Ilość rodzajów i wzorów uzbrojenia produkowanych przez Niemcy była fantastyczna i pan Bończyk nie ma zielonego pojęcia dlaczego oni to robili a robili to wszystko dla modelarzy i hobbystów żeby jeszcze dekady po wojnie było co sklejać i czym się interesować🤣
Panowie, jestem zawsze pod wrażeniem jakości Waszych podcastow. Jestem laikiem wojskowości ale interesuje się historią. Słuchanie Waszych podcastow zmienia spojrzenie na fakty historyczne. PS. Panie Norbercie, super występ w Histori Realnej.
Witam. "Bóg jest po stronie silniejszych batalionów"- święta prawda. Ale do tego powiedzenia trzeba koniecznie dodać kolejne, nie mniej ważne, a może nawet ważniejsze: "Armia maszeruje na brzuchu". Tymczasem u nas... Cały ten odcinek można jeden do jednego przełożyć na dzisiejsze nasze zbrojenia dokonywane poprzez zakupy za granicą wszystkiego, jak leci, byle szybko, na już, w pierdyliardach wariantów, nawet w różnych systemach miar, centymetrowych i calowych, bez zaplecza przemysłowego, technicznego, wsparcia logistycznego, możliwości szybkiego uzupełniania strat, czy to w sprzęcie, czy w personelu, z produkcją części zamiennych i amunicji na dużą skalę po drugiej stronie planety. Cała polska armia po takich "zbrojeniach" to będzie, w najlepszym razie, takie 17 cm Kanone- bezwartościowe cacko za ogromne pieniądze. Dzięki za odcinek. Jak ktoś ma możliwość, to niech to podeśle Błaszczakowi do MON-u, może się czegoś wreszcie o wojsku nauczy.
Zgadzam się. Odnoszę wrażenie, że ważnym celem twórców tego kanału jest wpływanie na opinię publiczną odnośnie kwestii zarządzania wojskiem i wszelkich jego powiązań z gospodarką oraz potencjalem ludzkim.
Ja co ciekawe znam to działo z starych blitzkriegów. Ahh. To były gry. W sumie nadal je mam i polecam. Ps. Jestem wdzięczny za ten film bo nikt jeszcze do tej pory nie opisał tego molocha w taki dobry sposób.
Ten podcast jest genialny. Powtarzam się ale tylko Panowie potwierdzacie to cały czas. Cudowne szerokie spojrzenie na każde zagadnienie. Budzą mnie w nocy i mówię "Czołg jest tak skuteczny jak system w którym pracuje" :)
Super odcinek tylko zapomnieliście wspomnieć że w 1942 17cm K18 wyparła w produkcji 21cm M18 bo była tańsza, lżejsza, miala niewiele mniejszą moc burzącą i posiadała dużo lepszy zasięg.
Masz kapitalny głos do opowiadania i super wiedzę jeśli chodzi o II wojnę światową, ponadto potrafisz ją przekazać w bardzo elokwentny i inteligentny sposób.Dzięki tobie i temu materiałowi zdałem sobie sprawę jak działanie poszczególnych rodzajów wojsk i w rezultacie prowadzenie skutecznej wojny z wrogiem to bardzo skomplikowany proces.(także taki był podczas II wojny światowej)
Jestem tu pierwszy raz, ale odcinek wysłuchany w pełni, bardzo się przyjemnie słucha w tle do pracy. Zostawiam subskrypcję i będę przesłuchiwać pozostałe odcinki. Bardzo dziękuję!
Panowie Jeden z najlepszych odcinków Pokazuje przestrzeń tematyczną całościowo Zwalcza stereotypy Wydaje mi się że wasze "wykłady " mają wielka wartość zwłaszcza w świetle tego co dzisiaj dzieje się na Ukrainie Słabość systemu rosyjskiej armii polega na tym że od czasów zsrr ciągle i ciągle produkowali systemy uzbrojenia które były przekombinowane vide czołg T 64 tak nowatorski że do niczego nie pasował.To plus niska kultura techniczna kraju skutkowało tym że te cudowne wynalazki rdzewiały potem tysiącami albo były rozkradane na części. Oni cały czas chcą mieć broń co to "Niet analoga w mirie" a ostatecznie okazuje się że u nich "Niet systema a armii i państwie" Pozdrawiam i czekam na nowe odcinki
Zastanawiałem się, skąd wziął się pomysł na ten akurat kaliber dla armaty, bądź co bądź "polowej" ? Odpowiedzią na to pytanie może być to, że armaty tego kalibru były zastosowane np. jako średnia artyleria niemieckich predretnotów z początku 20 w. Możliwe więc, że dostępność narzędzi do obróbki luf oraz pocisków była czynnikiem który przyczynił się do powstania tego projektu. Masa tego działa też może sugerować "morski" rodowód.
