Dawne metody odpalania ciągników rolniczych. Jeśli znacie inne sposoby, to piszcie w komentarzach. Zapraszamy do subskrypcji. FACEBOOK: / endurokosianka
Mielismy w gospodarstwie Zetora Super 50. Pamietam jak mój tata zamontowal grzalki elektryczne na 220V, podlaczane na kabel, tak aby nie tracic pradu ze slabego akumulatora. Dodatkowo (podobnie tak jak Pan wspomnial) silnik elektryczny, pasek klinowy i w miejsce korby duze kolo na pasek.
Mój teść opowiadał mi jak dostał w SKR nówke c355, którą garażował w domu wraz z całym osprzętem. SKR miał kilka trzydziestek i kilka c355, które zimową porą nie odpalały za chiny ludowe. Teść mówił że gdy byla akcja gołoledź i SKR posypywał oblodzone drogi piachem to musiał wstać godzine wcześniej żeby dojechać swoją c355 do bazy i poodpalać reszte traktorów na zaciąg bo tylko jego ursus palił od strzała
Tak to bywało. W naszym SKR jeden z pracowników przychodził o 5 rano i grzal wodę w parniku węglowym, później kupili parniku elektryczny. Ale jeden C 385 za cholerę nie chciał zapalić w żaden sposób.
Mam do dzisiaj - jak nową taką spawarkę. Na dwóch kółkach z korbą u góry. Tak jak mówisz było. Ja do dzisiaj jak na nią patrzę to emocje są podobne jak wtedy.
Kuzyn miał swojego pomysłu ciągnik z silnikiem ESa , silnik miał z boku koło pasowe więc zimą odpalał go silnikiem elektrycznym przy pomocy pasa transmisyjnego , bywało że zimą przy większych mrozach był to jedyny "ciągnik" który dało się odpalić we wsi
Nasz ciągnik ursus 25 w latach 60 tych podobnie był odpalany, za pomocą silnika 3 fazowego i pasa transmisyjnego z tyłu się zakładało na koło przekaźnikowe w ciągniku , jedna osoba włączyła silnik elektryczny druga osoba wcisnęła sprzęgło w ciagniku, mocno na drugi stopień i przy włączonej dzwigni bok pedału sprzegala napędu koła pasowego stopniowo popuszczała sprzęgło w ten sposób napęd z koła pasowego uruchamiał silnik w ursusie . Aby z koleji zapalić ursusa 25 na pych nie potrzeba dużej górki i starczyło 10 15 metrów na 6 biegu bez problemu odpalał .
Tak w latach 70 tych zwłaszcza zimą odpalałem Żuka albo Nudę na bat . WFM ją jechało się na zabawę do Bielić k Pyrzyc to kurna były czasy a wino jak smakowało odbijane o drzewo ech .
Mieszkamy na górce. Naszą 328 często mój tata "Janek z górki" odpalał na pych, ja też jak już dorosłem. Pamiętam jak zimą tata zawsze zalewał ukrop z czajnika taką rurką gumową podłączoną do kranika w bloku silnika.
U mnie się wkłada w koło pasowe taki drut i na końcu jest felga jakiejś WSK czy jawy i silnikiem elektrycznym siłowym się włącza i to w władmircu tylko różnica taka że w kole pasowym jest mocowanie korby esioka więc jak się silnik rozkręci to cały drut troszeczkę wyskakuje tyle wystarcza żeby się nie kręciło i dało się bezpiecznie wszystko złożyć
jak aku nie działały a na nowe kasy nie było, w zimne jesienne poranki wlewało się goracą wodę i z górki odpalał. Jak gasiłeś musiałeś myśleć jak go odpalisz :)
Mój tata też mówił mi że tak robił, pasek na koło od sprężarki, silnik pod ciągnik i zakładał pasek. Silnik 7,5kW I bez kołka ,pasek na tyle dlugi był to silnik na ziemi był, właściwie lekko nad nią i się sam napinał.
Witam. Ja w tamtych czasach zrobiłem rozruch zetora sper 50 na rozruch hydrauliczny. W pierwszej wersji akumulator hydrauliczny był zasilany grubą sprężyną znalezioną na złomowisku wojskowym, i uspawana konstrukcja do siłownika hydraulicznego, a w następnej wersji zrobiony był z siłownika dwustronnego napełnianego z jednej strony sprężonym tlenem, ale to było niezbyt bezpieczne, bo tlen sprężony z olejem mogą spowodować zapłon, po wypaleniu uszczelek w siłowniku, siłownik napełniłem sprężonym azotem, i tak mam to do dzisiaj, w mało używanej ładowarce gąsienicowej którą używam sporadycznie . Przez lata służyło to w ciągniku T-150 i ciężarówce.
Akumulatory jak ktoś umiał naprawiać w tamtych czasach, to bezrobocia nie zaznał. Czasy się zmieniły, a nawyk zostawiania ciągników na górce, niektórym pozostał do dziś :)
Facet bzdury bredzi z tym odpalaniem ciapka, w dodatku zapomniał dopowiedzieć że jego ojciec zamontował koło pędne z kolcami aby się nie ślizgało w rękach takie od starszego brata ,,Ursusa C 45"' . Jak się dbało o akumulatory to nie było tak żle odpowiednia dawka kopciucha albo poczytna prasa codzienna w tamtych czasach ,,trybuna ludu" w zupełności wystarczała. Takie bajki to nie wiem czy twoje wnuki chcieli by słuchać .
