"Nie takie słodkie jak myślisz"...(reklama pewnego piwa...)! I podobnie jest w lotnictwie.Przyczyną "wpadnięcia" gołębia w wirnik nośny było znaczące podciśnienie powietrza, w obszar którego wleciał gołąb.A podciśnienie to jest wynikiem pracy "obrotowej" wirnika nośnego ,w wyniku której nad wirnikiem powstaje podciśnienie powietrza, a pod wirnikiem nadciśnienie, dzięki któremu unosi się śmigłowiec. Zaznaczę, że łopaty wirnika nośnego posiadają wzmocnienie krawędzi natarcia, jednak dotyczy to drobnych ciał obcych! A gołąb z uwagi na swoją masę już drobnym nie jest! I jego kolizja z łopatami wirnika nośnego obracającego się średnio 260 - 290 obrotów na minutę nie jest obojętna dla struktury łopaty i bezpieczeństwa dalszego lotu. Budowa łopaty wirnika jest dość złożona, która bazuje na profilu duraluminiowym pełnym (stop), który zasadniczo jest wypełniany azotem, rzadziej powietrzem, w celach kontrolnych, czy na danym odcinku nie nastąpiło pęknięcie, czy nadpękniecie profilu o przekroju prostokątnym , co mogłoby doprowadzić do "rozsypania" się łopaty!Są to przeważnie małe widoczne sygnalizatory ciśnienia w łopacie przy nasadzie mocującej, które każdorazowo sprawdza się w trakcie przeglądów eksploatacyjnych! Ważne, bo w obrębie krawędzi natarcia biegnie wzdłuż elektryczna sekcja przeciwoblodzeniowa, pozwalająca na zapobieżeniu oblodzenia się łopat w czasie lotu. Za profilem mamy już wypełniacz ulowy przypominający plastry woskowe w ulu, który jest pokryty poszyciem stanowiącym górną i dolną powierzchnie łopaty. I po takim zderzeniu z ptactwem może dość do: istotnego zagniecenia krawędzie natarcia łopaty, skutkującego zaburzeniami opływu powietrza na tej łopacie i drganiami całego wirnika (lub) i uszkodzenia sekcji przeciwoblodzeniowej grzewczej, co również dyskwalifikuje wirnik nośny z jego dalszej eksploatacji.Wreszcie może dojść po takim zdarzeniu do pęknięcia elementu nośnego łopaty wirnika, skutkujące w przyszłości odmaszerowanie łopaty wirnika nośnego, w czasie lotu. Po takiej kolizji należy bezwzględnie zaniechać startu, wyłączyć napęd i dokonać szczegółowej oceny skutków kolizji z ptakiem. Dla nie znających istoty zagadnienia dodam, że były przypadki po podobnych kolizjach, po których w miejsce uziemionego śmigłowca trzeba było dostarczyć nowy egzemplarz łopat (uchowaj Boże jedną, zawsze trzy,a w tym śmigłowcu cztery!), zdemontować uszkodzone, zamontować nowe oraz je wytorować ( to jest ustawić wszystkie łopaty na końcówkach w jednej płaszczyźnie) i dopiero po próbie wracać w miejsce stałego bazowania. Bowiem śmigłowiec czy samolot to nie stara Syrenka 105L, w której po kolizji podwiąże się zderzak jakimś sznurkiem i wio dalej do przodu...
John Smith Nie mam najmniejszej potrzeby! Jeżeli na YT wrzucane są takie czy inne filmiki, to oprócz elementu informacyjnego zawierają lub powinny zawierać element edukacyjny, co Tobie pewnie trudno zrozumieć! Ludzie to nie małpki oglądające biernie jakieś wydarzenie, lecz osoby myślące, które czasem chcą wiedzieć dlaczego, skąd, na jakiej zasadzie, czy z jakiego powodu! I właśnie z tej przyczyny podaję nformacje w komentarzach, które pozwalają na pełniejsze zrozumienie problemu! A gdybym chciał bysnąć to szczegolowo opisałbym dlaczego wynienia się łopaty wirnika nośnego kompletami, jak się robi w terenie torowanie łopat wirnika nośnego, czy co się dzieje w strukturze materiałowej łopaty, po zderzeniu z ciałem obcym! Ale to internautom do niczego nie jest potrzebne, przeto komentarz ograniczony został do podstawowych informacji, co sie stało, jak to wygląda technicznie i co sie z tym robi. Ale tego penie też nie ogarniasz...
