Znalazła takie fajne podsumowanie: "Zrób coś dwa razy z własnej woli, za trzecim będą tego oczekiwać, a za czwartym wymagać" Pozdrawiam Panią i słuchaczki🥰🥰🥰
Dlaczego dopiero po 50-tce odkrywam tak oczywiste rzeczy😢? ale lepiej późno niż nigdy. Przez całe życie przyciągam wszystkich "potrzebujących", w domu, w pracy i wszędzie ludzie wchodzą mi na głowę kradnąc mój czas i wyciągając ze mnie energię. Nawet nie zauważyłam, kiedy moje życie stało się własnością innych, kiedy doszłam do ściany. Teraz, będąc tego świadoma łapię się, że jakiś wewnętrzny imperatyw każe mi pomagać innym, nawet gdy tego nie potrzebują. To wychowanie, kultura i wyśrubowane oczekiwania społeczne utrudniają mi wychodzenie z kryzysu. Proszę o więcej tak cennych życiowych rad nam wszystkim Matkom Polkom. Dużo zdrowia życzę i pozdrawiam Panią serdecznie ❤🍀🌹🌞
Pani los w Pani rękach.. Ja też taka byłam, ale już coraz rzadziej mi się to zdarza. Nawet jak mi się wyrwie TAK, po przemyśleniu grzecznie odmawiam. Trudno, niektórzy najwyżej się obrazą. Ale już nie chcę czuć się wykorzystana. Okropne uczucie!
Ja właśnie muszę się zacząć martwić o siebie , wszyscy którym pomagałam zostawili mnie samą a już o jakiejkolwiek pomocy z ich strony gdy potrzebowałam nie było mowy.
To są nic nie warci. Ja też tak mam, ale powoli zaczynam się odsuwać od nich. Pomagałam jednej koleżance, miała ciężka sytuację (tak myślałam) później okazało się, że owszem miała ciężko, ale tylko i wyłącznie ze swojej winy, bo nie umieją oszczędzać, jak miała pieniądze to wydawała wszystko na raz, a później chodziła min. do mnie i nie tylko, po jedzenie. Do tego okłamywała na każdym kroku. Teraz też się żaliła, że ma taką samą sytuację, ale to już mnie nie obchodzi...
@@carola_123 Dokładnie tak. I można zobaczyć na ich przykładzie. Np. często widziałam jak kol. kłamie kogoś innego i było widać, że bardzo łatwo jej te kłamstwa wychodziły, bez zastanowienia bez zająknięcia. I wtedy zapala się lampka, i widzisz jak się ta osoba zachowuje kłamiąc, a później widzisz to zachowanie w rozmowie z Tobą .
Ja kiedyś byłam taka, że biegłam przed szereg żeby pomagać innym. Znajomym bliższym i dalszym. Często nawet słowa dziękuję mi nikt nie powiedział aż w końcu zrobiłam zmianę o 180 stopni. Teraz nawet już nikt nie zgłasza się do mnie z niczym bo mówię nie. Mam za dużo swoich rzeczy na głowie żeby brać na siebie problemy innych.
