Byłem kierowcą-mechanikiem T3485M. 1972 - 1974r. Ciasnota,chałas ,smród po wystrzałach....Cztery poligony w lecie i w zimie..... Skręcałem używając jednej ręki, z biegami rzadko miałem problemy. Teraz mając 70 lat z łezką wspominam tamte czasy. Pozdrowienia dla kolegów ze Skierniewic. Cypis.
Byłem czołgistą w takim czołgu w latach 1970-1972 jako d-ca czołgu, uległem wypadkowi, wychodząc na wieżę w czasie jazdy przez właz ładowniczego na wyboju właz się zamknął spadł mi na palce prawie mi wszystkie obciął ale udało się lekarzom poskładać. A było to na poligonie w Czerwonym Borze.
To jest najlepszy odcinek jaki oglądałem.Charakterystyczny czarny humor prowadzącego idealnie pasuje do tej konstrukcji i jej opisu.Czekam na odcinki o reszcie sprzętu wojskowego bo to ciekawy temat opowiadać głównie o wadach Starów Krazów i innych Uralów.
Tak co do "Czterech Pancernych", tam istotnie wystąpił T-34/85, jednak fabularnie to była wersja 76. Po prostu w czasie kręcenia serialu nie było już pod ręką sprawnych egzemplarzy tej wersji. Gdy w okolicach Rumi/Gdyni zastali zniszczony czołg to Wichura im mówił, aby zostawili tego grata, dostaną nowy czołg, i coś takiego "Przyszły teraz nowe czołgi prosto z fabryki. Działo 85 mm kapujesz? potęga!". No jak wiemy, załoga wolała jeździć na gracie, a nowy czołg dostali w końcu po forsowaniu Odry. Odnośnie uderzania w lufą, to w serialu tego chyba unikano (poza zabawami w bazie), jadąc przez las lufę mieli ustawianą do tyłu. Co do ilości miejsca w czołgu - tak z ciekawości czy ktoś ogarnia, nie było aby kryterium wzrostu w obsadzaniu załóg? Przeciętny wzrost też pewnie był wtedy niższy. A co do produkcji czołgów w fabrykach traktorów i lokomotyw, to akurat nic dziwnego. Po pierwsze - gospodarka wojenna i przestawianie produkcji tam gdzie się da na zbrojenie to nic nadzwyczajnego. Ale fakt, od początku mieli kalkulację, że fabryki sprzętu rolniczego czy lokomotyw mogą być łatwo przestawione na produkcję czołgów.
Kamilku odnośnie kryterium wzrostu to tak było bodajże do 170 cm wzrostu brali. Mój stryj był czołgistą latach 70tych. Bawił się t34 i t55 Bieda tylko potwierdził powiedzenie „przejebane jak w ruskim czołgu”, T55 był „niewiele lepszy ... ale lepszy!!” według stryja Stanisława.
Mój były majster i kolega byli czołgistami. Jeden i drugi nie był wyższy niż 170cm, natomiast byli dobrze zbudowani. Motobieda zapomniał wspomnieć, że ładowniczy w czasie obrotu wieży, musiał omijać leżące na podłodze łuski od wystrzelonych pocisków.
ciekawostka do tego hałasu przy jeździe - charakterystyczne klekotanie było spowodowane prostackim mechanizmem zabezpieczającym szpilki łączące ogniwa gąsienic . Z tyłu była po prostu blacha szorująca od wewnątrz po łbach tych szpilek, nie pozwalając im się wysunąć. Co do komfortu załogi - w istocie "do czołgów" tak jak na okręty podwodne preferowano raczej konusów co najmniej o głowę niższych od MotoBiedy. A jeśli chodzi o jakość - no cóż, z całą premedytacją godzono się na przebieg 200 km bo w warunkach pola walki i tak na swoich kołach tyle nie przejechał. Uwagi o niewykończonych odlewach i spawach, to już w tych warunkach można sobie darować
akurat ten "śmieszny" peryskop u dowódcy o którym mówiłeś, to polski projekt. Jego nazwa to "Peryskop odwracalny Gundlacha" który powstał przed II wojną światową. Ryscy jak to ruscy podwędzili projekt i tłukli je praktycznie bez zmiany do lat 60-tych xd. I peryskopy z czołgów T-54 pasują praktycznie bez zmian do czołgu 7tp i tankietki
Każdy orze jak może, a jak nie może to kradnie co popadnie😂 W kwestii ,,kradzieży" patentów z tamtego czasu polecam spojrzeć na naszego VISa i amerykańskiego Colta 1911.
