opisze moje doświadczenie i pod koniec tylko słyszałem glos ale końcówki nie pamiętałem tylko słowa ze koniec, a wrażenie mialem jak by to trwalo cala wieczność, jak bym śnił na jawie, Dziekuje Namaste
Po raz pierwszy dziwnie mi się słucha pytań i pdpowiedzi... Drażnią mnie. Ale z Tobą Patrycjo jest odwrotnie - kiedyś drażnił mnie Twój sposób bycia, a teraz to się zmieniło, bo Ty się zmieniłaś- jesteś weselsza i bardziej naturalna. 🌹 naturalnao,
Jedynym i prawdziwym MISTRZEM jest CHRYSTUS, którego nosisz w SOBIE. Z całą pewnościa nie ma innego... Jeśli według Ciebie jest "ktoś" w postaci ludzkiej, sprawiający takie wrażenie - to jest to tylko "mistrz" z pozoru - którego ziemską misją jest wyłącznie to, abyś porównał(a) "j-ego" (czyli jego "ego") do prawdziwego IDEAŁU, czyli CHRYSTUSA, którego od zawsze nosisz w SOBIE i żeby następnie TAM (czyli do głębi duszy) Cię skierować i byś już na zawsze w CHRYSTUSIE (który TAM, czyli TU i TERAZ mieszka) - mógł (mogła) trwale pozostać. JAM JEST Zmartwychwstanie i Życie - Powiedział i nadal mówi w naszych duszach (sercach) - DUCH CHRYSTUSA. Właśnie w TYM jest zawarte nasze prawdziwe ISTNIENIE, ZJEDNOCZENIE i przede wszystkim UWOLNIENIE...
Czy ja wiem, a przed Chrystusem kto był mistrzem? Jezus był zwykłym człowiekiem, który odkrył swoją prawdziwą naturę, każdy z nas tak może, nie potrzeba guru 😀
Bez upokorzenia w sobie tego, co "ludzkie" i bez zwrócenia się o pomoc do ŹRÓDŁA ŻYCIA (czyli prawdziwego OJCA), poddając się całkowicie - będąc przy tym głęboko świadomym, że łączący WSZYSTKO - CHRYSTUS (którym zazwyczaj w swej zarozumiałości i próżności gardzimy) - jest jedyną "ścieżką" (JAM JEST) i zarazem BRAMĄ do prawdziwego DOMU - można tylko tworzyć kolejne, niekończące się egoistyczne iluzje, które zwodzą i coraz bardziej zamykają w matrixowej niewoli. CHRYSTUS posiada w naszym ziemskim życiu znaczenie symboliczne i odnosi się ON do tzw. duchowej esencji życia. Jest ON przede wszystkim, tak samo jak OJCIEC, z którym jest JEDNYM - BEZOSOBOWY. Bardzo mylne jest kojarzenie GO wyłącznie z ludzką postacią Jezusa, który co prawda był ucieleśnionym CHRYSTUSEM, ale nie takim, jak widzi go powierzchownie ludzkie "ja", czyli "ego". Albowiem w upadłej i matrixowej świadomości społecznej jest ON postrzegany fałszywie - tylko jako biblijny bohater - a także główna postać z wielu babilońskich religii, ezoterycznych nauk oraz wszelkich innych wymyślanych przez człowieka filozofii i ideologii - będących de facto jedną i tą samą Wieżą Babel. Dlatego właśnie życiodajny i nieśmiertelny DUCH CHRYSTUSA, który jest głęboko ukryty w duszy - każdej bez wyjątku postaci ludzkiej - wciąż oczekuje na uwolnienie i urzeczywistnienie...
@@Jacek_Miracle1113 ta chrystusowa narracja jest dość myląca, jeśli jest we mnie to właśnie życie, a jest bo dzięki tej energii ciało żyje, to nie potrzebuję niczego odkrywać, a urzeczywistnienie dzieje się cały czas na moich oczach.
@@relikt55 „Nie ma nic do zrobienia..” rozumiem to w ten sposób, że żeby być szczęśliwym, spokojnym, spełnionych nie potrzeba żadnych dodatkowych warunków. Po prostu JESTEM i to wystarczy. Jestem nawet, gdy odczuwam smutek i złość. Jestem, gdy czuję radość i spokój. Te emocje są Ok. Można nawet odprężyć się w dyskomforcie, który dzień przyniesie. To czy wstaniemy z łóżka zależy od naszych pragnień i sytuacji. Dla mnie warto wstać i doświadczać, przeżywać. Warto jeść, by poczuć smak i nabrać sił do odczuwania.
