@@KrzysztofMMaj mam pytanie częściowo nawiązujące to tematu filmu. Czy można przeczytać czyjąś pracę doktorską? Odezwać się do uczelni, którą skończyła dana osoba i poprosić o dostęp do pracy?
Uczelnie mają obowiązek archiwizacyjny. Każda praca doktorska jest dostępna w archiwum uczelni i każdy może ją przeczytać po uzyskaniu dostępu do biblioteki
A propos Balladyny - proszę się nie nabijać, bo myślę, że ta lektura ukształtowała całe pokolenia Polaków. Mianowicie - ten utwór pokazuje świetny sposób na udowodnienie swoich kompetencji - zbieranie malin na wyścigi. Mamy piękne efekty, ponieważ Polacy nauczeni lekturą, wyjeżdzają na zbieranie szparagów do Niemiec albo gruszek do Holandii. Więc, tego... uważaj chłopie co krytykujesz.
Ludzie zauważyli, że zadanie z kartą z Balladyny polegało na wychwyceniu błędu, więc dzięki: niniejszym sprostowuję! Już widzicie, dlaczego maturę podstawową próbną zdałem na 22% Ale szybki dopisek ode mnie: taki typ zadania jest debilny, ponieważ utrwala wzrokowcom błędną pisownię. Nieprzypadkowo dopiero ludzie tacy jak ja zabierają się za redakcję i korektę, bo mają utrwalone zapisy i zasady. Ale to temat na osobny odcinek, w którym skrytykowałbym *każdy* typ zadania na j. polskim niebędący tekstem pisanym na temat wolny.
I feel you Ja swoją maturę próbną z chemii też napisałem na dosyć niski procent. Wystarczyło chociażby wpisać poprawnie w tabelę wzór związku chemicznego zamiast litery do niego przypisanej i dostać 0 pkt, bo w poleceniu prosili o literę. Absurd
@@mochi4_ no ja na próbnej z chemii w szkole straciłem 5 tych idiotycznych punkcików tylko dlatego, że zamiast nazw związków (jak to było w poleceniu) napisałem ich wzory i odwrotnie, rewelacja xD
Najsmutniejsze jest to, że ja jako nauczycielka muszę uczyć dzieci jak napisać taki egzamin tak, aby dostały dużo punkcików - i niestety muszą napisać własnymi słowami, a nie przytoczyć cytat :(
Wiem. A ja potem muszę studentów tego oduczać pracujemy w cyrku i to nawet nie jest cyrk latający Monty Pythona, bo tam przynajmniej była kupa śmiechu, a u nas jest tylko kupa
@@elancedin7204 serio myślisz że to od przeciętnego nauczyciela w przeciętnej szkole zależy to co robi ministerstwo edukacji albo to co jest na maturze xDDD
Co za idiotyzm. Idea stojąca za cytowaniem jest prosta jak budowa cepa, jak można jej nie czaić? Jak rozumiem, gdyby ktoś zapytał tych geniuszy z CKE o adres ich siedziby, rzuciliby, że "a gdzieś w Warszawie", albo jeszcze lepiej "a gdzieś w Polsce", skoro dopuszczają taki poziom precyzji w przypadku dawania wskazówek, gdzie szukać wykorzystanych na arkuszach egzaminacyjnych źródeł. Podwijam kiecę i lecę, więcej informacji mi nie trzeba, na bank trafię, lol.
Główny problem polega moim zdaniem na tym, że tzw. język polski uczy głównie rzeczy oderwanych od rzeczywistości. Jakieś rozprawki, jakieś interpretacje prozy czy o zgrozo poezji.Takie teksty mogą być nawet ciekawym ćwiczeniem, ale dodatkowym! Na pierwszym miejscu powinna być umiejętność pisania tekstów i tworzenia prac, które nam się w życiu przydadzą. Zaczynając od głupiego CV, przez różnorakie podania, prośby do różnych instytucji, ogłoszenia. Kończąc zaś na relacjach, wywiadach, opowiadaniach, a także prezentacjach i podstawach pisania prac naukowych. Miałem szczęście trafić w gimnazjum na nauczycielkę polskiego, która na takie praktyczne rzeczy kładła duży nacisk. Uczyliśmy się pisać w.w. krótkie teksty, ale też wywiady, sprawozdania z różnych wydarzeń, własne opowiadania, wiersze. Sam próbowałem dzięki niej swoich sił w pisarstwie. Zaczynałem od szkicu historii, podstawowych informacji na temat świata przedstawionego, na temat praw które w nim obowiązują, czasem rysowałem mapy, zbierałem informacje na temat wszystkiego co stanowi tło wydarzeń. Pisarzem nie zostałem:), ale wiem jak napisać artykuł do pisma naukowego, umiem używać cytatów, szanuję cudzą własność intelektualną i co chyba najważniejsze czytelnika i jego czas. Wiadomo, nie każdy zostanie pisarzem, poetą, scenarzystą, dziennikarzem, ale niech umie napisać zrozumiale głupie ogłoszenie na OLX, zrobić prezentację do pracy. Niech umie się wysłowić, przedstawiać swoje zdanie, prowadzić dyskusję. Język polski powinien żyć i być dla nas użytecznym. Nie wiem dlaczego zamęcza się ogół uczniów czymś co de facto jest historią literatury. Niech to będzie osobny dodatkowy przedmiot, dla zainteresowanych jeśli już. Wydanie mi się, że wielu ludzi chętniej sięgnęło by po książkę, gdyby ich nie zmuszano do czytania lektur. Lektur w dużej części nudnych i niedzisiejszych.
"Jakieś rozprawki, jakieś interpretacje prozy czy o zgrozo poezji.Takie teksty mogą być nawet ciekawym ćwiczeniem, ale dodatkowym! " Wydaje mi się, że jednak interpretowanie utworu jest istotne w życiu. Faktycznie, lista lektur jest do zmiany, i zagraniczne pomysły omawiania utworów kultury wybieranych przez uczniów była by bardzo dobra, ale całkowita rezygnacja z historii literatury to jednak chyba za duża skrajność.