@@alankutacz3712 Tak to prawda że opatentował swój wynalazek i przekazał jeszcze przed wybuchem wojny anglikom i francuzom ale co do ruskich to nie jestem przekonany że otrzymali w sposób oficjalny tylko go po prostu podrobili.
@@alankutacz3712 "Gundlach po kampanii wrześniowej w roku 1939, przedostał się przez Rumunię do Francji - tam pozostał przez cały czas wojny. Po wojnie i długim procesie sądowym, w roku 1947 uzyskał z tytułu sprzedaży patentu wysokie wynagrodzenie, co pozwoliło na kupno fermy we Francji pod Paryżem, gdzie pozostał do końca życia. " A historię o tym że dostali ten peryskop sowieci od Brytyjczyków wymyślili Sowieci żeby ukryć to że w 1939 roku ręka w rękę z Naziolami zaatakowali Polaków... jako że oficjalnie oni do tej pory się tego ataku wypierają więc trzeba jakoś było zmyślić opowiastkę o tym że to z czołgów z Lend Lease kopiowali, a nie z czołgów zdobytych wspólnie z Niemcami we wrześniu 1939 roku!
Za co? Za to, że przeklina i pieprzy głupoty, których nie rozumie lub wprowadza ludzi w błąd? Byłem mechanikiem 2 klasy tych czołgów. Nawet nie chce tłumaczyć jego durnoty.
Około 3 minuty wspominasz ze to finalna wersja. Nie doi końca. Rzeczywiście to ostateczna wersja w USRR, ale w latach 50 lub 60 bratnie republiki wciąż upgrade'owały ten złom z braku lepszego. Najlepszą wersję produkowano w PL. Raczej ciekawostka niż znaczący fakt, ale zawsze. W '41 Rosjanie mieli najnowocześniejsze czołgi świata - KW i T-34 - oba Diesle (czyli dość niepalne) -około 1000 sztuk. W tym czasie Niemcy miały 3000 szt złomu PzKpw I II III i IV, z tego tylko trójki i czwórki mogły podjąć wyrównaną walkę z BT późnych generacji, ci i tak nie miało znaczenia, bo już działka 20mm dziurawiły wszystko jak leci (a te miały nawet samochody pancerne) , rosyjskie armaty 45mm umieszczone już w BT-2 też robiły z tym co chciały (seria BT - kilkanaście tysięcy sztuk). Tu uczciwie warto zaznaczyć, że BTszki zrobiły robotę nad chałchyn-gołem w '39 kiedy rozgromiły Japończyków. We wspomnieniach Żukowa ten wspomina że jego czołgi były palne, ponieważ BTszki w odróżnieniu od T34 były benzyniakami. Tak samo jak wszystkie czołgi niemieckie (stosunek BT:(T-34+KW) = kilkanaście:1) Trochę paradoksem jest, że gdy Niemcy prześcignęli ruskich jakością (Pz IV zaliczył upgrade, doszły V i VI), dostawali już w tyłek. Silnik W-2 został dopracowany po zdobyciu kilku egzemplarzy polskiego 7TP - ruski ogarnęli dzięki temu czemu ich diesel nie działa i wprowadzili stosowny upgrade. Zresztą ten mechanizm działał wszędzie (Finskie Suomi i Pistoliet Puliemiot Szpagina (czyli PPSzka) Co do awaryjności T-34 w pierwszym okresie - proponuję porównać pierwsze tygryski - z pierwszych 4 egzemplarzy które zostały użyte pod Wielkimi Łukami tylko jeden dał radę dojechać na pole walki.
nie od czterech. od trzech. kiedyś czołgi starożytnych typu np. T-26 miały załogę 3 osobową, z tamtych czasów piosenka "tri tankista, tri wiesiołyje druzja, ekipaż maszyny bojewoj" wróciła do aktualności po czasach T-34 z załogą 4 lub 5 (T-34-85). Po prostu któryś trochę nowszy dostał automat ładujący, miejsca i potrzeby na ludzi ubyło...
