Jestem w absolutnym szoku! Być może to był przełomowy moment w życiu Stachury, kiedy ostatecznie popadł w szaleństwo, a z pewnością w ostateczną już samotność bez drogowskazu, zafascynowany bowiem swoim mistrzem "zapadał się" stopniowo (w swoim mniemaniu wyzwalał) w człowieka-nikt i stopniowo odpadał od rzeczywistości, tracił znajomych, więzi ze światem, ale liczył na COŚ kiedy spotka Mistrza. Czytając jego listy, dzienniki mamy świadomość jak bardzo liczył na TO SPOTKANIE, jakie było to dla niego ważne. Patrząc na Stachurę tutaj widzę człowieka przepracowanego, zmęczonego bezsennością, roztrzęsionego, ale jakby jednocześnie zapadającego się w jakiś błogostan, pewność że podąża, być może wbrew wszystkiemu do światła. Spotkanie okazało się porażką, jak większość kontaktów Stachury w tym czasie i potem, zrywał więzi, odkrywał fałsze, ułudy ego, psychologiczne gry. Przybrał jednak sam ton nauczyciela, bezkompromisowego demistyfikatora. Ludzie czuli się obrażani w jego pouczeniach. Rodzina, przyjaciele, znajomi. Wszystko to się urywało. Spalił w towarzystwie brata, milcząc reklamówki zdjęć, zapisków, pamiątek. Zaczął mieć poważne zaburzenia tożsamości, jaźni, halucynacje, w których - o klasyko! - bywał także Jezusem, co opisywał w dzienniku, krótkim zeszycie spisanym po wypadku a przed samobójstwem. Nigdy nie zdiagnozowany, nie leczony, opuszczony. Nawet po wypadku totalnie pominięty jeśli chodzi o diagnozę, opiekę medyczną. Trudno się z tym pogodzić, zwłaszcza z perspektywy. Może już ugruntowany jego autorytet czynił barierę żeby nazwać rzeczy po imieniu. Koncepcje z Fabula Rasa są poważnymi, ciekawymi i często bardzo subtelnymi i "właściwymi" obserwacjami. Jednak coś w życiu autora, w samej jego materii, jego higienie, relacjach sprawiło że wpadł on w długotrwałe postępujące szaleństwo tracąc więzi, fundament. Przed śmiercią sam to przyznawał, nie mając pojęcia czy był to rezultat przepracowania, swoistej ascezy umysłowej przy określonym trybie życia prowadzącego w stan alienacji, czy po prostu endogenicznego szaleństwa, choroby wrodzonej. Tuż przed wypadkiem i w trakcie był w stanie długotrwałej psychozy, mówił w przestrzeń, nie widział ludzi, przybierał w swoim mniemaniu różne postaci, które przejmowały nad nim kontrolę. Jaka była natura tych zaburzeń? Z tego co wiem, nikt nie pokusił się o wyjaśnienie tego ani za życia ani po śmierci Edwarda Steda Stachury. ps. przy zgłośnieniu, na słuchawkach bardzo dobrze słychać słowa Stachury, należy to przetłumaczyć, wydaje się że Stachura był przytłoczony tym kontaktem, trochę zaczął bełkotać, a jednocześnie zwracał uwagę na pozycję Mistrza, nieintencjonalnie w jakiś sposób być może "obrażając" go przez zwrócenie uwagi że jest "jak Bóg" dla zgromadzonych. Taki paradoks Buddy, który przez zabicie ego sam stał się przesławny na wieki ;)
Bardzo dziękuję za tak ciekawy, pelen istotnych informacji komentarz! Jesli chodzi o diagnozę ,,mistycznych'' stanów Edwarda Stachury, to pozwolę sobie polecić moje poprzednie nagranie tekstu Jarosława Markiewicza: m.ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-cn6RJg2yakw.html
@@maarcowa Polecam na początek Dzienniki Stachury z koncentracją na niezwykle trzeźwym, rzeczowym zeszycie spisywanym po wypadku do samej śmierci (jest załączony do drugiego tomu) i listy, szczególnie te do Danuty Pawłowskiej, z których jeden cytuje Autor nagrania powyższego. Podałem też fakty ze wspomnień rodziny Stachury z jego krótkiej wizyty przed wypadkiem oraz brata, który osobiście pomagał palić pamiątki.
To nie było szaleństwo.Tylko pojawił się za wcześnie.Pomyśl czy gdyby nie dzisiejsze czasy(nie piszę jakie są) to czy nie wylądowałbyś w podobnym stanie?Samotność i brak kontaktu z myślącymi,czującymi i żywymi zmuszała tylu do takiego kroku poprzedzonego zamykaniem się w szczelnym kokonie.Jego mistrz w postaci Krishnamurtiego został zdemaskowany okazał się "zwykłym" guru mającym taki sposób na życie(dziś ich prawdziwy wysyp) to jeszcze pogłębiło samotność.Dziś by prawdopodobnie tego nie zrobił jest nas kilkoro jak widzisz.Bo widzisz on też widział. Pozdrawiam Serdecznie
Wielu mistrzow wskazywalo, ze w praktyce duchowej, na jej pewnym, mocno zaawansowanym etapie, czlowiek balansuje na granicy szalenstwa i wielu adeptow konczy wlasnie w szalenstwie. Byc moze rowniez u Stachury zabraklo poprowadzenia przez mistrza, kogos kto przeszedl poszczegolne etapy. Jesli tak, to tym bardziej szkoda tego spotkania.
