Bardzo dobry materiał. Dawniej klient, dziś kolega - to świadczy o jakości wykonanej roboty i o współpracy między klientem a warsztatem. Oby więcej takich ludzi jak Sławek. Pozdrawiam.
Akurat mogę przytoczyć swoją historię ze Sławkiem i serwisem AACOLOR. Trafiłem na Sławka poprzez jakiś film na RU-vid, akurat ściągałem auto z USA, więc postanowiłem zlecić naprawę auta właśnie jemu. W ww. filmie mówił całkiem sensownie, więc ryzyk fizyk - podejmujemy współpracę. Podczas naprawy byliśmy w stałym łączu, telefony, wiadomości, wspólne ustalenia co z naprawą, w jakiej technologii będzie auto naprawiane, czy wymieniamy dany element, czy będziemy próbować go ratować, etc., w pewnym momencie miałem wrażenie, pt: "Czy on nie ma mnie dosyć?", ale okazało się, że nie (chyba haha). Odbierałem auto i byłem w szoku, bo szczerze mówiąc nie czekałem na taki efekt, który finalnie zastałem. Z tamtym autem się rozstałem, zakupiłem drugi, po pewnym czasie była potrzeba przekazania auta specjaliście, który przywróci auto do pierwotnego stanu, choć uszkodzenia miało, można by rzec "kosmetyczne". Mam do Sławka ok. 500 kilometrów, uszkodzenia kosmetyczne, auto z kategorii szare auta dla rodziny, których setki na polskich ulicach, więc można byłoby wstawić auto do przysłowiowego Mirka do stodoły, niech działa, ale żeby nie skłamać jako pierwszy kontakt w telefonie mam: "AACOLOR Sławek", więc uderzam z zapytaniem, szybka rozmowa, ustalony termin, spotkanie, kawa, rozmowa o autach, wakacjach i o tym co przez ten czas, od którego się nie widzieliśmy się zmieniło i pozostawienie auta do usunięcia szkody. Czy idąc do Żabki za rogiem, 10, 50, 100 raz zaprzyjaźniasz się z ekspedientem? Wątpię, a uważam, że Sławek jest taką osobą i takim specjalistą w swojej dziedzinie, że jest godny zaufania, swoją robotę robi na 200%, a przy tym jest człowiekiem, kolegą :) Pozdrawiam
Mój przypadek z ubezpieczycielem wyglądał tak: Jeździłem busem, crafter z 2014. Cofając nie zauważyłem grubej gałęzi i przywaliłem w nią, drzwi i słupek do wymiany. Zgłosiłem szkodę do ubezpieczyciela chcąc naprawić z AC, przyjęli zgłoszenie, zasugerowali warsztat z którym współpracują, dodając że będzie minimum formalności. Zgodziłem się, auto po miesiącu było do odebrania, pojechałem, wszystko git. Koszt naprawy 9,800zł. Po dwóch godzinach od wyjechania z warsztatu, dzwoni do mnie właściciel warsztatu i mówi, że ubezpieczyciel odmówił zapłaty za naprawę i żeby to z nimi wyjaśnić. Dzwonię i dowiaduję się, że odmawiają ponieważ auto po wykupieniu z leasingu nie zostało przerejestrowane. Pytam co mam zrobić? Odpowiadają, że przerejestrować auto i się do nich zgłosić i to powinno załatwić sprawę. Tak też uczyniłem, po dosłaniu im dokumentów z przerejestrowania i zaakceptowaniu tego ponownie dowiedziałem się, że odmawiają zapłaty. Ponownie kontaktuję się z nimi i pytam o powody, dowiaduję się, że firma leasingowa podzieliła się na jakieś spółki i nie można ustalić poprzedniego właściciela po nipie i regonie z faktury wykupu. Pytam co trzeba zrobić, odpowiedź brzmiała: "załatwić pismo o podzieleniu się spółek" To też uczyniłem, wysłałem i wiecie co? Ponownie odmowa. Jaki kolejny powód? Otóż w związku z tym, że auto nie było przerejestrowane to polisa AC nie była aktywna w tamtym czasie i muszę sam zapłacić za naprawę. Wtedy się we mnie zagotowało. Poszedłem do prawnika, opowiedziałem historię i powiedział, że to będzie łatwe. Wystarczyło jedno pismo przed procesowe, w którym prawnik wypunktował ich w skrócie i przekładając na "nasze" tak: Twierdzicie, że AC nie było aktywne w dniu szkody, a pomimo to zaakceptowaliście pisma o przerejestrowaniu auta i podzieleniu się spółek, które są integralnymi częściami polisy i nadal odmawiacie zapłaty? Jeśli tak, to według waszego regulaminu w momencie gdy polisa jest nieaktywna powinniście zwrócić całą opłaconą składkę czego nie uczyniliście. Pomogło, jakiś tydzień później warsztat otrzymał pieniądze.
Slawomir Golab- postrach ubezpieczalni. W ubezpiecalniach przypadkiem nie ma tak ze dadza ci 60 tysi, zabiora samochod, naprawia za 15 i sprzedadza za 150?
Jeden problem z głowy. Pozostaje drugi, czyli ewentualna odsprzedaż pojazdu vs. wartość szkody widniejąca w raporcie. Znając realia rynkowe, to auto JUŻ straciło na wartości a straci jeszcze bardziej - przy odsprzedaży. Szczególnie w dobie różnego rodzaju specjalistów z motokontrolerów
Plus jest taki, że części oryginalne i zdjęcia z naprawy. ''Normalny'' klient zrozumie. W Polsce dochodzi do ok 100 wypadków dziennie, spora część tych aut po naprawie wraca na drogi. Tu przynajmniej transparentny przypadek. Materiał o tym wozie na trzech kanałach youtubowych 😁
Czyżby szkoda była rozliczana z polisy w towarzystwie "Powszechni Złodzieje Ubezpieczeniowi"? Nie wiem dlaczego, ale tak mi się jakoś skojarzyło, że to mogło być tam... te praktyki jakby znajome, rok boksowania się o swoje prawa... nie wiem tylko czy dobrze skrót rozwinąłem, ewentualnie ktoś mnie poprawi.
