Ubierałam się w lumpach w latach 90' ,bo na to było stać rodziców, dzisiaj ubieram się w lumpach, bo nawet sieciówki są dla mnie za drogie. I cała filozofia, pieniądze to jedyna motywacja i tak, uważam, że jesteśmy w większości globalnym południem, albo powiedzmy "europejskim południem". Bo jak mówić o kraju, w którym uczciwie, mając dobre wykształcenie nadal ciułać grosz do grosza i pracować na kilku etatach, a nie sławetne 8 godzin ( tak, takie rzeczy dzieją się w Polsce).
DLACZEGO NIE WARTO KUPOWAĆ W SIECIÓWKACH: Na moim przykładzie :) 1. Ogrom ciuchów jest zrobionych z poliestru. Laski płacą 200 i więcej zł za piękną sukienkę w której skóra dostaje pryszczy a materiał jest plastikiem za dosłownie 3 zł 2. Pracowałam w odzieżowym "ekskluzywnym" sklepie zwanym vissavi. Kiedy zobaczyłam, że torebka za 350 zł jest warta 24 zł w hurcie obiecałam sobie, że... 3. Nie dam zarobić olbrzymom na głupocie i naiwności. Przedmioty są warte tyle, ile za nie zapłacicie 4. Stawiam na jakość nie ilość. Chcę czuć się jak szlachta posiadając prawdziwy kaszmir i inny jedwab który założą po mnie pokolenia zamiast przepłacać za szmaty na jedno pranie. 5. Szkoda mi hajsu, lubię oszukiwać system sprawiając, że moje pieniądze pójdą do kogoś innego byle nie do producenta stąd uwielbiam kupować z drugiej ręki 6. Nie wspieram współczesnego niewolnictwa 7. Obecna moda jest poprostu brzydka a ja.... 8. Lubię się wyróżniać w tłumie zamiast wyglądać jak kopia. 9. Wspieram ekologiczne wybory i styl życia 10. Jestem świadomym konsumentem i nie daję się nabierać na marketingowe chwyty 🫢 Polecam ten tok myślenia 😊
a ja sprzedaję trochę na vinted,i szlag mnie trafia jak widzę te poliestrowe g....sukienki wystawione za 150 zł,a ja wystawiłam piękną jedwabną za 75 i cena za wysoka,chcieli za 30 kupić..miałam bluzkę z poliestru bardzo ją lubiłam ale te pryszcze na plecach i dekolcie...koszmar wolę kupić sobie w lumpeksie coś używanego ale dobrego dla skóry
Wróciłam z Wietnamu, potędze tekstylnej. Kupiłam sobie ręcznie robione piękne lniane ubrania od krawca! Za 30 euro. W Polsce każdy byle butik który nie produkuje z poliestru pozycjonuje się jako mega luksus i wycenia swoje ubrania na jakieś kosmiczne ceny. 5tys za marynarkę jakieś nieznanej polskiej marki, która 'twierdzi' że produkuje w Polsce? I żeby te ubrania jeszcze miały super składu, ale polski luksus kończy się na wiskozie która jest tanim materiałem! Tak tanim a oni go sprzedają w cenią najlepszego jedwabiu. Jeszcze żeby to było motywowane pensjami pracowników bo w końcu w takim Wietnamie niższa wypłata jest niż w Polsce. Gówno prawda, ludzie cały czas pracują na śmieciowe, cały czas mają 10 min przerwy w sklepie, w polskie szwalnie to po Mercedes i masa innych 'polskich marek' zwyczajnie nie wierze. A ile w hurcie co kosztuje, ile materiały kosztuja zdaje sobie sprawę za dobrze żeby ktoś mi wciskał sukienkę z wiskozy za 1000zl xd. Sama kiedyś pracowałam w restauracji jako studentka z centrum gdzie 3 lata temu bez umowy płacili mi 10zl, a ceny były wysokie. Ceny nie były motywowane kosztami (produkty jakościowe, godziwa wypłata etc) tylko zwykła chciwoscia i tak jest w każdej branży. Także tak, o ile to nie jest jakiś mega materiał nie daje się robić w konia.
Właśnie dotarło do mnie, że mam ubrania ze szmatexu, które mają ponad 15 lat i nadal są dobre. Był czas, że mąż komplementował mój ubiór, na co odpowiadałam, że kupiłam w szmateksie, na co odpowiadał "zdziwiłbym się gdyby z normalnego sklepu" ;p
Nigdy nie uważałam się za zakupoholiczkę i patrząc teraz obiektywnie, nigdy nią nie byłam, ale nawet nie potrafię wyrazić tego, jak bardzo leki SSRI na zaburzenia lękowe znacząco wpłynęły na moją chęć/niechęć posiadania nowych rzeczy. To jest po prostu niesamowite. W przeszłości zdarzało mi się coś kupić w ramach uregulowania nastroju, teraz - kiedy jest on całkowicie uregulowany i nie potrzebuję tych skoków przyjemności, przy jakimkolwiek sklepie włącza mi się rozum, rozsądek, a nawet jedna wielka obojętność wobec rzeczy. Jest to wręcz abstrakcyjne, bo kiedyś naprawdę dawało mi to dużo radości (i uszczuplało portfel, szkodziło środowisku of course), teraz na sklepy internetowe wchodzę raz na kilka miesięcy i to po rzeczy faktycznie potrzebne. Serdecznie polecam pogadanie z psychologiem jeśli macie problem z tym związany, ja nawet nie potrafię wyrazić jak bardzo ten niewielki w sumie aspekt mojego życia (a jak wielki globalnie!) jest dla mnie teraz całkowicie nowym, wolnym od potrzeby konsumpcji światem.
Bodajże Graebber pisał w Bullshit Jobs (?), że obecnie pracujemy na gównianych, choć dobrze płatnych, posadach (w korpo), które nie dają nam satysfakcji. Pracujemy tam cały miesiąc, frustrując się, żeby zobaczyć przelew na koniec miesiąca. Następnie konsumujemy, żeby „zadośćuczynić” sobie pracę bez sensu, tzn. aby poczuć sens tego, co robimy.
