Tak ale z innym rozmówcą. Ten Pan tak obrzydził ten model autobusu że ach strach. Pominą wiele istotnych faktów z historii modelu. Z powodu niewiedzy lub ignorancji.
@@agasroka2770tu nie chodzi o ignorancję, ale o fakty tamtych lat. Nie wiem w jakim jesteś wieku, ale ja pamiętam popękane podłużnice po kilku latach eksploatacji, a przede wszystkim tylny zwis który osiadał wskutek pęknięcia ramy, także poprzez zastosowanie ciężkiego silnika SW. Ogrzewanie zimą było bardzo wątpliwe, choć i tak lepsze, niż we wspomnianych ikarusach. Pozdrawiam
Kilka lat miałem okazję prowadzić takiego pr-a w komunikacji w Opolu, bardzo mile je wspominam jako kierowca, był to duży przeskok między Jelczem typu M i Ikarusem. Zupełnie inna ergonomia kabiny kierowcy, regulowane siedzenie i kierownica, przyciski klawiszowe, niski poziom hałasu, bardzo dobre wspomaganie kierownicy i pedałów sprzęgła i hamulca. To czyniło ten autobus bardzo przyjemnym w jeździe, po za tym fajnie nim bujało na nierównościach, zdarzały się takie wyskoki że kierowcę od pedałów i fotela odrywało, było to bardzo przyjemne ale i niebezpieczne, trzeba było uważać. Co do silnika to był bardzo mocny, jak nie był skręcony na pompie to prędkość 120 nie była dla niego problemem.
No to nie o tym Pan mówi. W filmiku mamy zamulonego około 180 konnego wolnossaka, który nie dawał rady w tej budzie. Ręczna skrzynka 4-biegowa miała v-max 67km. Pan Zapewne jeździł skrzynią 6-biegową z uturbionym silnikiem, który był bardzo przyjemny i dawał radę w tym nadwoziu. Prędkościomierz przekłamywał - w rzeczywistości było to dużo mniej niż 120km/h, chociaż wrażenia z jazdy dawały odczuć tę nieprawdziwą prędkość. Pozdrawiam serdecznie! Mariusz
Pamiętam je. U mnie w Pabianicach, jeździły dwie sztuki, miały swoje wady, ale jednak miło je wspominam: wygodne siedzenia, duże otwierane okna i ten dźwięk silnika, zwłaszcza jak kierowca dał po garach, to muzyka dla moich uszów 😉
Też pabianiczanin. Rocznik 96 ale pamiętam je dobrze. Lato to piekarnik, zima-lodówka, głośny. Wysoka podłoga ale przez to dodatkowe miejsca do stania + każdy pomagał starszym/wózkom wsiąść/zejść co dzisiaj nie zawsze się zdarza.
Rocznik '79 się kłania. Oczywiście że pamiętam te jelcze, w latach 80. i 90. były powszechne na polskich ulicach. Nie lubiłem ich ze względu na siedzenia, ta różowa skajowa powłoka latem parzyła i się kleiła, w dodatku oparcie było tylko z gąbki zawieszonej na pałąku i trzymającej się na tapicerce. Najgorsze były miejsca, gdzie dwa siedziska były tyłem do siebie, a oparcie wspólne; czuło się wyraźnie plecy współpasażera wbijające się w twoje i każdy jego ruch, zwłaszcza jak autobus bujał - nie cierpiałem tego. W tym konkretnym egzemplarzu siedzenia są już nowsze, plastikowe, ale starsi widzowie z pewnością wiedzą o jakich mówię.
80 latek, zaczynalem ogorkiem z sinikiem z walem korbowym skladanym wada niskowydajna sprezarka.2lata nastepnie poprzedni berlieta z sinikie lezacym pod podloga(posrodku}nastepnie jelcze pr 110 piec po kolei, ostatni z cala szyba nastepnie po dwa lata autosan.renault z silnikiem miedzy osiami lezacy, poznie man 4lata i na koncu mercedes 60 msc i do 2023 mecedes sprinter do czerwca. razem 27latek za fajerka na przewozach szkolnych pozdrawiam wszyskich zza kolkiem
Jezdzilem takim często w Katowicach linia 61. Wedlug mnie o wiele przyjemniejszy autobus niz Ikarus. Duzo ciszej w środku, wygodniejsze siedzenia i czulo sie tak bardziej przytulnie.