@@relikt55 mam ciało do odczuwania życia. Do odczuwania doświadczeń, emocji, uczuć...poprzez percepcję czyli poprzez zmysły: smaku, dotyku, zapachu ... itd. Emocje, uczucia, doświadczenia są różne i zmienne. Jest jednak świadomość/ jaźń/obecność (jakkolwiek, by to nazwać), która zawsze JEST. Jest teraz, gdy piszę, i teraz ...i nic TEJ chwili TERAZ nie brakuje. Jest jaka jest ... i jest ... i jest ... Nie muszę nic robić i TA chwila jest i ja JESTEM. Czy odnoszę sukces, czy jestem w czarnej d ... to JESTEM. Mnie ta świadomość wystarczy, by jak najczęściej odczuwać wewnętrzny spokój. Takie właśnie Uff. Czy będę afirmować czy nie, czy płaczę czy nie ... czy pracuję czy nie, to JESTEM. Oddycham, żyję, jestem.
@@relikt55 świadomość umysłu wyłącza się podczas snu głębokiego, czy utraty przytomności... ale świadomość wszystkiego, Boska jest zawsze bo przecież w niej się wszystko wydarza, cokolwiek byś nie wymienił i wymyślił....
@@krysia_dw rozumie ze jak bys wpadla przykladowo w ręce psychopaty i by Cie przypalał żelazkiem to bylo by wszystko spoko,to tylko emocje i doswiadczenie?el;egancko akceptujesz ból przypalania żelazkiem odprężasz sie podczas przypalania żelazkiem?i sobie poprostu jestes?
@@grzegorzpardel1799 dlaczego przewidujesz dla mnie taki scenariusz sytuacji? Jestem życzliwą, uśmiechniętą i życzliwą osobą. Nie umiem ci odpowiedzieć na to pytanie. Rozumiem Nityię na swój sposób. Na sposób, który mnie odpręża, rozluźnia, umysł się wycisza. I to mnie wystarczy.
Witam ja mam pytanie do kogokolwiek!! 🙈 Ja sobie radzić w czasie medytacji, gdzie np na początku jest takie fajne poruszenie i chęć tej medytacji, po jakimś czasie, "coś" mówi, weź masz gary do mycia, pranie trzeba poskładać, obiad byś ugotowała itp itd. Pomyślałam że Oki bende medytować wieczorami jak już wszystko porobię i bende czuła taki wewnętrzny spokój że "mogę teraz". I zaś "coś" gada a weź ty już kląć się spać!! Rano trzeba wstać!! I jak Wy rozpoznajecie właśnie ten głos tzn skąd mam wiedzieć kiedy do mnie np mówi umysł a kiedy np to jest głos tej "świadomości" Czy ona wogle do nas nie mówi??? Bo ja czasem mam wrażenie że mówi, różnym językiem, różnymi okolicznościami, ale mówi. Czy to też projekcja umysłu,?? Tyle że np czasem mam w głowie pytanie, np dlaczego coś się wydarza lub coś innego, i potrafi mi przyjść do głowy myśl jakby z "głosem" i pokazują mi się np sytuację z mojego dzieciństwa które ja nawet nie pamiętałam kompletnie!!! Dlatego wtedy uważam że to ta świadomość coś mi przekazała. I jak znalazłam ten kanał, zaś mam pytania czy na pewno to świadomość czy umysł i jak to odróżnić?? Bardzo bym kogoś kto może mi pomuc o odpowiedź a może Ty Nitya???
@@ewa4141My tym „polem” jesteśmy, wszystko i zawsze dzieje się w tu i teraz, tylko i wyłącznie tu i teraz, ale nie wystarczy sobie tylko o tym mówić czy zrozumieć, trzeba poczuć. Proponuję mały eksperyment, usiadž, zamknij oczy i wyobraź sobie, że wszystko znika, absolutnie wszystko dookoła…Po pewnej chwili poczujesz, że to zwyczajnie niemożliwe, że nawet jeśli wszystko zniknie, to coś pozostaje…coś co nigdy sie nie narodziło i dlatego też nigdy nie umrze, nie ma początku ani końca…Jest Tu i Teraz…zawsze i na zawsze ❤
Zewnętrzna strona wszystkich rzeczy materialnych jest bardzo zwodnicza i przede wszystkim fałszywa. Dlatego też poszukiwania tzw. głównej istoty lub esencji PRAWDY w drugim człowieku (a tym bardziej w tym, którego mylnie uznajemy za "mistrza") z powodu tzw. wyższej konieczności musiały zostać ograniczone...
Kobieta swoim głosem wprowadza w stan hipnozy i leży koło mimozy. Ludzie zamiast się budzić do życia i mieć swoją ścieżkę do przebycia podczepiają się do iluzjonistów, którzy w swoich głowach nic nie mają do powiedzenia, gdyż ich samych w nich nie ma. Brrrr