@@drabin7759 Its hiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiigh noon
Naprawdę, takie elementy jak podnoszenie czapki z ziemi, fizyczne lootowanie wrogów, oswajanie konia, polowania na zwierzęta oraz przyrządzanie mięsa czy czyszczenie broni czynią tę grę naprawdę realistyczną. Wreszcie włosy można tylko ścinać więc nie ma tu takich sytuacji jak. np u fryzjera z gta. Zabijanie przeciwników jest satysfakcjonujące (choć celowanie to ruchomych przeciwników bywa niełatwe), jazda koniem przyjemna, grafika przepiękna a do tego dużo rozbudowanych misji fabularnych i cała masa aktywności pobocznych. Gra 10/10, gta v może się schować.
@@Ziellu98 na pc też możesz grać z ps now poczytaj sb w necie jak to zrobić nożesz też kupić na allegro to konto ps now za grosze tylko to jest opierdalanie twórców z kasy, ale jak chcesz😉
Zerknijcie na księgę przychodów i sprawdźcie ile daje Dutch :D Inni mogą dawać długopisy i pióra ale jeśli ty zakupisz broń, lekarstwa, jedzenie, dasz łupy, zasilisz 80% budżetu to wystarczy dzień bez datku aby Duth opierdzielił za brak datków. Mechanika datków jest zjebana, wolałbym czynsz :p
@@dawidpustkowiak9050 I odrazu jakiś dzieciak się odezwie który próbuje zwrócić uwagę na siebie pisząc jakiś wulgarny kometarz i to gdzie pod filmem quaza!!!
Ile gier potrafi wycisnąć z człowieka łzy? . Dla tego ta gra nie ma sobie równych, pominowszy, wspaniała grafikie i genialny gempley, fabuła powala. W ilu grach czujesz nie sympatię do bohatera którym sterujesz,ale żywą empatie? . Mogę z całą pewnością powiedzieć że grając 4 lata po premierze, nie spodziewałem się takich przerzyc . Moim zdaniem rdr2. Jest najlepszą grą w jaką grałem, a grałem w większość tytułów uznanych marek przez lata. Rokstar zawsze był wyznacznikiem jakości i grywalnosci jeśli chodzi o gry . Rdr 3 czekam . !!! Rdr2, GTA Sant Andreas, dla mnie to gry wszechczasów. !!!
8:26 to przeszkodzi tylko "biegaczom" w prawdzie to pewnie z 98% graczy Ale ja jestem z tych co jak nie muszą to nie biegną, we wszystkich grach wolę iść lub jechac podjazdem aniżeli biec. Tak też zrobiłem i w takim gears of war, uncharted czy assassin's Creed biegnę tylko jeśli pozostać się spieszy (fabularnie) lub kogoś gonię czy uciekam. Więc Dla mnie to plus
Wczoraj 1 raz przeszedłem rdr2 i tak mnie ta gra wgniotła w fotel że nie widze sensu grać w cokolwiek innego. Przy rdr inne gry z otwartym światem wyglądaja jakby robili je amatorzy. Nawet Wiedźmin3 którego uwielbiam nie ma podjazdu. Najlepsze jest to że rdr2 zaczynałem już pare razy ogrywać i zawsze odpuszczałem podczas drugiego rozdziału.
Pograjcie w gta 4 Nico. Wg mnie ideał sterowania postacią. Przykleja się tak jak chcę, porusza się realistycznie a nawet potrafi się chwycić krawędzi i podciągnąć a nawet poruszać na boki
Auto celowanie jest jako domyslne poniewaz na konsoli strzela sie beznadziejnie. Gram na konsolach od lat a w rdr2 od premiery i moge powiedziec ze swobodne celowanie jest bardzo slabe ( auto aim w sumie nie lepszy) cóz czekam na wersje PC mimo ukonczenia gry na ps4 na 100% nadal chce PCtowa wersje.