Jestem przeciwniczką fast fashion, staram się maksymalnie ograniczać kupowanie nowych rzeczy, w tym także ubrań. Myślę, że problemem zaczyna się wcześniej, na etapie klikania "kup teraz". Chodzi o podejście FAST, które w konsekwencji rozwija fast fashion. Co mam na myśli - 3 lata temu kupiłam na aliexpress 2x zwykle czarne body i nadal je mam, to moje ulubione koszulki. Dlaczego? Bo dbam o to, aby służyły mi jak najdłużej! I na tym własnie polega prawidłowe podejście - jeśli już kupisz coś fast fashion to dbaj o ten ciuch - pierz, prasuj, susz wedle tego, jak powinno to zostać zrobione, a nie kieruj się myślą "no to co, najwyżej kupie nowe".
Moja przygoda z lumpeksami zaczela sie jakies 20 lat temu, gdy bylam jeszcze w LO i gdy kupowanie w lumpeksach było obciachem. Byłam trochę punkiem, trochę pacyfistką, trochę metalem i w zwyklych skepach nie dalo sie wtedy kupić na przykład fajnej kurtki moro itp, więc na stałe zagościłam na scenie szmateksowej i myślę, że w pewnej chwili osiągnęłam poziom master. Do tej pory mam sporo ubrań z czasów liceum (świetnie skrojoną wełnianą marynarkę, wojskową kurtkę moro - sporo osób pyta mnie, gdzie ją kupilam, bo taka ekstra), klasyczne jeansy, zamszowe trzewiki Polo, ktore są nie do zdarcia. Później, gdy byłam na studiach, weszła kwestia kasy. A jeszcze później dołączyła do tego świadomość, jakie sk*rwysyństwo odczynia sie na świecie w związku z tym, że mam zachciankę na nowy ciuch. W tej chwili w sklepach kupuję tylko bieliznę, cała reszta to "druga ręka" i bez kozery mogę powiedzieć, że nie pamiętam, kiedy kupiłam coś nowego. Ale muszę sie przyznać, że mam lekkiego pierdolca na punkcie wełnianych swetrów i jedwabnych koszul - bo ciężko mi sie oprzeć, gdy widzę sweter virgin wool za 5zł. Kiedyś dostałam od rodziców pieniadze na jakąś okazję i postanowiłam zaszaleć i kupić sobie ubrania w NORMALNYM SKLEPIE. Okazało sie, że zupełnie nie mam ochoty nosić tych rzeczy i po pewnym czasie wszystko sprzedałam. I też, tak jak Ty, nie chcę ludziom zaglądać w metki i pytać ile w miesiący wydają na kolejne niepotrzebne szmaty, ale mierzi mnie, gdy widzę, gdy któraś z moich znajomych pokazuje osiemnaście toreb ciuchami i chcę zapytać ile razy założy te ubrania lub czy w ogóle je założy. Ale to jest przede wszystkim smutne. Na szczęście świadomość wciąż rośnie. Ps. Jak już tu sie trochę rozpisałam, to napiszę też, że jestem artystką (haftuję, szyję, tkam) i wiele materiałów z których korzystam jest ze szmateksów i jestem z tego dumna. Świetny materiał - jak zawsze. Wspieram całym sercem i pozdrawiam Cię Aniu.
Też lubiłam chodzić po lumpeksach, sporo z tych ubrań mam do tej pory, ale jednak żeby znaleźć coś fajnego w swoim rozmiarze trzeba spędzić znacznie więcej czasu niż w sklepie, gdzie masz pełną albo niemal pełną rozmiarówkę. Osoby, które są wprawne w przerabianiu ubrań mogą ewentualnie kupić coś w większym rozmiarze i dopasować do siebie. Trochę lepiej jest jak szukasz online, ale nie wszystkie rzeczy da się dobrać bez mierzenia. Osoby, które są wprawne w przerabianiu ubrań mogą ewentualnie kupić coś w większym rozmiarze i dopasować do siebie. Teraz właśnie brakuje mi tego czasu, pracuję w godzinach otwarcia second-handów, a w dni wolne od pracy albo mam inne obowiązki, albo wyjeżdżam trochę pozwiedzać, więc jak chcę coś oryginalnego z drugiej ręki zostaje mi szukanie w sieci :) Ps. @kikikilim, można gdzieś zobaczyć zdjęcia twoich dzieł? Znajdę je po twoim niku?
Zgadzam się ze wszystkimi argumentami przeciwko fast fashion takimi jak traktowanie pracowników, zagrożenia dla środowiska itd. Nigdy nie mogę jedynie pojąć argumentu związanego z tym że te rzeczy szybko się niszczą. Jak ludzie je użytkują że po kilku założeniach nadają się według nich do śmieci? Mam dużo rzeczy sieciowych, ale zwykle kupionych w lumpeksie, czyli ktoś już je nosił, teraz noszę ja. Często latami, mam naprawdę sporo ubrań które mam 5 lat czy nawet zbliżających się do 10 lat i cały czas je użytkuję i jeszcze nie trzeba ich wyrzucać
Też tak mam :) ale ja Ci powiem o co z tym chodzi: mianowicie dla wielu ludzi jak coś ma lekko przekręcony szew, jest zmechacone albo ma dziurkę, to już jest do wyrzucenia, a dla mnie dziurkę to się zaszywa, mechacenie jest normalną właściwością niektórych materiałów (nie uważam za wadę), a skrzywionego szwu nie widać jak się ciuch nosi, więc nadal noszę takie ubrania normalnie.
@@lonelysoldier17 Dziękuję za odpowiedź, nie pomyślałam o tym, że niektórzy faktycznie tak do tego pewnie podchodzą i nie byłam świadoma takiej perspektywy. Bo mam takie samo podejście jak ty.
Ja zauważyłam, że stare ubrania kupione w sieciówkach są dobrej jakości, też mam bluzki, które mają ponad 10 lat i chociaż widać na nich ślad czasu, to są okej. Ale nowe ubrania z sieciówek już u mnie tej próby czasu nie przetrwały.
@@asinkaa444Trzeba patrzeć na szwy czy są równe. No i wiadomo, że jak coś nie jest 100% danego materiału no to nie przetrwa tyle co mix gatunków włókien. No chyba, że to plastik ale plastik jest niezdrowy. A w przypadku dżinsów to akurat 100% gatunku jest lepsze jak mix z elastanem czy poliestrem. Wolniej się przecierają
Wg teorii systemów światowych Polskę można by sklasyfikować jako semi-peryferię. Co prawda to już przestarzała teoria tak jak jej język klasyfikujący, ale dobrze oddaje zależności. Do semi-peryferii były zaliczane właśnie kraje postkomunistyczne i ja dalej nas tak postrzegam, gdzieś pomiędzy. Dużo konsumujemy, przy jednoczesnym braku stabilności społecznej
A ja mam pytanie trochę innej kategorii. Co sądzisz o tym, że ceny w lumpeksach rosną? Ostatnio spotykam się z tym, że ciuch w lumpie jest wyceniony, jakby to była nowa rzecz w sklepie. I się zastanawiam, czy dzięki tym pieniążkom panie, które tam pracują, zarabiają więcej, czy ktoś inny spija całą śmietankę?
