Majster co kładł podłogi u moich rodziców w okolicy 2010r. Przyjechał takim oltcitem pod blok przywiózł materiały jakieś panele narzędzia i kładł podłogi. Po położeniu wszystkich paneli poszedł w miasto najebany spał w tym oltcicie. Rano przyszedł położyć listwy i mówi że oltcit nie chciał zapalić. Po skończonej robocie wrzucił narzędzia do auta i poszedł w pizdu. Auto stało 3 lata z tymi narzędziami i znikło. Pewnego dnia po 5 latach przyszedł ten chłop i się pyta gdzie zostawił auto bo nie pamięta. Oltcit zagadka zniknięcia do dziś nie rozwiązana.
@@arcadiologanoff5164 To jest luźne spolszczenie angielskiego powiedzenia, w oryginale jeszcze ze dwa stopnie badziewności są dodane, niemniej dosyć dokładnie opisują co się dzieje w pojazdach niewysokiej jakości zwłaszcza zza wschodniej granicy.
Jak byłem młody to jeździłem OLTCITEM i się w ogóle nie psuł, jeździł 140km/h i z tyłu siedziały 3 dziewczyny bez problemu... i nic nie ciekło. Biały był.
Miałem jeździłem ok. 100 tys. km. Po maluchu to był luksus. Miał swoje wady, ale dało się spokojnie jeździć. Bardzo wygodne siedzenia, sporo miejsca, silnik boxer chłodzony powietrzem i to jeździło. A zuzycie klocków było sygnaalizowane. Miło go wspominam, ale to kwestia perspektywy czasu.
Przypuszczam, że gdyby nie wykonanie à la późna RWPG, to byłoby to fajne, proste auto o niezłych osiągach, komforcie i wysokich walorach użytkowych (bagażnik!).
Dokładnie nawet jak sie przesiadłem we 1996 z Malucha do Tavrii do juz był nowy wymiar podróżowania .Kumpel miał ''rumunska cytryne'' i dokłądnie jak mówisz miał podobne odczucia po przesiadce z tego skutera z dachem zwanego F126 .
@@mateuszt2231 faktem jest że miał tendencję do rdzy, ale wtedy cała produkcją demoludów miała podobne problemy. W sumie wszystko zależało też od egzemplarza. Ja z rdzą przez okres 5 lat użytkowania nie miałem problemów, ale za to gaźnik regularnie się zatykał. Co kilka tys. Km odkręcałem czyściłem i było ok. Nikt z mechaników nie potrafił rozwiązać tej zagadki.
Za tę miejską legendę o drewnianych klockach odpowiadają w dużej mierze dziennikarze programu "Magazyn Auto" nadawanego w TVP2. Pamiętam odcinek w którym informowano o tej "aferze".
Mieliśmy w domu Oltcita. Ojciec zmienił znaczek na szewrony Citroena, zapewne jeszcze nie wiedział,że inżynieria znaczkowa doprowadzi do wielu radosnych spotkań z narzędziami,samochodem i zatoczką pod blokiem. Nie mniej jednak Oltcit zrobił trasę Wrocław - Paryż- Wrocław bez większych dramatów, za to w Czechach zarobił mandat za żółte lampy 😊
Kolega z pracy miał tą wspaniałość, w końcu zepsuła mu się część, ktòrej za "Chiny ludowe" nie mògł sprowadzić i sprzedał go na części. Piliśmy w nim kiedyś wòdkę, dobrze się piło...
W latach 90 to się widywało na ulicach i parkingach. Dla nas urodzonych w 80 stanowił ciekawostkę, było to coś innego niż: mały Fiat, duży Fiat, Polonez, Syrenka ew. Golf I czy Kadett przywiezione z Reichu. Później baaaaaardzo szybko wyginęły podobnie jak Tavrije. Po mniej więcej 2002 już chyba nie spotkałem Oltcita nawet na złomie...