Bo to kluczowe pojęcie dla Armii i Państwa. Rosjanie mają bardak zamiast systemu dlatego potrzebują dużo zdechłych bohaterów a mało zdolnych logistyków
Dziekuje za świetne materiały. Mam pytanie do Pana Baczyka, jak ocenia ksiazki Petera Longericha Himmler Buchalter Śmierci i Simona Montefiore Stalin: Dwor czerwonego Cara pod katem zrodla wiedzy?
Może się czepiam, ale korygowanie ognia artylerii poprzez lotnictwo stosowano już w czasie I W.Ś.. A armia C.K. jako pierwsza eksperymentalnie stosowało radio na samolotach w 1915 lub 1916 roku do korygowania ognia artylerii.
No właśnie, w grze zdało egzamin a w realu nie. Co nie tak poszło Niemcom, że te armaty w realu nie zdały egzaminu. Przecież były bardzo dobre o dalekim zasięgu, mieli do nich pojazdy, pociski więc co nie tak? Sam pomysł zastosowania też wyprzedzał czasy II W.Ś. Słuchałem całego podcastu ale jednoznacznej odpowiedzi nie znalazłem. Panowie mówią, że te pociski były za duże i za szybkie, i za daleki zasięg miały. To co za problem? Chyba dobrze, że strzelała tak daleko. Mogli armatę 170mm używać tak jak dziś 155mm.
@@wirex2717 To bardzo nieuważnie słuchałeś. Jest jednoznaczna odpowiedź, dosłowna: "artylerzyści zamówili sobie cacko, ale zostali wypluci przez system". Co z tego, że parametry były świetne, jeśli nie było: amunicji, wystarczającej ilości cięzkich ciągników, ludzi potrafiących poprawnie tego używać. I tak można wymieniać. Niemcy nie wiedzieli co z nimi zrobić, jak ich używać. Wiele błędów zostało popełnionych.
@@ukaszbownik1077 Ok, ale o co chodzi z tym magicznym systemem? Co to jest dokładnie?? To "system" walczy czy żołnierze? Dla mnie walka to walka a nie jakiś tam system.
@@wirex2717 dosłownie znaczy to co znaczy system. Znaczy dokładnie to, że wojna i armia to nie tylko walka. Walka to tylko pojedynczy aspekt. Bardzo z reszta spłycony.
@@wirex2717Witam, wydaję mi się iż w stwierdzeniu "wojna to system" chodzi o to, że do wojny należy podejść całościowo, a nie tylko poprzez pryzmat walki w polu. Ważna jest również gospodarka, możliwości produkcyjne, zasoby surowcowe, zasoby ludzkie, logistyka, mechanizacja tejże logistyki, zasoby paliw, technologia produkcji, ujednolicenie uzbrojenia a co za tym idzie amunicji co usprawnia i ułatwia produkcje oraz logistykę. Większe znaczenie od wygrania jakiejś bitwy ma możliwość odtwarzania zasobów np. wojna Pyrrysa z Rzymem lub II wojna Punicka gdy Hannibal buszował po półwyspie apenińskim. Obaj panowie gromili kolejne armie Rzymu lecz nie dało im to wygranej wojny ponieważ i Pyrrus i Hannibal tracili ludzi których nie byli w stanie uzupełnić nowymi natomiast Rzym po przebranych bitwach wystawiał poprostu nowe armie. I w końcu to oni wygrali, ponieważ w przypadku Pryrrusa skończyli mu się ludzie i zaopatrzenie (samemu Pyrrusowi przypisuję się powiedzenie "jeszcze jedno takie zwycięstwo, a przegram tą wojnę" odnosi się to właśnie to strat poniesionych na polu bitwy i braku możliwości ich uzupełniania. Stąd też powiedzenie "Pyrrusowe zwycięstwo" odnoszące się do zwycięstwa na polu walki wywalcozne zbyt dużymi/nie możliwymi do uzupełnienia stratami. Natomiast jeśli chodzi o Hannibala to Rzymianie w końcu zebrali duże siły i sami wyprawili się do Kartaginy, a mieli sił wystarczająco i żeby zostawić na półwyspie Apenińskim i żeby walczyć z bratem Hannibala i uniemożliwiać mu połączenie sił Kartagińskich na półwyspie Iberyjskim i jeszcze żeby uderzyć na samą