Racja! Polecam Serdecznie, jeśli Pan jeszcze tego nie zna: www.ramanadom.org/2011/12/05/pulapka-stachury/?fbclid=IwAR03g-3su_O61e4_EVFNPia3Z0LTm_74ki5VE2BaGas8J1xYI6AxEt02DmI
Tak na 100% przyznaje ci rację. Świat wewnetrzy a świat zewnętrzny to jak staw i ocean. Jesteś jednym i drugim aczkolwiek musisz iść własną droga ścieżkami które są blisko ciebie i już znane od tych co świecie bywają lecz tylko są znane tamtym lecz nie dokonca znane tobie choć takie jakby były twoje i beda znajome. Dwubiegunowość podobna lecz różna. Spotykając Siena dworcu centrum miasta by pojechać własne strony
Co do Stachury powiem tak, słowami R.D. Lainga: Szaleńcy i święci pływają w tym samym oceanie, tylko ci pierwsi niestety toną. Jego poezję i osobowość bardzo cenię, natomiast jego przekonanie o poradzeniu sobie z ego poprzez "samoświadomość" ( rozróżniam , że czym innym jest rozumienie konceptu, a zupełnie czym innym doświadczenie rzeczywistości w jej najpełniejszym wymiarze) uważam za porażkę. Co do J. K. , to był był błyskotliwą i ekscentryczną osobowością, dokładnie wiedział czego oczekuje przeciętny zachodni intelektualista na manowcach poszukiwań duchowych. Do tego świetnie znał teologię zachodu i "mądrości wschodu". Pytanie brzmi tylko, czy poza gadaniem jego życie było dowodem na głoszone tezy? Przypomnę tylko, że Budda porzucił stan arystokraty by poszukiwać odpowiedzi na dręczące go wątpliwości - jako asceta, a później żebrzący mnich. Nie przemawiał do tłumu hipisów, a skupiał wokół siebie praktykujących mnichów, których uczył praktyki wglądu( vipasany)- wymiernej pracy z umysłem. Podobnie Jezus zmaterializował swoją nauka poprzez krzyż. I właściwie każdy święty daje swoim życiem dowody "wiary". Reasumując: cała ta fascynacja wschodnimi mistrzami sprowadza się do prostej zasady: małe ego jest przyciągane przez większe. Ludzie zamiast realnie pracować nad sobą zadowalają się światłem odbitym, tonami teorii i biciem piany. Uciekając przed' 'formą" konstruują następną, następną i następną pułapkę. W takiej też kolejnej pułapce Człowieka-nikt ( literacko świetny koncept) poległ Stachura. PONIEWAŻ PRACA Z EGO JEST BARDZO TRUDNA, ŻMUDNA I BOLESNA ( święci mają no to patent, a artyści rzadko). Piszę to z pozycji bardzo dobrej znajomości różnych środowisk new ageu, terapeutów, coachów, etc.
Mistrzów jest wielu i wśród nas także . Zapominamy jednak często że mistrzami powinniśmy być przede wszystkim sami dla siebie , ażeby mniej biegli w sztuce mistrzowskiej nie zarzucili nam buty egoizmu etc.
Odkrycie niezwykłe - mało jest filmowych zapisów z udziałem Stachury. Stachura mimo dekad upływających od jego śmierci i od fal "stachuromanii" - pierwszej za życia pisarza i drugiej zaraz po stanie wojennym, wywołanej wydaniem słynnych "dżinsowych" dzieł zebranych, pozostaje żywy i martwy jednocześnie - ani nie stał się klasykiem literatury polskiej, ani nie popadł w zapomnienie. Błądzi jak jakiś upiór (mickiewiczowski?) na granicy światów. Trochę tak jak i za życia zapewne, którego nie udało mu się skleić z twórczością, czego tak pragnął ("życiopisanie"). Jego twórczość to nieustanne balansowanie na granicy pragnienia życia i poddania się śmierci, sprzeczna sama w sobie, jednocześnie niepokojąca, nawet przestraszająca, jak przyciągająca i kojąca. To ostatni z tzw. poetów przeklętych naszej literatury, w której od dekad panuje spokój, być może aż zbyt wielki.
A czyż nie takie właśnie jest nasze życie? Nasze "życiopisanie" ? Kto jest Ci bliższy? Mickiewicz, Słowacki, Sienkiewicz, Prus, Wyspiański, Gombrowicz i Mrożek ? Czy właśnie Stachura, który gryzie poręcz nad rzeką (w Nieszawie) w Całej Jaskrawości
Dziękuję za ten materiał. I dziękuję za materiał źródłowy. Obejrzałam ciąg dalszy i bardzo mnie to cieszy, bo Krishnamurti odpowiada na pytanie Stachury. Bardzo ciekawe. Polecam :))
Po kilkunastu razach słuchania i czytania, doszedłem do Prawdziwego sensu. To się czuje a nie rozumie. Mocne naprawde. Jeszcze raz dziękue Ci za ten bezcenny materiał. F
Każdy w sobie musi być bogiem...jeśli szuka go w tym co ktoś mówi to jest dokładnie jak "we wiejskim Kościele" ...niezależnie...treść jaka by niebyła jest i zawsze bedzie tylko drogowskazem...mapą...która może nas pokierować...wielki szacun dla Ciebie za odnalezienie takiej perełki...ten youtube potrafi być genialny...i tak samo zależy jak i co w nim sie ogląda...pozdro
Nie każdy Bogiem, a każdy nauczycielem wolnym od innych nauczycieli, bo każdy jest na tej samej szukającej pozycji. Bogiem nie można się stać, bo Bóg jest. No, chyba że ma się swoiste definicje Boga.
Jestem w trakcie czytanie baaaardzo ciekawych ksiażek. O naszej Sławnej Historii przedkrzyżowej oraz o Ziołolecznictwie. Wpadłem wrzucić to nagrania z marszu, bo to dla mnie (i innych miłośników E.Stachury) bardzo ważny materiał. Pozdrawiam Serdecznie! !
@@BezChaosowania I właśnie Ci CzeSławie za to dziękuję 💞 Za to, że się z nami podzielisz wiedzą i wiadomościami... 🤗 A filmiki z ziołami są SUPER 👍 Pozdrawiam cieplutko 💞
Jednoczmy sie lokalnie i napełniajmy prawdą i światłem,pogłębiajmy swoją świadomość i wspólnoty,słuchajmy serca,istot medytujących,obserwujmy przyrode...Sława pra pra pra ojcom
Ciekawy materiał. Mistrz na pewno nie zrozumiał ucznia. A potem po refleksji (niewidocznej na nagraniu), to Edward już nie rozumiał, bo mówili po angielsku lub włosku, stąd taki list.