Przytulny to dobre słowo. Bardziej dla ludzi, chociaż mechanicznie mniej solidny. Ikarusy były idioto-odporne w kontekście odporności na zastane warunki eksploatacji, ale czułem się w nich jak w klatce. Klatka dla ludzi. Stoisz wysoko, silnik pod nogami, most wyje. Odporny był, ale dla ludzi straszny. Francuski Jelonek dużo milszy do przebywania.
Technicznie był jaki był, ale pięknych wspomnień z dzieciństwa i późniejszych z dojazdami nim nic mi nie odbierze. Lata dojazdów do szkoły. I wypraw za miasto, także wagarów nim tak daleko jak oczy poniosą na końcowe przystanki. Jazdy w tłumie w środku z ledwo domykającymi się drzwiami. Ludzie zawieszeni czasem aż na poręczach drzwi i obracający sie razem z nimi. "Klimatyzacji" z otwartych dachów i okien. Czasem jazdy w upały z otwartymi drzwiami. Siedzenia z gąbki którą zwłaszcza na tylnych rzedach chyba zawsze ktoś musiał wyjadać takie były wyrwane. Jakiś ogromny sentyment do nich mam.
Tez jeździłem tym na wagarach, Wwa 80-81 poznałem całe miasto😂 bilet za 100 na wszystkie linie i wiora od pętli do pętli. Zeran, Międzylesie, Falenica, Tarchomin, Okęcie, Wilanów, Huta Warszawa, Ursynów itd. Kawał historii.
W młodości jeździłem w Warszawie Jelczami, a właściwie jeszcze oryginalnymi Berlietami PR 100 i PR 110. Komfort jazdy w porównaniu z wszechobecnymi wówczas "ogórkami" był niesamitym przeskokiem w nowoczesność. Dźwięk silnika w PR 110 był bardzo charakterystyczny, szczególnie przy ruszaniu, takie "aaam, haaam".
Uwielbiałem te autobusy. Nalepsze momenty były wtedy, gdy na pętli udało się wsiąść do autobusu, usiąść wygodnie i po jakimś czasie poczuć wibracje uruchamianego właśnie silnika i usłyszeć jego dźwięk. No i ten piękny syk towarzyszący otwieraniu i zamykaniu drzwi.
Jeździło się. Najfajniej w "loży" (rząd siedzeń 2+1+2 wdłuż tylnej szyby) . Często wolałem przepuścić autobus innej linii jadącej w tym samym kierunku, ale obsługiwanej Ikarusami i poczekać na Jelcza. Egzemplarze produkowane na przełomie lat 70/80 miały bardzo charakterystyczny dźwięk otwierania drzwi, który zapadł mi mocno w pamięć - takie "KHKHHHhhh…". M11 i jego jelczańscy następcy już tak nie "brzmieli" :)
Też pamiętam ten dźwięk - o ile w Ikarusie był po prostu syk to w Jelczu ciężko to określić ale tak jakby podwójny "strzał" powietrza który z czasem znikł zastąpiony podobnym z Ikarusa.
Pamiętam. Dla mnie to brzmiało jak podwójne psc. To miały tylko PR110U, produkowane do 1983 (wygaśnięcie licencji Berlieta). Nowsze PR110M już nie miały tego dźwięku, tylko zwykłe pss jak Ikarusy.
Jeździłem takim do pracy na przełomie lat 70/80. Mam porównanie z równolegle eksploatowanymi Ikarusami uznawanymi za ponoc super pojazdy. Cóz 110; byl przede wszystkom cichszy mial duzo bardziej komfortowe zawieszenie i wsiadanie do niego z wózkiem dziecięcym nie stanowilo problemu w przeciwieństwie do Ikarusa. W Gdyni tez dlugo jeździły PR 110 a przedlużyly swój zywot po konwersji na trolejbusy. Poza tym kiedys policzylem ile osob z niego wysiadalo na ostatnim przystanku orzed stocznią. Bywalo nawet 130 pasażerów i więcej.
