Szczęśliwie upadek okazał się niegroźny. Ucierpiała jedynie manetka sterowania napędem. Finalnie udało mi się dokończyć przejazd rockgardenem i dalej Klementyną.
Szacun stary masz cohones żeby to jechać mi po górnej sekcji się już odechciało I se tylko przeszedłem kawałek z ciekawości trasa zdecydowanie ponad moje możliwości było stromo że ledwo mogłem isc po tej skarpie pozdro
od 8:00 to ta ostatnia sekcja co idzie do Klementyny ? Przecież to prawie pionowa ścianka. Ręka noga... rower na drzewie! Dobrze że Ci sie nic nie stało.
Całe szczęście, że nic sobie nie zrobiłeś a rower zatrzymał się na tym drzewku. Tak sobie myślę czy ta trasa nie przekracza już balansu flow/radość z jazdy z mocnym skupieniem i walką o życie? Na pewno wybiorę się sprawdzić, ale coś czuję, że to może być jednorazowa przygoda 🤤
Dziękuję ;) Balansu tutaj na próżno szukać - trasa zdecydowanie nakierowana na radość z jazdy. Fakt, wymaga jazdy na pełnym skupieniu, co potwierdza m.in. to, że pokonała mnie w miejscu które już dobrze znałem i chyba tam właśnie pozwoliłem sobie na lekkie rozluźnienie, które skutkowało utratą kontroli nad rowerem. Ocenę każdy oczywiście podejmuje sam wg własnych kryteriów i granic. Ja swoją pozostawiam dla siebie 😁