Lubię takie romantyczne epopeje. A najlepsza jest polaryzacja użytkowników. Przeczytałem komentarze. Totalne latanie po skrajnych biegunach. Ale nie dbam o to kto ma "racje." Pisze krótko.
Bracie ależ wysupłałeś.Dałeś mi tym wyjaśnienie.Pytanie dlaczego to zrobił wracało jak bumerang wiele razy przez tyle ognisk,wędrówek. Dziękuję tyle lat czekałem.Teraz wiem.Jeszcze raz dziękuję.Sława Sławianie Sława. ps: "Będę szedł Będę biegł Nie dam się"
@@maarcowa Witaj.Ja się trzymam.Dzieci śpią mają swój zegar czyli od zmierzchu do świtu.Teraz to 23 i 4 rano zaczyna się aktywność oby do zimy.Będę w Polsce więc podróż z tą naszą ekipą to jest wyzwanie.Poproszę Bieszczadzkie Anioły o pomoc;-)Dawaj znać i też się trzymaj.Pozrówka i Miłość-Radość,Zdrowie-Szczęście:-)
@ulєикα U nas tylko takie.Najpiękniejsze to nie są: ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-lwVxdrJ2cdE.html Dziewczynki jako maluchy to w porównaniu z chłopcami są bez porównania.Pozdrawiam Serdecznie mam tu przy sobie pomagerów ;-)
@ulєикα Musiałabyś najpierw sprawdzić czym jest nazwa własna "Kosmos" i kogo się tycz a wtedy zobaczysz,że masz absolutną rację.Choć to bliżej niż się wydaje.
słucham to co mówi - ja jest Bestją, ja jestem Bestią czyli jak powiedział Budda "Architekcie wreszcie Cię poznałem, nie odbudujesz już swego domu, jesteś tylko iluzją ... Ziemia jest mi świadkiem" a chrześcijanin jeśli rozumie co to znaczy powie "Boże bądź miłościw mnie grzesznemu ..."
Nie. Chrześcijanin powie: Masz oczy, Buddo, ales ślepy. Masz rozum, ale powiódł cie na manowce. Masz wolę, ale wolałeś postawić bestię twego małego ego na piedestale, byleby uznać Kogoś za Nikogo. Obudź się!
Każda Żywa Istota rodzi sie święta lecz tylko wtedy ta Istota to wie gdy jest urzeczywistniona. Krishnamurti był urzeczywistniony a Stachura nie. Ten filmik przedstawia rozmowę świadomości niedualnej ze świadomością która uznaje światopogląd dolnych trzech czakramów a nie wszystkich czakramów jednocześnie.
Wierzysz w czakramy, czyli wiedze daną Ci przez innych. Czy ty w ogóle istniejesz? Mówisz, jesz, chodzisz, pracujesz czyli to co wszyscy żyjący ludzie na ziemi. A czy nie jest tak, że my jesteśmy tylko wyobrażeniami? Zadałaś sobie te pytanie?
nieporozumienie.... biedny Krishnamurti... odnoszę wrażenie że trochę żal mu publiczności, która od 3:40 do 5:27 kompletnie nie miała szansy niczego zrozumieć. Nawet to jasno zakomunikował. Została zignorowana prośba: „proszę krótko” - przecież tłumacze i publiczność chcieliby również być wzięci pod uwagę.... za to wszyscy zostali pojechani i to na dodatek w innym języku.... jak tłumacze mieli to przekazać reszcie? faux pas! 😅 nie mówiąc juz o tym że kierowane są osądy etykiety i oskarżenia pod adresem człowieka który nigdy o sobie nie powiedział że jest guru, wręcz przeciwnie, pokazywał co ty sam możesz zrobić by nawiązać kontakt z prawdziwym sobą i dążył do totalnego zrozumienia się ze swoim rozmówcą. Ciekawe jakby odpowiedział Krishnamurti gdyby miał czas. Chyba musiałby mu zacząć rysować swoje wykłady i pokazywać gdzie w języku polskim robimy błąd. Ale w tej sytuacji mamy ewidentny faul, ignorowane są potrzeby zrozumienia i szacunku całej grupy. Nie tylko Krishnamurtiego, który zechciał sie z nami podzielić swoją mądrością.
Zgoda co do obcesowości Steda, ale pytanie było bardzo zasadne właśnie w kontekście: "pokazywał co ty sam możesz zrobić by nawiązać kontakt z prawdziwym sobą". Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że: droga bywa trudna i nieoczywista, J. Krishnamurti uciekał od idei Nauczyciela Prowadzącego Uczniów, mimo potoku słów miał raczej minimalistyczny styl i nie dawał jakichś bardzo konkretnych metod, a lata 70. to był nadal czas poszukiwań i eksperymentów dla większości ludzi zainteresowanych wchodnią duchowością, więc możliwe, że wśród tłumu słuchaczy nie było prawie nikogo poza "turystami" szukającymi inspiracji. Niemniej jeśi w ramach jakiejś ustabilizowanej, okrzepłej grupy założonej przez przewodnika duchowego nigdy nie pojawia się kolejny przewodnik, jest to podejrzane.
Krishnamurti: "please be very short, not 10 min.. 1 min". Polskie tłumaczenie "niech sie pan skraca" nieadekwatnie przekwazuje ton Krishnamurtiego. Najprawdopodobniej poprzednia osoba(y) sie rozgadywaly za bardzo, zamiast pytac konkretnie i zwięźle.