Dla mnie to była rewolucja gdy się pojawiły w trójmieście. Komfort jazdy o wiele lepszy niż w starych Jelczach. Ich awaryjność docierała pózniej z prasy, ale jako laika nie interesowała mnie ona wtedy. Gdy pojawiły się później Ikarusy, byłem nimi zawiedziony jako normalny pasażer.
Słabość berlieta polegała na tym, że był przeznaczony do przewozu podobnie max. 80 osób a normalnie jeździło 200 a bywało, że więcej. Do tego niewyobrażalny dziś stan dróg. Oryginały we Francji nie sprawiały kłopotów. Jak się pojawiły to nadwiślańska gawiedź rozdziawiała gęby w podziwie. Można się pocieszyć, że dalej na wschód siermiężność była jeszcze większa. Wśród "postępowych ludów Europy" najlepszy był Sanos jako autokar. Komfort był taki, że ludzie wymiotowali bo się bujał a nie trząsł.
Stan dróg to problem ciągle aktualny w miastach. I trzeba przyznać, że Solarisy są najlepsze na te dziury. Często starsze Solniczki trzymają się lepiej niż np. nowsze MB Conecto, z których już sporo nadaje się na szrot. A jest w Polsce jedno duże miasto, gdzie nawet jeden Citaro z 2019 r. jest bliski kasacji
Gościu, to nie jest Polski autobus, to jest francuski berliet. Jak przyszły do Polski początek lat 80 do Krakowa, to miałem przyjemność pracować na nich. Jeszcze silniki były leżące. W porównaniu z Jelczami było to niebo a ziemia. Pracowałem około 2 lat na zajezdni w Woli Duchackiej właśnie na Berlietach, i miło wspominam te czasy. Pozdrawiam.
3 spostrzeżenia: 1. O wyborze akurat Berlieta (a właściwie Renault) mogła zdecydować przeszłość I Sekretarza Gierka. W młodości mieszkał i pracował we Francji i Belgii, znał te kraje, lubił, miał tam kontakty - to mogło też powodować, że składano Polsce stamtąd korzystniejsze oferty (francuscy socjaliści bardzo Gierka lubili). 2. Wydaje mi się, że MPK Siedlce ma PR110M, który został odremontowany przez pracowników i robi za maskotkę firmy, więc wyjeżdża na miasto na specjalne okazje. Autobus odnowiono tak jakby był z roku produkcji (początek lat 90., napis „Jelcz” z przodu i z tyłu jest już nową - nierozstrzeloną czcionką) 3. Subiektywne odczucie podczas jazdy PR110M miałem zawsze takie, że jest on bardzo powolny, a szczególnie bardzo powoli rusza, w przeciwieństwie do Ikarusa, który wydawał się o wiele bardziej dynamiczny.
Cóż, nie jest tajemnicą że Gierek przyjaźnił się prywatnie z ówczesnym prezydentem Francji - Valerym d'Estaigne; znał także bardzo dobrze język francuski. Było to bardzo nie w smak towarzyszom z Moskwy
Mój ojciec pracował jako kierowca miejskiego autobusu. Tym modelem nie jeździł, ale przejściowym M11 i generalnie lubił te wozy, choć były delikatniejsze niż Ikarusy. Ja lubiłem jako pasażer do szkoły nim jeździć niż krótkim Ikarusem, był miększy, więcej osób wchodziło do niego.
To był przeskok techniczny, pomijając blachy. Jeśli chodzi o pękanie konstrukcji to wiadomo chodzi obciążenie, ilu chętnych do jazdy tyle narodu wchodzi. Generalnie powiedzmy sobie szczerze obsługa techniczna dno. Dużo złego to nierubstwo mechaników wynikające z przygotowania ich do nowych pojazdów. To był etap przejściowy, stara kadra itd niskie płace. Sam kierowałem pracownikami warsztatu, wypowiedzi tego gościa przypomniały mi tamte czasy. Jak podwyższyłeś wymagania to natychmiast złośliwe działania. Wywaliłeś z roboty to brak następnych. Szkoda gadać. Najważniejsze to przestrzegać godzin pracy urządzeń i potem właściwych przeglądów.