Z jednym się nie zgodzę - nie do końca zyskujemy na tym, że praca przenosi się na Południe. Nie brakuje ludzi, którzy chcieli się w życiu zajmować po prostu szyciem ubrań. Czy to w Polsce, czy np. w Stanach. Kiedyś dało się za to przetrwać, dziś - bagatela - wyłącznie w przypadku, gdy uda się przebić własną marką globalnych graczy. Powstał na ten temat kiedyś ciekawy dokument o wymownym tytule: "Schmatta. Rags To Riches To Rags", o drobnych szwaczach z Nowego Jorku, bardzo polecam! Również i u nas pula zajęć do wyboru się kurczy i jest bardzo skrojona pod region: nam się dostają centra usług wspólnych, czyli biura, w których nie korzysta się z wiedzy wyniesionej ze studiów. No i jeszcze budowlanka, obsługa magazynów i sklepów, bo trudno firmom tego uniknąć.
Hej, oglądam Cię regularnie już od jakiegoś (dłuższego) czasu, i muszę napisać, że ten odcinek to sztos. Bardzo doceniam pracę jaką włożyłaś w przygotowanie merytoryczne, ale również (co bardzo rzuca się w oczy) widzę dużą zmianę pod względem technicznym. Podobał mi się montaż i nowa aranżacja otoczenia wokół Ciebie - zmiana pozycji ciała, oświetlenie. Robi wrażenie!
Wg mnie Polska jest krajem półperyferyjnym, nie niewolnikiem, ale też nie panem, a czymś w rodzaju służby, która jest w miarę dobrze ubrana, w miarę dobrze je, ale jednak jest służbą :)
Od Dwóch lat niekupuje ubrań w sieciówkach teraz zamierzam zacząć przygodę z minimalizmem pozbywajonc się nienosznych ubrań .dziękuję za twoją działalność .
Aniu, od dawna nosiłam się z zamiarem napisania Ci takiego komentarza, bo baaaardzo podoba mi się to w jaką stronę poszedł Twój kanał - zarówno w kwestii merytorycznej, jak i technicznej. Ten odcinek wydał mi się szczególnie odkrywczy, zwłaszcza jeśli chodzi o eksploatację globalnego południa i przyjmowanie perspektywy kolonizatorów. Robisz świetną robotę, dziękuję Ci i życzę stale powiększającego się grona odbiorców!
Ja jestem jakas dziwna chyba, bo swego czasu (10-15 lat temu) sporo kupowalam w sieciówkach ALE jednak chodzilam w tych ubraniach nawet 10 lat. Do dzis mam koszulkę z Reserved, ktorą kupilam 13 lat temu! Mało tego, nawet jesli juz cos przestalo mi się podobać lub zrobiło się za duże, zostawialam w kufrze, a po latach wyciągalam i chodzilam w ciąży. Obecnie szafę zaopatruję na wydarzeniu pt. Wietrzenie Szaf polegającym na wymianie (za darmo) ubrań. Dawno nic nowego sobie nie kupilam. Co mam to zdzieram choćby z szacunku do moich ciężko zarobionych pieniędzy.
Bo prawda jets taka, ze w ubraniach z sieciowek tez mozna dlugo chodzic. Zawsze dziwiło mnie jak ktos twierdził ze te ubrania są do pierwszego prania. Jeansy z Primarka donosiła po mnie jeszcze mama, to bedzie z dziesięć lat noszenia...
@@ninuque4711 ja w jeansach z Mohito chodzilam 6, a zniszczyły się tylko dlatego, że po urodzeniu dziecka dużo czasu spędzałam na podłodze/ziemi, na klęczkach
Też mam takie ciuchy z sieciowki. Ale prawdą jest, że dotyczy to ubrań kupionych dawno temu, jeszcze za czasów szkoły, a mam ponad 30 lat. Ubrania kupione później niestety takiej próby czasu nie przetrwały.
Ja ostatnio byłam w kilku luksusowych sklepach w któych udało mi się kupić kilka luksusowych rzeczy których w ogóle nie potrzebowałam. Udało mi się zamienić kilka rzeczy z mojej szafy, które były bardzo nieluksusowe, ze złej jakości materiałów i których nienawidziłam. Te luksusowe sklepy to były lumpeksy na przedmieściach w których łącznie wydałam 90 zł, a te nieluksusowe szmaty to bluzki z reserved itp po 100 zł sztuka. Mierzę się obecnie z błędami młodości i zachłyśnięciem się pierwszymi zarobionymi pieniędzmi, całe szczęście mam nadzieję że w jedwabiach i bawełnie którą kupuję obecnie będę mogła chodzić do końca życia. I już nie będę myślała że "nie mam się w co ubrać (bo to mnie obciera, w tym się zapocę, to prześwituje, to do niczego nie pasuje, te koraliki mnie wkurzają)".
05:06 Uważam że kompletnie pominęłaś aspekt oszczędzania czasu przez pryzmat dobrze przemyślanej oferty zakupów online w sieciówkach. Typowy model: zamawiam sobie sporo ciuchów (ten sam model w 2 rozmiarach żeby mieć pewność) następnie płacę metodą np. paypo dzięki czemu nie zamrażam pieniędzy i następnie mierzę w domu i odsyłam to co mi się nie podoba. Czasochłonność: 45 min przeglądania stronki +5 min złożenie zamówienia + 5 min podejście do najbliższej żabki i odbiór paczki + 5 min zrobienie zwrotu. Czasami jest też tak, że samo dokonanie zakupu nawet jeżeli zwrócisz go w całości zaspokoi tę potrzebę konsumpcjonizmu. Plus ludzie często po prostu lubią kupować ubrania i nie traktują tego jako stratę czasu tylko przyjemność. Czy to co opisałam, biorąc pod uwagę realia pracy ludzi produkujących te ubrania, jest moralnie właściwe? Oczywiście że nie, ale chciałam zwrócić uwagę na ten aspekt czasochłonności, ponieważ się z Tobą nie zgadzam w tym zakresie.