@@annagora8696 może niedokładnie wyraziłem swoje zdanie. Interpretowanie różnych utworów na lekcjach nie powinno całkiem zniknąć. Tak jak i podstawowe omówienie epok w literaturze. Warto żeby uczniowie potrafili umiejscowić utwór w czasie, znali chociaż podstawowe informacje o autorze. Jestem za to przeciwnikiem narzucania interpretacji I oceniania jej. Każdy powinien mieć prawo do swojej. O ile w szkole jeszcze nauczyciel może na to pozwolić i prowadzi z uczniem dialog, tak spróbuj na maturze przeforsować swoje zdanie. Zero punkcików. Znamy kilka przypadków kiedy autorzy analizowali swój własny tekst i oceniani wg klucza otrzymywali oceny dalekie od maksymalnej. Dajmy więc dzieciakom narzędzia i podstawy, ale nie każmy trzymać się kluczy. Niech myślą sami. Tym zaś, których temat wciągnie trzeba umożliwić jego zgłębianie np na zajęciach rozszerzonych.
@@adasszprycha1594 czyli jak zwykle w internecie - mamy bardzo podobne poglądy a i tak się nie dogadaliśmy :-) Ja się już mentalnie szykuję na te egzaminy 8-klasisty i matury i mam nadzieję, że coś się zmieni zanim moja progenitura osiągnie ten etap edukacji.
Egzamin na prawo jazdy rozwiązywałem na komputerze. Dwa egzaminy zawodowe w technikum rozwiązywałem na komputerze. Z wynikami znanymi niemal od razu. Da się? Da. Tylko dlaczego matury się nie da? A tak, bo MATURA jest egzaminem DOJRZAŁOŚCI i jest nieporównywalnie ważniejszza od jakiegoś testu dla technika, plebejusza.
Dojrzali ludzie nie używają jakiejś tam maszyny z guziczkami i ekranu z błyszczącymy cyferkami, tylko pergaminu, gęsiego pióra i atramentu z kałamarnicy
Swoją drogą próbuję sobie wyobrazić jak to by wyglądało, takie otrzymywanie wyników egzaminu teoretycznego na prawo jazdy po tygodniu - i jak by to rzutowało na możliwość zdania obu egzaminów przy jednej wizycie w WORD'ie. ALE! Do matury jednak nie jest to takie oczywiste. Oczywiście poza oczywistym postulatem do zniesienia matury jako reliktu bezużyteczności, jest też szansa na automatyzację sprawdzania egzaminów przez chata GPT. Ale to pewnie po tym, jak technologia stanie się płatna, a sąsiednie kraje będą z niego
Technikum ekonomiczne ukończyłem w 2017 roku, ale pamiętam że nawet mój rocznik rozwiązywał egzamin zawodowy na komputerze, jednak TYLKO ten praktyczny (a i to tylko po części, bo musieliśmy przecież na papierze technicznym robić projekt, a komputer był tylko do programów księgowych). Nie wszędzie więc to było/jest standardem.
@@granola6134 kałamarnicy to tylko niecierpliwi do prawdziwego atramentu (na galusanie żelazowym) dodają, że nie wspomnę o stosowaniu samodzielnym - przecież to żadnej trwałości nie ma i wybleknie
Wiem, że trochę nie na temat odcinka, ale pozdrawiam wszystkich, którzy wybierają się w tym roku na komisję wojskową. Ja osobiście, mimo iż fizycznie zdrów jak ryba w wyniku brania od lat antydepresantów dostałem kategorię D. Prawdopodobnie wywiad z psychologiem również wypłyną na tę ocenę, gdyż podzieliłem się tam traumą jak to w 4 klasie podstawówki na zielonej szkole wychowawczyni kazała po wyczerpującym marszu zrobić mi 100 przysiadów (podobno szedłem środkiem ulicy… Nie szedłem :D), przez co się popłakałem, a parę dni potem przed całą klasą nazwała mnie obojnakiem. Nie wiązałem specjalnie przyszłości z wojskiem, ale i tak trochę smutne, że szkoła zabrała mi już kolejną opcję kariery. Kolejną, bo na początku jako umysł bardziej humanistyczny zniechęciłem się do wszystkich przedmiotów o tym kierunku, następnie mimo ukończenia 8 klasy z czerwonym paskiem nie dostałem się do klasy technikum, której kierunek interesował mnie od dziecka (zamiast na technika awionika przyjęli mnie do technika informatyka). Finalnie w pierwszym semestrze pierwszej klasy szkoły średniej wszystkie negatywne przeżycia z przeszłości i teraźniejszości zawaliły mi psychikę niczym domek z kart. Teraz muszę układać sobie życie z wykształceniem podstawowym oraz zaburzeniami lękowymi i afektywnymi. Przynajmniej wymusza to we mnie kreatywność, a więc swojego rodzaju sukces szkolnictwa. :D
Ty mogłeś nie wiązać przyszłości z wojskiem i to jest okej. Ale w związku z aktualną sytuacją na wschodzie + planami rozbudowy armii do sześciu dywizji każdy kto chce nosić broń, nauczyć się tej roboty, jest na wagę złota. Sam wiem o jednej osobie, która dostała w związku z zaburzeniami psychicznymi nabytymi w liceum kat D. Jestem ciekaw, ilu by się w ramach kraju zebrało. Może już byśmy mieli składy osobowe pełne...
Jej, współczuję bardzo, trzymaj się tam :c a swoją drogą to komisje wojskowe to rak, ja powiedziałam psychiatrze na komisji że mam myśli samobójcze a on w opinii wpisał "myśli samobójczych nie zgłasza" 🙃
Naprawdę ciekawy film, zwłaszcza z powodu że rozjaśnił mi jeden z moich trudności z nauką. Jestem studentem farmacji i ostatnio zauważyłem że zdarza mi się odpowiadać na pytania własnymi słowami kiedy naprawdę nie powinienem. Na przykład: opisując cechy szczególne skrzypów napisałem że skrzyp polny posiada torebki liściowe o takich a takich rozmiarach, podczas gdy skrzypy nie posiadają torebek żadnego typu, posiadają one pochewki. Od kiedy zauważyłem tę tendencję zastanawiałem się skąd u mnie się wziął taki nawyk i wydaje mi się że dzięki temu filmikowi mam swoją odpowiedź. Ech, tylko pokazuje to że obecne metody kształcenia utrudniają naukę wszystkim.