Tak to właśnie było. Po ogórku, to był skok do przodu. Cichszy, mimo co się teraz mówi ale komfortowy co by to nie znaczyło. Większa przestrzeń pasażerska, łatwiej się wsiadało i szybciej.
Jeździłem trochę czasu tym sprzętem w warszawskiej komunikacji jako kierowca. Całkiem ciekawy sprzęt. Nigdy jazda się nie nudziła. Zdarzało się że siedzenie kierowcy żyło własnym życiem, raz potrafiło nagle wystrzelić w górę w czasie jazdy, raz opaść na sam dół. Cudowna duża kabina. Miał świetną zaletę. Jeżeli nie chciało się pracować bo np. linia była nieciekawa to zawsze znalazło się coś co można zgłosić do centrali że wóz jest niesprawny😂. Pozdrawiam. Dzięki za wspomnienia 😊.
Patrząc na ten autobus czuje ten specyficzny zapach ;) plus dźwięki silnika, kasowników.. piękne wspomnienia, u mnie w mieście jeździły do późnych lat 2000nych
Może i najgorszy, ale to naładniejszy i najbardziej komfortowy autobus PRL. Po prostu we Francji nie projektowano go z myślą o dziurawych na maksa drogach (takich jak Francuzi mają dzisiaj ;) ) i o notorycznym przeciążaniu tych autobusów. W owym czasie we Francji jeżdziło nimi 20-30 osób, czasami może 100, a w Polsce z reguły pewnie ponad 200. Pamiętam, że jak pierwsze sztuki dotarły do Zielonej Góry byłem w szoku. Komfort, wyglad, po prostu wszystko z punktu widzenia pasażera było extra. Ikarus, a zwłaszcza Autosan wypadał przy Berlietcie bardzo marnie.
Jak byłem dzieckiem to mówiłem na ten model "Mrał Mrałek :)". Był on dość powolny, spokojnie jeździł i mocno bujał. Jako że Bielsko-Biała ma dość dużo górek to dość często zdarzało się że Mrał Mrałek miał problem podjechać, przykładowo na Złote-Łany pod górę na przeciwko elektrowni. Ludzie kilka razy musieli wysiąść, i wsiadać na bardziej wypłaszczonej części drogi. Mrał Mrałek się często przegrzewał. I tutaj już jest wersja po tuningu :), te standardowe skajowe siedzenia były wygodniejsze. Ale jak siadała jakaś gruba baba obok to aż mnie podnosiło, a siedzenie robiło PSSS.
Tak - byłem pasażerem takiego autobusu - w Katowicach, Chorzowie i dwa razy w Sosnowcu. Ale jednak lepiej go pamiętam w wersji T,na prywatnej linii "D", jeżdżący na trasie Dąbrowa Górnicza - Katowice. Był nawet jeden z napędem LIAZA,co powodowało, że z tyłu miał 5 miejsc, silnik brzmiał inaczej,a auto zbierało się lepiej niż inne Jelcze. Z tym kierowcą zresztą trochę przegadałem,no po prostu stare,DOBRE czasy... Pozdrawiam serdecznie 🎉 Btw - w Auchan - Sosnowiec przez bardzo długi czas jeżdzily takie i woziły ludzi do marketu,a z marketu do Dąbrowy Górniczej, Sosnowca i Będzina
Chyba najlepszy gdy stałem na przystanku w myślach było tylko nie ikarus tylko nie ikarus. W jeczu było ciszej zima cieplej i co najważniejsze były bardziej komfortowe
Pamiętam jak jeszcze jeździły na początku lat dwutysięcznych w Krakowie. Uwielbiałem je :) To drewno, ta starość... Podobały mi się te z tablicami elektronicznymi
Kiedys kierowcy autobusow miejskich byli jak panowie , grono dziewczyn w okolo i ja. Tez jeszcze pamietam Jelcz-Berriett z napisem Berriett czy jakos tak a potem te PR110 jako trojebusy. Wspaniale wspomnienia
Rzeźnia ! 150 typa o 5.30 rano do roboty w fabryce . Mróz , piździ , w szybach wydrapane okienka do oglądania bloków z wielkiej pyty . Kocham te wspomnienia , gimby tego nie znajo.
