świetnie opowiadasz, twoje wąsy mnie wręcz onieśmielają, jedyne co trochę psuje, to ten wiatr, który miejscami cię zagłusza, ale da się przeżyć, widać że zawodowo się tym zajmujesz, ale to co przesądziło o kciuku w górę to twój niesamowity, pełnokrwisty rumak bojowy
Andrzej Ciosański (kasztelan zamku w Chojniku w Jeleniej Górze) to niezwykle barwna osobowość. Pasjonat historii, rycerz i rekonstruktor - świetna robota! Tacy powinni być nauczyciele historii w szkołach i na uniwersytetach. Ogromna wiedza, znajomość tematu i zagadnień natury technicznej jeśli chodzi o oręż, zbroje, ekwipunek, formacje, taktykę walki ciężko zbrojnej kawalerii Rzeczpospolitej Obojga Narodów (czyli husarii).
Nie spotkałem jeszcze nigdy człowieka, który tak dobrze i z takimi szczegółami opowiada na temat swojej pasji. Podziwiam Jędrka i takiego intersującego człowieka potrzebuje polska oświata na stanowisku nauczyciela historii:)
Z tymi skrzydłami to się z Panem nie zgodzę. W zależności od okresu i mody różnie z tym bywało ale były używane podczas walki. Świadczy o tym miedzy innymi list Batorego w sprawie uformowania oddziału na zaciąg. W kwestii skrzydeł piszę, że zostawia wybór względem (dla mody i celem postrachu wroga) upodobania czyli jak kto woli. Podobnie ze skrzydłami, były mocowane do siodła lub do zbroi, jedno lub dwa. Zgodzę się, że nie było jakiejś unifikacji czyli jak się komuś podobało tak się nosił (różne wzory i odstępstwa w zbroi, czy miał skrzydła czy nie, różne futra).
Jestem miłośnikiem husarii. Zamieszkam na Ukrainie i jestem Ukraińcem, ale pamiętam, że moi przodkowie ze szlachty wołyńskiej walczyli pod Wiedniem w chorągwi husarskiej. Jędrekowi respekt.
Trzeba działać, Polacy mają wiele do pokazania ale nie zawsze potrafią to sprawnie wypromować. Kurczę - mam nadzieję, że bohaterzy tego filmu zarówno jak i twórcy mieli/mają/będą mieli swoje 3 złotówki w polskim Youtubie bo jak mało kto - oni na to zasługują. Wiem jak to jest - każdy ma pracę, własne życie - ale tak naprawdę liczy się to co zostawimy w spadku przyszłym pokoleniom - nawet jeśli ma to byc "internetowy spadek" - to naprawdę wiele. Oby więcej takich ludzi i takich filmów!!!
Jesteś wielki! Że też wcześniej nie dotarłam do Twoich filmów... Podziwiam wiedzę i umiejętność jej przekazania. Czytam właśnie ,, Samozwańca" Jacka Komudy i twoje Twoje opowieści pomogły mi wiele zrozumieć. Pozdrawiam wszystkich miłośników historii 😊
9:06 ta obrączka przy rękojeści przydawała się jeszcze do czegoś specjalnego, co chętnie demonstruje pan Dunin-Bartodziejski, towarzysz pancerny ze Studzianek (Pancernych): z jej pomocą można obrócić szablę w dłoni końcem w stronę łokcia, by w bliskim zwarciu poderżnąć przeciwnikowi gardło - wszystko to dosłownie jednym, błyskawicznym, zaskakującym ruchem. Wielkie podziękowania za tak interesujący cykl!
tak co do strudzin - dzięki temu że są struktura chemiczna cząsteczek stali jest jednakowa co wpływa na elastyczność i wytrzymałość ale to trzeba się interesować troszkę więcej wykuwaniem oręża pozdrawiam świetna seria
Jestem gotowy założyć się, że ów "paluch" służył do ochrony kciuka nie przed cięciem wewnętrznym, ale przed utratą kciuka w wyniku ślizgnięcia ostrza przeciwnika po płazie własnej broni.
