Czym charakteryzowały się i różniły się od seryjnych Fiatów 126p wersje limitowane Fiata 126? Przyjrzyjmy się unikatowej wersji Brown. Zostań patronem: patronite.pl/jan-garbacz ZDJECIA : FIAT Giełda klasyków
O ile pamiętam, to na czarnym rynku w latach 90-tych oferowano zakup takiego malucha z Włoch lub Austrii. Problem był taki, że nie można ich było sprowadzić legalnie do kraju, bo nie miały katalizatora. Maluchy były chyba produkowane u nas jeszcze ale na podstawie jakichś przepisów wyłączających obowiązek zakładania katalizatora w tym modelu samochodu. Technicznie były w znacznie lepszym stanie, niż te, które jeździły u nas. Podobno niektórzy kupowali jakiegoś rzęcha, byle tylko dojechać za naszą południową granicę. Tamtejsi specjaliści zajmowali się tabliczkami znamionowymi i numerami. Później taki turysta wracał do kraju bardzo dobrym autem 😁 Tak się działo podobno 😉
Pamiętam Browna. Tata pracował w Niemczech i przyprowadził najpierw Reda a potem Browna. Było to na początku lat 90-tych. Obydwa egzemplarze robiły wtedy wrażenie w porównaniu do naszych maluchów.
Ależ Janku takiej listwy Zdarzały się w samochodach nie wiem Od którego roku u mnie na podwórku stał maluch z ogrzewaną szybą kolor pomarańczowy elektryczny spryskiwacz właśnie takie czarne listwy i tak zwane krótkie plastikowe zderzak i podejrzewam że był to 83 lub 4 rok produkcji
Janie, koniecznie film o 126p, ale bez takich skrótów jak tutaj. Mały rozstaw śrub kół, zderzaki P4 i listwy to już 1977 rok, i takie wersje też trafiały do Polski, oczywiście na Polskę została wersja zubożona, mniej więcej do 1982 na cytrynkach, a metalowe zderzaki zdarzały się i w 1985.
Oczywiście że byliśmy młodzi i piękni. Teraz to już tylko piękni... W latach 70-tych zasłużone pismo Przegląd Techniczny opublikowało szereg artykułów o ulepszaniu Malucha. Opisana została tam modyfikacja dolotu powietrza polegająca na wstawieniu zawirowywacza zrobionego z dwóch blaszek złączonych pod kątem prostym i lekko zgiętych. Dawał on efekt zawirowywania powietrza wpadającego do gaźnika. Drugą modyfikacją było uniesienie na podkładkach samego gaźnika, ile się dało. Obie modyfikacje wykonał mój ojciec w naszym egzemplarzu. Efekt był zaskakujący. Może mocy za dużo nie przybyło, ale spalanie spadło. W trasie nad morze, którą corocznie robiliśmy Maluch palił lekko ponad 4 litry na 100km.
turbinka Kowalskiego, a to drugie to 3 przekładki, efekty....no niby jakies były. Mi teraz zwykły FL na trasie pali maks 4 litry przy V do 80kmh. Ale mam zamontowany magnetyzer MUltimaga, wiec zapewne jego zasłyga i mojej regulacji
Cieszę się, że pojawił się film z moimi najulubieńszymi samochodami. Silnik w brownie chodzi trochę jak w Elegancie. Polski egzemplarz jest bardzo rasowy dzięki tym ulepszeniom. Z ciekawszych wersji była jeszcze Deville ze zwijanym dachem. O ile dobrze pamiętam, również produkowana w Polsce.
