Zgadzam się, kiedy jestem sama wychodzi cała moja (nad)wrażliwość (którą w sobie kocham bo odkryłam ją dopiero kilka lat temu a przy innych jestem zdecydowanie twardsza bo nie chce wszystkiego pokazywać, to coś tylko mojego. Nie jestem mało pewna siebie bo znam swoją wartość, kiedyś moja pewność była bardzo mała ale im większą mam wiedzę tym większą pewność i świadomość. Ludzie oceniają ciągle, nie mamy na to wpływu i niech też to nie ma wpływu na nas ;) kolejny świetny film!
Słuchając Ciebie to tak jakbyś opowiadał o moim życiu. Ciągle stwarzamy sobie presje bycia najlepszym i przejmuje się opinią innych ludzi....staram się ciągle pokazać jaki to jestem najlepszy przez co cały czas cierpie.....chciałbym mieć ten dystans do siebie i nie przejmować się opinią innych ludzi.
Zawsze mam z tym problem. Zły tryb żywieniowy przez prace. Ale gdy tylko wchodzą sterydy to pewność siebie jest większa bo i masa przychodzi. Później wszystko ucieka…
Będąc samemu można też być mało pewnym siebie, czemu nie? nie rozumiem, też możesz czuć się ocenianym przez samego siebie lub ewentualną obecność... oczywiście to złe i trzeba z tym walczyć bo to prowadzi do wariactwa... a co do pewności siebie to najłatwiej mieć wyjebane na reakcję innych i czasami po prostu zagrać rolę której nikt się po tobie nie spodziewa i popatrzeć na reakcję... daje to dużo do myślenia ;) dziękuję Tomek!
Bardzo dobry materiał, z chęcią zostanę na tym kanale na dłużej, również zacząłem zgłębiać temat medytacji, ze względu bruksizm który w mojej opinii jest następstwem narzucania sobie zbyt dużej presji. Pozdrawiam
Choć z drugiej strony rolę muszą istnieć bo tworzą normy społeczne... Czyli mamy jedynie mieć dystans... A w chwili śmierci nie będziemy grali bo sztuka dobiegnie końca....
jak zwykle dobry i madry material bardzo madre zdanie ktore ostatnio slyszalem streszcza twoja wypowiedz a mianowicie Jezeli twoja najwieksza motywacja kiedy sie budzisz rano i ogolnie w w zyciu jest to jak ocenia ciebie inni ludzie to przegrales to zycie.
Był taki moment w moim życiu, że odczułem derealizację (czułem się jakbym był w filmie). Wtedy uświadomiłem sobie, że każdy tak naprawdę gra role. Mój mózg bardzo zwracał uwagę na to w jaki sposób, jaką tonacją, i z jaką szybkością ktoś coś mówi. Czułem, że rozmawiam z inną osobą kiedy ktoś ma zły ton i inną osobą kiedy ma inny ton, a to była ta sama osoba. Wtedy zastanawiałem się kim tak naprawdę jestem, która moja rola to prawdziwe ja. Teraz po obejrzeniu twojego filmiku pomyślałem, że nie jestem żadną rolą tylko twórcą roli. Co jeśli spotkam znajomego z którym mam inne relacje jednocześnie ze znajomym z którym mam inne relacje? Przecież temu pierwszemu pokazałem się jako inną osobę i drugiemu jako jeszcze inną osobę i jak mam się zachowywać gdy jesteśmy we 3 w tym samym momencie?
No tak... Ponieważ istnieje coś takiego jak subosobowości... A czemu... Bo mamy rolę społeczne rolę rodzinne... Itp.... Co nie zmienia faktu że odpowiadamy za pełnione rolę....
Jakąś książka odnośnie tego co mówisz, żeby to w jakiś sposób u siebie wdrożyć w życie? Czy do podobnych rzeczy można dojść w trakcie "sesji psychodelikiem"?