Książki Pana Ryszarda: rmkredyty.pl/jaszczynski 🎬 Film sprzed 2 lat: Wzrosty cen nieruchomości są pozorne | Ryszard Jaszczyński: ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-i7Wa6EOmPjQ.html ➡ Masz pytanie? Zapytaj Ronalda. Chat AI: zapytajronalda.pl/ ➡ Kalkulator hipoteczny program "Mieszkanie Na Start": rmkredyty.pl/nastart ➡ Kalkulator nadpłat kredytowych za darmo: kalkulator.rmkredyty.pl Ranking Marzec 2024: rmkredyty.pl/ytrankingmar24 → Skontaktuj się, jeżeli potrzebujesz kredyt: rmkredyty.pl/kontakt → Mój Twitter: twitter.com/RSzczepankiewi Mój Zespół Ekspertów: rmkredyty.pl/ Sprawdzony Notariusz? Krajowa rada notarialna zakazuje reklamy, ale mogę Ci udostępnić dane kontaktowe emailem ;-) wejdź na rmkredyty.pl/notariusz Agenda: 00:00 Intro 01:22 Ryszard Jaszczyński 02:49 zapytajronalda.pl 03:18 Teoria względności a nieruchomości 05:45 14 lat od ostatniego szczytu 10:22 Zarobki deweloperów 11:31 Ryzyko spadku cen 16:15 Renta apartamentów 19:30 Spadek cen nieruchomości w Nowym Jorku 23:53 Złoto a nieruchomości 34:18 Wartość nabywcza pieniądza w Polsce 40:24 Warto zainwestować w nieruchomości? 45:00 Brak równowagi podażowe i popytowe 52:20 Wnioski końcowe 54:35 Spojrzenie w przyszłość 56:53 Podsumowanie Krótko o Panu Ryszardzie: Ryszard Jaszczyński - urodził się i dorastał w komunistycznej Polsce. Mimo to, a może właśnie dzięki temu, nigdy nie przestał marzyć. W dziedzinie finansów jest samoukiem. Przeczytane setki książek oraz (paradoksalnie) brak formalnego ekonomicznego wykształcenia zaowocowały nowatorskim, niezwykle prostym i logicznym, podejściem do zasad budowania zamożności. Wieloletnia przygoda z aktywną grą na giełdzie i docenianie zalet posiadania nieruchomości ułatwiły autorowi zbudowanie portfela dochodowych aktywów i osiągnięcie finansowej wolności. Szeroki zbiór życiowych doświadczeń oraz znajomość świata (nie tylko finansowego), gwarantują, że czytelnik nie będzie się nudził podróżując „drogą do zamożności”. Autor był między innymi: szybownikiem, instruktorem lotniczym, członkiem kadry narodowej w sportach samolotowych, wykładowcą akademickim, kapitanem w PLL LOT. Posiada także patent morskiego sternika jachtowego. ➡ GRUPA TELEGRAM: t.me/tajnabronkredytobiorcy ➡ Instagram RONALD SZCZEPANKIEWICZ instagram.com/ronaldszczepankiewicz/ ➡ Facebook RONALD SZCZEPANKIEWICZ EKSPERT FINANSOWY facebook.com/ronaldszczepankiewicz ➡ Facebook RM Kredyty Hipoteczne facebook.com/RMKREDYTY #ronaldszczepankiewicz #kredytmieszkaniowy
@@TickingClockis Już słychać o pracach nad ułatwieniami oraz zwolnieniami dla funduszów wykupujących mieszkania. Ogólnie program kredytu na zero porcent jest na kilka lat więc w międzyczasie wszystko się może wydarzyć.