nasz 2 w rodzinie fiat 126p (na el chyba nie było stać) był taki właśnie turkusowo-szmaragdowy podobno tak się nazywał kolor... chyba 😁 ale z plastikowymi zderzakami i na pewno był z lat 90 gdyż rodzice kupili go ze salonu a ja już byłam na świecie miałam kilka lat może 1993-4 tak obstawiam gdyż pierwszego malucha rodzice mieli żółtego ale nie wiem który rocznik, chyba miał chromy... mieliśmy do do 1997r. kiedy to jak większość naszych aut, został sprzedany z zyskiem, wymienili go rodzice na też salonowego Fiata Cinquecento 700 w wersji Young z uchylanymi szybami z tyłu. Potem panda 2 również salonowa z 2004r. o której opowiadałam w innym komentarzu, która była również moim pierwszym samochodem, a została sprzedana w 2020r. z przebiegiem nieprzekraczającym 60tys. km. Potem przyszła przerzutka na Niemców, Rodzice nabyli również nowego Opla Crossland X z 2019r. a ja VW Passata B5 FL sedan 1,6 ALZ- piękny, srebrny był, sprzedał się w tym roku kilka tygodni temu, a obecnie dziedzicząc po mężu 😁 piękne, niebieskie Audi A4 B6 sedanik 2.0 ALT - niezawodny silnik - kilka dni temu zrobiłam na nim autodetailing i wygląda o niebo lepiej 😀 Zapraszam do obejrzenia filmu o autodetailingu na RU-vid: ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-8CJJEcFuurQ.html 🎚️🎛️🎹🎶🔊 SUBSKRYBUJ 🥰 WCIŚNIJ DZWONEK 🔔 POLUB 👍 UDOSTĘPNIJ 🔝 🎚️🎛️🎹🎶🔊
dziadek miał personal4 chyba 83r. ale granatowego z pomarańczową tapicerką tzn środki foteli były obszyte pomarańczowym materiałem dokładnie nie pamietam co to było a reszta była czarna. nie było zagłówków. Piękny egzemplarz. miał go od nowości ja jako dzieciak pamietam że ubierał rękawiczki do jazdy:) żeby kierownicy nie zniszczyć ,wycieraczki szyby trzymał w bagażniku zakładał tylko jak lało a na ramionach wycieraczek miał gumowe nakładki żeby sie czasem szyba nie rysowała, a i próbkę lakieru w słoiczku który dostał wraz z fiatem :) na wypadek jakiś zarysowań. do dziś pamietam jak gonił z pędzelkiem i robił poprawki jakiś odprysków:) az po tym odcinku wzieło mnie na ogladanie zdjęć z dziadkiem i jego malczanem .pozdro
kolega po sąsiedzku miał nowego malucha w roku bodajże 1996. Po kilku miesiącach odebraliśmy nowiutkie cc700. To był przeskok gigantyczny. Nie do końca rozumiem fenomen maluchów, choć wujek dawał mi pojeździć i na nim uczyłem się prowadzić auto. Jestem za to miłośnikiem cc sporting. To było moje marzenie, jako nastolatka, które zrealizowałem dopiero niedawno. Fajny film, Panie Janku
Jeśli chodzi o jazdę maluchem, to takim samochodem jeździł przez jakiś czas w Rzeszowie i okolicach pan Adam Sandurski z Zarzecza k/Rzeszowa, medalista olimpijski, wielokrotny Mistrz Polski, wielokrotny medalista MŚ oraz ME w zapasach w stylu wolnym. Mierzył 214 cm i ważył 135kg. Maluchem kierował z tylnej kanapy po wymontowaniu fotela kierowcy. Taka jeszcze jedna ciekawostka 😁 www.google.com/search?gs_ssp=eJzj4tLP1TcwMzHKyEszYPTiLE7MSyktKs7OBABN0QdA&q=sandurski&oq=&aqs=chrome.1.35i39i362j46i39i362j35i39i362l3...5.-1j0j7&client=ms-android-xiaomi-rev1&sourceid=chrome-mobile&ie=UTF-8#imgrc=dzM4v954rTg9zM
Miałem Malucha, rocznik 1978. Niekóre części były Made in Italy. Uczyłem się na nim jeździć, sporo uczucia miałem do niego. To była jeszcze 600-tka, na pierwszych, nie wzmocnionych hamulcach. w silniku olej Selektol 20W/40.....stare czasy.
Ja miałem dwa. Pierwszy '85, zaraz po zakupie robiłem w nim progi i wahacze. Co roku zwrotnice. Co pół roku ośka gaźnika. Drugi' 94, biała strzała, FL, fotele lotnicze. Zapinałem licznik bez problemu. I co ciekawe nie brał grama oleju. Ech, stare czasy... Sentyment do maluszka pozostał do dziś.