Kartaginę. Odnosząc to do dzisiejszych czasów/czasów II WŚ. Chodzi o to, że nie jest tak ważne, że będziesz wygrywał bitwę za bitwą jeśli to przeciwnik ma większe możliwości produkcyjne, mobilizacyjne, ponieważ w końcu wytracisz tyle sił, że nie będziesz w stanie walczyć, a wróg wystawi kolejne świerze siły patrz operacja Barbarossa. Odnosząc to np. do tytułowej armaty. Nie ma znaczenia to iż miała ona świetne osiągi jeśli brakowało do niej amunicji, wyszkolonych ludzi, była nie poręczna, jej wyprodukowanie było drogie, czasochłonne i materiałochłonne. Dodatkowo jakie znaczenie ma zasięg armaty sięgający 20-30km gdy nie masz rozpoznania które by wskazało cel te 20km dalej. W przypadku działań zbrojnych skuteczniejszym może być np. wyprodukowanie zamiast jednej armaty 170mm dwóch armar 105mm, ponieważ upraszcza to logistykę, jest tańsze, a siła ognia dwóch armat 105mm będzie większa niż jednek 170mm. Można to też rozszerzyć do tego iż lepiej mieć 500 armat 105mm niż 250 armat 170mm, ponieważ mając 500 armat możesz je rozesłać do wielu jednostek, możesz skumulować siły w jednym miejscu w zależności od potrzeb. Dodatkowo do armary 105mm będziesz produkował więcej amunicji, jej strata nie boli tak jak strata tej cięższej, po jej zniszczeniu możesz od razu przysłać nową. Lepsze możliwości boje będzie miała jednostka uzbrojona w 100 armat 105mm która gdy jednego dnia straci ich 15 to następnego dnia uzupełnienia przyślą 15 nowych armat niż jednostka uzbrojona w 50 armat 170mm która będzie traciła po 5 armat dziennie, ale nowe armaty przyjadą za miesiąc jeśli w ogóle bo w sumie to tak mało ich produkujemy, że nie wiadomo czy akurat do tej jednostki trafią nowe. I w ten sposób bo 2 tygodniach jedna z stron cały czas będzie miała około 100 armat 105mm, a druga 0 armat 170mm. I teraz nie ma znaczenia, że masz super armatę która jest dużo lepsza od tej przeciwnika skoro on ma jakiejkolwiek armaty, a ty czekasz aż ci je może w końcu doślą. To samo odnosi się do amunicji. Kolejna rzecz bardzo ważna to ujednolicenie uzbrojenia które bardzo wspomaga logistykę i ułatwia produkcje. Lepiej mieć mniej typów kalibrów niż więcej. I tą sytuację z armatami można ekstrapolować na wszystko. Na czołgi, ciężarówki, karabiny, uzupełnienia ludzkie, produkcję, logistykę. To ma znaczenie na wojnie. Sama walka jest ostatnim punktem który oczywiście ma znaczenie, ale bez całej reszty wojny nie wygrasz mimo, że będziesz wygrywał do pewnego czasu kolejne bitwy. Dlaczego w dzisiejszych armiach jest taka mała różnorodność artylerii? W armiach NATO mamy tak na prawdę dwa kalibry 105mm oraz przedewszystkim 155mm, ponieważ lepiej jest produkować armatohaubice o kalibrze 155mm który jest wystarczająco dobry i ma wysoki stosunek efektu do kosztu, jest wystarczająco mały żeby nie sprawiał problemów logistycznych. Przecież np. USA mogło by produkować armatohaubice 250mm tylko po co? Co z tego, że miały by większy zasięg, większą siłę burzącą skoro przez wzrost kalibru sama armatohaubica przytyła by znacząco, koszt produkcji amunicji by wzrósł, liczba amunicji by spadła, trzeba by zwiększyć ilość pojazdów transportujących amunicję z fabryki na front, ponieważ taka ciężarówka która dowozi amunicję do jednostki ma określoną pojemność przestrzenną i wagową. Gdy zwiększymy kaliber to zmniejszymy ilość amunicji którą może przewieźć jeden pojazd i to znacząco, a to może prowadzić do problemów z logistyką. Dlatego wszystkie