Andrzej Kowalski Ja dzięki Tobie znów się czegoś nauczyłem, a więc dziękuję Ci za wyjaśnienie co było powodem że gołębia wciągnęło do wirnika. Nie przejmuj się osobami takimi jak ta wyżej. :)
Andrzej Kowalski co do gołębia to uważam że miałbyś rację gdyby helikopter startował. Wg mnie łopaty były ustawione na 0 stopni tzn poziomo, brak podmuchu pod helikopterem (trawa) jak i bliskich krzaków oznacza że tego podciśnienia nad wirnikiem jeszcze nie było, niemniej ptak będąc nad wielkim "kołem" wirnika chciał pewnie na nim przysiąść, może został ogłupiony szumem rozrywanego powietrza... trudno stwierdzić.
*chciał się rozerwać *po tym wszystkim nie mógł się pozbierać *poczuł wewnętrzne rozdarcie *pękło mu serce *coś go wtedy uderzyło *stracił do tego głowę *ktoś podciął mu skrzydła *dostał w dziób *krew go zalała *odebrało mu mowę *bardzo rozrywkowy gołąb
Myślę że o poważnym uszkodzeniu nie ma mowy. Pilot natomiast był zobligowany do wyłączenia silnika i sprawdzenia czy nie ma widocznych uszkodzeń (Po gołębiu została tylko mokra plama). W EC135 łopaty są kompozytowe, bardzo wytrzymałe. Po ponownym uruchomieniu silnika pilot z pewnością obserwował czy nie ma jakiś niepokojących wibracji, jeśli wszystko było ok to wystartował. Co bardziej interesujące jest w tym filmiku to mianowicie to z jak wysoka wirnik zassał tego biednego gołębia.
jejedala tsk się akurat składa że czytałem ostatnio raport końcowy z wypadku toprowskiego sokoła. Piszą tam o rozwarstwieniu łopaty długo przed wypadkiem w dolinie.
Co prawda bardziej interesuje się samolotami niż śmigłowcami ale wydaje mi się że pewne informację mogę przenieść.Uderzenie ptaka mogło spowodować mikropęknięcie na łopatce wirnika. Załoga musiała zareagować ponieważ mikropęknięcie z czasem zamieniłoby się w pęknięcie a to za rok, dwa, pięć mogłoby doprowadzić do tragedii.
Marek Koc no dobra, moglo spowodowac, ale w jaki sposob zaloga mogla sprawdzic (zareagowac), czy rzeczywiscie ono nastapilo? Jedynie co mogli to powiadomic kogos o zajsciu a helikopter wylaczyc z dalszego uzytku
To był ratownik. Pilot siedzi z prawej strony w kabinie. Z tyłu trzeci jest lekarz. images91.fotosik.pl/654/9376d65a8102f4b4.jpg images90.fotosik.pl/655/bc9694d9ad916cf5.jpg
Tak. Dokładnie to ten który go zabił. Gołąb chciał do niego wejść, ale nie widział jak... Po całym zdarzeniu wezwano karawan, grabarz stwierdził że nie ma czego zbierać...