Moje pierwsze auto to 126 FL z 1987 roku - szaroniebieski. Kupiłem go w 1995. Był to ciekawy egzemplarz, bo był sprzedany w salonie w RFN. Nieco różnił się od tego co sprzedawali w Polsce. Z tego co pamiętam, to miał alternator, zapłon w stacyjce (z blokadą kierownicy). Dźwigienka od rozrusznika zmieniła funkcję na otwieranie ogrzewania. Nadmuch na przednią szybę i kierowcę (dmuchawa była w bagażniku) - niestety tylko zimnym powietrzem. Lusterko wstecznie przełączane na noc (żeby nie oślepiali). Nie miał gumowej pompki spryskiwacza, tylko elektryczną po pociągnięciu dźwigni wycieraczki z prawej strony kierownicy. Dźwignie przy kierownicy i sama kierownica były inne - grubsze. Identyczne były w Zastawie Mediteran mojego taty. Fotele pokryte tapicerką materiałową (różne odcienie szarości) i takie same boczki drzwi. Tylna kanapa miała pochylane oparcie, wykończone z tyłu grubym plastikiem - jako podłoga przestrzeni ładunkowej za kierowcą. Tylne szyby - uchylne. Wszystkie szyby atermiczne - ale takie zielonkawe a nie brązowe jak na filmie powyżej. Fotele miały regulację kąta oparcia. Jako że to pierwsze auto i byłem w nim nieco zakochany - wprowadziłem nieco ulepszeń: podsufitka zawieszana na prętach (jak w starych 125 p) wykonana z jasno szarego skaju - schodząca na słupki, fotele lotnicze (z trzymaniem bocznym) od przodu welurowe - w odcieniach szarości, od tyłu jasnoszary skaj (tan sam co podsufitka). Nad podsufitką niewidoczna, ale tłumiąca drgania okładzina przyklejona do blachy dachu. Tylna kanapa została obita welurem - takim samym jak przednie fotele. Przeróbki wykonały wyspecjalizowane warsztaty rzemieślnicze. Sam za to wyciszyłem nieco auto za pomocą zestawu wyciszającego BOSMAL, przeznaczonego do eksportowego malucha cabrio (żeby spełniał jakieś zagraniczne normy hałasu). Była to mata na ściany komory silnika, kolejna do kanału wentylacyjnego nad silnikiem a pod półką tylną i kolejna na półkę tylną pod plastikową nakładkę. Dość skuteczne, bo np na wolnych obrotach silnika nie było słychać wcale. Wymieniłem też tłumik na większy i cichszy - potem montowany seryjnie w wersji EL. Wtedy sens miało już wzbogacenie auta o radiomagnetofon stereo i dwie dwudrożne 20W kolumienki aluminiowe zamontowane pod deską rozdzielczą nad błotnikami. Z tyłu nie miał głośników. Po takich zmianach potrafiłem tym maluszkiem bez przerw dłuższych niż na siku i papieroska, dojechać z Wałbrzycha do np. Ustki a potem Olsztyna i z powrotem. Inne długie wycieczki jakie pamiętam to dwa razy z Wałbrzycha pod Kętrzyn (i z powrotem), w tym raz w zimie przy 20 stopniowym mrozie (silnik był zalany ówczesną nowinką - olejem syntetycznym). Nigdy nie zepsuł się na trasie. Nigdy po tych długich podróżach nie bolał mnie kręgosłup. Dziwne było też, że maluszek bardzo długo nie rdzewiał - musiał być lepiej zabezpieczony niż na polski rynek. Po mnie (gdy w 2001r przesiałem się na TIPO 1,6 dohc DGT) używała go jeszcze przez kilka lat małżonka - i bardzo sobie chwaliła.
Mój wujek kupił w latach 80 -tych malucha, który był czymś w rodzaju reda, ale odrzut z eksportu, elementy karoserii były pomalowane na brązowo, ale w jaśniejszym nieco odcieniu, a poza tym były tak, że odcień na klapie był inny na np. na drzwiach. Były lampy ze światłem cofania, napisy jak na włoskim, ale było też zupełnie inne zabezpieczenie antykorozyjne czymś w rodzaju gumowatej masy - auto nie korodowało. Silnik posiadał włoski osprzęt tak jak w Brownie, jasną deskę identyczną jak w tym włoskim, ale cała reszta wnętrza była z jasnego skaju, szyby tylne były uchylane, ale nie były atermiczne, ale nie wiem jak to trafiło na rynek, samochód około roczny wujek kupił na giełdzie, auto było z 82 roku.