Panie Ryszardzie jak miło w końcu kogoś posłuchać kto ma taką wiedzę i odpowiednią edukację do robienia takich analiz. Dziękuję za ten podcast i w końcu rzetelna analize
16 lat najdłuższy cykl trwał 17 lat. W moim mieście liczba ludności spada, bloki się budują a ceny rosną. Wzrost jednoosobowych gospodarstw domowych w ciągu 10 lat się potroił, no kiedyś musi matematyka wrócić do działania
Dlaczego ceny mają rosnąć wraz ze wzrostem średniej pansji? Technologia przez ostatnie 25 lat zrobiła ogromny postęp. Zwykły czlowiek może nie dostrzegać tego, bo pustak to dalej pustak itd. Ale wydajność produkcji, zarządanie, narzędzia, maszyny, zrobiły ogromny postęp. Większość produktów potaniało względem średniej pensji. Mowi Pan, że ceny są na właściwym poziomie, dlaczego więc marże deweloperów są tak duże? Dlaczego ceny wzrosły skokowo pod bk2% ? Powie Pan że zarobki ludziom wzrosły o 20+% w 3 miesiące? Pełno dziur w Pana teoriach. Ekonomia ostatnimi laty nie idzie w parze z teorią jaką specjaliści posiedli przez lata. Kiedyś mieszkania służyły glównie do mieszkania, teraz to są INWESTYCJE. Pod najem, czy wzrost wartości (spekulacyjnie). Tego kiedyś nie było w takiej skali jak dziś.
Kiedyś wystarczyło wpłacić pieniądze na lokatę, która dawała lepszą stopę zwrotu niż panująca inflacja. Dziś zwykły Kowalski musi kombinować co zrobić by jego oszczędności zachowały siłę nabywczą w czasie, nieruchomości świetnie się do tego nadają. To wina systemu i banksterów, nie fliperów.
Także zgadzam się z tym, że należy analizować medianę, ponieważ średnią podbija wzrost pensji minimalnej, a a osoby zarabiające najniższą krajową są poza rynkiem nieruchomości bo nie mogą kupić ani wynająć niczego w dużym mieście.
Porównywanie zarobków brutto nie ma sensu, bo dzisiaj koszyk zakupowy Polaków jest dużo droższy. Mamy więcej opłat i podatków. Co wynika z porównania zarobków netto ? Proszę również z grupy badanej wyciągnąć 5% najbogatszych
Przeliczyłem swoje mieszkanie zakupione w 2012 r. w Warszawie za 88,6 uncji złota , a aktualna cena to 122, 41 uncji złota wiec realny wzrost ceny jest duży i niestety biedniejemy.
2012 i 2013 to były finalne lata spadków cen. Nie jest to najlepszy odnośnik. Tak samo jak weźmiesz cenę że szczytu 2007 i 2008 i zaczniesz w oparciu i ten punkt wyciągać wnioski.
Dlaczego porównujemy ceny nieruchomości akurat do złota? Złoto w tym momencie jest najdroższe w historii. Dlaczego nie porownamy cen nieruchomości do cen np materiałów budowlanych? Albo do maseczek? Albo do marży deweloperów? Bez argumentacji dlaczego odnosimy do złota, to ta cala analiza jest bez sensu. Ja płace w PLN za nieruchomość, a nie złocie. Jestem osobą po 30. Odziedziczyłem mieszkanie w malutkiej miejscowości. Od razu po studiach zacząłem oszczędzać na mieszkanie w dużym mieście, ale ceny rosną szybciej niz moje oszczędności. Czy jestem frajerem który chce najpierw zarobic a potem kupić? Powinienem brać kredyt i dalej pompować bańkę? Jak zahamować towarzyszace mi negatywne emocje? Jaki jest sens oszczędzania skoro rząd robi wszystko żeby zmusić normalnych ludzi do brania kredytów?
@@marcinkumiszczo5128 1. Nie mam tej książki 2. Wyjaśnij mi proszę dlaczego porównujemy tylko do złota. Do niczego innego. Tylko złoto jest wyznacznikiem. Skąd ten aksjomat? Czemu nie porównamy np do Bitcoina?
Brawo za samodzielne myslenie! Mamy do czynienia ze sztuczną ekonomią. Nienaturalnym tworem, działającym w poprzek zasadom zdrowego i naturalnego rynku. Im dłużej to szaleństwo trwa, tym bardziej spektakularny będzie jego upadek. Glowa do góry 😊!