Donald Tusk - przyszły kanclerz IV Rzeszy no te trzesiawki denerwuja strasznie. Ale gra sama w sobie jest tak swietna ze nie zepsulo mi to az tak gry, teraz w online za to... Online jest dla mnie nie grywalne na konsoli :(
Grafikę widać, o ogromie interakcji wspomina na każdym kroku, fabułę chwali. O czym innym miał mówić? Postanowił skupić się na problemach i tym, do kogo tak właściwie kierowana jest gra. A widać, że RDR2 ewidentnie mu się podobało.
Kolego, ale wiesz, że konsolę może kupić dosłownie każdy, nie trzeba spełniać jakiś specjalnych warunków więc nie należysz do jakieś elitarnej grupy bo chyba tak o sobie myślą gracze konsolowi. Wybacz, że uświadomiłem ci tę prawdę. Nie jesteś wyjątkowy grając na konsoli.
W mojej opinii najlepsza gra w historii. Jedyna gra przy której płakałem, postać Arthura to najlepiej napisana postać w historii gier. Po prostu piękna gra
Robisz najlepsze recenzje! A co do tej ekonomii to wg mnie właśnie dobrze, że nie trzeba się martwić kasą w grze i dowolnie dzięki temu wybierać aktywności albo po prostu cieszyć się fabułą, bo tak jak w rzeczywistości każdy by chciał mieć nielimitowany majątek (przynajmniej ja) i po prostu doświadczać życie, to tym bardziej po co martwić się tym w grze skupionej na świecie i historii ;)
Wow, nie sądziłem, że tyle czasu od premiery dowiem się tyle nowego ☺ Świetna robota! Szkoda, że gra ogólnie nie dla niedzielnych jest miejscami na siłę ułatwiana... Może będzie na pc... i może tam z jakimś trybem hard... Może też konwersji służy to tajemnicze włączenie terenów z Jedynki do gry 😎
Dawno nie grałem w grę która mnie tak wciągnęła fabułą , ostatnia to chyba Dark souls 3 . Rdr2 potrafi wycisnąć z gracza na prawdę bardzo mocne wrazenia od śmiechu po smutek i głębokie przemyślenia .czuć ten zbliżający się koniec ery istnienia epoki dzikiego zachodu .polecam
Kupiłem konsolę tylko dla tej gry, no i przez to że nie pracuję w czasie pandemii. I muszę przyznać że wolę nie robić nic w RDR2, niż być w wirze akcji w jakiejś innej grze. Wolę łowić ryby czy polować, niż grać w porąbane Cod ww2, a kiedyś tak lubiłem coda
16:08 Rzeczywiście, tu się zgodzę. New Austin i południowe West Elizabeth z Blackwater to tereny, które stanowią nawet 1/4 całej mapy RDR2, a mam wrażenie jakby były trochę niewykorzystane lub pominięte przez twórców. Może to dlatego, że to tylko odświeżona część mapy "jedynki", dodatkowo przez zdecydowaną większość gry dla nas niedostępna. Nawet w RDO nie ma tam nic szczególnego (poza misjami fabularnymi w online), bo questy poboczne są rozrzucone po większości mapy.
@@NestiTwichpowiem ci ze nie zrobilem 2-3 zadan pobocznych bo nie wiedzialem ze sa XD juz 1514 godzin 300-400 moze 600 godzin to online ale reszta to offline i wiesz co? tak jezdzilem po swiecie, odkrywalem nowe rzeczy i sie bawilem przede wszystkim
Co ciekawe w grze jest zaimplementowana mechanika szybkiej podróży. Sam o tym nie wiedziałem przy pierwszym przejściu. Zawsze w dziczy możemy rozbić obóz który daje nam możliwość szybkiej podróży w wybrane przez nas miejsce, działa to jak dyliżans albo pociąg, tyle że jest darmowe.
Musisz przejść fabule i możesz to robić tylko jako Marston. Niestety funkcja ta weszła bardzo niedawno, jakoś w marcu 2020 i byłem bardzo zaskoczony pozytywnie gdy ją odkryłem. :)
Dwie ciekawostki które udało mi się uchwycić w pierwszej minucie: scena chodzenia (nawiązanie do recenzji bodajże Saints Row The Third), plansza Red Dead Redemption II (kto wie ten wie ;) )
Nadal nie rozumiem tych kretyńskich komentarzy z podziałami - osobiście nie znam żadnego porządnego gracza PC, który nie miałby w domu również konsoli, sam posiadam PS4, XBOX ONE X i PC - nie mam żadnych ograniczeń i gram we wszystko co mi się podoba oraz na co mam tylko ochotę.
