Panie Franku tamte auta to były auta solidne a teraz to plastyki zderzaki, strefy zgniotu takie że przód auta znikał po wypadku, a po zderzeniu że zwierzakiem to można było jechać dalej a teraz to dik ucieknie a nawet i po zającu już są połamane zderzaki, kiedyś były porządne i solidne auta.
Ogórkiem na Morskie Oko wjechać przy tym zwisie tylnym jaki miał no to sztuka, a zjechać jeszcze większa. Kiedyś kierowca martwił się o uszczelkę pod głowicą, a dziś wsiada i naciska gaz. Druga sprawa że byliśmy "motoryzacyjnie zacofani", a szary obywatel wyznawał zasadę: lepiej źle jechać jak dobrze iść ;)
Ja niestety mam pecha do zwierząt jeżdżę już około 10 lat i w swoim życiu to najwiecej chyba kotów było pies to ciężarówka zacząłem hamować bo tu właściciele tego psa ja na pusto to ostro po tych hamulcach i dotknąłem go przeszedł pod premiumka i wyszedłem a pies się otrząsnął a gospodarz dziękował ze córce psa nie zabiłem.Byl tez przypadek z dzikiem to volvem fh12 460 koni i na kontenerach w pewnej firmie z kolegami 90 km/h na Niemcy się jeździło najczęściej tamtych i ja pierwszy jechałem wyprzedziliśmy dafa i kilometr dalej zakręt był ja prawej się trzymam i wyskakuja dziki ich matka i trzy młode i po hamulcach i w lewo odbiłem ale niestety ten ostatni dostał to dziura w zderzaku a dzik się rozprysł,bażant to w Renault magnum mi na całej szybie się rozmazał.A Dafem to sarenkę na Niemczech uderzyłem przed rondem wyleciała to w zderzak plastikowy popękany a sarna nie kopnęła w kalendarz bo wpadła pod wszystkie koła wgnieciona w asfalt a z kotami to bardzo różnie bywało taki najbardziej pamiętliwy to chyba stacje w radiu zmieniałem i w zalesionych terenach blisko wsi wyleciał kot nawet nie zdarzylem przechamowac pod lewe koła wpadł to czułem go pod kołami a sierść to na zderzaku została.Pan to jest tez z pokolenia mojego taty i wuja tez jedzili w PKS’ie dziadek autosanem chwile później kamaz wujo jeździł tez autosanem a później star to jak zimy były to dziadek w kamazie cieplutko na krótki rękawek a wujo w starze to klapa w kabinie roztwarta nagrzewnice kładło się w stary ale takie malutkie to w kożuchu jeździł a dupa i tak przymarzala do siedzenia.Pozdrowienia dla pana i zdrowia przede wszystkiem
Kiedyś PzMot miał pomoc drogową dla osobowych. Motyle przyczepiane do Żuków i Nysek które były chyba malowane na żółto. Widziałem kiedyś Żuka lawetę najazdową na jakiejś dłuższej ramie ale czy to był fabryczny czy czyjaś samoróbka trudno powiedzieć. Za komuny prywaciarze holowali jeszcze motylami głównie na Gazach 69, Uazach albo ARO.
Filmy pierwsza klasa, bardzo ciekawe. Wywiad rzeka:) Czy możecie w jednym z filmów poruszyć tematykę tachografu - mianowicie- kiedy się pojawiły, czy od razy przestrzegano czasu pracy/jazdy, jak to było kiedyś. Jestem kierowcą zawodowym i bardzo mnie to interesuję. Życzę wytrwałości w nagrywaniu!
Tachografy istniały już w latach 70tych bo to wynalazek Polaków. Prowadzenie ewidencji czasu pracy o jazdy kierowcy stosowali jedynie kierowcy PEKAES-u nie mylić z PKSem .
Centrum Szkoleń W tamtych latach nie było przestrzegane i wymagane czasu pracy kierowcy. Dopiero pod koniec lat 90tych zaczęły u nas obowiązywać te przepisy.
@@AtakNAciebie To czasy, w których żyjemy wymusiły powszechne używanie przyrządów do rejestracji czasu pracy i prędkości. Pogoń za forsą, wciąż nienażarci pracodawcy..... dlatego żeby "nie zajechać" kierowcy wprowadzono obowiązek posiadania rejestratora.