Kiedyś jechałem sobie pustymi ulicami w jakieś święto, zatrzymał mnie obcokrajowiec niedaleko stacji paliw i prosił o pomoc - tłumaczył, że jest święto i nie może zamienić pieniędzy w kantorze jedzie z rodziną i dokładnie podał lokalizacje gdzie jedzie do kogo po co i ile musi zatankować żeby dojechać, na początku oczywiście czujność działała normalnie, potem jednak zobaczyłem z tyłu 2 foteliki - w jednym dziecko 6-8 lat w drugim noworodek i matka mu mleko dała akurat z butelki - no kto by się nie nabrał? Cała rodzinka okazali się oszustami, zatankowałem im za 200 zł i jeszcze dałem 80 na żarcie dla dzieci. Gość oczywiście dał mi numer telefonu i zarzekał się, że odda jutro jak dojedzie. To wszystko było tak realistycznie sfingowane, że sam nie wiem czy nie nabrałbym się drugi raz. Zadzwoniłem na następny dzień i numer był aktywny ale tylko chwilę potem już tylko wkurw. To było z 15 lat temu, ale bardzo perfidne bo wyglądali jak zwykła rodzina, dziecko jadło jakieś słodycze, byli normalnie ubrani, absolutnie nic nie wzbudzało niepokoju.