To ja powtórzę historię którą pisałam na chacie podczas premiery, bo jest w temacie i do tego mocno absurdalna: na najwspanialszej i najstarszej uczelni w Polsce niektórzy ćwiczeniowcy każą się na pamięć uczyć metod zapisu bibliografii i potem robią z tego KARTKÓWECZKI, oczywiście pisane ręcznie xDDD
Mówcie co chcecie, ale u mnie bibliografii poświęciliśmy kilka godzin z przesympatycznym profesorem na pierwszym roku studiów i uwielbiam ją robić ręcznie, uważam to za bardzo relaksujące i zdecydowanie łatwiej i szybciej jest mi ją napisać samemu niż robić z Zotero :D
Noooooo to wyobraź sobie, że zgłaszasz tekst z ręcznie przygotowana biblio i dostajesz info, że cały styl jest do przerobienia. I masz 600 przypisów. Managery bibliografii szybko się stają koniecznością
Reklama Zalando przed filmikiem: "Przygotuj się na Maj". Tak. Jak tylko zobaczyłam na twitterze że przerobili memiczną mapkę, to już zacierałam ręce na rant. Wspaniały materiał, roześlę znajomym.
Krzysztofie, Zbyszek Piotrowicz to nie jest redaktor "jednego z outletów informacyjnych" tylko portalu o grach arhneu. Tenże portal jest o GRACH WIDEO. Jeden z najlepszych polskich i wartych wspominania. Myślałem, że kto jak kto ale ty nie przepuściłbyś okazji wytknięcia szanownej komisji, że poprawiają ich w sztuce dziennikarze growi.
Za każdym razem, gdy Krzysztof śpiewa o podstawie programowej, wyobrażam sobie go jako biskupa w Kościele Najwyższej Komisji Edukacyjnej, prowadzącego nabożeństwo do uwielbienia Świętej Listy Lektur. You can make a religion out of it xD
Cytowania i bibliografia na prezentacjach przygotowanych na POWAŻNYCH konferencjach - ależ komu to się przyda? A wskazywanie źródeł ilustracji - cóż to za zachcianka? To jest wymagane tylko od studentów, którzy nie mają od kogo się uczyć... Ups... Dzięki za ten materiał! Kolejny, który powinien być polecany przed rozpoczęciem pisania prac naukowych :)
ja tam się cieszę, że u mnie zawsze gdy robimy jakąś prezentacje, wypowiedź argumentacyjną itp. to zawsze wymagane jest od nas podanie źródeł z których to pozyskaliśmy. Gdy tego nie ma to nauczyciel nie dopuszcza pracy do ocenienia. :)
DAMN! Z odcinka na odcinek śpiewanie podstawy programowej (moje palce chciały odruchowo wpisać problemowej i nie wiem, czy to nie jest jakiś znak) staje się coraz lepsze. Tak trzymać!
Właśnie też zastanowiły mnie słowa "znalazł to Zbyszek Piotrowicz", gdzie jest on osobą CYTUJĄCĄ innego użytkownika, który to znalazł, a więc wspomnianego Grafa.
Krzysiek, ty mi tu CKE nie wyzywaj i "moich słów", oni po prostu chcą być nowocześni. Twój rant można ocenić na 10/12 punktów z matury ustnej. Kasia miała lepszy wynik, nie ładnie.
Ważny materiał. Zwłaszcza teraz, gdy wybuchła kontrowersja związana z plagiatem w pracy doktorskiej Jacka Bartosiaka. Przerażająca jest nieświadomość ludzi w tym temacie i teksty w stylu „mały fragment nie powinien unieważniać całej pracy”. Zdecydowanie potrzeba pracy u podstaw.
Jak ja się cieszę , że etap ' przymusowej ' nauki mam już za sobą. Już te 15-20 lat temu widziałam totalny bezsens uczenia się dla samego uczenia (a nie nauczenia czegoś przydatnego) czy uczenia by wstrzelić się w klucz odpowiedzi . Widzę , że to całe zidiocenie od tego czasu poszło dalej niż przypuszczałam. Idziemy bardzooo w stronę idiokracji, bo po co mamy mieć jakąś użyteczna wiedzę . Jeszcze by młodzi to wykorzystali i (nie)rządy zaczęły rozliczać. Przykre , totalnie to wszytsko przykre
Rok kucia, w celu poprawienia matury z matematyki utwierdził mnie w przekonaniu jak niezrozumiałe polecania CKE potrafią wypuszczać i że wymagają od nas stopnia szczegółowości tak dużego, że sami nie są w stanie go spełnić...
@@KrzysztofMMaj Używam EndNote'a, ale ten paskud zasysa tylko z PubMeda, więc odnośniki do stron muszę dodawać ręcznie. Instalacja kolejnego managera może grozić tym, że podczas pracy w Wordzie będą się próbować nawzajem skancelować. Jak żyć?
Osobiście uważam, że za te wszystkie pieniądze wydane na druk i transport egzaminów, CKE mogło spokojnie zatrudnić jakiegoś grafika aby im taką mapkę miasta zrobił. Z cytowaniem mam mały problem, jak robię od czasu do czasu jakaś prezentację to na spokojnie tworzę hiperłącza do konkretnych stron, artykułów. Niestety na papierze, czy to sprawdzian czy wypracowanie nie wiem jak cytować, co szczególnie mnie boli jako osobę mocno zainteresowaną historią (czyli nauką w której cytaty, przypisy, bibliografia są właściwie 1/3 każdej książki). Cały egzamin to był ból, czułem jakby CKE wysysało moją duszę przez machinę nazywaną systemem edukacji. Życzę komukolwiek kto to czyta dobrego dnia, lub też dobrej nocy.
To jak już sobie rozmawiamy o CKE to aż mi się przypominają moje praktyki. Otóż moje kochane technikum dało nam 3 tygodnie praktyk w wybranym zakładzie pracy (i właśnie dlatego mieliśmy problem bo zazwyczaj praktyki trwają miesiąc i niektóre zakłady nie chciały przyjmować na tak nie standardowy okres) a pozostały tydzień mieliśmy spędzić w Gdańskim oddziale CKE. Było to świeżo po egzaminach gimnazjalistów i właśnie te egzaminy dostaliśmy. Podzieleni na 2 grypy część z nas zeszła do piwnicy i przez 8h wkładało coraz to kolejne arkusze do do skanera za to moja grupa została posadzona na piętrze przed komputerami. I teraz uwaga! Opowiadam jak wygląda sprawdzanie kart odpowiedzi. Otóż komputer robi wycinki obrazu w miejscu gdzie jest kratka do zamalowania a potem ocenia ją czy jest: zamalowana, pusta, nie wiadomo. Kiedy komputer nie był w stanie osądzić czy kratka jest zamalowana czy nie pokazywał nam ją na ekranie. Tylko tyle. Zbliżenie za pół zamalowaną kratkę. Bez kontekstu czy może obok tej kratki jest zaznaczona inna. Czy ktoś coś przekreślił, napisał na marginesie NIC Jedyne co ja widziałem to zbliżenie na kratkę i miałem zadecydować czy ona jest zamalowana do końca, czy nie. A może wzięta w kółko to się nie liczy. Absurd goni absurd a przypominam że nam za to nie płacili bo to były praktyki.
