Film dokumentalny opisujący katastorfę kolejową pociągu Praga - Moskwa, która wydarzyła się na odcinku Wrocław Psie Pole - Wrocław Długołęka. Wszelkie Prawa - TVP S.A.
Niemcy podczas II wojny mieli w czołgach radiostacje a tu 40 lat później pociąg pojechał i nic się z tym nie da zrobić bo nie ma jak się dogadać. Wspaniale. Na wojsko była kasa, na oficerów, generałów, na czołgi, rakiety i ten cały złom który gnił w hangarach bez sensu, a na radio w lokomotywie nie ma pieniędzy.
Teraz niema gospodarko planowanej a na pkp plk jest to samo tną koszty jak zamawiają głupia żyłkę do kosy w zimę to latem dochodzi bo wszystko musi zatwierdzić warszawa i jest tak do dzisiaj . ps.. wtedy siedzieli na stołkach ludzie beż jakiej kolwiek wiedzy o koleji dzis juz siedzą ludzie po szkołach i po pracy na pkp ale mają ludzi w dupie tylko czymaja się swoich stołków
Panowie i panie lata siedemdziesiąte praca drużyn trakcyjnych w ruchu towarowym to 16 godzin, niekiedy jechało się i więcej, jechało się18 a pisało 16.Nadgodziny rzecz normalna .Norma miesięczna186 godzin ja zrobiłem 319 czyli dwa miesiące w miesiącu.Ta katastrofa i ta pod Otłoczynem BYŁA POKŁOSIEM nadmiernego przemęczenia drużyn trakcyjnych.Po Otłoczynie wreszcie wprowadzono porządek z czasem pracy drużyn trakcyjnych.Tylko za jaką cenę?
Ja jako dyz ruchu pracowałam nawet po 36godz, a pisało się oczywiście po 12.W okresie urlopowym zostawalysmy na stacji we dwie i o 300 godz w miesiącu też nie było trudno. Tylko jakoś porządku z czasem pracy jeszcze długo nie miał kto zrobić.
@@schabowyBar ,,Jedziemy w środku nocy na Poświętne (peryferyjna dzielnica Wrocławia), szukamy kogoś, kto potrzebował pomocy, ale grzęźniemy w środku pola i akumulator (stary tabor, zużyty) odmawia posłuszeństwa. Stoimy, czekamy, mija godzina, dwie... Ale koledzy z pogotowia domyślili się. że długo nas nie ma i trzeba nas szukać. Myślę, że uratowali nas przed zamarznięciem, a co najmniej przed przeziębieniem." Opowiadanie lekarki Barbary Szmaj z Wrocławia, z dnia wprowadzenia stanu wojennego. Nie wydaje mi się żeby w tamtych latach jeździły super sprzęty które się nie psuły i byly nie zawodne.
Władze partyjno-państwowe (tak się je kiedyś nazywano) zresztą dla siebie słusznie stwierdziły, że to ludoweWP, MO, SB prawdopodobniej zagwarantują dłuższe działanie niż kolejarze.Niedługo później był Otłoczyn (-67 zabitych; - 64 rannych), Osieck (-25 zabitych; - 8 rannych).Ale za to milicja obywatelska była przygotowana w środki łączności na 13.12.1981
Jest takie powiedzenie,jak człowiek ma umrzeć to mu rozum odbiera,być może właśnie było jak mówił prokurator,zadziałała rutyna.Pomyśleli pewnie szybko odcinek przejada,dostawali sygnały,no ale co było robić,jechali dalej i sie przeliczyli.Podobnie nie ustalono nigdy jak było pod Otłoczynem,a dokładnie dlaczego ST-44 ruszyła ze stacji,gdzie czekała na wolny tor i wjechała na tor jazdy innego pociągu,a pod Otłoczynem się zderzyli.Okazuje sie ze maszynista musiał być świadomy co robi,ponieważ sukcesywnie kasowany był czuwak.Była oczywiście teoria ,że to nie maszynista jechał,ze była 3 osoba a skład uprowadzono,była też teoria,że maszynista był tak zmęczony,ponieważ nie spał od 20 chyba godzin,że zwidziało mu sie ze ma sygnał wjazdu na tor {a takie zjawisko jest możliwe gdy człowiek długo nie śpi,doznaje halucynacji}.Jednak w tamtym jak i w tym przypadku nigdy nikt już nie pozna prawdy,przerażające jest też to,ze maszynista ST-44 do końca pozostał za pulpitem lokomotywy,nawet nie próbował się ratować,jak miało to miejsce w przypadku obsługi drugiej lokomotywy SP-45,tam załoga uciekała wgłąb lokomotywy.