Jeździłem takim Jelczem od poczatku podstawówki aż po szkołę średnią (od 92 aż do 2003) po 2000 roku było ich coraz mniej, w identycznym malowaniu jak na tym filmie. Należały one do MZK Żagań. Pamiętam jeszcze mechaniczne kasowniki, potem weszły takie czerwone elektryczne kasowniki z zieloną i czerwoną diodą. Autobusy miały siedzenia z takiej jakby sztucznej czerwonej skóry. Na ścianach wewnątrz była jakby sklejka. Wielu kierowców naklejało sobie w środku różne plakaty samochodów, czasem dziewczyn (dzisiaj to by nie przeszło hehe), pamiętam, że były głośne, Były wersje, że cały tył to były miejsca stojące, w innych z tyłu były siedzenia. Wajha od biegów często latała jakby dostała ataku epilepsji. To były czasy gdzie rano jadąc do szkoły plecami było się przyklejonym plecami do drzwi , taki był ścisk. Często siadałem na samym przodzie, żeby widzieć jak kierowca jedzie (dzisiaj sam jestem kierowcą autokaru) a teraz młodzież jak wsiada to od razu ucieka na tył. Te Jelcze były toporne ale człowiek ma jakiś sentyment...chętnie bym się jeszcze takim kiedyś przejechał albo chociaż wszedł i zobaczył. Dajcie kiedyś znać o jakimś zlocie ze sporym wyprzedzeniem. Pozdrawiam. Edit. I za moich podróży nie było kas fiskalnych , tylko kierowca mógł sprzedać bilet z takiego bloczku albo kupowało się w kiosku RUCHu które kiedyś były dość liczne. Potem MZK zakupiło Jelcza 121 i pamiętam, że był w automacie i to już była "inna jakość" czuć było , że to autobus z innej epoki. EDIT , zrobiłem mały "risercz" i te w Żaganiu to nie były PR110 tylko M11 ...no ale jako dzieciak nie zwracałem na to uwagi , wyglądały jak PR110
Myślę, że ciekawym modelem do omówienia, byłby D120 z silnikiem Liaz. Pamiętam ten model z PKS Stargard w roku 1991. Był w porównaniu z tradycyjnym SW dużo szybszy, elastyczniejszy, a przede wszystkim cichszy. Pozdrawiam.
Jeżdziłem PR-ką 110 jakiś czas w mojej firmie w Lublinie. Nic takiego w moim wozie się nie działo. Był manualny, i regulując obrotami silnika biegi wchodziły bez użycia sprzęgła.
Tak bardzo uwielbialem nim jeździć, że uciekałem ze szkoły, żeby sobie pojeździć tym cichym i płynącym autobusem. Pamiętam go jako coś z innego świata. I to charakterysyczne skrzypienie we wnętrzu na wertepach. W innych autobusach to był jakiś łomot. Jak ja potem nie lubilem wypierajacych Jelcza Ikarusów, choć "dorośli" mówilo, że są lepsze. Dla mnie najlepszy był Jelcz, długi PR 110
W latach dziewięćdziesiątych za małolata jechalem takim na trasie Lublin - Licheń. Była to wersja z leżącym silnikiem i na tyle mieliśmy materace, na których spaliśmy w nocy. Egzemplarz był pożyczony z MPK Lublin. Wyprawa to była jak widać niezapomniana. 😊
Określenie "rzeźnia" ma dwie genezy. Pierwsza, podstawowa - to dlatego, że tam zawsze pchają się niemal wszyscy stojący pasażerowie, w związku z tym to tam najczęściej zetkniesz się z obijaniem się, przepychaniem, potem, gorączką i ściskiem ciał. A druga obrazowa - w rzeźni cielska wiszą na poręczach lub paskach. PASAŻEROWIE WINNI TRZYMAĆ SIĘ PORĘCZY. 😅 W latach 80-, ogromnym ośrodkiem PR110U był Kraków. Można powiedzieć, że w pewnym momencie Kraków PRami stał.