No jeśli komuś wystarczy 45 minut na przejrzenie... ja od wczoraj (już chyba ze 2-3 godziny) przeglądam pokrowce na kierownice i wycieraczki i nie mogę się zdecydować :D jakbym jeszcze ciuchy online miał kupować, to już w ogóle by była masakra :D Aczkolwiek co do tego, że dla wielu ludzi to przyjemność i patrzą na te zakupy inaczej , to masz rację...
@@imienazwisko1742 tak, zgadzam się. Czasami też potem trafiają do outletów. Ale wciąż to nie zmienia kwestii oszczędności czasu dla przeciętnego konsumenta :/
Cieszę się że trafiłam na twój kanał, dzięki tobie zaczęłam zwracać większą uwagę na swoje ubrania i kosmetyki jakie wybieram. Nie jestem w tym idealna (mam chwilę zwątpienia czy to ma sens, gdy inni mają to gdzieś), ale się staram. Jeden z twoich filmów nakłonił mnie do założenia własnego kanału, nad którym zastanawiałam się bardzo długo. Masz ode mnie dwa suby. Dziękuję ci za twoją pracę i pozdrawiam serdecznie.❤ PS. obecnie jestem na etapie tworzenia szafy kapsułowej, wybieranie ubrań do oddania/sprzedania idzie łatwo, ale kupowanie to horror, (jestem wybredna) ale to dobrze przynajmniej nie kupię kolejnych śmieci. Z moją mamą jest na odwrót, ale jej pomogę, jak kolejny film się nie pojawi to wiecie co się stało.😂
Czemu kupuję w sieciówkach? Bo potrzebuje konkretnej rzeczy (np. Białego dopasowanego golfu) i są niewielkie szanse że uda mi się zdobyć taką rzecz w lumpeksach. Jako że jestem uczniem, nie chce wydawać sporej kwoty na jeden produkt wiedząc że mogę za to kupić kilka par spodni na 3/4/5 lat.
Chyba najważniejsze to mieć takie rzeczy, które Naprawdę używamy. Jakość w dzisiejszych czasach baaardzo się pogorszyła, ogólnie wszystkiego. Pozdrawiam serdecznie, notabene piękne te drzwi za Tobą👍
(nie miałam jeszcze czasu obejrzeć całości, więc jak padło to w filmie to przepraszam) ale a propos "łaskawości dawania pracy" w krajach takich jak Bangladesz jest świetny motyw w ZA JE BIS TEJ książce Caparrosa "Głód" opisany los szwaczek (w Bangladeszu właśnie), które za 12h pracy dziennie, bez urlopów i wolnych weekendów zarabiają tak niewiele, że nie starcza im, żeby kupić jedzenie dla siebie i swoich dzieci... A wszystko po to, żebyśmy my mogli zaoszczędzić którąś z naszych wolnych 16h w ciągu doby (wiem, koloryzuję, ale chcę tylko pokazać skalę niesprawiedliwości) na szukanie tej idealnej koszulki na festiwal muzyczny, na który pojedziemy w wakacje 😒
Ja kupuje rzadko, bardzo nieczęsto. Niektóre ciuchy mam od podstawówki i da się je wciąż nosić. Część odziedziczona. Nie kupuje trochę z konieczności w ostatnich latach, czasem pojedyncze sztuki. A zawsze uwielbiałam modę, drugi obieg rzeczy, dobre materiały.. I tak, najlepiej się sprawdza i leży klasyka... Zastanawiam się czasem czy jak będę mieć wreszcie płynność finansową będę kupować więcej. Czy tylko drożej. Co kilka lat się niszczą ubrania i trzeba wymieniać. Ale bywa, że sprzed 30 lat i starsze ubrania vintage - są w lepszym stanie niż po praniu sieciowkowe.. W lumpeksach można dostać materiały dobrej jakości. Poznaje po dotyku, potem weryfikuje z metką. Jednak to do nas przysyłają rzeczy z "globalnej północy".. Ciuchy. Ciekawe, nie znałam tego określenia... "Globalne południe" . W ogóle dobry film, jak zwykle. Jestem trendoodporna, a czasem nieświadomie trendy wyprzedzam. Moim ulubionym blogiem na studiach był hellooks gdzie wszyscy pomykali po ulicach Helsinek w drugim obiegu. I inne Satorialisty gdzie im ktoś miał coś starszego, z bardziej ukryta metką ale design i materiał emanował cichym luksusem tym lepiej. Im bardziej było coś złachane ale z dobrych materiałów i spryskane niszowymi perfumami tym bardziej w poważaniu. Ciuchy z sieciowek są robione przez niewolników dla niewolników... Trendów, braku czasu i kasy... Nie jesteśmy od nich tak bardzo różni, to tylko inne dekoracje. Gdziekolwiek na tej mapie globalistycznej leżymy.
Jakim Ty jesteś logicznie myślącym człowiekiem❤. To jest takie dobre dla ogółu że aż szkoda że tak niewielu masz subskrybentów w porównaniu z jakimiś debilami 😢
Ogólnie jestem dumna z mojego męża, dorósł w końcu do tego po 3 latach przymierzania się by kupić beczkę na deszczówkę. Oczywiście wspierałam go w tym pomyślę, będzie to ogromna oszczędność wody , gdyż deszczówkę będziemy używać do podlewania trawy, pomidorów, warzyw, drzewek. Myślenie ekologiczne i czyny zmieniają nasza rzeczywistość.
O, chciałabym ❤️ już dwa razy robiłam to porównanie, ale w tamtym roku byłam taka szczęśliwa, że przyjechał do mnie obornik, że biegłam z nim jak gdybym miała w rękach najlepsze ubrania 🤭
Mam nadzieję, że nie kupowaliscie ze względu na cenę, ewentualnie problem z umieszczeniem na ogródku, bo jeśli on po prostu nie jest przekonany to mogłaś już dawno sama kupić, wynająć kogoś do instalacji i nie oglądać się na fochy męża w tym wypadku
@@tajakjejtam cena była dobra a instalacja za darmo, maz zrobił. Raczej zawsze ustalamy wszystko razem,jesteśmy jako małżeństwo jednością i dobrze nam to wychodzi 😍
Mieszkam teraz kolo lasu, brak dostępu do wielkich galerii handlowych, do dużych sieciowek, więc nie mam kompletnie pokusy na konsumcje. Niedaleko male miasteczko i same sklepy z używana odzieżą 😂a i tak chodze tylko do jednego i staram się kupować tylko to co potrzebuje czy dzieci.