Ciekawostka: Dwa lata później, rockstar w końcu dodało szybką podróż Należy najpierw oczywiście mieć możliwość szybkiej podróży w obozie gangu by ta się odblokowała wszędzie A ta szybka podróż o której mówie możliwa jest jak rozstawisz sobie obóz poza główną siedzibą gangu(jest to niemożliwe w miastach, i kiedy jesteś poszukiwany i ci ten wskaznik bycia poszukiwanym jeszcze nie spadł, niemożliwe jest to też w trakcie misji(nawet tych pobocznych) czy poszukiwaniu zbiegów za sprawą listu gończego) Potem to już powinno być proste A, i można się tym przemieścić do głównego obozu gangu
6:10 czy ja widzę rewolwer przenikający przez torbę? mamy prawie 2019 rok, szczycą się dodaniem kurczących się jąder konia a dalej powtarzają te same błędy co w grach z 90'. I to tak rażące i bijące po oczach. Czy to na prawdę jest taki problem zrobić modele tak aby nie przenikały przez sb?
Zdajesz sobie sprawę, że koń, którego nazwałeś "kobyłko" to klacz? Można to sprawdzić: menu-gracz-koń-budowa ciała Edit. Wiem, że data ale często wracam do twoich recenzji gier, których lubię ponieważ jak już się grało to moim zdaniem przyjemniej się ogląda. Można pomyśleć nad tym co mówisz wiedząc jak to wygląda w praktyce. Świetna recenzja
Jeśli spojrzymy na mapę gry, która wyciekła na długo przed premierą to widać, że cały stan New Austin z pierwszego RDR w ogóle nie był brany pod uwagę na etapie tworzenia gry. Potwierdza to praktycznie brak jakichkolwiek misji fabularnych na tym obszarze. Czy w stosunku do całej produkcji odtworzenie tej części mapy było kosztowne? Biorąc pod uwagę utworzenie całkowicie osobnej wyspy na potrzeby kilku misji w 5 rozdziale gry myślę, że dla r* było to bez znaczenia. Natomiast jeśli chodzi o Red Dead Online to póki co jest tragicznie. Po pierwsze: nie ma osobnych sesji dla graczy grających bez auto-aima. Całe PVP opiera się na naciskaniu spustu i podniesieniu analoga do góry żeby trafić w głowę. Wszystkie wady sterowania i ilość animacji doprowadza do szału. Jak w singlu to trochę przeszkadzało tak w online jest tragicznie. Trybów gry póki co jest jak na lekarstwo. Kilka wariacji na temat deathmatchu, wyścigi konne i trochę misji "fabularnych" (postać znów jest niema). W dwa wieczory można spokojnie ograć wszystkie misje i plansze dla gier PVP. Istnieją dwie waluty: dolary i złoto, które będzie służyć jako waluta z mikrotansakcji. Według zapewnień r* za złoto można kupić tylko przedmioty "kosmetyczne" co jest oczywiście kłamstwem bo np. niektóre receptury do craftingu można kupić tylko za złoto. Ja po wielu godzinach gry przy poziomie 35 na 100 nie mam wystarczająco dużo złota żeby kupić chociaż jedną recepturę. Wypłaty za misje, dolarów jak i złota, są skandalicznie niskie. Ceny, które oferowane nam są za różne przedmioty zebrane np. z ciał wrogów są zaniżone w stosunku do sp. Złoty zegarek jest warty mniej niż ciastka dla konia itp. Póki co gram tylko żeby zdobyć osiągnięcia. Piszę to z perspektywy osoby, która w GTA Online spędziła ogrom czasu. Na plus jedynie czasy ładowania, a praktycznie ich brak jeżeli porównamy RDO z GTAO.
