napisane przez Stefana Żeromskiego w 1924 roku!
Dlaczego fantastyka naukowa staje się coraz częściej rzeczywistością? Wg mnie z prostego względu. Ludziom łatwiej wychodzi osiągnięcie wyznaczonego konkretnego celu w konkretnym kształcie, niż jego wymyślenie :) . Przykładowo, naukowcom łatwiej było wynaleźć dotykowy ekran, kiedy zobaczyli w filmie Star Trek, jak on wygląda i jak ma być obsługiwany. Potem naukowcom zostało tylko kilka problemów do rozgryzienia :D .
Czepiam się ale trochę mnie razi użycie słowa scena w 3 minucie, kiedy autor opisuje ujęcia z filmu Odyseja Kosmiczna 2001. Scena może się ruszać, bo jest to scena obrotowa OK. Sceny obrotowe istnieją. W widowiskach z udziałem publiczności. Ale w filmie scena to jest jednostka montażowa, taka cegiełka, która wyróżnia się jednością miejsca i czasu. Te dwa ujęcia kiedy jeden z bohaterów ćwiczy jogging na statku kosmicznym - jedno statyczne, drugie z ruchomą kamerą należą do jednej sceny. Więc nie należy mówić "z kolej w tej scenie", tylko "w następnym ujęciu" albo "w tym ujęciu". No i ponieważ jest zamieszanie ze znaczeniem słowa "scena", zamiast ruchoma scena, lepiej mówić ruchome dekoracje, ruchomy plan. Aktorów w filmie nie woła się na scenę tylko właśnie na plan (chyba, że jest to plan filmowy który przedstawia scenę np. w teatrze i trzeba tam wejść). Cenię sobie SciFuna za dbałość o szczegóły i precyzyjny język więc mam nadzieje że w przyszłości uwzględni nawet takie nieistotne dla całości niuanse.
Problem akceptowalnych rzeczy niemożliwych jest niezmiernie ciekawy. Ludzie mocno obyci z nauką, lubią patrzeć na lemowskie światy, ale mam wrażenie, że zazwyczaj żałują oni, że wiele rzeczy opisywanych w książkach/ukazywanych w filmach lub grach nie ma miejsca bytu. No bo kto nie chciałby, żeby na skraju naszego Układu Słonecznego znajdował się przekaźnik masy (niech rzuci kamieniem)? Z drugiej strony mamy ignorantów, którzy wierzą w całe to odrealnienie ukazywane w filmach. :< Fajnie jest na to popatrzeć, na hipotetyczne drogi rozwoju ludzkości. Zawsze, kiedy żałuję, że nie dożyję czasów kiedy osiedlimy się w innych partiach galaktyki, pocieszam się właśnie Lemem - zdaje się, że w jednym ze swoich dzieł pisał o bezprzewodowych komunikatorach... a w tamtych czasach było to niedomyślenia :) Wierzmy w naukę! Oby gdzieś tam był nasz proteański przekaźnik :D
Tak a propos: scena z "Interstellar", o której mówiłeś (ta z przebijaniem kartki), to dokładna kopia sceny z filmu "Ukryty Wymiar" ("Event Horizon") z 1997r.
Bardzo jestem ciekaw Twojej drogi SciFun'nie opinie o serii książek "Zagubiona Flota" by Jack Campbell. Space opera o bitwach gwiezdnych flot w której autor pokusił się o uwzględnienie czasu drogi sygnału wewnątrz jednego systemu gwiezdnego ( na przykład: dowódca floty nie obserwuje tego, co teraz robią jego podwladni, a co robili 15 minut temu, ponieważ tyle czasu leci światło na dystansie). W tym samym czasie neguje kilka innych problemów związanych z realizmem takich starć.
Te "nienaukowe" filmy i seriale gatunku space opera lub space opera+science-fiction też potrafią przewidzieć bardzo dużo, tylko że jeśli chodzi o politykę, stosunki społeczne, wpływ różnych wynalazków na ludzkość, zetknięcie znanej nam kultury z własną historią lub całkowicie innymi kulturami itd. Zawsze jakoś bardziej mnie to ciekawiło, niż czy statek obraca się w przestrzeni kosmicznej tak jak powinien.