Potwierdzam to. Z tego właśnie powodu wprowadzono te debilne krateczki. Żeby maksymalnie ograniczyć czynnik ludzki w edukacji. Dlatego nie będzie mi ich żal, jak ich pracę przejmie AI. Przynajmniej nie będziemy już się łudzić, że ten system jest ludzki
@@KrzysztofMMaj Nie wiem jak to wygląda teraz ale te parę lat temu... Odłóżmy na chwilę na bok absurd egzaminów w edukacji i skupmy się na aspektach technicznych. System był tak prymitywnie durny że nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Otóż komputer po dostaniu skanu nie używał żadnych algorytmów żeby zdefiniować gdzie są kratki z odpowiedziami tylko zakładał z góry że kartka została zeskanowana idealnie równo i szukał czarnych pikseli tam gdzie powinien być być środek kwadracika. Wystarczy że kartka zeskanowała się lekko krzywo i kratka nie zaznaczona przez ucznia została wysyłana do mnie jako być może zaznaczona bo komputer widział ramkę kratki. Nie raz też przepisywałem pesele bo krzywo naklejona naklejka nie dała się zeskanować.
Spoko moje książki na studiach to redaktorzy opisujący swoimi słowami to co poprzedni redaktorzy opisali swoimi słowami na podstawie czegokolwiek, co napisała już św. pamięci Pani Profesor.
Im więcej czasu poświęcam na oglądanie kanału Krzysztofa tym większa zaczyna mnie nachodzić ochota by powrócić na studia... tym razem na kierunek wybrany samodzielnie i wreszcie jakieś skończyć... 🤔🤔🤔 Miejmy nadzieję, że to tylko ego które sprawia że przez kwadrans po obejrzeniu filmiku czuję się o promil mądrzejsza 😂
@@My_Nightingale Fakt. Krzysztof robi świetną robotę w temacie zachęcania ludzi do samorozwoju. Jeden jego filmik działa lepiej niż jakiekolwiek gadanie starych bab w szkole "ŁEEEE UCZCIE SIEM BO BĘDZIECIE ROWY KOPAĆ" 😁
Podoba mi się salut przy każdym wspomnieniu o CKE XD Po mojej maturze (2018), która była najtrudniejsza od reformy (i chyba do tej pory tak zostało), powstała piękna piosenka o tej wspaniałej instytucji. Widzę, że wszystko jest dalej aktualne xD
CKE (Cepem Karać Egzaminowanych), jak zwyczaj nakazuje, w formie. As per usual, super materiał . Od siebie dodam, że "Lost in Translation" to zajebisty film, chociaż jak zaproponowałem kiedyś mojej pololnistce w technikum (2 lata temu to było), żebyśmy rzeczony film obejrzeli na lekcji, to powiedziała że "ona nie wie co to i nie będzie marnowała czasu na takie głupoty" bo przecież "Dziady" i "Mr. Tadeo", a w ogóle to matura za rok i ona jeszcze musi sprawdziany sprawdzić. Zakładam więc, że kiedy oglądałem ten film po raz pierwszy, mając 6 lat, byłem zwyczajnie głupi (powszechnie wiadomo, że "Lawa" Konwickiego to nie byle co w porównaniu z filmem nominowanym do 5. Złotych Globów).
Na moim egzaminie gimnazjalnym trzeba było wskazać styl w jakim została wzniesiona budowla z obrazka. Obrazek miał link cośtam/budowleromańskie/cośtam. Pewnie po tym przykrym dla nich, a przyjemnym dla nas incydencie uznali że lepiej nie podawać pełnych linków
A wystarczyło dać obrazek z wikipedii z linkiem typu pl.wikipedia.org/wiki/Katedra_Notre-Dame_w_Pary%C5%BCu#/media/Plik:Cath%C3%A9drale_Notre-Dame_de_Paris,_20_March_2014.jpg i załatwione, z linku nie wynika styl owej budowli :)
Ucząc przez krótki czas w szkole średniej wymagałem przy okazji prezentacji w Power Poincie żeby uczniowie dodawali bibliografię, bo uważałem to za coś potrzebnego w dzisiejszym świecie. No i posypały się skargi od rodziców, że wymagam za trudnych rzeczy. Według dyrektorki (też informatyczki) powinienem cały czas robić: jak zmienić czcionkę, jak wstawić tabelkę, jak zmienić kolor itd. Żenada. Cieszę się, że odpuściłem pracę w takich miejscach.
Zaraz, jeżeli się powiedzie, skończę mój 1-wszy rok studiów. Do tej pory napisałam dwie prace, czeka na mnie trzecia. Tak, nadal nie mam pojęcia jak je pisać. Nikt nic nie wytłumaczył, nie pokazał. Nie wiem co, w oddanej już pracy, jest napisane dobrze, co nie. Jedzie się na czuja. Jakoś się zalicza te prace na 4/5. Ale... Co z tego? Nadal nie mam pojęcia jak je dobrze pisać... I chyba nie jestem jedyna. Masakra :)
Pamiętam, jak rok temu na konkursie (gdzie trzeba było napisać rozprawkę) zacytowałam całkiem obszerny fragment tekstu kultury i zostało to potraktowane jako błąd stylistyczny.
Jak pisalem gimnazjalny to kazdy kogo znałem dostał się do tej szkoły do której chciał isc a to był moment zwiększonego poboru bo podstawówka szła równo z nami. Nawet ci co mieli bardzo słabe wyniki. Potem matury by sie dostac na studia... Jaki ten system jest debilny. Z tym ze bez matury na studia nie pójdziesz a ten egzamin 8 klasisty to nawet do wyboru szkoły nie jest potrzebny.