Z tym odpalaniem z górki to kilkanaście lat temu w moim rejonie stało się nieszczęście.Mianowicie ciągnik stał na górce.Dwóch chłopców podeszło do ciągnika.Starszy około 4 lat wdrapał się na ciągnik.Młodszy około 2 lat kręcił się przy dużym kole.Jak ten starszy przypadkowo stanoł na dziwigni sprzęgła to ciągnik potoczył się i zagniutł kołem tego młodszego.Wielkie nieszczęście dla rodziców i odpowiedzialność za nieumyślne spowodowanie śmierci swojego dziecka.Tak tylko może się stać z ciągnikiem C 328 lub C 330.Bo już te większe jak C355 czy 360 to dziecko już tak łatwo sprzęgła nie wcisnie.
No to tego matoła który ten ciągnik tam zostawił powinni zamknąć na długie lata do tego opserwacja psychiatryczna. Bo kto normalny zostawia ciągnik na górce jedynie z wbitym biegiem?
Nasza 30 stała latami na górce , górka krótka, a na "końcu" górki DK 55. Zdarzało się że nie zapalił, wtedy ojciec, brat, a często i siostra pchaliśmy go do punktu wyjścia, czyli na górkę
Pamiętam te czasy i te sposoby. Najczęściej para koni lub u sąsiada na górce. Jeszcze nie było prądu. Można było kupić wymienić swoje zle aku. na nieco lepsze od traktorzysty z PGR u.
@@izerjozef2644 PGR-y padły dlatego, że taką decyzje polityczną podjęły władze Polski w 1991, nie oglądając się na wynik gospodarczy. W 1990 r. PGR-y przyniosły zysk. Ponad 390 tys. pracowników wraz z rodzinami pozostawiono samym sobie. Z dnia na dzień kazano im płacić za mieszkania, wodę i prąd. Wcześniej mieli to za darmo. Z dzisiejszego punktu widzenia kradzież akumulatora, czy worka paszy dla bydła z PGR-u, to raczej śmieszny, a nie straszny uczynek. Teraz kradnie się co innego i w inny sposób. Pozdrawiam.
Super odcinek Ja pamiętam jak u mnie ładowało się akumulatory przez silnik elektryczny który podpisało się paskiem klinowym do prądnicy i chodził całą noc i akumulatory rano były naładowane.
Z dzisiejszej porspektywy to ekonomicznie na minus ale efekt naładowania był, u mnie pamiętam że na całą noc podpinało się orginalny fabryczny zespół prostowniczy z przełącznikiem 6 i 12V
2,47 synek ale bzdury opowiadasz a jak rozrusznikiem kręcisz to jak ci się zdaje co to za różnica czy rozrusznik czy korba no jedynie w T55 to była pompa olejowa elektryczna która tłoczyła przed uruchomieniem olej
Uruchomienie tego traktorka w zimę to faktycznie był problem. Ale inwencja ludzka jest wielka i nawet w trudnych czasach trzeba było sobie radzić. Gratulacje dla Twórców Reportażu, a przede wszystkim Konstruktorów. To był ciężki czas dla Naszej Ojczyzny. Radziliśmy sobie, jak potrafiliśmy (!). Serdecznie pozdrawiam Fanów Kanału 😀.
szanowny panie bzdury opowiadasz 28 sprubuj bez świecy nawet na akumulator odpalić mądrujesz się jak mój były dyrektor ,kturego notabene zwolnilem za opowiadanie bzdur
No ja paliłem ognisko pod miska olejową. po czym korba lub naładowane akumulatory! potem ojciec w latach 80-tych kupił lut lampę na benzynę ! było lżej ale i tak co rok ktoś robił akumulatory i smoła zalewał !!
Jaki problem odpalić C-330 z korby? Jedna osoba podnosi zawory, drugi kręci, a pierwszy opuszcza zawory. Gaz ręczny ustawiony na połowę. W zimie zalanie silniki i przelanie go gorącą wodą, silnik przy odpaleniu miał 50-60 stopni. Teraz mam elektryczną grzałkę 2KW na przewodzie płynu do silnika. W zimie, włączam na godzinkę i odpalam ciepły silnik. Przydałaby się jeszcze grzałka oleju do C-330, ale nie mogę nigdzie dostać.
Jakos nie pamiętam żeby Mój ojciec miał probem z akumlatorami. Miał za komuny firmę transportową. Ifa z przyczepą. Specjalizacja cement, piasek żwir. Kasę miał wtedy konkretną. Pamiętam że za jeden kurs z cementem zarabiał tyle co górnik przez miesiąc. A obracał non stop tam i spowrotem. Zleceń na pół roku do przodu.
Sprawa jest też taka że kiedyś akumulatory były lepsze niż obecnie, dziadek kupił nówkę c330 to fabryczny akumulator starczył mu na 11 lat, jaki teraz akumulator tyle wytrzyma ? Przeważnie 5-6 lat i koniec
Nie do końca, jak kupisz nowy samochód z nowym fabrycznym akumulatorem to przy jakimś tam minimalnym serwisowaniu akumulator starczy na 10 lat, potem kupujesz zamienniki z marketu czy nawet firmowe i to już zupełnie inny produkt. Przedewskim nie ważne czy kręci czy nie każdy aku trzeba przed zimą podłączyć na prostownik, bo alernator nigdy nie doładuje go na 100%.
Moje akumulatory w C 330 z 1978 r służyły 12 lat .Ktore dzisiaj tyle wytrzymają.Wlasnie.A ciągnik do dziś mi służy a rozrusza go jeden akumulator 12 v.Autopartu.