Tak jestes "frajerem" jak i ja..kazdy kto myslinl rozsadnie jest prslzegranym bo z pomoca innym przychodzi panstwo..zakredytowales sie pod korek?...to masz wakacje kredytowe...miales szczescie i dostales mieszkanie w spadku po kims kto na nie ciezko pracowal cale zycie to nie mozesz skorzystac z taniego kredytu co dostaja go inni a tobie wywala rynek ceny do gory... Tak to juz jest ze zaradnym klody pod nogi bo wybory i glosy trzeba kupic, Twoj glos sie nie liczy jak i moj bo nikt z podejmujacych decyzje w rzadzie nigdy nie jest rozliczany. Taka to republika bananowa, socjalizm to rowny podzial biedy i tyle w temacie
To co najbardziej utkwiło mi w głowie po w tym filmie, to to stwierdzenie, że złoto się nie amortyzuje. Jak kupię sztabkę złota i przekażę Mojemu wnukowi będzie miał sztabkę złota nadal. Jak kupię dziś mieszkanie to za kilkadziesiąt lat moi potomkowie będą mieli koszty bo to będzie stare mieszkanie dziadka z pokolenia wyżu demograficznego (vide dyrektywa budynkowa albo inne genialne przyszłe przepisy).
Brak konkretnej konkluzji i dwie tezy sobie zaprzeczają; a) w stosunu do zlota mieszkania nadal tanie ... b) napompowane sztucznie przez stymulowanie doplatami itd. Wiec jak to jest i co powinno byc dalej?
Z tymi cenami nieruchomosci to raczej nie do końca prawda (choć nie neguję podstawowej zasady że w ostatecznośći to pochodna innych cen) Mianowicie w takiej zgrubnej analizie pomija się fakt że ostatnie 200 lat to jest okres exponencjalnego wzrostu liczby ludności który zakończył się jednak w krajach zachodu już dawno temu. Teraz z koleji jest pytanie o salda imigracji w głównych krajach - przy czym w większości są one za małe aby nadrobić spadki i jedyne co ratowało ceny to spekulacja wynikająca z niskiej ceny pieniądza (i kilku innych czynników finansowych) Dlatego pytanie nie tylko do Pana Ryszarda ale do wszystkich - jak długo to może być kontynuowane i jakie mogą być później trajektorie. Dla perspektywy dodam tylko że w PL przez 20 lat wybudowano ponad 3mln mieszkań (i domów) podczas gdy pamiętam jeszcze głosy z 2005 mówiące o tym że brakuje nam 2.5mln mieszkań.W tym czasie też około 2mln młodych wyjechało z PL.A ostatni spis powszechny podał że w PL jest prawie 2mln pustostanów.
Ma Pan całkowitą rację, że ceny zależą od popytu, a więc od ilości potrzebujących mieszkania. Dziś dominuje silny trend koncentracji populacji każdego kraju w dużych ośrodkach miejskich, a prowincja się wyludnia. Stąd oferty kupna domów za 1 EU, choć zaledwie kilkadziesiąt kilometrów dalej (w dużych miastach) ceny raczej rosną..
A więc pytanie- w co wejść zaraz po czasach nieruchomosciowego prosperity? Na czym będzie można zarobić? Akce amerykańskich czy też europejskich spółek zbrojeniowych?
Czy złoto/m2 , ma szansę rosnąć jeśli mamy miec utrzymane wysokie stopy procentowe? Czy przy niskiej inflacji, wysokich stopach procentowych, inwestowanie w cokolwiek traci sens?
Jak można twierdzić, że powstanie "muru" na granicy jest "zaprzeczeniem wolnego handlu"? Płoty stawia się by nie wpuszczać nielegalnych imigrantów, a nie ciężarówki z towarem.
Pan dał piękny pomysł na podniesienie Polskiej demografii. Kobieta która urodzi w wieku 15/18 będzie miała więcej dzieci niż kobiety które chcą rodzić 1 po 30 stce🎉
Ronald, dzięki za zaproszenie ciekawego Gościa. Panie Ryszardzie, cieszę się, że miałem możliwość wysłuchać Pana wykładu. Mam wrażenie, że Pana zdroworozsądkowe myślenie oparte na mocnych faktach ubogaciło moje zrozumienie spraw związanych z inwestycjami. Pytanie: czy w obecnej sytuacji Polski widzi Pan jakiś mało prawdopodobny ale jednak realny scenariusz w wyniku którego w przeciągu 3-5 lat ryzyko spadku cen znacząco by wzrosło a Polska znalazła by się w rankingu Bloomberga tam, gdzie dziś jest wspominana przez Pana Nowa Zelandia? Dla utrudnienia wykluczmy z rozważań wojnę.