Problem nie w skracaniu, a tonie K. w tym nagraniu W OGOLE. Stachura pokazał mu jego obłudę. K jednak albo nie pojal, albo udał, że nie rozumie. Stachura celnie i w samo serce rzekł: gdyby ludzie rozumieli to, co mowisz, to by ciebie nie potrzebowali. Gdybyś ty, rozumiał, co głosisz, to byś to nie stal pouczając tych, którzy mogliby i powinni nic stać na twoim miejscu. Jesteś więc kłamca, bestia. Niczym się nie różnisz od klechy. Tworzysz kolejna religie. Gdy Stachura zaczyna wyliczać tych, co rozumieją. Mówi jeden. To on. Potem łaskawie dodaje statystykę. No, dobra, zawsze jest ktoś jeszcze. Miał 100% racji. Krisznamurti, to kolejny rozczarowujący kłamca szukający poklasku dla swego ego. Takich jest wielu.
pomijając Wasze rozważania. Jestem ciekaw co by było gdyby Sted trafił do TVNu, do programu pana "boga" w okularach. Ps.Wydaję mi się, że zrozumiałem co chciał Pan Edward przekazać.. i wcale nie odleciał jak po kwasie. Są tu różne opinie i z częścią się zgadzam, a druga część powinna otworzyć umysły, głowy czy dusze
znam dzieła Krishnamurtiego....ale na moje wymiękł. Monolog każdy umie, ale odpowiedzieć na pytanie nie każdy. K jest ciekawy i mocny ale Stachura go połamał.....szkoda że nie otrzymał odpowiedzi
Podczas podróży w Himalaje, do Indii i Nepalu spotkałam różnych guru w różnych regionach i mieli oni 😅wspólną opinię co do Osho i Krishnamurti ( wówczas jeszcze moich autorytetów) a mianowicie nazwali ich oszustami, zlodziejami i "konstruktami", którzy przekazywali zebraną wiedzę prawdziwych nauczycieli a z którą sami nie mieli wiele wspólnego, tym bardziej z mądrością. Ludzie w Europie ulegli hipnozie z braku inteligencji, gdyż nawet nie próbowali nic weryfikować i dalej tkwią w uwielbieniu narzuconych i sztucznych autorytetów, slusznie nazwanych "konstruktami". Manipulacja przez użycie prawd na wielką skalę: wszystko wiesz, ale tak dużo wiesz, że nie stosujesz tej wiedzy, gdyż została ona wpojona w ciebie w sposób, który tworzy chaos, a nie ład, więc powoduje uzależnienie od tych pseudo nauczycieli. Zatem Stachura trafia w sedno.
Odniosłam wrażenie, że jest niechętny Stedowi/ rozmówcy i tak przyzwyczaił się do roli "boga/mistrza/guru", jedynego wiedzącego, że nie może ukryć tej niechęci i zniecierpliwienia m, że oto wysadzono go z roli. W Stedzie nie wyczuwam cienia ataku, ani tonu wyższości intelektualnej, jest ludzki i staje na równi z JK, ten z kolei nie potrafi być już na równi chyba z nikim ( bo myśli, że WIE), obiecując ciągle z , którzy nie dyskutują, tylko pytają, pytają, pytają, żebrząc o odpowiedzi mistrza
@@joanka34 Krishnamurti zawsze był trochę obcesowy, taki charakter. Dołóż wiek, zmęczenie oraz naturalną obawę, że gdyby każdy na takim publicznym spotkaniu miał prowadzić dziesięciominutowe monologi, to wydarzenie nie miałoby sensu. Szkoda, wielka szkoda, że na tamtym etapie Stachura nie trafił na kogoś podobnego kalibru, kto miałby czas go naprawdę wysłuchać i być może ostrzec przed pułapkami - tylko niestety sytuacja z nagrania nie była na to odpowiednim czasem ani miejscem.
Bo później już nie wypowiada się Stachura. Podaję tłumaczenie kilku minut, po tym jak wyłączyłem film: [Głos z sali w języku włoskim: […] jeśli jest jedna osoba, która zrozumiała tę prawdę ???, to dlaczego nie usiądzie i nie pociesza??? [??] K: (w języku włoskim), a, dobrze, dobrze, dobrze, rozumiem. (W języku angielskim): Dlaczego po tylu latach rozmawiania nie ma osoby, która może zająć moje miejsce na podium… Głos z sali [po angielsku]: Z panem, z panem. K: … kto może usiąść obok mnie [śmiech kilku osób z sali]. Podejdźcie i usiądźcie obok mnie, wszyscy. [śmiech kilku osób z sali, poruszenie]. Głos z sali: … jeśli jest ktoś, jeśli jest. K: … jeśli jest ktoś jeden, kto naprawdę zrozumiał to, co mówca powiedział, to dlaczego nie siedzi tu i nie pomaga mi prowadzić… Zatem zapraszam wszystkich was, byście przyszli i tu usiedli. [niezrozumiały kobiecy głos z sali, męski głos po niemiecku, ogólne zamieszanie i poruszenie] K: W porządku, proszę, [rozbawiony, z uśmiechem] Słuchajcie, co to jest? [śmiech kilku osób z sali]. To nie jest wiec polityczny. [głośniejszy śmiech z sali]. Chciałbym was prosić, żebyście usiedli. Proszę pani, co pani chce powiedzieć [po francusku], to znaczy [po angielsku]…
Nie jest tak trudno osiągnąć oświecenie, trzeba umieć jeszcze je utrzymać. Do tego służy między innymi regularna praktyka medytacyjna. Sted miał przebłyski oświecenia (jak na tamte czasy w Polsce to i tak było dość pionierskie, choć juz postawały pierwsze sanghi), ale daleko mu było jeszcze do prawdziwej mądrości. Pamiętajmy, że niedługo potem popełnił samobójstwo.
Super! Przed Stachura jakis kolo zadaje pytanie po angielsku. 2-3 zdania zlozone, 20 sekund, i pytanie zadane. Nastepnie pojawia sie Stachura, i to faktycznie trudno nazwac pytaniem. To jest jakis monolog, rzeczwiscie bardzo dlugi. Na sam koniec nagrania Krishnamurti tlumaczy na angielski w dwoch zdaniach, ze ten jegomosc (Stachura) sie pyta, "czemu on (Krishnamurti) przemawia do ludzi, i jest dla nich bogiem, itd itp". Może ktos tu rozumie francuski, i cos wiecej wyciagnal? Dziwne tez jest to, ze kiedy Stachura mial zadac pytanie, Krishnamurti od razu powiedzial "Ale prosze je zadac w minutke, a nie 10!", jakby przeczuwal, co sie stanie. I faktycznie... Stachura nie zrażony uwagą zaczął swoj dlugi monolog. Może to ich nie jedyna rozmowa, skoro poprosil Stachure, zeby ten "sie streszczal", chyba ze ...jasnowidz.
