Stare, ale napisze, wyskoczyło mi na głównej. Kiedyś, choć też było nie wolno, ale można było. Przymykano oko, na przyszłych adeptów kolejnictwa jak i jej miłośników. I myślę tutaj o przejażdżce w kabinie. Dziś wszystko przyporządkowane bez...pieczeństwu i eliminowaniu zagrożeń, nie wolno nic. Nawet kręcenia filmików. A powiem, że tysiąc filmików nie odda tego, co godzina jazdy prawdziwą lokomotywą. Szczególnie, że to coś wyjątkowego, pierwszego i nie obciążonego, że to codzienna robota. Wiadomo, wszystko powszednieje. Te pierwsze poczucie mocy, ucisk w uszach ssania wentylatorów np. na 7. Wibracje, i inne poczucie prędkości :). inaczej jak w wagonie. Kto jechał kiedyś dla fun zrozumie. Kto pracuje, może przypomni sobie. Zdrówka.
Na początku Stacja Wisła Głębce, potem widać z kabiny lokomotywy dojazd do stacji Ustrń Polana, a w następnym ujęciu widać przejazd kolejowy za stacją Ustroń i w oddali most drogowy na DW 941, no i oczywiście Katowice.
Film ten, przedstawia przepiękne, polskie lokomotywy serii EU07 w oryginalnym malowaniu - przed oszpeceniem ich ,,żółtym czołem" (co swoją drogą jest istnym absurdem, ponieważ jeżeli człowiek chce nie rozejrzeć się przed przejazdem kolejowo-drogowym i wpaść pod pociąg, to i tak podeń wpadnie, a jeżeli nie chce wypadku, to zachowa ostrożność nawet jeżeli lokomotywy nie będą zapaskudzone), a potem jeszcze - korporacyjnymi malowaniami spółek "PKP InterCity" SA, "PKP Cargo" SA, czy "Przewozy Regionalne" sp. z o.o. Użycie słowa ,,oryginalne" w pierwszej części tegoż oto komentarza stanowi pewne nadużycie z mojej strony. Oryginalne malowanie cechowało się bowiem czarną barwą umieszczonej na dole, na wysokości układu jezdnego i sprzęgu śrubowego, z przodu i tyłu pojazdu blachy, a tu - już rzeczona blacha jest pomarańczowa. Tak powinno to zawsze wyglądać i na srogie potępienie zasługuje pierwotne malowanie tej lokomotywy. To wygląda, jakby ktoś chciał, aby ta maszyna była brzydka. Poważnym problemem też jest ryflowanie burt niektórych egzemplarzy, modernizowanie ich (absurd z ekonomicznego punktu widzenia) czy wydawanie pieniędzy na oszpecenie loków korporacyjnym malowaniem. Ludzi nie obchodzi to, co jest napisane na lokomotywie, ale przyjemnie by im było, gdyby była czysta, lśniąca i błyszcząca i właśnie na utrzymywanie starego taboru na najwyższym poziomie technicznym i estetycznym, oraz zakup nowego powinno się wydawać pieniądze. Reliktem tamtych czasów są też pociągi z ładunkiem mieszanym - teraz rzadko takie się spotyka na szlaku. Maszyniści podówczas nosili mundury, a nie - żółte, lub białe podkoszulki, jako odzież wierzchnią, szare, lub fioletowe sweterki, jarmułki do tego czasem. Nie ośmielali się też jechać z gołą klatą, a relacje międzyludzkie (poza tajnymi współpracownikami z Lechem Wałęsą na czele) były dużo przyjaźniejsze. Bardziej było zakorzenione przekonanie ,,Homo homini res sacra", czyli ,,Człowiek dla człowieka jest świętością." Dziękuję bardzo za zmontowanie tegoż oto materiału i zalecam dzielenie się inszymi takimi perełkami, oraz pozdrawiam Pana, jak również każdego innego człowieka, który to przeczytał.
To już kwestia gustu i sentymentu. Są miłośnicy kolei co mówią to samo o żółtym czole, tak jak ty o oryginalnym malowaniu. Ja lubię oba. Wczesne, byduniowate malowanie też bardzo lubiłem.