Jestem osobą tak wychowaną po terapiach. To co dało mi do myślenia o zmianie, że ja sama nie nadużywam, że nie biorę. Takie osoby o takim "programie" nie umieją prosić o pomoc, albo proszą kiedy już na prawdę wykorzystają wszystkie opcje. Języki obce, nauka, przejmowanie procesów dużo pomogło w zmianie mojego nastawienia. Drogi pomocniku, dobra duszo. Gdy spotykasz inną duszę ona zawsze się wzbrania przed poproszeniem, wzięciem, czegoś od Ciebie tak o po prostu. Jest zawsze bardzo wdzięczna, uśmiecha się, czujesz ciepło. Pomagaj tylko takim duszom jak Twoja. Doceni bardzo, gdy podziękujesz jej, sama wiesz jakie to ważne by podziękować i dać komuś możliwość zrobienia czegoś dla innych. Daj komuś zrobić coś dla siebie i pochwal go za to, to ważne. Proponuję do osób, które nie pasują do opisu Twojej duszy, które wyczuwasz, że nie umieją PODZIĘKOWAĆ, DOCENIĆ szczerze - zwrócić się do nich tymi słowami w ramach testu - przykro mi tym razem nie mam czasu/ nie mogę Ci pomóc. Źle się czuję. Użyj słów które są dla Ciebie naturalne. Zapewniam Cię że tak jak Ty w sobie masz ogromne połacie wyrozumiałości, empatii, tak samo druga osoba powonna je mieć. Skorzystaj z wyrozumiałości którą Ty masz do innych, ale w swojej sprawie. Jeżeli ktoś będzie obruszony po słowach "przykro mi, tym razem.." czerwona lampka powinna się zapalić. Przecież tyle razy pomagałaś, że raz ten jedyny powinien być zrozumiały... Dobry apel do wykorztstywaczy, doskonale wiedzą co robią i przerzucają to na inne osoby by zagłuszyć swoje sumienie - przecież to jego/ jej wybór co robi... Jest coś takiego jak WZAJEMNOŚĆ w relacji. Tego nie można zagłuszyć. Jeżeli nie odwdzieczyłeś się lub nie będziesz mógł się odwdzięczyć w przyszłości tej osobie - odejdź, nie bierz, nie zabieraj energii. To co się bierze trzeba odpłacić, zadośćuczynić. To były takie kiedyś wartości wzajemne społeczne, uzupełniające się wartości. O odpłacie, zadośćuczynieniu trudom ludzie szybciutko zapomnieli... Nie bierz, jeżeli nie chcesz, nie możesz dać czegoś w zamian - podstawowa zasadą współżycia społecznego.
Gdy dajesz a nie otrzymujesz w zamian nic twój bilans jest na minus....wtedy trzeba uciekać, mówić dość i dać sobie wolność....bo w tym.miejscu nic dobrego cię nie spotka💪 pamiętaj, że czas płynie
Dziękuję Pani Kasiu!❤Byłam od jakiegoś czasu w takiej sytuacji, aż powiedziałam NIE. Wtedy też postawiłam granice i powiedziałam, że owszem pomogę, ale jeśli zostanę poproszona o pomoc w konkretnej sprawie. 8 miesięcy temu zmarła moja mama po chorobie, która trwała ponad półtora roku (rak płuc). Zajmowałam się Nią do samego końca. Mimo, że nie miałam z Nią dobrego kontaktu przez całe życie to jakoś parę lat przed śmiercią wypracowałyśmy sobie nić porozumienia i było fajnie. Ani moja siostra, ani ojciec nie pomagali. Po śmierci mamy usłyszałam, że teraz mam się zająć ojcem. Powiedziałam krótko, że ojciec nie wymaga opieki, bo jest samodzielny i owszem pomogę, wesprę o ile będę wiedziała w czym,. Oczywiście zostałam najgorszą córką,. Dodam, że przez pierwsze tygodnie, mimo, że byłam bardzo zmęczona, codziennie byłam u Niego, dbałam , gotowałam, pocieszałam. Gdy po dwóch tygodniach nie przyszłam, bo zaczęłam żyć swoim życiem, usłyszałam, że to mój obowiązek zajęcia się Nim, bo on stracił żoneczkę, a dla mnie to była tylko matka.
Super!temat bardzo ważny i jednocześnie przykry dla każdego kto daje się wykorzystywać zwłaszcza przez bliskie osoby, które najczęściej uważają że mają do tego prawo .Dziękuję że Pani poruszyła taki temat ❤️
Ja dałam się wykorzystać mojemu ex!!! Ale wyszłam z tego związku, bo w moim wypadku nie bylo juz wyjscia!!! I powiem tak, jeśli widzisz, że nie masz już energii i czujesz, że coś jest nie tak, że coś tu nie gra, że Ty dajesz palec, a najbliżsi biorą cała rękę, to spróbuj stanąć obok i popatrzec na sytuacje z innej perspektywy, jakby obcej osoby, i jesli czujesz, ze cos jest na rzeczy, to zacznij dzialac!!! a najlepiej jeśli czujesz obgadać takie sytuacje z terapeuta to nie wahaj sie, zrób to dla samej, samego siebie!!! Zacznijcie dbać o siebie i wyznaczajcie granice!!! Jedno mamy tylko życie ❤ ściskam mocno
Święta prawda ja już dawno zaczęłam stawiać granice i być asertywna. Ale trudno jest mi być asertywną w stosunku do moich dzieci. Jak im ulegam to mówię że wiem że mnie wykorzystują a ja nie zgadzam się na to. Kocham ich i moje serce pęka i mam wyrzuty sumienia. Myśle ze potrzebuję psychologa bo sama nie poradzę sobie z tą wykorzystywaną miłością
Moj ex to chłopiec na posyłki, a jego brat, mieszkający za granicą, najwspanialsze dziecko. Matka zachowywała się jakby miała rozdwojenie jaźni. Przez lata tłumaczyłam, wysyłałam na terapie, nic to nie dało, nie byłam już w stanie dłużej patrzeć na to traktowanie i bezbronność "dorosłego faceta".