Tylko pamiętaj RDOnline jest w wersji beta, nawet r* powiedział że postępy mogą nie być uwzględnione w pełnej wersji więc będzie to jak każda inna gra online w Early Access czyli błędy będą na pewno, myślę że poprawia i dodadzą to i owo ale nie liczyłbym żeby singla poprawili pod względem sterowania bo wtedy całą grę by musieli przeprojektować , konsekwencja dużej interakcji z otoczeniem
@@pixalis_ Na zmianę sterowania nie liczę z oczywistych względów. Miałem na myśli głównie ubogi wybór trybów (nawet w porównaniu z pierwszym RDR), brak podziału między free aim a auto aim (co we wszystkich poprzednich ich grach było w jakimś stopniu chociaż) oraz pazerność r* na wpływy z mikrotransakcji. Nie wątpię w to, że r* będzie na bieżąco dodawać nowe rzeczy tak jak to ma miejsce w GTAO. Jednak jak na start to obecna oferta RDO jest wyjątkowo uboga. R* zasłania się "betą" żeby mieć większe pole do manewru gdyby np. pojawił się jakiś exploit pozwalający graczom zdobywać duże pieniądze dzięki błędom gry. Nie mam problemu z tym, że np. gra często crash'uje jak na taki tytuł ale niestety sama rozgrywka jest nudna, brakuje wielu oczywistych funkcji a paywall jest na poziomie GTAO z tą tylko różnicą, że GTAO istnieje już ponad 5 lat a RDO mamy od 4 dni.
Chwała twórcom za autocelowanie, jako gracz grający na padzie raz na rok nie byłbym w stanie przejść tej gry a byłaby to goromna strata bo jak sam mówisz to głównie historią stoi ta gra.
Gra bardzo dobra, można powiedzieć inna od wielu produkcji tego typu, na ogromny plus zdecydowanie ogrom i szczegółowość świata, realizm, dialogi, interakcje no i piękna grafika. Niestety gra ma też dosyć irytujące wady np. to że walcząc ułatwione strzelanie zrekopensowano dosłownie armią wrogów za każdym razem i moim zdaniem zdecydowanie za powolna akcja szczególnie na początku
4:47 są szybkie podróże do obozu bo jak kupisz mapę i jesteś na pustkowiu to jak rozstawisz obóz to jest opcja szybkiej podróży do obozu wystarczy po wybraniu opcji "szybka podróż" znaleźć miejsce obozu np. Hoseshoe Overlook, Clements Point, Shady Belle,Beaver Hollow.
Jestem ogromnym fanem obu części RDR i według mnie ekonomia gry jest częścią fabuły.. Masz tyle pieniędzy, ze nie ma co z nimi zrobić, a ciagle gonisz po więcej, bo taki już jesteś.. Tam jest dużo takich nieoczywistych rzeczy z których lepiej czytasz fabułę, łącznie z zaczepianiem nawet tych zwykłych niefabularnych NPC nie oznaczonych kropką.
oglądam to już 3 raz i dalej się zastanawiam. Gdy gra jest za krótka ludzie narzekają gdy gra jest długa ludzie narzekają ;-; Dla mnie red dead2 było najlepszą grą w jaką grałam i też najdłuższą omijając Follout 4 który też bardzo długi był
12:20 ale to chyba o to chodzi... żeby tak jak w realu wybrać dobre ukrycie albo mając do wyboru tylko kiepskie opcje poczuć adrenalinę. No chyba że chcesz aby storczyk w oknie był w stanie obronić Arthura przed kulami 😀
Ja kupiłem rdr2 w piątek o 17:00 i spędzłem w niej 25 godzin bez przerwy tylko na samą fabułę i mam 47% fabuły a 38,8 całej gry wydaje mi się, że to całkiem dużo
Zdecydowanie to nie jest gra dla każdego - dla mnie to były najgorzej wydane pieniądze na grę ever. jestem co prawda fanem RPG, ale lubię też czasem pograć w strzelanki FPS, w gry sportowe, lubię GTA i masę gier z różnych gatunków - ale w tamtych grach coś się DZIEJE. W RDR2 nie dzieję się nic. Eksploracja świata to nieporozumienie - albo bez celu gonimy sarny po polach, albo każde wypalenie z broni w kierunku ludzi kończy się tym że mamy łowców głów na karku i to już kwestia kilku minut jak spłyniemy z kulą w głowie. Lepiej po prostu nie ruszać się z obozu na własną rękę. Tempo gry jest tragicznie wolne, dialogi długie i nudne. Tragedia.