Urodziłem się w 75r, a więc jako pasażer jeździłem wszystkimi PRLowskimi autobusami. We wczesnych latach podstawówki do szkoły jeździłem autobusem szkolnym San H100. Jeździłem też jako pasażer Jelczami ogórkami, Jelczami PR110, Ikarusami i Autosanami... Z punktu widzenia pasażera, Autosan H9, to najbardziej komfortowy autobus PRLu !!! A Jelcz, no cóż... Jak jedziemy nim 3 przystanki dalej, to kogo obchodzi komfort... W 85r jechałem na kolonię do Głuchołazów ze Szczecina właśnie Autosanem H9 i była to całkiem komfortowa podróż.
Jak przyszły pierwsze do Krakowa to były zachwyty bo wcześniej królowały ogórki. Moje obserwacje z punktu widzenia pasażera- PR110 szybko się rozklekotywały. Objawiało się to tym, że panele ścienne z płyt drewnopodobnych tłukły się i drżały na wybojach, Tak samo plastikowe zaciski mocujące do poręczy ścianki działowe przy drzwiach niesamowicie piszczały bo cała karoseria była wiotka i pracowała na nierównościach- z tym radzono sobie owijając poręcze gumami z dętek w miejscu mocowania tych uchwytów. Jednak komfort jazdy był nieporównywalnie lepszy niż w ogórku.
Jestem rocznik 86 i w Łodzi na trasie 55 jeździłem nimi regularnie i to już w całkiem świadomym życiu. Pamiętam jeszcze jak przed modernizacją siedziało się na takich siedzeniach że skai w kolorze wiśniowym obszyty w taki sposób, że metalowy narożnik wystawał poza obszycie :)
Czy jeździłem kiedyś ? Co za pytanie 😝 2x dziennie do centrum na zakupy bo na peryferiach miasta nie było tak sklepów jak dziś. No i całe wakacje linia podmiejska z Koszalina do Mielna 🤪
Po pierwsze bardzo chciałem podziękować za pracę którą wykonujesz. Filmy są bardzo ciekawe i pozwalają poszerzyć swoją wiedzę na ten niszowy temat. Co do Jelcza to tak, pamiętam ostatnie okazy w PKS Grójec. W czasie jazdy wrażenie rozklekotania, wszystko drżało i skrzypiało, a drzwi otwierały się z właściwą sobie opieszałością. Niemniej jednak, bardzo miłe wspomnienie dawnych czasów
Tylne okno nie jest zgodne z oryginałem. Tylna szyba była identyczna z przednią, odwrócona o 180 stopni. Ta mniejsza szyba to już w późniejszych modelach.
Jeździło się PR-ką "parę ładnych lat" do technikum. Jak dla mnie same dobre wspomnienia, ostatecznie w naszym mieście wycofali Jelcze w 2014 😞Nasz ulubiony numer? Przy wsiadaniu i wcisnąć ten zaworek pneumatyczny po prawej stronie pod oknem. Wtedy autobus odjeżdżał z otwartymi drzwiami 😀W ogólnym zamieszaniu oczywiście nie było winnych. Tłum na przystanku taki, że nie trzeba było wchodzić po schodach bo i tak wnieśli. W środku nie było widać własnych butów. Pasażerowie amortyzowali przechyły autobusu. Wszyscy ubici jak śledzie w beczce. A jak ktoś chciał wysiąść? No to wyskakiwał mały tłumek na pobocze, wypuszczał i znowu gramolił się na schody. Poza tym ten zamknięty "kiosk" z odsuwaną szybką dla kierowcy i kanara bokiem do kierunku jazdy. Ale ja im wtedy zazdrościłem.