Mimo, że staram się, kiedy tylko mogę kupować ubrania z drugiej ręki, nie zgodzę się, że kupowanie w sieciówce zajmuje więcej czasu. Jeśli kupuję w takim H&M robię to on-line, a z racji, że sklep ten ma dość podobne modele, łatwo trafić w to co pasuje do mojej sylwetki. Aby znaleźć np. takie spodnie jak mnie interesują w lumpeksie muszę poświęcić wiele godzin i nie zawsze mogę sobie na to pozwolić, ani nie zawsze po prostu mi się chce. Nie zgodzę się też z tym, że wszystkie ubrania z sieciówek są praktycznie jednorazowe. Mam wełniany płaszcz z reserved w którym chodzę już 7 sezon a wygląda cały czas jak nowy i pewnie kolejne 7 zezonów mi posłuży. Nie sprowadzajmy ubrań w obrębie jednej sieciówki do jednego worka, bo można znaleźć też na prawdę dobre jakościowo rzeczy na lata.
W ciąży aktualnie czeka mnie parę zakupów ale wiele rzeczy można kupić z drugiej ręki nawet nowych z metką:) rzeczy dla dziecka też będę większość z drugiej ręki kupować:) da się w miarę możliwości omijać fast fashion a i taniej wychodzi :)
Ja mam problem z vinted. Kolejny raz zamówiłam ubranie i po rozpakowaniu czuję, że z lumpa. Oczywiście sprzedający nie zaznaczył, że handluje lumpowymi ciuchami. Jestem wrażliwa na smród z lumpów, który ciężko wytępić po dwukrotnym praniu. Wkurwia mnie to wybitnie 😬
Właśnie dzisiaj mam na sobie spodnie które mają 30 lat, przeleżały w szafie, czekały na swój czas, jestem z tego dumna po pierwsze że w końcu w nie weszłam po drugie że to był dobry zakup
Ania jesteś dla mnie top na yt, świetne, rzetelne materiały które nie raz otworzyły mi oczy i sprawiają ze zmieniam swoje nawyki na lepsze! Ps. Dla mnie sieciówki nie oferują nic ciekawego a często nie chce mi się chodzić po lumpach, wyszukuje tam głównie materiały i sobie z nich szyje co mogę i co umiem :D i przyznam ze to chyba tańsze niż cokolwiek nie licząc własny godzin roboczych 😅
Kiedyś, w czasach, gdy nic nie było mozna kupić w sklepach (jako dziecko i nastolatka) wiele, wiele ubrań mialam szytych u krawcowej (krawca) i wówczas uważałam, że to coś gorszego niż gotowe ubrania. O tym, że zaprojektowany i uszyty na miarę strój jest na wyższym poziomie niż wszystkie inne dowiedzialam się dużo później.. Oczywiscie, wszstko zależy pd jakości usługi, ale kiedyś były dobre krawcowe. Jednak szczytem marzeń były wtedy spodnie z pewexu. Dziś jeszcze suknie np na wesela szyję sobie u krawcowej. To wspaniałe, że Ty potrafisz sama sobie uszyć
A czy sledzenie profilu Plakaty Filmowe z Ghany liczy się? A już poważniej, dla mnie głównym problemem jest chciwość właścicieli inditexu, amazona i tym podobnych globalnych brandow. Majac juz tyle funduszy na prywatnych kontach, ze moglyby spokojnie przeznaczyc ogromne środki na restrukturyzację marek, ograniczenie produkcji, zmianę podejścia do zasobów, sprawiedliwsze wynagradzanie pracowników, pakiety socjalne, szkolenia, audytu fabryk. Gdyby tylko chcieli. Ale nie chcą, choć ich stać, bo są pazerni, roszczeniowi i nie interesuje ich nic poza swoimi ambicjami, swoim dobrostanem i swoim status quo.
Sztosowy odcinek👍👌🔥 Temat wciąż aktualny... ale cieszę się że coraz więcej ludzi ma większą świadomość w kwestiach zakupowych. To cieszy ❤ Dzieki Ania za PRAWDĘ którą przekazujesz 😊👌
Rzeczy z sieciówek typy H&M są faktycznie okropnej jakosci, ale czasami trudno o alternatywę np. w przypadku ubrań ciążowych i do karmienia piersią. To, co jest na rynku polskim w ofercie to znikoma ilość i często jest zawężona rozmiarówka i pozostaje kupić w sieciówce. Niestety kuszące jest to jak łatwo można zwrócić w przypadku nietrafionego rozmiaru. Wymiany czy zwroty w polskich markach to zazwyczaj dodatkowy koszt. Na Vinted niemożliwy. To powoduje, że czasem, pomimo złej jakości, w potrzebie, wybieram sieciówkę. Miejmy nadzieję, że kupowanie slow fasion stanie się wkrótce bardziej wygodne.
Nauczyłam się budować swoją szafę w taki sposób, by kupować cos raz na rok (duzo ubrań tez dostaję po mojej rodzinie, bo mam bardzo cioteczny/staromodny styl) po prostu buduję taka "podstawę" stylizacji, która pasuje do większości moich ubrań i trzymam sie pewnych palet kolorów. Nie zdążylo mi się narzekać na brak ubrań, bo wszystko pasuje do siebie, a z 4 części garderoby jestem w stanie utworzyć kilka fanych stylizacji. Polecam każdemu!
Przeraża mnie fast fashion. Na początku tego roku pracowałam w jednej z sieciówek lidera fast fashion zaraz po shein. W ubiegłym tygodniu wybrałam się do tej sieciówki i wiadomo nic już znajomego mi nie ma, bo trendy się zmieniają co kilka tygodni, ale te ubrania... One są inne, ale wyglądają praktycznie tak samo! Może lekko zmieniony krój, ale kolory te same zamysł ten sam, a nie chcę nawet wiedzieć co stało się z nadwyżką prawie identycznych rzeczy z początku sezonu :(
Ja chciałam kupować ubrania lepszej jakości i byłam skłonna przeznaczyc na nie większe pieniądze, ale skończyło się na tym że te ciuchy wcale nie były lepsze od tych z sieciówek (kupiłam tak między innymi po pięć bluzek dla siebie i dla męża i wszystkie teraz nadają się tylko jako koszulki do spania lub do kosza (a była to firma z polecenia).