Ja w każdej grze spaceruje jeśli mam taka możliwość . Po pierwsze klimat , no bo kto biega ciągle , bardziej się wczuwam w postać.Po drugie więcej szczegółów można zauważyć co tez sprawia niesamowite wrażenie.
Fabuła jest świetna ale ta gra jest niesamowicie niezbalansowana. Otwarty świat jest de facto pusty. Zapełniono go bezsensownymi zadaniami i wyzwaniami oraz pseudo-questami których nikt normalny nie zrobi (znajdź 30 kości dinozaura rozsianych po mapie, znajdź 10 glifów wyrytych w skałkach po całej mapie, znajdź kilkanaście kolekcji kart, łącznie ponad 100 sztuk). Nie istnieją praktycznie fabularne side-questy znane z wiedźmina 3, które tam były prawdziwymi perełkami. W RDR2 nie ma żadnej motywacji żeby ulepszać postać czy posiadane przedmioty. Bronie niczym się od siebie nie różnią. Koń za 10 dolarów nie daje odczuć żadnej różnicy w jeździe czy parametrach od konia za 400 dolarów. Upgrajdy toreb, broni czy itemki za wypełnianie wyzwań a nawet levelowanie postaci są całkowicie pozbawione jakiegokolwiek znaczenia. Polowania czy crafting itemków też nie mają żadnego sensu. I tak dalej. A wszystko to wynika z jednego prostego powodu: gra jest do bólu łatwa. Po co craftować, upgrejdować, polować, ogólnie poświęcać czas na te nużące, powtarzalne czynności skoro robiąc normalne misje z głównego ciągu fabularnego znajdujemy dosłownie tony przedmiotów różnego typu od amunicji, przez żywność po lekarstwa i inne używki dające nam bonusy do statystyk. Absolutnie niczego nam nie brakuje, mamy tego wszystkiego w ogromnym nadmiarze. Pieniędzy też mamy aż w nadmiarze po około 25% głównego wątku fabularnego. W efekcie po pewnym czasie ta gra zaczyna po prostu wkurzać. Polowanie jest zabawne raz czy dwa, ale polować 100 razy? Łowienie jest zabawne raz - złowić 20 "unikalnych" ryb rozsianych po całej mapie? Bez sensu. Wykonywać wszystkie wyzwania w rodzaju "zestrzel 5 ptaków z jadącego pociągu? Wszystko to są wydłużacze czasu gry wymyślone przez deweloperów, które zupełnie nic nie wnoszą do rozrywki. W takim wiedźminie 3 czy nawet w skyrimie odkrywając kawałek mapy odkrywało się zawsze jakąś unikalną lokację, side-questa, coś nowego jakościowo (mówię tu o rzeczach spoza głównej linii fabuły). W RDR2 odkrywając kawałek mapy świata nie odkrywamy absolutnie nic nowego. Możemy odkryć co najwyżej terytorium nowego zwierza do upolowania, ryby do złowienia, zielska do zebrania, kości dinozaura czy glifu do znalezienia. Ja jestem graczem który zwykle chce ukończyć grę w maksymalnie dużym procencie, wycisnąć z niej maksymalnie dużo, ale to co zrobili w RDR2 to jest zwykły grind który w ogóle nie daje satysfakcji a tylko nuży.