Ja byłam ta gorsza dla ojca, ale moja siostra jest za granicą no i przyszla koza do woza jak się zdrowie posypało. A ja powiedzialam darowizna z mieszkania w którym mieszka za opiekę. Musi być sprawiedliwie A nie za miskę ryżu
Dobrze Pani mówi z tym dziękuję. Czasem słyszę, że pomaga się nie oczekując niczego w zamian. A ja się z tym nie zgodzę. Miło usłyszeć dziękuję, jeżeli robi się coś dla kogoś bezinteresownie. Kiedyś miałam przypadek z pewnym młodym człowiekiem. Współpracowałam z nim przez krótki czas , później już po zakończeniu współpracy przez lata raz na jakiś czas odpowiadałam na pytania z mojej branży , zupełnie za darmo lub przygotowywałam dokumenty. Był to syn koleżanki, więc uważałam że trzeba pomóc i nie miałam z tym problemu, problem był z jego podejściem do mojej osoby. Zawsze jak już się naprodukowałam, słyszałam " ok" lub była cisza. I kiedyś po prostu powiedziałam, że czuje niesmak, bo nigdy nie usłyszałam dziękuję , a przecież nie mam obowiązku mu pomagać. Usłyszałam, że owszem jego mama mi podziękuję ( dostałam wino ). Nie przeszło mu to dziękuję przez usta i na dodatek się obraził. Od tamtej pory jak usłyszę " ok" , a nadal to się zdarza to jest to pierwsza i ostatnia pomoc z mojej strony 😊 Ludzie sami uczą nas rozumu. Jeżeli ktoś mi pomaga to zawsze dziękuję, bo to jego chęci , jego czas i energia która poświęca dla mnie
Znam sytuację odwrotna ze synuś mieszka koło mamusi i bedzie zmęczony. A moja koleżanka musi kombinować brać urlop w angli i jedzie do mamy bo po operacji oczu i trzeba jej pilnować w nocy na spaniu zeby się jej coś nie odkleiło. Często ci co są bliżej co są caly czas kolo mamusi korzystają z dobrodziejstw ale jak pomóc trzeba to ich nie ma.
Jest różnie. Zależy od jednostki. Czasem właśnie Ci bliscy naiwnie wszystko robią a Ci najdalej zgarniają potem co najlepsze po starszej osobie bo nie mają tych emocji co ma ten co musi się zajmować starszą osobą.
Córka nadskakuje przesadniei to jest jej problem. Po operacji oczu ma nie dźwigać i nie pochylać się, to wszystko.W nocy to raczej chory odpoczywa, zapieluchowany by nie wstawać Syn nie chciał/ może nie było potrzeby - pilnować to wynajmuje się pielęgniarkę do mamy i płaci na pół a nie jedzie "na gwizdek".
Tak to temat dla mnie i o mnie. Przyznaje, że daję się wykorzystać, poświęcam to co mam najcenniejszego - moją energię i czas. Robię to z nadzieją, że jak ja będę w potrzebie, to znajdzie się ktoś kto mi pomoże. Wierzę, że dobro i zło wraca.
Jak będziesz w potrzebie to.. prawdopodobnie będziesz sama sobie musiała pomóc lub sama pomocy poszukać (zobacz komentarz wyżej- @An Ka). Wiem co mówię, choć pomagam z dobroci serca. Możesz wierzyć w co chcesz lub zauważyć fakty. A może dla odmiany na chwilę przestań pomagać i zobacz jakie dobro wróci? Czy ludzie będą Ci pomagać tak wytrwale i z takim poświeceniem? Wierzę w dobro i dobrych ludzi. Napisałam do Ciebie ze szczerej troski, bo też wierzyłam.. I w sumie nadal wierzę, że dobro wraca, jednak nie zamierzam już zatracać siebie, bo co to za dobro? Czy tego bym chciała od bliskich?