Moj wujek miał Oltcita Club 11RL przez 7 lat (1992-1999). Auto żarła rdza, zegarek elektroniczny szybko wysiadł, lampka do czytania map też. Rumuńskie opony się bardzo szybko rozlazły. Ale sie nim woziło różne rzeczy. Raz w 1997 wieźliy na bagażniku dachowym zestaw rynien. Samochód wyglądał jak wyrzutnia rakiet 😂😂😂
Raz w życiu to to naprawiałem... po przebiegu 1500km (nie nie pomyliłem się) pękł jeden z pasków rozrządu. Szczęśliwie tylko pasek... gwarancja w Olcicie była na zasadzie "do bramy" Szczęście w tym, że paski pasowały od Citroena GSA. Przy okazji podokręcaliśmy śruby (część szla palcami) i kilka uzupełniliśmy...
@@PiotrK-rw1oh od zawsze uważałeś się za mądrzejszego od mechanika z trzydziestoletnim starzem czy mamusia ci to wmówiła? Jeśli mi nie wierzysz to odszukaj numer tygodnika "Auto Motor Sport" z 1991 czy 92r jest tam ta historia dokładnie opisana przez właściciela...
@@PiotrK-rw1oh odsyłam do lektury jednego z numerów tygodnika "Auto Motor Sport" z 1991 czy 92r... Jest tam opisana historia tego konkretnego egzemplarza...
Mieliśmy takiego 10 lat. Przejechał ponad 120 tys km. Kupiony roczny miał 1000 km przebiegu. Na początku lat 90 był problem z częsciami. Poźniej się poprawiło. Miło wspominam, rocznik 1990. Większych problemów nie sprawiał.
Mielismy takie akcje ze za trzecim pomiarem maszyna, dajmy na to, chciała dobicia 10g od strony rotora. Ni cholery nie chciala uznać przebicia z 30 na 40g. Tylko musiała mieć 30 + 10 naprzeciw. Wytłumaczysz? ATH heinl w42 z 2018
@@SuperMatiz no tak, czasem mają humory do tego jescze chińskie odważniki które nie trzymają wagi. Ale to szczyt żeby nabić 20g jak dokładnie naprzeciwko jest taki sam odważnik
Miałem takiego jako pierwsze auto po moim dziadku. Koledzy nazywali go cyganką 😂, dodatkowo bardzo się zdziwiłem zimą kiedy chciałem przypałować na ręcznym, który niestety był na przednie koła 😅. Swoją drogą ten wóz mnie tak skaził, że teraz jeżdżę Laguną 2 🤪
Miałem miałem, na początku lat 2000. Wspominam bardzo dobrze, nawet mimo tego że w trakcie jazdy, po około 250 km się zepsuł i żaden mechanik nie chciał się podjąć naprawy, więc autko sprzedałem. Nowy właściciel stwierdził że coś stało się z paskiem rozrządu, że spadł i przestawił się rozrząd bodajże. Sam go naprawił i był kolejnym zadowolonym użytkownikiem Oltcita Club :)
Z tymi drewnianymi zatyczkami zamiast klocków to był cyrk, te auta dostarczano do dealerów specjalnymi pociągami lawetami i trzeba było umiejętnie tym zjechać na rampę i jak najmniej naciskać hamulec żeby się nie zapalił a do tego często wlewali za mało paliwa w fabryce więc często w połowie tej lawety gasły i biegał jeden dedykowany z kanistrem , a jak udało się już rozładować pociąg to tygodniami to badziewie zalegało na placach bo trzeba go było uzupełnić o wiele podstawowych elementów Lepiej wspominam rozładowywanie statków które przypływały z Daewoo np Tico tyle że na transportowych mimo że chodziła wentylacja to na dolnych pokładach nie ma czym oddychać
@@sLim88CPC mimo błazeńskiego tonu wypowiedzi odpowiem , z racji miejsca zamieszkania tuż przy porcie w Gdańsku jako student często pracowałem na różnych nabrzeżach i rozładowywaliśmy od kęsów przez węgiel cytrusy po auta a historia tego badziewia z Rumunii to nie ma się czym chwalić takie czasy były więc woziło się co było