Przez całą podstawówkę dojeżdżałem tym dziadostwem do szkoły. Masakra a zwłaszcza 🥶 zimą. Potem musiałem się przesiąść w konstal 105. to była trauma mojego dzieciństwa. Dopiero w szkole średniej wprowadzili szwedzkie volvo i co prawda używane ale o niebo lepsze tramwaje GTN. To było trochę lepiej Y
Pamiętam go, było ich kilka w porównaniu do masy Autosanów, mówię o mieście powiatowym. Wydawał mi się z wyglądu nowoczesnym autobusem i wygodniejszym od autosanu, ale może to kwestia gustu, lubię kanciaste konstrukcje. Gdy poznałem Ikarusy, ostatnie sztuki śmigające po Krakowie na liniach 501 i 139, do tego przegubowe i strasznie głośne to rzeczywiście miłe wspomnienia wróciły. Jak widać miłe one były może dla pasażerów, niekoniecznie dla mechaników i inżynierów.
Zacząłem karierę drivera w 2000 na tym wozie Do dzisiaj jeżdżę autobusami ale to padło wspominam strasznie do dzisiaj Jednym słowem dramat.. Cieszę się że już nigdy tym wynalazkiem nie będę musiał jeździć, no chyba że na ryby z kółkiem różańcowym 😂
Piękne wspomnienia. Jeździło się do szkoły. Fajnie się "kładł" na zakrętach. Można było lekko pchnąć osobę siedzącą od przejścia, żeby wyłożyła się na podłodze. Zwłaszcza zimą ładnie taki człowiek wyglądał gdy wstał. 😂
Lata świetlne temu jeździłem do szkoły podstawowej Jelczem 110 w wersji lux, miał bardzo wygodne fotele, bez porównania do foteli z autosanów. Później, za czasów liceum zdarzało sie jeździć identycznym autobusem jak na filmie z PKS Turek. Pamiętam że jeździł nim Pan kieroca o sportowym zacięciu i trzeba było orientować sie na szybko pokonywanych zakrętach...
Turek miał więcej L11 i upychali je, gdzie się dało. Np. na sezonowym kursie do Lichenia jeździły często. Po 2004 r. to już były zabytki, co widać było w Koninie na dworcach PKS, gdzie ta leciwa L11 wymijała nowe Autosany czy Solbusy z PKS Konin. Ale niestety - tabor PKS Turek to było ogólnie muzeum
Oj jeździłem jako pasażer .ale w PKS Gorlice jeździł był biało żólty . Jeździli nim dwaj kierowcy z mojej wioski na zmianę i dwa wariaty. Oni potrafili koło 100 na godzinę z całym składem pasażerów z górki w dominikiwicach osiągnąć
Jeździłem takim za dzieciaka, zawsze lubiłem go za dźwięk silnika, który cicho mruczał pod tylnymi siedzeniami, miał miękkie zawieszenie, i te rączki wiszące z pod sufitu, skórzane paski a uchwyty z białego plastiku. Wolałem od Ikarusa. Ps i nie odelrzyć, tylko odciążyć.
Kiedy miałem jakieś 10 lat, pojawiły Berliety, czyli jego pierwowzór. Zdecydowanie bardziej mi się podobał, niż późniejszy Ikarus, mam na myśli nadwozie. Potem PR110 został przez Ikarusa wyparty z krakowskich dróg. A był jakiś taki zgrabniejszy, kierowcy lepiej manewrowali na zakrętach i na przystankach.
Na pewno nim jeździłem jako pasażer, ale to już tyle lat :), to co zapamiętałem to duże okna i chyba tyle. Dużo mocniej pamiętam przgubowe Ikarusy ze względu na masakryczny hałas w środku i konieczność wspinania się do środka ;)
Jezdzilem przez całą szkołę i studia w Lublinie jeszcze 10 lat temu kursowały niedobitki pr110 ciekawostką jest to ze będąc w tym roku na obrzezach Paryża jezdzilem bardzo podobnumi autobusami ruznica byla w leflektorach i tylnych lampach mialy kne półautomatyczną skrzynie biegów i cichszy silnik.