Ja jestem naprawdę przerażony, bo też studia nie są z gumy, naukowcy mają oprócz nauczania cały etat, cóż, naukowy i po prostu nie będą w stanie nadrabiać aż tyle. Naprawdę polecam edukację domowa i szlifowanie praktycznych skilli, bo minie 10 lat a będę odradzał pójście na studia tak jak teraz odradzam szkolnictwo publiczne
@@KrzysztofMMaj ja bym poszła na nauczanie domowe, większość moich znajomych tak ma albo chodzi do szkół prywatnych, w których nie jest aż tak źle. Cóż, moi rodzice nic nie wiedzą o obecnym systemie edukacji i jak to wszystko teraz działa, więc muszę chodzić do publicznych szkół, oczywiście muszę też wybrać publiczną szkołę wyższą...
3:42 jak mnie zawsze boli ile papieru się w tej szkole marnuje przy okazji każdego egzaminu czy testu jakby nie można było na kompie tego zrobic w normalnym pdf albo cokolwiek innego. I nawet na zdalnych w mojej szkole nauczyciele przesyłali zestaw zadań w pliku i musisz to wydrukować bo tak bo nie da sie zrobić screena i wysłać (oficjalne tłumaczenie było że dokumentacja czy uczeń robi zadania musi być bo plik w komputerze to przecierz nje dokument) a jak nie masz w domu drukarki TO MASZ PROBLEM i leć do rodzica do pracy albo do wujka żeby ci zadanka wydrukował. Kochana polska szkoła
O, to, to. A potem czytasz w papierowym podręczniku wydanym na papierze kredowym jeszcze, żeby sztucznie podrożyć cenę okładkową, o ekologii i Cię szlag trafia za hipokryzję
Swoją drogą dziwi mnie skala zdziwienia. W CKE nie umieją egzaminu dobrze skonstruować, a wymaga się od nich, żeby skonstruowali egzamin i jeszcze dobrze oznaczyli źródło. Czego my się wgl spodziewaliśmy?
@@KrzysztofMMaj BTW to się działo już wcześniej - cke.gov.pl/images/_EGZAMIN_MATURALNY_OD_2015/Arkusze_egzaminacyjne/2020/formula_od_2015/wiedza_o_spoleczenstwie/MWO-R1_1P-202.pdf w zadaniu 23. To pierwszy z brzegu przykład. Na str. 16, żeby dopełnić.
@@marchewka2310 Co ciekawe, w tym PDFie jest hiperłącze, oczywiście do strony głównej, a nie cytowanego artykułu, ale mimo wszystko jestem w szoku, że w ogóle jest.
Oj tak, ja dopiero nauczyłam się tych zasad na studiach i bardzo to też pomaga w krytycznym myśleniu podczas czytania czegokolwiek w internecie. Łatwiej odróżnić jest teksty niskiej jakości (wyciągnięte opinie z tylnej części ciała i jakieś bzdury, które autor wziął nie wiadomo skąd, albo emocjonalnie nacechowane manipulacje) od konkretów. Nawet w przypadku tekstów, które nie są naukowe.
wyobraź sobie Krzysztofie, że parafrazowania wymagano ode mnie podczas pisania pracy licencjackiej na filologii angielskiej (Co było dla mnie niezrozumiałe, bo na wcześniejszych studiach artystycznych uczono mnie dokładnie takiego cytowania o jakim mówisz.) Istne Szaleństwo!
Po tym filmie czuję się zobligowany do zacytowania tekstu: "Co tam?" -9S. Kwestia ta jest wypowiadana kiedy wciśniesz przycisk stojąc obok 9S, grając jako 2B. Tekst pochodzi z gry Nier: Automata
Jezu. Ja brnąłem przez nicość pisząc swój licencjat (co ci go wysłałem mailowo) a tu się okazuje że państwo magistrowie zjebali sprawę. No kurwa git gud.
5:18 propo tego podawania źródła, to nawet podręczniki z j. polskiego (ja miałam z nowej ery, ale raczej w każdym się to gdzieś znajdzie), które w końcu są zgodne z podstawą programową, mają podane jak powinno się podawać źródła z których czerpało się informacje, także CKE nie zna tego, czego od nas oczekuje.
Przyszedłem zobaczyć, czy pożyczka obrazka Każdego Europejskiego Miasta dokonana bez zgody autora została poruszona. Na całe szczęście słowo rozeszło się po internetach. I jak tu w takich warunkach przekonywać młodsze rodzeństwo, że warto się uczyć, kiedy na każdym kroku mamy dowody że nie warto?
Dodatkowo sprawdzają dyspozycję intelektualną jednego konkretnego dnia, a nie na przestrzeni dłuższego czasu. Sam miałem gorszy dzień na jednej maturze rozszerzonej, i możliwość pójścia na studia prawie przepadła, bo np. w wyniku rozkojarzenia nie doczytałem w poleceniu wymaganej metody rozwiązania. Poprawne wyniki i 0pkt. Kilka więcej takich wpadek wynikających z gorszej dyspozycji dnia i 22%, mimo zdobywania co najmniej czwórek z przedmiotu przez 3 lata. To jest świetnie podsumowane podejście CKE, nie masz umieć znaleźć rozwiązania tylko masz umieć zrobić to w konkretny ustalony przez nich sposób. Umiesz rozwiązać problem jakoś? Nie jesteś dojrzały. Umiesz rozwiązać problem w jeden konkretny sposób wymagany przez autora egzaminu, mimo że istnieje 10 innych dróg do rozwiązania, często prostszych? Jesteś dojrzałą i inteligentną jednostką.