Bardzo dobrze Pani uczy , że trzeba pomagać, gdy ktoś poprosi nas o pomoc, a później podziękuje. Staram się tego trzymać ale nie zawsze mi się udaje. Pracuje nad tym usilnie 😁 i staram się być bardziej asertywna i nie dać się wykorzystywać! 😁
Matko, to o mnie. Byłam wpadką rodzicow i zawsze walczyłem o to żeby zasłużyć na ich miłość i nie sprawiać im żadnych kłopotów. Taką samą postawę przyjmuje wobec mojego faceta, szefa....nie umiem inaczej.
Pomaganie piękna sprawa, ale musi mieć umiar, bo tak jak Pani mówi, ludzie lubią wykorzystywać. Moja mama pomagała całe życie, wszystkim i wszędzie. I nie spostrzegła się kiedy ludzie tylko od niej brali, a w zamian nic. Jako jej córka, nabyłam również tą cechę, co mi wielokrotnie w życiu bardzo przeszkadzało. Zaczęłam zmianę, to jest proces ale jestem na dobrej drodze, by pomagać ale nie zapominać o sobie, by pomagać ale nie dać się wykorzystywać. Trudne to, wiele ludzi myśli, że mi odbiło, ale nie ma to dla mnie znaczenia. Ja uczę się być ważna dla samej siebie i powolutku mi się to dobrze udaje. Pozdrawiam Pani Kasiu i dziękuję, że Pani tu jest❤
@@graceeste7469 zgadza się. Ja tak miałam do czasu, gdy poczułam, że potrzebuję matki, potrzebuję z nią porozmawiać, jak córka z matką. I zrobiło mi się tak cholernie przykro, że sobie tę drogę do siebie odgrodziłyśmy właśnie poprzez brak akceptacji tego, jakie jesteśmy. Więc, tak w takim stanie separacji jest dobrze, ale tylko pozornie i tylko do pewnego momentu. Potem zaczyna to po prostu być smutne. A potem, gdy smutek wybrzmi, nie pozostaje już nic innego, jak zwyczajnie zaakceptować swoją odmienność. Bo potrzebujeny miłości, jak powietrza, bez niej powolnie umieramy, a jesteśmy tu po to by żyć. I matczyna miłość jest składową tej życiowej energii.
@@graceeste7469 nie dobrze Ci z tym, masz do rozwiązania poważny problem i matka też! 26.05 okazja by wpaść z tulipanem i ustalić SWOJE ( nie jej) zasady, że chcesz kontaktu( ona też, właściwie potrzebuje ciebie - już może za chwilkę) ale nie dasz się krzywdzić .
@@matsumikoyamashi8095 tzw miłość matczyna to dogmat jakiś jest, matki bywają skrajnie egoistyczne, Nie da się wyżebrać miłości tam gdzie jej....nie ma
Moja rodzicielka zawsze potrafiła się ustawić . Na rencie zajmowała się mszym dzieckiem , wnusią , oczywiście zakupy itd , potem zażądała jeszcze kasy , Ok przecież opiekunka kosztuje . Córka już wyrosła na tyle ze za rękę do szkoły nie trzeba prowadzić . „ mama „ poznała faceta , mieszkali ze sobą i jego już dorosłym synem a ona ciagle „ daj kasę „ pomijam ze byłam już po rozwodzie i wypłata jedna . Złamanie reki zbiegło się ze zwolnieniem z pracy a moja …. „ daj kasę „ !! Zbuntowałam się a teraz JESTEM WROGIEM numer jeden , rodzina przeciwko mnie . Jest żoną młodszego o 10 lat faceta , ubzdurała sobie ze może „ zakręcę „ się koło niego :)) i odbije jej . Przeżyłam to odrzucenie strasznie , zbieram się do kupy ale warto dbać o siebie . Jak masz pieniądze i pomagasz masz znajomych i rodzine , jak ci się noga powinie nie masz NIKOGO obok siebie .