Pamiętam jak jeździły u mnie na podwarszawskiej linii w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych. Abstrahując od kwestii tłoku i ich średniej ,,ustawności" w naszych warunkach jazda nimi przypominała swego rodzaju loterię-częste awarie wymuszały kilkukilometrowy spacer przez las gdyż oczekiwanie na kolejny autobus, równie zatłoczony praktycznie mijało się z celem. Na dobrą sprawę gdy wprowadzono Ikarusy odczułem to jako postęp-te po prostu tak się na trasie nie psuły
Pracowałem w zakładzie remontujacym Jelcze i Ikarusy , piękne czasy namalowałem się tego zwłaszcza na żółto, taki kolor zamawiało Opole jeśli dobrze pamietam.
Łódź: Cichy, komfortowy, miękkie zawieszenie, ciepły zimą. Żle serwisowany, kilkukrotnie przeładowany, dziurawe drogi. Po nich pojawiły się Ikarusy. Zawsze zimno zimą, twarde zawieszenie, wysokie schody, hałas. Powinno być w odwrotnej kolejności, czyli najpierw Ikarusy potem PR.
Jelcze (czy PR czy M11) oraz Ikarusy to były moje ulubione autobusy - przejeździłem nimi całe dzieciństwo. Od czasu gdy je wycofali nie jeżdżę już autobusami - wolę do miasta zasuwać pieszo niż tymi miernymi, szarpiacymi przy ruszaniu i hamowaniu niskopodłogowcami. Jelcze i Ikarki miały swój klimat a nie tandetne plastiki 😎
Heh coś pięknego. Pamiętam jak za łebka nasze uwczesane MZK woziło nas takimi , jak się zbliżał majestatycznie do przystanku , siadalio się z samego tyłu i się płynęło. Po prostu wspominam to z nostalgią , marzę aby kiedyś przejechać się takim ..🇵🇱🇵🇱💪
Ja te autobusy darzę chyba największym sentymentem. Najpierw jeździłem nimi jako pasażer w latach 90-tych. Później, w 2008 roku był to pierwszy autobus jaki miałem na stanie jako kierowca w KZK Białystok. W Białymstoku też jeździły dosyć długo, bo aż do 2012 roku. Oczywiście też po remontach i modernizacjach. Odnośnie łamania się to trochę nie zgadzam się z Damianem, bo najczęściej kratownice pękały nad tylną osią, właśnie ze względu na ciężki silnik.
nie wiem czy tym modelem konkretnie, ale pamiętam jak czasem się trafiał Jelcz to trzeba było uważać wysiadając, żeby sobie głowy nie rozbić o skrzynię nad drzwiami
Miałem przyjemność jechać dokładnie tym egzemplarzem.Zawoził nas do Łodzi z Sadówki ; zlotu Niewiadówek.Po drodze się zagotował i wyrzucił płyn.Nawet na korku dalej jest jednorazówka w funkcji uszczelki.Podobno własciciel ma trochę wiecej autobusów😊
bardziej lubiłem jeździć tym jelczem niż ikarusem pamięam jeszcze te wersje ze skróropodobnymi siedzeniami, dwustronnymi ze wspólnym miękkim oparciem, można było przepychać się z pasażerem siedzącym za nami
1 rzecz to pamiętam lata 90 kiedy zaczęły jeździć Pery w Krośnie to i byly 2 linie podmiejskie które jeździły poza miasto akurat do mojej babci 4 była bliżej domu jej a 5 to trzeba było jakiś 1km przejść do niej .Jak podjechały wtedy 4 i5 na dworzec i na 5 był Pr to wybrałem go żeby zobaczyć bo to byla nowość a autosan był znany 😊
Widzę, że wraz z przeprowadzonym remontem zmienił się układ wnętrza, który jest identyczny jak w Jelczu 120m (swego czasu identycznie zrobiono w przypadku pojedynczego egzemplarza peerki dla Jeleniej Góry).