Zawsze najbardziej prawdopodobnym scenariuszem w długim terminie jest zachowanie status quo. Trendy w budownictwie trwają dziesięciolecia, punkty zwrotne zwykle trwają dwa-trzy lata, a milenijne szczyty i dołki (jak sama nazwa wskazuje) zdarzają się bardzo rzadko. Łatwiej byłoby prognozować, gdyby politycy nie grzebali w gospodarce. Moim zdaniem to właśnie zagrożenia polityczne są największe.
W jednym Pan Jaszczyński się myli. Twierdzi że możemy kupić tyle samo albo i więcej metrów mieszkania niż kiedyś. To nieprawda. Stosunek średniej pensji krajowej do ceny metra mieszkania na rynku pierwotnym dla Warszawy (pisze o Warszawie bo takie zestawienie robiłem - dane łatwo dostępne) pogarsza się systematycznie od 2017 roku. Jak zrobić zestawienie od roku 2004 (tj. wejścia do UE) to najlepszy stosunek był właśnie roku 2004 r. bo można było kupić 0,62 cm (inna kwesta, że realnie mało kto mógł kupić bo kredyty były jeszcze drogie no ale tutaj nie o tym). Potem dramatycznie się pogorszył, oczywiście do szczytu hossy na nieruchaniach w I kw 2008 r., gdy za śrenidnią krajową brutto można było kupić 0,33 metra mieszkania. Następnie ulegał systematycznie poprawie mniej więcej do 2017 r. Teraz cofnęliśmy się do mniej więcej 2011 r. i dalej się cofamy. I to jest chore, że mimio wzrostu produktywności, wydajności, wzrostu gospodarczego i idącym za tym wzrostem zarobków, dostępność mieszkań nie tylko nie rośnie ale wręcz spada. Możemy kupić więcej jedzenia, ubrań, wycieczek zagranicznych, samochodów ale nie jesteśmy wstanie zwiększyć "powierzchni życiowej".
Przemyśl jak absurdalny jest Twój komentarz. Ubrań możesz naprodukować bez granic. Raz zabudowany grunt jest zabudowany, a jak mieszkania się sprzedadzą, to w obrocie jest kilka procent z nich. Wiadomo że dostępność będzie spadać. A za dobra luksusowe się płaci. Bez problemu możesz kupić mieszkanie taniej na obrzeżach Warszawy w Radomiu.
Pytanie do pana Ryszarda: Czy osiągając zwrot z najmu 2-pokojowych mieszkań na poziomie 6% rocznie (po podatku, przy aktualnych cenach nieruchomości i wysokościach czynszów), inwestowałby Pan w nieruchomości czy w coś innego? Jeśli w nieruchomości to za gotówkę czy na kredyt inwestycyjny? Jeśli coś innego, to co, złoto? Background: 39 lat, mała firma IT, od 10 lat wszystkie środki inwestowane w nieruchomości, sloty na kredyt hipoteczny raczej już się skończyły.
@@Alf7Red Tak po prostu, nie zjadłem wszystkich rozumów i pytam człowieka bardziej doświadczonego ode mnie, zwłaszcza doświadczonego w inwestowaniu w inne aktywa. Na tę chwilę mam zamiar kontynuować inwestowanie w nieruchomości za gotówkę, ale może pan Ryszard ma inne zdanie, które chętnie poznam.