@@piotrwarszynski797 4.. powojenne czołgi radzieckie mają 3 załogantów dopiero od T-64 korzystającego z automatu ładującego pozwalającego na eliminacje ładowniczego
5:10 akurat fabryka lokomotyw ma sens, na zachodzie też używano ich do tego celu. Powód był bardzo prosty: tylko fabryki lokomotyw od ręki miały suwnice przystosowane do przenoszenia wymaganych ciężarów. Co do fabryki traktorów: wtedy wiele traktorów miało jeszcze napęd gąsienicowy, więc ich fabryki miały narzędzia i doświadczenie w budownie tego typu pojazdów. Zwłaszcza jeśli wcześniej produkowały np ciągniki artyleryjskie. Przynajmniej tak mi się wydaje
W Charkowie do wybuchu obecnej wojny istniała fabryka czołgów. W Charkowie też jest (lub raczej była) fabryka traktorów ChTZ (XT3). Pewnie to ta sama fabryka. Rosyjskie czołgi produkowane są w Uralovagonzawod (pisownia fonetyczna), czyli w Uralskiej Fabryce Wagonów.
Vier Panzersoldaten und ein Hund aż do odcinka 13. Popylają T-37/76 (tzn. na filmie jest od początku 85, ale to się nie klei z fabułą i dialogami). Dlatego są czterej, bo tamta wersja była na czteroosobową załogę. Potem dostają nowego Rudego, T-34/85 i powinno ich być Funf Panzersoldaten
Pod Studziankami walczyła 1 Armia Wojska Polskiego a nie druga, a konkretnie 1 Brygada Pancerna. Druga armia forsowała Nysę Łużycką i brała udział w bitwie pod Budziszynem. Zresztą ten pod Studziankami nie mógł walczyć, bo tam były T34/76.
@@teniabryz5879 Tylko dla tego że Stalinowi się zmarło... w czym mu najprawdopodobniej pomogli koledzy, nie wierzący w tą dziwną opowieść którą wymyśliłeś. Stalin skazał na śmierć nawet kumpla który mu za młodu życie uratował. Jak w liście z więziennej celi się on zapytał Stalina czy wie co to wdzięczność, on odpisał że: "wiem, to choroba psów"...
Trafilem na ten kanal przypadkiem dzis i jestem mile zaskoczony nie wartoscia video ale Twoim niesamowicie celnym i dosadnym opisem ruskich odmiennych stanow swiadomosci i poprawnej (prawdziwej) historii bez wybielania czy wygladzania.
pod Studziankami to walczyła akurat 1 AWP. Materiał fajny . Używane wulgaryzmy przestają śmieszyć po pierwszych 5 minutach. Merytorycznie dobrze przygotowany materiał.
Prawda co do pierwszego i trzeciego punktu. Co do humoru: to styl prezentera i całego kanału. Nie widzę wielkiego problemu jeśli pomoże on młodym na zainteresowanie się historią pojazdów opancerzonych i ogółem motoryzacji.
Odważnie. Odcinek przeto będzie uważnie oglądany i komentowany przez wszelkich specjalistów i amatorów militariów. Myślę że napisy po angielsku i rosyjsku (!!!) byłyby świetnym pomysłem na większy zasięg odcinka. Super odcinek. Teraz tylko czekać na sobotę. :-D
swietnie sie tym jezdzi zwlaszcza po blocie bo lekki i nie grzaznie i daje odklos jak kaczka i taka nazwe mial w wojsku .bylem kierowca mechanikiem 83 do 84 rok.
Noo, efekty lepsze niż w naszej TV, gdzie auto się rospizguje o tekturowe pudła. Świetny materiał, który uwidacznia i tłumaczy powiedzenie 'przejebane jak w ruskim czołgu'.