@@janiesranie2795 tak było, więc nie spał ile 26? 30? 32? mój kolega po ok. 36h czuwania miał omamy że ktoś nas śledzi na osiedlu... śmialiśmy się z tego bo znaliśmy przyczynę, była noc Tak samo w nocy pod Otłoczynem we mgle coś mu się mogło przywidzieć, bardzo prawdopodobne
Jakie halucynacje? O czym bredzisz? Zjawisko powidoków, to żadne halucynacje. To normalne działanie naszego oka. Wyjdź na dwór, spójrz na chwilę w słońce i przenieś wzrok na neutralne tło. Doznasz zjawiska powidoku. Przed oczyma pojawi Ci się tarcza słońca w kolorze odwrotnym. Do katastrofy zmierzając - przeprowadzano badania i praktycznie jednoznacznie tę hipotezę obalono. Warunki nie były na tyle korzystne, by mocny powidok mógł się ukazać. Trzeciej osoby na lokomotywie nawet nie będę komentował. Co do czuwaka, to zbadano, że starsi stażem maszyniści byli już tak wyuczeni, że kasowali czuwak praktycznie śpiąc.
Pragąłbym i ja kilka słów dopisać ... mój nie żyjący już Ojciec był w tym czasie prokuratorem Prokuratury Wojewódzkiej we Wrocławiu (przy ul. Podwale, stary, poniemiecki gmach z czerowej cegły, naprzeciw linia tramwajowa i fosa), opowiadał o tym wypadku. Winę za wypadek ponosia drużyna "stonki" (spłonęli, biedeacy, w wyrzuconej na prawei 100 m od feralnego zakętu lokomotywie). Były i inne, fantatycze jednak, wersje: Stelmach pozwolił swojemu nieletniemu synowi prowadzić pociąg pospieszny, itp. Co jednak NAJBARDZIEJ, MOIM ZDANIEM, istotne. NIKT NIE DOPATRYWAŁ SIE W TEJ TRAGEDII AKTU SABOTAZU, CHCIAZ BYŁ TO POCIAG MIEDZYNARODOWY!. Kiedy życie zmusiło mnie (ze względów finansowych) do podjęcia pracy na PKP, wielokrotnie w gronie kolegów, w tym doświadczonych instruktorów i kontrolerów służby trakcji, analizowaliśmy przyczyny tej tragedii. Wnioski były zawsze takie same. WINE ZA WYPADEK PONOSIŁA DRUZYNA "STONKI"!.
Tak mi się wydaje że musieli popić w lokomotywie w drugiej kabinie i tam spali a syn ruszył lokomotywa gdy się obudzili jechali już z pełną prędkością. Podejrzewam że syn nie raz jechał z ojcem i wiedział jak wszystko działa.