Wiele lat mi zajęło zrozumienie, że muszę stawiać granice. Kiedyś czekałam na "dziękuję", którego oczywiście nie było. Teraz już nie czekam, a pomagam wtedy, kiedy sama mam zasoby, i nie oczekuję wdzięczności.
Ogrom prawdy w słowach Pani Kasi 👍. Przykre to kiedy matka nie potrafi docenić dziecka za jego poświęcenie, a reszta rodzeństwa udaje troskę. Myślę co będzie kiedy wszyscy zaczniemy się szanować. Młodzi zostawią rodziców bez pomocy bo oni to potrafią się szanować. Takie czasy, że na starość nikomu nie jesteśmy potrzebni. Ach, to życie!
Mam w rodzinie bliską mi osobę, dojrzała kobietę, która w wieku 55 lat zrobiła z siebie niewolnice usługiwaniu dorosłym synom, którzy w domu jeśli się na nich nie krzyczy nic nie robią, mąż potrafi zagotować przysłowiową wodę na herbatę, która przypali. Wiele razy z nią spokojnie rozmiałam, grzecznie to oczywiście ja się nie znam, bo nie mam dzieci, mam partnera z którym nie mieszkam. A małżeństwo wg. niej w wymaga poświęceń. Nie sądzę. Widzałam to we własnym domu, mama ciągle usługująca, zmeczona, pod koniec życia rozgoryczona, że zmarnowała życie. Obiecałam sobie, że NIGDY tak nie będę żyła. Robię co w swojej mocy, aby nie matkować, ale czasami mój parter, mądry mężczyzna musi mną potrząsnąć, bo bywam nadopiekuńcza. Życzę nam kobiety siły, dbania o SOBIE. I NIECH TE ŚWIĘTA BĘDĄ spokojniejsze niż serialu " Sukcesja" 😜🙃
Znałam kilka starszych kobiet które zapatrzone były w swoje dzieci. Nawet na łożu śmierci martwiły się np: jak ten synek sobie poradzi. A potem okazywało się że te dzieci bardzo dobrze sobie same radzą.
Bardzo dobry przykład mamy na piętrze i córki - służki na parterze. Ku przestrodze. Tylko stawiane odpowiednio wcześnie granice pozwolą uniknąć lub choć zmniejszyć traumę jaka przyjdzie po. U mnie skończyło się fizycznie 7 lat temu. To, co zostało w głowie nie skończy się chyba nigdy.
Dziękuję za ten temat i sposób przedstawienia ❤👏. Zgadzam się. Ludzie szybko się przyzwyczajają i oczekują, wymagają.. W końcu jesteśmy 'rodziną'. Próbuję coś zmienić i zmieniam. To ciągła walka, kiedy szukają sposobu na przekroczenie niewygodnych granic. Uczę się asertywności i pomagania, a nie wyręczania. Czasem trudno mi odróżnić kiedy jest potrzeba pomocy, a kiedy udaje się, że jest potrzeba. Do tego niektórzy w otoczeniu (w mojej opinii niewystarczająco zorientowani w sytuacji), komentowali, jak to powinnam nadal coś robić ze względu na więzy- dla w pełni zdrowej i energicznej osoby. Bo przecież umiem, mogę, powinnam. Pracowałam na to prawie 10 lat. Aż padłam. Życzę wszystkim zdrowia i sił by dbać o siebie oraz innych.
Ukochana Pani Kasiu! Jak ważne słowa! Dziękuje Pani za wszystko co Pani robi dla Kobiet i ze przypomina Pani o tym co naprawdę jest niezbędne żeby zachować swoją integralność, zyc, zyc pięknie a nie na tych schematach zaslugiwania na docenienie, miłość przez taka służalczą postawę. ❤
Pani Kasiu, niedawno odszedł mój tata (81 lat). Byłam z nim bardzo związana. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak. Dużo pomagał, lubił ogród, wszystko mi go tutaj przypomina...i wszystko wydaje się bez niego bez sensu. Pomimo że wiedzieliśmy, że tata odejdzie, liczyłam na to, że doczeka tego pierwszego słonka ( o czym mówił, bo bardzo lubił pracę w ziemi). Teraz świeci słońce, pierwsze kwiaty, powoli robi się zielono,...a jego nie ma...i jak tu żyć dalej, pracować w ogrodzie. Pani Kasiu, bardzo ciężko! Proszę o pomoc, jakieś słowa otuchy
Pani Kasiu, bardzo mądry wykład i taki bardzo potrzebny w życiu, w relacjach z rodziną, znajomymi. A tak w ogóle to każde spotkanie z Panią to wielka przyjemność.Cieplutko pozdrawiam.