To że czołgi produkowały fabryki lokomotyw Amerykanie na to także jakimś cudem wpadli i stosowali.I do tego z powodzeniem. Lima Works się zakład nazywa , M4 produkowali.Także ciężkie zakłady metalowe,stocznie,odlewnie .Bo w warsztacie u wujka Heńka to można zgiąć płytę np. 4 mm,a płyty czołgu to mają 40 mm i więcej .Żeby zgiąć trzeba mieć maszyny,technologię i fachowców. Odlew wieży to 1-2 tony staliwa do stopienia i wlania w formę.Elementy kadłuba do 5 ton mają. W Polsce zakłady Łucznik robiły maszyny do szycia i do pisania.Ponadto amunicję,rakiety i wiele podobnych.Mesko też robiło sokowirówki i roboty kuchenne.I artykuły rozrywkowe (to znaczy zapewniające rozerwanie gościa na kawałki) .Przyczepy Niewiadów znacie? A oni głównie dla wojska produkują. Zaś wady na odlewie pancerza wieży T-34 to ślady formy odlewniczej. Są bez znaczenia,ot estetyka.Popatrzcie na żeliwny kaloryfer.Też ma wady odlewu. Co do ciasnoty wnętrza - w dwudzietstoleciu międzywojennym średnia wzrostu poborowego wynosiła 165 -170 cm.W kraju komunistycznej szczęśliwości większość ludności była niedożywiona ,więc szczupła,wręcz chuda.Wojna pogłębiła niedożywienie ,więc się łatwiej mieścili. Obecnie Korea Płd.oferując Polsce zakup czołgu K2 musiała go przeprojektować ,właśnie ze względu na wzrost Europejczyków.Azjaci są o ok10 cm nizsi.Zaś główne zagrożenie pożarem to nie paliwo, a amunicja,zwłaszcza proch w łuskach.Jak odłamek przebije łuskę to zawartość się zapala i nie można tego ugasić bo proch ma dodane utleniacze umożliwiające spalanie ładunku w lufie.Śmierć widząc pociski umocowane na ścianach wieży T-34 zacierała rączki.Amerykanie i Niemcy umieszczali pociski na dnie czołgu,w miejscu znacznie bezpieczniejszym.
JANKESI SWEGO CZASU Z POCZATKIEM INWAZJI NA IRAK W 2003 WPADLI NA "GENIALNY" POMYSL INSTALACJI W ABRAMSACH TURBIN OD APACHE:) JAK ZALOGA MIALA SZCZESCIE TO KONCZYLO SIE NA ZATRACIU HELIKOPTEROWEJ, DELIKATNEJ TURBINY PIACHEM. GORZEJ JAK WYBUCHALA I ROZWALALA CALY POJAZD LEPIEJ NIZ POCISKI KUMULACYJNE:) TAKZE NAWET JANKESI MIELI SWOJE WPADKI INZYNIERYJNE W HISTORII NAJNOWSZEJ.
@@AVE_LUCIFERUS_666 Problemem nie były turbiny ale filtry powietrza.(opracowano nowe,wręcz rewelacyjne) Bo przy starcie i lądowaniu zapylenie w powietrzu gdzie latało dużo A-64 bywało podobne jak w Abramsach.Zaś awaria napędu w helikopterze musi być bardziej tragiczna niż w czołgu.Tylko w helikopterze wielkość filtrów nie jest problemem( wpewnych granicach) ,ale waga.Natomiast w czołgu trzeba filtry zmieścić pod pancerzem,ale waga właściwie jest pomijalna.Więc tych od śmigłowców wprost upchnąć się nie da.W rezultacie opracowano skuteczne do czołgu.Każda wojna jest weryfikacją uzbrojenia. Czołgów nie do zniszczenia nie ma.Zarówno Leopardy i Abramsy rdzewieją w Syrii i Afganistanie.Na Ukrainie najnowszego sprzętu nie zobaczysz.
W Shermanie ogrzewania też nie było. Dalej. T-34 nie był docelowym wariantem. Miał być nim T-34M. Miał on zawieszenie na wałkach skrętnych - co jest teraz standardem - i trzy osobową wieżę - co jest teraz standardem. Ale nagły i niespodziewany (?) wybuch wojny uwalił ten projekt i fabryki trzaskały siermiężne T-34. Ale to nie koniec. Zauważono wady legendarnego czołgu i powstał T-43. Znowu trzyosobowy powiększona wieża, brak archaicznego stanowiska strzelca kadłubowego. Ale sowieckim księgowym wyszło, że przestawienie się z produkcji T-34 na T-43 zakłóci ciągłość dostaw czołgów na front i zostali przy starek konstrukcji, ale z wieżą nowej i nowymi armatami 85mm. Bo były równolegle produkowane dwie. Dalej. Pochyły pancerz. Sowieci Ameryki nie odkryli. Płyty pancerne pod kątem to miały wozy francuskie z 1940r a nawet pierwszowojenny Renault FT-17. Niemcy zwyczajnie doszli do wniosku, że to rozwiązanie zabiera zbyt wiele przestrzeni wewnątrza czołgu że gra niue była warta świeczki. Czy mieli rację? Kwestia dyskusyjna....ale do końca 1942 nie szło im źle. Dalej, czy Pantera czerpała coś z T-34? No nie. Jak pisałem pochyły pancerz żadną rewolucją nie był, a jeśli już coś miało być iemiecka kopią sowieta to był to projekt konkurencyjny do Pantery czyli VK30.02(DB). To co było najważniejszą przewagą T-34 do wozów niemieckich to to, że w jego bak był zawsze pełen.