Mnie najbardziej irytuje jak w artykule jest "naukowcy zwrócili uwagę na..." albo "w badaniu wyszło..." to dla mnie brzmi jak "pisarze zwrócili uwagę na.." czy "w ksiązkach był opisany ..." i teraz powinniśmy zadawać pytania: pisarze z jakiego stylu? jacy, kto dokładnie? w jakich książkach - o jakim tytule, jakim stylu? itp i jeśli chodzi o "naukowcy odkryli ..." to mam ochotę zapytać: jacy naukowcy? czy chodzi o fizyków jądrowych czy genetyków, ichtiologów? przecież jest tak dużo dziedzin nauki, których wybrać i wstawić domyślnie, a co dopiero z nazwiskami!!! Ostatnio czytałam artykuł, który poruszał skomplikowany temat i było takie zagranie: 8 razy powoływali się na jakieś badania i naukowców i tylko 3 doczekało się wymienienia z nazwy. I zero bibliografii, odnośników, hiperłącz do sprawozdania badań czy czegokolwiek. Co jest dla mnie oburzające, autor artykułu zwrócił uwagę. że naukowcy w 1 badaniu spędzili 20 lat badając mechanizmy jakie zachodzą w ludziach i nie dość, że autor nie napisał z jakiego uniwersytetu, z jakiego wydziału, kiedy, gdzie, to obciąża czytelnika aby on na własną rękę znalazł dokładnie te badanie, o które chodzi autorowi. To jest kompletny absurd. Dlaczego nie możemy szanować ludzi, którzy badają trudne rzeczy i mechanizmy aby nam żyłoby się lepiej, oni przecież podnoszą poziom wiedzy, leczenia, technologii itp
Ciężko przyzwyczaić do cytowania jak szkoła zabrania i zniechęca. Np. na tych rozprawkach ktoś chce przytoczyć zdanie albo dwa, to ci powiedzą: No! Rób jak chcesz. Ale słowa z cytowań się nie liczą do minimalnej liczby słów. W takim wypadku uczeń nie będzie tracił czasu na coś co nie nabije mu punkcików, a jak jeszcze coś przekręci (bo oczywiście z niczego nie można korzystać żeby się upewnić), to będą ujemne przez błąd prawdziwości czy jak to się tam nazywa
Mi sie wydaje, ze oni pod stwierdzeniem własnymi słowami chcą, byśmy użyli własnych, to znaczy utworzonych przez siebie słow do udzielenia odpowiedzi, np. "Akenpu xo Hadadasa tomawiami jujjjk"
Miałem ten sam problem w szkole - ja cytowałem i dostawałem info zwrotne Piotrze ale swoimi słowami.... Dopiero na studiach mogłem dowolnie cytować, ba byłem wręcz chwalony za dużą ilość przypisów 🤣🤣 a książki do licencjatu czytałem tak jak Ty. Szukałem co potrzebne, a nie całość.
0:10 Własnymi słowami? Jak pisałem egzamin 8-klasisty z J. Polskiego miałem zadanie nie pamiętam o czym ale napisałem własnymi słowami które odpowiadały na zadane pytanie po czym dostałem za nie 0 pkt . Natomiast było poprawne lecz nie użyłem słów kluczowych które z tego co pamiętam znajdują się w kluczu odpowiedzi. Życzę wszystkim miłego wieczoru.
Planuję napisać tekst do tomu pokonferencyjnego. Z konferencji studenckiej, to nie jest żadna poważna nauka. POŁOWA instrukcji dla autorów to instrukcja cytowania i robienia przypisów z absolutnie wszystkiego, łącznie z postami na Facebooku i filmikami na Tik Toku (no dobra, pominęli gry)
Jeszcze bym dodał, że przepisywanie tej samej treści ale "własnymi słowami" (mimo wszystko uważam, że zastosowanie cudzysłowu do podkreślenia ironii w tekście pisanym, np. w zdaniu -Radzieckie "badania" nad zbrodnią katyńską... - dobrze się przyjęło, ma swój sens i można je stosować), nie tylko uczy jak popełniać plagiat tak żeby nie można było Cię pozwać, ale też utrwala myślenie, że cudze poglądy i argumentacje, które się gdzieś zasłyszało to tak naprawdę Twoje własne przemyślenia i wnioski, a nie cudze, z którymi po prostu się zgadzasz. I ma to mnóstwo negatywnych konsekwencji, choćby to, że kiedy jakieś stwierdzenie uważasz za swoje to trudniej jest od niego odejść gdy poznajesz nowe informacje, lub argumenty z zewnątrz, które je obalają.
@@KrzysztofMMaj Dziękuję serdecznie! Sam też popełniłem wideo na temat tej dramy :D podoba mi się, że mogliśmy się powkurzać synchronicznie. Choć wolałbym, żebyśmy powodów do tego mieli mniej :(
Na IB (program matury międzynarodowej), które zapewnia pierwszeństwo w rekrutacji, jest uznawane na całym świecie, potrafi dać nawet 2x tyle punktów na studia co zwykła matura i faktycznie uczy życia (absolwenci nam opowiadali, że potem na studiach po zwykłych jest panika bo nawet nie potrafią pisać eseju, pytają się tych z IB o wszelką pomoc w życiowych rzeczach, nawet o rady do antykoncepcji, bo nikt nigdy ich czegoś takiego nie uczył, gdy my na geografii patrzymy na mapę i mamy pisać czy patrząc po jej designie można uznać że twórca manipuluje informacjami i wciska swoją opinię, a ludzie po IB nie mają tego stresu, chociaż to może dlatego że ten stres mieli w liceum, tylko troszkę mniejszy) za brak podanych źródeł obniżą ci ocenę i będą milion razy truć głowę żeby pisać źródła. O academic honesty słyszy się na każdym kroku. Nie ma bibliografii? Niższa ocena i tyle, źródła muszą być. Wielcy polscy edukatorzy nie potrafią zrobić czegoś nawet tak prostego. Kiedy ma się porównanie, ciągle zauważa się to jak polskie szkoły są w tyle, i jest to strasznie bolesne. A alternatyw nie ma zbytnio, bo IB niby wiele uczy, jest bardziej życiowe i bardziej szanuje ucznia, ale jest cholernie wnerwiające, wiele wymaga, okropnie męczy i ciągle kusi by z niego uciec (co mam nadzieję zrobić, ale nie do polskiej szkoły, nigdy do czystopolskiej szkoły, czekam na decyzję od Chmury), poza tym ciężko o IB za darmo, a na edukację domową większość rodziców się buntuje. Tragedia
Tutaj były wychowanek IB, i tak, program sporo uczy ale ma też sporo wad, a przynajmniej tak było w mojej szkole. Przepracowanie i bardzo szybkie wypalenie uczniów chyba było widać najbardziej. Ale jeśli komuś uda się przejść to święto. Tylko problem jest jak się nie jedzie za granicę i zostaje na studia w Polszy, bo wtedy znowu reality check i wracamy do starego dobrego okładania ludzi kijem w imię podejścia "no tak trzeba, sory, nic nie mogę zrobić".