To prawda co Pani mówi na temat wykorzystywania Nas przez dzieci i wnuków. Nie trzeba odejmować sobie od ust, by oddawać wszystko innym, a zwłaszcza dzieciom i wnukom. Pandemia pokazała, kto dbał o babcie i chociaż odwiedził lub przyniósł zakupy 🛍. Dziękuję za mądra poradę. Pozdrawiam serdecznie Panią. 🔶 🔷
Pani Kasiu, jakie to prawdziwe. Jako osoba nie mająca męża i dzieci, ileż to razy słyszałam: A co ty innego masz do roboty? A do tego dochodził jeszcze szantaż, że jak nie pomogę to stanie się to czy tamto. Jakby świat miał się zawalić, jak nie pomogę. Na szczęście zmądrzałam. Przyznaję, że jak odmawiam to mam czasami takie myśli że jestem niedobra, egoistyczna itp. Cały czas uczę się stawiać siebie na pierwszym miejscu. Wiem, że robiłam to żeby sobie zasłużyć na miłość. Myślałam, że jak będę zawsze miła, dobra i uczynna to ludzie mnie docenią i będą mnie lubić. Ale to tak nie działa. Mam w swoim otoczeniu osoby, które zawsze wyrywają się do pomocy. Widzę teraz jakie to jest chore.
Mocny temat. Pani Kasiu Kochana, dziękuję ze serca 💗 że podejmuje go Pani bo to nie tylko jasno pokazuje, co jest niezdrowe czy nawet przemocowe w zachowaniach innych (lub własnych) i na co się nie zgadzać, ale przede wszystkim dodaje odwagi w zawalczeniu o siebie. Pozdrawiam serdecznie 🌺
3:09 a tak wspomnieć mimochodem, że mamusi przydałaby się bardziej profesjonalna opieka i może warto pomyśleć o domu spokojnej starości :-) Gwarantuję, że mamusia spuści z tonu.
Święta racja - też taka byłam długie lata, nadskakiwałam „leciałam” z pomocą. Od kilku dobrych lat chyba po rozwodzie ocknęłam się - lubię pomagać i nadal jestem uczynna ALE pomagam poproszona 😊 tak jest zdrowiej dla wszystkich.
Tak w temacie wykorzystywania i mamuś - moja mama (kiedy miałam lat naście) robiła coś takiego: Wychodząc po zakupy pytała: - Czy coś ci kupić? - To kup mi mleko. - Dlaczego sobie sama nie kupisz, muszę dźwigać twoje zakupy, muszę specjalnie do samu wejść!! (Itepe.) - Okej, to nie kupuj. - No ale czy ty sobie sama kupisz? - Nie. - No właśnie! Ja muszę tobie kupować i dźwigać, już mam ręce do kolan!! ! (Itepe.) - Przecież sama zapytałaś. - No bo ja nie wiem, czy ty sobie pójdziesz do sklepu. Kiedyś ją spytałam, czy nie może mi po prostu powiedzieć, że jak sobie nie kupię, to nie będę miała i dodałam, że bym tak swojemu dziecku powiedziała. A ona na to bardzo zaskoczona, że "ona by tak nie potrafiła". No tak, ale wrzeszczeć potrafiła i to bez żadnego problemu.