Trochę Cię poprawię.Wczesniejsze miały licznik do 130 bo to były silniki 600ccm.Rodzice odbierali swojego malczaka w II '79r. Za dopłatą dostali 650 ,,E" .ktora miała stacyjkę z blokadą kierownicy i ogrzewaną tylną szybę. 600 miała też inną deskę rozdzielczą.Nie miała tego plastiku tylko wyłącznik swiateł i spryskiwacz były od razu w tej miękkiej,tapicerce.Nie było też miejsca na radio.Wyłącznik świateł też był inny,taki zwykły mały ,,hebelek".W instrukcji obsługi były opisane wszystkie wersje,Pamiętam, najbogatsza była wersja K. Miała ona te nowsze koła ,zderzaki plastiki ale inne niż na filmie,alternator zamiast prądnicy i uchylne tylne okna.Ta półka z głośnikiem to też ,,E" i ,,K".Ten niebieski to na 99,9% sześćsetka po przeróbkach .One właśnie były glośniejsze. 11,27"-mędzy kolumną kierownicy a nawiewami pod deską widać takie metalowe,srebrne cięgno.To ręczne sterowanie przepustnicą. Jadąc trasą wyciągałeś i mogles zdjąć nogę z gazu a auto jechało z ustawioną prędkośćią.Szkoda,że tego nie pokazałeś.To taka zapomniana ciekawostka, ówczesny tempomat. .Ale fajny odcinek,pozdrawiam
Nasz maluch był z 1976 roku, żółty kolor ,felgi " cytrynki " - istotny szczegół- wytłoczone logo FIAT na szczycie cytrynki i co wtedy było niesamowite - opony MICHELIN (!) - na karoserii pod wlewem paliwa - podłużna tabliczka z napisem " licencja fiat' - l7cznik wyskalowany do 130 km/h.,kierownica cienka z błyszczącego plastiku, logo FIAT z przodu jak we włoskiej wersji. Co ciekawe był to egzemplarz kupiony na przydział ( nagroda za osiągnięcia) w Polsce, ( nie za dolary w Pewexie) .
Te prostokątne lampy to tzw ,,Bambino''. Poza tym jaka byla różnica między rynkami zbytu. Włosi już w latach 80tych robili wersje specjalne żeby zachęcić klientów, a w Polsce tłukli Malucha na stalowych zderzakach i kołach z dużym rozstawem śrub.
Moje doświadczenia z Polskim Fiatem 126p: - od 2.07 1979 do 31.08.1984 i ponownie od 4.02. do 28.06.1986 FSM126A1.1767554292, silnik: FSM126A.0768144753, nr rejestracyjny KTB 2838, do 1984 kolor nr 374 (zielony groszkowy), w 1986 kość słoniowa (chyba 204) - 31.08.1984 zaliczył dachowanie, w 1985 roku przeszedł odbudowę nadwozia (tak, tak, wtedy nie złomowało się auta, tylko naprawiało nawet po bardzo poważnych wypadkach - w tym przypadku na to wymiana obu boków, dachu i tyłu), - od 1.07.1986 do 21.07.1991 SUF126A0008839766, silnik: FSM126A.0768144753, nr rejestracyjny KTB 2838 (na podstawie oceny technicznej PZMot po wspomnianym dachowaniu przydzielono nowe nadwozie), kolor... I tu mam zagwozdkę - nie wiem, czy 246, czy 579 (był żółty, typowy dla tego okresu produkcji). Do 1989 roku najczysty standard, przy wymianie nadwozia dostał nowy układ hamulcowy (pierwotnie miał "cytrynki"), po awarii licznika kilometrów zaczęła się metamorfoza w FL, z racji (nie)dostępności części zakończona latem 1990 roku. Ostatecznie był to niemal najpełniejszy FL - miał zderzaki P-4 w wersji '87 (oryginalnie były "łyżwy", przy odbudowie zmienione