Tak dokładnie. Od jakiegoś czasu staram się wspierać polskie „małe” firmy. Jednak jakościowo niestety z czasem nie jest lepiej. Reklamowałam bluzkę we Flawless, gdzie koszulka kosztowała 200 zł. Liczyłam na lepsza jakość; tymczasem po pół roku koszulka wyglądała jak z sieciówki, a nawet gorzej. Odpowiedz firmy- moja wina i odrzucenie reklamacji. Rzekomo złe pranie, ale dziwne, że z innymi nawet tańszymi rzeczami nic się nie dzieje i je już jakoś piorę dobrze ;) Generalnie jak kupuje coś droższego to z myślą „ cost per wear”. Niestety firma potraktowała mnie bardzo źle bo jeszcze się wykłócali. W większych sieciówkach zwykle reklamacje są bez problemu.
Może warto się przede wszystkim zastanowić czy w ogóle potrzebujecie odzieżowych zakupów... Nie wiem co kto ma w szafie ale ja np. mam około 18-20 t-shirtów i to mimo że już zminimalizowałem i nie kupuję... szczerze, to nie wiem czy do końca życia je znoszę (bo przecież człowiek aż tylu nie potrzebuje na zmianę). Tak samo spodnie - mam 6 par jeansów no i skoro mam, to niech są ale ile człowiek spodni potrzebuje? Mnie by wystarczyły dwie (do pracy mam ubrania robocze, więc to osobna sprawa, jeśli ktoś chodzi w prywatnych ubraniach to pewnie potrzebuje kilka więcej), a licząc że spodnie może za 5-10 lat na parę się znoszą... no to jest całkiem duża szansa, że mi tych spodni też do końca życia starczy :P Tak naprawdę jak często potrzebujemy w ogóle coś kupować do ubrania?
@@lonelysoldier17 wtym momencie mam może z 8 bluzek i 4 pary jeansów plus jedne materiałowe. Kupuję nowe jak te mi się wykończą,a z chęcią bym kupowała rzadziej, bo nie mam czasu na zakupy ;)
Hej! Ja się wypowiem jako osoba mieszkająca w malutkiej Słowenii. Sklepów secondhand jest bardzo mało, dodatkowo po protu ubrania są tam drogie. Przykładowo sukienka marki h&m to koszt ok. 15€, takze naprawde roznica między nową odzieżą sieciówkową a używaną jest niewielka, a już nie mówie ile kosztują ubrania vintage, bo ceny sięgają 30-40€. Po trzecie niestety secondhandy (przynajmniej w miejscu gdzie mieszkam) to 90 procent ubrania z shein... Wiec czasem naprawde nie ma po co wchodzic i kupowac poliestru za 15€ z shein.. Bardzo staram sie kompletować swoją szafę właśnie w lumpeksach, ale smutna prawda jest taka ze coraz rzadziej mi sie to udaje ze względu na wysokie ceny i beznadziejne produkty. Staram sie kupowac mądrze, to co potrzebuje i nardzo duzą uwage zwracam na jakość i skład, ale jesli tak dalej pójdzie z rynkiem odzieży używanej to niedługo oprocz outletu sheina niestety nie pozostanie duzo
Mnie tez zaskakuja ceny w słoweńskich sh, szczegolnie patrzac na dosc niskie zarobki Słoweńczyków… właściwie to wszytskie sh probują być bardziej vintage shopami, ale dość nieudolnie, bo ciuchy sa raczej bardzo kiepskiej jakości. Moi znajomi ze Slowenii nie mogli uwierzyc w to, ze w Polsce kupuje super ciuchy za średnio 2€
We Wrocławiu jest dokładnie tak samo. Kiedyś musiałam się powstrzymywać, żeby nie kupić kilku sztuk ciuchów jak weszłam do sh, bo cena, skład i wygląd były super. Teraz koszulki z shein za 20-35 zł, 100% poliester 💔
12:52 kapitalizm dał na tyle rozwój ekonomiczno-technologiczny że mogliśmy sobie na to pozwolić. W ramach ciekawostki, pierwszą osobą która wprowadziła ośmiu godzinny czas pracy, był henry Ford, co było jego wolą, żaden socjalizm, ani związki zawodowe tego nie narzuciły.
W moim miescie nie mam zadnych secondhandów w pobliżu niestety, Chciałabym kupowac z drugiej ręki, ale w sumie to mam tylko vinted i serio nie mam już siły. Nikt nie chce podawać wymiarów, źle podane rozmiary, podkolorowane zdjęcia, zatajone uszkodzenia itp. Pełno oszustów , podrób. Ostatnio praktycznie mam same rzeczy, których nie mogę w ogóle nosić, bo rzeczy przyszly zniszczone, w złym rozmiarze, mimo dopytywania, złym kolorze itp. I wróciłam do normalnych zakupów, bo nawet jak kupię spodnie w sieciowce to tam mogę sprawdzić skład, przymierzyć i cieszyć się udanym zakupem bądź zwrócić. Takie rzeczy noszę latami, a te nietrafione niestety zalegają w szafie, bo niestety nie tak łatwo to później sprzedać.
Myślę, że jesteśmy gdzieś tak po środku. Choć i tak raczej plasujemy się do Globalnej Północy bo nawet biedniejszych stać na czekoladę podczas gdy w Afryce ludzie tylko pracują na plantacjach kakao, a nigdy nawet nie mieli okazji skosztować tego luksusowego produktu
12:56 Ależ był okres w którym praca w tekstyliach nie miała nadużyć. W PRL-u nie żyło się pracownicom tekstylnym bardzo źle. Fakt była to praca nadwyrężająca zdrowie bo praca na stojąco nadwyręża kręgosłup ale nikt nikogo nie napastował. Miało się jak wyżywić rodzinę. Nie to co teraz w krajach trzeciego świata. A nawet potownia w Polkowicach ma mniej nadużyć niżeli inne. No nie słyszałam by dochodziło tam do gwałtów czy pracy dzieci lub nastolatków. Są długie godziny pracy, a pensja starcza tylko na mieszkanie z 10 cioma osobami. Dokument, który oglądałam w programie Uwaga sprzed 10 lat mówił o stawce 800zł na miesiąc. Zakupywać ciuchów nie muszą bo i tak mogą wziąć. Nie najgorzej jeśli brać pod uwagę, że przemysł tekstylny na przestrzeni dziejów zwykle traktował pracowników źle.
