Marvin, Merlin, Wiedźma Mim i małolat na tronie Anglii, czyli "Miecz w kamieniu" po latach 🗡️🛡️ 

Dobry film jak zawsze, chodź nie na ten magiczny miecz czekałam to dalej czekam👀

Pierwszy filmik po Nowym Roku. Świetnie! :D Kolejna okazja na przypomnienie sobie dzieciństwa, jak i na poznanie różnicy między filmem, a książką. Dodam jeszcze, ze do starych filmów Disney'a i takich non-Disney też mam sentyment, szczególnie do tych zapomnianych i niedocenianych. I nawet jeśli zdarzają się pewne różnice, to nic nie szkodzi. Świetna robota jak zawsze. Do następnego razu!

Stary i zapomniany film. Świetny pomysł żeby to on zaczął nowy rok. Merlin zawsze mnie rozśmieszał a Artur był naprawdę ciekawą postacią.

Co by nie było... Ten film nie ma jakieś porywającej fabuły, konflikty jeśli jakieś są rozwiązują się bardzo szybko, a w momencie kiedy Artur po raz drugi wyciąga miecz z kamienia... Nikt, a szczególnie jego opiekun, nie kwestionuje tego... A wcześniej no patrzymy jak Merlin szkoli Artura, mamy magiczny pojedynek, który jest dziwny i trochę humoru który najbardziej kojarzy się... Z dzinem z Aladyna... (Bermudy? W XX? To chyba tam wybierał się Merlin?)😂 No jak widać wymyślili to wcześniej niż zabrali się za Aladyna.

W legendzie ector jest przybrany ojcem Artura a Uther biologicznym ojcem Artura

Akurat wątek że z wyglądu czy usposobienia się nie zorientowali że kobieta na dużo sensu. Chińczycy z natury mają podobnie Azjaci ogólnie łagodne rysę twarzy podobne do kobiecych, często chyba tam w popkulturze dziewczyny udają chłopaków.

Szkoda że film miecz w Kamieniu jest szczerze średni i ma mało wspólnego z legenda bo Artur w legendzie na około 15/16 wyjmując miecz. Materiał super pozdrawia 😊

Ciekawe omówienie. Za dzieciaka często oglądałem "Miecz w kamieniu". Moje ulubione sceny to starcie zaczarowanej kuchni z Kayem i sir Ectorem i pojedynek Merlina z wiedźmą Mim. Choć gdy po latach wróciłem do tego filmu, to stwierdziłem, że wydaje mi się nudniejszy niż kiedyś. Lekcje dla Artura były w sumie nudne i miałkie i miały mało wspólnego z przygotowywaniem do roli władcy. Fabuła nie jest porywająca. Wiedźmę Mim trudno nazwać antagonistą czy czarnym charakterem - tutaj nie ma takiej postaci. Mim jest raczej postacią pomocniczą, bo odgrywa zbyt małą rolę. Więc ogólnie ten film jest jak dla mnie średni. Nie jest zły, ale dobry raczej też nie. Ten film można lubić raczej ze względu na sentyment i na to, co próbował osiągnąć, a mniej za efekt końcowy. :) Ciekawostką jest, że wilk z tego filmu (będący zresztą bardziej postacią komediową) to ten sam wilk, który pojawił się w segmencie "Piotruś i wilk" z filmu "Make Mine Music" z 1946 i w krótkometrażówce "Lambert baranie lwiątko" z 1952. I że scena, w której sir Ector unosząc miecz za głowę niechcący uderza mieczem stojącego tuż za nim Kaya w głowę, to scena "recyclingowa" ze sceny ze "101 dalmatyńczyków", w której Baryła uderza pałką stojącego za nim Nochala w głowę. Zresztą, ten film ma takich "recyclingowych" scen więcej (np. scena szarżującego konno rycerza pojawiała się we wcześniejszych krótkometrażówkach Disneya), i sam też stał się źródłem recyclingu dla innych filmów, jak "Księga dżungli" (scena z psami rzucającymi się przyjaźnie na Artura i zaczynającymi go czule lizać po twarzy vs scena z wilkami rzucającymi się przyjaźnie na Mowgliego i zaczynającymi go czule lizać po twarzy). Jak i inne filmy reżyserowane przez Wolfganga Reithermana. Mały John z "Robin Hooda" to klon Baloo z "Księgi dżungli". Uroki rotoskopii. Z tego co ja usłyszałem z dialogów, to sir Ector nazwał Merlina marlinem, nie Marvinem. Marlin to taka ryba, zresztą poławiana na szeroką skalę. :) Merlin podczas pojedynku na czary zamienił się w wirusa rzadko spotykanej choroby Merlinitis Pryszczalis, i Mim go wtedy złapała. :) Choć to było złamanie zasad z jego strony, bo wirus to nie zwierzę. Zresztą, bakteria też nie. No ale skoro Mim oszukiwała podczas pojedynku, to i Merlin mógł sobie pozwolić na nieczystą grę i nagięcie zasad. :) To, że akcja filmu dzieje się w XIV w., częściowo wyjaśnia zarówno obecność płytowych zbroi rycerskich (choć one stały się popularne dopiero w drugiej połowie XV wieku), jak i turniej rycerski. W VI wieku, gdy miał żyć król Artur, nie było turniejów rycerskich, one zaczęły odbywać się dopiero w XII wieku. W sumie to nie jestem fanem filmów Disneya z lat 60. ani 70., nie licząc "101 dalmatyńczyków" i "Przygód Kubusia Puchatka". Ówczesny styl animacji, taki szkicowy, wygląda na niedokończone rysunki. Chyba najsłabsze animowane w 2D filmy studia Disneya to "Aryskotraci", "Robin Hood", "Oliver i spółka" i "Taran i magiczny kocioł". BTW, Taran z tego ostatniego filmu to z wyglądu klon Artura z "Miecza w kamieniu". "Taran i magiczny kocioł" z 1985 był największą klapą w dziejach studia Disneya, kulminacją złej passy trwającej od początku lat 70. Jego porażka chyba przyczyniła się do tego, że kolejny film, "Wielki mysi detektyw" z 1986, został przeoczony przez wielu fanów Disneya. A szkoda, bo to film naprawdę warty zobaczenia. Szkoda, że nie doczekał się sequela - ostatnia scena dialogowa wręcz sugerowała, że może być kontynuacja, ale niestety nie było. "Bernard i Bianka" z 1977 doczekał się sequela w 1990 pt. "Bernard i Bianka w krainie kangurów" - IMHO dużo ciekawszego od pierwowzoru. "Fazę" na arturiańskie legendy złapałem w trzeciej klasie podstawówki, podczas czytania kupionej mi przez rodziców książki "Ilustrowana księga mitów" grupującej mity z całego świata. Później swoją cegiełkę dołożył też film "Merlin" z 1998 z Samem Neillem jako Merlinem i Heleną Bonham Carter jako Morganą. Ciekawe, co sądzisz o tym filmie.