na pełny włoski zestaw P-4, a nowe nadwozie było z listwami FL), ramki szyb i słupki między fletnerkami a szybami opuszczanymi pozostały "srebrne", nie miał uchylnych szyb ("uszu"), a tapicerka była "zwykła" (skay, a najpełniejszy FL miał w 1986 roku boczki drzwi i siedzenia z tapicerką materiałową, w dodatku tylne oparcie było w najpełniejszym FL-u składane, a w naszym było tradycyjne). Reszta, włącznie z rozrusznikiem przerobionym przez brata, była jak na FL przystało, a dmuchawa nawet była lepsza - dwustopniowa z BISa, bo akurat taka była w sklepie 😁 oczywiście miejsce prądnicy zajął A115😉 Jedynie ustawienie stacyjki było nietypowe, bo kolumna kierownicza została stara. Stacyjka również. To był jedyny "Kaszlak", jakiego znam, który miał stacyjkę inną, niż ARMAN z dwustronnym kluczem i pozycją rozruchu z oznaczeniem AVV😃. Kolejne doświadczenia: od 19.08.1996 do 17.11.2001 SUF126A0018454695, silnik: FSM126A1.076E9058486, nr rejestracyjny KDL 4416, kolor nr 294. Tym "Kaszlakiem" jeździłem już jako kierowca, robiąc nim ok. 70 tysięcy km. Najczystsza wersja standard, zimą 1997/98 ulepszona o kilka dodatków (ogrzewana tylna szyba, "uszy", gruba kierownica - oryginalnie miał cienką, A115 w miejsce niestandardowo wzmocnionej prądnicy, reflektory H4 i usprawnienie instalacji elektrycznej - zabezpieczenia świateł rozdzielone na strony i światła postojowe, czyli upraszczając pozycyjne działające na jedną stronę oraz elektryczna pompka spryskiwacza). Zamierzam kupić "Kaszlaka" z I lub początków II serii - jakoś za bardzo lubię te autka, póki co jeszcze brakuje środków.😉 P.S. Jeśli ktoś zna losy tych opisanych na początku wpisu nadwozi i silnika, proszę o kontakt: mikey77@tlen.pl Pozdrawiam 🙂
wiadomo, ze kapitalizm jest systemem rabunkowym i do tego demonstracyjnie ponizal polska motoryzacje montujac dwa swiatla cofania ...., przypadek , nie sadze , to drugie swiatlo bylo ukradzione klasie robotniczej .
Super taka wersja Brown, ciekawe czy jest do sprzedania? Rozgladam się powolutku za maluchem do kolekcji, ale tylko te wersje limitowane. Brown ma świetne wnętrze 😍
@@JanGarbacz pewnie za kosmiczną cenę, jak wszystkie polskie "klasyki". Jakoś każdy chce zrobić na nich interes życia i wmówić innym że Maluch, 125p lub Polonez za 15-25k pln jest tego warty.
Te rogate lampy w latach 90 i na początku 2000 uchodziły za obciach, że niby tylko stare maluchy tak miały. Ludzie masowo wymieniali na gładkie. Co najbardziej podobało mi się w maluchu to, że przez te 27 lat nie przechodził większych zmian - główny szkielet karoserii z drzwiami czy szybami ciągle był identyczny. Prawie wszystko pasowało z różnych roczników. Mamy sobie takiego malucha rocznik np. 77. Jeździmy 15 lat, już gnije, przydałby się remont. Kładziemy nowy lakier, wstawiamy fotele lotnicze, z zewnątrz upodabniamy do FL-a poprzez założenie plastikowych zderzaków i przykrycie starych felg kołpakami :-) Ciągle mamy świeżo wyglądający pojazd. Takie przeróbki to norma była.