W dużej mierze o tym mówię przy wspomnianej ekonomii - gra jest za łatwa, aby te rzeczy miały znaczenie. Podobnie jest z tymi wyzwaniami. Ale to jest kwestia marchewki - jedne gry wymuszają robienie takich wyzwań, aby ulepszyć postać, bo bez tego gra robi się za trudna. Red Dead Redemption 2 stawia bardziej na "doświadczenie" - nie zmusza do niczego, oferuje opowieść, którą możesz doświadczać jak chcesz. Jeśli masz ochotę polować i bawić się w wyzwania to możesz. Masz ochotę na poboczne (białe) questy to możesz je robić, tak samo jest z pobocznymi czynnościami jak łowienie czy polowanie, ale - w odróżnieniu od takiego Assassin's Creed Odyssey czy Origins - możesz też je olać, bo gra nie próbuje Cię zmusić do grindu, bo jest on kompletnie opcjonalny. Jak chcesz możesz się skupić na samej fabule głównej. Mówisz, że to zwykły grind, ale zwykle o grindzie się mówi wtedy kiedy gra to wymusza właśnie - trzeba natłuc mobków, wyekspić levele i tak dalej. Tutaj tego nie ma, te czynności są tam obecne tylko wtedy, gdy chcesz je wykonywać. Nie dają Ci radochy - możesz je olać. Dyskutowałem ostatnio o tym z Hedem, bo ja też lubię jak gry mają jakieś fajnie działające systemy, które wszystko spinają, czynności coś dają i to co dają jest potrzebne itd. Ale Hed całkiem słusznie zauważył, że dochodzimy do tego, iż oczekujemy, aby czynności w grach nie były rozrywką samą w sobie, a się jakoś w grze opłacały. I faktycznie jest to trochę nie zdrowe. Oczywiście można na to patrzeć inaczej i - jak mówię - też lubię ładnie spięte systemy, ale w sumie jest w tym też sens jeśli gra daje nam rzeczy do robienia i możemy robić tylko te, które dają nam radochę z samego robienia. Sam napisałeś, że to całe polowanie i inne czynności poboczne tylko nużą. Wolałbyś - w sytuacji kiedy Cię to nuży - aby gra zmuszałaby Cię do wykonywania tych działań, bo bez tego będziesz miał za słabą postać? Czy może jednak lepiej jak jest to opcjonalne (a że się niektórym podoba to inna sprawa, niech sobie polują)? Pomijając jakieś skłonności do zachowań obsesyjno-kompulsywnych - w ogóle nie czułem potrzeby zbierania kart, polowania na wszystkie legendarne zwierzęta (szczególnie, że robione z nich stroje wyglądają IMHO idiotycznie ;)) czy robienia wyzwań. Ukończyłem grę olewając większość tych rzeczy, bawiłem się świetnie, nadal była to jedna z najdłuższych gier w jakie grałem. BTW nie zgodzę się, że nie ma tu fabularnych side-questów. Wszystkie białe questy są fabularne, bo... no, mają fabułę i to zrobioną na poziomie zadań głównych. I są side-questami, bo nie trzeba ich robić, są opcjonalne ;). A że gra nie przypomina Wiedźmina 3 albo Skyrima w kwestii odkrywania świata? Tak nam się pozlewały gatunki, że już przestajemy je odróżniać, ale RDR2 nie jest cRPGiem - to nadal gra akcji z otwartym światem. I sama otwartość świata ma raczej na celu dodanie do gry immersyjności poprzez zawarcie w niej tej całej "symulacji kowboja". Tak naprawdę świat RDR2 ma być przede wszystkim światem symulacyjnym, który pozwoli poczuć Dziki Zachód. Nie ma tu questów na każdym kroku tak jak w prawdziwym świecie nie byłoby questów na każdym kroku ;). W cRPGach pokroju Wiedźmina 3 takie zadania na każdym rogu są spoko, bo to współgra ze strukturą rozgrywki, ale to jest sztuczne. Ba, takie questy na każdym kroku w RDR2 gryzłyby się z aspektem symulacyjnym. No bo zaplanuj sobie polowanie na coś jeśli po drodze na tereny łowieckie będziesz się potykał o questy. Już i tak mnie te zdarzenia pseudo-losowe potrafiły irytować, bo ja tu upolowałem łosia, wiozę skórę do obozu, a tu nagle jakaś kobieta na trakcie chce, żebym ją podwiózł, a ja nie mam jej gdzie upchnąć i muszę decydować czy jej pomóc i wywalić łosia czy zabrać łosia ignorując mikro-quest. A grind to dopiero w Red Dead Online jest :D