Pracowalam w znanym sklepie Prima Mooda w roku 2008. Kazano nam wycinac metki z torebek z informacją, ze to nie jest skora. Pozniej sprzedawane za 500zl.
Muszę napisać, bo nie wytrzymam. To twoj drugi film, jaki obejrzalam i juz kocham ten kanał. Przywiodl mnie tu algorytm, ale zachwycam się treścią. Brakowało mi właśnie takiego kanału, ktory by obszernie przedstawił problemy fast fashion i zagłębił się w to tak merytorycznie i w dodatku z genialną analizą naszych ludzkich czesto nielogicznych zachowan. Subskrybuje i ogladam dalej, bo juz wiem, ze wrzucasz wartosciowe materiały
Jeżu, powinnam sobie ten film włączać codziennie, żeby skończyć z kupowaniem 😅 Wydaje mi się, że i tak ograniczyłam zakupy i częściej korzystam z second handów, ale mimo to i tak srednio raz na 3 miesiące wydaje na coś hajs. Raczej staram się żeby to były dobre jakościowe rzeczy, ale w szafie miejsca coraz mniej i tylko z tyłu głowy myślę co ja zrobię jak będę się przeprowadzać 😆
Wg mnie super wygladasz w tych ogrodniczkach, dlugosc w sam raz 😊 Aniu, dzieki Ci za ten filmik! To chyba jeden z lepszych jakie nagralas! Obejrzalam go juz 3 razy! Wgl nie wiem jak moglam zyc kiedys bez Twojego kanalu (jak go jeszcze nie znalam)...❤
Jeśli chodzi o fast fashion typu shein, polecam film Weroniki Truszczyńskiej na ten temat. Wypowiada się ona z perspektywy kogoś, kto mieszka w Chinach i dobrze wie jak działa tam ten system. Ci ludzie często sami podejmują się kilku, wręcz niewolniczych prac naraz, żeby zarobić pieniądze i robią to z własnej woli, bo tak to u nich działa. Praca dzieci często też wygląda tak, że jakby nie pracowały, to po prostu umarłyby z głodu. Owszem, nie powinno tak być, ale jeśli coś działało w dany sposób przez dekady, to nie zmienimy tego od tak. To trochę tak jak z jedzeniem mięsa. Nie każdego też stać na ubrania od designerów z najlepszych materiałów, i nie każdy chce kupować ubrania po kimś z lumpeksu, gdzie nie wiadomo co wcześniej działo się z tymi ubraniami i kto je nosił. Każdy powinien działać według własnej moralności jeśli chodzi o zakup ubrań, jeśli ktoś czuje się lepiej z tym, że kupi bluzkę z lumpeksu po kimś a nie z H&M to okej, ale "cancellowanie" kogoś za to, że kupił sukienkę w zarze czy shein jest absurdalne.
Gdy miałam trudniejsze chwile to ostatnie co bym chciała robić to zakupy odzieżowe Owszem mogłam popatrzeć, może przejeść się po sklepie, ale ani trochę nie chciałam nic kupować Film super 👌
Ja np kupuje czasem fast fashion bo nie wiem, które droższe marki są wartościowe. Dla mnie to loteria czy kupię drożej czy taniej i tak może po pierwszy praniu/użyciu wyglądać jak szmata
Po przeanalizowaniu tematu, sieciowka jest tańsza zwłaszcza zarabiając najniższą krajową. Przykład: spodnie z medicine za 120zl (promocja mniej niż 100zl) przeżywają 3lata minimum a pracuje fizycznie. Basic koszulki z new York (jednokolorowe) kiedyś po 15zl teraz chyba 25zl przeżywają ponad 2 lata a są intensywnie używane (piorę po jednym dniu noszenia, mam ich max 5 więc piorę je często), skarpety szybko niszczę więc nie ma znaczenia jaka cena ważne żeby bawełny było dużo. Dają radę z pepco tak samo jak 5x droższe.... Bluzek/bluz dawno nie kupiłam. Katuje x lat model z cropp i dwa no name z lumpa.
Te z nadrukami max 3 prania u mnie. Ale jest taki model z zaokrąglonym dekoltem i krótszym rękawkiem, jednokolorowe. Fason taki przylegający do ciała. Ogolnie te jednokolorowe po 20zl mieli z 4 fasony ale ten jest nie do zdarcia
Jak dla mnie to jesteśmy raczej krajem południa, chociaż my dumni Polacy chcemy myśleć o sobie inaczej. Przykład jest np. w Polsce zachodniej firmy skandynawskie przenoszą tu cześć swoich oddziałów bo maja tania sile robocza a Polacy (w tym ja) cieszymy się ze mamy fajna prace „za biurkiem” dobrze płatna l, stabilna w skandynawskiej lub niemieckiej firmie. Ale oczywiście produktu które obsługujemy czy którymi się zajmujemy nie wchodzą na nasz rynek. W Szczecinie jest magazyn Amazon i wydaje się super jest Amazon, ok i to wszystko bo np. mając Kindla nie mogę korzystać w pełni z literatury która jest na Kindla bo mieszkam w Polsce. Chodzi mi np. o kinde unlimited. No ale my Polacy którzy jeździmy najnowszym Fordem lub BMW i chodzimy z torebka Prady chcemy myśleć ze jesteśmy krajem północy.
No cóż pogardliwie stosunek ma do nas Europa Zachodnia i Stany. Bo jednak kraje byłego Paktu Warszawskiego są ciut biedniejsze. I tylko ludzie pokorni z wartościami są w stanie docenić Polaków. Czy obecność potowni jest wyznacznikiem? Nie sądzę bo w USA też są sweatshopy. No cóż LA ma niską płacę minimalną. Pracują w ziąbie ze szczurami. No to nawet w Polkowicach jest lepiej. Choć milion głoduje (dane z czasu gdy UE chciała nam dać kwota migrantów) to są u nas silne związki zawodowe. Ogółem jesteśmy krajem drugiego świata. I bliżej nam do globalnej północy bo większość stać na zbytki typu kawa, herbata czy kakao. Co do Kindla to ja nie sądzę że wiele tracisz gdyż Polska ma dużo wartościowych pisarzy. No chyba, że szukasz coś z dziedziny psychologii choć też warto zauważyć, że koncerny potrafią manipulować danymi dla zysku bez dbałości o prawdę. I właściwie to jeśli chodzi o kulturę to mamy jej więcej, więcej szacunku do ludzi, poczucie równości i sprawiedliwości, a nie podejście nie jestem nic winny prócz pieniędzy. Ja nie wiem jak to jest że w USA niektóre stany mają większy wpływ na politykę. W Polsce nigdy tak nie było nawet za czasów sanacji Śląsk mimo, że przed drugą światową wyrabiał ponad połowę PKB nie miał więcej głosów niż inne województwa
Mogę zgłosić mojego tatę. On nic nie kupuje, a jak dostanie to się pyta czy ma otwierać sklep z ciuchami😂😂😂Dziadek też tak miał...ale to już podchodziło bardziej pod skąpstwo😂bo on sobie wszystkiego odmawiał a po jego śmierci ciocia znalazła mnóstwo kasy w lodówce😂no i wszystko zgarnęła😂po nim. Nie wiem na co wydała.