Hehehe, maluch wersja dla wierzących bo z obrazkiem . Zgadza się , powstawały w FSM bo nawet gdzieś mignęły w serialu Odlot. Co do 126p to tak nie do końca bo nawet instrukcja obsługi podaje że na koniec lat 70 Polski Fiat 126p wychodził a czterech wersjach wyposażenia które miały elementy z tych limitowanych ; 650 standard jak tutaj , 650S Specjal którego pamiętam jak u nas jeden emeryt jeździł po mieście , 650L Lux i 650K Komfort którego widziałem na zlocie w 2016 ale pomimo że jest najbogatszym 126p to nie dorównuje tym włoskim ale ogólnie poza wersją standardową wszystkie na przykład mają już nowe koła bo mają wzmocnione hamulce ale tylko komfort takie plastikowe zderzaki i takie listwy boczne bo lux już niekoniecznie. To że Bambino ciszej chodzi to się zgadza co tutaj słychać bo ma kwadratową głowicę silnika.
Jazgot na 1 wynika z tego, że to jest niesynchronizowany bieg typu przesuwna zębatka z zębami równoległymi, przy czym poza sytuacjami awaryjnymi się nie jeździło na 1 do 30 km/h, a tylko parę metrów na ruszenie z miejsca. :)
@@marcelo403polo2 Nie, to nie to. Opowiem Ci historie tego autka.Moj stryj odebrał to auto w 1987 roku w polmozbycie w Łowiczu. Wujek zwrócił od razu uwagę na tabliczkę na tylnej klapie z napisem 650 N. Pracownicy uspokoili go,ze tak ma być bo to jest odrzut z eksportu (wtedy wszyscy polowali na odrzuty z eksportu)do Chin. Wujek odebrał auto tym bardziej, ze na fakturze była wyspecyfikowana wersja 650E standard. Poza tym auto było bogato wyposażone jak na malucha: alternator, grzana tylna szyba, fotele z regulacja kata pochylenia oparcia. Jednak od początku cos było nie tak: auto nie miało mocy, było mulowate. W końcu po kilku naprawach gwarancyjnych w polmozbycie zaczęło jeździć jak nalezy: została wymieniona gora silnika. Po półtora roku wujek dotarł do dokumentacji, w której były opisane wersje silników stosowanych w 126p, i co się okazalo? Literka N oznaczała wersje z silnikiem przystosowanym do benzyny Niskooktanowej, wersje odprezona o gorszych parametrach jezdnych od standardu. Na podstawie zapisu na fakturze wujek wystosował pismo do polmozbytu wykazując wadę transakcji zakupu. Polmozbyt bez szemrania odebrał od niego to auto i w zamian, oczywiście bez żadnych dopłat wydal 650E. Ot, taka historia.
Kaszlak dawał radę. W 1980 roku byłem z rodzicami na Węgrzech z przyczepką bagażową. Bez awarii się nie udało. Dwa razy ukręcony przegub. Jeden był w zapasie a przy drugiej awarii była laweta.
Nieprawdą jest że te auta pojawiły się w '80. Mieliśmy w domu od nowości model 650K lub Personal 4 jak kto woli kupiony w 1978 roku. Gdyby nie to że "zginął" w wypadku to dziś byłaby w domu nie lada historia z bogatą dokumentacją opisująca sposób nabycia. Ale niestety nie ma go już ale dzięki temu że nie był używany zimą w ogóle i był w idealnym stanie ... przeżyliśmy ☝️. Kolor to groszek, zderzaki i wyposażenie jak filmowy Brown. Ostały się welurowe fotele z obszyciem, kubełkowe zdemontowane z wraku. Pozdrawiam
bardzo ciekawe , ja w Polsce mialem malucha sluzbowego ale nigdy nie posiadalem swojego , dobra robora pan Janie i cos jeszcze , kiedys widzilem malucha w Niemczech z napisem personal 4 , chcialem cos panu wyslac na prive ale nie znalazlem mozliwosci , mam takie samo nazwisko na Facebook , jak ma pan ochote to pogadamy , ja widzilasem kilka aut w PRL :) pozdrawiam
W sumie miałem cztery maluchy w tym jednego „anglika” z kierownicą po prawej stronie. „Anglik” to było zupełnie inne auto w wykonaniu, prowadzeniu, kulturze pracy silnika.
Mój pierwszy samochód to czerwony maluszek, taki jak w książeczce "Chcę być taksówką". Ech, my best friend. Zawsze mnie zastanawiało dlaczego niektóre egzemplarze miały "ściśniętą" końcówkę rury wydechowej? Pozdrawiam!
