Lepiej żeby mnie trzech sądziło, niż sześciu niosło. Trzeba się bronić skutecznie a w miarę możliwości oddalić się nie czekając na Policję , oszczędzając jej papierologi.
Samo prawo mamy nawet nie najgorsze. Problem w jego stosowaniu przez bolszewickich sędziów, którzy w każdym podsądnym widzą zbója, który - jak już stanął przed sądem - MUSI być skazany. Naprawdę wiem, co mówię - stawałem - jak policzyłem - dwadzieścia osiem razy przed sądami w różnych charakterach i pamiętam ten ból wręcz fizyczny, malujący się na twarzy sędziego, kiedy MUSI wydać wyrok uniewinniający. Jak oni lubią komuś dopierdolić! Może nawet nie to, że lubią, sorry! Oni czują się w obowiązku! Nie dotyczy to oczywiście "krewnych i znajomych królika" - wobec takich są łagodni jak baranki. Pozdro.
idziesz z kobietą na spacer, chodzisz po ścieżce w lesie.. idzie 2-3 kiboli, zaprawieni w boju... za kim idziesz, ''za nikim co mnie to obchodzi' zaczynają nas bić, facet nie daje sobie rady oni dalej biją, wyciągasz broń i strzelasz, bo biją i krzywdzą normalnych ludzi... strzelasz bo biją, jeden ucieka, nie strzelasz bo ucieka... ! i co ? mogłem użyć broni którą na codzień noszę przy sobie ? bo czasami jak tak słucham, to ja jestem bandytą bo do biednych bandytów strzelam! ludzie w jakim świecie my żyjemy!! proszę o odpowiedź, co zrobić w takiej sytuacji jak posiadam przy sobie broń. albo jak widzę że facet bije kobiete, katuje ją na chodniku.... ja bym starał się ją obronić, ale iść do paki że chcesz komuś pomóc kobiecie bitej przez psychola....? co mamy robić żeby nie iśc za kratki ? zróbcie materiał, w którym dajecie sytuacje i co możemy zrobić !
mam pytanie co do obrony koniecznej czy jeśli na ulicy po prostu ktoś mnie udeży bo tak bo szuka bójki czy powinienem w tej sytuacji wyciągnąć co mam i postraszyć go czy atakować (mam głownie namyśli pistolet lub pałke )
co to za głupie pytanie? tutaj granicą jest jedynie intuicja i rozsadek, uderzenie uderzeniu nie równe, obrone konieczną moze zastosowac gdy czujesz ze twoje zycie jest zagrożone, głownie masz sie tylko bronić, uszkadzasz przeciwnika dopiero gdy to jest jedyna mozliwosc obrony...
Święte Słowa, gościu! Jeśli ktoś mi zagraża, to nie będę się zastanawiał, czy potem mnie posadzą. Lepiej pierdzieć w pasiaki niż wąchać kwiatki od dołu. Albo 1 listopada odwiedzać grób bliskiej osoby.
To zależy czy przekroczyło się obronę konieczną. To wbrew pozorom nie jest trudne do określenia. Jeżeli napastnik został unieszkodliwiony bądź zaczął uciekać a dalej się go atakuje, wtedy rolę się odmieniają. Zaatakowany staję się napastnikiem. Oczywiście prokuratura przeprowadzi w każdym przypadku postępowanie gdy napastnik został ranny czy zabity. I mogą się czepiać tego, że napastnik wcale nie chciał nas pozbawić życia czy zdrowia i broniliśmy się nieadekwatnie do ataku. Niemniej jednak samo nasze subiektywne odczucie jest w zasadzie wystarczające do obrony. Zresztą kodeks karny jest w tej sytuacji wystarczającą materią. Art. 25. § 1. Nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem. § 2. W razie przekroczenia granic obrony koniecznej, w szczególności gdy sprawca zastosował sposób obrony niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia. § 3. Nie podlega karze, kto przekracza granice obrony koniecznej pod wpływem strachu lub wzburzenia usprawiedliwionych okolicznościami zamachu. I zdarza się że przez sądami wybronieni są ludzie którzy mieli urojoną obronę konieczną. Wcale nie rzadko. Nawet za PRL-u. A tak poza tym ucieczka to nigdy nie jest dobry pomysł. Nie tylko oskarżą o ucieczkę z miejsca zdarzenia, ale i pewnie nie dadzą wiary w żadne zeznania.