Słynny pociąg pospieszny Bieszczady z Gliwic przez Katowice do Krynicy i Zagórza. W latach 90 w Jaśle można się było przesiąść z pociągu pospiesznego San z Warszawy Wschodniej do Zagórza na pociąg osobowy z Jasła do Krynicy,który odjeżdżal 10 minut przed pospiesznym z Warszawy do Zagórza. O 5:50 chyba miał odjazd ten osobowy z Jasła do Krynicy a pospieszny z Warszawy do Zagórza miał odjazd o 6:00 rano. Było to skomunikowanie dla mieszkańców Rzeszowa,którzy mogli w ten sposób z przesiadką w Jaśle dojechać do Krynicy. To takie moje osobiste wspomnienia z tych podróży z Radomia do Zagórza przez Rzeszów i Jasło ale to tak na marginesie. Kiedyś węzeł kolejowy w Jaśle i w Zagórzu pełnił bardzo ważne funkcje dla transportu lokalnego jak i dalokobieznego zwłaszcza w latach 80 i 90,szkoda że te czasy już minęły. Pozdrawiam.
Super wyjechal lokomotywa EU07- 204 a po paru minutach mial juz lokomotywe EU07-236 Ale czego nie robi sie dla filmu . Tak to wszystko sie konczy Pan Maszynista juz nie zyje ( niech odpoczywa w pokoju ) . Obie maszyny tez juz nie istnieja EU07- 204 skasowana w roku 1984 , a Eu07-236 skasowana w roku 1999, obie zaczynaly w Czechowicach -Dziedzicach.
2:13 Rok po nakreceniu serialu lokomotywa ta uczestniczyła w jakimś wypadku poczym przestała pełnić służbę. Jeżeli ktos zna szczegóły tego zdarzenia to niech się podzieli :)
za komuny maszyniści mieli fajnie. w dwóch się jeździło to mieli przynajmniej towarzystwo i się wymieniali do prowadzenia pociagu więc była i lżejsza praca i było z kim pogadać
+DrCharlie89 Dla bezpieczeństwa, kolego dla bezpieczeństwa. No i mechanikom raźniej było a wyobraź sobie taką sytuację: chce Ci się lać a ty na loku jesteś sam albo z kolegą. Co wolisz?
nigsyzz Raczej dlatego aby tworzyć ukryte bezrobocie w słusznie mienionym systemie ;) Obecnie mamy te same zabezpieczenia i mechanik jest sam, katastrofy zdarzają się jak się i wtedy zdarzały.
Te same zabezpieczenia? Mało która lokomotywa miała radiotelefon czyli nie było radio-stop. Na filmie widać pociąg towarowy, gdy się zabierało jakieś wagony ze stacji pośredniej to trzeba było zrobić np próbę hamulca. Nie zawsze na stacji był rewident. Do tego w pociągu towarowym mogło się coś stać ze składem i jak maszynista miał sam iść 400 m naprawić co trzeba i do tego zrobić sobie sam próbę hamulca? Lokomotywę jak się opuszcza to trzeba zabezpieczyć skład przed zbiegnięciem, opuścić pantografy itp W reportażu o czołowym zderzeniu w okolicach Wrocławia pod Psim Polem można zobaczyć, że radiotelefony wtedy leżały w magazynach zamiast być na lokomotywach. Dzisiaj na kolei nie ma praktycznie zabezpieczeń, można było o tym się przekonać podczas katastrofy pod Szczekocinami. We Włoszech do dzisiaj obowiązuje podwójna obsada trakcyjna pomimo kabinówki. W Szczekocinach maszyniści wyjechali na szlak pomimo braku odpowiedniego sygnału uprawniającego (brak wskaźnika W24 oraz wskaźnik W24 gdy nie powinno go być)
Wszystko grubymi nićmi szyte Wsiadł do 204 a wysiadł z 236 :-) Poza tym Kryniczankę zelektryfikowano bodajże w 87 no i zakaz fotografowania na PKP i jeszcze stan wojenny no i rola tego kolejarza pomocnik czy instruktor ? :-)
Krakowiak - kiedyś (lata 50) obowiązywało powtarzanie sygnału przez drużynę, miało to eliminować ryzyko przegapienia lub niezrozumienia sygnału. Rodzaj samokontroli.
Ejjj to na początku to stacja Krynica Zdrój. Poznaję po budynku stacyjnym i budynkach sanatoryjnych. Stary układ torowy. Dziś stacja już inaczej wygląda.
Jeszcze przed tą pieprzoną elektryfikacją. Ostatnie miejsce pracy sądeckich "tekatek" - później już tylko Nowy Sącz - Chabówka ale tam to już tylko ruch lokalny ...