Dziadek miał takiego jak po prawej, tylko żółtego, a potem dał mojej mamie, to i ja jako nastolatek się na nim ternowałem w latach dziewiećdziesiątych :-)))
Latem 95 roku dokonałem wyprawy w czterech chłopa każdy przynajmniej po 90 kg różniła nas tylko długość. Dwóch miało ponad 185 i 2 poniżej 180 kropka nad autem pracowaliśmy całą zimę i całą wiosnę ponieważ na jesieni został polakierowany. Filmik klasyka tłumik Abarth planowanie głowicy inny gaźnik wałki inżyniera Świątka i wyciszenie wyciszenie wyciszenie do bólu. Swoim egzemplarzu z tak zwanym małym prędkościomierzem miałem dołożony obrotomierz alternator przeciwmgielne światła od Poloneza i to tyle Aha jeszcze miałem bardzo ładny radziecki polakierowane pomarańczowy kolor bagażnik dachowe ze specjalnym pojemnikiem w kolorze brązowym zapinanym na suwak auto spakowaliśmy w jakieś torebki foliowe nie w żadne torby inaczej byśmy się nie zmieścili a w Bieszczady pojechaliśmy na 3 tygodnie. Wyobraź sobie tym bolidem dało radę jechać komfortowo słuchając radia z prędkością 90 km na godzinę powyżej 100 rozpoczynał się Ryk kropka lecz jest rok 94 w związku z tym wyjeżdżając z Warszawy o 4:00 rano dopiero za Radomiem zacząłem spotykać inne pojazdy. Oczywiście jak pojawiły się ogórki temperatura oleju przekraczała 90 stopni kropka Mój kolega pasjonat elektroniki stworzył taki wyświetlacz który był podłączony do dodatkowych czujników i on pokazywał nam poziom ładowania a także temperaturę oleju kropka Jechało się super czterech chłopa bagażnik na dachu 440 km do zrobienia. 6,5 godzin przystankami na tankowanie wystarczyło nam na to by dotrzeć do Polańczyka. Teraz nigdy nawet świeżo wyremontowanym maluchem nie pojechałbym na tak daleką podróż tak ciężki do jazdy samochodem
a mój ocjciec z mamą w 86 roku, pojechali rocznym takim jak ten P4 , maluchem na południe Francji 2100km w jedną strone, i jechali non stop z przerwa na sen kilka godzin. Tydzien póżniej wrcacali identycznie. Bez najmniejszych problemów. 2100km w kazda strone! maluch wogóle nie siebie nie zwrócił uwagi, jakby pojechał po bułki do sklepu
@@AVE_LUCIFERUS_666 ja nie mówiłem że było wygodnie jechałem mając kolana na wysokości uszy obciętą do połowy przekładnie biegów bo inaczej musiałbym wyciąć sobie kolano A poza tym przy otwartych trójkątnych okienkach nawet nie było gorąco kropka co dwie godziny przerwa wyciąganie się dosłownie z samochodu było wesoło ale mieliśmy wtedy po 21,22 lata
Jakość i materiały - mniej-więcej chiński skuter z początków marketowych sprzedaży. Ruszyłeś dyszę w gaźniku, żeby przeczyścić? Zapomnij o wolnych obrotach lub kup nowy gaźnik. Kiedyś usiadłem w zimie w grubej kurtce trochę zbyt z tyłu. I musiałem kupić nowe siedzenie, bo się oparcie złamało. Ale to było szczęśliwe wydarzenie, bo okazało się, że po zakupie siedzeń kubełkowych, naraz zrobiło się znacznie luźniej i wygodniej na przednich siedzeniach. Z tyłu i tak nikt się nie mieścił, poza dziećmi w wieku przedkomunijnym. Rodzice go kupili zamiast Syreny i bardzo żałowali tej zamiany.
Posiadałem przez 1.5 roku rocznik 1994. Dawał radę. Jedyne co mnie wkurzało to amortyzatory na dziurawych drogach jakie wtedy były. To był dramat. Ale na równej drodze jechało się w miarę dobrze. Miał coś w sobie.