T-34 był samowolką zbudowaną wbrew życzeniom partyjniackich oficjeli w zakładzie. Autor miał udoskonalać BT-7 i T-26 na podstawie doświadczeń z wojny domowej w Hiszpanii. Koleś stwierdził że jego zadanie jest niewykonalne i tak powstał pomysł T-34, który oczywiście się partii nie spodobał ponieważ KV-1 który był planowany jako czołg cięższy i co za tym idzie miał być lepszy... Więc autor robił T-34 po godzinach, z tego co oficjalnie było w zakładzie nie potrzebne i pomagali mu ludzie z własne woli w wolnym czasie. Na koniec pominął partyjniaków zakładowych i pod-meldował Stalinowi że ma prototyp nowego czołgu i chce mu pokazać. W efekcie czego Stalin był pod wrażeniem i kazał kolesiowi jechać tym prototypem do Finlandii a że prototyp żadnego ogrzewania nie miał to eksperyment zakończył się zgonem autora T-34... Więc o jakim modelu docelowym piszesz skoro autor gryzł piach nim produkcję masową rozpoczęto pierwszego wariantu?! BT czołg to licencyjna wersja amerykańskiego M1928 który Walter Christie sprzedał Sowietom ponieważ US Army nie było zainteresowane. Autor silnika miał Greckie nazwisko i pochodzenie więc w 1938 go aresztowano i prawie natychmiast rozstrzelano. Nie wiem skąd pomysł że w ZSRR byli jacyś księgowi, Stalin głównie takie decyzje wymyślał sam i wydawał takie zarządzenia.
Siema jak wziąłeś się za militaria to zrób recenzję haubicy 2s1 Goździk która jest podobnie zaawansowana technicznie, można ją oglądać w muzeum a najlepsze że do dzisiaj dzielnie służy w naszych wojskach artyleryjskich :-D
Me -01:40 -wchodzisz na yt bo nie możesz spać -nowy odcinek motobiedy -*czytasz tyłuł* -"ojapier*le".JPG -idziesz do babci Ganji -odpalasz motobiede -jesteś w raju
W czasach wojny nie tylko Rosja produkowała czołgi w fabrykach lokomotyw - robiła to także Wielka Brytania i dlatego pierwsze wersje niektórych czołgów brytyjskich były nitowane.
W 1938 konstruktor silnika do T-34 został aresztowany i w ekspresowym tempie rozstrzelany. Powodem było jego Greckie pochodzenie i nazwisko... Sam konstruktor T-34 robił samowolkę wbrew życzeniom oficjeli partyjnych, budował prototyp po godzinach z odpadów i z udziałem wolontariuszy. Później samowolnie zgłosił czołg do Stalina i po pokazie on wymyślił żeby konstruktor przetestował czołg i pojechał nim do Finlandii... co zakończyło się jego zapaleniem płuc ponieważ konstruktor nie wpadł na to jak się ten pokaz prototypu zakończy i prototyp nie miał żadnego systemu ogrzewania...
@@bemol1989 Tylko poprzez ilość. Niemiec wystrzelał setkę sowietów a tu wyłażą nastepni. Stalin miał dużo o wiecej mięsa armatniego. Strala kilkuset tysiecy żołnierzy dla Stalina to żaden problem. Na początku wojny do niemieckiej niewoli poszły tysiące żołnierzy armii czerwonej.
@@andrzej21111 No w sumie nie do końca tylko przez liczby. Niemcy wystawili do walki sporą liczbę mocno zawodnych Tygrysów i Panter, zamiast skupić się na lżejszych, zwinniejszych i mniej podatnych na problemy techniczne Panzerach. Czołgi ruscy mieli średnio skuteczne, prawda, KV-1 było tylko kilkaset a tylko ulepszone T-34 radziły sobie z zaawansowanymi Panzer IV, jednak sowieckie siły były świetnie okopane i przygotowane na walki obronne.
skrzynie biegów w t-34 z fabryki 183 nie były hartowane i dlatego składały się z gównolitu, a "innowacyjny" pancerz który miały nawet średniowieczne zamki, w t-34 był hartowany w za dużych temperaturach i powodowało to odłamywanie się stali w środku nawet przy rykoszecie.