armie świata doszły do wniosku iż nie ma co budować jak największych armat tylko trzeba to uśrednić i produkować jeden podstawowy typ amunicji artyleryjskiej który jest optymalny. Nie jest za słaby, ale nie jest też najlepszą amunicją jaką człowiek jest w stanie stworzyć. Ale to co jest najważniejsze można ją produkować w dużych ilościach, jest stosunkowo łatwa w transporcie. To samo odnosi się do całej armii. Nie bez powodu w trakcie II WŚ każde państwo produkowało po 10-20 różnych typów kalibrów, a dzisiaj są to średnio 5. I dąży się do jeszcze większego ujednolicenia np pomiędzy państwami członkowskimi NATO. Dodatkowo tak jak w podcaście było powiedziane armat o których on jest produkowano około 100szt rocznie. Co zrobisz z setką armat w wojnie światowej na kilku frontach? Nic. Te armaty nie zmienią niczego, a tylko pochłaniają zasoby które można by wykorzystać do produkcji armat które są podstawowe. Zamiast stawiać nowe linie produkcyjne dla tych armat, dla amunicji, przeszkalać pracowników, zużywać więcej zasobów, uczyć się tego sprzętu od nowa lepiej wyprodukować dodatkowe 200-250 armat podstawowych które mają gorsze parametry, ale istnieją do nich linie produkcyjne, jest amunicja, są przeszkoleni fachowcy którzy je produkują i którzy naprawiają, logistyka jest przystosowana do dostarczania podstawowej amunicji do jednostek. A tak trzeba marnować zasoby jednostek zapotrzeniowych które trzeba poświęcić teraz na zaopatrzenie tych kilkudziesięciu armat na kilku frontach. To jest poprostu nie optymalne. Podsumowując w prowadzeniu wojny nie do końca liczą się poszczególne parametry bojowe różnego rodzaju uzbrojenia. Kluczowe znaczenie ma możliwość ich uzupełniania w sytuacji gdy brakuje ci surowców musisz decydować co ci się przyda bardziej i rozdrabnianie się wtedy na drobne to nie najlepszy pomysł. Tak samo ważne albo i ważniejsze od bezpośrednich starć na polu bitwy jest produkcja uzbrojenia, zasoby surowcowe, zasoby ludzkie, możliwość uzupełnienia, logistyka, przepływ informacji, łączność czyli ogólnie pojęte zaplecze.
@@przemoko Na poczatek "Komu bije dzwon " Ernest aHemingwaya zeby sie wczuc w klimat , pozniej Walka o Hiszpanie Antony Breevor oraz Legion Condor . Hiszpanska wojna Hitlera . Ernesta za malolata , reszte kiedy chcialem czegos wiecej . Szczegolnie wspominki niemiaszkow , calkiem inne spojrzenie na awanture . Jesli mozna to tak okreslic .
Polska teraz ma też rozrzut np czołgi. Zamiast skupić się na jednym to kombinują i z amerykańskim, koreańskimi itd. Wydaje mi się że to będzie spore utrudnienie na polu walki. Zresztą zakupy jedna sprawa a logistyka to coś zupełnie innego. W Polsce jest często ruski styl, bez palet. Czołgi staną bez paliwa, amunicji i będą niszczone przez własne załogi. Historia się powtarza.
Czy mam rację twierdząc, że powyższy materiał jest niejako odpowiedzią na film z kanału Defence24 pt. "PzKpfw V Panther awaryjny i zawodny? To często powielany mit | Czołgiem! | Odc. 1"? Osoba pana Bączyka przewija dosyć często w komentarzach pod tamtym filmem.
@@marcinjabonski8775 Zastanów się, co autor chciał przekazać. Jeśli wiesz, co we wspomnianym przeze mnie materiale się znajdowało, to ułoży Ci się to w całość.
System, którego, obawiam się - nie ma Wojsko Polskie obecnie. BTW - Zobaczcie jakikolwiek film z drona z walk na Ukrainie - pola są naznaczone wybuchami pocisków artyleryjskich miejsce koło miejsca. To olbrzymie, ciągłe koszty.