Miałem te same odczucia. Najgorsza była jazda po dziurawej drodze lub jak był duży wiatr. Pośrednio wynikało to nie tylko z amortyzatorów ale też z tego, że z przodu był resor piórowy (zamiast sprężyn).
@@marcelg5624 To nawet nie była wina resora, przecież jego zasada działania jest podobna jak sprężyny śrubowej - ma dawać sprężystość a tłumić wahania tych elementów ma amortyzator. To że amortyzatory pewnie były kiepskie to jedno. A drugim problemem była mała odległość między osiami. Ja to widziałem tak: przednie koło wpadało w dziurę to to i po chwili cały samochód się obniżał po czym się odbijał w górę po czym znowu w dół i w dokładnie tym samym momencie tylne koło wpadało w tą samą dziurę co potęgowało efekt bo nachodziły się fale. W dłuższym aucie to nie występuje bo fale mają inne długości i się nie dodają.
@@adamnesz8701 W sumie racja. Do tego dochodził jeszcze krótki rozstaw osi i ogólnie mała odległość między kołami. Aczkolwiek czasem jeżdżę Cinquecento 700 i już jednak jest różnica. Sprężyny z przodu i trochę większe auto, przekładnia kierownicza tzw. maglownica i trochę lepiej się nim jeździ niż 126p. Oczywiście są wibracje, kołysze, hałas (ordynarny dźwięk silnika przy mocniejszym dodaniu gazu), ale sam układ zawieszenia i kierowniczy jest jakby "łagodniejszy i pewniejszy" niż w 126p.
@@marcelg5624 Mi nie zdarzyło się jechać Cinquecento bo z malucha przesiadłem się na Uno i różnica była ogromna. Chyba tylko 126p miał taki rozstaw osi że powodował rezonans.
Wycie na 1 biegu to efekt braku jego synchronizacji. Koła zębate mają zęby proste a nie śrubowe i generują taki charakterystyczny jazgot. Podobnie wyją samochody na niesynchronizowanym biegu wstecznym.
Czy mógłby pan rozejrzeć się za Moskwiczem 412? Chętnie obejrzę materiał o tym wozie. Ojciec miał go jako jeden z wielu pojazdów i przynajmniej jako dzieciak bardzo "Iwana" lubiłem. Ciekaw jestem zdana fachowca i spojrzenia na ten wóz po latach.
Ciekawe porównanie. Taka sama słabizna, jednak lepiej wykonana. Mój ojciec mając wybór 126p czy Syrena wybrał 105l ;) Większy bagażnik tanie części i można było jeździć na niebieskiej.
Drogi Janku, w Twoim materiale wkradła się pewna nieścisłość... Model „Brown” nie jest wersją włoską - oba przedstawione w materiale maluchy powstały w Polsce, tyle tylko że brązowy w fabryce w Tychach a niebieski najprawdopodobniej w Bielsku-Białej. We Włoszech produkowane były wcześniejsze wersje limitowane „Silver” i „Black” natomiast „Red” oraz „Brown” były już wytworami FSM-u, choć w zasadzie całość ich produkcji trafiła na rynki eksportowe.
Fajne maluchy;) w domu przewinely sie od wloskiego przez fla do eleganta.faktycznie wloski byl cichszy i taki miekkszy:)a el najladniejszy.a wszystkie jezdzily po prostu fajnie jak zabawki.i lubilo sie je za to ze po prostu byly,gimby nie znajo jak zwykle:))
Miałem przejściówkę z 88', nowa deska ale niestety prądnica i wieczne bieganie z aku na prostownik. Nie rozumiem zachwytu na maluchami, dla mnie ten pojazd był porażka, głównie ze względu na jakość wykonania. Palił też sporo, a jego jedyną zaletą było niskie OC jak na kogoś kto nie miał 20 lat i zniżek. Zawsze coś się psuło, czasem jakieś głupoty, ale było to uciążliwe, trzeba bo też co jakiś czas sprawdzać ruruke z tyłu gaźnika, bo zdarzało się ze ludziom wyskakiwała i wtedy sikalo paliwo prosto na kolanko od rury wydechowej. W bagażniku obowiązkowo zapasowa flansza i przegub. Na szczęście ten samochód był na tyle prosty że większość napraw robiło się na parkingu pod blokiem.