Mój kolega Tadzio uczył się jeździć pojazdem gąsienicowym na "kaczce" właśnie. Potem prowadził T-55 po bezdrożach poligonów, walcząc z aplikacyjnym wrogiem. Umiejętności i uprawnienia mu się przydały, bo będąc z wykształcenia elektrykiem, na emeryturę przeszedł jako operator sprzętu ciężkiego. Koparki, buldożery itp. Całe życie tak na chleb zarabiał. Ale jedno powtarzał: " umiesz jeździć kaczką, umiesz wszystkim". A kaczka to slangowa nazwa tegoż wytworu rosyjskiej myśli technicznej.
Te przekleństwa dodają smaku, ale po co, czterej pancerni wyrażali się lepiej by stanowić wzór dla harcerzy i młodzieży z czasów PRLu . Biegi łatwiej się przełączało gdy silnik był uruchomiony. Wtedy wysprzęglało się , biegiem łapało się luz, znów się wysprzeglało i powoli puszczając sprzęgło z czuciem wrzucało się odpowiedni bieg. Przy odrobinie wprawy biegi wchodziły dosyć sprawnie nawet bez zgrzytów. Warunek krzepa i wyczucie, dwie sprzeczności. Sam to przećwiczyłem na dawniejszych traktorach, gdzie też nie było synchronizacji biegów i sprzęgło wyciskało się prawie stojąc na pedale nogą obutą w twardy kamasz wojskowy. Naciskałem pedał sprzęgła, wrzucałem luz drążkiem biegów, puszczałem sprzęgło, ponownie naciskałem sprzęgło i jednocześnie z czuciem wrzucałem odpowiedni bieg, po czym znów puszczałem sprzęgło. Trzeba było to zrobić w miarę sprawnie by pojazd nie wytracił prędkości.
T34-85 w czasach powojennych miał dwie modernizacje były to T34-85M1 oraz T34-85M2 gdzie dostał całkiem inne silniki i skrzynie . W wierzy jest panel operatora łączności wewnętrznej radiostacja jest obok stanowiska strzelca po prawej stronie mechanik. w tym egzemplarzu widać PRL-ską radiostację UKF której nie było w czołgach nawet daleko powojennych. Bajki opowiadasz wentylatory były dość skuteczne, a wydajniejsze niż tygrysach i panterach Z odpalaniem też pokręciłeś Kierowanie każdym pojazdem gąsienicowym wymaga nauki i wprawy dla amatora czarna magia.
Ej, Motobiedeł, ale wiesz, ze taka Pantera, wspaniały efekt pracy niemieckich doskonałych inżynierów i wspaniałych niemieckich fabryk miała resurs (czas od nowości do kapitalnego remontu, dla niezorientowanych) 80 godzin jak ją wyprodukowano i 120 godzin w wersjach najbardziej zaawansowanych? A to 200 godzin T-34 ma być słabe...
Mój szwagier miał 180 cm, w latach 80-tych kończył Wyższa Szkoła Oficerska Wojsk Pancernych i jako oficer oczywiście zajmował miejsce dowódcy czołgu. To, że cywil czegoś nie potrafi, nie znaczy, że nie można.
To chyba najciekawszy opis T-34/85, jaki widziałem. Niestety, zniekształcony przez te przekleństwa na siłę. Nikt Ci jeszcze nie powiedział, że z tym "mięchem" brzmisz niesamowicie nienaturalnie, jesteś sztuczny i nieprawdziwy? Nie znam Cię, ale to słychać! Przerwałem w momwncie opisywania stanowiska celowniczego, a to mnie najbardziej interesowało, ale nie idzie zrozumieć o co chodzi.
Podczas Powstania Warszawskiego moja babcia w Radzyminie widziała taki ruski czołg gdzie jedyny dorosły to był dowódca a reszta to nastolatki - jedyna dyscyplina to była TT-ka dowódcy. A i tak cała załoga potem spłonęła razem z pojazdem. Pod koniec wojny ruskie wcielały do armii ostatnie roczniki szkół średnich tak że po wojnie z całej klasy wracało może 2-3.
Peryskop opracowany przez polskiego inżyniera Rudolfa Gundlacha peryskop, umożliwiający obserwację w zakresie 360° bez odwracania głowy czy zmiany pozycji obserwatora. Używany w czołgach, okrętach podwodnych oraz wozach bojowych.