Pytania do obu Panów: Która z poniższych opcji była najrozsądniejsza? Opcja 1: zakup swojego pierwszego mieszkania za gotówkę bez finansowania się kredytem (byłoby to mieszkanie nieco za małe do potrzeb życiowych) Opcja 2: wrzucenie wszystkich zgromadzonych pieniędzy jako wkład własny i dobranie małego kredytu korzystając z nadchodzącego kredytu na start (mieszkanie dopasowane do potrzeb życiowych) Opcja 3: wzięcie przysługującego preferencyjnego kredytu na start do wysokości obecnie posiadanych środków pieniężnych, a za środki pieniężne już zgromadzone zakup złota które stanowiłoby zabezpieczenie kredytu w razie zawirowań życiowych (mieszkanie jak w opcji 1) Opcja 4: zakup nieruchomości na kredyt na start za 30-40% powyżej obecnie posiadanych pieniędzy, a pieniądze obecnie zgromadzone pomniejszone o wymagany wkład własny do kredytu zakup złota które stanowiłoby zabezpieczenie finansowe (mieszkanie dopasowane) Opcja 5: powstrzymanie się od zakupu nieruchomości i wynajmowanie mieszkania a zgromadzone pieniądze zainwestować gdzie zwroty z inwestycji wynoszą nie dużo mniej niż czynsz za mieszkanie obecnie wynajmowane Co wg Panów jest lepszym wyborem: mieszkanie w zmodernizowanym bloku z wielkiej płyty w lepszej lokalizacji czy nowe mieszanie na peryferiach miasta które posiada wysoką klasę energetyczną? Pytania do Pana Ryszarda: Zakończenie konfliktu na Ukrainie i proces jej odbudowy jak wpłynie na ceny materiałów budowlanych a tym samym na rynek nieruchomości w Polsce? Jak ocenia Pan kurs dolara do złotówki do 2026r i jakie czynniki będą mieć największy wpływ na kształtowanie się kursu? Pozdrawiam
Jeśli chodzi o wzrost średnich zarobków bo do tej części rozmowy się odniosę... Uważam, że Pan Ryszard ma rację ale społeczeństwo pewnych rzeczy nie zauważa i stąd biorą się problemy ludzi, którzy twierdzą, że nieruchomości są tak trudno osiągalne. Problem obecnego społeczeństwa jest ogromna konsumpcja, zwykły Kowalski tego nie widzi z kilku prostych powodów. W tych czasach kupuje się wszystko co jest wcale niepotrzebne drogi tel, samochód, tv i długo by wymieniać... To wszystko po to aby pokazać się innym. Co gorsza jeśli te rzeczy są kupowane jeszcze za nie zarobione pieniądze. Panie Ryszardzie czy nie sądzi Pan, że choćby z powodu dzisiejszej nadmiernej konsumpcji i łatwości nabywania towarów (na które w rzeczywistości ludzi nie stać) powstała opinia, że nieruchomości są aż tak nieosiągalne?
Aaaa... Czyli będąc inżynierem, a właściwie magistrem inżynierem pracującym w jednej firmie od 19 lat i zarabiając trochę poniżej średniej krajowej (z dodatkiem kierowniczym) mogę przypuszczać, że jestem nieco "niedoszacowany"? To chyba dobrze, że właśnie zmieniam pracę. Zawsze można trafić gorzej, ale chyba statystycznie o wiele łatwiej będzie trafić lepiej. Z moich obserwacji wynika, że koledzy po tym samym kierunku (elektronika i telekomunikacja PolSl.) też często nie mają lepiej. Klucz do większych zarobków to chyba kilkukrotna zmiana pracy i poznania na nowo rynku pracy, bo przez 19 lat duuużo się zmieniło.
To trudny temat życiowo i logistycznie. Ja przeprowadziłem się trzy razy za lepszą pracą .. Niestety, bez aktywności (może nawet, bez sporej dozy agresywności) nic się w naszym życiu finansowym samo nie wydarzy i gdzieś utkniemy.. Moja pierwsza zmiana pracy - zarobki wzrosły mi jakieś trzy razy i to od razu. Po kolejnej zmianie pracy (i po trzech latach) zarobki kolejny raz wzrosły mi jakieś trzy razy i .. utknąłem. Moi jeszcze bardziej agresywni koledzy poszli pracować w świat i im zarobki wzrosły kolejne trzy, cztery razy. Tak to mniej więcej działa. Ale oczywiście rynek pracy jest bardzo zmienny i cały czas trzeba się dostosowywać i intensywnie dokształcać. Na szczyt dochodzą tylko ci najbardziej zmotywowani, wytrwali i pracowici. Większość gdzieś się zatrzymuje i akceptuje status quo. Podobnie jest w biznesie, większość firm, po osiągnięciu pewnej wielkości akceptuje tę sytuację i dąży do zachowania status Quo.
Ja zmieniałem pracodawce 4 razy w ciągu pierwszych 3 lat mojej pracy jako pośrednik kredytowy by na koniec rzucić etat i przejść na samozatrudnienie. Też uważam, że jeżeli chce się więcej zarabiać warto zwiedzać rynek.
ten "poroniony pomysł" z dopłatami dziewczyną w ciąży .. to akurat bym się nie śmiał z tego biorąc pod uwagę aktualną i prognozowaną na najbliższe 50 lat sytuację demograficzną polski
Mnie wychodzi zupełnie inaczej, przeliczyłem swoje mieszkanie zakupione w 2012 r. w Warszawie za 88,6 uncji złota , a aktualna cena to 122, 41 uncji złota.