@@the_linden Wypalenie na IB to tragedia, ja obecnie kończę preDP i na DP już nawet nie chcę iść, nie ma w ogóle energii poza szkołą, jeszcze te wolontariaty a potem bałagan z CASem... ale z jednej strony jest okropne przepracowanie na IB, a z drugiej polskie liceum, cudowny wybory po prostu. Jeszcze nie wiem jak u Ciebie, ale u nas w ogóle nas o niczym nie informują, w środę mamy oddać raporty z service a mieliśmy tylko jedną lekcję ogólnikową o tym jak je wypełnić, parę miesięcy temu przynajmniej, i nie wiadomo co robić bo raporty albo czekają na napisanie, albo nie są zatwierdzone. To samo było z projektami personalnymi, i w sumie ze wszystkim.
@@magdam1508 Tia, u nas też o wszystkim informowali na ostatnią chwilę, a potem wielkie Halo i koncerty hurr durrowania, że dlaczego nie wiemy. Also, pomijam trochę śmieszność tego, że CAS, czyli przymusowy wolontariat (he he, no wiecie, voluntary but no.) jest wymagany. W skrócie, choose your poison of education it seems.
@@the_linden No to widzę szkoły wszędzie ogarniają IB tak samo słabo u nas czasem nawet nauczyciele przed jakimś wydarzeniem mówią każdy coś innego bo zero komunikacji. A potem "aLe PrZeCiEż JaK tU pRzYcHoDzIlIśCiE tO pIsAłO żE bĘdĄ PrOjEktY" jak powiedzieliśmy, że źle czuliśmy się podczas i po projektach personalnych i że czujemy się do tego zmuszeni więc nie jest to enjoyable :) stresu byłoby mnóstwo mniej gdybyśmy wiedzieli jak te projekty robić. Plus jeszcze ciągłe gadanie o tym jakie IB trudne, męczące, do mnie wychowaczyni podchodziła tylko po to żeby się spytać milion razy czy chcę iść i mówiła milion rzeczy negatywnych xDD
Ciekawostka, w szkole średniej, którą skończyłem piętnaście lat temu, nauczyli mnie jak cytować źródła internetowe. Tyle że miało to miejsce na lekcji informatyki. :D
Mąż od lat posądza mnie o snobizm, bo zamiast powiedzieć, co myślę własnymi słowami, to podaje cytat eksperta w danej dziedzinie i mówię kogo zacytowałam. Zdaniem męża robię to po to, żeby się popisać oczytaniem. Bo oczywiście, on nie popisuje się tym, że rzekomo w każdej dziedzinie życia samodzielnie doszedł do najbardziej właściwych wniosków.
@@KrzysztofMMaj Z tego co zauważyłam, podobnie szalone opinie wyrażają wszyscy byli prymusi. Ciężko im przyznać, że coś, za co byli chwaleni przez całą swoją edukację, jest pomyłką systemu.
Między innymi dlatego korzystam perfidnie z tego, że sam nim byłem, co w dyskusjach z innymi owocuje tym, że dostają wścieklizny. Bo nagle się okazuje, że nie ma ZADNEJ zależności między osiąganiem dobrych wyników a żałośnie serwilistycznym, czołobitnym stosunkiem wobec bezkrytycznie przyjmowanego systemu
Jakiś tydzień temu przy sprzątaniu natknęłam się na wersję demo mojej pracy dyplomowej, którą dałam do oceny mojej promotorce. Of kors, że musiały polec drzewa i nie mogłam wysłać jej pliku z pracą mailem. W każdym razie na pierwszej stronie figurował komentarz: "nie lubię tego sposobu cytowania" (cholera nie umiem tego powiedzieć własnymi słowami, dlatego musiałam zacytować, minus dziesięć punktów dla Gryfindoru). Użyłam MLA, a nie APA, który kobieta widocznie sobie upatrzyła. Iksde w tej sytuacji jest takie, że pisałam pracę z tłumaczenia, a MLA jest afaik system używanym w pracach z obszaru nauk humanistycznych.
miedzy studiami a szkolka jest przepasc. Pamietam jak troche sie balem pierwszego kontaktu ze studiami, ale okazalo sie, ze zaskoczyly mnie pozytywnie w relacji student-uczelnia
4:55 W 7 klasie w podręczniku od polskiego jest poprawnie opisany sposób oznaczania źródeł internetowych. To było w temacie o tworzeniu bibliografii, jeżeli dobrze pamiętam.
Dzień dobry Krzysztofie. Słucham właśnie twojego rantu na temat cytowania i naszła mnie taka bolesna refleksja, do której jednak potrzebne mi wprowadzenie. Zatem, jestem nauczycielem uczącym metodą Montessori, pracuje z małą grupą dzieci będących formalnie w edukacji domowej. Jest nam dobrze w świecie szkolnym, który dla siebie stworzyliśmy. Dzieci uczą się tego, co chcą, kiedy chcą, z kim chcą, mogą nawet zdecydować czy chcą siedzieć przy stole, w ławce czy na podłodze. Jedyne co nas ogranicza, to przymus podejścia do egzaminów na koniec każdej klasy, ale przy odpowiednim podejściu, nawet to nie zaburza nam przyjemności z uczenia się (z tego co wiem, rodzice moich podopiecznych nie odbierają nawet świadectw, ponieważ nie czują takiej potrzeby). I teraz moja refleksja, bardzo bym chciała nauczyć dzieci dobrych praktyk, prawidłowego cytowania, wypowiadania się na temat zgodnie z własnymi przemyśleniami, a nie z kluczem, ale oni muszą przejść przez egzaminy. I tak jak nie bardzo nas interesują egzaminy przez całą podstawówkę, nie bardzo interesują nas egzaminy po klasach licealnych, tak może nas już zainteresować matura. Dopóki matura będzie kluczem do drzwi na studia, dla tych którzy czują, że studiowanie jest dla nich, dopóty będę w którymś momencie zmuszona opowiedzieć im o tym rozdwojeniu jaźni polskiej edukacji, o tym świecie w świecie, stworzonym przez MEN. W mojej głowie już huczą słowa: - Tylko ten jeden raz, zapomnij o wszystkim czego cię uczyłam. Potem znów będzie normalnie, ale ten jeden egzamin zdaj na dziwnych zasadach, z którymi nikt rozsądny się nie zgadza. I już mi niedobrze na samą myśl o tym. Może znajdziemy boczną furtkę, tak jak ty dzięki olimpiadzie, albo może żaden z moich uczniów nie będzie myślał o studiach i wybiorą inną ścieżkę, ale sam fakt, że nie można tak po prostu, normalnie zdecydować, że chce się dalej kształcić pod okiem wspaniałych mentorów na wyższej uczelni, jest bardzo bolesny.