Ty myślisz, że w innych krajach czołgów nie produkowały fabryki parowozów czy traktorów? Z tego co pamiętam RAM był wytwarzany w Montreal locomtive works. Matilda II podobnie. A do gaźniki Cromwella produkowała firma robiąca rury. Ruska fabryka różniła się od zachodniej tym, że starano się o jak najmniejszą ilość podwykonawców, żeby odciążyć transport.
Ale brednie... ruskie kopiowali wszystko z zachodu, same fabryki jak i to co w nich produkowano było rżnięte na żywca z Forda który nota bene nienawidził komunistów... a oni jota w jotę jego pomysły na produkcję kopiowali. Samochody to od Ford T kopiowane były, nawet to T w nazwie samochodu zostawili...
No coz w 1981 zostalem skierowany do woja do jednostki we Wlodawie do 5 Pulku Czolgow srednich ...ktora opierala sie na ... T- Kurwa-34 I bylo dokladnie przejebane jak w Ruskim czolgu !!
Nie jestem jakimś świętoszkowatym kretynem, który nie zna przekleństw, ale po pięciu minutach słuchania Twojego wywodu, odechciało mi się wszystkiego, nawet oglądania filmu. Przestań wyklinać bez potrzeby, a będzie o niebo lepiej.
Z malowania, obszlifowywania spawów i innych wykonczeń zrezygnowano w miarach optymalizacji procesu produkcji. Obniżyło to dość znacznie koszty i skróciło czas produkcji zdaje się o około 20%, co było znaczącą liczbą. Stwierdzono empirycznie że co prawda brak oszlifowywania i stosowania ochrony antykorozyjnej znacząco skraca żywotność połączen spawanych elementów kadłuba, ale i tak statystycznie nie mają szansy one zardzewieć w warunkach bojowych, bo wcześniej niemcy zdążą taki czołg trzy razy sfajczyć :D
W magazynach armii rosyjskiej znajduje się jeszcze parę tysięcy sztuk czołgów T-34-85. Jak wojna na Ukrainie się przeciągnie, to całkiem możliwe, że te zabytki wyślą na wojnę.
@@piotrwarszynski797 coś Ci się pomyliło, mają tylko parę T-34-85 i chyba je z zagranicy sprowadzili nawet na te ich parady na placu czerwonym. Wyremontowali i odmalowali, nie chce skłamać ale to chyba od Kima są te T-34. Najpewniej im dali w zamian coś trochę nowszego za te zabytki. T-34 przetopili już dawno temu, po kiego mieliby to trzymać, pomijając to że kto by płacił za dbanie o to żeby to nie przerdzewiało kompletnie pod chmurką...
@@arkadiuszmiotk7538 Seryjna produkcja szlifierek wysokoobrotowych FLEX DL 9 rozpoczęła się w Niemczech w roku 1954 w firmie FLEX-Elektrowerkzeuge GmbH... więc chyba wojny pomyliłeś, albo nie zauważyłeś że mowa o szlifierkach wysokoobrotowych, ponieważ bez odpowiednich obrotów to tarcza szlifierki kątowej będzie gorsza od pilnika...
Pod Studziankami Nie walczył T34 85. W serialu Janek i spółka dostali ten model po tym jak ich T34 spłonoł w stogu siana za Odrą. Czterej Panceri wspaniali?! 1 BP nie poszła na Berlin a jej elementy brały udział w Obławie Augustowskiej na żołnieży AK!
Przecież tu chodzi o t34 a nie o Studzianki czy obławę....jeżeli motobieda się pomylił w temacie czołgu to proszę o poprawienie chętnie przeczytam....nie każdy musi dokładnie znać historię 2wojny...
@@sawomirdoraczynski9685 Ale w serialu chyba nawet nie pada stwierdzenie, że wcześniej jeździli z działem 76mm. Pamiętam scenę, gdzie chyba Pyrkosz mówi coś w stylu "macie nowy model z działem 85mm" i ludzie na podstawie tego wywnioskowali, że niby wcześniej mieli wóz z 76mm.