Nie żebym był alfą i omegą z dziedziny kolejnictwa ale tu nie SM42 zwana Stonką brała udział w tej katastrofie a Rumun czyli ST43. O EU07-115 prowadzącej ten pospieszny nie wspomnę
Zapomnij o tym. Na kolei to oznacza kryminał. Nie ma szans. Żaden maszynista będący przy zdrowych zmysłach nie wyjechałby na tor szlakowy niewłaściwy na podstawie sygnału na tarczy manewrowej. Nie mając w dodatku pojęcia czy czasem inny pociąg nie jedzie po torze na który ma zamiar właśnie wjechać. Jestem maszynistą, więc coś tam raczej wiem na ten temat. Ja myślę że byli kompletnie zalani. Spłonęli po zderzeniu w tym Rumunie (ST43) I nie było żadnych dowodów. A jeśli były to zamieciono to skrzętnie pod dywan. Pracownicy PKP byli i są bardzo sumienni i zdyscyplinowani i tak miało pozostać.
W czasach kiedy amerykanie latali na księżyc i budowali komputery w europie był 38 milionowy kraj w którym łączność z lokomotywą była przy pomocy znaków zawiadowców na szlaku jak w latach 20-tych. Jak dla mnie SZOK!
***** Aha, i Ruscy w czasie zimnej wojny, gdzie walka toczyła się na smierć i życie, siedzieli cicho i nic nie pisneli, że to lipa. No genialne. Oczywiście możesz powiedzieć, że bolszewiki były w spisku.
Tak, tylko mija już od tego prawie 50 lat więc dlaczego nikt dziś tam nie lata i nie rozwija tej technologii? Przecież to gigantyczny skok cywilizacyjny! Czy bolszewiki byli w spisku to nie wiem tylko czemu w 1969 polska (wtedy bolszewicka) telewizja transmitowała ten lot zamiast przemilczeć albo zbojkotować sprawę?
O rety i jeszcze urodziny to prawdziwa rozpacz gdyby dziś to się dział to tego może by nie było bo w transporcie jest tak co prawda 11 września to była katastrofa prze terorystów i lotnicza ale od 2001 roku światowe dyrekcje transportowe podjeły kroki że w "Samolotach" "Pociągach" "Tramwajach" i "Statkach" ludzie nie upoważnieni nie mogą się znajdować w kabinie
No chyba, że przez rok jeździsz niemal codziennie tym samym pociągiem tej samej relacji z prawie zawsze tą samą kierowniczką z wioski obok, to w końcu zagadasz i z mechanikiem posiedzisz w kabinie przez następne pół roku :D
To chyba nie budzi wątpliwości, oczywiste, że było to nagrane w 2004 roku, a kolejna emisja programu była nadana na przełomie marca i kwietnia 2005r. stąd informacje o JP2 i premierze Marku Belce.
jeżeli znacie filmy Uciekający pociąg i Niepowstrzymany to macie pewną namiastkę tych filmów w niepowstrzymanym coś się stało i Pociąg z wagonami z niebezpiecną substancją jechał pełnym gazem przez stany
Witam coś mi tu nie pasuje a dlaczego ten lok ST 43 akurat był na tym torze szlakowym a nie na pierwszym bo z tego co wiem to tor nr jeden na szlaku dwutorowym jest od prawej strony naszej stolicy czyli jak jest większa stacja to tory są na prawo nie parzyste np. 1, 3, 5, 11, 15 i tak dalej a na lewo parzyste czyli 2, 4, 6, 10 12 to ja mam pytanie co było przyczyną iż ten lok st43 w Długołęce stał na drugim torze gdzie dla mnie to prawidłowo w tym dniu poruszał się pociąg Praga Moskwa czyli po drugim torze na tym odcinku moim zdaniem to nastawnia wiedziała o tym pośpiechu że będzie miał tą stację prędzej czy później i faktycznie czemu nastawnia od razu go nie skierowała dla przykładu na tor czwarty a był wolny mimo że już tyle lat od tej tragedii to i tak głębokie wyrazy współczucia dla rodzin i osób co przeszli i przeżyli tą katastrofę tylko smutek żal po został ci kolejarze byli na służbie boże i już nie wrócili z niej jaka tragedia dla ich rodzin na pewno do dziś czy faktycznie można było uniknąć tej katastrofy czy nastawnia tu nie popełniła błędu i też rutyna ich nie zaskoczyła? bo może sugerowali się prawidłowym manewrem tego luzaka jak znam życie to nie pierwszy raz były tam takie manewry z toru na tor ja parę razy ten film oglądałem i łączę się w bulu z tymi ludźmi chociaż lat temu to się wydarzyło a miałem w tedy tylko siedem lat a też mogłem znaleźć się w tym pociągu bo dużo z rodziną podróżowałem po Polsce i to akurat pociągami i w sumie do dziś jeżdżę pociągiem jak jest potrzeba
Maszynista ST-43 wyjechał na szlak na sygnał na tarczy manewrowej (!!!} i szybko przyspieszał do 80km/h. To było uderzenie w ,,przyjaźń'' Polsko- radziecką.Tego roku [1977] utworzono KOR i ROPCiO - to były ,,gorące'' lata PRL-u...