Byłam na imprezie mojego byłego teścia. Była tam jego nowa baba i ona ma 2 córki. Przy stole ta baba mnie chciała wydelegować do nakładania dań dla innych. Nie zrobiłam tego. Sorry, stoją twoje córki obok, to zapytaj swoje córki, a nie mnie którą widzisz poraz pierwszy. To tylko taki "przykładzik." 😉
Niestety powielamy błędy naszych matek. Moja zawsze każdemu pomagała, załatwiła, kiedy ciotka wpadała na niezapowiedzianą kawę, matka cierpliwie 3 godziny z nią siedziała, ale widziałam, że ją to wkurza. Mnie ostatnio koleżanka z pracy powiedziała: „Martyna , ty myślisz, że na wszystko sobie musisz zasłużyć. Jak ktoś ci coś daje, od razu chcesz się odwdzięczyć. Nie wierzysz jakim wartościowym człowiekiem jesteś, szkoda”. Wiem o tym, ale z dnia na dzień tego nie zmienię🤷🏽♀️
Dwa dni temu byłam potencjalnym "obiektem" do zmanipulowania przez panią, która podeszła do mnie i nachalnie opowiadała o swojej fundacji dobroczynnej. Najpierw zawracała mi głowę jakąś książką z wpisami i podziękowaniami pod jej projektami, a potem bezczelnie chciała mi wcisnąć do ręcznego robienia jakieś emblematy dla tej fundacji. Przez cały czas słuchałam jej "jak świnia grzmotu", ale pani dalej twardo wymachiwała mi przed nosem tymi emblematami do wykonania w trybie chałupniczym. Oczywiście usługa ta miała być zrobiona tylko za tzw. "Dziękuję" Ledwo się hamowałam, by nie pognać babę w cholerę... W końcu jednak spakowała swój kram i poszła sobie... powiedzmy tam skąd przyszła. Po co to piszę? Otóż od jakiegoś czasu ( szczególnie od tzw. PANDEMII) nastała jakaś kretyńska moda na wolontariaty i inne "Pomoce społeczne" To jest prawdziwe eldorado dla manipulantów/wyzyskiwaczy, grających na ludzkich uczuciach (szczególnie na ich dobrym sercu). To już przybiera formy wręcz patologiczne. Dlatego filmik ten jest jak najbardziej na czasie.
Dzień dobry. Opisała Pani moje realia. Opiekuję się starszą osobą. Do tej roli byłam przygotowywana już od dziecka. Nigdy nie usłyszałam słowa proszę i dziękuję. Mogę być chora, a nie padnie pytanie jak się czuję. Najdziwniejsze jest to, że przez całe swoje życie myślałam, że ta osoba jest inna prawie święta, a ja niegodna.
Pani Kasiu, cudownie jak zawsze wszystko wyjaśnione. Jeśli można skromnie i uprzejmie zapytać... a co z przyjmowaniem , jeżeli ktoś ma trudność z przyjmowaniem (szeroko pojętej życzliwości i przysług, w tym prezentów czy zwykłego wypicia kawy, czy zjedzenia obiadu który ktoś zrobił). Czy już była o tym rozmowa gdzieś na kanale? Pozdrawiam serdecznie 😊
Cała moja mama! Ona nawet ściga się ze zmywarką. Ostatnio szybko po kryjomu przede mną zmywa, wyciera i chowa naczynia do szafek. Ech... tam w tej głowie coś jest i nie da się tego zreformować. Ona nie pozwala tego zmienić. Musi wszystkich wyręczać.
Pani Kasiu , bardzo Pani dziękuję 🌹🌹🌹❤️ To prawda - mamy wmontowany program "bezinteresownego" pomagania i dawania. Samo wytrzymanie napięcia oczekiwania, że ktoś w potrzebie najpierw sam powinien poprosić jest trudne. Ale warto !!! Nawet jeśli na początku odczuwa się dyskomfort a otoczenie spogląda niezadowolone. Może to była kiedyś dobra strategia na przetrwanie. Ale nigdy na szczęśliwe, pełne poczucia własnej wartości życie. Pozdrawiam serdecznie, słonecznie 💝☀️ 🍀
Kolejny bardzo potrzebny film, Pani Kasiu, jak zawsze w punkt. Mnie nawet jako psychologowi zdarza się, zapominać o wyraźnych granicach i swoim komforcie, na szczęście dzięki ciągłej pracy nad sobą, rzadziej niż kiedyś. Moja codzienna praktyka wdzięczności, nauczyła mnie, że gdy nie usłyszę "dziękuje" od osób którym pomogłam, potrafię podziękować i to niekiedy głośno sama sobie, a to na prawdę działa niesamowicie uwalniająco...