No generalnie to T-34 był strasznie chujowym czołgiem, zwłaszcza w porównaniu z Panzer III i IV czy tym bardziej Shermanem. Absolutnie zerowa wygoda co wbrew pozorom ma duże znaczenie w czołgu. Legendarna jakość spawów które potrafiły całkiem pęknąć po trafieniu płyty, więc pocisk nawet jak nie przebił pancerza to posyłał pojazd na złom. Płyty pancerza hartowane do absurdalnie wysokich twardości, co wcale nie jest zaletą bo choć rosła odporność na przebicie, to po strzale z tygrysa czy pantery pancerz od środka odpryskiwał i rozrzucał kawałki metalu po całej kabinie, uszkadzając podzespoły lub raniąc i zabijając czołgistów. Wywietrznik oparów był do dupy i po kilku strzałach załoga dusiła się toksycznymi oparami. Tylko co dziesiąty czołg miał radio i było to zwykle radio jednostronne- dowódca odbierał rozkazy ale nie mógł się sam komunikować. Pochyłe płyty pancerza nie były czymś nowym (zalety pochyłego pancerza znano od średniowiecza), tylko większość krajów ich nie stosowała przez długi czas z powodu ergonomii załogi. W T-34 jest tak mało miejsca między innymi przez pochyłe płyty. Zawieszenie Christiego pozwalało na rozwijanie wysokich prędkości, ale jeszcze bardziej rabowało załogę z miejsca w środku, było drogie i skomplikowane. Poza przyrządami celowniczego wizjery to kpina. Większość z nich nie używa nawet szklanych luster tylko wypolerowanej blachy. Te wszystkie wady i cała długa lista innych spowodowały, że przeżywalność załogi T-34 była ma poziomie 15-20% w porównaniu z 70% w Panzer III czy 85% w Shermanach. No, ale żeby nie było, że Ruscy nie robili dobrych czołgów, to czołgi z seri IS były całkiem zajebiste- musiały bo były sygnowane imieniem Wodza (IS=Iosif Stalin) więc gdyby były złe to cały zespół projektowy, załoga fabryki i nawet ich psy trafiły by do łagru...
Pz.Kpfw III to może co najwyżej pogłaskać lufą T34/85, no może poza wyjątkiem wersji Pz.Kpfw ausf. N :) Zresztą dopiero po tym jak Niemcy podbijali swoje wersje ,,trójek'' i ,,czwórek'', to ruscy z automatu jeszcze bardziej podbijali swoje T-34. Tu się liczyła grubość pancerza i kaliber działa. Praktycznie każdym rozwinięciem Pz III lub Pz IV na odpowiednim etapie wojny przegrywała ze swoim rozwinięciem T-34. A propos przeżywalności - na początku Wielkiej Wojny Ojczyźnianej (1941-1942) ruskie tankisty miały wiedzę o T-34 taką, że jeździ i strzela - coś na poziomie 10 latka :) T -34 gdy powstawał był cudem techniki w porównaniu do swojego starszego brata KV -1 a tym bardziej potworka pokroju KV -2. Podsumowując Niemcy najeżdżając ZSRR mieli wygodne bajeranckie ,,tankietki" podczas gdy ruskie miały już na stanie bestie, która waliła ich na strzała.
Dodajmy do tego ultra chujową skrzynię biegów i sprzegło z 20-kilku metalowych płyt, zamiast normalnego materiału ciernego. Przez to T34 jeździł tylko na drugim biegu bo trójka wymagała absurdalnie wielkiej siły, żeby ją wrzucić, a sprzęgło trzeba było oszczędzać jak tylko się da. Czołg realnie nie przekraczał 18 km/h mimo że na papierze mógł przekroczyć 5 dych.
@@91manmat Niemcy najeżdżając ZSRR mieli czołgi o zbyt słabym uzbrojeniu by nawiązać walkę z czołgami radzieckimi oraz niewystarczającymi zdolnościami terenowymi na warunki frontu wschodniego, ale były to czołgi lepiej wykonane, o nieporównywalnie lepszej ergonomii i dużo bardziej niezawodne niż czołgi rosjan. Tymi teoretycznie gorszymi czołgami zajęli Ukrainę, okrążyli Leningrad i dojechali pod bramy Moskwy. Bardzo dobry film na temat T-34 zrobił LazerPig i choć jest on oczywiście podszyty humorem, to wszystko co autor mówi jest podparte długą listą solidnych źródeł jak skompilowane przez radzieckiego inżyniera wyniki amerykańskich testów czy książki ekspertów (w tym rosyjskich) na temat tego czołgu. Film jest po angielsku i trwa godzinę, ale polecam obejrzeć w całości: ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-CIZ6PFYUM5o.html W skrócie T-34 był czołgiem TRAGICZNYM trzymającym się w produkcji jako wypadkowa kilku czynników, a nie ze względu na swoją wartość. Był tragedią techniczną. Był tragedią taktyczną. Był porażką strategiczną i koszmarem logistycznym.