2:29 No nie cztery minuty. Jakby, bez zatrzymywania przerżnął Wrocław Główny dziewięćdziesiątką, to by się do Psiego Pola w cztery minuty wyrobił. Ale jak ruszał - to minimum pięć do realnych sześciu minut z rozpędzaniem mogło mu to zająć.
Miałam okazję widzieć zbiegłe wagony w górzystym terenie. Widok był straszny. Na całym szlaku zniszczony obok torów las , z wagonów w całości zostały tylko zestawy kołowe, reszta to drzazgi .
@@mariuszjob9045 Ok.20. To był pierwszy rok mojej "służby", bo tak to się wtedy nazywało. Cały skład zbiegł ze stacji Zwardoń do stacji Sól. Zawalił "nieco"zwrotniczy (sylwestrowa noc). Przyszłam rano w Nowy Rok do pracy ale już nie było do czego.
Radiotelefony były nowe, nowego się nie dawało bo szkoda było rozwalić, toteż leżały na magazynie. Wiele rzeczy za komuny tak się odbywało. "Rozdamy wszystkie nowe radiotelefony i zaraz wszystkie będą niesprawne".
@@pawel4460 O tak, kuchnia to była taka soczewka dla tamtych czasów, jeszcze niedawno u mojej babci przeoszczednej ( wychowała sie w Warszawie, rocznik 36 ) przy porządkach przed remontem kuchni znajdowałem takie cuda, że wyglądało to jakbym odkrył grobowiec kucharki sprzed kilku wieków. Wszystko ręczne, nic na prąd ( co jest akurat ciekawe, ważny aspekt ), rzeczy dookoła słoikowe, uszczelki, sprężyny jakieś, grzałki, młynki, mielarki, krajarki, siekarki, zdrabniarki, zacierarki, wyciskarki. Widziałem jak ciężko było się babci z tym rozstać, nie dlatego że było jej to potrzebne, wiekszośc nie była od dekad używana, tylko z sentymentu, z poszanowania wartości. Każdy przedmiot wiedziała skąd kupiła lub od kogo na jaką okazję dostała. Relikty.
słabe to badanie wypadku i przyczyn, bo tu kluczowa odpowiedz w jaki sposób, dlaczego, wbrew sygnałom lokomotywa wyjeżdża na szlak. Jeśli sie przyjmie, że załoga nie chciała celowo spowodować katastrofy, to dochodzenie nic nie wniosło do sprawy. Pod tym względem jednak wypadki lotnicze są najlepiej badane, i nie stawiają za cel znajdywanie winnych do ukarania, tylko unikanie podobnych wypadków w przyszłości.
RU-vid pogorszyło Oglądanie Filmów, nie ładują się filmy, dopiero gdy nacisniemy PLAY, wcześniej było to możliwe i teraz są problemy z odtwarzaniem tego materiału. Mam łącze 50 Mb/s. Pozdrawiam.