Pamiętam mój teściu mial takiegoż. O ile pamiętam mial go chyba trzy lata od nowości i olcit musiał skończyć jako żyletka. O dziwo byl nim kilka razy w Niemczech (trasa 800km w jedną stronę). Miał dziwnom przypadłość, bez ostrzezenia odrzucał koła przednie w najmniej oczekiwanym momecie , poprostu dojeżdżaliśmy do skrzyzowania na czterech a juz opuszczalo sie na trzech 😂
Uwielbiam filmy Złomnika postarane jak zwykle na 25%.👍🤣Panie Zbigniewie. Kiedy odpala Pan silnik samochodu "z korby" powinno się pamiętać i zwracać uwagę młodym widzom na poprawne chwytanie korby żeby w razie samodzielnej próby nie stracili kciuków.🤣
Mam sąsiada, który ma obywatelstwo polskie i bułgarskie. W latach 90 tych kupował w Rumuni i (tam wtedy był kryzys totalny) nowe Oltcity za jakieś grosze, a następnie na bułgarskim paszporcie wjeżdżał do Polski deklarując, że jedzie do Niemiec. A tego, czy z Polski wyjechał to już nikt nie weryfikował. Samochody sprzedawał właścicielom Oltcitów, którzy dokonywali "przekładek" numerów nadwozia.
Myślałam, że ten myk dotyczył Trabantów w latach 90tych kiedy za grosze sprowadzano z Niemiec Trabanty a w Polsce trzeba było tylko numery "dopasować" do zarejestrowanego w Polsce dowodu rejestracyjnego. 😂
@@beatamotylkowska3596mam w rodzinie taką historię z Trabantem - matka skasowała trampka (jakiś rów, krzaczory, drzewo), więc ojciec ze znajomym pojechali na granicę DE (3h od nas) i jeszcze tego samego dnia wrócili z łudząco podobnym kolejnym egzemplarzem kupionym faktycznie za niewielkie pieniądze, nawet jak na tamte czasy ;)
Eee - nihil novi, pamietam jako dzieciak moje podwórko w Bytomiu, gdzie stały 2 takie cuda, złoto-szampanowy i czerwony właśnie. Obok stała c15-tka i jakaś Dacia. Powiem tylko, ze każdy samochód miał innego właściciela, wyglada na to ze kopanie węgla robi coś z gustem, a wzrokiem na pewno.
Z czego robili wałek rozrządu? - gównolit - pomyślałem - gównolitul - poprawił Złomnik ( bo w końcu rumuński) Jak to miło gdy nasz ukochany fan myśli podobnie do nas :>
Kiedyś pomagałem jednemu gostkowi odpalić takiego oltcita. Zapięliśmy linkę i miał odpalić z pociągu. Za raz po ruszeniu urwało mu się ucho holownicze z kawałkiem karoserii i przepięknie pieprznęło w miesiąc wcześniej polakierowaną klapę mojego auta. Od tamtej pory nie lubię tych dziwadeł.
Dziękuję za film. Długo czekałem. W latach 90' rodzice kupili nowego Oltcita. Po roku pośpiesznie sprzedali to cudo. Problemy z elektryka, pierwsze oznaki korozji oraz niebotyczne spalanie...
A pamiętam jak moi rodzice mieli dylemat na samym początku lat 90' czy kupić Oltcit Club, czy Skodę Favorit 135L. W grę też wchodziła Tavria. I na całe szczęście wygrała Frycia - uuuuuuufffffff...
Pamiętam jak sąsiad miał białego Oltcit-a nówkę sztukę i nie minęło dużo czasu od zakupu jak spędzał przy nim każdą wolną chwilę😂 Firma Damis oprócz tych marek wymienionych w filmie, oferowała też taki wynalazek jak Suzuki Maruti 800. 😊
Czekam na Twoją wycieczkę do Ameryki i jazdę Oltcitem po NY! A także dziękuję za wspaniałą ostrość, przez którą chcę iść do okulisty, mimo dobrego wzroku.