jedrek jest dobrym krasomowcą zostal aczkolwiek zdyskredytowany przez historykow przez zaklamywanie historii chodzi glownie o to ze twierdzi ze husaria nie miala skrzydel
No i mam praktycznie dokładnie taką samą szabelkę ;-) A tak ogólnie, taka kopia bojowa miała ok 6 - 6,2 m ;-) Ale były różne długości, więc pewnie tamte są krótszymi egzemplarzami ;-) Nie mówił, że to najdłuższe z możliwych. Fajnie zrobione :-) Też robię filmy historyczne, ale pewnie będę stąd czerpał część informacji :-)
Do Pana Jędrka, czy taka mogła być taktyka husarii? 1.Bezwarunkowy szyk jazdy (jak piesza policja) idealnie w linii. Koń nie mógł zostać w tyle lub wysunąć się na "pół chrapy", jak mówił Kmicic. 2. Nie wjeżdżali w szeregi wroga, zanim zmusili ich do ucieczki. Kopia husarii miała długość 6m, piechoty 3m. Po uderzeniu robiono zwrot w miejscu, (ćwiczono tak szlachtę) i wracano "kładłąc się" na koniu. Przy zwrocie piechurzy mogli ściągnąć husarza za pomocą lassa- jeśli ten nie miał "skrzydeł".
Bardzo ciekawe gawędy! Proponuję na etapie montażu wklejanie informacji, które akurat w trakcie opowiadania wyleciały z pamięci np. "bitwa pod Połonką 1660r." (sześciu Moskali nadzianych na kopię wg hetmana Sapiehy).
2. Skrzydła wcale nie miały bowiem straszyć dźwiękiem, czy szumem ale wyglądem i przeciwnika i konie tatarskie i rajtarów i muszkieterów, sami zobaczcie jak wspaniale husarz z takimi skrzydłami wygląda, wydaje się majestatyczny, nadprzyrodzony, niczym prawdziwy anioł a konie przeciwnika przyzwyczajone są do widoku innych jeźdźców ale nie czegoś takiego jak wieelkich dziwnych "koniojeźdżców" uwierzcie mi konie przeciwnika były nielada w szoku widząc takich jeźdźców.
Jeśli taka zbroja coś koło 14 kilo ważyła - to ja się nie dziwię, że kolczug przestali używać. Kawałek własnoręcznie zrobionej kolczugi o wymiarach 25x30 cm waży dobre 4 kilo, a to i tak jeden z prostszych wzorów jest. No ale to tylko moje spostrzeżenie dla ciekawych. Czekamy na następną część !
Ja chciałem tylko sprostować, że strudzina (zbrocze) nie tylko zmniejszała wagę, ale wbrew temu co mówi Jędrek miała wpływ na wytrzymałość broni. Co prawda ostra broń ma za zadanie ciąć i przebijać, jednak przy wszelkich ugięciach zbrocze powoduje korzystniejszy rozkład naprężeń :) Może ktoś to już napisał, ale nie mam czasu na przeglądanie 200 komentów :D Pozdrawiam
Myslalem ze szable cywilne karbele byly trzymane z kciukiem na tyle rekojesci, tak jak sie trzyma mlotek a nie na okolo rekojesci. Wtedy paluch bylby nie uzywany. Polecam ksiazke "Cieia Prawdziwa Szabla" Pana Zablockiego. Wspanialy program.
fajnie się słucha i ogląda i naprawdę nie chcę się czepiać ale trochę nagięty obraz husarza nam tu pan Jędrek prezentuje fakty miesza z mitami ale i tak bardzo mi się podoba :) oglądam dalej....
Husiaria to było takie Delta Force - do szybkich akcji i wymagała zaplecza w postaci wozów i czeladzi z zapasem kopii, koni. Komandosami w prawdziwym tego słowa znaczeniu byli Lisowczycy i inni zagończycy, prowadzący wojne szarpaną.