Uwielbiam te tłumaczenia, że przecież dajemy ludziom w biednych krajach pracę. Dawni plantatorzy bawełny też dawali swoim niewolnikom jeść i dach nad głową, o co chodzi? Albo stwierdzenia, że ci ludzie od małego tak żyją, to już przywykli i im nie przeszkadza. Łatwo jest sobie wmówić, że wszystko jest Ok, a my nie mamy na nic wpływu. BTW, reklama Shein pod Twoim filmem to jakiś paskudny żart Youtuba? XD
Kupuje w h&m ciuchy dla dzieci, bo są tam wzory i fasony które bardzo lubią, a ponieważ je plamią itp zatem kupowanie czegoś super trwałego nie ma sensu bo ciuchy bardzo się niszczą. Nie mam czasu na ciucholandy bo idę z dzieckiem biorę to co chce w tym rozmiarze który potrzebuje, jak wyrośnie to dokupię większy rozmiar tej samej rzeczy... Niestety to jest oszczędność czasu i pieniędzy, bo jak kupię coś czego nie chcą nosić to i tak nie założą... Może czyni to ze mnie śmiecia. który śmieci, chociaż długo też naprawiałam im te ciuchy, noszą też je po sobie, ale to pewnie mnie nie usprawiedliwia
Mam wrażenie, że nie kupuję bezmyślnie i bezrefleksyjnie, robię zakupy średnio raz na kwartał, czasami rzadziej. I bardzo zależy mi na kupieniu tylko tych rzeczy, których w mojej szafie brak lub na zastepstwo. Staram sie wybierać polskie jakościowe marki (różnie jednak z tą jakością bywa) oraz ciuchlandy (w sumie jeden, mam swój ulubiony), ale też czasami zgrzeszę. Ogólnie bardzo rzadko kupuję cokolwiek, na pewno częściej robię przegląd szafy i staram sie wyzbyć "nadmiaru". Od lat nie kupuję "bo promocja", albo "na specjalną okazję". Wyzbyłam się połowy butów, które kolekcjonowałam. A od pandemii mam wrażenie, że kupuję jeszcze mniej. Ale dalej też zdarzy mi się zakup głupiej podkoszulki z fast fasion i poprawia mi to humor... 😮😢
Mam małą szafę, a w niej rzeczy, które są ciągle użytku. Już dawno sobie powiedziałam, że nie chcę mieć zbędnych przedmiotów i bliżej mi do minimalizmu. Absolutnie cieszy mnie ten nurt🤍 Dzięki za ten filmik🤍
Czy ja wiem czy potrzebujemy dużo rzeczy aby zaimponować. Ręcznie robiona chusta też zrobi furrorę. To samo dobrze wykonany sweter z wzrorem z wysp arańskich. Ale nie taki zszywany ale taki robiony na miarę. Ogólnie dobrze dopasowane do sylwetki ubranie dobrze się prezentuje. Trudno o takie w sieciówkach. Dlatego lepiej iść do krawca
Ja kupuję bo nie mam już energii na rozkminy co która firma robi za naszymi plecami. Tego jest za dużo. Jeśli miałabym zastanawiać się nad tym czy każdy przedmiot został wyprodukowany w zrównoważony sposób dostałabym na głowę. A gdzie reszta życia 🙈.
Dodatkowo mam swoje utarte ścieżki jeśli chodzi o sklepy bo wiem, że rzeczy z tych sklepów wyglądają na mnie dobrze, cena mnie nie zabija i wcale nie są nietrwałe
No i kolejna sprawa. Ja nie zarabiam najniższej krajowej a już czuję, że mnie nie stać na te górnolotne idee a co dopiero ktoś kto tą najniższą pensje zarabia
Lumpeksu są zajefajne🎉 Ubolewam nad tym, ze na mieszkając na prowincji Francji nie mogę nich korzystać bo poprostu żadnego nie znalazłam. Ale zawsze jak jestem w Polsce lecę do mojego ulubionego i zawsze znajdę jakieś perełki, które służą mi potem długo długo długo 😊
Polska od niedawna jest krajem bogatej północy. Co do nie kupowania w fast fashion. Nic to nie pomorze ludziom z biednego południa bo przecież nie pójdą do lepiej płatnej pracy. Braki w CV. Głębokie problemy systemowe wymagają skomplikowanych rozwiązań. Ja ich z reguły nie kupuję bo jakość mi nie odpowiada. Nie potrzebuję dodatkowo filozofii "ratowania kogokolwiek" czy "walki z zaśmiecaniem świata".
No i fast fashion, fast fasionem. Bardziej opłaca się sprzedawać gotowy produkt niż surowiec do jego wytworzenia. Czyli trzeba rozwinąć technologię, a tą kraje dzielić się nie chcą.
Kupiłam skarpetki w housebrand. Już się przetarły, wyrzuciłam. Koszulkę też, bo po praniu jak szmata. Skarpetki z decathlonu mam od 2015 i jeszcze mogą być. Nie kupię już nic z LPP itp.
Nie zgadzam się, można kupić w sieciówkach ubrania dobrej jakości. Sama mama kilka po porę sezonów. Problem nie polega na tym gdzie się kupuję tylko ile. Można kupić jedną rzecz w sklepie lub kilka w lumpeksie.
Ja staram się nie kupować poliestru w sieciowej sklepach po prostu. Nie wszystko w sieciach jest fatalnej jakości. Ja ostatnio kupiłam dwie bluzki właśnie z KappAhl z naturalnych materiałów.