Tym dealerem sprowadzającym Oltcity do Polski był Solpol z Wroclawia....czyli dzisiejszy miliarder Zygmunt Solorz. Byloby tych autek wiecej ale w 1992 ponad 1200 szt wyjechaly do Chin. Samochod ten dealer kupowal za cenę poniżej 1000USD....tak tak! Przejeździlem nim ponad 20 tys. km . Rozwijalem nim predkosc bardzo zawrotną czyli do 130 km/h. Najczesciej byly w kolorze brudnego srebra...
To był mój pierwszy samochód ! Był srebrny, miał elektroniczny zegarek, owijkę na kierownicy i na tamte czasy pośród aut moich kolegów na tle dużych fiatów i maluchów nie wypadał źle. Faktycznie był posklejany na ślinę od kozy - trafna uwaga redaktora. Odpalał i jeździł mimo, że kompletnie nic przy nim nie robiłem oprócz nalewania paliwa. Skończył na złomie, nawet nie próbowałem go sprzedać, odebrałem kwit od wagowego i z kasą w kieszeni około 100 zł. wróciłem do domu : ))
W latach 90 , niejaki Z. Solorz zrobil fortune na oltcitach. We Wroclawiu mial wielki plac z setkami tych wynalazków. Sprowadzał je hurtem, jak szło , na kilogramy. 😂 Tak ze to autko przyczyniło sie do dzisiejszego imperium.
Nawet człowiek nie czuje , jak mu się rymuje. Ja też miałem takiego Oltcita , ale rozbiła mi go kobita. Oltcita się pozbyłem, a kobietę udusiłem. Nie żal mi Oltcita, nie potrzebna mi kobita , Zakupiłem dobre buty , bo Oltcit ciągle był zepsuty. Gówno nie samochód.
Siema Złomniku! W końcu otrzymałem zakupioną w Twoim sklepie naklejkę "...za to dużo pali". Założyłem na Jeepie i teraz prezentuje się fenomenalnie! +10 do wyglądu! Dzięki wielkie! 😁😁😁
Będąc niedawno temu w Kownie widziałem fajniejsze naklejki. Stało obok siebie kilka 4×4 potworów z motorkami typu grubo ponad 5 litrów V8 hemi. I każdy miał piękną wlepę przy oznaczeniu pojemności - "FUCK YOU GRETA!" 😂
@@sawomirmajak7310 Ale o czym waść? Jest i dalej paskudzi świat swoim bytem. Ostatnio miała nawet rozprawę w Londynie, wraz z grupą innych niedouczonych "aktywistów". Niestety, z werdyktem na jej korzyść, co w akurat w do zrzygania polit-poprawnym UK nie dziwi...
Ze 20 lat temu lub wiecej byl taki u mnie na osiedlu, rodzina ktora nim jezdzila wczesniej smigala wartburgiem 312 i ten wartburg jezdzil do jakiegos 97/98 roku, natomiast oltcit juz po ok 2 latach stal rozebrany do remontu, przestal wiele lat po czym za pewne skończył na złomie, tez byl czerwony
Dysponując obcymi danymi ( pesel i nazwisko ) możemy skutecznie uniknąć opłaty administracyjnej za parkowanie ( nie działa na mandaty - obowiązuje kpk ). Wystarczy w zdm przedstawić umowę kupna-sprzedaży z odpowiednią datą. Policja bagatelizuje takie wybryki a prokuratura szybko umarza. Nie ma to wpływu na karę wynikającą z obowiązku zarejestrowania auta.