Ciekaw jestem opinii p. Norberta o radzieckiej haubicy B-4 kalibru 203 mm. Potężna siła ognia kosztem bardzo niskiej szybkostrzelności. Niezwykle interesujące jest to, że było to urządzenie na gąsienicach - bardzo nietypowe rozwiązanie dla artylerii.
Omawiana armata projektowana była w czasie największych zwycięstw Wehrmachtu. Donośność miała pozwolić na głębokość uderzenia za linią frontu, a poprzez motoryzacje armii na jej ruchliwość. Jak widzimy Ahs Krab posiada zasięg 40 km. Niemcy przewidzieli, iż zasięg artylerii będzie kluczowy zwłaszcza na dużych obszarach ZSRR. Niestety zbyt duża liczba systemów artyleryjskich powoduje logistyczny blamaż. Jednakże warto spojrzeć na 17cm cacko z innej strony. W przypadku sukcesu w Rosji, byłoby to kluczowe działo, które na polu bitwy doprowadziłoby Werhmacht do Uralu.
Bardzo fajny podcast, ale się z nim nie zgodzę. Armata była dobra i przydatna, tylko Niemcy mieli problem z jej użyciem. To nie wina armaty, że pchali się do podbojów nie w pełni przygotowani, to nie wina armaty, że nie kończyli spraw, bo jestem przekonany, że gdyby chcieli przeprowadzić desant na WB, to by się im to udało i mieli by sprawy na zachodzie pozamykane. Ta armata była stworzona do ataku na sowietów, ale najpierw musiała by być wdrożona, a następnie generałowie musieli by się nauczyć jej taktycznego stosowania. Atakowanie pozycji wgłąb, to nie jest coś co się umie przez samo patrzenie na armatę. Tak nie mieli systemu, ale jak nie nauczyli się jej wykorzystywać, to specjalnie go nie budowali. Problem z armatą był w głowach generałów, a nie z samą armatą. Nawet w wojnie obronnej można było łatwo takie armaty wykorzystać. Sowieci każdy większy atak rozpoczynali przygotowaniem artyleryjskim, i to często nocnym. Wystarczył stary balon do określenia pozycji i armaty 17cm do gaszenia całych pułków artylerii biorących udział w przygotowaniu. A przy wykryciu mogli by atakować całe zgrupowania sowieckie na pozycjach wyjściowych. Ich problem systemowy z tą armatą, to tylko problem z ich głowami.
A niby czym mieli wykonać ten desant na Wyspy oraz jak zabezpieczyć przestrzeń powietrzną nad strefa desantu oraz korytarz morski? Kriegsmarine nie miała nawet ułamka potrzebnych do takiej operacji jednostek, a to co mieli to dostało by w dupę od Royal Navy i RAF. Aliantom zajeło kilka lat przygotowanie Operacji Overlord wczejsniej robią dziesiątki mniejszych desantów podczas których testowano różne taktyki przeprowadzania takich operacji. Niemcy tego nie robili poza akcjami desantowania kilku ludzi gdzieś na odludziu w ramach akcji specjalnych.
@@karolwandzioch8430Nawet mając panowanie w powietrzu nad Kanałem Niemcy nie mieli szans zatrzymać Royal Navy w nocy. I niemiecka marynarka wojenna i armia nie pozbierały się z tej konkretnej nocy. Royal Navy rozsmarowałaby Niemców marmoladę.
@@horatio8213 to wiadome. Nimiaszki miały w tamtym okresie najlepsza armię lądowa w Europie ale reszta nie miała podejścia do Royal Navy i RAF. Luftwaffe przez miesiące próbowała pokonać Anglików by zdobyć panowanie w powietrzu ale okazało się to nie wykonalne przy ich sprzęcie.