Nie bylo radio stopu ale trzy lata pozniej już byl i tez doszlo do katastrofy w 1980 pod Otloczynem. A w 2012 roku też był radiostop i też doszlo do czołowego zderzenia pociągów pod Szczekocinami. Dlaczego?
Jak nie zginie w lokomotywie to zginie poza nią. Zwłaszcza przy prędkościach rzędu 100km/h. Połamanie i pozdzieranie skóry to minimum a jeszcze dochodzi fakt że po wykolejeniu pociąg idzie na boki czyli przyjęcie na siebie bo daleko nie wyskoczy. Jest jeszcze kwestia czasu a zazwyczaj są to sekundy i nie w każdej lokomotywie drzwi są w kabinie. Bardzo często są one za polecami połączone z korytarzem maszynowni. Świat pewnie zna jakieś przypadki ale to musieli być wielcy szczęściarze. Zazwyczaj jednak z raportów wynika że czasu ledwo wystarcza żeby powiedzieć "O Jezu!".. Zwłaszcza jeżeli do spotkania dochodzi na łuku jak w tym przypadku a już tym bardziej w ciemnościach jak to miało to miejsce w Otłoczynie. Reasumując przy małych prędkościach na prostej i w dzień szanse są ale w tych skrajnie trudnych pozostaje zamknąć oczy i po wszystkim... Pozdrawiam.
9:55 Mógł zabrać. Ale powinien uzyskać na to pozwolenie władz kolejowych - chce pokazać synowi swoją pracę, może nagra kolejnego mechanika - pewnie by taką zgodę dostał. A poleciał na skruty...
11:13 Stało by się. Ale znacznie mniej. Paru rannych, może jeden zabity - ale nie taka miazga. Ale instalowanie radiotelefonów wymaga pracy fachowców, a fachowcy za rolkę dropsów pracować nie bedą - trzeba im zapłacić. A jak nie instalować - to płacić nie trzeba, my jesteśmy oszczedni, nam sie należą zaszczyty...
Raczej niestety codzienne przechadzki do sklepu, szkoły, lekarza. W moim miejscu zamieszkania takie "dzikie" przejścia wciąż funkcjonują. A to ogromne miasto. Każdy to widzi i nikt nic nie robi. A ponoć tak jest bezpiecznie jeśli chodzi o kolej i mieszkańców.
Przy nastawni "WŚ" (dawna "WSB" - Wrocław Świebodzki) to każdy przechodzi, na tyle blisko tej nastawni, że dyżurny by spokojnie zobaczył. I nadal chodzą, bo na przeciwko są ogrody działkowe.
Ja tam cech wspólnych nie widzę. Tu było zezwolenie na jazdę manewrową samej lokomotywy, która później wyjechała na tor lewy przeciwny do kierunku zasadniczego (kiedyś "po niewłaściwym"). A pod Otłoczynem maszynista pociagu towarowego ruszył spod semafora na stój i wyjechał na szlak bez wymaganego zezwolenia. Nie ma żadnych cech wspólnych poza czołowym zderzeniem. No może jescze to, że w obu wypadkach sprawcy zginęli.
13:45 gdyby Mietek z przeterminowanym tabletek się nie narodził i nie pił podczas swoich urodzin alkoholu z przemieszanymi tabletkami z dyżurną ruchu to by wszyscy przeżyli.
Watpie w to ,ze maszynista popelnil by taki blad! Wyjechac ze stacji lokomotywa ktura miala byc tylko przestawiona na bocznice lub inny tor, i na dodatek pod prad, a po za tym do kad jechal? Nie mial takiego rozkazu!!! Moim zdaniem byl to SABOTAGE.
@@comandm0116 z Rumuna to chłopaki z weglinca kolega jeden był na urlopie i nowy zmienik zginął /później w Dlugolece wszyscy maszynisci / ten pociąg z Pragi do Moskwy na stacji soltysowicce nasza lokomotywa zablokowała go /nawalila nam pradnica pomocnicza/i miał upoznienie ale to inna historia