Tak, i mnie to zaintrygowało! K.J ponoć mial pewne zdolności ,,parapsychiczne'' ale po 25 roku życia skrzętnie je ukrywał bo uważał że to sskodliwe dla jego nauk i przesłania.
@@sturm6021 A czy nie można by zaryzykować twierdzenia, że "Człowiek NIKT, to nie" poza", tylko efekt, wypadkowa, oświecenia Stachury? Czy nie rozkminił, tego co dziś jest punktem, w którym zgadzają się że sobą buddyści i fizycy kwantowi. Budda i Plank? I Stachura dołącza. I z bólem czytam komentarze, że Stachura sfiksował. No przecież. Franciszek z Asyżu kiedy "rozkminił " też został "wariatem" Bo ci nie wariaci, ci "mądrzy " to banda ignorantów. Stachura z fizykiem kwantowym dziś na prezentacji multimedialnej gdzie (w tele skrócie) zaprezentowaliby budowę i strukturę atomu, gdzie neutrony poruszają się we wszystkich kierunkach jednocześnie a wewnątrz nich jest próżnia a badane cząstki atomu wyczuwają intencję naukowca i zachowują się tak jak on planuje a kiedy nie patrzy wracają do poruszania się we wszystkich kierunkach, na raz, to widzowie, zrozumielby w mig, o co chodzi z człowiekiem NIKT. Bo tylko pustymi atomami jesteśmy, które wibrują. Czystą Energią czyli. Jak kot co leży przy mnie, krzesło na którym siedzę. Kwiat na który patrzę. Nasz świat, jak Bitwa pod Grunwaldem wyświetlana na wielkim multiplexie. Robi wrażenie. Wyzoomowana i sfokusowana to chaos pojedynczych pikselowych kwadracików. NIC nie znaczących. I kiedy to dotrze. Że jest się zbiorem pikseli, atomów a w efekcie dalszego dzielenia, próżnią, to można odjechać. A skoro Stachura był, jak SIĘ TU pisze, wariatem, niby, to Budda i Max Plank, też.
Glos z sali w jezyku wloskim mowi " C'è un'altra cosa importante, il più importante di tutti, lui adeso...." co po polsku znaczy "Jest jeszcze jedna wazna rzecz, najwazniejsza ze wszystkich, on teraz...". Oczywiscie niczego to nie zmienila, prostuje tylko dla rzetelnosci tlumaczenia
Gdyby "mistrz" był mistrzem, musiałby byc nie-mistrzem. Musiałby zejść ze sceny, albo na niej pozostać i przytulić innego nie-mistrza, uśmiechawszy się i po wieki wieków dziękując za ten dar powiedzieć a raczej krzyknąć "yes, yes, yes!!!" a potem skoczyć z nim na piwo i nad grudziądzką Trynkę. Stachura przyszedł "rzucić ogień na świat" i najwyraźniej wtedy tylko Bruno mógł go zrozumieć...
Każdy prawdziwy mistrz nie powie, że jest mistrzem. On robi swoje. Poznał, że mistrzostwo jest tyle warte ile czas tu spędzony więc nie zajmuje się glupotami przekonywania kogokolwiek do czegokolwiek. Wie, że prawda jest zupełnie nieobiektywna a to, co prawdziwe jest poza tą rzeczywistością chociaż też ją zawiera. Taki paradoks. Dlatego mistrz staje się nie mistrzem niczego i nikogo nie osądzając, żyje tyle ile ma żyć i się niczym nie przejmuje, co nie znaczy, że nie interesuje go życie, rachunki, rodzina.
Otóż... Liczba bestii to 666 a 6 liczbą jest człowieka - czyż nie to zawiera się w biblijnym cytacie? Wszyscy szukają interpretacji a to powiedziane jest wprost. 👈☝️ Indiańskie powiedzenie mówi, że trucizną jest wszystko to, co w nadmiarze.
Jeśli ktoś był na wykładach J. Krishnamurtiego w Saanen, Szwajcaria, to zdaje sobie sprawę jak wyglądały okoliczności. Namiot w którym odbywały się wykłady nie miał klimatyzacji, jak wykłady się zaczynały było zimno ( górskie powietrze), potem się bardzo rozgrzewało, było duszno i ciężko naprawdę było przytomnie i uważnie słuchać jednak skomplikowanego wywodu Krishnamurtiego, który na ogół mówił parę godzin (z 1 małą przerwą). W 1977 roku Krishnamurti miał 82 lata i też był już pod koniec wykładów zmęczony, należy dodać, że nie był najmocniejszego zdrowia fizycznego. Dlatego wymogiem było po wykładzie w sposób zwięzły zadać pytanie- a nie tak jak Stachura, w sposób raczej bezczelny i chamsko- prostacki, snuć swoje wywody, które zdradzają jego zupełny brak znajomości nauk Krishnamurtiego. Nie zadał żadnego pytania, na które Krishnamurti mógł odpowiedzieć, chciał po prostu się powymądrzać, nic dziwnego, że został uciszony przez słuchaczy. Wstyd mi za Stachurę, ależ z niego burak!
@@czernm20 Owszem, spotkał mnie ten zaszczyt uczestniczenia w Saanen w wykładach J.Krishnaji na żywo. To co opisuję powyżej to moje osobiste spostrzeżenia z atmosfery wykładów odbywających się dużo później. Wystąpienie Stachury znam z nagrania. Wiem, że warunki w jakich odbywały się wykłady nawet z upływem lat z racji skromności prelegenta oraz z przyczyn finansowych nie uległy znacznej poprawie na lepsze, oprócz sprzętu nagłaśniającego oraz nagrywającego. Dla jednych wystąpienie Stachury jest ok a dla mnie to buractwo. Pozostanę przy swoim zdaniu.