Cudowny filmik bardzo ważny i potrzebny ! Czy możemy jeszcze więcej prosić o ten temat to coś co jest tak częste i tak trudno to zmienić - a powoduje to właśnie choroby :((( brak sił , a później jeszcze gorsze stany psychiczne
Uwielbiam Cie Kasiu, i jem Cie lyzkami (film ogladam po raz drugi, zeby wszystko dokladnie zapamietac i zapisac). Pewnego dnia Cie spotkam oby mi sie to udalo na jakims spotkaniu autorskim i o ile mi na to pozwolisz serdecznie wysciskam. Mam nadzieje, ze sie nie rozplacze, bo jestes dla mnie wyjatkowa osoba. Ja duzo nad soba pracuje, Twoje filmy sa dla mnie bezcenna skarbnica wiedzy. Bezsprzecznie jestes w kregu osob, ktore zainspirowaly mnie do calkowiej zmiany mojego zycia na lepsze. Mysle o Tobie z niezwykla serdecznoscia pomimo, ze sie nie znamy. Kieruje w Twoja strone podziekowania po raz drugi tutaj choc nie lubie pisac komentarzy. Jestes wspaniala i cudownie sie slucha tego co masz do powiedzenia. Wchlonelam wszystkie Twoje podcasty, te 'na chwile' i te w duecie z Joasia, i ksiazki dostepne w audiotece, wysylam wszystkim do kogo uwazam, ze moga trafic Twoje tresci - linki do nagran. Oby spolecznosc Polska tym co mowisz nasiakala, niech sie zmienia na lepsze. PS. Mam nadzieje, ze to przeczytasz i sie usmiechniesz tak ja ja, gdy widze ze opublikowalas nowy film. Wierna sluchaczka madrosci jaka z Ciebie plynie. K.
Myślę, że warto ten temat pociągnąć, jest mega ważny a tacy jak ja, chociaż mam problem uświadomiony, (chociaż tyle!) dalej nie wiedzą jak sobie z tym poradzić. W moim przypadku, kiedy mówię nie moim mocno starszym rodzicom, wyrzuty sumienia mnie wręcz dobijają. I co z tego, że odmówiłam?
Dużo do myślenia dała mi jedna przypadkowo poznana Pani emerytka. Jadąc z córką tramwajem, zagadała do nas, bo moja starsza od zawsze była takim wesołym, ruchliwym dzieckiem. Od słowa do słowa i powiedziała coś takiego: "wychowałam 3 dzieci, pracowałam, jestem na emeryturze. Syn chciał, żebym zajęła się jego małymi dziećmi, ale odmówiłam. Stać ich na nianię. Ja nie po to pracowałam tyle lat, żeby znowu pracować jako niania. Chcę odpocząć, pożyć, coś zobaczyć". Nawet sobie nie wyobrażacie ludziska, jak mi to zmieniło postrzeganie roli babci. Wydawało mi się do tej pory, że babcia powinna pomagać przy wnukach, bo tak było jak byłam mała i wszędzie wokół. Mnie niestety nikt nie pomagał, bo obie babcie daleko i było mi bardzo ciężko, bo mąż też ma pracę, właściwie służbę i ciągle go nie ma, albo nie może. Ale wtedy zdałam sobie sprawę, że ta kobieta ma rację i przestałam myśleć o tym, jak mi ciężko i że mama by się przydała do pomocy. Skąd inąd niestety moja siostra podrzuca jej dzieci, (bardzo upierdliwe i wymagające w porównaniu do moich np.)jak jaskółka, choć mama zajechana i wreszcie odeszła na emeryturę, choć mogła wcześniej. Szkoda mi jej. Ale trudno.
To do mnie i o mnie jak wynika z komentarzy o nas. Tkwi we mnie jakiś jakiś „przymus” że ja muszę i zauważam też że „a ja nie chcę” i zawieszona między „przymusem" a „nie chcę” nie mam siły. Znajduję w tym krótkim wykładzie zrozumienie, i jak powinno być, że ja też jestem ważna.
Jest jeszcze kwestia osób, które nieproszone pomagają, żeby pokazać wszem i wobec, jak dobrymi są ludźmi. Wtedy zarzucają tym, którym pomogli, że są niewdzięczni, przez co wyglądają na jeszcze lepszych w kontraście do niczego nieświadomych, bezdusznych "beneficjentów".