4:23 i właśnie dlatego, że pozwalamy na to, żeby wszystko drożało, bo to przecież "niedużó jak n arealia współczesności" to mogą zrobić z nami co chcą... podnosić ceny jak im się podoba... w 2019 roku avensis kombi diesel w najlepszym wyposażeniu, ze szklanym dachem, kosztował mnie poniżej 70 tys zł netto. Duże, wygodne auto a nie jakaś popierdółka jak to chr
Toyote chyba poniosło. Albo uznali, że ludzie są tak głupi, albo przyjęli prosta kalkulację: zamiast mieć na aucie np 10 tys zysku i żeby zarobił 1 mln trzeba sprzedać 100 aut, to wolą podnieść marże do 50 tys i już przy 20 są in plus, bo kasa ta sama przy mniejszej pracy. Innego wytłumaczenia nie widzę, żeby za tej klasy auto oczekiwać ceny jak za Audi q3 czy bmw x1.
Ta poprzednia CH-R to było na siłę robienie z samochodu chrabąszcza. Designerzy poszaleli sobie, porobili eksperymenty, by przekonać się, że zawsze jest jakaś granica, której nie warto przekraczać. Teraz, ta nowa CH-R, to jest "cofnięcie się sprzed tej granicy". I słusznie. Z zewnątrz, zarówno z przodu jak i tyłu nowa wersja wygląda bardziej nowocześnie, ładniej. Klamki też są"normalne", bryła od tyłu jest bez udziwnień! Chyba jest też więcej komfortu na tylnym siedzeniu. Gdybym miał kupować, to zdecydowanie tę nowszą wersję. Ale nie zawsze tak było, z samochodami. Bo przecież Volkswagen "chrabąszcz", vel Garbus, pozostaje do dzisiaj w swojej "kultowej", klasycznej wersji niezagrożony. New Beetle nie zdetronizował go i nie pozbawił uroku! Może tak samo będzie z CH-R? Zobaczymy 😅. To jest ten urok motoryzacji. Czasami, by stwierdzić że coś jest ok, trzeba poczekać 20-30 lat i się przekonać!