Pustelnik ze Skellingaru - mam podobne wrażenia. Przechodząc tomy po 23 nie czułem już tej ekscytacji z lektury. Ten tytuł sprawił, że zatrzymałem się na dłużej i przeczytałem go po raz drugi. Miałem pewne deja vu związane z fabułą. Najbliżej jej chyba do bardzo dobrego Upadku Brek Zarith. Tom dobry, nawet porównując do klasycznych Thorgali 1-16.
Słucham właśnie recenzji Aniela, który jak powszechnie wiadomo jest chyba najsłabszym albumem Thorgala. Zadziwia mnie jednak zarzut recenzenta że nie ma logiki w przebiegu podróży Thorgala który podróżuje z Iraku do Skandynawii poprzez Amerykę. A gdzie jest powiedziane że to jest w Ameryce, albo że ten Bagh-dad to Mezopotamia. Przecież Thorgal ma swoją własną geografię - zawsze tak było a przypisywanie albumom jakichś miejsc na mapie to tylko zabawa fanów. Autorzy nigdy nie przywiązywali znaczenia dla geografii bo tworzyli własny świat, odmienny od rzeczywistego. Owszem można doszukiwać się inspiracji prawdziwymi miejscami ale nie można stawiać takiego zarzutu.
Oczywiście jest możliwe, że Bag-dad wygląda jak Bagdad, ale nie jest Bagdadem, i Port Said wygląda jak Port Said, ale nie jest Port Saidem, i krzyżowcy wyglądają jak krzyżowcy, ale nie są krzyżowcami, i Wikingowie wyglądają jak Wikingowie, ale nie są Wikingami. I wszystkie te zbieżności nazw są tu całkowicie przypadkowe. Mamy do czynienia z alternatywną rzeczywistością, która jest taka jak nasza, z tym zastrzeżeniem, że odległości między rozmaitymi miejscami są inne. Drugie możliwe wytłumaczenie jest takie, że mamy po prostu do czynienia z kiepskim scenariuszem, który tak samo jak nie dba o prawdopodobieństwo wydarzeń i wiarygodność postaci, tak ma gdzieś gdzie się te miejsca znajdują i ile potrzeba by do nich dopłynąć. Gdyby geografia była zaburzona od początku serii, kiedy scenariusze były jeszcze wysokiej klasy, miałbym zapewne inne zdanie na ten temat.
@@bibliotekaxxiwieku5112 Z tezą o słabości scenariusza oczywiście trzeba się zgodzić, ale też jest tak że oba wytłumaczenia się nie wykluczają. Oczywiście że wyspa z namorzynami jest nie po drodze z Baghdadu do Northlandu, nawet w alternatywnej geografii świata Thorgala, ale nie mówmy że to Ameryka... tam nawet nie ma indian.
Fajnie gdyby nie to że recenzent nie ma pojęcia gdzie działa się fabuła 25 tomu. W jakiej Ameryce panie!? Toż były to atlantyckie wybrzeża Afryki z której w następnym tomie wyszli bohaterowie na Saharę czyli mogłaby to być jakaś Mauretania lub Senegal. Poza tym nie płyną po wodzie acz leciał w latającym statku! Wikingowie znali basen morza Śródziemnego więc spokojnie mógł się tam zapuścić…
Wynudziłem się okropnie czytając ostatnie tomy Thorgala. Uważam, że powinni powoli "wygaszać" tę serię, bo rozdrabnia się "na grosze". Skupić powinni się autorzy na pozostałych dwóch seriach tzn. młodzieńcze lata Thorgala i na serię Kriss.
Czy Młodzieńcze lata lub Kriss są ciekawsze? Nieważne na czym się skupią byle by się wreszcie skupili i zrobili dobry komiks, może być nawet o Thorgalu na emeryturze, byle by było tak ciekawie jak kiedyś.