Ależ ściśle to. Ten system dlatego jest kretyński, że wymusza dwójmyślenie. Czyli efektywnie również 2x więcej pracy dla kogoś, kto poza systemem uczy się poprawnych technik, umiejętności czy narzędzi.
Dobrze jest wiedzieć, że nie tylko ja mam takie przemyślenia, że nie jestem dziwna ze swoją niezgodą na to, co dzieje się w szkołach. Czasem mam wrażenie, że mam zbyt wygórowane oczekiwania, że marzę o czymś nierealnym. Albo wręcz słyszę, że wymyślam i przecież tak wygląda edukacja i NIE DA SIE INACZEJ. Krew mnie zalewa jak słyszę brednie o tym, że dzieci nie będą się uczyć bez kija i marchewki, że to jedyna droga i musimy zrownać wszystkich, by było sprawiedliwie, a jednocześnie wszyscy wycierają sobie gęby indywidualnym podejściem do ucznia, którego ze świecą szukać w szkole. Albo powtarzane jak mantra bzdury o tym, że przecierz szkoła to jedyne miejsce, gdzie można sie socjalizować, a mobbing i bulling w szkołach to przecież hartowanie osobowości... Ufff, dobrze jest móc zgadzać się z twoim oburzeniem i wiedzieć, że jest więcej takich ludzi, ktorzy walczą o normalność! ❤
@paulinazawadzka4945 ja dlatego się najbardziej, najbardziej zawodzę na nauczycielach i ich oporze. Nieważne, czy zarabiają 3 tys czy 25 tys - argumenty są te same, ręce są związane, winę ponosi minister, rodzice są roszczeniowi, uczniowie są roszczeniowi, studenci nie chcą się uczyć., a w międzyczasie SETKI godzin mijają na bzdurnych dyskusjach o niczym, które garstkę ludzi, którym się chce, mielą na drobne i drenują z jakiejkolwiek chęci, kreatywności i pasji. I tacy nauczyciele ciągną do CKE, synekur dyrektorskich i stolców ministerialnych (w obydwu znaczeniach tego słowa) najbardziej, bo umieją tylko bezrefleksyjnie reprodukować wzorce. A tymczasem nauka to eksperyment. Więc fakt, że ludzie bredzą, iż nie wdrożą zmian w Polsce póki.nie dostaną dowodów z całego świata na trafność eksperymentu, zachowują się w sposób antynaukowy. Jakby Curie-Skłodowska czekała aż ktoś za nią wcześniej potwierdzi wyniki eksperymentu, który ona miała przeprowadzić XDDD
Mówiąc o dziennikarzach, przypomniałeś mi, że denerwuje mnie brak linków do konkretnych ustaw, gdy artykuł je omawia. Żeby samemu zinterpretować nowe prawo muszę szukać po stronach sejmu, a zwykle nazwa ustawy w google prowadzi do innych artykułów na jej temat.
mam też problem z tym, że CKE najwidoczniej uczy, że można sobie zajebać (inaczej tego nie nazwę) po prostu grafikę, bo w internecie za darmo :D gdzie w dzisiejszej kulturze powinniśmy bardzo mocno uczyć o licencjach i prawach autorskich.
Za każdym razem, jak wysyłam jakiekolwiek prace wykładowcom boję się, że przypisy i cytaty są źle oznaczone i będę musiał wszystko poprawiać. Pierwsze cytaty były takie, jak na tym nieszczęsnym arkuszu egzaminacyjnym.
Dlatego gorąco polecam Ci używanie managera bibliograficznego jak Zotero czy Citavi. O Citavim jest cały film na tym kanale: ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-mR9HPOQJ5Q0.html
Właśnie sobie pomyślałam, jak wizualnie pięknie mogłyby wyglądać egzaminy, gdyby do każdego był zatrudniony grafik z odpowiednimi zapisami poufności, który przygotuje spójne grafiki do całego egzaminu. PS Przypomniało mi się też, jakie przypały miała moja ciocia ze swoją maturą z polskiego, bo babcia była nauczycielką polskiego i wykładowcą (wszystkie polonistki w mieście wiedziały, kim jest moja babcia, dramat). Ciocia zdała egzamin bardzo dobrze, ale to na pewno nie dlatego, że się przygotowała albo jej temat podpasował. Na pewno babcia dla niej jakieś przecieki miała...
Mamy rok 2023 a tymczasem wychodzi na to że prawo autorskie (prawnie chronione od 1994 roku), się w Polsce nie przyjęło... X 'effin' D Bardzo bym tez chciał żeby to się w sądzie skończyło albo przynajmniej wielką aferą, z grubą i trudną do zatuszowania karą, bo chyba tylko to ma szanse odbić się echem gdziekolwiek i wpłynąć na cokolwiek. Last but not least - w kraju, w którym folozofia 'dupochronizmu stosowanego' rozrosła się wręcz do religii i to nie tylko w urzędach, brak nauki cytowania źródeł wydaje się być po prostu głupi i szkodliwy społecznie.
Co do idiotycznego nauczania bombiliona różnych reguł i wzorów zamiast jednej krótkiej i logicznej, to przypomniało mi się, jak w szkole uczyłem się przez pół roku różnych systemów liczbowych, po czym później dowiedziałem się, że wystarczyło się nauczyć JEDNEGO wzoru na wszystkie.
Czyżby systemy binarny, ósemkowy i szesnastkowy, które wszystkie sprowadzają się finalnie do binarnego, a pozostałe dwa to skrócona forma zapisu dla większych wartości?
Muszę z bibliotekarskim przeciągłym westchnieniem dodać, że istnieją również obowiązujące polskie normy cytowań bibliograficznych PN-ISO, i wśród nich również taka, która dotyczy dokumentów elektronicznych i ich części, a której pierwsza wersja to chyba była już w zeszłym wieku, jeśli dobrze pamiętam... Ale jak ktoś się przejmuje fachowcami, to nie idzie do CKE tylko na najniższą krajową do instytucji kultury.
17:45 Mnie najbardziej rozbawiło to jak w telewizji puszczono fragment filmu właśnie z RU-vid'a. W prawym dolnym rogu filmik był podpisany tylko: Źródło - RU-vid.