Ten wywód o tym że skoro wiem że jestem bestią (lub nią mogę się stać) to nie jestem nią [bo bestia o tym że nią jest nie wie] jest mocno naciągany logicznie. Ta polemika (oczywiście kulturalna) ale jednak przypomina walkę bokserską tyle że na słowa. Zbyt napastliwy jest Sted.
ja to ty ........ ja to wy............ wy to ja ,,, jedno ...wy to my ....z jednego zrodzonego jako jedno eter ojciec otula przytula przenika oddychasz nim . szukasz a masz . zdrawiam
Ta krótka sytuacja pokazuje jedno, rozdęte Ego obu tych panów, niestety 😣 Zazdrość, pycha, szukanie poklasku to z pewnością nie są cechy ludzi duchowych.
Przytoczę jeszcze jeden list E.Stachury do Danuty P. poprzedzając go wypowiedzą adresatki: Danuta Pawłowska: ,,(...)Edek pojechał więc przez Wiedeń do Zurychu i tam, zatrzymując się w schroniskach, znalazł wreszcie wielki namiot pełen wyznawców mistrza. To był dla niego bardzo dramatyczny moment. Pisze o tym w liście z 27 lipca 1977 jako o zaćmieniu słońca. Później rozmawialiśmy dużo o tej sytuacji. Edek poszedł na spotkanie z Krishnamurtim jako ,,człowiek-nikt'' odwiedzający ,,człowieka-słońce'', jak go nazywał. WIedział zarówno siebie, jak i jego, jako osoby, które zrozumiały to samo, które są wolne od ,,ego''. W namiocie jednak uczniowie uciszyli go, kiedy wstał i chciał powiedzieć, że też jest człowiekiem-słońce. Człowiekiem-nikt. Ale nie tylko uczniowie tak zareagowali, sam mistrz nie pozwolił mu dojść do głosu. Wiem, że był bardzo tym zasmucony, rozczarowany, ale jednak nie zanegował swoich nowych filozoficznych odkryć.(...)'' Treść wspomnianego listu od Stachury: ,,Popołudnie. Więc tak. Zaćmienie słońca może się zdarzyć, całkowite, ale zaćmienie czł.-nikt nie może się zdarzyć, nawet najminimalniejsze. Jeżeli się zdarza, to znaczy, że w danym momencie nikt nie jest nikt, to znaczy, że jest ktoś. I tak dalej, wiesz. Bestia w ślicznym Edziu obruszyła się trochę, to znaczy zmartwychwstała, ale zaraz wkrótce się ją pif-paf. Jutro pewnie ruszę stąd na piechotę do Montreux. Całuję ∞ razy'' I jeszcze jednak list Stachury: 30.VII.1977 ,,I dzisiaj pada też. Za oknem, na tej samej co okno wysokości chmury w dolinie. Siedziałem w nocy przy ogniu, co w kominie. Teraz byłem w lesie i przyniosłem snop drzewa, połamałem i ładnie jest. Będzie dużo ognia. Trochę rozmawiałem tu z ludźmi, ale nie można z nimi rozmawiać. Odmawiają katechizm Krishnamurtiego, nic nie rozumiejąc. Widzę, że większość z nich nie ma kamienia na sercu. Ani kamyczka. Opowiem Ci szczegółowiej kiedy indziej. Bądź zdrowiutka, całuję ∞ razy''
Taką cechą nei jest rowniez szybkie ocenianie innych, szczegolnie na podstawie tak krotkiej scenki. K. w zasadzie nie powiedzial nic, poza zdawkowa uwaga przed monologiem Stachury, aby ten zadal krotkie pytanie, i potem na koncu przetlumaczyl jeszcze bardziej zdawkowo, o co rzekomo pytal Stachura. Natomiast co mowil Stachura, no coz, cos tam nawijał i nawijal, tez nie bardzo wiemy, o czym.
Nie rozumiem francuskiego, średnio znam Stachurę, ale znam trochę Krishnamurtiego to jest jego zwykłe i częste zachowanie te oczy podciera co chwile po prostu taki "model" (lekko wybałuszone, łzawiące oczy) sztywny kark i nie dosłyszący, zawsze siedzi z chusteczką , ale jego ruchy mają nie wile wspólnego z jego wypowiedziami i tej jestem ciekaw, bo dlaczego urwał się film właśnie jak zaczynał wypowiedź. Znam też filmy z o wiele trudniejszymi pytaniami i odpowiedziami jak by choćby pytanie o Boga. Jego odpowiedzi są z częstymi pauzami, jednak to po to by nie dawać gotowych odpowiedzi do końca tylko aby wciągnąć słuchacza, w proces pytań i odpowiedzi gdzie doprowadzało w omawianym temacie nie mam więcej pytań. Jego wypowiedzi nigdy nie były tak krótkie. Stachura z tego co kojarzę zadawał przeważnie dobre, indywidualne wręcz wyglądały na rewelacyjne pytania jednak, z grubsza bez odpowiedzi, gdyż odpowiedź chciał mieć z umysłu nie badając dogłębnie zagadnienia i możliwe że takie też było podobne jak by to ktoś spróbował przetłumaczyć...
Zupełnie nie pojął istoty rzeczy , tu pojawia się jakaś rywalizacja ! nie pojął iż tam na scenie nie ma nikogo. Ta chęć realizowania kompletnie przysłoniła mu przyswojenie przekazu . W konsekwencji to kosmiczne ego zniszczyło same siebie .