@@dariuszblachut4536 Nie kupowałem w 2008 r. wiec nie porównam ale w 2012 r. płaciłem 1,17 ówczesnej uncji złota za metr kwadratowy w Warszawie, dziś za 1,44 uncji złota kupić coś w Warszawie to super okazja średnia dla Warszawy to 1,8 uncji złota.
@@dariuszblachut4536 Masz racje w 2006 r, kupowałem to płaciłem po 2,5 uncje / metr w Warszawie to znaczy że jest jeszcze taniocha nie ma bańki spekulacyjnej.
Coś Panowie macie złe dane i CAŁA TA WASZA TEORIA SIĘ SYPIE... (że mieszkania nie są za drogie, w czasach roku 2024 gdzie w wielu miejscach mamy już bańkę) - np. w 2005 roku w dużych miastach w Polsce 1 m2 nowego mieszkania kosztował około 2,5 uncji złota, a w Warszawie nawet ponad 3,5 uncji złota. Złoto było wtedy po 420 usd i kurs dolara około 3 zł = 1260 zł za 1 uncję złota. A metr kwadratowy kosztował wtedy ok. 3000-3700 zł w dużych miastach, a w Warszawie ok. 4000-4500 zł. ZŁOTA JEST ZNACZNIE MNIEJ NIŻ MIESZKAŃ, więc porównywanie go do mieszkań jest bezsensowne !! Również w 2015 roku za 1 uncję złota można było kupić więcej m2 mieszkania, a teraz w 2024 roku można kupić jeszcze więcej m2 mieszkania w Polsce. NIEWIEM skąd ten Pan ma dane, że w Warszawie m2 mieszkania powinien kosztować 1,6 uncji złota i jest to fer wycena. WCALE TAK NIE JEST CO MÓWI HISTORIA! i to, że złota jest znacznie mniej niż mieszkań które można wyprodukować. Natomiast od ostatniego dołka bessy/cen mieszkań w latach 2012-2015 w Polsce, w niektórych miastach ceny mieszkań poszły już 3x do góry. I jak ma się to do wynagrodzeń ??? średnie wynagrodzenie w tym czasie wzrosło góra o 100%. Przypominam, że w takiej Łodzi lub w Katowicach itp. cena 1 m2 mieszkania w 2012-2015 była na poziomie 3.500 - 3.800 zł - maks. 4000 zł za m2 (od dewelopera), a teraz w takiej Łodzi jest to już prawie 11.000 zł za m2
Moim zdaniem porównywanie cen złota do cen nieruchomości w USA jest rozsądne, wszak USA to największa gospodarka świata, więcej, USA jest wciąż czymś w rodzaju centrum świata. Ponadto jest to kraj, który wciąż się rozwija demograficznie. W tym sensie rynek nieruchomości w USA stanowi dobry punkt odniesienia, do którego można porównywać ceny złota. Jednocześnie dla Polski to nie musi działać. Przy obecnych perspektywach demograficznych ceny mieszkań w Polsce wcale nie muszą pozostać stabilne względem ceny złota. Mogą się one zacząć osuwać i tyle. M2 mieszkania w Polsce może kosztować i 1/10 uncji złota i nie będzie to ani drogo ani tanio, po prostu tyle będzie kosztować. Przykładowo we Włoszech są przysłowiowe "domy za 1 euro". I co? I nic. Tyle po prostu kosztują, a to, że 50 lat ten sam dom kosztował ileś tam uncji złota nie ma i nie będzie mieć żadnego znaczenia.
Czyli jeszcze kilka tysięcy lat. Tak, jak zresztą od kilku tysięcy lat do dziś. Pamięta Pan historię, o młodej kobiecie w zaawansowanej ciąży, która szukała czegokolwiek do wynajęcia w Betlejem? Znaleźli zaledwie stajenkę..
@@RyszardJaszczynski To chyba nie jest najlepszy przykład, bo gdyby rodzina w Betlejem miała worek złota, to by wynajęli pałacyk i tam kobieta by urodziła. U nas podobnie, muszą być miejsca pracy które będą umożliwiały płacenie "inwestorom" czynszów po kilka tysięcy złotych i tu pojawia się pytanie, czy np. w Warszawie wszyscy aż tak dobrze zarabiają, i czy będą zarabiali nadal w perspektywie kilku- kilkunastu najbliższych lat, a patrząc na demografię i spowolnienie w gospodarce może być różnie. Ewentualnie można liczyć na to że będą przybysze z Indii mieszkający w 10 w jednym pokoju, albo że szalona UE będzie płaciła za pobyt gości w ramach "przymusowej solidarności". Już teraz Ukraińców ubywa bo w Niemczech zarabia się kilka razy więcej a ceny nieruchomości są tam zbliżone do tych w polskich dużych miastach.