To było tak żona gołębia przyprawiła mu rogi i postanowił skończyć z sobą ale chłopaki założyli parę szwów i wszystko dobrze się skończyło, gołąb fruwa z nową partnerką 😂😂😂
Taka shiza z tym jest, że zakaz lotu? A, za co te 200 tysi? Przecież gdyby ten na zewnątrz nie zauważył, to pewnie jakby nigdy nic by polecieli :) Tzn. to nie jest wyśmianie Twojego postu, tylko pytania na serio. No bo zaskakujące jest, że śmigłowiec RATUNKOWY, który ma nieść pomoc w różnych warunkach, nie wytrzymał "zderzenia" z gołębiem. Rozwiń proszę temat jak możesz :)
QbaKa Sprawa wygląda tak, pomimo tego, że na pierwszy rzut oka nic się nie stało mogło dojść do rozwarstwienia łopat wirnika. 200k to trochę przesada ale na pewno będzie to drogi przegląd całego zespołu napędowego. Przy takim incydencie sprzet "traci" tzw. zdatność do lotu. Załoga nie jest wykwalifikowana do stwierdzenia czy można lecieć czy nie. Takimi sprawami zajmuje się personel techniczny.
Nawet wojskowe śmigło po zderzeniu z ptakiem by zostało uziemione do przeglądu, nie jest to nic zabawnego bo dla całego lotnictwa nie tylko śmigłowców zderzenia z ptakami są jedymi z największych zagrożeń
Dla odrzutowców tak, dla turbośmigła tak średnio (mają małe wloty więc mała szansa że wciągnie w turbinę), dla tłokowców prawie w ogóle (no chyba że jakimś cudem zassie drania do gaźnika), dla śmigłowców raczej nie, wirnik wytrzyma a wloty są raczej dobrze osłonięte.
@@macieksoft i tak by dalej poleciał na 1 turbinie. Te EC 135 mają dwa silniki więc na 1 by dolecieli na spokojnie. Swoją drogą to sukinsyny ciasne w środku...
@@TVinsider265 Tylko że latanie na jednym silniku nie jest generalnie uważane za bezpieczne. Zwykle w takim przypadku masz coś w stylu "land as soon as practical" nie mówiąc o tym że utrata jednego silnika to jednak spory brak mocy i czasami może być problem z klasycznym śmigłowcowym startem/lądowaniem.
Tak mógł biorąc pod uwagę: -) Profil wirnika -) Prędkość wirnika -) Pracę silnika Itp. *) Czytaj wirnik podczas pracy jest jedną wielką maszyną do mielenia. Próba zatrzymania jak ty to mówisz ręką skończyła by się jej w najlepszym przypadku amputacją oraz złamaniem/uszkodzeniem łopatki/śmigła więc ten ptak to chyba mniesze nieszczęście P.S Sam tam poleciał /Piotr
Aleksander Moniewski Sory XD myślałem że ty na powaznie czytając inne komentarze ;) I raczej go wciągnęło widząc jak nagle leci w dół P.S. Przepraszam raz jeszcze ;) /Piotr
To nie jest "śmigłowiec" tylko "helikopter"... Śmigłowiec to uzbrojona maszyna wojskowa, a helikopter jest cywilną maszyną powietrzną. LPR- Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Uprzedzając durne komentarze: tak, jestem ekspertem. P.S Nie dziękuj... ;)
Adam Salieri - niestety analogia statek vs okręt nie przenosi się na lotnictwo. Helikopter jest zapożyczeniem z terminologii angielskiej. W języku polskim jest śmigłowiec i tak też jest ten typ statków powietrznych opisywany w dokumentach Urzędu Lotnictwa Cywilnego.
Raczej łopata przetrwała. Gołębie są dosyć delikatne a sama łopata stosunkowo łatwo powinna go przeciąć. Jednak bez przeglądu/inspekcji się nie obejdzie.Generalnie to łopaty wirnika, podobnie jak śmigła oraz wetnylatora w turbofanie są dosyć wytrzymałe. W samolotach to jest spory problem jak przejdzie przez sprężarkę i turbinę, tam sprężarki są osiowe a ich łopatki delikatne. Śmigłowce swoją drogą latają na małych wysokościach, tak jak ptaki, więc podejrzewam że producenci łopat mają to na uwadze.