W sobie ,jestem zwycięzcą na zewnątrz wiem że przegram nawet z dzieckiem. Ale to nic przegrać że światem, to nie jest wstyd , Wstydem jest przegrać że soba niespełnionych ideałach, które są pustka ,i naiwnym marzeniem. Wszak że marzyć warto I życzę ,by wam się spełniło, jak zdrowie. Choć nie obiecuje .nikomu ani sobie nie mając pewnosci ,że wszystko bedzie wygładzone na drodze ,by nie potknąć się o liść czy kamień przeznaczenia. Ale żyjcie mimo łez mimo barier ,problemów ,I życzę optymizmu i sił jak zdrowie BO na tym padole radości i smutku Łzy uśmiechu do swojego losu są jak kwiaty w krainie lagodnosci ICH zapach uśmierza grób I ponad czas. Nadzeja I Solidarnością z Miłości. No to w drogę to twój przecież czas. By piękniej było z tobą ,choć na chwilę st Cóż poezje to taka Studnia bez dna ,nie wiemy z którego kierunku ona plynie ,lecz wiesz ze czerpiesz pijesz dla życia i wygody
Materiał bardzo ciekawy! Moje reflekscje: Czy Stachura plagiatował, czy tylko się inspirował J.K.? Może był jak Sobowtór J. Lenona , który zdecydował, że jeden musi odejść? Jego "Oczywiste", używane w tekstach, jest tak podobne do "Rzeczywiste" używane przez J.K. Jeden i drugi to oryginał, ale być może przyszedł moment w którym uczeń szukał konfrontacji?
Wow .-. Czytałam trochę Krishnamurtiego, mam na półce książkę "Wolność od znanego"... jego filozofię uważam jednak za niebezpieczną i szczerze przeszedł mnie stunujący dreszcz, dostrzegając związek tej osobowości ze Stachurą. [*]
@@annakowalska8585 az prosi sie zacytowanie wiersza Ed è subito sera napisanego przez Salvatore Quasimodo: Ognuno sta solo sul cuor della terra, trafitto da un raggio di sole: ed è subito sera. Kazdy jest sam w sercu ziemi, przeszyty promieniem slonca: i nagle zapada wieczor. (tlumaczenie moje, moze ktos zrobilby to lepiej?) kazda literka w tym wierszu przemawia do mnie i swieci... guru jk nie wspolgra ze mna ale znalam pare osob opetanych przez niego, jedna z nich nawet przyslala mi jakas jego ksiazke z przekonaniem, ze po lekturze zmienie zdanie... stachura zyl w paru swiatach jednoczesnie, tak maja wszyscy geniusze i niestety u wielu skonczylo sie to tragicznie... prawdziwa egzystencjalna samotnosc przeszywa swiadomosc jak promieniem slonca...
Ale ten promień to Jasnosc Badzieja Milosc Milosierdzie Ufnosc Czystosc.... na przekór Ciemności świata tego. Myslę ze to wlasciwsza interpretacja. Spójrzmy na intencję , na Sens. Dobro istnieje ale pochodzi nie z nas.
Przepraszam, ale gdzie szukać mam tego nagrania z napisami pl , bo pokazują się paski tekstu na nieruchomym obrazie, natomiast podczas nagrania ich nie ma
@@BezChaosowania nie bez instrukcji; spróbuję intuicji duchowej🤣 Ale chyba/może będę miała dla Pana niespodziankę. Zachowałam fragment tygodnika Solidarność nr 2 (39) z artykułem p. Ewy Haczyk "Do Zagubinowa". Opisuje w nim ona swoje odwiedziny p.Jadwigi Stachurowej w ostatnim, jak się okazuje, roku Jej życia. Zastanawiam się, jak Panu udostępnić ten tekst. Tymczasem przesyłam serdeczności Joanna P.s. udało się, a przedtem czytałam tłumaczenie w 2 miejscach. Ludzie są/ jesteście wspaniali!
Dzięki odsłuchałem. Współczuje tej istocie, która była Panem Stachurą w tamtym życiu i życzę jej wszystkiego najlepszego i Bożego Porządku. Jestem przekonany, że nie jest w pełni zadowolona z tego co pozostawiła po sobie. Skracanie życia komukolwiek jest wystąpieniem przeciw prawu Boga.
@@michal_kopacz Oj, oj, nie ma tej pewności. A może tylko wypełnił swój los, to, co było nieuniknione. Czy Jezus spełnił tylko swoją misję pozwalając na unicestwienie ciała? Ja nie mam pewności i wiem, że Ty nie masz pewności.
Jakbym miał oryginał i słyszał co mówią, mógłbym przetłumaczyć. Wydaje się bardo ciekawe. 'mistrz' mowi, że nie przetłumaczy na angielski gdyż to za trudne do translacji, mówi też, że to, co mowi Stachura to jakiś żart ...etc
Interesujące. Sugestia Stachury zdaje się zaburzać dość przewidywalny tok spotkania w którym wypowiedzi zgromadzonych 'powinny' zamykać się w formę prostych pytań z ust ucznia. Sprowadzenie wypowiedzi Stachury do jednego zdania przez Krishnamurtiego nie brzmi jak trafna synteza i przeprosiny, z którymi ta próba syntezy się pojawiła zdają się być na miejscu. Ciekawe co Krishnamurti dalej mówi, czy gdzieś jest dostępna dalsza część zapisu?
Bardzo ciekawy materiał znalazłeś. U. G. Krishnamurti - zbierzność nazwisk przypadkowa - wydaje mi się jak gdyby bardziej "radykalny". W cudzysłowie. To o czym mówię ciekawie pokazane jest w filmie "Wywiad z U. G. Krishnamurti przeprowadzony przez Mehesha" z kanału nonduallife.
UG Krishnamurti to taki "satelita" Jiddu Krishnamurtiego, próbujący zgarnąć dla siebie trochę światła tego ostatniego. Poznałam go osobiście- nie dorównywał J. Krishnamurtiemu w niczym. Uważam go za oszusta.