Przy "wjeżdżamy pod Kamaza i umieramy" ryknąłem śmiechem 🤣 a "przełącznik, jak w BX-ie" - czysta nostalgia. Mialem dwa pod rząd i ten pierwszy był przedliftowy, właśnie z podobnymi przełącznikami. Mile go wspominam - w tamtych czasach (rok 1991) to była kosmiczna fura! Mialem taka w okolicy ja (młody chłopak) i dyrektor pobliskiej cementowni 😂
W Dacii 1310p też miałem korbę. Ale żeby tą korbą uruchomić silnik, to można było się zakorbować na śmierć. Prędzej by się przydała, że tak powiem, przy drogowych dyskusjach.
E no z tymi drewnianymi klockami to normalna sprawa. W początkach naszej bytności w ue kiedy import wszelkich złomów przybrał formę tsunami znajomy przytargał z Niemca obiekt westchnień i pożądania narodu czyli kałdi a4 w którym w drodze powrotnej zatrzymując się co jakiś czas na przerwę czuł sfont palonego czegoś. Po którymś razie ustalili że to jakby drewno i jakby na pewno za nim się to ciągnie... zatem latarka w dłoń i oględziny auta. Długo nie zajęło zlokalizowanie że w tylnich zaciskach zamiast klocków były kawałki odciętej grubej sklejki. Przy okazji znaleźli druty wystające już z opon tylnich które w komisie na placu miały jeszcze paski z farby na bieżniku. Były tak stare że się wytarły i wykruszyły w 600km autostrady no i tłumik końcowy na drucie wisiał który to (tłumik) się oczywiście urwał i odpadł wyrywając przy okazji ze sobą kawałek tylnego zderzaka zaledwie 60km po przekroczeniu granicy w Świecku. Na miejscu już w domu do kpl doszedł jeszcze suchy bagnet (na 1100km silnik wypił olej z max do zera) a no i przy serwisie olejowo-filtrowym już na spokojnie po kilku tygodniach znalazł wydmuchnieta zapewne podczas mycia silnika karteczkę z ostatniej wymiany oleju w DE na której widniało 492tys km ... pół roku temu. W chwili zakupu na liczniku widniało 218 tys km.
Miałem okazję być w Rumunii we wrześniu ubiegłego roku, z roboty mnie na miesiąc posłali. Chociaż ten Oltcit ma 35 lat, to nadal Rumunia wygląda jak te auto. Serio, po tym miesiącu miałem ochotę dostać depresji. A ten wałek rozrządu... Chinesium przy tym to jak tytan przy ołowiu.
W tavrii to 5 bieg dodali do skrzyni 4ki. Tak samo chodzą biegi w Daewoo sens, to Lanos z silnikiem i skrzynią od tavrii. Tam tylko trochę zmienili wsteczny
Kiedyś miałem to to już kupić ale trafił się po znajomości GSA i wtedy zacząłem swą przygodę z hydropneumatyką. Tu widzę korek wlewu paliwa jest nawet podobny jak w GSA. Hamulce przy skrzyni to też GS/GSA. W GSA były dobrze widoczne. Podobno to miało zmniejszać masę resorowaną. Dalej jest silnik i korba jak w GSA, choć u mnie miała inny kształt (była zarazem kluczem do odkręcania kół). Kiera z cytryny, wajcha biegów też podobna, jedynie mój GSA miał inne satelity za kierownicą. Pionowe. Jak puszki coli.
świetny odcinek. proponuję zrobić porównanie zimą z teslą albo innym elektrykiem. stawiam, że oltcit wygra. a tak na serio to w klatce obok było dwóch sąsiadów. jeden miał oltcita drugi tavrie. pamiętam do dziś te otwarte maski silnika i utytłanych w smarze sąsiadów.
Dla mnie znacznie wcześniej. Na przełomie lat 90/2000 interesowałem się wojną i Trzecią Rzeszą, był wtedy na to jakiś boom po kosmitach i gazetkach Factor X. Każdy chciał być ekspertem od wojny, chłonęliśmy te informacje jak gąbka, zbieraliśmy łuski czy inny badziew 🙂Utkwiło mi w pamięci coś określanego jako szewron fur die Alter Kampfer, trójkąt naszyty na rękawie Niemców, którzy wstąpili do NSDAP przed 33 rokiem.