@@RonaldSzczepankiewicz W jednym ze swoich filmów z przed kilku lat powiedział że sprzedał swoje nieruchomości inwestycyjne bo to już jest szczyt cen i teraz będzie tylko taniało. To było w 2018/2019
Nie wiem skąd Pan wziął tę nieprawdziwą informację.. Proszę nie rozpowszechniać bzdur. Tylko raz sprzedałem mieszkanie przeprowadzając się do Warszawy - gdzie kupiłem mieszkanie, które mam do dzisiaj (1992r). Od tego czasu NIGDY nie sprzedałem żadnej nieruchomości.
@@RyszardJaszczynski Na jednym z filmów z 2019r mówił Pan że sprzedaje Pan nieruchomości bo są na górce i przenosi kapitał na GPW bo jest tanio. Dodatkowo w innym filmie twierdził Pan ze wzrost stóp o 4% jest absolutnie niemożliwy i to wywróciło by cały rynek nieruchomości a gospodarka polska by zbankrutowała. Cytuję " to nie może się stać , to nie możliwe" . A jednak się stało i niewiele zmieniło
@@juzwa1978 Nie wolno wyrywać cytatów z kontekstu. Pewnie użyłem stwierdzenia typu; "Załóżmy, że sprzedałem mieszkania i przeniosłem kapitał na giełdę.." Jak Pan usunie "Załóżmy, że.." to zmienia Pan znaczenie wypowiedzi. Ta tak samo jak z przysłowiowym "nosem w du..e". Ważne jest czy ma się nos w swojej d..... (czyjś), cze w czyjejś d.... (swój). To musi wynikać z kontekstu! Co do stóp procentowych, to rzeczywiście twierdziłem, że ich podniesienie do kilku procent spowodowałoby załamanie rynku. I znowu, kwestia kontekstu, gdzie mówiłem o stopach REALNYCH, a nie nominalnych. Przy inflacji +15% stopy +6% dają ujemne oprocentowanie kredytu na poziomie -7%! Obecnie mamy stopy +5,75%, przy inflacji (chwilowo) +2%, co daje za marzec +3,75% realnie dodatni poziom stóp. Ale obawiam się, że nie potrwa to zbyt długo. Zresztą WIBOR i tak jest 5,86%, więc tu też nie ma silnie dodatnich stóp procentowych.
Mądry facet. Ale jak widać trochę oderwany od rzeczywistości. Brakuje Panu szerszej perspektywy, może przez to, że otacza się Pan majętnym ludźmi. Realia są takie, że mimo nominalnych wzrostów płac, koszty życia znaaaaczaco wzrosły+ plus nadmierne obciążenia podatkowe powodują, że coraz ciężej utrzymać kasę przy sobie.
"W ujęciu realnym wzrost płac przyspieszył do najwyższego w historii poziomu 9,9 proc." rok do roku - piszą eksperci PKO. Ten wzrost nakręca jednak groźne zjawisko. Według danych opublikowanych przez GUS, w lutym 2024 roku przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw osiągnęło poziom 7 978,99 zł. (20 mar 2024)". A w marcu przeciętne wynagrodzenie brutto wyniosło 8409 zł przy inflacji 2% r/r. Czyżby bankierzy z PKO też byli oderwani..
ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-dcH-EC9Ztwc.htmlsi=cwqH8MB0J5nY2hYj - To prezent dla dolarowego Dziadka. W Chinach tez tak mysleli jak on
Pan Ryszard nie ma racji w kwestii zasobności portfeli Polakow. Gus źle wylicza srednia pensję mianowicie nie na podstawie danych z US a zarobków firm przedsiębiorstw powyżej 10pracownikow -takich firm relatywnie jest mniej. Średnica pensja Polaków realnie tez jest mniejsza. Zamiast liczyc średni koszt nieruchomości w ujęciu do uncji zlota ( w którym nie zarabiamy) lepiej liczyc w ujęciu do ilosci srednich rocznych zarobków potrzebych na jego zakup. Tytaj Brytyjczycy biednieją od konca drugiej wojny światowej. Ale nie zawsze tak było. W UK w 1840r potrzeba bylo 12 srednich pensji by kupic srednia cenowo nieruchomość a w 1915r juz tylko 2 w tym czasie liczba domów na rynku sie podwoiła a Funt brytyjski byl w parytecie zlota w tym czasie inflacja przez ten okres wynosiła równe 0% a pracownicy mieli rewaloryzację zarobków o wskaźnik realnego wzrostu gospodarczego czyli okolo 1% rocznie.
To wszystko prawda. Jak pan sprawdzi, że pensja majstra (w UK też) jest w stałej relacji do ceny uncji złota, to sam Pan stwierdzi, że wszystko jedno, czy liczymy w pensjach w danym kraju, czy w uncjach złota :-)). Dużo łatwiej jest porównywać ceny nieruchomości w uncjach złota na całym świecie niż w pensjach - bo trzeba by mieć dostęp do historycznych danych o pensjach z wielu krajów, a to może być trudne. Jedna uwaga zasadnicza. Historycznie, majster w Polsce zarabiał (i zarabia dzisiaj) ok. 1 oz. złota, a w Anglii 1.5 - 1.7 oz. złota i to od średniowiecza. Trudno zdobyć bardziej szczegółowe dane historyczne o pensjach wyrażanych w złocie.
Bardzie szczegółowo wyjaśniam te kwestie w moich książkach. Stałość relacji zarobków, ceny złota, cen żywności, ziemi i mieszkań na przestrzeni setek i tysięcy lat jest fascynująca.
@@RyszardJaszczynski Jaki majster ? 1 uncja to 9tys. . ? Nawet jeśli to tylko brutto netto zostaje 60% a kolejne podatki i opłaty zabierają kolejne 30%. Kiedys to było tylko 10% ??
@@makler1234567890 Majster, to pojęcie umowne, dzisiaj to powiedzmy kierownik, mający pod sobą kilku, kilkunastu pracowników. Co do stopy opodatkowania, to tak nie wolno liczyć. W PRL-u chyba nie płaciło się podatków dochodowych typu PIT, cały system podatkowy był inaczej skonstruowany. Były np. domiary dla "prywaciarzy". Zresztą nie znam się na tym, to się nie będę wymądrzał. Tu chodzi o to, ile z sumarycznej wartości dodanej pracowników jest zabierane przez państwo. Pewnie jakimś przybliżeniem jest krajowy PKB i budżet państwa. Są też podatki ukryte: inflacja, służba wojskowa (dawniej 2-3 lata z 40 lat aktywności pracownika, czyli jakieś 2/40 życiowych dochodów. W takich kategoriach, jak niewolnictwo, pańszczyzna, służebności lenne to doprawdy trudno policzyć stopę opodatkowania, ale prawdopodobnie wcale nie była niższa niż dzisiaj. Lennik w średniowieczu miał obowiązek wystawić oddział na 1 miesiąc kampanii militarnej, a brakteaty, traciły ok 11% swej wartości nabywczej najpierw co rok, potem co pół roku a później 4 razy w roku. Podejrzewam, że realna stopa opodatkowania PRACY, jest w miarę stała od... zawsze i wynosi tak dużo, jak się tylko da, żeby pracownik nie umarł z głodu i mógł się rozmnażać. To zawsze tak działało i dale działa. Nihil novi, a cała reszta to najzwyklejszy populizm i raczej bzdury. Osobna kwestia to podatki MAJĄTKOWE - tu różnie z tym bywało w historii. Np. w USA podatek spadkowy wynosił swego czasu 100% (sic!), a od pewnego poziomu dochodu w Szwecji podatek dochodowy = 100% (w praktyce, to podatek majątkowy, bo dotyka najlepiej zarabiających właścicieli firm) - dlatego powstały wszelkie maści fundacje, raje podatkowe i inne tego typu obejścia.
@@RyszardJaszczynski Dużo Pan napisał ale to nic nie wnosi. W 2008 r w Polsce była lepsza korelacja płacy netto do ceny m2 niż dziś. Jak zlikwidujemy różnice czyli dopłaty i wakacje kredyt. to popyt "umrze"