@@quaz9 Wydaje mi się że najprostszym sposobem jest wprowadzenie do gry poziomu trudności oraz połączenie polowania na upgrejdy z choćby minimum jakiejś fabuły /historii oraz synergią z mechaniką rozwoju postaci. Najlepiej wyglądało to w wiedźminie: masz miksturkę np. 'jad wisielców' występuje ona w wersji podstawowej, ulepszonej i zaawansowanej. Możesz iść w builda 'alchemicznego' pakując odpowiednie skille, wtedy faktycznie zależy ci na znalezieniu receptury a potem składników do tej miksturki bo buduje to twoją postać. Najważniejsze że znajdowanie receptur nie przypomina szukania na chybił trafił (albo wykonywania jakichś głupich wyzwań) tylko jest wplecione w fabułę. Znajdujesz w "interesującym miejscu" jakiś schowek bandytów, jakiś liścik czy wskazówkę, podążasz za tropem, i znajdujesz nagrodę. Małe a cieszy - i nie nuży. Możesz, jako gracz, to kompletnie zignorować bo nie potrzebna ci synergie alchemiczne (bo np poszedłeś w miecze albo znaki). Możesz wreszcie ignorować to dla zasady, bo grasz na najniższym poziomie trudności i tylko cieszysz się historią. Jeśli lubisz maxowanie mechaniki i wysoką trudność to będziesz szukał tych mikstur, receptur itp. ale sęk w tym że nie będziesz się przy tym nudził. Nie będzie to grind, bo zawsze jest to obudowane w coś w rodzaju mini-historii. No i ta nagroda w postaci wysokich statystyk i satysfakcji z przejścia gry na najwyższym poziomie trudności :) W RDR2 w ogóle się o to nie postarali. Mechanika jest skrajnie uproszczona, faktycznie zgadza się że nie jest to klasyczny RPG ale "symulator kowboja" co z pozoru ma swój smaczek. No ale zastanówmy się - to przecież wciąż jest gra komputerowa, o skrajnie uproszczonym modelu świata, uproszczonej fizyce. W prawdziwym świecie nie włączysz bullet time'a by zrobić 5 headshotów w sekundę, a w RDR2 takie akcje robimy non stop :) W prawdziwym świecie wjeżdżając z pełną prędkością konno na drzewo połamiesz kończyny itd. Więc jest to symulator kowboja który w wielu aspektach nie jest symulatorem kowboja a... grą komputerową. Faktycznie minusem podejścia wiedźmińskiego / skyrimowego jest odrywanie gracza od fabuły głównej. Idziesz gdzieś robiąc questa i po prostu po drodze odpalasz 2 nowe questy oraz znajdujesz kilka 'interesujących miejsc'. Ale o ile zdamy sobie sprawę że nic nam nie ucieka i znajdziemy to wszystko w tych samych miejscach do których możemy wrócić - problem w zasadzie nie istnieje. Co do białych questów z RDR2, jest ich raczej mało, na pewno o wiele mniej niż w innych grach. Jest trochę tych randomowych spotkań ale one bardzo szybko zaczynają się powtarzać, moim zdaniem twórcy mogliby w ogóle zrezygnować z tego rodzaju contentu (albo mocno go uprościć) a ten sam czas i wysiłek zainwestowac w stworzenie regularnych sub-questów.
Już myślałem że nie zrobiłsz... zwracam honor, teraz czekam na dark souls 3. PO OBEJRZENIU 7:30 Czyżby Kobyłko był bochaterem kolejnego filmu? Ha pamiętam recke pierwszego RDR i jak gadałeś że premiery na pc można się spodziewać w nieokreślonej przyszłości... lul A i chwała po wrze czasy za to że informujesz że można przejść grę olewając czynności poboczne, serio to dla mnie mega ważne.
"Czerwony Martwy Redempcjusz 2" if you know, what I mean ( ͡° ͜ʖ ͡°). Poza tym o co Ci chodzi z tym sterowaniem Arturem? A no i tylko lapsy używają szybkiej podróży w RDR2.
Po ostatnim patchu w ramach RDO poprawiono sterowanie i responsywność. W efekcie celowanie jest sprawniejsze nawet z wyłączonym auto-aim, starcia bardziej satysfakcjonujące, a sam Arthur szybciej wykonuje polecenia.