@@czeremcha-zjadliwa Teraz wszyscy... "to oszuści" ... Jeśli się szuka na siłę przewodnika itd., itp. Nie wiem na jakiej podstawie tak uważasz... Nie wiem czy słuchałeś go uważnie... Żeby było ciekawie. Sporo ludzi uważa J. także za "oszusta". Społeczności buddyjskiej także się zdążało go mocno krytykować... I tak można ciągle. Tak naprawdę, oboje możemy być potraktowani w bambuko. Ja się nie upieram. "Moje doświadczenia" na pewnym etapie potwierdzały słowa U. G. Stały się przydatne w opisywaniu doświadczenia. Jaki ten człowiek umierając w biedzie miałby cel kogoś udawać...
@@street.ink.tattoo A jak byś Ty patrzył na człowieka, który np. będąc mężczyzną, twierdził, że jak kobieta przeżywał menstruację? UG Krishnamurti pojawiał się w Saanen wtedy, gdy Jiddu Krishnamurti miał swoje coroczne wykłady do ogromnej rzeszy słuchaczy, przybywali bardzo sławni ludzie, naukowcy jak np.David Bohm. UG bardzo mu tego zazdrościł, bo liczba jego "wyznawców" była bardzo nikła9 na palcach 2 rąk liczona). Niestety, po osobistej rozmowie z UG ( wziął mnie za znajomą jego znajomych i dlatego był łaskawy) wyleczyłam się ze złudzeń co do niego, to moje osobiste doświadczenie. Jiddu Krishnamurti jest nauczycielem wartym poznania co nie znaczy, że podoba mi się jego zakłamane życie osobiste- utrzymywany w tajemnicy trwający dziesięciolecia (!) romans z Rosalind Rajagopal, żoną oddanego mu bezgranicznie przyjaciela, pozory z premedytacją stworzone, że żyje w celibacie by ciągnąć fundusze od zafascynowanych jego urodą różnej maści bogatych ciotek teozoficznych/antropozoficznych ( tak trochę jak Rydzyk), ponieważ przyzwyczaił się do luksusu (np. Mercedes z szoferem) i braku problemów z utrzymaniem. Krishnamurti tępił i gnoił potem tego przyjaciela jak umiał ( a taki miał PR łagodny i bezkonfliktowy!) ponieważ jego żona ( już wtedy ex) stanęła w jego obronie przeciw Krishnamurtiemu. To, że UG umierał w biedzie, znaczy po prostu, że nie udało mu się "dorobić" szerszej publiki wspierającej go materialnie, nie znaczy to, że stał po stronie prawdy. Jeśli dla Ciebie, to co mówił jest wartościowe, to nic mi do tego, każdy ma swoją drogę, przecież.
@@czeremcha-zjadliwa Bla bla bla... W kółko to samo... "Menstruacja, zazdrościł, liczba słuchaczy... , łaskawy, własna publika"... W żadnym z jego filmów ( miałem okazję widzieć dobrych kilka, dłuższych i krótszych... nie jestem wielkim znawcą ) nie wypowiada się w sposób który sugerowałby oszustwo, manipulacje... I jego zachowanie i ton wypowiedzi etc. "To że U. G umierał w biedzie, znaczy po prostu (?!!), że nie udało mu się dorobić szerszej publiki, wspierającej go materialnie (!), nie znaczy to, że stał po stronie prawdy" (!? naprawdę?)... To wyznacznik? I jeszcze litania jaki zjebany był J. Taki ten świat zjebany 👍 Nie przejmuj się. Pan U. G ujmował to najogólniej jako "dramat" . Bla bla bla...
Aha... No i... Podważone zostało wszystko... jungi nie jungi, frojdy nie frojdy, jezuski, papieże, królowie i książęta, buddowie nie buddowie, wiara nie wiara, nauki, nie nauki... Wszystko się zmienia, wszystko płynie. I tak... czasem kurwa jest czystsza od prawdy... Czysta kurwa!
Bardzo byłem zainteresowanym tym filmem. Jednak wypowiedź Stachury jest ledwo słyszalna, poza tym trzeba znać francuski. Jiddu, raptem parę słów mówi po angielsku. Jestem rozczarowany tym materiałem. Nie wiem czy sam autor tego zna francuski bo nazwy miasta Dijon błędnie wymawia. Do chciałeś tym filmem osiągnąć?
Co miało przynieść wstawienie materiału w języku francuskim, który jest o wiele mniej znany niż angielski. Jak w ogóle można się do tego rodzaju materiału odnieść?? Skąd wiesz, o co w ogóle chodziło?? Widziałam filmy, na których nasi rodacy odwiedzali mistrzów, ale ich wypowiedzi do tychże mistrzów były naprawdę żałosne. To właśnie oni nic nie rozumieli z przekazu. Być może jest to jeden z tych przykładów, ale tego nawet Ty sam nie wiesz.. Nie mam nic przeciwko Stachurze. Natomiast znam dość dobrze przekazy Krishnamurtiego.
@@wojtek4401 Stachura mówił do zgromadzonych. Pożądał atencji, wymagał czasu na swoje wystąpienie. W dodatku mówił językiem niezrozumiałym dla większości. Ja też nie znam francuskiego, ale Krishnamurti zna i sam powiedział, że przemowa Stachurskiego jest niezrozumiała dla większości i jednocześnie trudna do przetłumaczenia. Stachura miał wyraźny przerost EGO i to zauważyli zebrani znający język francuski. Stachura ostatecznie wpadł w pułapkę własnego EGO i dokonał samounicestwienia fizycznego. Ale duchowo poległ po całości, ale tego nie może już powiedzieć, bo odebrał sobie to prawo.
@@wojtek4401 tia. No fakt. Nie mam danych na temat samobójstw w obecnej na tym spotkaniu grupy. Bo, jak dla mnie, samobóje to słabeusze i nieudacznicy życiowi.
Nigdzie go niecwybuczano s jedynie bito mu brawo z podniesienia tematu filozoficznego pewnego działu życia. Musisz gościu lepiej słuchać a nie opowiadać bzdur swojej chorej wyobraźni.
![Stachura pyta Krishnamurtiego (unikatowe nagranie wideo!) 1977 [+tłumaczenie]](/img/logo.svg){kind=logo}