Brytyjczycy nie mieli się czym bronić, ich wojska lądowe były pozbawione sprzętu i w rozsypce. Royal Navy nie miała czego szukać na kanale przy sprawnej luftwaffe. Przy próbie ataku Royal Navy na flotę inwazyjną, na co by nawet nie mieli czasu poszła by w większości na dno. Obrona przeciwlotnicza w tym okresie wojny była na okrętach szczątkowa i wyjątkowo nieskuteczna. Przy próbie obrony Royal Navy przez RAF również został by zniszczony. Bardzo szybko zabrakło by im pilotów. Nie było by walki nad swoją ziemią. Samolot zestrzelony, to w większości przypadków również martwy pilot. Royal Navy mogło operować na pełnym morzu, ale nie tam gdzie łatwo było o wsparcie z lądu jak i z powietrza. Brytyjczycy ewakuowali się spod Dunkierki głównie małymi jednostkami. Również niewiele większe mogły by zaatakować w początkowym okresie. Na zachód od Dover są wystarczające plaże aby łatwo przeprowadzić desant. Zamiast tracić siły luftwaffe w BOA należało je wykorzystać właściwie w osłonie desantu. Również Niemcy posiadali odpowiednio lekki sprzęt pancerny, który byłby łatwy do przerzucenia, czołgi PzI i PzII. Na Brytyjczyków, którzy zostawili sprzęt pod Dunkierką był to wystarczający sprzęt, aby rozszerzyć przyczółek, a nawet zdobyć port, w którym mogli by rozładować sprzęt cięższy. Brytole w tym czasie to byli pajace w mundurach. Postąpili by zgodnie ze swoją wielowiekową tradycją, co im wyląduje na plaży, to ich podbija.
@@1kcal915 wiesz Armia Brytoli może straciła cały sprzęt i przechodziła reorganizację to dalej Luftwaffe nie dało rady powalić RAFu na kolana przez cały okres Bitwy o Anglię czyli bajeczki o zniszczeniu zespołów zadaniowych Royal Navy wysłanych przeciw flocie inwazyjnej Wermahtu można spokojnie wsadzić między mity. Zresztą Luftwaffe nie miała tak naprawdę czym niszczyć okrętów RN w tamtym okresie, a o wysłaniu przeciw Brytolom Ubootów nie ma co marzyć. Dodatkowo niby czym mieli się Niemiaszki desantować jak ich Flota Handlowa była rozporoszona co całym świecie i nie mieli jednostek typu barka desantowa.
W sumie ciekawe tylko dlaczego autor tak kurczowo trzyma się kalibru armat w cm? Przy powszechnym używaniu mm jako kalibru dział jest to dziwne i nienaturalne.
"Nie należy mnożyć typów uzbrojenia ponad miarę"... A cóż to się robi teraz w naszej armii? Przyklad czolgi, haubice samobieżne, smiglowce, artyleria rakietowa... Typow zamawianej broni co nie miara, czy tylko ma to wiwkszy sens? Nie sądzę... 🤨
bez przesady. Poza czołgami (gdzie mamy jeden typ nadmiarowy w zamówieniach, reszta uwarunkowana dostępnością), jeżeli chodzi o liczbę typów nie jest źle. Można się czepiać zasadności niektórych zamówień, ale mnożenia typów nie ma, zazwyczaj w jednej kategorii dążymy do unifikacji.
@@thinktankpolskathinktankpo9883 F 16 w naszej wersji kupiliśmy 20 lat temu. Już mówimy o zmianie generacyjnej w samolotach. Nawet jakbyśmy kupowali nowe F 16 to były modernizacje więc to by nie była ta sama wersja (teraz jest już chyba wersja block 70, my mamy block 52). Poza tym dostępność jest niska bo duża cześć mocy produkcyjnych jest przekierowana na F 35. O ile niekoniecznie jestem fanem zakupu Lightininga II dla Polski (wydaje mi się że nie było analizy czego naprawdę potrzebujemy), to nie kupowanie nowych F 16 jest z dużym prawdopodobieństwem uzasadnione.
Polska teraz ma też rozrzut np czołgi. Zamiast skupić się na jednym to kombinują i z amerykańskim, koreańskimi itd. Wydaje mi się że to będzie spore utrudnienie na polu walki. Zresztą zakupy jedna sprawa a logistyka to coś zupełnie innego. W Polsce jest często ruski styl, bez palet. Czołgi staną bez paliwa, amunicji i będą niszczone przez własne załogi. Historia się powtarza.
Właśnie dlatego powstal kanał PWH, aby uświadomić zwykłym ludziom jak i decydentom, konieczność mądrego i przemyślanego zarządzania posiadanymi zasobami, potencjałem ludzkim oraz wszelkimi siłami, w ujęciu systemowego podejścia do gospodarki i wojska.